Wydarzenia


Ekipa forum
Czarodziejski wąwóz
AutorWiadomość
Czarodziejski wąwóz [odnośnik]12.11.18 10:27

Czarodziejski wąwóz

W pewnym zakątku zamglonego lasu znajduje się wąska ścieżka - odnajdzie ją tylko ktoś niezwykle spostrzegawczy. Ścieżynka zdaje się wydeptana setką bosych nóżek, prowadzi też w dół, w gęste krzewiny, za którymi rozciąga się widok na zadrzewiony wąwóz. Jego ściany są niezwykle strome, do wąwozu można zejść wyłącznie tą jedną drogą, a i ona nie należy do łatwych.
Dno wąwozu wysypane jest kamieniami, większymi i mniejszymi: pulsują one dziwną energią, są przez cały rok ciepłe, nie zalega tu więc śnieg, a strome nawisy wąwozu nie pozwalają dotrzeć tutaj zawiejom. Dzięki magicznej specyfice tego miejsca przez cały rok w wąwozie panuje wiosna: rosną tutaj zielone kwiaty, płożą się świeże pędy, a spomiędzy kamieni wyrastają ciepłolubne rośliny. Choć panuje tu duchota, to miejsce jest wyjątkowe i, jak powiadają, przeklęte. Gdzieniegdzie na kamykach lśni zaschnięta krew a na ścianach wąwozu tkwią drewniane drzazgi. Ta anomalia przyrodnicza przyciąga wielu badaczy oraz miłośników flory - bowiem zwierzęta omijają to miejsce z daleka, nie sposób ujrzeć tu nawet gryzonia czy ptaka.
Miejsce odkryte przez uczestników eventu Noc - październik 1956
Mistrz gry
Mistrz gry
Zawód : -
Wiek : -
Czystość krwi : n/d
Stan cywilny : n/d
Do you wanna live forever?
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Czarodziejski wąwóz Tumblr_mduhgdOokb1r1qjlao4_500
Konta specjalne
Konta specjalne
http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/t475-sowa-mistrza-gry#1224 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 http://morsmordre.forumpolish.com/ https://www.morsmordre.net/t2762-skrytki-bankowe-czym-sa#44729 http://morsmordre.forumpolish.com/f124-woreczki-z-wsiakiewki
Re: Czarodziejski wąwóz [odnośnik]12.11.18 10:31
| 16/17 października

Tej nocy władzę nad czarodziejskim światem przejął mrok. Nie metaforyczny, ten czaił się w zaułkach Nokturnu oraz sercach tych, którzy przesiąkli na wskroś czarnomagiczną aurą. Prawdziwa, całkowita ciemność spowiła część Wielkiej Brytanii, rozpościerając nieprzenikliwą zasłonę nad setkami domów, mieszkań i kamienic. Wślizgiwała się wilgotnym chłodem przez niedomknięte okiennice, przenikała przez grube ściany, wdrapywała się po rozkopanych prześcieradłach wprost do łóżek, obejmując obrzydliwie ciepłymi, pulsującymi mackami odnalezione tam ciała. Bezwładne, pogrążone w śnie, bezbronne, nie mogące w żaden sposób wyrwać się z koszmaru. Nieświadome, że ten, który przeżywały w swych sennych marzeniach, przeradzał się w rzeczywistość.

Nie pamiętaliście, kiedy dokładnie zapadliście w sen, nie potrafiliście też określić, co dokładnie sprawiło, że się obudziliście. Być może był to potężny piorun, z wywołującym ból głowy grzmotem, przetaczającym się tuż nad waszymi głowami; być może oślepiający blask pioruna uderzającego w rosnące za oknem drzewo. Moment ocknięcia się, jak zawsze pełen dezorientacji, przyśpieszonego bicia serca i paraliżującego strachu, pozwolił na wykonanie tylko jednego ruchu, podświadomego dla większości czarodziejów. Zdążyliście jedynie pochwycić różdżkę oraz znajdujący się najbliżej przedmiot, po czym poczuliście, że oślizgłe macki, lśniące niczym maź, pojawiająca się w niektórych miejscach anomalii, oblepiają nogi, potem uda i biodra, wciągając was w podłogę. Nie mogliście zrobić nic więcej, oczy przesłonił mrok - i w mrok właśnie spadaliście, wkrótce lądując boleśnie na nieznanej powierzchni.

Uderzyliście plecami o coś miękkiego, być może żywego, być może jedynie sprawiającego takie wrażenie. Wokół panował chłód, oblepiała was wilgoć, na twarzach czuliście jedynie powiew a nozdrza wypełniał cierpki zapach. Nie widzieliście kompletnie nic, skołowani, wytrąceni z równowagi, zaspani - niepewni, czy znajdujecie się jeszcze w potwornym koszmarze, który spętał was tej nocy, czy już na równie przerażającej, niepewnej jawie. W dalszym ciągu czuliście czarną maź oblepiającą wasze ciała, ale nie krępowała już ruchów.

Żadne z was na razie nie mogło na razie rozpoznać twarzy otaczających was ludzi - widzieliście jedynie cienie, sylwetki, niepewni, czy są w ogóle realne, czy jest to może wymysł poszukującego bodźców umysłu. Wyczuwaliście jednak czyjąś obecność - ale czy mogliście tej nocy zaufać swemu przeczuciu?

| Mistrz Gry wita na wydarzeniu. Na odpis macie czas do 14 listopada, do godziny 14. Wszelkie dodatkowe rozwoje, doświadczenia i zmiany wprowadzane w żywotności powinny zostać do tego momentu rozliczone, później nie będzie to możliwe.

Każde z Was otrzymało także Prywatną Wiadomość.

Ze względu na specyfikę eventu, postaci mają ograniczony ekwipunek, ważny jest też opis stroju. Proszę o opisanie tych dwóch kwestii w swoim pierwszym poście, także poza jego treścią. W pierwszym poście rzucacie także kością k100, nie ma potrzeby rzutu na anomalie. Jest to rzut dodatkowy, dla Mistrz Gry: oprócz niego przysługuje wam oczywiście jedna akcja.

Znajdujecie się w absolutnej ciemności, mapka pojawi się, gdy dokonacie jakichś prób jej rozgonienia lub dojrzenia czegoś w inny sposób.

Wydarzenie poważnie zagraża zdrowiu i życiu postaci. Czas na odpis w każdej kolejce, chyba, że oznaczone będzie to inaczej, wynosi 48h. Bardzo proszę trzymać się tego terminu, posty mogą być krótkie (ale rzeczowe). Przejdźmy przez ten event żywi i w miarę sprawnie.

W razie pytań, wątpliwości lub zauważenia błędów, zapraszam wyłącznie na PW do Deirdre.
Mistrz gry
Mistrz gry
Zawód : -
Wiek : -
Czystość krwi : n/d
Stan cywilny : n/d
Do you wanna live forever?
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Czarodziejski wąwóz Tumblr_mduhgdOokb1r1qjlao4_500
Konta specjalne
Konta specjalne
http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/t475-sowa-mistrza-gry#1224 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 http://morsmordre.forumpolish.com/ https://www.morsmordre.net/t2762-skrytki-bankowe-czym-sa#44729 http://morsmordre.forumpolish.com/f124-woreczki-z-wsiakiewki
Re: Czarodziejski wąwóz [odnośnik]12.11.18 13:08
Tej nocy nie śniła spokojnie.
Tej nocy jej sen był lustrzanym odbiciem rzeczywistości, zwodniczą mozaiką obrazów, którym ufała i które widywała każdego dnia, nie poddając pod wątpliwość ich istnienia.
Znajdowała się w swoim mieszkaniu, gdzie niezależnie od pory dnia panował chłodny półmrok - tak uwielbiany przez wrażliwe, paciorkowate oczy, które wodziły za nią łakomym wzrokiem, gdy przechodziła wzdłuż pnących się ku sufitowi terrariów, słuchając pajęczych trosk. Wodziła palcami po szybach i zaglądała do każdego ze swych podopiecznych, których apetyt na owady i drobne gryzonie zdawał się nigdy nie ustawać. Prowadziła rozmowy w języku znanym tylko jej samej i pająkom, dzieliła się dobrym słowem i żartem, aż wreszcie zatrzymała się tuż przed największym z terrariów, zamieszkiwanym przez najcenniejszy okaz w jej kolekcji.
Niespodziewanie zapragnęła zwrócić mu na moment wolność; pozwolić przespacerować się po dłoni, zanim powróci do swojego szklanego domu. Ostrożnie odsunęła więc pokrywę terrarium i nadstawiła lewą dłoń w zachęcającym geście, już po chwili czując na skórze delikatne pajęcze kroki.
A zaraz potem paraliżujący ból.
Czuła, jak jad przedzierał się do jej żył i stopniowo trafiał do krwiobiegu, zatruwając ciało niewyobrażalnym cierpieniem. Niezbyt przytomnie usiłowała strząsnąć pająka z dłoni, lecz na próżno - ten przywarł do rany, sącząc w nią swoją truciznę i odbierając jej lewej ręce jakąkolwiek możliwość ruchu. Wszystko wokół Tildy zaczynało pogrążać się w mroku, kształty nagle straciły swoją ostrość, a jej ciało robiło się coraz cięższe i cięższe, niemożliwe do utrzymania w pozycji stojącej.
Zataczając się do tyłu, w ostatnim przebłysku świadomości spostrzegła czarną, lepką pajęczynę, która kwitła na skórze jej sparaliżowanej ręki.
Potem wszystko ogarnął chaos.
Być może ocknęła się na moment - znów ujrzała swoje mieszkanie, tym razem siedząc w fotelu w salonie - lecz towarzyszący jej strach i dezorientacja były tak silne, że równie dobrze mógł to być tylko kolejny złudny obraz podsunięty jej przez udręczony umysł. Coś jednak nakazało Tildzie sięgnąć po leżącą na stoliku różdżkę, jakby do walki z koszmarem, oraz po spoczywającą na jej kolanach książkę. Ale już w następnej chwili Tilda spostrzegła, że wokół niej zmaterializowały się olbrzymie, lśniące macki, które – nim zdołała zareagować – zaczęły oblepiać ją i wciągać w podłogę.
Jej oczy jeszcze raz przysłonił mrok, a następnie poczuła, że spada.
Uderzyła plecami o coś miękkiego, w pierwszych sekundach walcząc z ogarniającym ją szokiem. Serce tłukło się w jej piersi niczym ptak w klatce, lecz rozsądek podpowiadał, że panika była ostatnim, na co mogła sobie w tym momencie pozwolić, dlatego zbierając w sobie resztki sił, spróbowała uspokoić się choć odrobinę. Po chwili uświadomiła sobie, że jej lewa ręka wciąż była sparaliżowana, podczas gdy w prawej kurczowo trzymała różdżkę i grubą, dość ciężką książkę, którą zdołała pochwycić przed upadkiem. Szczerze jednak wątpiła, by mogła zrobić z niej teraz użytek. Jednocześnie czuła, że jej ciało pokryte było nie tylko wilgocią, ale i czymś ochydnym i lepkim, a panujący wokół chłód przenikał przez delikatny materiał jej długiej, dopasowanej sukienki oraz przez skórę trzewików, które miała na sobie.
Zdawało jej się również, że nie była tu sama. Przed oczami Tildy migały cienie i rozmyte sylwetki, lecz nie miała już pewności, czy powinna była wierzyć własnemu wzrokowi. Kusiło ją, by wypowiedzieć Lumos i rozjaśnić choć trochę ciemności, lecz wciąż jeszcze obawiała się widoku, który mogłaby ujawnić jasność.
- Czy ktoś tu jest? – odezwała się więc niepewnie, choć dość głośno, dochodząc do wniosku, że było to najlepsze, co mogła w tej chwili zrobić.


ekwipunek: różdżka i gruba, dość ciężka książka o pająkach

strój: sznurowane, skórzane trzewiki na płaskiej podeszwie; długa i dopasowana sukienka z wysokim kołnierzem, zapinana na guziki


You have witchcraftin your lips



Tilda Fancourt
Tilda Fancourt
Zawód : hoduję pająki
Wiek : 26
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Panna


the good ones always seem to break


OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Zwierzęcousty

Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t3972-tilda-fancourt https://www.morsmordre.net/t3987-arachne https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f149-redwood-avenue-17-3 https://www.morsmordre.net/t4010-skrytka-bankowa-nr-1022 https://www.morsmordre.net/t6385-tilda-fancourt#162295
Re: Czarodziejski wąwóz [odnośnik]12.11.18 13:08
The member 'Tilda Fancourt' has done the following action : Rzut kością


'k100' : 35
Morsmordre
Morsmordre
Zawód : Mistrz gry
Wiek :
Czystość krwi : n/d
Stan cywilny : n/d
O Fortuna
velut Luna
statu variabilis,
semper crescis
aut decrescis...
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Czarodziejski wąwóz Tumblr_lqqkf2okw61qionlvo3_500
Konta specjalne
Konta specjalne
http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/f124-woreczki-z-wsiakiewki
Re: Czarodziejski wąwóz [odnośnik]12.11.18 13:37
Czarne włosy, czarna krew. Plątały się w szale, biel bladych dłoni błyskała w ciemności razem ze stalowym ostrzem, które z każdym pchnięciem coraz głębiej zachodziło krwią. Robił to raz za razem, metodycznie, nie zastanawiając się ani nad powodem, ani nad skutkiem swych działań. Posoka bryzgała mu twarz, niewzruszoną, jak twarz kamiennej rzeźby, krytycznie spoglądającej na wszystkich z wysokiego cokołu. Spoglądał i na nią — cierpiącą, bezbronną, umierającą w największych katuszach. W ojej oczach widział obrzydzenie większe niż dotychczas, nienawiść wielką i potworną. Rozpruwał ją bez wahania, odbierając dwa życia w barbarzyński sposób, nie za sprawą różdżki, a małego, śmiercionośnego narzędzia. Początkowo czuł opór. Sztylet zatrzymywał się na twardych mięśniach, wkładał w to więcej siły. Ale a każdym kolejnym uderzeniem szło coraz lżej. Ciało wiotczało, krew wypływała z niego na zewnątrz, krągły brzuch, chroniący rozwijającą się w nim istotę kurczył się, zapadał. A sztylet wchodził w niego i wychodził. Jedyny dźwięk jaki temu towarzyszył to plask krwi. Trzask nakazał mu odwrócić wzrok od rozpłatanych wnętrzności, od kobiecego ciała, nad którym pastwił się, morderca.  Na sobie miał rozpiętą, pomiętą koszulę, na szyi zakołysał się wisior z małym, białym kryształem. Czarne spodnie spięte skórzanym pasem, w którym zgrabnie umieszczona była ]czarna perła. Nie zdążył go zobaczyć, czy to Ursus poderwał się do lotu. Oddychając gwałtownie, czując jak ciśnienie rozsadza mu żyły, sięgnął po różdżkę, gotów do obrony — choć wciąż oszołomiony, przepełniony trwogą i intensywnością tego, co robił, co widział. Ale ciemność, która wyciągnęła po niego swoje lepkie macki była niemożliwa do odparcia. Owinęła się wokół niego, uniemożliwiła mu podjęcie jakichkolwiek działań, wciągnęła w go w czeluść, nim zdołał cokolwiek zrobić.
Spadał. Nigdy nie śnił, że spadał, wiedział więc, że to nie mógł być sen. Czuł jak trzewia wypycha mu na zewnątrz, a pęd szarpie włosy. Coś miękkiego zamortyzowało upadek. Miał wrażenie, że żyje, że się porusza pod nim, niezadowolone z jego obecności. Dlatego sam nie drgnął przez chwilę, próbując uspokoić szybko bijące serce. Upewnił się, że w dłoni wciąż ma różdżkę, zacisnął na niej palce. Obrócił niewygodnie przesuwający się pierścień na lewej dłoni. Nie był pewien, czy jego ręce wciąż były mokre i lepkie od krwi. Prawą odruchowo wytarł o spodnie, przyzwyczajając oczy do panującej tu ciemności. Było zimno — to dobrze, bo lubił chłód. Było też wilgotno, cierpki zapach wdzierał się do nozdrzy. To coś, co go otaczało wciąż było wokół niego. Czuł to na piersi, na stopach, szyi, twarzy, dłoniach. Wokół widział cienie, sylwetki, jakieś postacie.
Usłyszał głos, który dobrze znał. Nie odpowiedział jednak na niego. Spróbował wstać. Wiedział, że to tylko kwestia czasu, aż ktoś postanowi rozświetlić to miejsce. Tkwienie w ciemności w niczym im nie pomoże. Zazwyczaj bezpiecznie się w niej czuł, ale tym razem budziła w nim niepokój.
— Lumos maxima — zażądał, wskazując różdżką przed siebie. Nie chciał, aby jaśniejąca kula zawisła nad nim, chciał rozświetlić to, co jest dalej, jak najdalej od niego, o ile to możliwe, by światło objęło innych, a może zatrzymało go jeszcze w cieniu.

| Pierwszy rzut dla MG, drugi rzut na zaklęcie + anomalia

Ekwipunek: czarna perła (w pasku), biały kryształ (na szyi), różdżka (w lewej dłoni), malachitowy pierścień (na serdecznym palcu lewej dłoni)
Strój: czarne spodnie, skórzany pas, rozpięta koszula, brak butów



pan unosi brew, pan apetyt ma
na krew
Ramsey Mulciber
Ramsey Mulciber
Zawód : Niewymowny, namiestnik Warwickshire
Wiek : 31
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Żonaty
My name is Death
and the end is here
OPCM : 40
UROKI : 20 +5
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 0
CZARNA MAGIA : 60 +7
ZWINNOŚĆ : 5
SPRAWNOŚĆ : 5 +3
Genetyka : Jasnowidz
Czarodziejski wąwóz 966c10c89e0184b0eef076dce7f1f36cfb5daf71
Śmierciożercy
Śmierciożercy
https://www.morsmordre.net/t2225-ramsey-mulciber https://www.morsmordre.net/t2290-ursus#34823 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f440-warwickshire-warwick-niedzwiedzia-jama https://www.morsmordre.net/t2922-skrytka-bankowa-nr-624#47539 https://www.morsmordre.net/t2326-ramsey-mulciber
Re: Czarodziejski wąwóz [odnośnik]12.11.18 13:37
The member 'Ramsey Mulciber' has done the following action : Rzut kością


#1 'k100' : 88

--------------------------------

#2 'k100' : 76

--------------------------------

#3 'Anomalie - CZ' :
Czarodziejski wąwóz HXm0sNX
Morsmordre
Morsmordre
Zawód : Mistrz gry
Wiek :
Czystość krwi : n/d
Stan cywilny : n/d
O Fortuna
velut Luna
statu variabilis,
semper crescis
aut decrescis...
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Czarodziejski wąwóz Tumblr_lqqkf2okw61qionlvo3_500
Konta specjalne
Konta specjalne
http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/f124-woreczki-z-wsiakiewki
Re: Czarodziejski wąwóz [odnośnik]12.11.18 19:58
Ta noc ciągnęła się w nieskończoność. W sumie to Bertie nie był pewien, kiedy zapadł w sen, rzeczywistość przeplatała mu się z sennymi marami, był kompletnie rozkojarzony. W jednej chwili sennie głaskał swojego królika chcąc jakoś mu wynagrodzić, że tak długo już musi kicać w samotności kiedy on się zajmuje innymi sprawami, w kolejnej... nie. To nie była chwila. Wszystko było powolne. Flegmatyczne. Niepokojące. Ale w pewnej chwili zrozumiał, że pod jego palcami coś jest nie tak, bo futerko Rogera jest krótkie, a to co głaskał było jakieś takie długie, mniej gęste, obłożone na czymś całkiem innym. W dodatku to futro było jakieś takie... lepkie? Jakby pełne... zakrzepów? W pierwszej chwili poczuł tylko zdziwienie, to także dotarło jednak do niego dopiero po czasie, dopiero później skojarzenia zaczęły podsuwać mu makabryczne wizje. W pierwszej sekundzie nie miał odwagi wyjrzeć na dół obawiając się, co może zobaczyć. Nie bał się w tej chwili zagrożenia, bał się widoku. Czuł jak jego serce bije mocno, cokolwiek to było, pobudziło w nim najskrytsze, największe lęki i w kółko powtarzał sobie, że może to Roger, że może coś na niego przez sen wylał, jednak doskonale wiedział, że to nie to. Nie mógł wiedzieć, a jednocześnie w jakiś sposób wiedział, sądził że wie, po prostu bał się. Nie rozumiał niczego, uniósł się jednak powoli centymetr za centymetrem, by chwilę później poczuć jak jego serce na zaledwie sekundę staje i zaczyna bić w zwielokrotnionym tempie. I wcale nie był pewien czy śni. Wcale nie był pewien czy w ogóle tej nocy usnął, a to co zobaczył wcale nie wydawało mu się nierealne. To, że jego siostra wróciła - owszem, nierealne było. Wierzył w to całym swoim sercem, a jednak łatwiej było mu uwierzyć, że leżała zakrwawiona w jego pokoju, niż że tak po prostu wróciła. Poczuł jak cały się trzęsie, czuł jak marnuje czas, jak sekundy przepływają mu przez palce, a on nie może się poruszyć, nie może zrobić nic. Czuł, że traci ją drugi raz, że nie jest w stanie uchronić własnej rodziny przed... no właśnie. Anomalie? Ktoś ją zaatakował? Czy to przez niego? Czy to ktoś komu ona w jakiś niejasny sposób podpadła? Choć powód był w tej chwili nieistotny, ważne było tylko to żeby jej pomóc.
- Ana... Ana, błagam, patrz na mnie, wszystko będzie dobrze, zobaczysz, jakoś... coś... - zaczął się szarpać w poszukiwaniu różdżki, kiedy z jej ust zaczęła się wydobywać krew. Bott był w szoku. Nie wiedział co ma robić, w głowie mu szumiało, cały dygotał, a jedyne o czym myślał to żeby jakoś tu ściągnąć przeklętego Selwyna, ale do tego potrzebował patronusa, więc musiał mieć cholerną różdżkę.
Jednocześnie nie chciał spuszczać Any z oczu, zupełnie jakby to że na nią patrzył miało zabronić jej umrzeć. Nie dopuszczał do siebie myśli, że ona na prawdę może umrzeć, nie pozwalał sobie na to, choć coś w nim chyba musiało w to uwierzyć skoro jego ruchy zrobiły się tak nieporadne, skoro nim całym wstrząsnęła kompletna panika.
- Wytrzymaj, proszę, musisz wytrzymać...
Zdążył dopaść różdżkę nim się obudził. Leżał w swoim łóżku i czuł jak serce wali mu w piersi. Rzucając się we śnie, musiał zrzucić kołdrę. Na moment zamknął oczy nasłuchując czy obok na pewno nikogo nie ma, nim zebrał się na odwagę by unieść się na ramiona i zerknąć pod łóżko. W tej chwili jednak coś zaczęło oblepiać jego nogi. Ledwo zdążył odetchnąć z ulgą, choć szok jaki przyniósł mu wyjątkowo koszmarny sen nadal nie ustępował. Już ponownie coś się działo. Usiłował się szarpać, jednak nie miał szans się wyrwać, złapał różdżkę którą zawsze miał przy poduszce, zrobił to niemal odruchowo, chcąc próbować uwolnić się jakoś z owej mazi, nie miał jednak na to żadnej szansy. Już po chwili spadał. Spadał, nie widząc końca, usiłując się rozglądać, wyciągać ręce, spadał w gęsty mrok, by na końcu uderzyć w coś mocno. Coś... miękkiego? Nie był pewien czy to paranoja, czy tylko miał takie wrażenie, jednak zdawało mu się to jakby dziwnie ciepłe, jakby... oddychało? Wzdrygnął, miał wrażenie iż lepi się to do jego ciała.
Wciąż było ciemno, a lepkie coś jakby wcale nie zniknęło. Uniósł się wpierw na kolana, chcąc zejść z tego - na cokolwiek upadł, zaraz jednak po prostu wstał. Było chłodno, on był jedynie w bokserkach - zawsze tak sypiał. Nie rozumiał, co się właśnie działo, czy jest to tylko dalsza część koszmaru, czy jedynie anomalia, myślami wciąż po trosze był we własnym pokoju, powtarzając sobie, że Ana umierająca w jego pokoju była tylko snem. Tylko że wcale nie czuł pewności.
Czuł się dziwnie, miał wrażenie że ktoś jest niedaleko jednak w tej ciemności nie mógł nikogo dostrzec. Kiedy usłyszał głosy, uniósł różdżkę ku górze, chcąc trochę rozświetlić okolicę.
- Lumos maxima.
Sam kierował różdżkę nad głowę, chcąc rozświetlić jak największy obszar dookoła, a także zobaczyć kto może być w okolicy, czy są to osoby jakie zna. Zaraz powoli ruszył w kierunku z którego słyszał głos.
- Co tu się dzieje?
Spytał, choć dziewczyna (sądząc po głosie) która się odezwała - której głosu nie znał - wcale nie wydawała się bardziej zorientowana.

Strój: Niebieskie bokserki.
Ekwipunek: Różdżka
1. kostka dla MG
2. Zaklęcie
3. Anomalia



Po prostu nie pamiętać sytuacji w których kostka pęka, wiem
Nie wyrzucę ST,
Chociaż bardzo chcę,
Mam nadzieję, że to wie MG.
Bertie Bott
Bertie Bott
Zawód : Pracownik w Urzędzie Patentów Absurdalnych, wlaściciel Cukierni Wszystkich Smaków
Wiek : 22
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Kawaler
Po co komu rozum, kiedy można mieć szczęście?
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Czarodziejski wąwóz Giphy
Martwi/Uwięzieni/Zaginieni
Martwi/Uwięzieni/Zaginieni
https://www.morsmordre.net/t3352-bertie-bott https://www.morsmordre.net/t3460-jerry#60106 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f304-west-country-dolina-godryka-24 https://www.morsmordre.net/t3537-skrytka-bankowa-nr-844 https://www.morsmordre.net/t3389-bertie-bott
Re: Czarodziejski wąwóz [odnośnik]12.11.18 19:58
The member 'Bertie Bott' has done the following action : Rzut kością


#1 'k100' : 27

--------------------------------

#2 'k100' : 100

--------------------------------

#3 'Anomalie - CZ' :
Czarodziejski wąwóz HXm0sNX
Morsmordre
Morsmordre
Zawód : Mistrz gry
Wiek :
Czystość krwi : n/d
Stan cywilny : n/d
O Fortuna
velut Luna
statu variabilis,
semper crescis
aut decrescis...
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Czarodziejski wąwóz Tumblr_lqqkf2okw61qionlvo3_500
Konta specjalne
Konta specjalne
http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/f124-woreczki-z-wsiakiewki
Re: Czarodziejski wąwóz [odnośnik]13.11.18 19:38
Sen sprowadził na nią niepokój. Obudziła się z przyśpieszonym oddechem w swoim pokoju. W pierwszym momencie poczuła ulgę, kiedy udało jej się w końcu wyrwać z paraliżującego koszmaru sennego. Później ogarnęła ją panika. Mocny błysk, jaki wtargnął przez okiennice do pomieszczenia powinien odbić się echem uderzanej błyskawicy po ścianach. Zamiast tego ogarnęła ja obezwładniająca, przerażająca cisza. Koszmar trwał dalej. Chcąc się z niego uwolnić, wstała z krzesła, na którym przysnęła. W ręku dalej trzymała różdżkę. Chyba krzyczała, kiedy podłoga zapadła się pod jej nogami. Nie była pewna. Nic nie słyszała.
Lądując na równej posadzce, kolejny raz spowiła ją ciemność. Nie była pewna co przerażało ją bardziej. Mrok, cisza, czy niewyraźne rysy sylwetek wyłaniające się przed nią. Sen nie chciał się skończyć, a ona wpadała w coraz większą panikę. Próbowała otworzyć oczy, bezskutecznie. Intuicyjnie cofnęła się kilka kroków, chcąc stracić przerażające cienie z oczu. Wykonała zaledwie dwa ruchy, ale brak towarzyszącego im odgłosu pantofli uderzających o posadzkę przerażał ją znacznie bardziej niż nocne mary, jakie majaczyły w ciemności przed nią.
Niech to się skończy...
Czuła, jak głos wibruje jej w gardle, ale żadne słowo nie dotarło do jej uszu. Przymknęła powieki, mając nadzieję, że kiedy je otworzy, obudzi się w swoim pokoju. Tym razem nie w kolejnym śnie. Kiedy je uchyliła, nic się nie zmieniło. Dalej czarna kurtyna otaczała ją z każdej strony, a głucha pustka wywoływała w niej coraz większą panikę.
Lumos Maxima... — najpierw szepnęła, zapominając podnieść do tego swojej różdżki. Przez to, że nie słyszała, nie miała pojęcia, czy jedynie pomyślała o inkantacji, czy wypowiedziała ją na głos. Ostatecznie podniosła ton:
Lumos Maxima! — próbowała przedrzeć się głośnym rzuceniem zaklęcia przez ciszę i przez ciemność. Nie miała pojęcia, że dwie osoby przed nią podjęły się dokładnie tego samego. Czuła się, jak podczas tych wielu paraliżów sennych, w których nie można niczego powiedzieć, niczego zrobić. I choć wiedziała, jak rzucić zaklęcie, w tym śnie, nic nie chciało się zadziać tak, jak powinno. Powinna była usłyszeć inkantację. Mieć pewność, że wypowiedziała ją wyraźnie i poprawnie. Nie miała tej pewności.

| Pierwszy rzut – MG, drugi rzut – zaklęcie, anomalia.

Strój: atramentowa koszula nocna, pół-przeźroczysta podomka w tym samym kolorze z dwoma kieszeniami na bokach, pantofle na stopach, pierścień na palcu
Ekwipunek: bursztyn z pazurem hipogryfa w pierścieniu, różdżka




Rodzimy się w jeden dzień. Umieramy w jeden dzień. W jeden dzień możemy się zmienić. I w jeden dzień możemy się zakochać. Wszystko może się zdarzyć w ciągu zaledwie jednego dnia.


Blaithin Fawley
Blaithin Fawley
Zawód : kuratorka i krytyk muzyczny
Wiek : 22
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Panna
Cofnęłabym się tysiąc razy i straciła go tysiąc razy, żeby tylko usłyszeć jego snute opowieści albo tylko głos. Albo nawet bez tego. Jedynie wiedzieć, że gdzieś tutaj jest. Żywy.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarownica

Martwi/Uwięzieni/Zaginieni
Martwi/Uwięzieni/Zaginieni
https://www.morsmordre.net/t6537-blaithin-fawley#166787 https://www.morsmordre.net/t6543-galahad#166862 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f117-cumberland-ambleside-dwor-fawleyow https://www.morsmordre.net/t6545-skrytka-bankowa-nr-1654#166865 https://www.morsmordre.net/t6544-blaithin-e-fawley#166863
Re: Czarodziejski wąwóz [odnośnik]13.11.18 19:38
The member 'Blaithin Fawley' has done the following action : Rzut kością


#1 'k100' : 9

--------------------------------

#2 'k100' : 15

--------------------------------

#3 'Anomalie - CZ' :
Czarodziejski wąwóz HXm0sNX
Morsmordre
Morsmordre
Zawód : Mistrz gry
Wiek :
Czystość krwi : n/d
Stan cywilny : n/d
O Fortuna
velut Luna
statu variabilis,
semper crescis
aut decrescis...
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Czarodziejski wąwóz Tumblr_lqqkf2okw61qionlvo3_500
Konta specjalne
Konta specjalne
http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/f124-woreczki-z-wsiakiewki
Re: Czarodziejski wąwóz [odnośnik]14.11.18 20:15
Głos wstrząśniętej Tildy rozmył się w powietrzu, prawie zniknął. Kobieta miała wrażenie, że paraliż ręki rozmywa się na cały otaczający ją świat, że miękkie podłoże pod nią także zamiera, że każdy wdech mrowi ją w płucach. Poczucie obecności nasiliło się, jak przez mgłę usłyszała dziwny tembr męskiego głosu. Wytrzymaj, proszę, musisz wytrzymać..., bełkotał, nadchodząc z daleka, z góry i jednocześnie od dołu. Fancourt na razie nie była w stanie rozpoznać dokładnie ani miejsca ani personaliów osoby, która wypowiadała te słowa, Bertie nie słyszał także pytania kobiety. Drżał na całym ciele, na razie nie czuł lodowatych powiewów, zbyt zdenerwowany i przerażony, ale jego półnagie ciało pokrywało się gęsią skórką. W jednej z dłoni ciągle trzymał kilka pukli długich włosów, należących do Anastasii; na ich końcach smętnie wisiał kawałek skóry, skalp zdarty z głowy siostry.
Bertie uniósł wysoko różdżkę, rozsądnie próbując rozjaśnić sytuację - i zrobił to niezwykle skutecznie. Wręcz zabójczo skutecznie. Kula pulsującego, ostrego światła wystrzeliła z końca jego różdżki, zawisnąwszy dwa metry nad głową Botta. Promienie z niej padające były nieznośnie ostre. Oczy Tildy i Bertiego, wyciągnięte tak gwałtownie z okowów mroku, zapiekły bólem. Musieliście zamknąć powieki i powoli przyzwyczaić źrenice do tak intensywnego oświetlenia. Po kilku chwilach mogliście się wzajemnie dostrzec, zwłaszcza Fancourt widziała dokładnie oświetlonego mężczyznę, półnagiego, zakrwawionego, ze skalpem w ręku, odzianego jedynie w niebieskie bokserki.
Obydwoje mogli zorientować się także, że stoją na wilgotnym, ciemnozielonym mchu, wśród paproci i niskich krzewów. Poza półkulą światła, zagwarantowaną przez Lumos Maximę, nie widzieli dosłownie nic - poza zasięgiem jej promieni panowała nieprzenikniona ciemność.

Dłoń Ramseya drżała ze zmęczenia, mięśnie napinały się boleśnie: zadawane ciosy kosztowały go wiele energii, nieprzywykłe do fizycznego wysiłku ramię zesztywniało. Gdy się ocknął, w ciemności, chłodzie i wilgoci, ciągle trzymał w jednej z rąk sztylet. Albo tak tylko mu się wydawało? Czuł ciężar, chłód zdobionej rękojeści a także kropelki krwi, które spryskały mu twarz. Nie słyszał na razie żadnych głosów, dopiero, gdy uniósł wysoko różdżkę, by wyczarować nad sobą kulę światła, mógł rozejrzeć się dookoła.
I usłyszeć podobną inkantację, odległą, odbitą słabym echem, dobiegającą gdzieś z prawej strony. Zza drzew, które właśnie zobaczył. Wysokie, nagie pnie sterczały z wilgotnego, ciemnozielonego mchu. Kula światła nie sięgała na tyle w górę, by mógł zobaczyć choćby ich pierwsze gałęzie. Wydawało się, że te niższe zostały odrąbane, ale Mulciber, powoli przyzwyczajający się do jasności, nie widział szczegółów. Mógł jednak spostrzec leżącą za jednym z pni kobietę, mógł dostrzec jej twarz, mówiła nienaturalnie głośno, także próbując rozgonić zaklęciem mrok. Bezskutecznie, z jej różdżki pomknął tylko słaby, nieudany promień, zaledwie mgiełka, osiadająca na jej atramentowej koszuli nocnej. Blaithin nie słyszała swego głosu, nie słyszała właściwie nic - jej urok okazał się nieudany, ale sekundę później coś rozświetliło mroki. Nieopodal niej znajdował się mężczyzna, nad nim wisiała kula światła - miał na sobie rozchełstaną koszulę, w ręku trzymał nóż ociekający krwią. Lady nie miała pojęcia, czy straciła głos czy też słuch: wspomnienia koszmaru powracały...ale czyż nie znajdowała się w nim ciągle? Znajdowała się w dziwnym, niepokojącym miejscu, a oprócz rozjaśnionego Lumos Maximą półokręgu, nie widziała nic.

Prawie nic. Zarówno Blaithin jak i Ramsey, nagle spostrzegli dziwny błysk na południu - a po sekundzie podobny, równie jasny, na północy. Lub wschodzie i zachodzie, nie mogli być pewni kierunków; widzieli tylko że po przeciwnych stronach jasnego półokręgu, na horyzoncie czerni, gdzieś w głębi mroku, zalśniły dziwne, migoczące światełka. Czyżbyście nie byli w tym dziwnym miejscu sami? A może to jedynie wymysł ich wyostrzonej wyobraźni? Podszepty chorego umysłu, ciągle zastanawiającego się, czy znajduje się we śnie czy na jawie?

| Na odpis macie czas do 16.11 do godziny 20:00.
MG prosi o niezakładanie z góry, że się widzicie lub słyszycie lub wchodzicie w jakąkolwiek interakcję, dopóki nie zostanie to wyraźnie wskazane w poście Mistrza Gry.



Mapa:

Informacje:
Mistrz gry
Mistrz gry
Zawód : -
Wiek : -
Czystość krwi : n/d
Stan cywilny : n/d
Do you wanna live forever?
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Czarodziejski wąwóz Tumblr_mduhgdOokb1r1qjlao4_500
Konta specjalne
Konta specjalne
http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/t475-sowa-mistrza-gry#1224 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 http://morsmordre.forumpolish.com/ https://www.morsmordre.net/t2762-skrytki-bankowe-czym-sa#44729 http://morsmordre.forumpolish.com/f124-woreczki-z-wsiakiewki
Re: Czarodziejski wąwóz [odnośnik]14.11.18 22:31
Nie do końca miał świadomość co ściska w dłoni. Chyba w całym tym szoku nie do końca jeszcze był w stanie myśleć. Zaciskał obie ręce mocno, jedną uniósł ku górze i już po chwili poraziło go ostre światło. Zacisnął mocno oczy i odczekał chwilę, przetarł twarz i oczy i dopiero kiedy odsunął dłonie od twarzy, dostrzegł co właściwie trzyma. Krzyknął przerażony, odsuwając dłoń od siebie, choć jednocześnie nie był w stanie wypuścić tych włosów, tego...tego skalpu. Choć nie było w tym żadnej logiki, nie potrafił po prostu rzucić fragmentem skalpu własnej siostry na ziemię. Tak po prostu. Jakby to był nic nie warty przedmiot.
- Ana...
Ona musi tu być.
- Ana?! Jesteś tu? Odezwij się, wezwiemy uzdrowiciela, będzie dobrze...
Odezwał się głośno w nadziei, że siostra go usłyszy. Bo przecież musiała spaść tu z nim. Gdziekolwiek był, anomalia nie mogła objąć tylko jego. Dopiero po chwili zauważył, że nie jest tutaj sam. W pierwszej chwili widząc kobiecą sylwetkę chciał odetchnąć z ulgą, zajęło mu jakąś sekundę zrozumienie że kobieta która przed nim stoi ani trochę nie przypomina jego siostry. A on sam nie do końca był świadom tego, jak musi w tej chwili wyglądać - niemal całkiem nagi, być może ma gdzieś na sobie ślady krwi swojej siostry, w dłoni wciąż trzymał jej włosy. Nie myślał o tym, niewiele w ogóle myślał, miał w tej chwili tylko jeden cel, a było nim odnalezienie Anastasii póki ta ma jeszcze jakąkolwiek szansę żyć.
- Co to za miejsce? - spytał w nadziei, że ma do czynienia z kimś choć odrobinę zorientowanym. - Nie widziałaś tu... tu gdzieś powinna być moja siostra, była w koszmarnym stanie, zanim...zanim coś... - mało kiedy się zdarzało, żeby Bertie nie mógł znaleźć słów, jednak w tej chwili był w potężnym szoku. - Coś mnie tu wciągnęło. Ją pewnie też, potrzebuje uzdrowicieli.
Może ona widziała, może pomoże mu ją znaleźć. Nie zamierzał tracić czasu, jego upadek był bolesny, a Ana w takim stanie... cóż, nie brał pod uwagę że mogła nie przeżyć. Po prostu nie mógł dopuścić do siebie takiej myśli.
- Ana!
Zawołał ponownie, rozglądając się po okolicy, szedł w kierunku w którym znajdowała się kobieta, choć nie bardzo się nią interesował, patrzył w ziemię i szukał Anastasii, choć ciemność dookoła bardzo to utrudniała. Ponownie uniósł więc różdżkę.
- Homenum Revelio.
Bądź tu, bądź tu, żyj, proszę Ana, damy sobie jakoś radę...



Po prostu nie pamiętać sytuacji w których kostka pęka, wiem
Nie wyrzucę ST,
Chociaż bardzo chcę,
Mam nadzieję, że to wie MG.
Bertie Bott
Bertie Bott
Zawód : Pracownik w Urzędzie Patentów Absurdalnych, wlaściciel Cukierni Wszystkich Smaków
Wiek : 22
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Kawaler
Po co komu rozum, kiedy można mieć szczęście?
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Czarodziejski wąwóz Giphy
Martwi/Uwięzieni/Zaginieni
Martwi/Uwięzieni/Zaginieni
https://www.morsmordre.net/t3352-bertie-bott https://www.morsmordre.net/t3460-jerry#60106 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f304-west-country-dolina-godryka-24 https://www.morsmordre.net/t3537-skrytka-bankowa-nr-844 https://www.morsmordre.net/t3389-bertie-bott
Re: Czarodziejski wąwóz [odnośnik]14.11.18 22:31
The member 'Bertie Bott' has done the following action : Rzut kością


#1 'k100' : 59

--------------------------------

#2 'Anomalie - CZ' :
Czarodziejski wąwóz HXm0sNX
Morsmordre
Morsmordre
Zawód : Mistrz gry
Wiek :
Czystość krwi : n/d
Stan cywilny : n/d
O Fortuna
velut Luna
statu variabilis,
semper crescis
aut decrescis...
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Czarodziejski wąwóz Tumblr_lqqkf2okw61qionlvo3_500
Konta specjalne
Konta specjalne
http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/f124-woreczki-z-wsiakiewki
Re: Czarodziejski wąwóz [odnośnik]15.11.18 0:28
Nie czuła ani jednego mięśnia swojej lewej ręki. Cokolwiek znajdowało się w jadzie pająka, skutecznie pozbawiło ją czucia, zdając się stopniowo obezwładniać całe ciało, przenikać wrażliwy organizm i rozprzestrzeniać na wszystko wokół. Nie wiedziała, gdzie się znajdowała; pustka i ciemność napierały na nią ze wszystkich stron, choć mimo oszołomienia wciąż zdawało jej się, że nie była tutaj sama.
Tutaj, czyli gdzie? We śnie, na jawie?
Nie potrafiła powiedzieć.
Zebrawszy w sobie wszystkie siły, spróbowała podnieść się na kolana i wstać, a w tym samym momencie skądś dobiegł ją męski głos, powtarzający błagalnie te same słowa. Zaalarmowana, rozejrzała się nieprzytomnie dookoła, dopiero po chwili uświadamiając sobie, że przecież było to bezcelowe – mrok paraliżował tak samo jak pajęczy jad. Jednak już w następnej chwili przez ciemności przedarła się pulsująca kula światła, by zawisnąć wysoko w powietrzu. Przysłaniając oczy dłonią, Tilda cofnęła się chwiejnie, mrugając kilkakrotnie i usiłując przyzwyczaić do niej wzrok, aż nagle, gdy jasność stała się odrobinę znośniejsza, dostrzegła stojącą w oddali postać.
W pierwszej chwili zamarła, gdy jej wzrok padł na prawie nagie, zakrwawione ciało i trzymany przez mężczyznę skalp. Instynktownie uniosła zdrową dłoń, mierząc ku nieznajomemu różdzką, po czym zrobiła jeszcze jeden krok w tył, gotowa na ewentualny atak. Mimo to nie wyglądało na to, by ten miał nastąpić; mężczyzna zdawał się być bardziej zagubiony i rozgorączkowany niż agresywny.
- Nie mam pojęcia – odpowiedziała zgodnie z prawdą. Choć kula światła, najwidoczniej wyczarowana przez towarzysza jej niedoli, ujawniła porastający podłoże mech, wszystko inne wcąż skrywał mrok. - Twoja siostra? – powtórzyła za nim głucho, wciąż oszołomiona. - Nie widziałam jej. Mam wrażenie, że jesteśmy tu sami...
Pamiętałaby, gdyby zauważyła gdzieś ranną dziewczynę, o której mówił mężczyzna.
- Też zostałam tu wciągnięta. Przez… przez macki? Coś oślizgłego i czarnego – usłyszawszy własne słowa, uświadomiła sobie, jak niedorzecznie brzmiały, choć na dobrą sprawę nic, co wydarzyło się w ciągu ostatnich kilku chwil, nie miało najmniejszego sensu.
Mężczyzna zdawał się nie zwracać na nią uwagi, zaaferowany poszukiwaniami Any, lecz Tilda wiedziała, że we dwoje mieli o wiele większe szanse, by wydostać się z tego miejsca, dlatego wolała nie śpuścić go z oczu.
Narastało w niej coraz większe przeczucie, że niebezpieczeństwo było na wyciągnięcie ręki.
- Carpiene – powiedziała więc cicho, unosząc różdżkę.


You have witchcraftin your lips



Tilda Fancourt
Tilda Fancourt
Zawód : hoduję pająki
Wiek : 26
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Panna


the good ones always seem to break


OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Zwierzęcousty

Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t3972-tilda-fancourt https://www.morsmordre.net/t3987-arachne https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f149-redwood-avenue-17-3 https://www.morsmordre.net/t4010-skrytka-bankowa-nr-1022 https://www.morsmordre.net/t6385-tilda-fancourt#162295
Re: Czarodziejski wąwóz [odnośnik]15.11.18 0:28
The member 'Tilda Fancourt' has done the following action : Rzut kością


#1 'k100' : 3

--------------------------------

#2 'Anomalie - CZ' :
Czarodziejski wąwóz 1TGEsDD
Morsmordre
Morsmordre
Zawód : Mistrz gry
Wiek :
Czystość krwi : n/d
Stan cywilny : n/d
O Fortuna
velut Luna
statu variabilis,
semper crescis
aut decrescis...
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Czarodziejski wąwóz Tumblr_lqqkf2okw61qionlvo3_500
Konta specjalne
Konta specjalne
http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/f124-woreczki-z-wsiakiewki

Strona 1 z 21 1, 2, 3 ... 11 ... 21  Next

Czarodziejski wąwóz
Szybka odpowiedź
Uprawnienia

Nie możesz odpowiadać w tematach