Morsmordre :: Reszta świata :: Inne miejsca :: Anglia i Walia :: Cumberland
Kelpi Staw
Strona 3 z 4 • 1, 2, 3, 4
AutorWiadomość
First topic message reminder :
Kelpi Staw
Zwodniczo piękne jezioro swoją nazwę zawdzięcza zamieszkującym jego głębokie wody istotom. Demoniczne konie uczyniły sobie z niego swój dom na tyle skutecznie, by legendy o groźnych potworach pod postacią pięknych rumaków krążyły nawet wśród zamieszkujących nieopodal mugoli. Zwykle piękne jezioro przyciąga swoimi niewątpliwymi urokliwymi widokami turystów, by nagle całkowicie zajść gęstą jak mleko mgłą, której nie sposób przejrzeć wzrokiem. Wtedy to też kelpie wychodzą na żer. Wielu śmiałków przepłaciło spacery po okolicy życiem - jeśli nie z ręki magicznych stworzeń, to gubiąc się wśród okolicznych wzgórz i nigdy nie odnajdując drogi do domu. Powszechny przesąd głosi, że tylko człowiek o prawdziwie artystycznej duszy zdoła wydostać się z mglistego labiryntu. Podobno jedynym, któremu się sztuka ta udała był lord Fawley.
The member 'Prudence Macmillan' has done the following action : Rzut kością
'Zdarzenia' :
'Zdarzenia' :
Zaiste trudno było rozpoznać intencje brodacza, choć w jego zachowaniu widniała doza popisowej teatralności. Czy rzeczywiście był wskroś przeszyty wrogością, którą teraz uzewnętrzniał? Przejrzał dziewczę, rozpoznając w niej szlachecką manierę? Paranoiczne obawy miały podstawne uzasadnienie, wszak stał przed nią łowca likantropów i magicznych zwierząt; obiektywnie oceniając, miałaby z nim niewielkie szanse. Gęstą atmosferę niepokoju pogłębiało także zachowanie postawnego faceta. Stał teraz z założonymi ramionami i przyglądał się jej wnikliwie, świdrując spojrzeniem jej oczy, jak gdyby chciał spojrzeć w głąb duszy niepozornej szlachcianki. Warkot psów nie ucichł ani na chwilę, jednakże gdyby Prudence była w stanie zebrać teraz myśli, wiedziałaby jak dobrze wytresowane są te zwierzęta i odrzucić na bok obawy, że zaatakują mimowolnie.
Hannibal w ten czas spróbował ocenić, czy ta niepozorna kobietka byłaby zdolna wyrządzić mu krzywdę. W świecie magii tężyzna fizyczna była istotnym atrybutem w walce z magicznymi stworzeniami, ale nie z zaklęciem; wystarczyłaby chwila nieuwagi i nawet największy twardziel mógłby zionąć ducha z ręki potężnej, karłowatej czarodziejki. Widział jednak jej niepokój; napawał się nim. Cudzy strach zdawał się wzniecać w nim dozę mentalnego podniecenia, w jego oczach było to widać teraz bardzo dokładnie. Gdyby zapragnęła przerwać ciszę, nim łowca sobie tego zażyczył, przerwałby jej gestem. W każdym razie, odezwał się po chwili swym przechrypłym głosem.
— Pieniądze. Za darmo nie pracuję. — Jego usposobienie mogło wywołać wątpliwości, czy Prudence rzeczywiście chce pracować z takim... dziwakiem. — Nie jestem specjalistą od morskich stworzeń. Jeżeli jesteś oceanografem, Twoja wiedza będzie nieoceniona. Mam nadzieję, że nie przychodzisz z pustymi rękoma i możesz opowiedzieć mi więcej o tym stworzeniu. Usiądźmy.
Wtem z jego ust wydobył się nieludzki dźwięk. Decybele psiego wycia rozniosły się nad stawem szerokim echem, a zwierzęta odebrały ten bodziec jako przyzwolenie do beztroskiej zabawy. Rozbiegły się po terenie parku i wskoczyły do wody, pozostając jednak na widoku właściciela. Mężczyzna delikatnie złapał kobietę za ramię i stanowczo zaczął prowadzić ją w kierunku ławki, niespecjalnie przejmując się ewentualnym protestem.
Hannibal w ten czas spróbował ocenić, czy ta niepozorna kobietka byłaby zdolna wyrządzić mu krzywdę. W świecie magii tężyzna fizyczna była istotnym atrybutem w walce z magicznymi stworzeniami, ale nie z zaklęciem; wystarczyłaby chwila nieuwagi i nawet największy twardziel mógłby zionąć ducha z ręki potężnej, karłowatej czarodziejki. Widział jednak jej niepokój; napawał się nim. Cudzy strach zdawał się wzniecać w nim dozę mentalnego podniecenia, w jego oczach było to widać teraz bardzo dokładnie. Gdyby zapragnęła przerwać ciszę, nim łowca sobie tego zażyczył, przerwałby jej gestem. W każdym razie, odezwał się po chwili swym przechrypłym głosem.
— Pieniądze. Za darmo nie pracuję. — Jego usposobienie mogło wywołać wątpliwości, czy Prudence rzeczywiście chce pracować z takim... dziwakiem. — Nie jestem specjalistą od morskich stworzeń. Jeżeli jesteś oceanografem, Twoja wiedza będzie nieoceniona. Mam nadzieję, że nie przychodzisz z pustymi rękoma i możesz opowiedzieć mi więcej o tym stworzeniu. Usiądźmy.
Wtem z jego ust wydobył się nieludzki dźwięk. Decybele psiego wycia rozniosły się nad stawem szerokim echem, a zwierzęta odebrały ten bodziec jako przyzwolenie do beztroskiej zabawy. Rozbiegły się po terenie parku i wskoczyły do wody, pozostając jednak na widoku właściciela. Mężczyzna delikatnie złapał kobietę za ramię i stanowczo zaczął prowadzić ją w kierunku ławki, niespecjalnie przejmując się ewentualnym protestem.
Hannibal Rookwood
Zawód : Łowca wilkołaków z grupy Sigrun, dystrybutor zwierzęcych ingrediencji
Wiek : 33
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Wdowiec
Moja natura mówi głośniej
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Zwierzęcousty
Nieaktywni
Nie podobało jej się nastawienie mężczyzny. Trochę zbyt swobodnie się zachowywał, a to przecież ona płaciła mu za to zlecenie, powinien nieco zejść z tonu. Na razie jednak zacisnęła zęby i nie zamierzała tego komentować. Pracowała ostatnio nad sobą, ćwiczyła opanowanie, także była to idealna okazja, żeby zobaczyć, czy potrafi ujarzmić swój temperament.
Zadarła głowę do góry i posłała mu nieprzyjemne spojrzenie, skoro się chce bawić w ten sposób.. jego wybór. Nie zawsze musi być przecież przyjemnie, a ona nie musiała wiecznie się uśmiechać, w końcu nawet nie wiedział kim jest, nie musiała grać, mogła być sobą, tą prawdziwą na jego własne życzenie.
- Połowa teraz, połowa po zleceniu.- rzekła oschle i wręczyła mu kopertę. Zauważyła, że jego psy.. były dobrze wytresowane. Cóż, jak przystało na myśliwego miał sowich towarzyszy polowań. Sama miała zamiar niedługo sobie sprawić takie zwierzę przeniosła więc wzrok na te jego.
- Powiem tak, wiedzę posiadam, nie od tego tutaj jesteś, żeby specjalnie dużo myśleć. Potrzebuję twojego doświadczenia w łapaniu stworzeń i tyle.- Zamarła, kiedy mężczyzna wydał z siebie dźwięk. Nie spodziewała się zupełnie czegoś takiego. Była przerażona, może faktycznie powinna odwrócić się na pięcie i póki mogła to wykręcić się z tej sytuacji.. chociaż kelpie była tak blisko, może warto było spróbować. Potrafił rozmawiać z psami, albo jej się wydawało. Będzie musiała się temu bardziej przyjrzeć, chyba specjalnie je na nią wcześniej napuścił. Taki był wyrachowany, tyko po co? Po co ta cała szopka.
-Tak, opowiem Ci co nieco, podstawowe informacje mogą się przydać. - wtedy poczuła, że złapał ją za ramię. Spojrzała na niego spode łba, nie podobało jej się to. - Nie potrzebuję pomocy w przemieszczaniu się, daję sobie świetnie radę sama.- próbowała się wyrwać z uścisku, nie będzie jej tu jakiś Rookwood popychał. Dotarła do ławki, i usiadła, przeniosła spojrzenie na jezioro. - Kelpia, to wodny demon. Może przybierać postaci różnych zwierząt, aczkolwiek upodobały sobie formę konia, żyją na dnach jezior. Żywią się ludźmi, tak właściwe, są niebezpieczne do momentu, w którym nie założy się im wędzidła, oczywiście poprzez czary. Do tego jesteś mi potrzebny.- przeniosła teraz spojrzenie na mężczyznę. - Poradzisz sobie?
Zadarła głowę do góry i posłała mu nieprzyjemne spojrzenie, skoro się chce bawić w ten sposób.. jego wybór. Nie zawsze musi być przecież przyjemnie, a ona nie musiała wiecznie się uśmiechać, w końcu nawet nie wiedział kim jest, nie musiała grać, mogła być sobą, tą prawdziwą na jego własne życzenie.
- Połowa teraz, połowa po zleceniu.- rzekła oschle i wręczyła mu kopertę. Zauważyła, że jego psy.. były dobrze wytresowane. Cóż, jak przystało na myśliwego miał sowich towarzyszy polowań. Sama miała zamiar niedługo sobie sprawić takie zwierzę przeniosła więc wzrok na te jego.
- Powiem tak, wiedzę posiadam, nie od tego tutaj jesteś, żeby specjalnie dużo myśleć. Potrzebuję twojego doświadczenia w łapaniu stworzeń i tyle.- Zamarła, kiedy mężczyzna wydał z siebie dźwięk. Nie spodziewała się zupełnie czegoś takiego. Była przerażona, może faktycznie powinna odwrócić się na pięcie i póki mogła to wykręcić się z tej sytuacji.. chociaż kelpie była tak blisko, może warto było spróbować. Potrafił rozmawiać z psami, albo jej się wydawało. Będzie musiała się temu bardziej przyjrzeć, chyba specjalnie je na nią wcześniej napuścił. Taki był wyrachowany, tyko po co? Po co ta cała szopka.
-Tak, opowiem Ci co nieco, podstawowe informacje mogą się przydać. - wtedy poczuła, że złapał ją za ramię. Spojrzała na niego spode łba, nie podobało jej się to. - Nie potrzebuję pomocy w przemieszczaniu się, daję sobie świetnie radę sama.- próbowała się wyrwać z uścisku, nie będzie jej tu jakiś Rookwood popychał. Dotarła do ławki, i usiadła, przeniosła spojrzenie na jezioro. - Kelpia, to wodny demon. Może przybierać postaci różnych zwierząt, aczkolwiek upodobały sobie formę konia, żyją na dnach jezior. Żywią się ludźmi, tak właściwe, są niebezpieczne do momentu, w którym nie założy się im wędzidła, oczywiście poprzez czary. Do tego jesteś mi potrzebny.- przeniosła teraz spojrzenie na mężczyznę. - Poradzisz sobie?
I am the storm and I am the wonder
And the flashlights nightmares
And sudden explosions
And the flashlights nightmares
And sudden explosions
Prudence Macmillan
Zawód : Specjalista ds. morskich organizmów
Wiek : 26/27
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Panna
With wild eyes, she welcomes you to the adventure.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Nieaktywni
Rookwood sięgnął ręką po kopertę i zajrzał do środka. Wyciągnął z niej tylko jeden banknot, weryfikując autentyczność nominału. Niechlujnie złożył zaliczkę w pół i włożył ją do kieszeni, uważnie wsłuchując się w słowa rozmówczyni. Zmiana nastawienia Prudence nie wywołała w nim większych emocji. Jakikolwiek efekt planowała osiągnąć, założenia były nieskuteczne - dalej mogła czuć się dominowana. Można się było jednak zastanowić, czy to nie właśnie demonstracja prawdziwego oblicza dziewczęcia doprowadziła do fizycznego poniżenia. Jeśli kobieta chciałaby zyskać jego przychylność, wiedziała, że uległość jest nad wyraz wskazana przy archetypie alfy, którym niewątpliwie jest Hannibal.
— Bacz na ton, panienko. Musisz wiedzieć niewiele na temat łowiectwa, jeśli sądzisz, że to zawód pozbawiony pomyślunku. Wyjaśnijmy sobie coś: mam doświadczenie w POLOWANIU na bestie, ale jeszcze nigdy nie znalazłem szaleńca, który zapragnąłby złapać taką istotę. Będziesz musiała zdać się na mój intelekt, bo założę się, że nie wyściubiłaś nosa z książek i nie wiesz, na co się piszesz. — Wyraźnie dał jej w ten sposób do zrozumienia, jak wielkie ryzyko podejmują, biorąc udział w tym przedsięwzięciu. Jednakże przyjął gotówkę, co wiązało się z przyjęciem zlecenia - mogła więc ufać, że facet wie, co robi.
— Słyszałem o tej zwierzynie, choć nigdy nie spotkałem żadnego okazu na własne oczy. Krąży wiele legend na ich temat, ale wiesz, jakie są legendy - niektórzy mówią, że smoki gadają i spiskują, dobre sobie. Będziemy się opierać na suchych faktach. Pierwszy z nich jest taki, że nie znam zaklęcia, które wyczaruje wędzidło w pysku Kelpie. Drugi zaś, że istnieją inne sposoby, jednak każdy jest równie śmiertelny - zarówno dla nas, jak i zwierzyny. Przyjmę z góry całą kwotę. Ostrzegam, że bestia może zginąć podczas próby pochwycenia. Nie jest to także praca dla jednej osoby, więc mi pomożesz, panienko Jones. — Hannibal zastanawiał się, czy kobieta chętnie poświęci się w imię nauki, czy stchórzy przy pierwszej okazji. — Przygotowałaś źródła naukowe, które pomogą nam w realizacji tego zadania? — Spytał, zrzucając z pleców torbę z inwentarzem. Dobył z niej srebrny łańcuch i zmierzył wzrokiem jego metraż, wiedząc, że narzędzia jego regularnej pracy mogą zawieść w tym przypadku. Pokręcił głową na boki. — Bez wiedzy teoretycznej i preparacji skutecznego planu nawet nie podchodzimy do Kelpie. Będziemy potrzebować wabika, by wezwać bestię na brzeg i zmierzyć się z nią w dogodnych warunkach.
— Bacz na ton, panienko. Musisz wiedzieć niewiele na temat łowiectwa, jeśli sądzisz, że to zawód pozbawiony pomyślunku. Wyjaśnijmy sobie coś: mam doświadczenie w POLOWANIU na bestie, ale jeszcze nigdy nie znalazłem szaleńca, który zapragnąłby złapać taką istotę. Będziesz musiała zdać się na mój intelekt, bo założę się, że nie wyściubiłaś nosa z książek i nie wiesz, na co się piszesz. — Wyraźnie dał jej w ten sposób do zrozumienia, jak wielkie ryzyko podejmują, biorąc udział w tym przedsięwzięciu. Jednakże przyjął gotówkę, co wiązało się z przyjęciem zlecenia - mogła więc ufać, że facet wie, co robi.
— Słyszałem o tej zwierzynie, choć nigdy nie spotkałem żadnego okazu na własne oczy. Krąży wiele legend na ich temat, ale wiesz, jakie są legendy - niektórzy mówią, że smoki gadają i spiskują, dobre sobie. Będziemy się opierać na suchych faktach. Pierwszy z nich jest taki, że nie znam zaklęcia, które wyczaruje wędzidło w pysku Kelpie. Drugi zaś, że istnieją inne sposoby, jednak każdy jest równie śmiertelny - zarówno dla nas, jak i zwierzyny. Przyjmę z góry całą kwotę. Ostrzegam, że bestia może zginąć podczas próby pochwycenia. Nie jest to także praca dla jednej osoby, więc mi pomożesz, panienko Jones. — Hannibal zastanawiał się, czy kobieta chętnie poświęci się w imię nauki, czy stchórzy przy pierwszej okazji. — Przygotowałaś źródła naukowe, które pomogą nam w realizacji tego zadania? — Spytał, zrzucając z pleców torbę z inwentarzem. Dobył z niej srebrny łańcuch i zmierzył wzrokiem jego metraż, wiedząc, że narzędzia jego regularnej pracy mogą zawieść w tym przypadku. Pokręcił głową na boki. — Bez wiedzy teoretycznej i preparacji skutecznego planu nawet nie podchodzimy do Kelpie. Będziemy potrzebować wabika, by wezwać bestię na brzeg i zmierzyć się z nią w dogodnych warunkach.
Hannibal Rookwood
Zawód : Łowca wilkołaków z grupy Sigrun, dystrybutor zwierzęcych ingrediencji
Wiek : 33
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Wdowiec
Moja natura mówi głośniej
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Zwierzęcousty
Nieaktywni
Prudence nigdy nikomu nie ulegała. Nie miała zamiaru zmieniać swojego podejścia przy obcym mężczyźnie, nie sądziła, że byłoby to słuszne. Mięli wykonać wspólnie jedno zlecenie, zresztą ona mu za to płaciła i więcej się nie spotkać. Chyba, że współpraca byłaby owocna, to może pomyślałaby o powtórce z rozrywki, jeśli jej plan i aktualne marzenie miałoby rację bytu. Nie przedyskutowała jeszcze jednak tego, z nikim oficjalnie, więc jak na razie nie wiedziała, jak widzą inni jej projekt. Czas najwyższy chyba zapytać kuzyna, czy w ogóle jest taka możliwość. Wiedziała, że jej marzenie o czymś w deseń oceanarium może być nie do końca do spełnienia, nie chciała się jednak poddawać, prędzej, czy później dostanie to, co chce - jak zawsze.
- Radzę Panu nieco zejść z tonu. Nie zamierzam się z nikim użerać, ma to być ciekawe doświadczenie dla każdej stron. - nie miała zamiaru dać sobą pomiatać. Gówno o niej wiedział, a zachowywał się, jakby pozjadał wszystkie rozumy. - Przegrałbyś zakład. Zdecydowanie wolę praktykować, niż zastanawiać się nad teoriami, doskonale zdaję sobie sprawę na co się piszę, wszak już miałam przyjemność poznać się bliżej z tym stworzeniem i wtedy nie udało mi się jej złapać. Dlatego zamierzam spróbować ponownie. - po ostatnim bliższym spotkaniu z taką bestią, została jej blizna na żebrach oraz ojciec zirytowany jej pomysłami. Rookwood przyjął zaliczkę, najwyraźniej mimo tego zbędnego gadania zamierzał jej pomóc, chociaż tyle dobrego.
- Oczywiście. Czy sądził Pan, że zamierzam siedzieć na brzegu, zupełnie bezczynnie? Niedoczekanie. Wolałabym, aby stworzenie przeżyło, nie mam powodu, aby ją zabijać. Jeśli jednak się nie uda, to trudno, sugeruję jednak, aby zrobić wszystko, co w naszej mocy, aby mogła przeżyć. - Hannibal najwyraźniej nie spotkał na swojej drodze wielu naukowców pasjonatów, inaczej by wiedział, że takie osoby nie są skłonne usiedzieć w miejscu, kiedy coś dotyczy ich dziedziny. Może również się czegoś nauczy podczas tego zlecenia, oby.
- One jedzą ludzi, wydaje mi się, że jest jedno rozwiązanie, a ja nie mam nic przeciwko byciu przynętą. - nawet się tego spodziewała, nie bała się specjalnie starcia ze stworzeniem, zresztą, kto nie ryzykuje, ten nie ma jak osiągnąć sukcesu. - Przeczytałam sporo artykułów na temat tego stworzenia, więc jeśli jest coś niejasne, to chętnie podzielę się informacjami.
- Radzę Panu nieco zejść z tonu. Nie zamierzam się z nikim użerać, ma to być ciekawe doświadczenie dla każdej stron. - nie miała zamiaru dać sobą pomiatać. Gówno o niej wiedział, a zachowywał się, jakby pozjadał wszystkie rozumy. - Przegrałbyś zakład. Zdecydowanie wolę praktykować, niż zastanawiać się nad teoriami, doskonale zdaję sobie sprawę na co się piszę, wszak już miałam przyjemność poznać się bliżej z tym stworzeniem i wtedy nie udało mi się jej złapać. Dlatego zamierzam spróbować ponownie. - po ostatnim bliższym spotkaniu z taką bestią, została jej blizna na żebrach oraz ojciec zirytowany jej pomysłami. Rookwood przyjął zaliczkę, najwyraźniej mimo tego zbędnego gadania zamierzał jej pomóc, chociaż tyle dobrego.
- Oczywiście. Czy sądził Pan, że zamierzam siedzieć na brzegu, zupełnie bezczynnie? Niedoczekanie. Wolałabym, aby stworzenie przeżyło, nie mam powodu, aby ją zabijać. Jeśli jednak się nie uda, to trudno, sugeruję jednak, aby zrobić wszystko, co w naszej mocy, aby mogła przeżyć. - Hannibal najwyraźniej nie spotkał na swojej drodze wielu naukowców pasjonatów, inaczej by wiedział, że takie osoby nie są skłonne usiedzieć w miejscu, kiedy coś dotyczy ich dziedziny. Może również się czegoś nauczy podczas tego zlecenia, oby.
- One jedzą ludzi, wydaje mi się, że jest jedno rozwiązanie, a ja nie mam nic przeciwko byciu przynętą. - nawet się tego spodziewała, nie bała się specjalnie starcia ze stworzeniem, zresztą, kto nie ryzykuje, ten nie ma jak osiągnąć sukcesu. - Przeczytałam sporo artykułów na temat tego stworzenia, więc jeśli jest coś niejasne, to chętnie podzielę się informacjami.
I am the storm and I am the wonder
And the flashlights nightmares
And sudden explosions
And the flashlights nightmares
And sudden explosions
Prudence Macmillan
Zawód : Specjalista ds. morskich organizmów
Wiek : 26/27
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Panna
With wild eyes, she welcomes you to the adventure.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Nieaktywni
Faktem było, że Hannibal nie spotkał na swej drodze wielu naukowców pasjonatów. Prawdę mówiąc stosunkowo niewielu naukowców spotkał w ogóle. Początkowo trudno było ocenić, jak zachowa się niebezpieczny podwykonawca na próbę pouczania. Spodziewać mogła się po nim wszystkiego, a cisnąca się na jego twarzy agresja zwiastowała wrogie zamiary. Atmosfera niepokoju zniknęła jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki, gdy Prudence wyznała, że przeżyła kontakt z tym stworzeniem. Hannibal spojrzał na nią z niedowierzaniem, ale dostrzegł blask w jej oczach. Niepodrabialną iskierkę pasji, po której można poznać się na drugim człowieku.
— Spotkałaś dojrzałego osobnika? Opowiedz mi więcej o jego zachowaniu. Jak właściwie udało Ci się uciec i dlaczego miałbym wierzyć, że stanęłaś z nim oko w oko? — Ostatnie pytanie zadał właściwie samemu sobie, jak gdyby chciał powrócić na ziemię i dostrzec obraz sprzed chwili - rozedrgane, zaszczute dziewczę, które karmiło go strachem. Rzeczywistość była jednak inna.
— To narzędzie służy do neutralizacji przemienionych likantropów. Ile metrów takiego łańcucha wystarczyłoby do spętania Kelpie? Do jakiej powszechnie znanej istoty możesz przypisać jej rozmiar? — Jeżeli przetrwała spotkanie z tą istotą, najprawdopodobniej okaz czający się w tym jeziorze nie należał do największych. Istniał więc cień szansy, że tradycyjne metody okażą się skuteczne. — Nie bądź głupia. Ściąganie na siebie uwagi bestii eliminuje efekt zaskoczenia i naraża łowcę na zbędne niebezpieczeństwo. Spróbujemy narobić dużo hałasu i sprawdzić, jak Kelpie reagują na dźwięki. Jeśli to nie poskutkuje, naszą przynętą będzie bezwartościowy mugol.
Wiedziała, że nie żartował i byłby gotów poświęcić zarówno niemagicznego, jak i wszystkich jego obrońców - w tym także ją, gdyby ujawniła swe poglądy. Rookwood jest archetypem szalonego idealisty, suprematy czystej krwi i choć pasja była w stanie skutecznie odwrócić jego uwagę, kobiecie byłoby ciężko wybrnąć z odwrócenia się od propozycji czarodzieja, który nie znosił sprzeciwu. Pozostawało więc mieć nadzieję, że wabik dźwiękowy będzie równie skuteczny, co żywy obiad dla stwora lub zdać się na inny pomysł.
— Jeżeli uda nam się wyprowadzić Kelpie na ląd, skuteczne mogą okazać się pułapki. Moje psy wyszkolone są w wabieniu zwierzyny; jeśli zastawimy je w odpowiednim miejscu, one zrobią robotę. Naszym celem byłoby spętanie tego stworzenia, ogłuszenie go i umieszczenie wędzidła w pysku. Będziemy musieli to zrobić ręcznie lub telekinetycznie, sugeruję drugą opcję - to będzie Twoje zadanie. Użyjemy także czaru, który ułatwi nam oddychanie pod wodą na wypadek, gdyby walka przeniosła się do leża Kelpie.
— Spotkałaś dojrzałego osobnika? Opowiedz mi więcej o jego zachowaniu. Jak właściwie udało Ci się uciec i dlaczego miałbym wierzyć, że stanęłaś z nim oko w oko? — Ostatnie pytanie zadał właściwie samemu sobie, jak gdyby chciał powrócić na ziemię i dostrzec obraz sprzed chwili - rozedrgane, zaszczute dziewczę, które karmiło go strachem. Rzeczywistość była jednak inna.
— To narzędzie służy do neutralizacji przemienionych likantropów. Ile metrów takiego łańcucha wystarczyłoby do spętania Kelpie? Do jakiej powszechnie znanej istoty możesz przypisać jej rozmiar? — Jeżeli przetrwała spotkanie z tą istotą, najprawdopodobniej okaz czający się w tym jeziorze nie należał do największych. Istniał więc cień szansy, że tradycyjne metody okażą się skuteczne. — Nie bądź głupia. Ściąganie na siebie uwagi bestii eliminuje efekt zaskoczenia i naraża łowcę na zbędne niebezpieczeństwo. Spróbujemy narobić dużo hałasu i sprawdzić, jak Kelpie reagują na dźwięki. Jeśli to nie poskutkuje, naszą przynętą będzie bezwartościowy mugol.
Wiedziała, że nie żartował i byłby gotów poświęcić zarówno niemagicznego, jak i wszystkich jego obrońców - w tym także ją, gdyby ujawniła swe poglądy. Rookwood jest archetypem szalonego idealisty, suprematy czystej krwi i choć pasja była w stanie skutecznie odwrócić jego uwagę, kobiecie byłoby ciężko wybrnąć z odwrócenia się od propozycji czarodzieja, który nie znosił sprzeciwu. Pozostawało więc mieć nadzieję, że wabik dźwiękowy będzie równie skuteczny, co żywy obiad dla stwora lub zdać się na inny pomysł.
— Jeżeli uda nam się wyprowadzić Kelpie na ląd, skuteczne mogą okazać się pułapki. Moje psy wyszkolone są w wabieniu zwierzyny; jeśli zastawimy je w odpowiednim miejscu, one zrobią robotę. Naszym celem byłoby spętanie tego stworzenia, ogłuszenie go i umieszczenie wędzidła w pysku. Będziemy musieli to zrobić ręcznie lub telekinetycznie, sugeruję drugą opcję - to będzie Twoje zadanie. Użyjemy także czaru, który ułatwi nam oddychanie pod wodą na wypadek, gdyby walka przeniosła się do leża Kelpie.
Hannibal Rookwood
Zawód : Łowca wilkołaków z grupy Sigrun, dystrybutor zwierzęcych ingrediencji
Wiek : 33
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Wdowiec
Moja natura mówi głośniej
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Zwierzęcousty
Nieaktywni
Jeśli był myśliwym, to gdzie miał spotkać naukowców pasjonatów? Prue po skończeniu szkoły brała udział w wielu wyprawach badawczych, gdzie spotkała naprawdę fascynujących badaczy, ludzi z pasją, którzy byli w stanie poświęcić wiele dla nauki. Miała świadomość, że nie wszyscy mięli szansę poznać takie osoby, w końcu nie każdy miał możliwość obracać się w takim środowisku.
Zauważyła zmianę w zachowaniu mężczyzny, kiedy powiedziała o tym, że spotkała już w swoim życiu stworzenie, na które mięli dzisiaj polować. Może nie wszystko wtedy poszło po jej myśli, jednak przeżyła, i nie miała zamiaru rezygnować z ponownej próby ujarzmienia kelpie. W końcu miała już doświadczenie, wiedziała, czego nie powinna robić. - Nie musisz mi wierzyć. Twój wybór. Nie będę Ci pokazywać swoich blizn, bo to bez sensu. Nie zależy mi na tym, żeby na siłę udowadniać, że to miało miejsce. Kelpia, którą spotkałam była rozmiarów wielkiego konia, demon przybrał akurat swoją ulubioną formę. Podpłynęłam do niej, nie byłam jednak gotowa na to, aby ją ujarzmić, brakowało mi doświadczenia. Zaatakowała mnie, jednak na tyle pewnie czuję się w wodzie, że dzięki adrenalinie udało mi się wyrwać. Próbowała mnie zwabić, bym ją dosiadła, niestety dla niej wiedziałam o tym, że te stworzenia sprawiają mylne, przyjazne wrażenie, by zwabić człowieka na swój grzbiet i zaciągnąć go na dno. Miałam to szczęście, że nie byłam wtedy sama, a dosyć szybko pomogła mi znajoma uzdrowicielka. - Prudence nie bała się magicznych stworzeń, wiedziała, że ludzie są zdolni do dużo gorszych rzeczy. Zachowanie zwierząt to był instynkt, nie miały one czegoś takiego jak sumienie, kierowały się po prostu wolą przeżycia. Za to ludzie.. krzywdzili dla przyjemności, czego nie potrafiła zrozumieć.
- Pięć metrów? myślę, że może i mniej, jeśli byśmy ją stosunkowo ciasno spętali. Warto jest mieć na uwadze, że może ona zmienić swoją postać, więc jeśli już ją spętamy, to najlepiej od razu ją ogłuszyć, aby nie mogła wykonać kolejnych ruchów. - No tak, musiał to być niewielki okaz, skoro tak delikatna istota jak ona była w stanie uciec.. nie miało z tym nic wspólnego to, że Prue większość życia spędziła w wodzie i czuła się w niej bardzo pewnie, łatwo przychodziło ocenianie innych, ale mniejsza o to. - Po co mieszać w to mugoli? Niepotrzebne zamieszanie. - odparła pewnym głosem. Zdecydowanie nie chciała narażać życia niewinnych ludzi, nie wybaczyłaby sobie, gdyby ktoś zginął przez to, że chciała poszerzać swoją wiedzę. Ona mogła ryzykować dla nauki, jednak nikt z zewnątrz. - Zapewniam, że czuję się wyjątkowo dobrze w wodzie, no i już raz udało mi się umknąć, myślę, że za drugim razem może być tylko lepiej. Nie próbowałam jeszcze wabić tego stworzenia dźwiękiem, nie wiem, jak zareaguje, miej świadomość również, że dźwięk pod wodą inaczej się rozchodzi. Nie wiem, czy właściwie dojdą do niej fale dźwiękowe, które będą na powierzchni. Łatwiej jest spowodować drgania, żeby poczuła, że coś się dzieje na górze. Można nieco poruszać wodą, rzucić jakieś zaklęcie, które spowoduje, że będzie się jej wydawało, że na powierzchni jest ofiara. - dźwięki mogły nie być wystarczające. Musieli spróbować czegoś innego, tak się jej przynajmniej wydawało.
- Zaklęcie może się przydać, to fakt, chociaż i bez tego jestem w stanie długo wytrzymać pod wodą. Chciałabym również rzucić na kelpię zaklęcie, dzięki któremu będę mogła poznać jej lokalizację. Dzięki temu mogłabym się dowiedzieć więcej o jej zwyczajach. - w końcu po to chciała złapać to zwierzę, aby jeszcze więcej się o nim dowiedzieć, nie dla przyjemności.
Zauważyła zmianę w zachowaniu mężczyzny, kiedy powiedziała o tym, że spotkała już w swoim życiu stworzenie, na które mięli dzisiaj polować. Może nie wszystko wtedy poszło po jej myśli, jednak przeżyła, i nie miała zamiaru rezygnować z ponownej próby ujarzmienia kelpie. W końcu miała już doświadczenie, wiedziała, czego nie powinna robić. - Nie musisz mi wierzyć. Twój wybór. Nie będę Ci pokazywać swoich blizn, bo to bez sensu. Nie zależy mi na tym, żeby na siłę udowadniać, że to miało miejsce. Kelpia, którą spotkałam była rozmiarów wielkiego konia, demon przybrał akurat swoją ulubioną formę. Podpłynęłam do niej, nie byłam jednak gotowa na to, aby ją ujarzmić, brakowało mi doświadczenia. Zaatakowała mnie, jednak na tyle pewnie czuję się w wodzie, że dzięki adrenalinie udało mi się wyrwać. Próbowała mnie zwabić, bym ją dosiadła, niestety dla niej wiedziałam o tym, że te stworzenia sprawiają mylne, przyjazne wrażenie, by zwabić człowieka na swój grzbiet i zaciągnąć go na dno. Miałam to szczęście, że nie byłam wtedy sama, a dosyć szybko pomogła mi znajoma uzdrowicielka. - Prudence nie bała się magicznych stworzeń, wiedziała, że ludzie są zdolni do dużo gorszych rzeczy. Zachowanie zwierząt to był instynkt, nie miały one czegoś takiego jak sumienie, kierowały się po prostu wolą przeżycia. Za to ludzie.. krzywdzili dla przyjemności, czego nie potrafiła zrozumieć.
- Pięć metrów? myślę, że może i mniej, jeśli byśmy ją stosunkowo ciasno spętali. Warto jest mieć na uwadze, że może ona zmienić swoją postać, więc jeśli już ją spętamy, to najlepiej od razu ją ogłuszyć, aby nie mogła wykonać kolejnych ruchów. - No tak, musiał to być niewielki okaz, skoro tak delikatna istota jak ona była w stanie uciec.. nie miało z tym nic wspólnego to, że Prue większość życia spędziła w wodzie i czuła się w niej bardzo pewnie, łatwo przychodziło ocenianie innych, ale mniejsza o to. - Po co mieszać w to mugoli? Niepotrzebne zamieszanie. - odparła pewnym głosem. Zdecydowanie nie chciała narażać życia niewinnych ludzi, nie wybaczyłaby sobie, gdyby ktoś zginął przez to, że chciała poszerzać swoją wiedzę. Ona mogła ryzykować dla nauki, jednak nikt z zewnątrz. - Zapewniam, że czuję się wyjątkowo dobrze w wodzie, no i już raz udało mi się umknąć, myślę, że za drugim razem może być tylko lepiej. Nie próbowałam jeszcze wabić tego stworzenia dźwiękiem, nie wiem, jak zareaguje, miej świadomość również, że dźwięk pod wodą inaczej się rozchodzi. Nie wiem, czy właściwie dojdą do niej fale dźwiękowe, które będą na powierzchni. Łatwiej jest spowodować drgania, żeby poczuła, że coś się dzieje na górze. Można nieco poruszać wodą, rzucić jakieś zaklęcie, które spowoduje, że będzie się jej wydawało, że na powierzchni jest ofiara. - dźwięki mogły nie być wystarczające. Musieli spróbować czegoś innego, tak się jej przynajmniej wydawało.
- Zaklęcie może się przydać, to fakt, chociaż i bez tego jestem w stanie długo wytrzymać pod wodą. Chciałabym również rzucić na kelpię zaklęcie, dzięki któremu będę mogła poznać jej lokalizację. Dzięki temu mogłabym się dowiedzieć więcej o jej zwyczajach. - w końcu po to chciała złapać to zwierzę, aby jeszcze więcej się o nim dowiedzieć, nie dla przyjemności.
I am the storm and I am the wonder
And the flashlights nightmares
And sudden explosions
And the flashlights nightmares
And sudden explosions
Prudence Macmillan
Zawód : Specjalista ds. morskich organizmów
Wiek : 26/27
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Panna
With wild eyes, she welcomes you to the adventure.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Nieaktywni
Totalnie stracił chęci do słownych przepychanek z tą kobietą. Czuł, że gdyby teraz kłótnia go zaabsorbowała, najpewniej skrzywdziłby swoją zleceniodawczynię, która przecież oferowała tak ciekawe, rzadko spotykane zadanie. Miała jaja, pomyślał, racząc ją dzikim uśmiechem. Pierwszy raz tego dnia mogła dostrzec w nim szczerą sympatię. Zyskała w jego oczach, demonstrując inicjatywę i gotowość do działania. Mężczyzna zważył swój łańcuch w dłoniach raz jeszcze, tym razem z przekonaniem, że narzędzie załatwi sprawę.
— Na dobry początek zakryjemy ten teren przed niepożądanym wzrokiem. Będziemy musieli podzielić się zadaniami, panienko. Fizyczną robotę zostaw dla mnie, zajmę się spętaniem morskiego potwora - mam spore doświadczenie w obsłudze tego narzędzia. W jakich zaklęciach się specjalizujesz? — wiedza ta była niemalże niezbędna do opracowania taktyki walki z bestią. — Jeśli nie na powierzchni, to pod wodą. Myślałem nad głośną eksplozją pod powierzchnią, ale wrzucenie ciężkiego obiektu na środek jeziora powinno dać podobny efekt. Powstałe drgania powinny ją wywabić, a gdy nas zobaczy, uzna nas za smaczną pożywkę; grunt to pozostać na brzegu. Moje psy mogą spróbować odwrócić uwagę i kupić nam trochę czasu. Jeżeli znasz zaklęcia unieruchamiające, być może z dziedziny transmutacji, dobrze byłoby przygotować pułapki i sprawić, by Kelpie szarżując, wpadła do jednej z nich. Dopiero, kiedy będzie ogłuszona, będę zdolny założyć jej łańcuch; dobrze byłoby osłabić pierw jej kondycję zdrowotną. Zdaję się na Twoje zdolności przy jej neutralizacji. Przygotowałaś to wędzidło?
Wstępny plan był w zasadzie gotowy. Ujarzmienie takiej istoty brzmiało jak nie lada wyczyn, ale koncepcja całkowicie go kupiła. W zanadrzu posiadał kilka sztuczek, którymi nie zamierzał się w tej chwili chwalić. Jego obawy budziła zmiennokształtność stworzenia, która mogła kontrować tradycyjny łańcuch. Mężczyzna rozważał więc spętanie stworzenia czarną magią, wszak obecnie na jej stosowanie przymyka się oko - szczególnie, odkąd sprzymierzył się z Rycerzami Walpurgii. Plan posiadał jeszcze jedną, istotną wadę z jego punktu widzenia: udział Prudence, od której zależało powodzenie misji.
— Na dobry początek zakryjemy ten teren przed niepożądanym wzrokiem. Będziemy musieli podzielić się zadaniami, panienko. Fizyczną robotę zostaw dla mnie, zajmę się spętaniem morskiego potwora - mam spore doświadczenie w obsłudze tego narzędzia. W jakich zaklęciach się specjalizujesz? — wiedza ta była niemalże niezbędna do opracowania taktyki walki z bestią. — Jeśli nie na powierzchni, to pod wodą. Myślałem nad głośną eksplozją pod powierzchnią, ale wrzucenie ciężkiego obiektu na środek jeziora powinno dać podobny efekt. Powstałe drgania powinny ją wywabić, a gdy nas zobaczy, uzna nas za smaczną pożywkę; grunt to pozostać na brzegu. Moje psy mogą spróbować odwrócić uwagę i kupić nam trochę czasu. Jeżeli znasz zaklęcia unieruchamiające, być może z dziedziny transmutacji, dobrze byłoby przygotować pułapki i sprawić, by Kelpie szarżując, wpadła do jednej z nich. Dopiero, kiedy będzie ogłuszona, będę zdolny założyć jej łańcuch; dobrze byłoby osłabić pierw jej kondycję zdrowotną. Zdaję się na Twoje zdolności przy jej neutralizacji. Przygotowałaś to wędzidło?
Wstępny plan był w zasadzie gotowy. Ujarzmienie takiej istoty brzmiało jak nie lada wyczyn, ale koncepcja całkowicie go kupiła. W zanadrzu posiadał kilka sztuczek, którymi nie zamierzał się w tej chwili chwalić. Jego obawy budziła zmiennokształtność stworzenia, która mogła kontrować tradycyjny łańcuch. Mężczyzna rozważał więc spętanie stworzenia czarną magią, wszak obecnie na jej stosowanie przymyka się oko - szczególnie, odkąd sprzymierzył się z Rycerzami Walpurgii. Plan posiadał jeszcze jedną, istotną wadę z jego punktu widzenia: udział Prudence, od której zależało powodzenie misji.
Hannibal Rookwood
Zawód : Łowca wilkołaków z grupy Sigrun, dystrybutor zwierzęcych ingrediencji
Wiek : 33
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Wdowiec
Moja natura mówi głośniej
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Zwierzęcousty
Nieaktywni
Prudence nie dałaby się tak łatwo skrzywdzić. Może wyglądała jak ktoś, kto nie jest w stanie się obronić, jednak duszę miała waleczną i nie poddawała się ot tak, bez walki. Widziała zmianę w jego podejściu, nie do końca wiedziała, czym była spowodowana, jednak nie interesowało jej to jakoś specjalnie. Istotne było to, żeby udało im się choć trochę współpracować, a zauważyła, że z tym może być problem. On chciał dominować, a ona nie przywykła do tego, żeby się do kogoś dostosowywać. Zobaczymy, jak im się to ułoży w trakcie. Oby nikt nie ucierpiał przez to, że druga strona jest egoistyczna.
- Radzę sobie w niektórych dziedzinach, mogę spróbować coś z transmutacji, obrony przed czarną magią, czy zwyczajnych urokach. Myślę, że nie będzie tak źle.- próbowała się nieco pocieszyć, bo ostatnio miała wrażenie, że niezbyt specjalnie angażowała się w te dziedziny, przez co nie do końca zawsze jest w stanie sobie poradzić. Wiedziała, że musi ćwiczyć, bo nie wiadomo, kiedy pojawi się niebezpieczeństwo, a powinna potrafić się obronić przed przeciwnikiem.
- Widziałam takie zaklęcie, mogłabym spróbować je odtworzyć. Brzeg zmieniłby się w ruchome piaski i mógłby ją zatrzymać na chwilę, o ile udałoby się ją nam wywabić na ląd. - miała nadzieję, że się nie zbłaźni i uda się jej je rzucić, najwyżej spróbuje kolejny raz. Jeśli nic z tego, to znajdzie się coś innego, w końcu nie była zupełnie bezużyteczna.
- Tak, przygotowałam je. - wyciągnęła wędzidło z torby, którą miała narzuconą na ramieniu. Przesunęła je w stronę mężczyzny, aby spojrzał, czy się do czegoś nadaje. W końcu na tym się znał, mógł ocenić jego przydatność. Jeśli nie to złapią ją po prostu w jego łańcuch, czy coś. - No i mam nadzieję, że jej nie zabijemy. Zdaję sobie sprawę, że nie jest to dla Ciebie codzienna sytuacja, jednak zależy mi na tym, żeby móc na nią później rzucić zaklęcie lokalizujące, chciałabym móc obserwować, jak wygląda jej żywot w tym jeziorze, kiedy jest aktywna. Głównie po to to robię, no i może dla jej kiku włosów. Martwa nie będzie mi potrzebna.
- Radzę sobie w niektórych dziedzinach, mogę spróbować coś z transmutacji, obrony przed czarną magią, czy zwyczajnych urokach. Myślę, że nie będzie tak źle.- próbowała się nieco pocieszyć, bo ostatnio miała wrażenie, że niezbyt specjalnie angażowała się w te dziedziny, przez co nie do końca zawsze jest w stanie sobie poradzić. Wiedziała, że musi ćwiczyć, bo nie wiadomo, kiedy pojawi się niebezpieczeństwo, a powinna potrafić się obronić przed przeciwnikiem.
- Widziałam takie zaklęcie, mogłabym spróbować je odtworzyć. Brzeg zmieniłby się w ruchome piaski i mógłby ją zatrzymać na chwilę, o ile udałoby się ją nam wywabić na ląd. - miała nadzieję, że się nie zbłaźni i uda się jej je rzucić, najwyżej spróbuje kolejny raz. Jeśli nic z tego, to znajdzie się coś innego, w końcu nie była zupełnie bezużyteczna.
- Tak, przygotowałam je. - wyciągnęła wędzidło z torby, którą miała narzuconą na ramieniu. Przesunęła je w stronę mężczyzny, aby spojrzał, czy się do czegoś nadaje. W końcu na tym się znał, mógł ocenić jego przydatność. Jeśli nie to złapią ją po prostu w jego łańcuch, czy coś. - No i mam nadzieję, że jej nie zabijemy. Zdaję sobie sprawę, że nie jest to dla Ciebie codzienna sytuacja, jednak zależy mi na tym, żeby móc na nią później rzucić zaklęcie lokalizujące, chciałabym móc obserwować, jak wygląda jej żywot w tym jeziorze, kiedy jest aktywna. Głównie po to to robię, no i może dla jej kiku włosów. Martwa nie będzie mi potrzebna.
I am the storm and I am the wonder
And the flashlights nightmares
And sudden explosions
And the flashlights nightmares
And sudden explosions
Prudence Macmillan
Zawód : Specjalista ds. morskich organizmów
Wiek : 26/27
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Panna
With wild eyes, she welcomes you to the adventure.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Nieaktywni
Odebrał kiełzno od kobiety i zlustrował je pobieżnie. Ocenił, że to standardowy produkt, który nie różnił się od przeciętnego wędzidła na pierwszy rzut oka. Mężczyzna nie sądził, że kobieta wręczyła mu właśnie magiczny przedmiot i wyraził głośno swoje obawy.
— To nie jest zaczarowane wędzidło. Miejmy nadzieję, że legenda okaże się prawdziwa; w innym wypadku nawet mój łańcuch może mieć trudności z poskromieniem zmiennokształtnego stworzenia. — Hannibal oddał jej należny przedmiot, było w nim widać dozę niepewności. — Wiele zależy od działania tego przedmiotu. Jeżeli uda Ci się umieścić w jej pysku kiełzno, lecz dalej będzie agresywna, nie gwarantuję, że jej nie zabiję; powinnaś się na to przygotować. Nawet jeśli Kelpie wyjdzie z tego żywa, pamiętaj, że musimy ją najpierw osłabić - używaj czarów ofensywnych w fazie walki. Zakładam, że się wycwaniłaś i nie masz przy sobie reszty forsy; rozliczymy się po robocie, więc nie próbuj mnie oszukać, panienko. Podsumujmy: wywołujemy wilka z lasu, zwabiamy na brzeg. Kiedy teraz myślę, angażowanie moich psów może okazać się nierozsądne - odwrócimy uwagę Kelpie samodzielnie. Zajmiesz się najpierw zastawieniem pułapki. Osłabiamy jej kondycję zdrowotną, unieruchamiamy i ogłuszamy, a kiedy pojawi się sposobność - zakładam jej łańcuch. Umieścisz własnoręcznie lub magicznie wędzidło w jej pysku. Gdy będzie spętana, będę miał zajęte ręce i nie wiem, czy utrzymam łańcuch, dlatego tak ważne jest, żebyś działała błyskawicznie. Mam nadzieję, że się kurwa rozumiemy. Gotuj się na najgorsze.
Z jego ust ponownie wydobył się, mogłaby się założyć - wilczy skowyt. Mężczyzna przywołał do siebie zwierzęta i nakazał im trzymanie dystansu od stawu.
— Jeżeli zauważycie, że jestem w opresji bez wyjścia, spróbujcie odwrócić uwagę potwora, którego przywołam. Nie angażujcie się w walkę.
Pogłaskał oba psiaki, które usłuchały jego poleceń. Spojrzał pytająco na kobietę, lecz nie czekał na przyzwolenie. Skrócił dystans do jeziora i uniósł różdżkę w górę, wypowiadając inkantację.
— Flippendo! — przy założeniu, że czar się powiedzie, z różdżki skierowanej na środek zbiornika wodnego wydobyć się powinna siła, która wywoła wodną eksplozję, powodując duży hałas wabiący magiczne stworzenie.
— To nie jest zaczarowane wędzidło. Miejmy nadzieję, że legenda okaże się prawdziwa; w innym wypadku nawet mój łańcuch może mieć trudności z poskromieniem zmiennokształtnego stworzenia. — Hannibal oddał jej należny przedmiot, było w nim widać dozę niepewności. — Wiele zależy od działania tego przedmiotu. Jeżeli uda Ci się umieścić w jej pysku kiełzno, lecz dalej będzie agresywna, nie gwarantuję, że jej nie zabiję; powinnaś się na to przygotować. Nawet jeśli Kelpie wyjdzie z tego żywa, pamiętaj, że musimy ją najpierw osłabić - używaj czarów ofensywnych w fazie walki. Zakładam, że się wycwaniłaś i nie masz przy sobie reszty forsy; rozliczymy się po robocie, więc nie próbuj mnie oszukać, panienko. Podsumujmy: wywołujemy wilka z lasu, zwabiamy na brzeg. Kiedy teraz myślę, angażowanie moich psów może okazać się nierozsądne - odwrócimy uwagę Kelpie samodzielnie. Zajmiesz się najpierw zastawieniem pułapki. Osłabiamy jej kondycję zdrowotną, unieruchamiamy i ogłuszamy, a kiedy pojawi się sposobność - zakładam jej łańcuch. Umieścisz własnoręcznie lub magicznie wędzidło w jej pysku. Gdy będzie spętana, będę miał zajęte ręce i nie wiem, czy utrzymam łańcuch, dlatego tak ważne jest, żebyś działała błyskawicznie. Mam nadzieję, że się kurwa rozumiemy. Gotuj się na najgorsze.
Z jego ust ponownie wydobył się, mogłaby się założyć - wilczy skowyt. Mężczyzna przywołał do siebie zwierzęta i nakazał im trzymanie dystansu od stawu.
— Jeżeli zauważycie, że jestem w opresji bez wyjścia, spróbujcie odwrócić uwagę potwora, którego przywołam. Nie angażujcie się w walkę.
Pogłaskał oba psiaki, które usłuchały jego poleceń. Spojrzał pytająco na kobietę, lecz nie czekał na przyzwolenie. Skrócił dystans do jeziora i uniósł różdżkę w górę, wypowiadając inkantację.
— Flippendo! — przy założeniu, że czar się powiedzie, z różdżki skierowanej na środek zbiornika wodnego wydobyć się powinna siła, która wywoła wodną eksplozję, powodując duży hałas wabiący magiczne stworzenie.
Hannibal Rookwood
Zawód : Łowca wilkołaków z grupy Sigrun, dystrybutor zwierzęcych ingrediencji
Wiek : 33
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Wdowiec
Moja natura mówi głośniej
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Zwierzęcousty
Nieaktywni
The member 'Hannibal Rookwood' has done the following action : Rzut kością
'k100' : 29
'k100' : 29
Przyglądała się mężczyźnie, gdy oglądał wędzidło. Miała nadzieję, że ono wystarczy i że nie pojawią się po drodze jakieś komplikacje. Trzymają się planu, łapią stworzenie i odchodzą w swoje strony. Oby jak najszybciej, bo zbyt długo nie wytrzyma w jego towarzystwie. Czasem jednak trzeba się poświęcić dla nauki, przynajmniej tak się jej wydawało.
- W innym wypadku, będziemy myśleć, co dalej.- ona nawet nie brała pod uwagę, że może im się nie udać. Wzięła do ręki wędzidło i schowała je jak na razie ponownie do torby, którą miała przewieszoną przez ramię.
- Nie będzie agresywna. Jeśli uda się jej założyć wędziło zmieni swoje nastawienie. Gwarantuję Ci to. - była pewna informacji, które uzyskała. Nie mogło być inaczej. - Zapłacę Ci resztę po wykonanym zleceniu, chyba nie sądziłeś, że dostaniesz całość. Skąd mogę wiedzieć, że nie weźmiesz całej kwoty i stąd po prostu nie pójdziesz? Naprawdę wyglądam na aż taką głupią?- irytowało ją to ciągłe wracanie do tematu zapłaty. Jeśli wykona zlecenie, to dostanie resztę kwoty, jeśli nie to ona straci zaliczkę, ale trudno. Stać ją było na takie wydatki.
Po raz kolejny ją wystraszył tym swoim wyciem. Nie mógłby ostrzegać zanim zacznie zachowywać się jak zwierzę? Niemalże podskoczyła z przerażenia. Jak widać działało to na jego psy. Wykonywały wszystkie jego polecenia, widać było, że ma nad nimi pełną władzę. Ciekawe.
Skoro więc mięli zaczynać to wstała z miejsca. Wyciągnęła różdżkę z kieszeni płaszcza, w końcu czas najwyższy przejść do rzeczy. Plan mięli jako tako opracowany. Zobaczymy, czy im się uda. Jak nie teraz to innym razem, miała jednak nadzieję, że obejdzie się bez kolejnego spotkania.
Obserwowała go, kiedy rzucał zaklęcie, czekała na efekt.. którego coś dosyć długo nie było widać. Zbliżyła się do jeziora. Wzięła głęboki oddech, wykonała zgrabny ruch różdżką, może jej się powiedzie? - Flippendo!- wiedziała, jak działa ten czar, miała nadzieję, że uda jej się spowodować eksplozję w jeziorze.
- W innym wypadku, będziemy myśleć, co dalej.- ona nawet nie brała pod uwagę, że może im się nie udać. Wzięła do ręki wędzidło i schowała je jak na razie ponownie do torby, którą miała przewieszoną przez ramię.
- Nie będzie agresywna. Jeśli uda się jej założyć wędziło zmieni swoje nastawienie. Gwarantuję Ci to. - była pewna informacji, które uzyskała. Nie mogło być inaczej. - Zapłacę Ci resztę po wykonanym zleceniu, chyba nie sądziłeś, że dostaniesz całość. Skąd mogę wiedzieć, że nie weźmiesz całej kwoty i stąd po prostu nie pójdziesz? Naprawdę wyglądam na aż taką głupią?- irytowało ją to ciągłe wracanie do tematu zapłaty. Jeśli wykona zlecenie, to dostanie resztę kwoty, jeśli nie to ona straci zaliczkę, ale trudno. Stać ją było na takie wydatki.
Po raz kolejny ją wystraszył tym swoim wyciem. Nie mógłby ostrzegać zanim zacznie zachowywać się jak zwierzę? Niemalże podskoczyła z przerażenia. Jak widać działało to na jego psy. Wykonywały wszystkie jego polecenia, widać było, że ma nad nimi pełną władzę. Ciekawe.
Skoro więc mięli zaczynać to wstała z miejsca. Wyciągnęła różdżkę z kieszeni płaszcza, w końcu czas najwyższy przejść do rzeczy. Plan mięli jako tako opracowany. Zobaczymy, czy im się uda. Jak nie teraz to innym razem, miała jednak nadzieję, że obejdzie się bez kolejnego spotkania.
Obserwowała go, kiedy rzucał zaklęcie, czekała na efekt.. którego coś dosyć długo nie było widać. Zbliżyła się do jeziora. Wzięła głęboki oddech, wykonała zgrabny ruch różdżką, może jej się powiedzie? - Flippendo!- wiedziała, jak działa ten czar, miała nadzieję, że uda jej się spowodować eksplozję w jeziorze.
I am the storm and I am the wonder
And the flashlights nightmares
And sudden explosions
And the flashlights nightmares
And sudden explosions
Prudence Macmillan
Zawód : Specjalista ds. morskich organizmów
Wiek : 26/27
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Panna
With wild eyes, she welcomes you to the adventure.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Nieaktywni
The member 'Prudence Macmillan' has done the following action : Rzut kością
'k100' : 47
'k100' : 47
wracamy z szafki zniknięć
Spowolniona zaklęciami kelpia ryczała z bólu, kiedy z każdym ruchem czarnomagiczny łańcuch wżynał jej się głębiej pod łuski, dotkliwie raniąc skórę. Personalnie Hannibal był zadowolony ze skutków zaklęcia, choć w głowie przez chwilę mąciła mu myśl, że towarzyszące dziewczę nie będzie chciało zapłacić mu pełnej kwoty. Kłębiąca się mieszanina odczuwalnej radości i złości kipiała w jego głowie; wszak prawie upolował właśnie morskiego, jakże niebezpiecznego potwora, co go podniecało, lecz wiele ryzykował rezygnując z tej zdobyczy. Raz kolejny okazało się, że jak żadna inna sztuka, czarna magia posiada wymagające, lecz przepotężne zaklęcia mogące zwalić z przysłowiowych nóg nawet sławetny gatunek pewnych siebie bestii.
Hannibal popędził za kelpią, dorównując jej prędkością z niebywałą gracją; transmutowana błona okazała się genialnym, niewymagającym pomysłem, który znacznie ułatwił przedsięwzięcie. Przez moment kompletnie zapomniał, a może nawet nie zwrócił uwagi na pojawienie się drugiej, wodnej przeciwniczki, ignorując ostrzeżenia partnerki. Kiedy tylko skrócił dystans, by znaleźć się nad stworzeniem, ostrożnie pochwycił je za grzywę, unikając własnego łańcucha i począł rwać grube pęki włosia z sitowia, by zachować je na pamiątkę jako trofeum po tej wspaniałej walce. Kończąc swoją działkę, asekurował kobietę, oczekując na dalszą reakcję i założenie kiełzna. Domyślał się, że plan dał w łeb, gdyż zwierzę było zbyt rozjuszone, by je ujarzmić, a poniesione obrażenia w zupełności nie pomagały mu się przekonać do ludzkiego duetu.
— Raz jesteś myśliwym, innym razem ofiarą, panienko. — rzekł, kierując wzrok na Prudence, by udowodnić jej, że na przysłowiowego kozaka zawsze znajdzie się większy kozak - i on nim był. Płynąc za kelpią zachowywał dostatecznie bliski dystans, by móc błyskawicznie zakończyć jej cierpienie, gdyby ważyła się ich ponownie zaatakować.
— Załóż jej to cholerne wędzidło i przybijmy na brzeg.
Spowolniona zaklęciami kelpia ryczała z bólu, kiedy z każdym ruchem czarnomagiczny łańcuch wżynał jej się głębiej pod łuski, dotkliwie raniąc skórę. Personalnie Hannibal był zadowolony ze skutków zaklęcia, choć w głowie przez chwilę mąciła mu myśl, że towarzyszące dziewczę nie będzie chciało zapłacić mu pełnej kwoty. Kłębiąca się mieszanina odczuwalnej radości i złości kipiała w jego głowie; wszak prawie upolował właśnie morskiego, jakże niebezpiecznego potwora, co go podniecało, lecz wiele ryzykował rezygnując z tej zdobyczy. Raz kolejny okazało się, że jak żadna inna sztuka, czarna magia posiada wymagające, lecz przepotężne zaklęcia mogące zwalić z przysłowiowych nóg nawet sławetny gatunek pewnych siebie bestii.
Hannibal popędził za kelpią, dorównując jej prędkością z niebywałą gracją; transmutowana błona okazała się genialnym, niewymagającym pomysłem, który znacznie ułatwił przedsięwzięcie. Przez moment kompletnie zapomniał, a może nawet nie zwrócił uwagi na pojawienie się drugiej, wodnej przeciwniczki, ignorując ostrzeżenia partnerki. Kiedy tylko skrócił dystans, by znaleźć się nad stworzeniem, ostrożnie pochwycił je za grzywę, unikając własnego łańcucha i począł rwać grube pęki włosia z sitowia, by zachować je na pamiątkę jako trofeum po tej wspaniałej walce. Kończąc swoją działkę, asekurował kobietę, oczekując na dalszą reakcję i założenie kiełzna. Domyślał się, że plan dał w łeb, gdyż zwierzę było zbyt rozjuszone, by je ujarzmić, a poniesione obrażenia w zupełności nie pomagały mu się przekonać do ludzkiego duetu.
— Raz jesteś myśliwym, innym razem ofiarą, panienko. — rzekł, kierując wzrok na Prudence, by udowodnić jej, że na przysłowiowego kozaka zawsze znajdzie się większy kozak - i on nim był. Płynąc za kelpią zachowywał dostatecznie bliski dystans, by móc błyskawicznie zakończyć jej cierpienie, gdyby ważyła się ich ponownie zaatakować.
— Załóż jej to cholerne wędzidło i przybijmy na brzeg.
Hannibal Rookwood
Zawód : Łowca wilkołaków z grupy Sigrun, dystrybutor zwierzęcych ingrediencji
Wiek : 33
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Wdowiec
Moja natura mówi głośniej
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Zwierzęcousty
Nieaktywni
Jednak cierpliwość popłacała. Może zaklęcie nie udało jej się od razu, jednak w końcu udało jej się dokonać tego, czego chciała. Kelpie dostała ich zaklęciami niemalże równocześnie, nie miała szans się obronić od ich ataku. Wspaniale. Może zajęło im to trochę czasu, jednak jakoś udało się dojść do celu.
Panna Macmillan nie zamierzała zwlekać, to była ich jedyna szansa, aby zapanować nad kelpią. Machnęła różdżką, aby ściągnąć do siebie wędzidło z brzegu. Nie zastanawiała się ani chwili. Podpłynęła do skrępowanego łańcuchami stworzenia i założyła jej wędzidło na pysku. Szło jej to wyjątkowo sprawnie, dzięki zaklęciu, które wcześniej na siebie rzucili, będzie musiała dokładniej zbadać jego możliwości, ale to w wolnym czasie.. Dokonała tego, czego nie udało jej się zrobić ostatnim razem. Widziała, że bestia nie jest zadowolona z tego, co się wydarzyło, jednak w tym momencie nie do końca ją to obchodziło - najważniejsze, że to oni wyszli z tej sytuacji cało.
Może Prue nie do końca tolerowała to, że stworzenie aż tak bardzo cierpiało, jednak w tej sytuacji nie było zbytnio innej możliwości, jak widać, gdyby jej nie osłabili nie mięliby szansy na powodzenie. Później będzie się zastanawiać nad tym, jak bardzo to było niemoralne posunięcie. Dosiadła ją niczym konia. Na jej twarzy widać było uśmiech, chyba pierwszy raz był on dzisiaj tak szczery, radowało ją ogromnie to, że udało jej się spełnić jedno ze swoich marzeń, tym bardziej, że po ostatniej próbie zostały jej blizny na żebrach, teraz jednak było zupełnie inaczej. Kierowała stworzenie na brzeg, może kelpia się nieco wyrywała, jednak taką już miała naturę, że teraz musiała się poddać, a Prudence ją dosiadła, to ona teraz decydowała, gdzie tamta popłynie. Tak, warto jednak pamiętać, że każdy myśliwy, może stać się ofiarą. - denerwowała ją pewność siebie Rookwooda, nie zamierzała nadal udawać, że jest inaczej. Żałowała okropnie, że to do niego napisała w tej sprawie. Zachowywał się, jakby to wszystko było tyko jego zasługą. Udało jej się dopłynąć do brzegu, zaczęła teraz dosyć delikatnie zbierać włosie stworzenia.
Panna Macmillan nie zamierzała zwlekać, to była ich jedyna szansa, aby zapanować nad kelpią. Machnęła różdżką, aby ściągnąć do siebie wędzidło z brzegu. Nie zastanawiała się ani chwili. Podpłynęła do skrępowanego łańcuchami stworzenia i założyła jej wędzidło na pysku. Szło jej to wyjątkowo sprawnie, dzięki zaklęciu, które wcześniej na siebie rzucili, będzie musiała dokładniej zbadać jego możliwości, ale to w wolnym czasie.. Dokonała tego, czego nie udało jej się zrobić ostatnim razem. Widziała, że bestia nie jest zadowolona z tego, co się wydarzyło, jednak w tym momencie nie do końca ją to obchodziło - najważniejsze, że to oni wyszli z tej sytuacji cało.
Może Prue nie do końca tolerowała to, że stworzenie aż tak bardzo cierpiało, jednak w tej sytuacji nie było zbytnio innej możliwości, jak widać, gdyby jej nie osłabili nie mięliby szansy na powodzenie. Później będzie się zastanawiać nad tym, jak bardzo to było niemoralne posunięcie. Dosiadła ją niczym konia. Na jej twarzy widać było uśmiech, chyba pierwszy raz był on dzisiaj tak szczery, radowało ją ogromnie to, że udało jej się spełnić jedno ze swoich marzeń, tym bardziej, że po ostatniej próbie zostały jej blizny na żebrach, teraz jednak było zupełnie inaczej. Kierowała stworzenie na brzeg, może kelpia się nieco wyrywała, jednak taką już miała naturę, że teraz musiała się poddać, a Prudence ją dosiadła, to ona teraz decydowała, gdzie tamta popłynie. Tak, warto jednak pamiętać, że każdy myśliwy, może stać się ofiarą. - denerwowała ją pewność siebie Rookwooda, nie zamierzała nadal udawać, że jest inaczej. Żałowała okropnie, że to do niego napisała w tej sprawie. Zachowywał się, jakby to wszystko było tyko jego zasługą. Udało jej się dopłynąć do brzegu, zaczęła teraz dosyć delikatnie zbierać włosie stworzenia.
I am the storm and I am the wonder
And the flashlights nightmares
And sudden explosions
And the flashlights nightmares
And sudden explosions
Prudence Macmillan
Zawód : Specjalista ds. morskich organizmów
Wiek : 26/27
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Panna
With wild eyes, she welcomes you to the adventure.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Nieaktywni
Strona 3 z 4 • 1, 2, 3, 4
Kelpi Staw
Szybka odpowiedź
Morsmordre :: Reszta świata :: Inne miejsca :: Anglia i Walia :: Cumberland