Morsmordre :: Nieaktywni :: Powiązania
Mela nie umie w chwytliwe nazwy
Strona 1 z 2 • 1, 2
AutorWiadomość
▲ Ogólnie to w tym momencie mam pustkę w głowie, ale ja jestem fajna, Mela nawet bardziej
[bylobrzydkobedzieladnie]
Ostatnio zmieniony przez Melania Abbott dnia 26.12.18 3:03, w całości zmieniany 1 raz
Gość
Gość
Ja chcę, ja chcę! Bądź mi ciocią!
Może trochę Ci się nie podoba, że z Heatha robi się taki dzikus i próbuje nieco okiełznać jego Macmillanowatą naturę?
Może trochę Ci się nie podoba, że z Heatha robi się taki dzikus i próbuje nieco okiełznać jego Macmillanowatą naturę?
Będę Ci ciocią, biorąc pod uwagę, że jesteś pewnie dzieckiem jakiejś mojej kuzynki, a rodzina comes first, co tam, że Abbottowie i Macmillanowie się nie lubią! Biorąc pod uwagę ten zakaz wstępu do rezerwatu znikaczy, możesz mnie próbować namówić, żebym Cię tam zabrała, a ja się prawie łamię, zależy jak dużo w tym spojrzenia zbitego szczeniaka. D:
Ale zdecydowanie nie podoba mi się, to z tobą robią te dzikie Macmillanyna przykład nasączony alkoholem Antek, czuję osobiste powołanie, żeby Cię trochę naprostować, bo co z Ciebie wyrośnie, jak to zostawić Macmillanom li i jedynie, co?
Ale zdecydowanie nie podoba mi się, to z tobą robią te dzikie Macmillany
Gość
Gość
Początki przygody z pełnoprawną edukacją nie należały do najprzyjemniejszych. Najpierw Melania trafiła do jednej łódki z kimś na tyle nadpobudliwym, że niewiele brakowało, aby trzeba było nieszczęsną Greengrassównę wyławiać z jeziora.
Coś czuję, że wiem, kto mógł być tym nadpobudliwym dzieckiem
Mela i Jessa zaczynały w tym samym czasie, dlatego chętnie wyczarowałabym im jakąś ciekawą znajomość. Osobowościowo były skrajnie różne, przez co mogły się w szkole świetnie uzupełniać, jeśli panna Greengrass nie miała nic przeciwko zadawaniu się z półkrwiakiem. Związki, macierzyństwo, trudy dnia codziennego - jeśli masz ochotę na bliską relację, zapraszam <3
PS. Lucan mnie akceptuje, wiec możemy się odwiedzać
when the river's running red and we begin to falter, we'll hang on to the edge...come hell or high water
Tak, tak, tak!
Mela na pewno początkowo podchodziła do Jessy ze sporym dystansem, pamiętając jej gwałtowność, przez którą prawie zapoznała się z kałamarnicą, aczkolwiek o ile pamiętam z kanonu, Gryfoni mieli zielarstwo właśnie z Puchonami, a nic tak człowieka nie otwiera na próby nawiązania relacji, co próby ratowania roślinek z nieudolnych rąk drugiej osoby; Mela byłaby zdolna do tego poświęcenia w imię flory, widząc, jak Jessa przesadza te rośliny jakby zakopywała zwłoki. A że mogły się przy tym zacząć dogadywać i rozmawiać również poza szklarnią to już zupełny wypadek przy pracy! I ja się zgadzam, że świetnie by się uzupełniały, zresztą Meli zdecydowanie w czasach szkolnych potrzebni byli tacy żywsi znajomi, dzięki którym nabrała trochę pewności siebie w pewnych kwestiacha w innych była duffem przy takim efektownym rudzielcu. Przeciwko statusowi krwi Jessy jak najbardziej nie miała nic przeciwko, ona nawet mugolaków nie potępia, po prostu nigdy z nimi nie szukała sama kontaktu, więc tym bardziej osoba wychowana w świecie magicznym jej nie przeszkadzała. No i widzę, że Jessa po szkole grała w Harpiach, a Melcia przecież jest ich wiernym kibicem, widzę powiązanie pomiędzy tymi dwiema rzeczami! Zakładając, że znajomość podtrzymywały po szkole, a myślę, że mogły, skoro Mela uciekała przed Sabatami i całą resztą, to pośrednio przez Jessę mogła nawet poznać swój wielki zawód miłosny, w końcu sama średnio miałaby gdzie poznać takie towarzystwo znikąd. W każdym razie - jestem jak najbardziej na tak! <3
PS. Tym bardziej trzeba skorzystać, skoro Ciebie nie obłażą moje skrzaty Co prawda, pewnie widzę, że Ty też coś ukrywasz, ale i tak się żalę, że Lucan robi coś za moimi plecami i ja nie wiem, co się dzieje.
Mela na pewno początkowo podchodziła do Jessy ze sporym dystansem, pamiętając jej gwałtowność, przez którą prawie zapoznała się z kałamarnicą, aczkolwiek o ile pamiętam z kanonu, Gryfoni mieli zielarstwo właśnie z Puchonami, a nic tak człowieka nie otwiera na próby nawiązania relacji, co próby ratowania roślinek z nieudolnych rąk drugiej osoby; Mela byłaby zdolna do tego poświęcenia w imię flory, widząc, jak Jessa przesadza te rośliny jakby zakopywała zwłoki. A że mogły się przy tym zacząć dogadywać i rozmawiać również poza szklarnią to już zupełny wypadek przy pracy! I ja się zgadzam, że świetnie by się uzupełniały, zresztą Meli zdecydowanie w czasach szkolnych potrzebni byli tacy żywsi znajomi, dzięki którym nabrała trochę pewności siebie w pewnych kwestiach
PS. Tym bardziej trzeba skorzystać, skoro Ciebie nie obłażą moje skrzaty Co prawda, pewnie widzę, że Ty też coś ukrywasz, ale i tak się żalę, że Lucan robi coś za moimi plecami i ja nie wiem, co się dzieje.
Gość
Gość
Mi pasuje, nawet bardzo. Spojrzenie zbitego szczeniaka masz jak w banku. W końcu się złamiesz i zabierzesz Heatha do rezerwatu
Kochaj mnie
Maybe that’s what he is about. Not winning, but failing and getting back up. Knowing he’ll fail, fail a thousand times,
BUT STILL DON'T GIVE UP
Jayden Vane
Zawód : astronom, profesor, publicysta, badacz, erudyta, ojciec
Wiek : 32
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Wdowiec
Sometimes the truth
Isn’t good enough.
Sometimes people deserve more.
Sometimes people deserve
To have their f a i t h rewarded.
Isn’t good enough.
Sometimes people deserve more.
Sometimes people deserve
To have their f a i t h rewarded.
OPCM : -
UROKI : -
ALCHEMIA : -
UZDRAWIANIE : -
TRANSMUTACJA : -
CZARNA MAGIA : -
ZWINNOŚĆ : -
SPRAWNOŚĆ : -
Genetyka : Czarodziej
Nieaktywni
Heath, raczej wyprowadzę cię na ludzi!
Jayden, my już wszystko wiemy, Mela to the rescue
Jayden, my już wszystko wiemy, Mela to the rescue
Gość
Gość
Melania Abbott napisał:Tak, tak, tak! :pwease:
Mela na pewno początkowo podchodziła do Jessy ze sporym dystansem, pamiętając jej gwałtowność, przez którą prawie zapoznała się z kałamarnicą, aczkolwiek o ile pamiętam z kanonu, Gryfoni mieli zielarstwo właśnie z Puchonami, a nic tak człowieka nie otwiera na próby nawiązania relacji, co próby ratowania roślinek z nieudolnych rąk drugiej osoby; Mela byłaby zdolna do tego poświęcenia w imię flory, widząc, jak Jessa przesadza te rośliny jakby zakopywała zwłoki. A że mogły się przy tym zacząć dogadywać i rozmawiać również poza szklarnią to już zupełny wypadek przy pracy! I ja się zgadzam, że świetnie by się uzupełniały, zresztą Meli zdecydowanie w czasach szkolnych potrzebni byli tacy żywsi znajomi, dzięki którym nabrała trochę pewności siebie w pewnych kwestiacha w innych była duffem przy takim efektownym rudzielcu. Przeciwko statusowi krwi Jessy jak najbardziej nie miała nic przeciwko, ona nawet mugolaków nie potępia, po prostu nigdy z nimi nie szukała sama kontaktu, więc tym bardziej osoba wychowana w świecie magicznym jej nie przeszkadzała. No i widzę, że Jessa po szkole grała w Harpiach, a Melcia przecież jest ich wiernym kibicem, widzę powiązanie pomiędzy tymi dwiema rzeczami! :hellogurl: Zakładając, że znajomość podtrzymywały po szkole, a myślę, że mogły, skoro Mela uciekała przed Sabatami i całą resztą, to pośrednio przez Jessę mogła nawet poznać swój wielki zawód miłosny, w końcu sama średnio miałaby gdzie poznać takie towarzystwo znikąd. W każdym razie - jestem jak najbardziej na tak! <3
PS. Tym bardziej trzeba skorzystać, skoro Ciebie nie obłażą moje skrzaty :pwease: Co prawda, pewnie widzę, że Ty też coś ukrywasz, ale i tak się żalę, że Lucan robi coś za moimi plecami i ja nie wiem, co się dzieje.
Już widzę scenę, w której Mela przewraca oczami na widok osoby, z którą będzie dzielić doniczkę - to ta ruda zołza, która rozkołysała łódkę! Ale w miarę upływu czasu wychodzi na jaw, że Diggory ma dwie lewe ręce do zielarstwa i panna Greengrass postanawia się zlitować! Jessa odwdzięcza się czekoladową żabą, a porozumienie zamienia się w przyjaźń! No i to jest prawdziwa magia! :pwease:
Ruda na pewno ją rozkręcała, poznawała ze znajomymi, później razem chodziły na mecze, z biegiem czasu zaczęły wplatać w to też rozmowy o dzieciach. I te rozmowy o złamanych sercach :aww:
PS. Nie pytaj mnie o Zakon, nie umiem kłamać! :lol2:
when the river's running red and we begin to falter, we'll hang on to the edge...come hell or high water
Krótko i na temat: bierę!
PS.: Co za pech...
PS.: Co za pech...
Gość
Gość
:jawiem:
ja! ja to ja!
lub mnie ciut
ja! ja to ja!
lub mnie ciut
Coriander Sprout
Zawód : magiwet
Wiek : 31 lat
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Kawaler
raise a glass to freedom,
something they can
never take away,
no matter what
they tell you
something they can
never take away,
no matter what
they tell you
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Nieaktywni
Korek, mój przyjacielu! My to chyba wiemy, co i jak
Gość
Gość
Hej
Przychodzę z Charlie - wiem, że różnica wieku i pochodzenia, ale spodobała mi się twoja karta i w ogóle postać i chcę mieć z tobą jakąś relkę. Myślałam o zahaczeniu się przez zielarstwo - Charlie ostatnio odkryła w sobie fascynację do tej dziedziny i niedawno podniosłam jej poziom na II, ale chce wiedzieć jeszcze więcej, w końcu ingrediencje zielarskie są cenne w eliksirach leczniczych, jakie najczęściej warzy. Chcę teraz pozbierać na poziom III, ale zanim nazbieram tyle PB to łohoho, niemniej jednak jeśli Melka hoduje rośliny, może ktoś polecił ją Charlie i mogła kiedyś (lub dopiero fabularnie może) zacząć się u niej czasem zaopatrywać w składniki alchemiczne pochodzenia roślinnego? Co ty na to, żeby pomyśleć nad relką zawodową, a swoją drogą dziewczęta mogą się polubić, Charlie jest miła i otwarta, a i Melania nie wygląda na typową lady. Jestem jednak otwarta na ewentualne modyfikacje z twojej strony
Przychodzę z Charlie - wiem, że różnica wieku i pochodzenia, ale spodobała mi się twoja karta i w ogóle postać i chcę mieć z tobą jakąś relkę. Myślałam o zahaczeniu się przez zielarstwo - Charlie ostatnio odkryła w sobie fascynację do tej dziedziny i niedawno podniosłam jej poziom na II, ale chce wiedzieć jeszcze więcej, w końcu ingrediencje zielarskie są cenne w eliksirach leczniczych, jakie najczęściej warzy. Chcę teraz pozbierać na poziom III, ale zanim nazbieram tyle PB to łohoho, niemniej jednak jeśli Melka hoduje rośliny, może ktoś polecił ją Charlie i mogła kiedyś (lub dopiero fabularnie może) zacząć się u niej czasem zaopatrywać w składniki alchemiczne pochodzenia roślinnego? Co ty na to, żeby pomyśleć nad relką zawodową, a swoją drogą dziewczęta mogą się polubić, Charlie jest miła i otwarta, a i Melania nie wygląda na typową lady. Jestem jednak otwarta na ewentualne modyfikacje z twojej strony
Best not to look back. Best to believe there will be happily ever afters all the way around - and so there may be; who is to say there
will not be such endings?
Zahaczenie się przez zielarstwo jest u Melanii jak najbardziej możliwe - ostatecznie jest ze swojej pracy naukowej bardzo dumna i nie stroni od dzielenia się wiedzą. I owszem, hoduje rośliny, zwykle raczej rzadsze okazy lub gatunki, które nie są tak łatwo dostępne ostatecznie Lucana stać, prawdaż? < 3, więc z pewnością można u niej dostać pewne składniki. Jest zresztą również chwaloną, choć dosyć młodą magibotaniczką i pisze prace naukowe, więc jest też skłonna dzielić się wiedzą w razie ewentualnych pytań. Zważywszy na fakt, że Charlie jest w ZF i, jak widzę po weselu, zna Skamandery, a Skamandery znają Lucana, o Melanii w tej sytuacjii mogła usłyszec bardzo szybko, jeśli szukała znawców. Sympatii, która może się wywiązać, absolutnie nie wykluczam, Melania lubi miłych ludzi, a mili i żądni wiedzy - najlepsze połączenie
Gość
Gość
Tak, Charlie zna Samuela i jest członkiem Zakonu, była na ślubie Ulka i Julki, więc myślę, że mogła mieć sposobność usłyszeć o Melanii i jej małym zielarskim interesie, i mogła postanowić nawiązać z nią kontakt, najpierw listownie, a potem mogą się umówić na spotkanie. Charlie jest zainteresowana zarówno składnikami, jak i wiedzą, więc na pewno zadawałaby całe mnóstwo dociekliwych pytań, bo odkryła niedawno że bardzo ciekawią ją magiczne rośliny. Więc nasze zapoznanie i nawiązanie współpracy można w sumie zostawić na fabułę; Charlie na pewno chętnie może się też podzielić wiedzą z zakresu alchemii, gdyby Melania potrzebowała <3.
Best not to look back. Best to believe there will be happily ever afters all the way around - and so there may be; who is to say there
will not be such endings?
Strona 1 z 2 • 1, 2
Mela nie umie w chwytliwe nazwy
Szybka odpowiedź
Morsmordre :: Nieaktywni :: Powiązania