Wydarzenia


Ekipa forum
Warsztat w Outwood
AutorWiadomość
Warsztat w Outwood [odnośnik]11.11.18 19:56
First topic message reminder :

Stary warsztat

Stary warsztat Roberta Andersona był dość znany w Outwood - wiosce położonej w hrabstwie Surrey, stosunkowo niedaleko od Londynu. Ponoć zapewniał elektryczne zaplecze całej okolicy, gwarantował prąd w każdym mugolskim domu. Niegdyś działał prężnie, wynalazca urzędujący w jego wnętrzu był znakomitym znawcą w swojej dziedzinie, dlatego ludzie często przychodzili do niego w sprawie drobniejszych i większych napraw. Sprzedawał również przeróżne, mugolskie cacka.
Czarodziejskie akta wskazywały, że wioska nie poddała się anomaliom, co było bardzo dziwne, ale z drugiej strony dawało ulgę - tutaj mugole byli jakby nieco odporniejsi na ataki magii. Wszystko zmieniło się w połowie września, kiedy w warsztacie zaczęło dziać się coś złego. Pod koniec miesiąca mugole stracili w wiosce prąd i wynieśli się jak najszybciej, bo bali się, że warsztat coś nawiedziło. Ile było w tym prawdy, a ile zmyślonych historii?
Mistrz gry
Mistrz gry
Zawód : -
Wiek : -
Czystość krwi : n/d
Stan cywilny : n/d
Do you wanna live forever?
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Warsztat w Outwood - Page 8 Tumblr_mduhgdOokb1r1qjlao4_500
Konta specjalne
Konta specjalne
http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/t475-sowa-mistrza-gry#1224 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 http://morsmordre.forumpolish.com/ https://www.morsmordre.net/t2762-skrytki-bankowe-czym-sa#44729 http://morsmordre.forumpolish.com/f124-woreczki-z-wsiakiewki

Re: Warsztat w Outwood [odnośnik]04.01.19 17:16
The member 'Sophia Carter' has done the following action : Rzut kością


'k100' : 16
Morsmordre
Morsmordre
Zawód : Mistrz gry
Wiek :
Czystość krwi : n/d
Stan cywilny : n/d
O Fortuna
velut Luna
statu variabilis,
semper crescis
aut decrescis...
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Warsztat w Outwood - Page 8 Tumblr_lqqkf2okw61qionlvo3_500
Konta specjalne
Konta specjalne
http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/f124-woreczki-z-wsiakiewki
Re: Warsztat w Outwood [odnośnik]04.01.19 17:56
- Zabiła go klątwa głodu - potwierdziła cicho domysły aurorki. Objawy były trudne do pomylenia, a Anderson, jeśli faktycznie z nim miały do czynienia, miał powolną, paskudną śmierć - z uwagi na to zamilkła, w jednej chwili porzucając zamysł przekazania tej informacji pełnym głosem. Nie miała pewności, jak przyjmie to Louis. Przypuszczenia podpowiadały, że źle. Prośba o potwierdzenie tożsamości trupa to nie był dobry pomysł, tym bardziej, że i tak niczego nie miało to zmienić. Kiedy Sophia zabrała fiolkę i podzieliła się zamiarem udania się na piętro, łamaczka tylko skinęła głową i zamknęła za nią drzwi do pomieszczenia.
- Dołączę do was za moment - wskazała na diagram. Podeszła do ściany, po raz któryś od wejścia do warsztatu, wyjęła z kieszeni kawałek kredy i przełożyła różdżkę do lewej ręki, ale nie zdecydowała się jej schować. Pergamin, którego treść miała w pamięci, wskazywał na zależność pomiędzy runami gebo i tiwaz, a także laguz i ansuz - to mogły być pary, o których wspomniano. Uzupełnienie pierwszego miejsca, tuż przy runie gebo, przyszło szybko, pewnym ruchem wykreśliła tiwaz, odnajdując wzrokiem tą samą parę, wyrysowaną w odwrotnej kolejności. Przeniosła wzrok na dwa brakujące miejsca w dolnej, środkowej części diagramu, w pierwszym umieszczając laguz, w drugim ansuz. Po chwili namysłu w miejscu zamazanej, nieco oddalonej od reszty runy nakreśliła odalę, która w myśl zapisanych krwią słów miała połączyć je wszystkie.

Graficzna interpretacja:
Vera Leighton
Vera Leighton
Zawód : łamaczka klątw
Wiek : 24 lata
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Panna

Never hate your enemies.
It affects your judgment.

OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarownica

Martwi/Uwięzieni/Zaginieni
Martwi/Uwięzieni/Zaginieni
https://www.morsmordre.net/t5958-vera-leighton https://www.morsmordre.net/t6046-listy-do-very https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f98-lavender-hill-48 https://www.morsmordre.net/t6045-skrytka-bankowa-nr-1480 https://www.morsmordre.net/t6605-vera-leighton#167815
Re: Warsztat w Outwood [odnośnik]08.01.19 21:21
Kiedy Alex poruszył się między pokojami i w dodatku wydawał z siebie przytłumiona odgłosy, stwór za drzwiami poruszył się, wyraźnie nadstawiając osadzone pod grubym futrem uszy. Obrócił się, kuląc głowę pod sufitem, co skutkowało lekkim drżeniem piętra, po czym znów wypuściło przez nos kłęby gorącego powietrza. Kolejne kroki – tym razem wchodzącej na piętro Sophii – chyba go rozbudziły. Potwór uderzył w drzwi otwartą dłonią – raz, a potem drugi, ale drewno, chociaż nie wyglądało zbyt stabilnie, nie drgnęło nawet o milimetr. Zza nich znów odezwał się jęk – płaczliwy, niski i chrobotliwy.
Rzucone na kolejne drzwi zaklęcie okazało się trafne. Jasna smuga osiadła na nich i sprawiła, że stały się lustrem weneckim. Alexander po drugiej stronie zobaczył zatopiony w półmroku pokój, którego otoczenie rozświetlała jedna, malutka świeczka stojąca na etażerce przy dziecięcym łóżku – na oko przygotowanym dla kilkuletniego dziecka, z porwaną pościelą i poduszką w strzępach – oraz magiczna pozytywka, na której do melodii kołysanki tańczyła zaczarowana baletnica w błękitnej sukieneczce; sypała jasne skry, gdy tylko robiła w górze taneczny szpagat. Obok stała szafa z niedomkniętymi drzwiczkami, a zaraz pod ścianą znajdowało się podobne do „mugolskiego ustrojstwa” urządzenie. Na podłodze, co być może przyciągnęło spojrzenie Gwardzisty najpierw, wyrysowany był okrąg z wystającymi na jego obwodzie dziwnymi, metalowymi szpilkami i pokrętłem z kołem zębatym na środku. I nagle spod nóg łóżka wyjrzała głowa pluszowego misia pozbawionego guzikowego oka, po czym rozejrzała się uważnie i znów się schowała.
Przyglądając się pokojowi, Louis nie dostrzegł niczego niezwykłego – ściany niemal w całości porastał bluszcz, obrazy były nieruchome. Gdy jednak nachylił się do agregatu, udało mu się zauważyć coś ważnego – wyraźnie brakowało w nim elementu, którym musiała być prądnica, reszta mechanizmu wydawała się bez zarzutów. Kiedy zerknął wyżej, na lampkę, w ostatniej chwili dostrzegł, jak spod żółtego abażuru wyjrzało coś, co wyglądało jak żuk. Robak wyszedł ze swojej kryjówki i Louis dopiero teraz dostrzegł, że była to mechaniczna zabawka, której odwłok lśnił jasnym światłem. Trwało to zaledwie ułamek sekundy. Nagle spod liści bluszczu wyleciała ich cała chmara i zaatakowały chłopaka, jednak ten zdołał dostosować swoją reakcję na tyle, by choć uniknąć części z nich. Nie wszystkich – wciąż musiał liczyć na swoją zwinność. Ich ostre skrzydła mogły naprawdę dotkliwie zranić.
Zabrana przez Sophię fiolka na pewno już w pierwszej chwili mogła wydać jej się znajoma. I faktycznie, szkło mieściło w sobie jasną wstęgę przypominającą splątane ze sobą kosmyki włosów – było to wspomnienie przeznaczone do odczytania go z pomocą myślodsiewni. Tej jednak jak na razie nikt z towarzystwa nie widział. Fiolka wydawała się bardzo krucha.
Gdy Vera ujęła w dłoń kredę i zaczęła poprawiać zamazany schemat, już po pierwszej runie coś zaczynało się wokół niej zmieniać. Pierwsza z nich zalśniła jasnym światłem, łącząc się z odpowiadającą jej parą – gebo; kolejne uzupełnienia reagowały tak samo. W końcu cały schemat zaczął przypominać jasną mozaikę znaków. I na samym końcu, gdy odala odnalazła swoje miejsce, nagle zapaliły się cztery runy znajdujące się w kątach. Vera poczuła się w jednej chwili słabo, źle, zawroty głowy dopadły ją tak nagle, że straciła obraz przed oczami, a kreda wypadła jej w dłoni. Poczuła silne mdłości i nagle… coś pociągnęło ją w okolicy pępka.
W następnej chwili najpierw jej plecy uderzyły o ścianę za sobą, a skóra odpowiedziała na przeraźliwy chłód piekącymi dreszczami. Zimno wdarło się pod jej płaszcz, pod bluzkę, kąsając każdy odsłonięty fragment jej ciała, wżerał się przez cienkie podeszwy przylegające do warstw śniegu pod sobą. Dopiero gdy sprzed oczu zniknęły mroczki, Vera zobaczyła, gdzie się znajdowała – cały pokój krył się pod grubą warstwą śniegu i przedzierającego się między nimi lodu. Zamrożone było również lustro na środku pomieszczenia.
Rzuć różdżkę natychmiast – odezwał się drżący, niski głos, szeptał – to wystarczyło, w pokoju panowała idealna cisza. Odnalazła jego źródło dopiero po chwili, jednak za późno, by zareagować, wciąż trzymała różdżkę w lewej dłoni. W jej stronę wystawiona była ręka ściskająca na końcu różdżkę; ręka należała do mężczyzny, niemal w całości przysypanego przez śnieg. Po krótkiej chwili zaczął otrzepywać się z niego, ale nie oderwał wzroku od Very, wciąż trzymał ją na celowniku. Na czole miał wyrysowaną krwią runę – odalę. – Naprawiłaś mój schemat, brawo. Teraz pożre nas wszystkich. Ty głupia dziewucho. – mężczyzna warknął na koniec, jednak nie podniósł tonu. – Zginiemy jak cała reszta.

Kołysanka zwolniła, wygrywająca ją pozytywka zamarła w bezruchu. Drzwi do pokoju na początku korytarza kliknęły cicho i uchyliły się na kilka centymetrów. Olbrzymia, biała łapa sięgnęła do szpary i oparła się na podłodze. Zaraz do niej dołączył kawałek wielkiej głowy pokrytej futrem, z człekokształtną twarzą i jasnymi oczami. Mógł wam coś przypominać…

| Na odpis macie czas do 10 stycznia do godz. 21. Super trzymacie się terminów! Mistrz Gry przeprasza za swoje spóźnienie - praca i migrena zrobiły mu K.O.
Słuchanie jednej strony kasety to jedna akcja. Do obsługi telefonu potrzebne jest mugoloznawstwo na przynajmniej I poziomie.

Diagram runiczny został rozwiązany bezbłędnie, brawo!

Wasze zadania:
Louis – ST uniknięcia wszystkich mechanicznych żuków wynosi 60 – w związku z tym, że St na spostrzegawczość zostało osiągnięte (dowód tu), ST uniku zostało obniżone z 75. Uniknięcie każdego żuka wynosi 4 ST, więc jeśli rzut okaże się niższy od 60, unikniesz odpowiednią ilość żuków. Każdy żuk zadaje obrażenia cięte i odejmuje 2 pż. Dolicza się podwojoną statystykę zwinności.
Sophia lub Alex – jeśli będziecie chcieli rozpoznać stwora, pomoże wam ONMS. ST rozpoznania go wynosi 50, doliczany jest bonus z biegłości.

Vera nie wie, gdzie się znajduje.

Rufus i Cecily mogą dołączyć, ale przed napisaniem postu proszę o kontakt ze mną.

Informacje:
Mapa:
Mistrz gry
Mistrz gry
Zawód : -
Wiek : -
Czystość krwi : n/d
Stan cywilny : n/d
Do you wanna live forever?
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Warsztat w Outwood - Page 8 Tumblr_mduhgdOokb1r1qjlao4_500
Konta specjalne
Konta specjalne
http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/t475-sowa-mistrza-gry#1224 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 http://morsmordre.forumpolish.com/ https://www.morsmordre.net/t2762-skrytki-bankowe-czym-sa#44729 http://morsmordre.forumpolish.com/f124-woreczki-z-wsiakiewki
Re: Warsztat w Outwood [odnośnik]09.01.19 18:33
Piętro zadrżało - poczułem to wyraźnie i zatrzymałem się wpół kroku asekuracyjnie nasłuchując i upewniając się, że nie muszę zwiewać. Huknęło raz i drugi, ale nic więcej się nie wydarzyło, więc mogłem kontynuować zwiedzanie gabinetu. Musimy się pospieszyć, pomyślałem akurat podchodząc do agregatu. Urządzenie na oko wyglądało na sprawne, wystarczyłoby, że wsadzę do niego moją prądnicę i powinno zadziałać. Pytanie tylko: czy powinienem to robić? Hm... kiedy działały, to wszystko było w porządku, prawda? W miasteczku był spokój, tutaj też..., myślałem gorączkowo.
I nawet sięgałem już powoli do torby, żeby wyciągnąć z niej brakującą część agregatu, gdy stojąca obok lampka przykuła moją uwagę. A właściwie coś, co właśnie poruszyło się pod jej abażurem. To nie była żarówka, żarówki bez dwóch zdań nie wyłażą spod abażurów i nie... latają...?!
- C-co? - tylko tyle zdołałem z siebie wydusić, kiedy dotarło do mnie, że tym czymś było... coś jak... żuk? A właściwie świetlik, bo świecił, nie?
Mechaniczny świetlik. Przyglądałbym mu się dłużej, bo to w sumie dość intrygujące (Jak działa? Czym jest zasilane? Kto go stworzył?) gdyby nie to, że w pokoju było ich więcej. Znacznie więcej.
Zaczęły wyłazić spod bluszczowych listków, unosić się w powietrzu i... ruszyły wprost na mnie.
Odruchowo wydałem z siebie zduszony okrzyk i skoczyłem w bok chcąc ukryć się za zdezelowaną kanapą. Nie miałem najmniejszej ochoty na tak bliskie spotkanie z nimi, naprawdę. Tym bardziej, że zdawały się nie być do mnie przyjaźnie nastawione, wręcz przeciwnie.


unik - ST 60


Make love music
Not war.
Louis Bott
Louis Bott
Zawód : Drugi Kogut Kurnika, dorywczo może coś naprawić
Wiek : 22
Czystość krwi : Mugolska
Stan cywilny : Kawaler
Look up at the night sky
We are part of this universe,
we are in this universe,
but more important than both of those facts is that
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Mugol
universe is in us
Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t1671-louis-bott https://www.morsmordre.net/t1846-niemugolska-poczta-lou#24237 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f223-dolina-godryka-kurnik https://www.morsmordre.net/t5152-louis-bott
Re: Warsztat w Outwood [odnośnik]09.01.19 18:33
The member 'Louis Bott' has done the following action : Rzut kością


'k100' : 6
Morsmordre
Morsmordre
Zawód : Mistrz gry
Wiek :
Czystość krwi : n/d
Stan cywilny : n/d
O Fortuna
velut Luna
statu variabilis,
semper crescis
aut decrescis...
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Warsztat w Outwood - Page 8 Tumblr_lqqkf2okw61qionlvo3_500
Konta specjalne
Konta specjalne
http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/f124-woreczki-z-wsiakiewki
Re: Warsztat w Outwood [odnośnik]10.01.19 22:25
Poczucie, że popełniła błąd, na który, cóż za niespodzianka, nie mogła sobie pozwolić, nie nadążyło za tempem wydarzeń. Spóźniło się o kilkanaście uderzeń serca, nadrabiając stracony dystans dopiero, kiedy tańczące przed oczyma mroczki zaczynały tracić na intensywności. Przez chwilę skora była zgodzić się z właścicielem cichego głosu, który coś do niej mówił. Ani sięgnięcie po świstoklik prowadzący do warsztatu, ani naprawa diagramu - poniewczasie zyskała pewność, że przestroga jednak nie dotyczyła agregatów - nie były decyzjami, które dało się uznać za rozważne. W natłoku nowych bodźców, wśród których dojmujące zimno wysuwało się na prowadzenie, Leighton skupiła spojrzenie na mężczyźnie. Nie wiedziała, gdzie się znajduje i z kim ma do czynienia. Celował w nią różdżką, nie dowierzała swoim reakcjom na tyle, by odpowiedzieć mu tym samym, z resztą - gdyby chciał ją zaatakować, mógł to zrobić już wcześniej, mijało się to z celem. Na obelgę nie zareagowała w żaden sposób. Badała wzrokiem otoczenie i sylwetkę człowieka, na dłużej zawieszając spojrzenie na krwawej odali na jego czole. Różdżkę, trzymaną w lewej dłoni, nieznacznie opuściła, ale nie miała zamiaru jej odrzucić.
- Najwyraźniej wiesz więcej niż ja - mruknęła tylko, niewiele głośniej niż on. Powie coś więcej, rozwinie wątek pożarcia i tych, którzy zginęli? Koniec mierzącej w nią różdżki skutecznie zniechęcał do ciągnięcia za słówka, nawet jeśli w głowie łamaczki klątw kłębiły się pytania. Ile czasu tu spędził? Czy zniknięcie Cecily i Rufusa wiązało się jakoś z tym miejscem? Stojący przed nią człowiek mógł być częścią ministerialnej grupy. Równie dobrze klątwa głodu mogła być jego - tak jak schemat, do którego się przyznawał. Ale na wnioski, przy tak niewielu informacjach i tak kulawe, było zbyt wcześnie. Tak jak zbyt wcześnie było, by bezczynnie czekać na śmierć - więc obserwowała.

| Rzucam na spostrzegawczość (II, +30), przyglądam się lokacji i człowiekowi z odalą. Pisane z komórki, wybaczcie spóźnienie Sad
Vera Leighton
Vera Leighton
Zawód : łamaczka klątw
Wiek : 24 lata
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Panna

Never hate your enemies.
It affects your judgment.

OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarownica

Martwi/Uwięzieni/Zaginieni
Martwi/Uwięzieni/Zaginieni
https://www.morsmordre.net/t5958-vera-leighton https://www.morsmordre.net/t6046-listy-do-very https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f98-lavender-hill-48 https://www.morsmordre.net/t6045-skrytka-bankowa-nr-1480 https://www.morsmordre.net/t6605-vera-leighton#167815
Re: Warsztat w Outwood [odnośnik]10.01.19 22:25
The member 'Vera Leighton' has done the following action : Rzut kością


'k100' : 40
Morsmordre
Morsmordre
Zawód : Mistrz gry
Wiek :
Czystość krwi : n/d
Stan cywilny : n/d
O Fortuna
velut Luna
statu variabilis,
semper crescis
aut decrescis...
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Warsztat w Outwood - Page 8 Tumblr_lqqkf2okw61qionlvo3_500
Konta specjalne
Konta specjalne
http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/f124-woreczki-z-wsiakiewki
Re: Warsztat w Outwood [odnośnik]11.01.19 2:25
Budynek zadrżał w posadach, a ja zamarłem przed drzwiami, które zaczynały tracić swój kolor i ciepło drewna na rzecz chłodnej klarowności szkła. Wstrzymałem oddech, a kiedy potwór uderzył łapą w... ścianę? drzwi? - prawie że podskoczyłem. Nigdy, przenigdy więcej nie posłucham się żadnego Botta. Na płonący stos Wendeliny, dlaczego nie wyciągnąłem tego wniosku wcześniej, na przykład kiedy złamałem rękę po tym gdy Bertie stwierdził, że zjeżdżanie z dachu Rudery na sankach to będzie świetny pomysł?
No dobra, fakt, nawet mimo tego bawiłem się świetnie. Ale to nic nie zmienia. Botty stanowią zagrożenie dla siebie samych i ludzi w ich otoczeniu; podobno ta niewielka, skośna blizna nad moim lewym okiem była pamiątką po zadraśnięciu mnie przez Berta siekierą, o czym nie omieszkał mnie z dumą poinformować pewnego wrześniowego popołudnia.
Ze strachem obserwowałem, jak Sophia podchodzi bliżej mnie. W miarę jak jej szeptana relacja trwała na mojej twarzy malowały się kolejno różne emocje: konsternacja, niedowierzanie, żal, niepokój. Przyjąłem fiolkę od Sophii, umieszczając ją w wewnętrznej kieszeni płaszcza, po czym kiwając głową wskazałem to na nią, to na drzwi do pokoju na końcu korytarza (V).
- Sprawdziłem piętro, w tamtym pokoju Carpiene nic nie wykazało. Przyda się jednak sprawdzić - wyszeptałem do aurorki, po czym z niepokojem spojrzałem w kierunku pierwszego pokoju przy schodach. Martwiłem się o Botta, jednak przez chwilę musiał sobie sam poradzić. Skupiłem się natomiast na podglądaniu rzez przeźroczyste drzwi. Od razu moje spojrzenie przyciągnął cudaczny okrąg na podłodze. Zmarszczyłem brwi, bowiem ani trochę ten widok mi się nie podobał. Moja twarz pogięła się w grymasie jeszcze bardziej, kiedy zauważyłem kolejne dziwne ustrojstwo mugolskiej roboty. Kolejną rzeczą wyłapaną przez oko były jasne iskry, zaskakujące mnie swoim pojawieniem się w dość ciemnym pomieszczeniu; rozszarpane pościele i uchylona szafa. Czy to tam właśnie schował się...?
Nie skończyłem myśli, wpierw rozproszony ruchem pod łóżkiem, a następnie nim osłupiały. Przywarłem bliżej drzwi mrużąc oczy, nagle jednak wyprostowałem się, kilkukrotnie mrugając ze zdziwienia pod uniesionymi wysoko brwiami. Odwróciłem się, szukając spojrzeniem Sophii, jednak nie dane było mi cokolwiek powiedzieć. Słowa uwięzły mi z gardle, kiedy melodia z pozytywki zaczęła zwalniać, zamierając ostatecznie, zostawiwszy nas w złowróżbnej ciszy - przerwanej kliknięciem zamka i cichym skrzypnięciem zawiasów.
Nie czekałem - od razu zerwałem się z miejsca, w którym stałem, rzucając się w  kierunku pokoju, w którym był Louis. Usłyszałem jego krzyk i zmusiłem się jeszcze bardziej do wyciągnięcia nóg, a co trudniejsze: do zignorowania tego, co wychodziło z tamtego cholernego pokoju. Wpadłem do pomieszczenia z bluszczem na ścianach i widząc chmarę jakichś dziwnych owadów wyciągnąłem różdżkę, celując przez mrowie stworzeń w ścianę na prawo od obrazu przedstawiającego kobietę w białej sukience.
- Deprimo! - wymówiłem inkantację, po czym rzuciłem się na podłogę za kanapą, padając obok Botta.


Alexander Farley
Alexander Farley
Zawód : Uzdrowiciel
Wiek : 23
Czystość krwi : Zdrajca
Stan cywilny : Zaręczony

Alex, you gotta fend for yourself

OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Metamorfomag
Warsztat w Outwood - Page 8 9545390201fd274c78230f47f1eea823
Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t927-alexander-farley https://www.morsmordre.net/t999-fumea https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f223-dolina-godryka-kurnik https://www.morsmordre.net/t3768-skrytka-bankowa-nr-277 https://www.morsmordre.net/t979-a-selwyn#5392
Re: Warsztat w Outwood [odnośnik]11.01.19 2:25
The member 'Alexander Farley' has done the following action : Rzut kością


#1 'k100' : 43

--------------------------------

#2 'Anomalie - CZ' :
Warsztat w Outwood - Page 8 HXm0sNX
Morsmordre
Morsmordre
Zawód : Mistrz gry
Wiek :
Czystość krwi : n/d
Stan cywilny : n/d
O Fortuna
velut Luna
statu variabilis,
semper crescis
aut decrescis...
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Warsztat w Outwood - Page 8 Tumblr_lqqkf2okw61qionlvo3_500
Konta specjalne
Konta specjalne
http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/f124-woreczki-z-wsiakiewki
Re: Warsztat w Outwood [odnośnik]11.01.19 2:55
Gdy weszła na górę, coś w mijanym pokoju załomotało – zapewne był to tajemniczy potwór. Skupiła się jednak na przekazaniu Alexowi wieści, choć niewątpliwie zaraz będą musieli dokładniej sprawdzić piętro i czające się tu zagrożenia. Oby Vera zaraz dołączyła. Nie wiedziała, że sytuacja zaczęła się komplikować zamiast się naprawić. Nie wiedziała, co się działo z Verą, bo poszła na górę, zostawiając łamaczkę samą. Zamierzała pomóc Alexowi i Louisowi, więc podeszła do młodego gwardzisty i opowiedziała mu to, czego się dowiedziała. Musiał wiedzieć. Przekazała mu fiolkę, zawierającą prawdopodobnie wspomnienie – ale żeby je odczytać potrzebowali myślodsiewni.
- Zabrałeś myślodsiewnię? – zapytała, ale wątpiła, by wszędzie chodził z misą w kieszeni. Ale skoro w tym domu było wspomnienie, i to w kieszeni mugola, gdzieś mogło być i naczynie do odczytania go.
- Więc go sprawdzę, zobaczymy co się tam kryje – rzekła odnośnie pokoju, ufając ocenie Alexandra. Jej wcześniejsze Carpiene rzucone na dole również nic nie wykazało, a powinno obejmować zasięgiem też górę. Tak czy inaczej to, co się tu działo budziło pewien niepokój nawet w aurorce, która często bywała w niebezpiecznych miejscach. Co się tu działo? Jaka magia tu zachodziła? Pytań było znacznie więcej niż odpowiedzi.
Podeszła do drzwi na końcu korytarza, tych samych, które wskazał jej Alex (pokój V). Naciągnęła rękaw ubioru na rękę, by na wszelki wypadek ograniczyć kontakt gołej skóry z klamką (choć liczyła na to, że żadnych klątw tu nie było) i nacisnęła ją, zamierzając pchnąć drzwi i zerknąć, co jest w środku. W lewej dłoni trzymała różdżkę, gotowa jej natychmiast użyć gdyby zaszła taka potrzeba. A później kołysanka nagle zwolniła i ucichła, coś kliknęło i Sophia odruchowo odwróciła się przez ramię, na moment tracąc zainteresowanie dokonaną przed chwilą czynnością, i utkwiła spojrzenie w uchylających się drzwiach do pokoju, który minęła wcześniej (pokój I). Dostrzegła wielką, białą łapę opierającą się na podłodze, zaraz potem pojawiła się głowa. Sophia utkwiła w stworze wzrok, próbując sobie przypomnieć, czy na lekcjach opieki nad magicznymi stworzeniami nie było mowy o czymś podobnym. Co to było?

| próbuję rozpoznać stwora, ONMS I



Ne­ver fear
sha­dows, for
sha­dows on­ly
mean the­re is
a light shi­ning
so­mewhe­re near by.

Sophia Carter
Sophia Carter
Zawód : Auror
Wiek : 24
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Panna
Świat nie jest czarno-biały. Jest szary i pomieszany.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarownica

Martwi/Uwięzieni/Zaginieni
Martwi/Uwięzieni/Zaginieni
https://www.morsmordre.net/t3633-sophia-carter https://www.morsmordre.net/t3648-listy-do-sophii https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f308-beckenham-overbury-avenue-13 https://www.morsmordre.net/t3765-skrytka-bankowa-nr-925 https://www.morsmordre.net/t3647-sophia-carter
Re: Warsztat w Outwood [odnośnik]11.01.19 2:55
The member 'Sophia Carter' has done the following action : Rzut kością


'k100' : 93
Morsmordre
Morsmordre
Zawód : Mistrz gry
Wiek :
Czystość krwi : n/d
Stan cywilny : n/d
O Fortuna
velut Luna
statu variabilis,
semper crescis
aut decrescis...
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Warsztat w Outwood - Page 8 Tumblr_lqqkf2okw61qionlvo3_500
Konta specjalne
Konta specjalne
http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/f124-woreczki-z-wsiakiewki
Re: Warsztat w Outwood [odnośnik]12.01.19 21:53
Mechaniczne owady runęły na Louisa, trzepocząc metalowymi skrzydełkami, a kiedy chłopak stracił równowagę i obił się o sofę, za którą próbował się schować, wykorzystały moment i natarły na niego agresywnie, rozcinając skórę na jego twarzy i rękach, pozostawiając po ataku piekące rozcięcia. Zatoczyły wspólnie koło nad sufitem i wypadły rozjuszone przez okno. Niektóre straciły przy tym życie – te, które były na przedzie, rozbiły szybę i opadły na podłogę, spazmatycznie poruszając skrzydłami. Zaklęcia Alexandra okazało się za słabe, by odgonić chmarę latających stworzeń, ale dotarło do bluszczu, rozganiając na bok jego gałęzie. Kilka musnęło obraz z kobietą w granatowej sukience, której twarz wykrzywił kwaśny grymas. Zamrugała kilka razy i spojrzała na dwóch chłopaków przed sobą z wyraźną reprymendą.
Co tu się wyprawia?! – mówiła szeptem, choć nieco głośniejszym niż standardowy szept. – Ciszej, bo obudzicie Tamizę! – pokręciła głową, zaraz wskazując brodą na obraz ze swojej prawej. – Tamci żyją? Spałyśmy tak długo, że straciłyśmy rachubę. Och, żuczki… - wyraźnie się zmartwiła, widząc pod parapetem drgające mechaniczne ciała. – Musiały się przestraszyć.
Klamka, gdy Sophia ją ujęła, odpowiedziała niezwykle miękko i nie zdradziła żadnej niepokojącej reakcji klątwopodobnej – drzwi były otwarte. Zrezygnowała jednak na rzecz rozpoznania stworzenia, które coraz bardziej wysuwało się ze swojej kryjówki. A im więcej było go widać, tym lepszej oceny mogła dokonać. W końcu wyszedł cały. I ledwo mieścił się w szerokości korytarza. Uważała na lekcjach opieki nad magicznymi stworzeniami, dlatego wiedziała, że był to Yeti. Zagrożony gatunek, widywany jedynie w górach, okryty tajemnicami i wykorzystywany w opowieściach jako przestroga, zagrożenie dla wędrowców. Człowiek Lodu oparł się jedną łapą o ścianę i popatrzył na drzwi znajdujące się tuż za Sophią, wypuszczając przez nos gorącą parę. W końcu spojrzał na aurorkę i zamlaskał powoli. Nie wyglądał na negatywnie wobec niej nastawionego – dopóki się nie ruszała. Sophia wiedziała, że istoty człekokształtne, dokładnie takie jak Yeti, czasami dobrze odbierały obecność ludzką, słuchały poleceń znacznie uważniej niż dzikie stworzenia. Ale czy ten okaz również był skory do współpracy?

Czujny wzrok Very wychwycił kilka rzeczy – po pierwsze, zamarznięte lustro nie posiadało w sobie odbicia ściany za kobietą, a krajobraz, który ona mogła uznać za górski – szczyt otaczał śnieg, gdzieś w tle widziała skaliste zbocza, pojedyncze drzewa iglaste rosnące w tak trudnych warunkach. Sylwetka mężczyzny natomiast wydała jej się słaba i mizerna, chuda. Nie był dotknięty klątwą, to mogła z powodzeniem stwierdzić. Wyglądał, jakby nie jadł od wielu dni. Był młody, ale jego stan dodawał mu lat.
Wiem więcej. Bo to ja jestem powodem tego zamieszania – ręka opadła, czarodziej nie ustał na nogach, musiał usiąść. – W tym domu znajdowała się anomalia. Była potężna, ale okiełznana – zaczął opowieść, nie musiała go nawet zachęcać. – Zacząłem ją badać, chcąc posiąść, skoro zachowała się w tak dobrym stanie. Okazało się, że wniknęła w system tego… mugola. Cholerny Anderson – skrzywił się. Cały się trząsł. Przejmujący chłód zabierał mu siły. – W piwnicy jest to jego urządzenie. Tran… transf… transamator? Cholerni mugole i te ich urządzenia. Okazało się, że to on pochłonął moc. Zacząłem przy nim grzebać i potem… potem wszystko zaczęła się sypać. Te zjawiska, ożywione sprzęty. Zacząłem zabezpieczać dom, ale to nic nie dało. Kazałem mu wyłączyć to wszystko. Uspokoiło się na chwilę. A potem ta dziewczynka… ta mała psidwakosyńska gówniara… ona zeszła na dół, kiedy kłóciłem się z Andersonem. I anomalia… anomalia ją sobie wybrała. Stała się dla niej szkatułą, dzięki której mogła urosnąć, stać się jeszcze bardziej potężniejsza. – spojrzał na Verę, jakby szukał w niej nadziei. – Zaczęła się rozpadać. Wrzeszczała, krzyczała, miotała wiązkami czarnej magii. Nie była już dzieckiem. Była potworem. Wchłonęła nawet dementora, którego ściągnęła zapachem swojej własnej śmierci. Dementora, rozumiesz? A teraz chce pożreć też mnie. Nie chcę. – zaczął płakać. Płakać jak małe dziecko. – Nie chcę, żeby mnie dotykała. To najgorsza z możliwych śmierci. Boi się tylko zimna. Tylko tego cholernego zimna.

Na korytarzu, na którym pojawił się Yeti, zaczął sypać z sufitu śnieg.

| Na odpis macie czas do 14 stycznia do godz. 22. Super trzymacie się terminów! Mistrz Gry przeprasza za swoje spóźnienie - praca i migrena zrobiły mu K.O.
Słuchanie jednej strony kasety to jedna akcja. Do obsługi telefonu potrzebne jest mugoloznawstwo na przynajmniej I poziomie.

Wasze zadania:
Możecie spróbować oswoić Yeti – ST początkowe to 50. Macie dwie próby (2 kolejki, w której każdy może podjąć próbę, rzuty sumują się). Jeśli pierwsza próba nie powiedzie się, ST wzrośnie o 15. Jeśli próba się powiedzieć, ST maleje o 15. Potrzebne są dwa sukcesy, żeby Yeti zaczął was słuchać. Doliczany jest bonus z ONMS.

Vera nie wie, gdzie się znajduje.

Rufus i Cecily mogą dołączyć, ale przed napisaniem postu proszę o kontakt ze mną.

Informacje:
Mapa:
Mistrz gry
Mistrz gry
Zawód : -
Wiek : -
Czystość krwi : n/d
Stan cywilny : n/d
Do you wanna live forever?
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Warsztat w Outwood - Page 8 Tumblr_mduhgdOokb1r1qjlao4_500
Konta specjalne
Konta specjalne
http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/t475-sowa-mistrza-gry#1224 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 http://morsmordre.forumpolish.com/ https://www.morsmordre.net/t2762-skrytki-bankowe-czym-sa#44729 http://morsmordre.forumpolish.com/f124-woreczki-z-wsiakiewki
Re: Warsztat w Outwood [odnośnik]13.01.19 22:34
Dosłownie jakbym cofnął się w czasie o dziesięć lat, naprawdę! Wtedy każda moja aktywność fizyczna kończyła się mniej więcej tak jak o, teraz właśnie.
Nic wielkiego, prawda? Wystarczyłoby przeskoczyć za kanapę i schować przed bzyczącymi mechanicznymi owadami. Tymczasem... tymczasem nie mam pojęcia jak to się stało - czy moje nogi chciały się dostać za kanapę przed resztą ciała, czy to może moje ręce zajęły się odganianiem owadów i zapomniały, że miałem przeskakiwać nad meblem... tak czy siak odbiłem się od sofy niczym gumowa piłka i runąłem jak długi prosto na tyłek. Tyle było z mojego pomysłowego uniku przed zmasowanym atakiem świecących żuków, bo oszołomiony takim obrotem spraw nawet nie miałem jak się przed nimi bronić.
Do pomieszczenia jeszcze wpadł zdaje się Alex, coś krzyknął i znalazł się obok. Nie byłem pewny, bo zaciskałem odruchowo oczy przed nieszczęsnymi kawałkami metalu, które właśnie rozcinały mi skórę raz po raz, przy akompaniamencie moich zduszonych jęków i tłumionych krzyków. To było silniejsze ode mnie, tak? Twarz i ręce nieprzyjemnie paliły mnie bólem, kiedy bzyczenie w końcu zaczęło cichnąć.
- Poszły sobie? Poszły sobie? - wyjęczałem cicho wciąż zaciskając mocno powieki, a głowę chowając gdzieś w ramionach z poranionymi dłońmi uniesionymi w obronnym geście, który w ostatecznym rozrachunku i tak nic nie dał.
Ech, dałem popis, nie ma co.
Powoli, bardzo powoli i ostrożnie odsunąłem ręce od twarzy i odważyłem się otworzyć oczy mniej więcej w momencie, kiedy po pomieszczeniu przetoczył się szept z pewnością nienależący do Alexa. Nieważne, najistotniejsze w tej chwili było dla mnie to, że mechaniczne owady najwyraźniej wyleciały z pomieszczenia. Na szczęście. Odetchnąłem z ulgą i zerknąłem na chłopaka. Dobrze, że chociaż on był cały. Podniosłem się z podłogi i spojrzałem jeszcze na swoje piekące dłonie. Skrzywiłem się lekko. Twarz bolała mnie podobnie, więc domyślałem się jak się prezentowałem. Niech to meteor...!
- Może trzeba było mnie wyrzucić przez okno...? - nie powstrzymałem się i mimowolnie zażartowałem znów patrząc na Alexa. Nawet pozwoliłem sobie na lekki uśmiech. Ot, takie odreagowanie po małym stresie, tak?
W końcu jednak odnalazłem wzrokiem właścicielkę głosu, który przecież zadał nam pytanie. Niezbyt wesołe zresztą.
- Niektórzy nie żyją - odpowiedziałem portretowi niechętnie teatralnym szeptem. - Ale gdzieś tu jest Laura, córka Andersona, i może sam Anderson - dodałem ruszając kroczek po kroczku w stronę agregatu. Rozglądałem się przy okazji na wszystkie strony, gdyby mechaniczne żuki postanowiły jednak wrócić i ponownie mnie zaatakować. Póki co nic na to nie wskazywało... ale musiałem mieć oczy szeroko otwarte!
W końcu jednak dotarłem z powrotem do mechanizmu i wygrzebałem z torby prądnicę. Przez chwilę obracałem ją w dłoniach i przyglądałem się jej i agregatowi, by ostatecznie spróbować ją do niego dopasować.
I żeby nas to nie zabiło... i żeby nas to nie zabiło - powtarzałem sobie przy okazji w myślach niczym mantrę. Ale nie powinno, prawda? Skoro wszystko było w porządku, kiedy agregaty działały...


l próbuję naprawić agregat (mam mugoloznawstwo II i naprawę pojazdów mechanicznych II, ale nie wiem czy mi w tym pomagają?)
Wielki Morsie, miej nas w swojej opiece


Make love music
Not war.
Louis Bott
Louis Bott
Zawód : Drugi Kogut Kurnika, dorywczo może coś naprawić
Wiek : 22
Czystość krwi : Mugolska
Stan cywilny : Kawaler
Look up at the night sky
We are part of this universe,
we are in this universe,
but more important than both of those facts is that
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Mugol
universe is in us
Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t1671-louis-bott https://www.morsmordre.net/t1846-niemugolska-poczta-lou#24237 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f223-dolina-godryka-kurnik https://www.morsmordre.net/t5152-louis-bott
Re: Warsztat w Outwood [odnośnik]13.01.19 22:34
The member 'Louis Bott' has done the following action : Rzut kością


'k100' : 40
Morsmordre
Morsmordre
Zawód : Mistrz gry
Wiek :
Czystość krwi : n/d
Stan cywilny : n/d
O Fortuna
velut Luna
statu variabilis,
semper crescis
aut decrescis...
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Warsztat w Outwood - Page 8 Tumblr_lqqkf2okw61qionlvo3_500
Konta specjalne
Konta specjalne
http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/f124-woreczki-z-wsiakiewki
Re: Warsztat w Outwood [odnośnik]13.01.19 23:46
Sophia chciała sprawdzić, co było w tym pokoju i prawie do niego weszła. Klamka ustąpiła miękko, drzwi były otwarte – ale wtedy dostrzegła ruch na drugim końcu korytarza, coś wysuwało się z pierwszego pokoju – coś naprawdę wielkiego. Stwór wysunął się na korytarz, ledwie się w nim mieszcząc. Był ogromny. Jego widok przypomniał, że widziała ilustracje podobnych stworów na zajęciach z opieki nad magicznymi stworzeniami. Był to yeti, rzadki gatunek żyjący jedynie w górach. Co więc robił w mugolskim warsztacie? Kto i po co miałby sprowadzać tutaj rzadkie magiczne stworzenie?
Stała w bezruchu, ostrożnie obserwując ruchy yeti. Stworzenie póki co nie rzucało się na nią, nie próbowało jej zaatakować, ale nie mogła mieć pewności, że tego nie zrobi. Czy to on był potworem, przed którym ich przestrzegano? Przypomniała sobie jeden z rysunków na tablicy. Może Laura widziała to stworzenie i uwieczniła je?
- Alex...? – rzuciła, próbując przyciągnąć uwagę uzdrowiciela. Alexander mógł jej pomóc, albo przynajmniej zobaczyć, że w korytarzu jest yeti. Stworzenie stało blisko drzwi do pokoju, w którym był.
Pamiętała z lekcji, że istoty człekokształtne pokroju yeti niekiedy były zdolne do kontaktu z człowiekiem i słuchania poleceń. Nie wiedziała, czy ten konkretny okaz był przyzwyczajony do obecności ludzi, ale biorąc pod uwagę miejsce jego pobytu, było to całkiem możliwe. Ktoś musiał go tu w końcu przetransportować i zamknąć w pokoju. Nie zamierzała go atakować, dopóki stworzenie nie wykazywało wrogości. Mogła spróbować do niego przemówić i pokazać, że nie stanowi dla niego zagrożenia.
Uniosła lekko ręce w pokojowym geście, cały czas poruszając się bardzo powoli i ostrożnie, by nie sprowokować stworzenia żadnym gwałtownym ruchem. Bardzo powoli postąpiła krok do przodu, uważnie obserwując stworzenie i starając się nawiązać kontakt. Nigdy nie oswajała niczego większego od bezpańskiego psa czy kota, ale miała nadzieję, że pamięta cokolwiek z zajęć z opieki nad magicznymi stworzeniami. Na pewno tłumaczono przynajmniej pobieżnie, jak podchodzić do istot tego typu.
- Dobry yeti... Grzeczny yeti... – zaczęła głośno i wyraźnie, choć nie była pewna, czy stworzenie w ogóle rozumie język angielski. Powiedziała to też po to, by Alex mógł usłyszeć, z jakim stworzeniem mieli do czynienia i żeby miał to na uwadze planując swoje działania. Próbowała przyciągnąć uwagę yeti, przez cały czas uważając na każdy swój ruch. Opieka nad magicznymi stworzeniami nigdy nie była jej ulubioną dziedziną i nie opanowała nic poza fundamentalne podstawy, a teraz na pewno by się to przydało. – Nie... zrobimy... ci... krzywdy... – Mówiła powoli, robiąc odstępy między wyrazami, w nadziei, że stworzenie rozumie cokolwiek i że nie postanowi nagle jej pożreć. Postawiła więc na pokojowe, ostrożne gesty i brak gwałtowności, próbując przekonać stworzenie, że nie musi się obawiać. Rozjuszenie go było ostatnim, czego potrzebowali, skoro w domu czaiło się mnóstwo innych zagrożeń, a nawet nie sprawdzili jeszcze wszystkich pomieszczeń. Musieli to zrobić bez rozwścieczonego yeti demolującego wszystko dookoła i próbującego ich zjeść.
Pod wpływem obecności stwora z sufitu w korytarzu zaczął padać śnieg.

| próbuję oswoić yeti, onms I



Ne­ver fear
sha­dows, for
sha­dows on­ly
mean the­re is
a light shi­ning
so­mewhe­re near by.

Sophia Carter
Sophia Carter
Zawód : Auror
Wiek : 24
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Panna
Świat nie jest czarno-biały. Jest szary i pomieszany.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarownica

Martwi/Uwięzieni/Zaginieni
Martwi/Uwięzieni/Zaginieni
https://www.morsmordre.net/t3633-sophia-carter https://www.morsmordre.net/t3648-listy-do-sophii https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f308-beckenham-overbury-avenue-13 https://www.morsmordre.net/t3765-skrytka-bankowa-nr-925 https://www.morsmordre.net/t3647-sophia-carter

Strona 8 z 16 Previous  1 ... 5 ... 7, 8, 9 ... 12 ... 16  Next

Warsztat w Outwood
Szybka odpowiedź
Uprawnienia

Nie możesz odpowiadać w tematach