Henrietta Lovegood
Nazwisko matki: Bott
Miejsce zamieszkania: Londyn
Czystość krwi: półkrwi
Status majątkowy: średniozamożny
Zawód: hodowczyni i badaczka roślin magicznych
Wzrost: 173cm
Waga: 57kg
Kolor włosów: lekko rdzawe szatynowe
Kolor oczu: niebieskie
Znaki szczególne: nieco wychudzona jak na swój wzrost, twarz i ramiona lekko oprószone jasnymi piegami
12 i 3/4 cala, giętka, ohia, pióro gromoptaka
nauki indywidualne
nie potrafię wyczarować
śmierciotulę
ziemią, ziołami, powietrzem w upalny dzień lata
siebie z orderem Merlina za odkrycie nowego gatunku rośliny, albo i nawet bez orderu, ale z rośliną
śpiewam – trochę fałszuję
zwykle przegranej stronie
uprawiam ekstremalne zmagania przy każdym wyjściu z domu
dźwięków natury
Mona Johannesson
Rodzice od zawsze byli zapaleńcami z dziedziny nauk o roślinności magicznej. Matka za młodu niespełniona profesorka zielarstwa, a ojciec badacz magicznej flory oraz eksperymentalny alchemik. Poznali się podczas jednej z konferencji magicznych i od tamtej pory ich wspólna pasja do zielarstwa ich pochłonęła. Na wyprawie po Ameryce Północnej spędzili podróż poślubną, a nawet sam ślub, udzielony im przez znachora w szczerym, dzikim buszu. Podobnie jak jej o kilka lat starszy brat, urodziła się podczas jednej z takich wycieczek badawczych. Nie znała więc poczucia przynależności do jednego miejsca, bo podróżowała po wielu, zaznajamiając się z kulturą i obyczajami każdego z takich krajów. W dzieciństwie przegapiono ujawnienie się jej zdolności magicznych. W przeciwieństwie do brata, nie towarzyszyły jej w tym szczególne okoliczności. Mała Henrietta swoją obecnością wprawiała jedynie w poruszenie wszelką roślinność, już od dziecka wyrażając podobne zainteresowania do rodziców. W końcu tylko ich posiadała za swój autorytet. Oboje z bratem zaś dzielili wspólną słabość do pełnych ekscytacji przygód i adrenaliny. Zawsze była typowym, modelowym Lovegoodem. Z czego nie mogła być bardziej dumna. Nie znała bowiem nikogo bardziej nieszablonowego niż szablonowy Lovegood. Niemożliwy do zdefiniowania przez ogólnie przyjęte normy zachowań, własnym wychowaniem wykraczający poza nie oraz wiele innych standardów.
Kiedy, jako dzieci, wraz z bratem, osiągnęli odpowiedni wiek – rodzice dali im wybór. Mogli podróżować z nimi, ryzykując rzutowaniem owych podróży na ich ograniczony rozwój magiczny, bądź podjąć się właściwej nauki w Hogwarcie, w którym w Księdze Dopuszczenia widniały oba ich imiona od momentu ujawnienia się ich zdolności magicznych. Brat zdecydował się na odebranie pełnego wykształcenia. Dlatego o problemach, jakie w tamtym okresie panowały w Anglii – pojedynku Grindelwalda z Albusem Dumbledorem, otwarciu Komnaty Tajemnic, czy przejęciu władzy w Hogwarcie przez Grindelwalda, dowiadywała się tylko z listów od młodego Lovegooda. Ona, zafascynowana pracą i badaniami rodziców, podążyła drugą drogą. Matka, posiadająca uprawnienia do nauczania, dopełniła wszelkich starań w przekazaniu jej podstaw magicznych, choć Ettie posiadała trudność w opanowaniu każdej dziedziny magii, która nie mieściła się w jej obrębie zainteresowań. Odbierała wykształcenie od obojga rodziców. Od matki wyniosła znajomość jedynie podstawowych zaklęć magicznych, większość cięższych potrafiąc brawurowo spartolić. Kiedy rodziców nie było w pobliżu, nawet po osiągnięciu dojrzałości, choć mogła, z magii korzystała bardzo rzadko. Wykazywała jednak naturalny talent do zielarstwa i ważenia eliksirów. Co nie było takie dziwne, skoro nauki odbierała tak samo w teorii od rodziców, jak i w praktyce. Obserwując badania przeprowadzane przez dwoje odkrywców, tylko tym dziedzinom poświęcała sto procent swojego czasu. Ta cecha zaciekłości pozwalała jej rozwinąć w sobie niewiarygodnie duży potencjał do florystyki i alchemii.
Tą pasję i zaangażowanie pielęgnowała poprzez dumne rozwijanie dziedzictwa naukowego udzielonego jej przez rodziców. Pierwsze lata swojego dorosłego życia spędziła bez zmian. W grupie badawczej składającej się głównie z samej rodziny Lovegoodów. Chłonęła od nich nauki i wiedzę, z książek, ich własnych zapisków, jak i z wypraw przez Półwysep Indochiński, wzdłuż Nigeru, ale głównie w głębi wilgotnych lasów równikowych Amazonii oraz wyżyn lasów górskich w paśmie wysokich And, czy lasów deszczowych w gorącym klimacie Australii. Po tych wyprawach podjęła się własnych podróży. Żyła tak samo, jak z rodzicami. Z samych ekspedycji i sprzedaży zdobywanych podczas nich ingrediencji magicznych. Podczas tak aktywnego trybu życia były to skromne, niesprzyjające w luksusy wędrówki. Czasem tułaczki. Starczające tak naprawdę jedynie na pokrycie kosztów dalszych wycieczek i nauki. Bardzo często musiała korzystać z uprzejmości ciężkich w odnalezieniu społeczności magicznych tubylców, udzielających schronienia i pożywienia. Zwykle wynagradzała im to swoją wiedzą magiczną i przyuczeniem, które pozwalały nie tylko utrwalać, ale też rozwijać jej własne kształcenie florystyczne i alchemiczne. Z czasem zarabiała też z samych badań, kiedy opanowała szerzej dziedzinę numerologii, biorąc przykład ze wskazówek danych jej przez rodziców, jak i własnej metodologii działań. Wysyłała gromadzone podczas podróży artykuły do czasopism naukowych w Anglii. Państwo swoich korzeni, w którym posiadała większość swojej rodziny – tej, która nie była rozstrzelona po świecie – starała się odwiedzać przynajmniej raz na kilka lat w odwiedzinach u brata. Mimo to przez wzgląd na prowadzony tryb życia, chociaż posiadała wyjątkowo chłonny i obfity w informacje umysł, jej świadomości umykały wszelkie konflikty magiczne, czy obecna sytuacja polityczna w rodzimym kraju.
To był prawdziwy cud, że prowadząc tak bogatą w doświadczenia i ekscytacje egzystencję, żadna wyprawa nie skończyła się dla niej nieszczęśliwym wypadkiem. Podróżowała jednak przez większość swojego życia. Zatrzymując się w jednym miejscu na dłużej tylko wtedy gdy potrzebowała zgromadzić swoje źródła do badań oraz udokumentować je, a także pobrać odpowiednio zróżnicowane gatunki roślin, jako próbki. W trakcie tych wypraw jej podstawowa wiedza o zachowaniach istot magicznych pozwoliła jej unikać groźnych gatunków zwierząt, choć tak samo łatwo nie potrafiła uniknąć zagrażających życiu sytuacji. Miała bowiem wielki talent do pakowania się w kłopoty, niejednokrotnie przypłacając go w konsekwencji poniesionymi obrażeniami. Miała szczęście, że wśród jej zaufanych współpracowników znajdował się jeden podróżujący magomedyk. Chcąc nie chcąc, będąc jedną z osób uczących się na własnym doświadczeniu, częste starcia z dzikością natury skutkowały dla niej tak samo częstymi interwencjami uzdrowicielskimi. W końcu najrozsądniejszym wydało się wyciągnięcie z tych lekcji jakichś nauk i opanowanie z pomocą przyjaciela bazowej magii leczniczej. Ta w przeciwieństwie do skrupulatnie przygotowywanych przez nią na każdą wyprawę eliksirów, miała działanie natychmiastowe i niewyczerpywalne. Wszelką wiedzę, jaką wynosiła, czy z lecznictwa, czy zielarstwa, astronomii i eliksirów, odbierała głównie z własnej obserwacji i bezpośredniej praktyki. Choć kochała lektury książek, im bardziej naukowych i bardziej skomplikowanych, tym lepiej, najefektywniejszym sposobem zdobywania umiejętności z interesujących ją dziedzin magicznych było dla niej uczenie się od spotykanych na jej drodze czarodziei, znachorów i rozumnych istot magicznych. W ten sposób, przykładowo, najwięcej o astronomii nauczyła się od centaurów spotkanych wzdłuż zbocza Kilimandżaro w Tanzanii. Te chętnie wypowiadały się o mapie nieba, choć znacznie mniej o własnej naturze. Zielarstwa i eliksirów szkoliła się po trochu od każdego członka stale zmieniającej się ekipy badawczej. Tylko nad numerologią musiała przysiąść na dłużej przy lekturach, schematyzując ją w większym stopniu teorią niż tylko wiedzą braną z autopsji podczas wspólnych badań.
Na powrót do rodzimej Anglii, której tak naprawdę nie miała nigdy okazji głębiej poznać, zdecydowała się stosunkowo niedawno. Zachęciła ją wieść o anomaliach panujących w kraju. Dla większości był to aspekt stwarzający Anglię mniej przychylną i nieatrakcyjną. Ona wydawała się patrzeć nań z uwielbieniem, uznając, że podczas kiedy szaleje magia, niezbadane są jej drogi i być może tutaj najłatwiej będzie jej odkryć nowe gatunki magicznych roślin. Nie zniechęcała jej ostra polityka wobec mugoli, których osobiście darzyła wielką sympatią. Nie rozumiała ich wcale, co nie przeszkodziło jej ich lubić i respektować głównie za kulturalność i obyczajność niemagicznych plemion. Pochłonięta nauką czarodziejskich dziedzin nie miała czasu zgłębić ich natury, aczkolwiek spotkała wielu z nich podczas swoich podróży. Za każdym razem uznawała tą społeczność za iście szokującą i interesującą. Tutaj, na miejscu w Londynie, prezentowała wyjątkowe lekceważenie dla panującej polityki. Wykazywała zainteresowanie kompletnie innymi atrakcjami oferowanymi jej przez objętą zaburzeniami magicznymi Anglię. W głębi duszy ucieszył ją również fakt, że występują tu także zakłócenia teleportacyjne. Już nie była jedyną, której teleportacja sprawiała trudność, choć na pewno jedną z niewielu która do egzaminu na teleportację podchodziła pięć razy. W końcu zdając go jedynie dzięki uprzejmości przyjaciela rodziny piastującego miejsce na stanowisku członka komisji egzaminacyjnej. Kraj ten zaskakiwał ją wiele razy, jak zaskakiwała ją otwartość ludzi oraz ich lojalność i poświęcenie dla spraw oraz bliźnich. Ten pogląd wyniosła przez ocenę nowopoznanego uczonego należącego do – jak się później dowiedziała – tak zwanego Zakonu Feniksa. Nie wiedziała, kiedy i kto dokładnie, jej nowy znajomy czy inni członkowie tej grupy, ocenili jej wartość, ale ten sam badacz zaproponował jej dołączenie do ich ugrupowania. Określił jej własne badania i umiejętności za przydatne dla ich niedawno powstałej jednostki badawczej poszukującej bystrych umysłów. Przyjęła tą propozycję. Chciała walczyć o lepsze jutro, o mugoli, których tak bardzo lubiła. W sposób, jaki umiała – z imieniem nauki i uśmiechem na ustach. Tak bardzo nieadekwatnym do czasów, w których przyszło im żyć.
Statystyki i biegłości | ||
Statystyka | Wartość | Bonus |
OPCM: | 0 | Brak |
Zaklęcia i uroki: | 0 | Brak |
Czarna magia: | 0 | Brak |
Magia lecznicza: | 5 | +4 (różdżka) |
Transmutacja: | 0 | Brak |
Eliksiry: | 20 | +1 (różdżka) |
Sprawność: | 1 | +1 (aktywność) |
Zwinność: | 5 | Brak |
Język | Wartość | Wydane punkty |
Język ojczysty: angielski | II | 0 |
Język ojczysty: francuski | I | 1 |
Język ojczysty: hiszpański | I | 1 |
Język ojczysty: indonezyjski | I | 1 |
Biegłości podstawowe | Wartość | Wydane punkty |
Numerologia | II | 10 |
Zielarstwo | IV | 40 |
Astronomia | II | 10 |
Anatomia | I | 2 |
ONMS | I | 2 |
Spostrzegawczość | I | 2 |
Biegłości specjalne | Wartość | Wydane punkty |
Brak | - | 0 |
Biegłości fabularne | Wartość | Wydane punkty |
Zakon Feniksa | - | 0 |
Sztuka i rzemiosło | Wartość | Wydane punkty |
Literatura (tworzenie prozy) | II | 3 |
Aktywność | Wartość | Wydane punkty |
Latanie na miotle | II | 7 |
Genetyka | Wartość | Wydane punkty |
Genetyka (brak) | - | 0 |
Reszta: 1 |
Róźdżka, sowa
Witamy wśród Morsów
[14.01.19] Ingrediencje (wrzesień/październik)