Salon Maude
Strona 2 z 2 • 1, 2
AutorWiadomość
First topic message reminder :
Salon Maude
Wyróżniające się kolorystyką i stylem pomieszczenie, nazwane na cześć cesarzowej Matyldy. Czy dla żartu, czy ze względu na rzeczywistą sympatię dla samozwańczej władczyni czasów Anarchii? Tego nikt już dokładnie nie pamięta. Mimo, że nie ma tu żadnych okien jest to jedno z najjaśniejszych pomieszczeń w całym zamku, rozświetlone nigdy nie dogaszającymi się świecami. Znajduje się tu kilka foteli, stolików z krzesłami, wszystko misternie zdobione, utrzymane w odcieniach szarości i złota. Naprzeciw wejścia widnieje duży obraz przedstawiający samą Matyldę.
W tym pomieszczeniu rzadko widuje się mężczyzn.
W tym pomieszczeniu rzadko widuje się mężczyzn.
- Zapewne. - zgodziła się z Idun w krótkim skinieniu głową. Odsunęła się, opierając plecy wygodniej o oparcie krzesła - swobodniej. Dłonie układając na podłokietnikach spoglądając za okno. - Dekoracje robiły wrażenie, czyż nie? - zerknęła w stronę Idun. Na wejściu gości witała czerwień i złoto, sala opiewała w te kolory dumnie i dosadnie wskazując na to, skąd pochodziła i kim była. Jej suknia*, robiła dokładnie to samo. Długa, dostojnie czerwona, przeszywana złotymi nićmi, na ramionach z przytroczonym ozdobnymi blaszkami i bukietem białych róż w dłoniach świadczących o jej czystości. Włosami spiętymi w dostojnym dobieranym warkoczu w który wpleciono złote ozdoby. Szyję oplatała gruby, rzeźbiony naszyjnik, wykończony na wzór łbów smoków. Była wartością, którą oddawali. A gdy słowa przysięgi wybrzmiały w sali pełnej skupionych na nich oczu, kiedy padło ostatnie z nich, cała czerwień zmieniła się w królewski odcień szafiru, który równie pięknie współgrał i ze złotem i z nią samą. Jej siostra ominęła jedynie dobrze odegrane przedstawienie - nic więcej. I choć wierzyła w jej szczere intencje, to nie potrzebowała wtedy wsparcia czy złapania za rękę. O tym, że ktoś ją weźmie wiedziała przecież od maleńkości. Manannan zdążył ją rozdrażnić już podczas zaręczyn, ale to nie był powód, by nie zapewnić swojemu domowy ochrony na wodach, których potrzebowali. Nie czuła się smotna, może dlatego, że nawykła do załatwia spraw właśnie w ten sposób - z wyznaczoną myślą i celem. Do niego, bez względu na poniesione po drodze koszty.
Uniosła tęczówki do góry wykrzywiając usta nim spojrzała porozumiewawczo z odrobiną irytacji na Idun. Straciła tylko jej czas opowiadając własne farmazony.
- Pozorantką może? - zaproponowała unosząc usta w niemal uprzejmym i wcale nie złośliwym uśmiechu - niemal, bo Melisande nie miała dobrego zdania o Selwynach. Jedyną osobą którą z tego domu szanowała była Morgana, która - jak Mahaut - potrafiła wziąć sprawy we własne ręce widząc jak jej ród błądzi i nie obawiała się tego.
- Już jej nie dotrzymałam. - nie zgodziła z Idun mimowolnie kwestionując jej słowa i próbę pocieszenia (?). Była niezadowolona. Niezadowolona z siebie, z błędnych wybór i decyzji ku którym sięgnęła tamtego wieczoru. Choć finalnie - pomimo końca świata, który obszedł Melisande dopiero na drugim miejscu gdzieś za jej sprawami - wieczór skończył się dla niej pomyślnie. Zawiesiła ciemne spojrzenie, przekrzywiła odrobinę głowę.
- Oh nie, na następny raz zaplanowałam widowiskowe omdlenie. - zapowiedziała jej, rozciągając wargi w pięknym uśmiechu, przez który przebiły się resztki irytacji. To postanowiła jeszcze tamtego wieczoru, kiedy pomimo iż mówił, że nie zawiodła go na Szlaku to wydawał się zirytowany tym, że chciała go wspomóc, na sprawę patrząc w całkowicie inny sposób. Obraziła się wtedy i obrażona na to była nadal. - Jak każde, które wystawiłam od lipca. - wypadło z jej ust, kiedy odrzucała głowę do tyłu by roześmiać się perliście po wcześniejszej irytacji nie było już śladu - zastąpiło je zadowolenie. - Trzymają w napięciu, muszę przyznać. - powiedziała dalej. - Podczas pierwszego nie byłam pewna, czy mój mąż nie postanowi oddać mnie falom. - uniosła brwi w abstrakcyjnie wymownej tajemnicy unosząc kącik ust ku górze. Oh, do dziś pamiętała wściekłość, która biła z jego spojrzenia, wściekłość, która rozchodziła się dreszczem podniecenie na jej kręgosłupie. Lubiła go drażnić, tańczyć na krawędzi ich wspólnego istnienia czasem nadal niepewna, czy daną walkę wygra czy przegra. - Po szlaku wręczył mi to. - uniosła rękę, podważając łańcuszek na tyle by oczom Idun ukazał się biały kryształ opleciony mackami z białego złota. Sięgnęła po kielich z winem, a potem jej dłoń pomknęła ku łakociom, które wsunęła w różane wargi.
- Na złożeniu ofiary z reema celtyckiemu bogu Lugh. - wyjaśniła pokrótce uśmiechając się promiennie. Całość zdawała się trochę rozmyta, niepełna, gdyby zapytano jej kto stał po drugiej stronie kręgu nie potrafiłaby wskazać z całą pewnością. Pamiętała za to wyraźnie Manannana. Jego ciepłą rękę, spojrzenie, usta odnajdujące te jej na oczach wszystkich; pozornie tylko bo każdy zdawał się skupiać na sobie tylko. Pamiętała smak ciepłej krwi rema i wypowiedziane słowa. - Było w nim coś… trudnego do określenia. - przyznała z zamyśleniem odwracając tęczówki na widok za oknem. Słowa trudne do usłyszenia z ust ciężko stąpającej po ziemi Melisande, która w opisywaniu i dostrzeganiu rzeczy. - Nie czułam się tak nigdy wcześniej. - przyznała szczerze pozwalając by jej brwi zeszły się odrobinę. Tamta noc była inna, inna i wiele dla niej - dla nich - zmieniła. Słowa Mananna wciąż były żywe i świeże. Mrugnęła kilka razy wyciągając się z zamyślenia i zadumy, unosząc wargi w przepraszającym geście. - Mam nadzieję, że mimo to spędziliście czas tak jak tego pragnęłaś. My co prawda umknęliśmy kilka dni później ale po powrocie rozmawiałam z Harlanem chwilę przy brzegu jeziora - o czym zapewne wiesz. - dodała ostatnie zdanie po chwilowej pauzie, nie sądząc, by Harlan o niej nie wspomniał, zwłaszcza że sama złożyła na jego dłonie prośbę właśnie o to.
taką miałam suknie Idun!
Uniosła tęczówki do góry wykrzywiając usta nim spojrzała porozumiewawczo z odrobiną irytacji na Idun. Straciła tylko jej czas opowiadając własne farmazony.
- Pozorantką może? - zaproponowała unosząc usta w niemal uprzejmym i wcale nie złośliwym uśmiechu - niemal, bo Melisande nie miała dobrego zdania o Selwynach. Jedyną osobą którą z tego domu szanowała była Morgana, która - jak Mahaut - potrafiła wziąć sprawy we własne ręce widząc jak jej ród błądzi i nie obawiała się tego.
- Już jej nie dotrzymałam. - nie zgodziła z Idun mimowolnie kwestionując jej słowa i próbę pocieszenia (?). Była niezadowolona. Niezadowolona z siebie, z błędnych wybór i decyzji ku którym sięgnęła tamtego wieczoru. Choć finalnie - pomimo końca świata, który obszedł Melisande dopiero na drugim miejscu gdzieś za jej sprawami - wieczór skończył się dla niej pomyślnie. Zawiesiła ciemne spojrzenie, przekrzywiła odrobinę głowę.
- Oh nie, na następny raz zaplanowałam widowiskowe omdlenie. - zapowiedziała jej, rozciągając wargi w pięknym uśmiechu, przez który przebiły się resztki irytacji. To postanowiła jeszcze tamtego wieczoru, kiedy pomimo iż mówił, że nie zawiodła go na Szlaku to wydawał się zirytowany tym, że chciała go wspomóc, na sprawę patrząc w całkowicie inny sposób. Obraziła się wtedy i obrażona na to była nadal. - Jak każde, które wystawiłam od lipca. - wypadło z jej ust, kiedy odrzucała głowę do tyłu by roześmiać się perliście po wcześniejszej irytacji nie było już śladu - zastąpiło je zadowolenie. - Trzymają w napięciu, muszę przyznać. - powiedziała dalej. - Podczas pierwszego nie byłam pewna, czy mój mąż nie postanowi oddać mnie falom. - uniosła brwi w abstrakcyjnie wymownej tajemnicy unosząc kącik ust ku górze. Oh, do dziś pamiętała wściekłość, która biła z jego spojrzenia, wściekłość, która rozchodziła się dreszczem podniecenie na jej kręgosłupie. Lubiła go drażnić, tańczyć na krawędzi ich wspólnego istnienia czasem nadal niepewna, czy daną walkę wygra czy przegra. - Po szlaku wręczył mi to. - uniosła rękę, podważając łańcuszek na tyle by oczom Idun ukazał się biały kryształ opleciony mackami z białego złota. Sięgnęła po kielich z winem, a potem jej dłoń pomknęła ku łakociom, które wsunęła w różane wargi.
- Na złożeniu ofiary z reema celtyckiemu bogu Lugh. - wyjaśniła pokrótce uśmiechając się promiennie. Całość zdawała się trochę rozmyta, niepełna, gdyby zapytano jej kto stał po drugiej stronie kręgu nie potrafiłaby wskazać z całą pewnością. Pamiętała za to wyraźnie Manannana. Jego ciepłą rękę, spojrzenie, usta odnajdujące te jej na oczach wszystkich; pozornie tylko bo każdy zdawał się skupiać na sobie tylko. Pamiętała smak ciepłej krwi rema i wypowiedziane słowa. - Było w nim coś… trudnego do określenia. - przyznała z zamyśleniem odwracając tęczówki na widok za oknem. Słowa trudne do usłyszenia z ust ciężko stąpającej po ziemi Melisande, która w opisywaniu i dostrzeganiu rzeczy. - Nie czułam się tak nigdy wcześniej. - przyznała szczerze pozwalając by jej brwi zeszły się odrobinę. Tamta noc była inna, inna i wiele dla niej - dla nich - zmieniła. Słowa Mananna wciąż były żywe i świeże. Mrugnęła kilka razy wyciągając się z zamyślenia i zadumy, unosząc wargi w przepraszającym geście. - Mam nadzieję, że mimo to spędziliście czas tak jak tego pragnęłaś. My co prawda umknęliśmy kilka dni później ale po powrocie rozmawiałam z Harlanem chwilę przy brzegu jeziora - o czym zapewne wiesz. - dodała ostatnie zdanie po chwilowej pauzie, nie sądząc, by Harlan o niej nie wspomniał, zwłaszcza że sama złożyła na jego dłonie prośbę właśnie o to.
taką miałam suknie Idun!
I've heard allegations 'bout your reputation
I'll show you my shadows if you show yours
Let's get it right dear, give a good fight dear
We'll keep it all up behind
closed doors
I'll show you my shadows if you show yours
Let's get it right dear, give a good fight dear
We'll keep it all up behind
closed doors
Melisande Travers
Zawód : badacz; behawiorysta smoków; początkujący twórca świstoklików
Wiek : 26
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Zamężna
I do not chase. I conquer.
You will crumble for me
like a Rome.
You will crumble for me
like a Rome.
OPCM : 10
UROKI : 0 +3
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 0 +1
TRANSMUTACJA : 10 +7
CZARNA MAGIA : 0
ZWINNOŚĆ : 19
SPRAWNOŚĆ : 10
Genetyka : Czarownica
Sojusznik Rycerzy Walpurgii
Strona 2 z 2 • 1, 2
Salon Maude
Szybka odpowiedź