Nastia De Luca
Nazwisko matki: Dolohov
Miejsce zamieszkania: Londyn
Czystość krwi: półkrwi
Status majątkowy: średniozamożny
Zawód: aktualnie brak
Wzrost: 160
Waga: 63kg
Kolor włosów: Rude
Kolor oczu: brązowe
Znaki szczególne: piegi rozsiane na nosie i policzkach
11 cali, bardzo giętka, cynamonowiec, Jad śmierciotuli
brak
mysz
akromantula
słodki zapach wina, dym z cygara i zapach bzu
Ona dumnie prezentująca tatuaż, który oznacza jej przynależność do mafii ojca
jeździectwo, taniec
brak/span>
brak
Włoska muzyka
Nejla Hadzic
Rodzina to największy skarb jaki może posiadać człowiek, a jeżeli utraciłeś ten skarb, nigdy nie byłeś godny posiadania go. Każdy prawdziwy Włoch powie to samo. Moja rodzina z kolei traktuje te najbliższe więzy krwi śmiertelnie poważnie. Podobnie jak swoje własne interesy, ale do tego dojdziemy w swoim czasie.
Urodziłam się na Sycylii, a w moich żyłach płynie krew zarówno włoska jak i rosyjska. Moje narodziny były wyczekiwane z niesamowitą niecierpliwością. Może dlatego, że ojciec po spłodzeniu czwórki synów pragnął mieć córkę. Cała rodzina czekała wręcz z zapartym tchem na dzień porodu, a kiedy ten szczęśliwie nadszedł do naszego domu, który znajdował się nieopodal Etny zjechali się wszyscy, aby pogratulować szczęśliwym rodzicom, oraz pobłogosławić dzieciaczkowi, aby miało lekkie i szczęśliwe życie. I owszem takie było. Chociaż swoje dzieciństwo mogę spokojnie opisać jednym słowem - głośne Naturalnie w dużej mierze było to spowodowane przez moich starszych braci, którym wigoru nie brakowało, ale i ja dokładałam do tego bałaganu trochę od siebie, a kiedy rodzice organizowali rodzinne zjazdy, po przez krzyki wujków i cioć, którzy usiłowali zagłuszyć orkiestrę nie można było usłyszeć własnych myśli. Dodatkowego bałaganu dokładali tajemniczy czarodzieje, którzy niemal codziennie przychodzili do naszego domu i od razu kierowali się w stronę gabinetu ojca, w którym potrafili przesiadywać długie godziny. Niektórzy wnosili do gabinetu ojca jakieś paczki, a inni z nimi wychodzili. Od zawsze byłam ciekawa co dzieje się za tymi zamkniętymi drzwiami, a kiedy któregoś dnia spytałam o to matki, poznałam jedną z żelaznych zasad naszego domu. Nigdy nie pytać o interesy ojca. Dlatego przestałam się o to pytać. Spokój matki zapewnił mnie, że nie mam o co się martwić. Więc wróciłam do swoich dziecięcych zabaw, do biegania z braćmi po ogrodzie i stosunkowo szybko zapomniałam o tajemnicach, które mogą kryć się w ojcowskim gabinecie.
Nie byliśmy bogaczami, ale również nigdy na nic nam nie brakowało. Znajdowaliśmy się gdzieś po środku, chociaż trudno powiedzieć, ile tak naprawdę ojciec czerpał pieniędzy ze swoich interesów. Był zapracowanym człowiekiem, i widywałam go znacznie rzadziej niż matkę. Mimo to starał się poświęcić swojej rodzinie każdą nawet najmniejszą chwilę swojego czasu. Kiedy tylko mógł uczył mnie jazdy konnej i wybieraliśmy się na krótkie wycieczki, pomagał mi zgłębić historię kraju, uczył czytać i pisać, oraz nauczył, że rodzina jaka by nie była to świętość, której nikt nie ma prawa zbrukać, a jeżeli to uczyni musi zapłacić za to własną krwią. Ojciec był od uczenia, że na tym świecie trzeba mieć twardy kark. Natomiast matka była tą, która przytulała kiedy przewróciłam się i otarłam sobie kolana, nuciła kołysanki i zapewniała, że podczas burzy z piorunami nie stanie mi się nic złego. Uczyła gotować, i przekazywała wiedzę o tym jak powinna zachowywać się dobra żona. Chociaż była Rosjanką, miała bardziej włoską duszę niż nie jedna włoszka.
Moment w którym ujawnia się magiczna moc, w naszej rodzinie jest niezwykle wyczekiwany. I chociaż szkodę poniósł wielki gar spaghetti, który wylewitował i z impetem walnął o ścianę, ochlapując sosem pomidorowym wszystkich, którzy znajdowali się aktualnie w kuchni, nie przeszkodziło to mojej rodzinie urządzić wielkiej fety na moją cześć. Naturalnie znowu zjechała się cała rodzina, zapanował wielki harmider a ja zostałam obrzucona różnego rodzaju prezentami.
W naszej rodzinie nie było zwyczaju posyłania dzieci do szkół magii. Nauczaniem zawsze zajmowali się rodzice. Ojcowie uczyli synów, a matki córki. Wierzono, że zaklęcia, które dziecko będzie używało w przyszłości mają większą moc, w chwili kiedy zostaną wpojone przez kochanego członka rodziny. Natomiast ojciec zawsze powtarzał, że tak jest bezpieczniej. Czuł się pewniej w chwili kiedy mógł mieć nas wszystkich na oku. Dlatego też ja znacznie wcześniej niż inne dzieci zaczęłam swoją magiczną edukację pod czujnym okiem matki. Miałam dziesięć lat kiedy uczyłam się rzucać swoje pierwsze zaklęcia, ćwiczyć tworzenie różnych podstawowych eliksirów, chociaż średnio to lubiłam, i równie średnio mi to wychodziło. To przy matce transmutowałam ptaka w puchar. Tylko jedną dziedzinę magii opanowywałam razem z ojcem. Była to obrona przed czarną magią. Mój ojciec w przeciwieństwie do matki nie był tak wyrozumiały kiedy jakieś zaklęcie nie chciało mi wyjść. Był surowy, i często potrafił unieść głos. Kładł duży nacisk na szybkości działania, oraz uczył jak nosić różdżkę, aby móc szybko jej dobyć w razie zagrożenia. Sam z resztą swoją zawsze trzymał w dłoni kiedy spał. Trzymał ją pod poduszką. Wówczas tego nie rozumiałam za bardzo, ale akceptowałam. Mimo wszystko wydawało mi się, że ojciec ma lekką obsesje na punkcie bezpieczeństwa. Nie zdawałam sobie wtedy jeszcze sprawy z tego, że przyjdzie mi poznać sekret wydarzeń, które miały miejsce za zamkniętymi drzwiami ojca.
Egzaminy podobnie tak jak całą swoją edukację magiczną przeszłam w domu. Rodzice ostatecznie zdecydowali się na Hogwart, chociaż ojciec uczęszczał do Durmstrangu gdzie też poznał swoją żonę. To w moim wypadku obydwoje zgodnie stwierdzili, że nie potrzebuję, aż tak wielkiego nacisku z jakiego słynie Durmstrang. Inaczej wyglądała sytuacja w wypadku moich braci, ale oni byli mężczyznami, było to zrozumiałe. Wszystkie egzaminy przeszłam pomyślnie, i chociaż nie były to niesamowicie wysokie wyniki, to na pewno nie przyniosłam wstydu rodzinie, oraz udowodniłam, że czas który rodzice spędzili na próbach nauczenia mnie czegoś nie poszedł w las. Dorosłam, chociaż obawiałam się tego najbardziej. Bałam się, że moje życie stanie się wówczas nudne. Moim zadaniem było siedzieć w domu i czekać aż ojciec znajdzie dla mnie odpowiedniego kandydata na męża, który zaopiekuje się mną w należyty sposób. Zazdrościłam swoim braciom, którzy co chwila gdzieś wyjeżdżali. Jeden jechał go Stanów Zjednoczonych, inny do Rosji, a jeszcze inny lądował gdzieś w Afryce. Zabijałam sobie czas jazdą konną, czytaniem książek, i innymi rzeczami. Czasami ojciec był na tyle wspaniałomyślny, że puścił mnie do teatru. Niestety nuda mi strasznie doskwierała, i po pewnym czasie nawet konie nie potrafiły mi poprawić nastroju, a przynajmniej do pewnego momentu. Któregoś dnia zauważyłam, że drzwi do gabinetu ojca były lekko uchylone, a jego samego nie było w pobliżu. Zawsze jakoś udawało mi się powstrzymać ciekawość, może dlatego, że kiedy byłam dzieckiem zawsze ktoś mnie pilnował, i nie miałam możliwości, aby spróbować odkryć ojcowskie sekrety. Chociaż matka zapewniała mnie, że nie ma czym się przejmować, ja od chwili kiedy skończyłam sześć lat czułam, że ojciec zajmuje się czymś co jest nielegalne, albo jest na wpół legalne. Pozwoliłam na to, aby ciekawość wzięła górę. Otworzyłam szerzej uchylone już drzwi i weszłam do środka. Moim oczom ukazał się niesamowity widok. Na półkach były poustawiane fiolki z jakimiś dziwnymi eliksirami, widziałam grzyby, coś co przypominało łuski lekko nadgniłej już złotej rybki. Było tam też kilka klatek w których znajdowały się różne stworzonka, dziwne przedmioty, których bezpieczniej było nie dotykać. Znalazłam również całkiem spory zapas alkoholi i papierosów, które najpewniej zostaną nielegalnie przewiezione przez granicę. Możecie nazwać mojego ojca jak chcecie - handlarzem, przemytnikiem, mafiozo - dla mnie było to fascynujące, na tyle, że nie zauważyłam nawet obecności ojca. Wszystko nagle zaczęło mieć logiczny sens. Ci ludzie, którzy odwiedzali ojca, byli żołnierzami, którzy mieli za zadanie, albo dostarczać mu towar, albo odbierać go od niego i dostarczyć do zleceniodawcy. A moi bracia wcale nie wyjeżdżają za granicę aby odpoczywać, albo zwiedzać. Pomagali ojcu rozszerzyć jego wpływy. Niestety nim zdążyłam coś powiedzieć, poprosić aby papcio i mnie wdrożył w ten rodzinny biznes, ten nakazał mi zapomnieć o tym co widziałam, i nikomu nie wspomnieć o tym nawet słowem. Zgodziłam się, chociaż od tamtego momentu zaczęłam znacznie uważniej obserwować ojca. Przyglądałam się wszystkim jego gestom, a każde słowo oglądałam z różnych stron. Zrozumiałam, że niektóre słowa były specjalne, mogły nieść za sobą ukryty przekaz, który zrozumieją tylko wtajemniczeni, a jeden gest potrafi powołać do życia różne wydarzenia.
Wojna, czy chociażby groźba wojny dla niektórych jest zapowiedzią końca świata, a dla innych idealną okazją do tego, aby rozwinąć skrzydła. Uwaga mego ojca od jakiegoś czasu była skierowana w stronę Anglii. Dochodziły do nas słuchy o niespokojnych nastrojach w tym kraju. Najpierw Grindelwald, tajemnicze zniknięcia czy morderstwa, a potem dziwny wybuch anomalii, który wzbudził sporo niepokoju jak widać nie tylko wśród anglików. Nie mniej ciekawiło mnie to dlaczego ojciec wydawał się ostatnimi czasy mieć obsesje na punkcie Anglii, jak później miało się okazać, byłam kluczem dla ojca. Jak dzisiaj pamiętam wieczór w którym wezwał mnie do swojego gabinetu. Pierwszy raz weszłam do tego pomieszczenia za zgodą ojca, nie zdziwiły mnie już dziwne pakunki, które czekały tylko na wysłanie. W tamtym momencie naszła mnie myśl ile krwi na rękach może mieć mój ojciec, ale wychowanie i szacunek do rodziny nie pozwolił mi na to, aby spojrzeć na niego jak na przestępce. Tym bardziej, że zawsze chętnie pomagał miejscowym biedniejszym rodzinom czarodziei. Tym razem to ja miałam pomóc mu, chociaż nie powiedział mi o tym otwarcie. Powiedział, że chce abym wybrała się do Anglii z wizytą do kuzynów od strony matki. Moje obserwacje ojca nie poszły na marne. Zrozumiałam o co mu tak naprawdę chodziło. Miałam być jego kontaktem w Anglii. Chciał, abym wybadała sytuację polityczną, i pomóc mu rozszerzyć jego sieć działalności. Był to dobry plan. Biorąc pod uwagę napiętą sytuację polityczną w Anglii potrzeba było wysłać tam kogoś, kto nie będzie rzucać się w oczy. Kto w końcu będzie podejrzewać takiego rudzielca jak ja, który ledwo posługuje się językiem angielski o jakiś związek z przemytnikiem. Natomiast wizyta rodzinna była dobrą przykrywką. Szczególnie w tak niespokojnych czasach, kiedy rodziny upewniały się czy inni są bezpieczni. O kuzynach ze strony matki nie wiedziałam zbyt wiele. Nawet ona sama nie wiele wiedziała. Dowiedziałam się, że są to bracia Valerij i Siergiej. Matka nigdy nie utrzymywała z nimi wyjątkowo dobrej relacji. Tym bardziej, że wyjechali do Anglii a ona została w Rosji.
Zaczęły się moje przygotowania do wyjazdu. Czuwał nad tym sam ojciec, który oprócz uczeniem mnie tego co mówić, aby uniknąć niebezpiecznych sytuacji, wpajał, aby nikomu nie patrzeć w oczy, ale jednocześnie nie unikać niczyjego spojrzenia, ale moje przygotowania obejmowały również studiowanie czarnej magii. Mimo wszystko, abyście nie myśleli, że macie do czynienia z pospolitymi czarnoksiężnikami. Jesteśmy porządną włoską rodziną - Rodziną, która ma swoje zasady, i trzymamy się ich twardo. Możecie mieć pewność, że jeżeli coś obiecamy to zawsze dotrzymujemy słowa. Honor to drugie imię każdego członka mojej rodziny. Dlatego ojciec uczył mnie czarnej magii ze wskazaniem na to, abym użyła jej jedynie w wyjątkowych sytuacjach. Poznawałam tajne hasła, szyfry, którymi miałam się posługiwać, w chwili kiedy chciałabym poinformować ojca. No i oczywiście dostałam zakaz mówienia komu kolwiek o prawdziwym celu wizyty. Był to jeden z tych zakazów, który w chwili złamaniu mógł zagrozić mojemu życiu, ale ojciec był o to spokojny. Wiedział, że nigdy bym nie zdradziła rodziny, i prędzej wolałabym sama oddać własne życie, niż powiedzieć czym zajmuje się mój ojciec.
A teraz...Obliviate
Statystyki i biegłości | ||
Statystyka | Wartość | Bonus |
OPCM: | 12 | brak |
Zaklęcia i uroki: | 10 | +3 |
Czarna magia: | 10 | +2 |
Magia lecznicza: | 0 | brak |
Transmutacja: | 2 | Brak |
Eliksiry: | 1 | brak |
Sprawność: | 3 | +1 (waga) |
Zwinność: | 3 | Brak |
Język | Wartość | Wydane punkty |
Język ojczysty: Włoski | II | 0 |
Rosyjski | I | 1 | Angielski | I | 1 |
Biegłości podstawowe | Wartość | Wydane punkty |
Historia Magii | II | 10 |
Kłamstwo | III | 10 |
Retoryka | II | 10 |
Ukrywanie się | I | 2 |
Biegłości specjalne | Wartość | Wydane punkty |
Odporność psychiczna | II | 5 |
Nazwa biegłości | zależne | zależne |
Biegłości fabularne | Wartość | Wydane punkty |
Brak | - | 0 |
Sztuka i rzemiosło | Wartość | Wydane punkty |
Literatura (wiedza) | I | 0,5 |
Muzyka (wiedza) | I | 0,5 |
Gotowanie | II | 10 |
Aktywność | Wartość | Wydane punkty |
Jeździectwo | III | 25 |
Szermierka | I | 1 |
Genetyka | Wartość | Wydane punkty |
Genetyka (jasnowidz, półwila, wilkołak lub brak) | - | 0 |
Reszta: 1 0 |
Różdżka, sowa
[bylobrzydkobedzieladnie]
Ostatnio zmieniony przez Nastia de Luca dnia 14.12.18 20:49, w całości zmieniany 61 razy