Walburga Ravenna Black
Nazwisko matki: Flint
Miejsce zamieszkania: Grimmauld Place 12, Londyn
Czystość krwi: szlachetna
Status majątkowy: bogata
Zawód: historyk, eseistka, aspirująca pisarka
Wzrost: 178 cm
Waga: 60 kg
Kolor włosów: czarne
Kolor oczu: ciemne
Znaki szczególne: ciemne, szeroko osadzone oczy, bardzo jasna cera i kontrastujące z nią hebanowe włosy; zazwyczaj nosi wyłącznie czarne szaty i suknie
z drewna limby o długości dziesięciu cali i rdzeniem z pióra świergotnika
Slytherin
strzęp srebrzystej mgły
ojca, przełamującego moją różdżkę i wypędzającego mnie z domu
walerianą, atramentem
brzemienną siebie
historią magii, genealogią, motywem życia i śmierci w sztuce
-
wędruję pomiędzy regałami krajowych bibliotek, poddaję się wenie twórczej lub zakładam puenty na stopy i pożytkuję energię na parkiecie
muzyki klasycznej
Mariacarla Boscono
Była pierwsza. Milczeniem przywitano jej przyjście na świat, oczekując chłopca, dziedzica, a więc krzyknęła ile sił w płucach, akcentując swoją obecność. I tak już pozostało, krzyczała często i głośno, dając wyraz swej dziecięcej frustracji i bezsilności, sygnalizując potrzeby, na które odpowiadano sumiennie, lecz bez większego entuzjazmu. Z upływem lat wcale nie ucichła, lecz nauczyła się, że taka forma wyrażania złości winna być stosowana jedynie w samotności, gdzie nikt nie będzie w stanie dojrzeć najmniejszej nawet słabości. Zgodnie z rodową tradycją Blacków, jej imienia doszukano się na nieboskłonie; planetoida nie była może gwiazdą ani konstelacją, lecz spełniła swoją rolę, a na wielkim drzewie genealogicznym wyrósł kolejny, dorodny liść. Obok niego z biegiem czasu pojawiły się trzy kolejne, a narodziny młodszych braci przyniosły młodej Walburdze uczucie, którego nienawidzi w sobie po dziś dzień – zazdrość. Z zazdrością zaglądała do kołysek Cygnusa, Alpharda i Lupusa, zauważając, że ich pojawienie się na świecie ucieszyło rodziców znacznie bardziej niż wszystko, czegokolwiek dokonała ona sama. Prawdziwą dumę odnoszącą się do jej osoby widziała w oczach krewnych tylko raz, gdy atak złości trzylatki posłał wszystkie elementy zastawy prosto w skrzata domowego, dotkliwie go raniąc. Z jej płcią pogodzono się dopiero wtedy, gdy ukazała magiczne umiejętności i dokładnie w tym samym momencie zaczęto planować jej przyszłość.
Była Blackiem. Potomkinią starożytnego, szlachetnego rodu krwi tak czystej, że aż genetycznie przez to obciążonej. Ich siedzibą był Londyn – mglisty, deszczowy, depresyjny, ukochany przez Walburgę od najmłodszych lat. Toujours Pur, zawsze czysty. Rodowe motto nie tyczyło się jednak nieskazitelności charakteru, a statusu krwi posiadanego przez Blacków i ich stosunku do wszystkich tych, którzy zmieszali swoją z mugolami. Zdrajcy krwi i mugolaki od pokoleń posiadali pozycję wrogów, byli uważani za gorszych i tak też traktowani. Nadrzędnym celem wszystkich członków rodziny była perfekcja we wszystkim, co tylko się robiło, a więc młoda dama uczyła się jak czytać bez zająknięcia, wspaniale kaligrafować, posługiwać się językami obcymi bez śladu angielskiego akcentu. Szybko i bezbłędnie weszło jej w krew używanie odpowiedniego widelczyka do konkretnych dań, dyganie i poruszanie się z dostojeństwem należnym szlachciance, wymienianie swych znamienitych przodków do kilkuset lat wstecz. Potrafiła założyć puenty wcześnie rano i zdjąć je dopiero po południu, a przy tym nie narzekać nigdy na obolałe stopy. Języków uczyła się wytrwale, nie zapominając o tych, które nie były może szalenie popularnie, ale pomogły w odkrywaniu pasji, jakie rodziły się w Walburdze. Nie umiała tylko uśmiechać się na zawołanie, wtedy na twarzy pojawiał się grymas wymuszenia, zdradzający jej prawdziwe nastawienie. Dorastała w przekonaniu, że została stworzona do wyższych celów, że za samo posiadanie nazwiska ludzie powinni wynieść ją na piedestał i szanować ponad wszystko. Transakcja ta była wiązana, bowiem okazało się, że życie na świeczniku wymaga mnóstwa wyrzeczeń. Wymagano od niej tego samego, co od braci, lecz znacznie rzadziej nagradzano w realny sposób – nie chciała nowej lalki, wolała ruszyć z ojcem na polowanie, lecz aktywność ta zarezerwowana była tylko dla płci męskiej. Patriarchat odcisnął na niej olbrzymie piętno, wpływając na młody umysł do tego stopnia, że szybko przestała negować niesprawiedliwości i nie buntowała się, a zamiast tego napędzała ją jedynie zazdrość o młodszych braci oraz wszystko to, na co pozwalali im rodzice.
Była siostrą. Jej relacje z braćmi pozostawiały wiele do życzenia, choć różnica wieku dawała wszelkie pobudki ku temu, by narzucone przez urodzenie relacje przekuć w przyjaźń i głębokie przywiązanie. Jednego dnia ćwiczyła taniec z Cygnusem i zaśmiewali się do łez ze swojej guwernantki, a drugiego miała ochotę zniszczyć mu wszystkie gęsie pióra, gdy okazało się, że to on został wyznaczony do napisania tradycyjnego, świątecznego przemówienia. Z Alphardem tyle samo ich dzieliło, co łączyło – dzięki temu drugiemu napady szału na Grimmauld Place wkraczały poza roczną średnią jakiegokolwiek innego domostwa. Według Walburgi charakter brata był za miękki, za słaby, a jednocześnie z dystansu wydawało się, że tylko on wie, co przeżywa siostra, gdy targają nią emocje. Gdy Lupus podrósł na tyle, że nadawał się do towarzyszenia jej w zabawach, upatrzyła go sobie jako jej przyszłego przyjaciela, powiernika. To nic, że dzieliła ich największa różnica wieku, w dorosłym życiu na pewno nie będą zwracać na to uwagi. Dbała, by włos nie spadł mu z głowy, a bracia nie wykorzystywali go za bardzo. Do czasu. Gdy jego magia ukazała się po raz pierwszy, podpalając jej ukochaną sukienkę (czarną z koronkami, w której wyglądała niczym dziecięca karykatura wdowy), urażona duma panny Black pogrzebała cały potencjał, jaki kiedykolwiek mieli.
Była Ślizgonką. Chociaż Tiara Przydziału zastanawiała się, czy aby Ravenclaw nie będzie dla niej bardziej odpowiedni, charakter i nastawienie Walburgii ostatecznie uczyniło ją członkinią Domu Węża. Miała dwanaście, a jej ego sięgało niemal zaczarowanego sklepienia w Wielkiej Sali. Wywyższanie się i pretensjonalne traktowanie ludzi o gorszym statusie społecznym czy krwi nie przysporzyło jej wielu przyjaciół, lecz pozwoliło utrzymać w kręgu podobnie myślących osób. Była zdolną czarownicą, utalentowaną w wielu dziedzinach, a upodobała sobie Zaklęcia oraz Historię Magii. Nie miała problemów z urokami i w przeciwieństwie do rówieśników nie ziewała na zajęciach teoretycznych, zasłuchując się w wykładach o dawnych czasach, dziejach magii oraz czarodziejach i czarownicach, którzy doprowadzili do tego, że świat wyglądał teraz tak, a nie inaczej. Przykładała się do nauki, pragnąc zdobywać zawsze najlepsze stopnie; kursowała pomiędzy dormitorium i biblioteką, celowo omijając hogwarckie błonia oraz tym bardziej boisko Quidditcha, gdzie pojawiła się dopiero wtedy, gdy Alphard dostał się do drużyny. Nie zawsze wszystko szło po jej myśli – numerologia nie chciała wejść jej do głowy, magiczne stworzenia odstraszały lub przerażały, zielarstwo nigdy nie stanowiło priorytetu, podobnie jak transmutacja, a mimo to udawało jej się zdawać z dobrymi ocenami, najwyższe z nich zgarniając z przedmiotów, które obrała sobie za wiodące. Nobilitacją było dla młodej panny z dobrego domu dołączenie w szeregi elitarnego Klubu Ślimaka, narcystyczna część osobowości karmiła się każdym komplementem, jaki tylko mogła otrzymać. Gdy dostrzegła, że jej bracia zbierają się wokół silnego, charyzmatycznego Toma Riddla, wyśmiała ich słabość i łatwość manipulowania opinią. Byli Blackami, nie powinni uzależniać się od kogoś, czyj status krwi tak naprawdę pozostawał nieznany.
Nie marzyła o konkretnym zawodzie, będąc doskonale świadoma roli, jaką przyjdzie jej spełnić po ukończeniu szkoły, choć z żalem zaglądała w księgi dotyczące ludzkiej anatomii. Wiedziała, że bycie panią życia i śmierci osiągnąć można w inny sposób, nie tylko zostają uzdrowicielką. Skoro jednak z alchemią także było jej nie po drodze, wybrała jeszcze inną drogę, mającą doprowadzić ją do celu.
Była historyczką. Po ukończeniu szkoły i zagarnięciu kilku Wybitnych dostała się na staż do Służb Administracyjnych Wizengamotu, choć wszyscy i tak wiedzieli, że kariera w Ministerstwie Magii nie była jej pisana; należało jednak utrzeć nosa Crouchom i wpuścić kolejnego Blacka, choćby kobietę, na polityczne salony. Swoją chwilową rolę wypełniała bez zająknięcia, selekcjonując ważne dokumenty oraz ustalając harmonogramy poszczególnych rozpraw, przysłuchując się rozmowom w kuluarach i przekazując istotnie informacje członkom swojej rodziny. Zerkała z zainteresowaniem w stronę Departamentu Tajemnic, lecz miała zaledwie dwadzieścia lat i była tylko kobietą, nie istniała więc najmniejsza nawet szansa, by wpływy jej rodziny sięgnęły aż tak daleko. Staż ukończyła po dwóch latach, zadowolona z pozyskanych znajomości i doświadczenia oraz pewna kierunku, w którym chciała podążać.
Historia zawsze była jej konikiem, Walburga nie miała najmniejszych problemów z zapamiętaniem dat, odróżnieniem poszczególnych postaci o najbardziej nawet zbliżonych nazwiskach czy przypomnieniem sobie rodowodu miejsca, w którym akurat się znajdowała. Lecz dzieje magii nie były dla niej jedynie suchymi faktami, a plątaniną zależności, które należało połączyć, całą gamą przyczyn i skutków, materiałem do analizy tak obszernej, że wciągającej człowieka bez reszty. Jeden temat pociągał za sobą następny, materiałów źródłowych nie ubywało, a panna Black pragnęła wiedzieć więcej. Chciała zrozumieć nie tylko to, kto i jak postąpił setki lat temu, ale także dlaczego to zrobił. Jakim był człowiekiem, czy wartym wspominania?
Uczyła się nowych języków, czytała o kulturach innych krajów, łaknęła relacji bliskich członków rodziny, którzy listownie zdawali jej raporty o zwyczajach ludzi w miejscach, które odwiedzali. Rozmawiała z licznymi portretami swoich przodków, znajdującymi się w rodowej siedzibie, a dzięki znajomościom z Ministerstwa mogła także co jakiś czas rozmawiać z duchami, które pozostały na ziemskim padole i mogły dać świadectwo czasów, którymi interesowała się Walburga. Coraz więcej czasu poświęcała na spisywanie luźnych myśli dotyczących wszystkiego, co wyczytała między kartami starych, historycznych ksiąg – czytała ich tak wiele, że nie raz natrafiała za sprzeczne ze sobą relacje i nic nie radowało jej bardziej, niż rozwikłanie zagadki tego, jak było naprawdę. Potrafiła spędzić przy biurku cały dzień, starannym pismem zapełniając kolejne rolki pergaminu oraz oprawione w skórę notatniki; światło dnia czy świecy nie robiło jej większej różnicy. Zapełniała rodową bibliotekę coraz to nowymi tomami, a starszych szukała pomiędzy regałami zbiorów w całym kraju. Brudziła palce atramentem i kładła się spać z nastroszonymi włosami, lecz gdy wstawała jej priorytetem były dalsze poszukiwania. Jej pierwszy artykuł z dziedziny Historii Magii opublikowano w dzień jej dwudziestych pierwszych urodzin, a dotyczył on barwnego życiorysu Aldebarana Blacka; tego samego, który w 1666 roku do spółki z Crouchem puścił z dymem pół Londynu. Walburga ujawniła w nim takie szczegóły z życia tego drugiego, że jej własny krewny został wybielony do granic możliwości. Stronniczość nie przeszkodziła krewnym w wyrażeniu pochwał nad jej zacięciem i pracowitością, jednocześnie zwracając uwagę na pewien aspekt życia lady Black, który wcześniej pominięto.
Była zaręczona. Gdy okazało się, że historia stała się dla Walburgi arcypoważną ambicją, połączono ją z młodym lordem Averym, do którego czarownica zapałała nienawiścią od pierwszego wejrzenia. Nie mogła znieść jego widoku, gdy spotykali się oficjalnie na salonach ani milczenia, które panowało między nimi, gdy zostawali sami. Swoje serce już dawno oddała komuś innemu – kuzyn Louvel zawsze był dla niej wzorem mężczyzny i wzdychała do niego w sekrecie, choć widywali się jedynie w wakacje. Jego ślub z jedną z tych szlachcianek o delikatnej urodzie poruszył Walburgą do głębi; sama nigdy nie była uznawana za piękność lecz po raz pierwszy czuła się z tego powodu podle. Niechęć do Avery’ego jedynie pogłębiała jej frustrację, a lady Black tak bardzo nie chciała wychodzić za mąż, że posunęła się do desperackiego kroku. Udała się do ojca i spędzili w jego gabinecie trzy godziny, podczas których wyjawiła mu wszystkie rodowe sekrety, jakie tylko była w stanie odkryć przez te wszystkie lata plądrowania bibliotek i analizowania faktów oraz tajemnic. Poznała prawdziwe powody niektórych wydziedziczeń, odcienie szarości konfliktu z Crouchami i wszelkie niehonorowe zagrywki, które zastosowała jej rodzina. Zagroziła, że je zdradzi, że odwróci się od własnej rodziny, jeśli zostanie zmuszona do stanięcia na ślubnym kobiercu z mężczyzną, który nie był jej godzien. Ojciec grobowym tonem oznajmił jej, jak bardzo się zawiódł, lecz w trosce o reputacje zadbał o anulowanie narzeczeństwa. Czarownica odetchnęła, nie przewidziała jednak, że łatka starej panny, jaka przyczepi się do niej na następne miesiące i lata skutecznie podkopie jej reputację i sprawi, że potencjalnym kandydatom Walburga już zawsze kojarzyć się będzie ze zgorzkniałą, niechcianą czarownicą. Czuła się jak parias we własnym domu, choć poza ojcem nikt nie wiedział o szantażu, jakiego się dopuściła. Unikała więc wychodzenia z własnych komnat i poświęcała się pracy naukowej, a sterta książek na jej nocnej szafce rosła odwrotnie proporcjonalnie do liczby znajomych, jacy jeszcze jej pozostali. Miała dwadzieścia siedem lat, za sobą mnóstwo opublikowanych artykułów o tematyce historycznej, a przed sobą właściwie żadnych perspektyw. Powoli traciła szacunek dla samej siebie, stając się dokładnie tym, kogo widzieli w niej inni. Aspołeczna, cyniczna i zgryźliwa nie była ozdobą rodzinnych kolacji, więc zaczęła ich unikać, lecz jedna z wieczerzy w szerszym gronie pozwoliła jej na odkrycie sekretu kuzyna Oriona, dotychczas widywanego bardzo sporadycznie, ze względu na pracę w dyplomacji, którą się trudnił. Gdy ojciec i wuj wyrazili obawę co do przyszłości Oriona jako dobrej partii do małżeństwa, lady Black zdecydowała się na kolejny desperacki krok, stawiając wszystko na jedną kartę. Zaoferowała kuzynowi własną rękę oraz układ, na który po czasie przystali wszyscy zainteresowani, również nestor. Ślub odbył się bez wielkiego zadęcia, a życie Walburgii stało się wygodne – nie ciążyło na niej piętno starej panny, mogła zostać w miejscu, w którym zapuściła już korzenie, a do tego nie widywała męża na tyle często, by stracić do niego resztki sympatii, które posiadała. Na dodatek otrzymała od niego w prezencie ślubnym coś niezwykle wartościowego, coś, co mogło oznaczać, że Orion szanuje ją bardziej, niż sama podejrzewała – możliwości.
Była pojętną uczennicą. Polecony przez męża uzdrowiciel, opłacony w ramach prezentu ślubnego, mający u Blacków dług wdzięczności, uchylił przed czarownicą tajników magii leczniczej oraz ludzkiej anatomii. Spotykali się w tajemnicy przed innymi członkami rodziny, choć Walburga nie kryła się z tym specjalnie, od czasu do czasu wypytując Lupusa o różne nowinki ze świata medycyny. Nie kierowały nią altruistyczne pobudki, a sam fakt, że będzie potrafiła wpłynąć na drugą osobę w sposób, jakiego nie da jej czarna magia. Jej także liznęła na wcześniejszych etapach życia, głównie dzięki Cygnusowi, z którym w dobrych momentach relacji współpracowało jej się naprawdę wspaniale. Szlifowała swoje umiejętności, nie mogąc pozbyć się wrażenia, że dzięki nim uda się jej wreszcie do czegoś dojść. Całe swoje dotychczasowe życie zawodowe i naukowe poświęciła jednej dziedzinie, historii magii, lecz odkrywała, że poza nią istniały także inne, szalenie interesujące nurty, które mogły łączyć się ze sobą w sposób niespodziewany. Black stawała się uosobieniem czarownicy z baśni będących dziecięcymi postrachami – zafascynowana motywem życia i śmierci, czarnowłosa i czarnooka, uśmiechająca się kpiąco na wszystkich rodzinnych portretach. Zanurzała się we własnych notatkach, planując wreszcie wydać książkę traktującą o przodkiniach, które zostały karygodnie pominięte przez karty historii (Aldebaran Black nauczył się zaklęcia Szatańskiej Pożogi od swojej matki pochodzącej z rodu Selwynów, ale o tym nie traktowały żadne podręczniki!). Walburga nauczyła się dzielić czas pomiędzy prywatne lekcje, a godziny spędzane na pracy nad rękopisem, jednocześnie starając się całkowicie nie odstawać od własnej rodziny.
Była wiedźmą. Pałającą nienawiścią do mugoli, mieszańców, zdrajców krwi i wszystkiego, co odmienne od stanu, w jakim przyszło jej dorastać. Zgorzkniałą słomianą wdową, pragnącą odzyskać szacunek własnego ojca i reszty rodziny poprzez sprowadzenie na świat dziedzica, na jakiego wszyscy zasługują. Sfrustrowaną kobietą, pełną żalu z powodu kolejnych nieudanych prób poczęcia potomka, pogrążającą się w swoich medycznych ambicjach jeszcze silniej i mocniej. Aspirującą pisarką z opuszkami palców brudnymi od atramentu i skrawkami pergaminu odnajdywanymi nawet w pościeli. Siostrą zazdrosną o dokonania swych braci, zbyt dumną, by spróbować wyciągnąć do nich rękę. Udręczoną duszą, szamoczącą się w potrzasku pomiędzy tym, kim naprawdę chciała być, a tym, kim pozwalał jej być świat, w którym żyła.
Statystyki i biegłości | ||
Statystyka | Wartość | Bonus |
OPCM: | 5 | Brak |
Zaklęcia i uroki: | 20 | + 2 różdżka |
Czarna magia: | 1 | + 1 różdżka |
Magia lecznicza: | 5 | + 2 różdżka |
Transmutacja: | 0 | Brak |
Eliksiry: | 0 | Brak |
Sprawność: | 0 | Brak |
Zwinność: | 5 | Brak |
Język | Wartość | Wydane punkty |
Język ojczysty: angielski | II | 0 |
Język francuski | II | 2 |
Język włoski | II | 2 |
Łacina | II | 2 |
Język grecki | I | 1 |
Biegłości podstawowe | Wartość | Wydane punkty |
Historia Magii | IV | 40 |
Retoryka | II | 10 |
Anatomia | I | 2 |
Astronomia | I | 2 |
Kłamstwo | I | 2 |
Wróżbiarstwo | I | 2 |
Biegłości specjalne | Wartość | Wydane punkty |
Szlachecka etykieta | II | 0 |
Biegłości fabularne | Wartość | Wydane punkty |
Brak | - | 0 |
Sztuka i rzemiosło | Wartość | Wydane punkty |
Literatura (wiedza) | I | 0,5 |
Tworzenie literatury popularnonaukowej | I | 0,5 |
Malarstwo (wiedza) | I | 0,5 |
Muzyka (wiedza) | I | 0,5 |
Aktywność | Wartość | Wydane punkty |
Taniec balowy | I | 0,5 |
Taniec klasyczny | I | 0,5 |
Genetyka | Wartość | Wydane punkty |
brak | - | 0 |
Reszta: 6 |
różdżka, sowa
Ostatnio zmieniony przez Walburga Black dnia 03.01.19 18:59, w całości zmieniany 4 razy
Witamy wśród Morsów
[12.01.19] Ingrediencje (wrzesień/październik)