Oranżeria
Strona 2 z 2 • 1, 2
AutorWiadomość
First topic message reminder :
Oranżeria
Oszklona dobudówka ustawiona na metalowej konstrukcji jest jedną z bardziej “współczesnych” części posiadłości Ollivanderów. Nie odbiega jednak wystrojem od reszty, stapiając się z zamkiem przez kamienną posadzkę czy ustawione gdzieniegdzie rzeźby. Jest to miejsce w którym Ollivanderom zdarza się spożywać śniadania, oranżeria jest bowiem wysunięta na wschód, co wiąże się z pięknym światłem wpadającym przez oszklone elementy, komponującym się wspaniale z roślinnością. Centrum pomieszczenia stanowi niewielka sadzawka, szum wody dobrze słyszalny jest jednak dosłownie z każdego jego punktu za sprawą niewielkich źródełek prowadzonych w ścianach i podłodze celem odpowiedniego ogrzania pomieszczenia.
The member 'Ulysses Ollivander' has done the following action : Rzut kością
'k100' : 19
'k100' : 19
Przypatrywał się uważnie działaniu zaklęcia, uparcie licząc na powodzenie. Od ciągłej koncentracji i wytężania zmysłów zaczynał odczuwać nieprzyjemne ćmienie, zwiastujące ból głowy, co ostatecznie zmusiło go do rozważenia, czy na pewno warto próbować ostatni raz. Kiedy jednak okazało się, że z poprzedniej próby nie będzie świstoklika, postanowił zostać jeszcze chwilę w oranżerii. Dla pewności zerknął na zegarek, jak zawsze mieszczący się w kieszeni kamizelki. Czas pędził nieubłaganie. Ollivander zerknął niechętnie na figurkę, połowa pyłu leżała wokół niej, przypominając o potrzebie regularnych ćwiczeń. To tylko utwierdziło go w przekonaniu, że powinien wychodzić poza formułę Portus, doskonalenie innych zaklęć na pewno miało usprawnić także samo tworzenie świstoklików. Prędko sprzątnął mały bałagan, by spróbować ostatni raz, tym razem ze słońcem. Liczył na tę parę - słońce i księżyc, teraz mógł tylko trzymać kciuki za dzienną gwiazdę Ziemi.
Nie zmieniał swojego trybu pracy - oddawał całą uwagę otoczeniu, walcząc o największą koncentrację oraz jak najmniejszą ilość błędów. Nie było to wcale takie proste zadanie, lecz był zdeterminowany i ambitny, dlatego nie zamierzał się poddawać - już wcześniej udawało mu się stworzyć świstokliki. Czujne spojrzenie wędrowało po kolejnych metrach, niewidzialna magia tańczyła wokół, on zaś starał się przyporządkować ją swojej woli. Zbliżyć to jak najbardziej do poprzedniego sukcesu, zapieczętować moc w małej rzeźbie.
- Portus - rzekł wreszcie, kierując różdżkę na figurkę słońca, obsypaną księżycowym pyłem. Czekał cierpliwie, obserwując i nadal nie przerywając magicznych połączeń. Potrzebował wiele wytrwałości, ale wiedział, że prędzej czy później osiągnie pożądane postępy.
Niezależnie od efektu, czas wyraźnie wskazywał na potrzebę powrotu do zamku. Czekały go także inne obowiązki, a poza bólem głowy zaczynał dręczyć go też głód - mimo wszystko, był z siebie całkiem zadowolony, bowiem w całym zamieszaniu i natłoku obowiązków znalazł czas na ćwiczenia, tak potrzebne. Opuszczał cieplarnię na pewno bardziej zmęczony, ale i usatysfakcjonowany.
| świstoklik typ I, księżycowy pył (st 40), drewniana figurka - słońce
| zt
Nie zmieniał swojego trybu pracy - oddawał całą uwagę otoczeniu, walcząc o największą koncentrację oraz jak najmniejszą ilość błędów. Nie było to wcale takie proste zadanie, lecz był zdeterminowany i ambitny, dlatego nie zamierzał się poddawać - już wcześniej udawało mu się stworzyć świstokliki. Czujne spojrzenie wędrowało po kolejnych metrach, niewidzialna magia tańczyła wokół, on zaś starał się przyporządkować ją swojej woli. Zbliżyć to jak najbardziej do poprzedniego sukcesu, zapieczętować moc w małej rzeźbie.
- Portus - rzekł wreszcie, kierując różdżkę na figurkę słońca, obsypaną księżycowym pyłem. Czekał cierpliwie, obserwując i nadal nie przerywając magicznych połączeń. Potrzebował wiele wytrwałości, ale wiedział, że prędzej czy później osiągnie pożądane postępy.
Niezależnie od efektu, czas wyraźnie wskazywał na potrzebę powrotu do zamku. Czekały go także inne obowiązki, a poza bólem głowy zaczynał dręczyć go też głód - mimo wszystko, był z siebie całkiem zadowolony, bowiem w całym zamieszaniu i natłoku obowiązków znalazł czas na ćwiczenia, tak potrzebne. Opuszczał cieplarnię na pewno bardziej zmęczony, ale i usatysfakcjonowany.
| świstoklik typ I, księżycowy pył (st 40), drewniana figurka - słońce
| zt
psithurism (n.)
the sound of rustling leaves or wind in the trees
the sound of rustling leaves or wind in the trees
Ulysses Ollivander
Zawód : mistrz różdżkarstwa, numerolog, nestor
Wiek : 34
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Żonaty
and somehow
the solitude just found me there
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Nieaktywni
The member 'Ulysses Ollivander' has done the following action : Rzut kością
'k100' : 22
'k100' : 22
Mimo srogiej zimy oranżeria dzięki systemom odpowiedzialnym za jej ogrzanie nadal cieszyła oczy roślinnością tą mniej, jak i bardziej egzotyczną, była też dzięki temu całkiem miłym miejscem na wszelkiego rodzaju spotkania. Stanowiła oazę zieleni i życia wśród bieli i ciszy najsroższej od lat zimy. Zachwycała zapachami, a także odgłosami, które wydawały się dla przybywających do tego miejsca niezwykle abstrakcyjne, szczególnie gdy wyjrzało się za szklane ściany, ukazujące puch powoli opadający na podwórze Lancaster Castle.
Cassius czuł się trochę dziwnie w tym nienaturalnym miejscu, nie miał jednak lepszego pomysłu, gdzie mógłby spotkać się z panną Ronją tak, by zbyt wielu nie usłyszało, o czym rozmawiali. Co prawda przyjmował jedynie zlecenie, chciał jednak zachować komfort prywatności dla swojej, cóż, klientki, choć dziwnie się czuł, tak ją nazywając. Przy tym słowie przed oczami pojawiali się mu ci ludzie, którzy chcieli od niego rzeźby, talizmany czynił zaś dla przyjaciół. Zrobił drobny wyjątek tylko dlatego, że skoro Tahlia go poleciła, to oznaczało, że panna Ronja była jej bliska. A on nie zamierzał zawieść starej znajomej.
Stolik, który kazał przygotować, był już zastawiony kruchymi ciasteczkami z jabłkami oraz małymi kanapeczkami. Wiedział, że może liczyć na służbę, która tak jak zwykle perfekcyjnie wykonała swoje obowiązki, pozwalając mu zadbać o komfort gościa. Nie mógł w końcu pozwolić na rozmowy bez odpowiedniej oprawy.
Sam czekał już chwilę, nie chcąc kazać czekać pannie samej. Zresztą miał dziś sporo czasu, jako że było to jego dzisiejsze jedyne ustawione spotkanie. Zdążył więc rano jedynie przebiec niewielki dystans pod okiem swojego lokaja, wziął rozgrzewającą kąpiel i zjadła lekkie śniadanie. Odział ciemne spodnie, jasną koszulę i granatową marynarkę w szarą kratę, szyję zaś przyozdobił srebrnym szalem, przypinając do niego broszę, srebrną, celtycką plecionkę ochronną, pokryta niebieską emalią.
Popijał herbatę ziołową, która nie jak miała się jednak do kawy, której w tym miesiącu niezwykle mu brakowało. Zbożowa, choć podobna w smaku, w ogóle nie spełniała swej powinności, nie miała też ani tego aromatu, ani… Nie potrafił do końca tego wytłumaczyć, nie było to jednak po prostu to. Odjął jednak filiżankę od ust, wyrywając się przy tym z zamyślenia, odkładając ją z cichym stuknięciem, gdy jednak z pokojówek nie oznajmiła mu, że jego gość już przybył. Podniósł się, ignorując lekki ból palców u stóp, na jego twarzy pojawił się zaś delikatny uśmiech.
- Dzień dobry. Panno Ronjo, jestem rad, że zechciała panna tu przybyć i skorzystać akurat z moich usług. Bardzo mi to schlebia. Jak minęła pannie droga, bez komplikacji? - zapytał, po tym jak skinął jej uprzejmie na powitanie. Odsunął krzesło, gdy ta zbliżyła się do stolika, tak, by nie stała zbyt długo, a gdy usiadła, przysunął ją z elegancją, zanim sam nie usiadł. - Napije się panna czegoś? - zapytał, spoglądając na pokojówkę, które przysłuchiwała się życzeniu kobiety.
Cassius Ollivander
Zawód : Rzeżbiarz i kupiec dzieł sztuki
Wiek : 28
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Kawaler
I hope I make it a little softer here for someone.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Zwierzęcousty
Nieaktywni
Oranżeria i jej egzotyczność sprawiała, iż Ronja przenosiła się wspomnieniami do upalnych dni spędzonych w Egipcie, a chociaż tamtym wydarzeniom towarzyszył zapach znacznie mniej przyjemny od roztaczającej się zewsząd woni kwiatów, sama ta realizacja wprawiła kobietę w nietypowe zamyślenie. Thalia poleciła lorda Ollivandera jako swojego dobrego znajomego i chociaż sama Fancourt nie miała wcześniej z mężczyzną do czynienia, wdzięczna była za wyjątek, jaki zrobił od swych codziennych zajęć, by poświęcić jej prośbie czas. Zimowy golf i długa spódnica skutecznie chroniły przed temperaturą na zewnątrz zamku, ale pośród zieleniny sprawiała, że po policzkach kobiety roztaczał się ciepły rumieniec. Minęła sadzawkę zgodnie ze wskazaniem służby, która wcześniej zdążyła odebrać od niej płaszcz, aż wreszcie wzrokiem dostrzegła mężczyznę odzianego stosownie do swojego stanu, popijającego z filiżanki gorący napój, który zaraz zresztą postawił na stoliku, powstając do powitania.
— Dzień dobry lordzie Ollivander. — Przywitała się płytkim ukłonem, pobieżnie przebiegając wzrokiem po rysach twarzy mężczyzny. Wyglądał znajomo do dawnego prefekta domu Kruka, który oddał jej stanowisko lata temu, ale musiał on być młodszym bratem ze względu na dyskretne różnice w pamięci urody tamtego. Podczas gdy młody Havelock wydawał się gniewny i niesforny, stojący przed nią Cassius, chociaż znacznie już starszy prezentował pewnego rodzaju miękkość, czy to w kształcie nosa, łagodnym spojrzeniu, czy obramówce oczu, która wywoływała pozytywne skojarzenia u rozmówcy. Skrzętnie przystała na propozycję zajęcia miejsca przy stole, czekając, aż czarodziej usadowi się naprzeciw niej, by kontynuować swoją wypowiedź. — To ja powinnam podziękować za przyjęcie mnie i poświęcenie czasu na wysłuchanie. Podróż przebiegła bez komplikacji i woda wystarczy, dziękuję. — Skinęła na służącą z wyrazem wdzięczności na twarzy, nie zamierzając wykorzystywać gościnności gospodarza bardziej, niż było to konieczne. Bursztynowe tęczówki zwróciły uwagę na piękną broszę przypiętą w honorowym miejscu i wykonaną w niezwykle kunsztowny sposób. — Wspaniała ozdoba. Artysta musiał włożyć wiele wysiłku w proces tworzenia. — Uniosła brodę lekko, wskazując na biżuterię ruchem głowy, a następnie chwytając w dłonie postawioną przed sobą filiżankę wody. Na śniadanie spożyła ledwo chleb z pomidorem i ogórkami, a chociaż nie w jej gestii, ani interesie leżało wytykanie komuś własnych bogactw, nie mogła powstrzymać się od, chociaż lekkiego, zlustrowania komfortu, w jakim Ollivanderowie musieli się znajdywać mimo panujących za murami Lancashire Castle warunkami.
W pewien przekrętny sposób napawało ją to zarówno niepokojem jak i ulgą, bowiem dobra była świadomość, że najbardziej wpływowi z tych sprzyjających innemu niż aktualny porządkowi władzy nie utracili swoich wpływów. Jej wiedzy na temat rodu ograniczała się do podstawowych informacji, toteż w ramach rozpoczęcia dyskusji pochyliła się bliżej środka stolika z zainteresowaniem.
— Thalia zachwalała lorda umiejętności, ale z tonu listu wnioskuję, iż praca nad talizmanami nie jest lorda głównym zainteresowaniem? Czy miał lord okazję poznać pannę Wellers podczas interesów? Jeśli mogę spytać oczywiście.
| chleb, pomidor, ogórek
— Dzień dobry lordzie Ollivander. — Przywitała się płytkim ukłonem, pobieżnie przebiegając wzrokiem po rysach twarzy mężczyzny. Wyglądał znajomo do dawnego prefekta domu Kruka, który oddał jej stanowisko lata temu, ale musiał on być młodszym bratem ze względu na dyskretne różnice w pamięci urody tamtego. Podczas gdy młody Havelock wydawał się gniewny i niesforny, stojący przed nią Cassius, chociaż znacznie już starszy prezentował pewnego rodzaju miękkość, czy to w kształcie nosa, łagodnym spojrzeniu, czy obramówce oczu, która wywoływała pozytywne skojarzenia u rozmówcy. Skrzętnie przystała na propozycję zajęcia miejsca przy stole, czekając, aż czarodziej usadowi się naprzeciw niej, by kontynuować swoją wypowiedź. — To ja powinnam podziękować za przyjęcie mnie i poświęcenie czasu na wysłuchanie. Podróż przebiegła bez komplikacji i woda wystarczy, dziękuję. — Skinęła na służącą z wyrazem wdzięczności na twarzy, nie zamierzając wykorzystywać gościnności gospodarza bardziej, niż było to konieczne. Bursztynowe tęczówki zwróciły uwagę na piękną broszę przypiętą w honorowym miejscu i wykonaną w niezwykle kunsztowny sposób. — Wspaniała ozdoba. Artysta musiał włożyć wiele wysiłku w proces tworzenia. — Uniosła brodę lekko, wskazując na biżuterię ruchem głowy, a następnie chwytając w dłonie postawioną przed sobą filiżankę wody. Na śniadanie spożyła ledwo chleb z pomidorem i ogórkami, a chociaż nie w jej gestii, ani interesie leżało wytykanie komuś własnych bogactw, nie mogła powstrzymać się od, chociaż lekkiego, zlustrowania komfortu, w jakim Ollivanderowie musieli się znajdywać mimo panujących za murami Lancashire Castle warunkami.
W pewien przekrętny sposób napawało ją to zarówno niepokojem jak i ulgą, bowiem dobra była świadomość, że najbardziej wpływowi z tych sprzyjających innemu niż aktualny porządkowi władzy nie utracili swoich wpływów. Jej wiedzy na temat rodu ograniczała się do podstawowych informacji, toteż w ramach rozpoczęcia dyskusji pochyliła się bliżej środka stolika z zainteresowaniem.
— Thalia zachwalała lorda umiejętności, ale z tonu listu wnioskuję, iż praca nad talizmanami nie jest lorda głównym zainteresowaniem? Czy miał lord okazję poznać pannę Wellers podczas interesów? Jeśli mogę spytać oczywiście.
| chleb, pomidor, ogórek
quiet. composed. grateful. disciplined
do not underestimate my heart, it is a fortress, a stronghold that cannot be brought down, it has fought battles worth fighting, and saved loved ones worth defending, the day you think it a weakness, is the day
you will burn
you will burn
Ronja Fancourt
Zawód : magipsychiatra, uzdrowiciel
Wiek : 30/31
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Panna
battles may be fought
from the outside in
but wars are won
from the inside out
from the outside in
but wars are won
from the inside out
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarownica
Nieaktywni
Strona 2 z 2 • 1, 2
Oranżeria
Szybka odpowiedź