Rinnal Dagonet Bulstrode
Nazwisko matki: Longbottom
Miejsce zamieszkania: Gerrards Cross
Czystość krwi: czysta szlachetna
Status majątkowy: bogaty
Zawód: ekonomista w Departamencie Magicznych Gier i Sportów
Wzrost: 182 cm
Waga: 74 kg
Kolor włosów: ciemny blond
Kolor oczu: szaroniebieskie
Znaki szczególne: Zmęczone spojrzenie, modny ubiór.
morelową, z rdzeniem z łuski kappy, o długości dziewięciu cali. Główka przy rękojeści różdżki ma na wyrytą pięcioramienną gwiazdę.
Ravenclaw
bezpostaciowy
W młodego mężczyznę poskręcanego, kalekiego i niedołężnego. Wprawdzie nie był on kimś, kogo kiedykolwiek widział, ale czuł w głębi, że widzi swojego syna.
Kobiece kosmetyki do włosów, napar z mięty i kwiaty z ogrodu Bulstrode’ów.
On sam, łapiący za dłoń kobietę, której nie poznaje. Czuje, ze będzie ona tą, która poruszy jego sercem.
Muzyka, polityka, pieniądze, giełda, hazard, poezja
Tajfuny z Tutshill
Długie spacery, szachy czarodziejów
Klasyczna.
Paul Rouvelin
Rinnal Dagonet Bulstrode, z ojca i matki potomek rycerzy, niczym dziwnym nie było więc, że wymagania wobec dziecka były dosyć wygórowane. Aby nazwać dziecko wezwano wróżbitkę - tak właśnie stał się imiennikiem irlandzkiego króla. Drugie imię natomiast wybrał mu ojciec, po jednym z najświetniejszych ludzi króla Artura, jak i również, początkowo, nadwornym błaźnie. Wszystko wskazywałoby na to, że takim człowiekiem powinien być - rycerzem, królem i błaznem. Został jednak co najwyżej tym ostatnim.
Ciche było z niego dziecko, wrażliwe, spokojne z własnej woli. Od najmłodszych lat łapał dużo przeziębień.. Magiczny katar był u niego prawie codziennością, a na skrzacią grypę chorował przynajmniej raz do roku. Przez to ciągle był otaczany medykami. Niektórzy z nich nie wróżyli mu długiej kariery na tym padole, ale na szczęście to nie oni sprawili, że mógł stać dumnie jako dorosły człowiek. Nikt nie pamięta kiedy dokładnie pierwszy raz użył magii - prawdopodobnie było to zjawisko pomylone z magicznym katarem.
Najbardziej niepocieszona była pani matka. Kobieta silna, zdrowa, nieugięta, czasami zgryźliwa, ale tylko na tyle, na ile mogła sobie pozwolić. Nie była osobą uwielbianą, więc pojawiło się na jej temat mnóstwo plotek. Ponoć mówiono, że nigdy nie uroniła ani jednej łzy, a podczas porodu ani razu nie krzyknęła, a nawet usłyszał kiedyś, że pani matka jest chora na zaniki organowe, przez co jej serce zamieniło się z kamieniem. Ktoś, kto to wymyślił musiał mieć niewielką wiedzę medyczną.
Rinnal nigdy nie widział uśmiechu na twarzy pani matki. Zdecydowanie więcej rodzinnego ciepła otrzymywał od ojca, który, choć chłodny w obejściu, zawsze dbał, aby chłopak miał obok siebie medyków, nauczycieli, żeby nie brakowało mu książek, zabawek, zajęcia. Zdecydowanie bardziej przypadło mu do gustu uczenie się pisania, czytania, historii, geografii czy gry na instrumentach niż latanie na miotle czy jazda konna. Bardzo szybko się męczył podczas wysiłku fizycznego. Za to lubił zaszywać się w swoim pokoju i pochłaniać księgi w ilości jak największej. Był dzieciakiem oczytanym i bystrym, a tego wymagał od niego pan ojciec. Z wielką chęcią natomiast jadłby nawet posiłki w swoim pokoju, więc czasami zdarzało mu się nawet symulować skrzacią grypę. Przez to nie zawsze wiadomo czy naprawdę był chory. O ile pan ojciec nie za bardzo przejmował się tak dużym introwertyzmem chłopca, pani matka była bardzo niepocieszona. Bardzo chciała, żeby jej syn był silny. Najwyraźniej to nie było jego przeznaczenie.
Na świat przyszedł młodszy brat Rinnala, jednak ten nie zdołał sprawdzić plotek na temat matki i braku jej krzyków. Mały otrzymywał dużo uwagi rodziców, przez co ucisk matki nieco zelżał na chłopcu, więc widział w tym dużo plusów, choć w jakimś stopniu brak uwagi rodziców nieco mu przeszkadzał. Znalazł jednak mnóstwo sposobów na zaskarbianie jej sobie. Podczas kolacji z przyjaciółmi rodziny często przychodził ubrany przez nianię w eleganckie ubrania, recytował wierszyki, grał proste melodie na pianinie, na skrzypcach, czasami nawet śpiewał. Lubił poklask i spojrzenia na sobie od najmłodszych lat.
W domu Bulstrode’ów często bywali goście. Ojciec utrzymywał dobre stosunki z większością rodów krwi czystej. Nawet jako mały chłopiec Rinnal dowiadywał się jak ważne jest trzymanie się dobrych przyjaciół, a nawet gdy nie do końca się kogoś lubi, warto mieć go przy sobie, bo taki kontakt może się kiedyś przydać. Młody Bulstrode do dzisiaj wybiera sobie znajomych najróżniejszych i korzysta z tych znajomości w różny sposób. Starał się nawet nisko urodzonych czarodziejów traktować chociaż koleżeńsko, choć w głębi ducha zawsze uważał, że najważniejsze stanowiska i kierowanie państwem powinno przypadać wyłącznie krwi czystej. Jak idiotycznym jednak było ignorowanie większości świata? Ci ludzie także mieli swoje talenty i stanowiska, mniej lub bardziej przydatne. Był jednak ostrożny i dbał o to, aby żadna z tych relacji nigdy nie wydawała się zbyt zażyła, jednak przyjaźń z osobą blisko spokrewnioną z mugolem nie mogłaby być u niego możliwa.
Do Hogwartu udał się w roku 1940. Swoją pierwszą różdżkę kupiono mu w sklepie Ollivandera. Tiara przydzieliła chłopaka do Ravenclawu. Wielu mogło uznać ten wybór za zaskakujący, ale trafił do domu orła dzięki niezwykłemu głodowi wiedzy, bystrości i akceptacji. Był bardzo lubiany wśród rówieśników, bo chociaż przyjaźnił się głównie z dziećmi z rodzin podobnym jego, nigdy nie odmawiał pomocy naukowej również biedniejszym i mniej uprzywilejowanym. Nie wydawało się to aż tak zadziwiające, gdy pomyślało się o tym jak wiele razy później inne dzieciaki pomagały jemu.
Był cichym, ale niezawodnym uczniem. Zawsze przygotowanym, pochłaniał literaturę o historii magii, o wsławionych czarodziejach i wielkich rycerzach, baśnie i powieści, niemal wszystko co znalazł w bibliotece. Nie błyszczał na lekcjach, ale bardzo dobrze odnajdywał się wśród rówieśników. SUMy zdał bez potknięcia przez to jak długo się do nich przygotowywał. Jego talent magiczny jest raczej przeciętny, choć nigdy by tego nie przyznał. Uznaje się za w pełni wartościowego, wspaniałego czarodzieja z ogromnym potencjałem. Odpowiednim na pewno!
Chorowitość z biegiem lat mu nie przeszła. Nadal lądował u pielęgniarki dosyć często z gorączką lub krwawieniem z nosa. Z tego powodu niespecjalnie lubił się z nauką latania ani jakimikolwiek ćwiczeniami fizycznymi. Nauczył się latać na miotle, jednak unikał takiego sposobu poruszania się, ponieważ zawsze wychodziło to pokracznie. Nie chciał zrobić z siebie pośmiewiska. Lubił za to przebywać z dziewczynami, którym często imponował znajomością poezji czy śpiewem.
Zakończył szkołę z wybitnymi wynikami, był to jednak wynik długich godzin spędzonych przy nauce przed egzaminami, nie jego ogromnego talentu w żadnej z dziedzin nauki. Chłopak miał dosyć wszechstronne umiejętności magiczne, co sprawiało jednak, że w niczym nie mógł nazywać siebie najlepszym. Musiał poświęcać więcej pracy na uzyskanie dobrych efektów, ale nigdy nie pojawiał się nieprzygotowany. Swoją wiedzą ogólną imponował nauczycielom, w tym profesorowi Slughornowi, od którego dostał zaproszenie do Klubu Ślimaka. W końcu z kociołkiem również sobie jako tako radził. Nie widział siebie w roli alchemika, ale w Hogwarcie nauczył się podstaw.
Douczał się również z dziedzin, które po prostu go interesowały - Starożytne Runy czy Astronomia, jak i Opieka nad Magicznymi Stworzeniami. Uczęszczał na te przedmioty dodatkowo. Często ćwiczył rzucanie zaklęć również poza zajęciami, twierdząc, że są podstawy, które powinien znać każdy czarodziej. W tamtym okresie marzył również o podróżach do krajów, o których czytał w książkach, jednak te plany nigdy nie zostały zrealizowane, ponieważ z czasem się zmieniły. Mimo to wiedza jaką zbierał na temat obrony przed różnymi egzotycznymi zwierzętami, często agresywnymi, na pewno mu się przydała. Chciał zwiedzić naprawdę egzotyczne kraje, więc długie godziny spędzał na nauce obrony przed czarną magią, choćby przed śmierciotulami.
Po dłuższych ćwiczeniach również transmutacja zaczęła mu wychodzić.
Po zakończeniu szkoły zaczął staż w Banku Gringotta, który ojciec załatwił mu po znajomości. Nie przestawał się kształcić i zawsze twierdził, że rozwój to klucz do sukcesu. Żaden rodzaj nauki nie był mu straszny, zdarzyło mu się nawet czytać czarnomagiczne księgi wyłącznie po to, aby wiedzieć jak sobie radzić z takim typem czarów. Został podczas ów zajęcia przyłapany przez ojca, jednak ten nie wydawał się niezadowolony z zachowania syna, przeciwnie. Pomógł chłopakowi poznać temat bliżej poprzez ćwiczenia w rzucaniu coraz silniejszych klątw. Rinnal douczał się z tego do kilka pod okiem ojca lub bardzo zaufanych przyjaciół rodziny. Twierdzi, że nie ma dziedziny magii, której nie można okiełznać.
Niedługo później poznał swoją narzeczoną.
Rosalind została mu przedstawiona niemal od razu po jej debiucie na jednym z sabatów. Był wtedy młodym chłopakiem, ale doskonale wiedział do czego dążą jego rodzice. Odpowiadało mu to, w końcu był przyzwyczajony do myśli, że żonę wybierze mu ród, a porywy serca i miłostki nie były mu w głowie. W 1951 roku stanęli na ślubnym kobiercu. Para wydawała się idealna. Rinnal dbał o swoją żonę, dostawała od niego niezbędne dobra (w tym oczywiście piękne suknie i biżuterię), jednak nigdy nie poczuł do niej zbyt wiele. Słowa moja pani nigdy nie miały w sobie ani odrobiny ciepła. Starał się, aby opinia publiczna tego nie zauważyła, choć zapewne i tak wszyscy doskonale wiedzieli. Rok po ślubie Rosalind dała mu syna, oddając swoje życie w połogu. Miała traumę krwi, której wcześniej nikt nie zdiagnozował. Chłopiec, którego urodziła był niesamowity - malutki, kruchy, w dodatku równie chorowity co ojciec. Młody Bulstrode zachował bardzo zimną krew wobec śmierci kobiety. Trudno było go poruszyć.
Dni, w których jego żona odeszła były dla Rinnala wybitnie bolesne. Coraz częściej dręczyły go bóle pleców. Oczywiście, natychmiast został wysłany do niego magimedyk, który stwierdził pierwsze symptomy choroby magicznej. Musiał zostać poddany natychmiastowemu leczeniu. Jego synek został więc oddany pod opiekę matki, zaś sam Rinnal zrezygnował ze swojej pracy. Prostowanie pleców było powolne i miało postać serii zaklęć, które przez kilka dni z rzędu rzucali na niego medycy.
Gdy wrócił do domu po hospitalizacji, zajął się finansami. Najpierw rodzinnymi, dzięki czemu pogłębiał wiedzę. Ojciec nawet wyszukał dla niego doświadczonego nauczyciela ekonomii, we współpracy z którym Rinnal napisał książkę na temat rozwoju waluty jaką jest galeon. W 1954 roku zaczął pracę dla Ministerstwa, w Departamencie Magicznych Gier i Sportów, gdzie zajmował się przyznawaniem inwestycji danym patentom. Pieniądze szybko stały się ogromną częścią jego życia. Czasami nawet zdarza mu się uczestniczyć w grach hazardowych - najbardziej upodobał sobie wyścigi konne. Hobbystyczne pojawia się na giełdach - zdarza mu się kupować antyki lub dzieła sztuki i sprzedawać je po wyższej cenie po zakończeniu spotkania handlowego.
Uważa, że spełnił się zawodowo. Czasami jedynie żałuje życia młodej dziewczyny, dlatego stara się być w życiu swojego synka obecnym ojcem, choć… Nie zawsze to wychodzi. Dlatego nie potrafi nazwać siebie dobrym rodzicem. Serce zaczyna tęsknić do miłostek, w dodatku mężczyzna jest zbyt zmęczony ciągłymi wizytami medyków (czasami ratunkowymi, a czasami tak na wszelki wypadek). Wprawdzie pojawiają się w jego życiu kobiety - najczęściej te do przelotnego flirtu. Żadna jednak nie wywołała u niego żadnych poważnych emocji, a kwestię kolejnego małżeństwa ma zamiar pozostawić rodzinie.
Jak ogromnym szczęściem mógł nazwać ten dzień, w którym wybuchł pożar w Ministerstwie. Wprawdzie ta tragedia nie wywołała u niego żadnych pozytywnych emocji, jednak tego dnia z samego rana poczuł nawrót bólu pleców, przez co wysłał sowę o swoim stanie zdrowia i został w łóżku do czasu przybycia medyka. Stara się trzymać od anomalii jak najdalej, choć przyznaje, że chciałby zrozumieć ich naturę samą w sobie. Aczkolwiek nie jest typem człowieka, który narażałby życie za wiedzę, jedyne co mu zostaje to spekulacje.
Statystyki i biegłości | ||
Statystyka | Wartość | Bonus |
OPCM: | 12 | +2 |
Zaklęcia i uroki: | 12 | Brak |
Czarna magia: | 5 | +3 |
Magia lecznicza: | 0 | Brak |
Transmutacja: | 5 | Brak |
Eliksiry: | 1 | Brak |
Sprawność: | 4 | +3 |
Zwinność: | 4 | Brak |
Język | Wartość | Wydane punkty |
Język ojczysty: angielski | II | 0 |
Biegłości podstawowe | Wartość | Wydane punkty |
Anatomia | I | 2 |
Astronomia | I | 2 |
Historia Magii | I | 2 |
Kłamstwo | I | 2 |
Retoryka | I | 2 |
Opieka nad Magicznymi Stworzeniami | I | 2 |
Starożytne Runy | I | 2 |
Spostrzegawczość | I | 2 |
Biegłości specjalne | Wartość | Wydane punkty |
Ekonomia | III | 20 |
Odporność magiczna | I | 5 (0) |
Etykieta szlachecka | I | 0 |
Biegłości fabularne | Wartość | Wydane punkty |
Brak | - | 0 |
Sztuka i rzemiosło | Wartość | Wydane punkty |
Tworzenie poezji | I | 0,5 |
Literatura (wiedza) | I | 0,5 |
Tworzenie prozy | I | 0,5 |
Śpiew | I | 0,5 |
Aktywność | Wartość | Wydane punkty |
Taniec balowy | I | 0,5 |
Latanie na miotle | I | 0,5 |
Genetyka | Wartość | Wydane punkty |
Genetyka (brak) | - | 0 |
Reszta: 26,5 |
Różdżka, sowa
[bylobrzydkobedzieladnie]
Ostatnio zmieniony przez Rinnal Bulstrode dnia 08.01.19 18:55, w całości zmieniany 2 razy
żeby mi się przyśnił taki świat,
w którym się nie boję spać.
Witamy wśród Morsów
[28.02.19] Ingrediencje (wrzesień/październik)
[09.05.19] Ingrediencje (listopad/grudzień)
[26.03.19] Wsiąkiewka (wrzesień/październik), +30 PD, +0,5 PB