01.09.1956 r.

Kontrowersyjne plany

Zgromadzenie w Stonehege musi zakończyć farsę

W kręgach arystokracji coraz głośniej mówi się o sprzeciwach wobec niezrozumiałych praktyk Harolda Longbottoma, łamania kodeksu aurorskiego i głośnego krytykowania działalności szanowanych szlacheckich rodzin. Choć on sam nie zdradza zbyt wielu szczegółów zapowiadanej walki z rzekomym złem, jego współpracownicy z dumą powtarzają jego słowa.

Od osób pracujących z Longbottomem pojawiają się doniesienia między innymi o absurdalnych planach dogłębnego prześledzenia przepływu towarów do Nokturnowego sklepu Borgin&Burke, który jedna z wyjątkowo poważanych szlacheckich rodzin prowadzi od wieków. Według jednego z zaprzyjaźnionych współpracowników, Longbottom ma bardzo poważne zamiary względem tego miejsca, a swoje niecne plany zamierza wcielić w życie jeszcze przed nadejściem października. Sam minister nie rozwija krążących wkoło plotek, a kwituje je lakonicznym: "Wszyscy wiemy, co się wyprawia na Nokturnie i najwyższa pora, by coś z tym zrobić". Tym samym potwierdza, że zamierza dość szybko zagłębić się w temat działalności, uzasadniając swoje działania "gwałtownym wyrwaniem wadliwego spoiwa głównego łańcucha nielegalnego handlu". To byłby pierwszy taki przypadek! Dotąd politycy nie ingerowali w przedsięwzięcia rodów ze skorowidza, uznawanych za godne szacunku i zaufania władz Ministerstwa.

Na sklepie Longbottom nie zamierza skończyć bezprawnego ingerowania w interesy szanowanych obywateli. Kolejną taką sprawą, której ma przyjrzeć się Minister Magii ma być rezerwat smoków w Kent. Według zgromadzonych przez przedstawicieli ministerstwa informacji mogło tam dochodzić do nielegalnego handlu ingrediencjami i to z wysoko postawionymi przedstawicielami czarodziejskiej władzy. Nie wiadomo skąd do nowego Ministra docierają informacje, ale dużo wskazuje na byłych pracowników rezerwatu, sugerujących niewłaściwe kontakty Rosierów z byłymi ministrami — w tym Wilhelminą Tuft, która, jak wiadomo, została zesłana do Azkabanu. Harold Longbottom zamierza odwiedzić rezerwat zarządzany przez Rosierów wraz ze swoją załogą ekspertów i dokładnie prześwietlić temat.

Płynące od nestorów poparcie Ministerstwa od wielu lat nie było tak niskie. Minister Magii nie tylko doprowadził do wojny, która pchnie Wielką Brytanię do ruiny, ale i planuje zamach na czarodziejską gospodarkę. Nie da się ukryć, że sklep należący do Burke'ów jest dopiero początkiem jego planu zamknięcia strategicznych dla społeczności lokalizacji. Jeśli ziszczą się jego plany, zarządzane i przez setki lat otaczane opieką wielkich rodów ośrodki zostaną zamknięte lub przeniesione. To absolutnie niedopuszczalne.
Drastyczne i bezprawne działania Harolda Longbottoma mają wielu zwolenników wśród mieszańców, a jego wpływy w społeczeństwie powoli rosną. W ostatnią środę na ulicy Pokątnej doszło do brutalnej napaści na niewinnego właściciela sklepu, który głośno opowiadał się przeciwko nowym rządom Longbottoma. Zamachowiec został schwytany przez służby i natychmiastowo osadzony w Tower. Jak się okazało podczas weryfikacji jego tożsamości był czarodziejem mugolskiego pochodzenia z nienaganną kartoteką. To świadczy o rosnącym niebezpieczeństwie, na który głowy czarodziejskiego świata nie mogą pozwolić.

Coraz częściej wspomina się też o współpracy Longbottoma z mugolskim premierem, który po zniszczeniu gmachu Ministerstwa zaoferował swoją pomoc i wsparcie. Wydarzenia z Festiwalu Lata wskazują na to, że Minister nie ma kontroli nad tym, co dzieje się na jego własnym ganku, a jego spojrzenie kieruje się w niewłaściwą dla czarodziejów stronę. Pojawienie się dementora w takim miejscu podkreśla niekompetencje kadry ministerskiej i nieskuteczność działań, na których Longbottom powinien się skupić. Fakt, że minister zabiera się za mało znaczące zadania w kwestii utrzymania bezpieczeństwa w kraju nie przeszkadza jego zwolennikom.

Zjazd organizowany w Stonehege przez Malfoyów stał się priorytetem dla głów dwudziestu siedmiu najznakomitszych rodzin. Wszyscy nestorzy poza Ronaldem Weasleyem potwierdzili swoją obecność na zgromadzeniu, które ma się odbyć 16 września w niedzielę, późnym popołudniem. Waga tego spotkania jest olbrzymia, przedstawiciele szlachetnych rodów muszą podjąć radykalne kroki uniemożliwiające dalsze burzenie czarodziejskiej tradycji. Brak wyraźnego sprzeciwu względem dramatycznych praktyk nowego ministra zaowocuje kryzysem, który sięgnie najznakomitsze rody, a tym samym odbije się na wszystkich mieszkających na Wyspach czarodziejach.

Przyszłość Maga niepewna?

Skandaliczne decyzje ministra mogą doprowadzić do zamknięcia redakcji Walczącego Maga. "Nie otrzymaliśmy jeszcze oficjalnego pisma", mówi Redaktor Naczelny naszej szanownej gazety, "Ale rozmawiałem z przedstawicielem ministra, który zajmuje się kontaktem z mediami i wiadomości są nie za ciekawe. W perspektywie czasu naszą gazetę może objąć ministerialna cenzura. Nikt nie powie tego wprost, dopóki sam minister nie podpisze dokumentów, ale nasze artykuły i naszą gazetę uważa się za  — pozwolę sobie zacytować »szerzący propagandę stek bzdur«. Nie możemy pozwolić na to, by człowiek tak skrajnie nieodpowiedzialny, aspirujący tyran czarodziejskiego świata, a może nawet zastępca Gellerta Grindelwalda mieszał z błotem niezależną prasę, która otwarcie głosi poglądy swoje i swoich czytelników. To przykre, bowiem Walczący Mag porusza tematy trudne i nie może być za to karany."

Walczący Mag jest periodykiem liczącym długowieczną tradycję. Jego zamknięcie okaże się końcem epoki wolności słowa czarodziejów, rozpocznie erę cenzury i dyktatury niekompetentnego ministra. Nie wiadomo, kiedy doniesienia zmienią się w ostateczną decyzję, ale juz teraz nawołujemy do przeciwstawienia się bezprawiu. Nawołujemy do zjednoczenia się czarodziejów i przerwania krępujących nas lin! Nie bądźmy bierni, nie patrzmy, jak to, co było budowane przez naszych przodków zostało zburzone w mgnieniu oka. Drodzy czytelnicy, szanowna arystokracjo: przerwijcie ten cyrk.