Wydarzenia


Ekipa forum
Kuchnia
AutorWiadomość
Kuchnia [odnośnik]21.01.19 21:54
First topic message reminder :

Kuchnia

Kuchnia znajdująca się w mieszkaniu Gwen wygląda niczym najświeższy, mugolski krzyk mody. Jest dość przestronna i jasna, urządzona w bieli i miętowym kolorze, z drewnianą podłogą. Lodówka i kuchenka wyglądają zawsze na czyste i zadbane: umiejętność czarowana pozwala właścicielce na sprawne i dokładne wyczyszczenie ich. Na środku pomieszczenia znajduje się też sześcioosobowy stół, często zawalony gazetami, książkami, szkicami, ołówkami… i masą innych bibelotów, które akurat Gwen zniosła do kuchni. Rzeczy jednak zwykle ułożone są tak, aby przynajmniej jedno miejsce nadawało się do natychmiastowego spożycia posiłku.
Mistrz gry
Mistrz gry
Zawód : -
Wiek : -
Czystość krwi : n/d
Stan cywilny : n/d
Do you wanna live forever?
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Kuchnia - Page 6 Tumblr_mduhgdOokb1r1qjlao4_500
Konta specjalne
Konta specjalne
http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/t475-sowa-mistrza-gry#1224 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 http://morsmordre.forumpolish.com/ https://www.morsmordre.net/t2762-skrytki-bankowe-czym-sa#44729 http://morsmordre.forumpolish.com/f124-woreczki-z-wsiakiewki

Re: Kuchnia [odnośnik]10.01.20 0:15
Uniosła brwi i spojrzała na Michaela z udawaną powagą.
Jestem artystką, jak sam wspominałeś. To nie jest stabilny zawód. Nie mogę nic obiecać, Michael – powiedziała, po czym wybuchła krótkim śmiechem.
Gdyby szlachcianki w ogóle miały ochotę kupować cokolwiek od mugolaczki! Chyba jeszcze ani jeden z jej obrazów nie został sprzedany do wyższych sfer. Nie przejmowała się tym szczególnie: zarabiała swoje, obracała się wśród ludzi, którzy ją szanowali. I w mugolskiej, i magicznej rzeczywistości. Właściwie… nie potrzebowała wcale więcej. Chociaż zawsze miło było zostać wyniesionym do wyższej pozycji. Doskonale zdawała sobie sprawę z tego, że posiadanie mecenasa mogłoby znacznie ustabilizować jej życie. Zdobycie go w magicznym świecie było jednak dla dziewczyny z jej pochodzeniem niemal niemożliwe.
Słysząc prośbę o uwarzenie eliksiru tojadowego zamilkła na chwile, poważniejąc.
Słyszałam o nim. On… pomaga z likantropią, tak? Przeglądałam kiedyś składniki i wydaje mi się… widzisz, on… jest bardzo, bardzo trudny. Wymaga dogłębnej znajomości astronomii, a ja ostatnio nawet nie sięgam zbyt często do tej wiedzy. – Westchnęła. – Przepraszam, chętnie bym to zrobiła, ale… raczej nie jestem w stanie poświęcić tyle czasu na naukę. Nawet jeśli… nauka zajęłaby mi lata.
Naprawdę chciałaby mu pomóc. Teraz, gdy siedział spokojnie przy jej stole, wydawał się sympatycznym i miłym człowiekiem, może trochę zagubionym. A Gwen nie lubiła odmawiać pomocy ludziom, których choć trochę lubiła. Eliksir tojadowy dorównywał swoją trudnością Felixowi. Panna Grey nigdy nawet nie próbowała zabierać się za ważenie tych specyfików, bo doskonale wiedziała, że nic by z tego nie wyszło. Była malarką, nie alchemiczką.
Ale jakbyś potrzebował coś prostszego… to wtedy mogę spróbować pomóc. Tylko napisz – obiecała. – Część eliksirów leczniczych i bojowych jestem w stanie przygotować, a czasem nawet je mam.
Niestety, Michael trafił na chwilę, w której Gwen pozbyła się większości takowych na rzecz Bertiego Botta. W tej chwili trochę żałowała tej decyzji. Bertie był jej znajomym, ale mimo wszystko, aurorowi chyba bardziej przydałyby się te eliksiry. Cóż, czasu nie cofnie, prezentu nie odbierze, a Bott pewnie też je wykorzysta. Co najwyżej może przygotować nowe.
Uniosła brew, słysząc jego drobne wyzwanie.
Ryzyko jest pociągające. – Uniosła brew, zniżając nieco głos, po czym wybuchnęła cichym śmiechem. – Och, błagam, widziałam, jak wyglądasz, zupełnie obiektywnie! Przecież żyję z patrzenia, na ludzi też! (a że zwykle wcale nie byli to nadzy panowie…) Odprowadzę cię – zaproponowała natychmiast.
Podała mu płaszcz, czekając, aż będzie gotowy do wyjścia, jak na dobrą gospodynię przystało. Johny wychodził sobie z jej mieszkania jak chciał, ale on był tu stałym bywalcem, czego nie można było powiedzieć o Tonksie, czy większości innych gości Gwen.
Daj znać, jak dojdziesz do siebie – dodała na pożegnanie, wahając się przez chwilę.
Nie wiedziała do końca, jak go pożegnać. Gdyby ich relacja zaczęła się inaczej i gdyby Michael był po prostu młodszy pewnie najzwyczajniej w świecie by go przytuliła. Raczej szukała, niż unikała kontaktu fizycznego. Ostatecznie zdecydowała się na krótki i nieszczególnie pewny uścisk wiszącej swobodnie przy ciele dłoni Michaela. Nieme trzymaj się przekazane przed wyjściem.

| zt


But I would lay my armor down if you said you’d rather
love than fight
Gwendolyn Grey
Gwendolyn Grey
Zawód : malarka
Wiek : 22
Czystość krwi : Mugolska
Stan cywilny : Panna
I cry a lot, but I am so productive; it's an art.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarownica
They are the hunters, we are the foxes
Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t5715-gwendolyn-grey-budowa https://www.morsmordre.net/t5762-varda https://www.morsmordre.net/t12139-gwendolyn-grey#373392 https://www.morsmordre.net/f179-dorset-bockhampton-greengrove-farm https://www.morsmordre.net/t5764-skrytka-bankowa-nr-1412#135988 https://www.morsmordre.net/t5763-g-grey#374042
Re: Kuchnia [odnośnik]02.02.20 2:51
16 marca 1957 roku

Podczas przypadkowego spotkania w kawiarni, panna Grey zaintrygowała Frances swoim niecodziennym podejściem do sztuki warzenia eliksirów. Przyrządzanie wywarów na tajemniczej kuchence elektrycznej wydawało jej się abstrakcyjne nie tylko dlatego, że dziewczyna nie była pewna, jak to urządzenie wygląda nawet jeśli miała ku temu pewne podejrzenia.
Panna Burroughs bardzo rzadko eksperymentowała. Należała do tych osób, które zawsze trzymały się stałych dróg, miejsc, oraz niewielkich, codziennych rytuałów zapewniających jej poczucie bezpieczeństwa. Nawet w kwestii eliksirów, zdawała się być zawsze tradycjonalistką, zwykle warzyła w blasku świec, w kociołkach umieszczonych nad ogniem, wedle własnej tradycji nie warząc trucizn w kociołku do eliksirów leczniczych i nie warząc eliksirów leczniczych w kociołku do trucizn. Do tej pory, jedynie w kwestii przepisów pozwalała sobie na odrobinę eksperymentowania. Frances każdą sesję warzenia skrupulatnie opisywała w swoim niewielkim notesie by później móc usiąść z kubkiem  gorącej herbaty i spokojnie przeanalizować co zrobiła dobrze, a co zrobiła źle. Zawsze po tym w innym zeszycie, gdzie zanotowane miała przepisy na wszystkie, znane jej eliksiry, dodawała spostrzeżenia i uwagi pięknym, złotym tuszem.
W zasadzie nie była pewna, co podkusiło ją, aby faktycznie poeksperymentować w tej materii. Ostatnie wydarzenia w jej życiu, będące skutkiem niespodziewanych przypadków, wbrew pozorom nastawiły pannę Burroughs dość pozytywnie. Kto wie, może we dwie odkryją coś, co znacząco wpłynie na jej pracę w Mungu bądź zdolności, dotyczące eliksirów? Nie wiedziała, czuła jednak ekscytację, związaną z propozycją i możliwością poznania czegoś, czego do tej pory nie przyszło jej poznać.
Zdawać by się mogło, że los sprzyja wszelkim formom eksperymentowania - wczorajszego wieczora dostała sowę, dotyczącą całkiem sporego zamówienia na najróżniejsze eliksiry. Niewiele myśląc, Frances napisała list do Gwendolyn i pewna, że go wysłała (i faktycznie wysłała, jednak nie do Gwen a do swojej matki co było skutkiem zmęczenia) przygotowała się do kolejnego dnia.
Przed drzwiami mieszkania dawnej przyjaciółki stawiła się równo o “umówionej” godzinie. I trzeba zauważyć, że panna Burroughs przygotowana była świetnie - miała ze sobą swoje kociołki, fiolki i słoiczki z ingrediencjami, czyste fiolki na eliksiry, etykietki, swoje dwa zeszyty i kawałek ciasta marchewkowego, które dzień wcześniej upiekła jej mama.
Z delikatnym uśmiechem na ustach zapukała do odpowiednich drzwi.
- Dzień dobry, Gwen! - Przywitała się z rudzielcem, gdy tylko buzia dziewczyny wyłoniła się zza drzwi. - Mam nadzieję, że dostałaś moją sowę i jesteś gotowa na wspólne warzenie, dostałam wczoraj całkiem spore zamówienie, mamy więc na czym eksperymentować. - Dodała, wskazując ruchem głowy na niewielką torebeczkę, w której za pomocą zaklęcia zmniejszającego pochowała wszystkie, potrzebne przedmioty. W końcu o wiele lepiej eksperymentować jest na ingrediencjach, za które płaci ktoś inny, niż one. Zwłaszcza, że obie panny raczej nie posiadały wielkiej sumy w swoich skrytkach.


Sometimes like a tree in flower,
Sometimes like a white daffadowndilly, small and slender like. Hard as di'monds, soft as moonlight. Warm as sunlight, cold as frost in the stars. Proud and far-off as a snow-mountain, and as merry as any lass I ever saw with daisies in her hair in springtime.
Frances Wroński
Frances Wroński
Zawód : Alchemiczka
Wiek : 21
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Zamężna
Even darkness must pass. A new day will come. And when the sun shines, it'll shine out the clearer.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarownica

Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t7986-frances-burroughs https://www.morsmordre.net/t8010-poczta-frances#228801 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f254-surrey-okolice-redhill-szafirowe-wzgorze https://www.morsmordre.net/t8011-skrytka-bankowa-nr-1937#228805 https://www.morsmordre.net/t8012-frances-burroughs#228806
Re: Kuchnia [odnośnik]03.02.20 21:32
Po wszystkim, co zdarzyło się rankiem, nie była w szczytowej formie. Gdy Michael opuścił jej mieszkanie, próbowała się za coś zabrać, ale nie była w stanie się na niczym skupić. Cały czas wracała myślami do Tonksa-wilkołaka. Nawet próba wykonania szybkiego szkicu jego zwierzęcej formy nie pomogła. Nic dziwnego, że była rozchwiana. Auror miał rację: mógł ją zabić jednym machnięciem łapy, czy kłapnięciem paszczy. Jakby tego było mało, w ludzkiej formie wydawał się ofiarą, nie drapieżnikiem. Miała wrażenie, że gdyby ją skrzywdził to (zakładając, że by przeżyła) on miałby większe problemy z tym związane, nie ona sama.
Kręciła się więc po domu bez większego celu, tu próbując pracować, tu sprzątać, tu gotować. Wzięła Betty na krótki spacer, ale ponieważ wszystko wokół wydawało się Gwen irytujące, psiak musiał zadowolić się tego dnia tylko krótką wizytą w parku i paroma wyjściami pod blok. W końcu niewyspana Gwen przysnęła na sofie w salonie. W końcu wstała naprawdę wcześnie, a nie była raczej rannym ptaszkiem.
Gdy usłyszała dzwonek do drzwi, podskoczyła jak na dźwięk alarmu. PALI SIĘ – pierwsze co przemknęło przez myśl jej zaspanego umysłu. Po kilku sekundach doszła jednak do siebie na tyle, aby uspokoić rozszalałe serce i wstać z miejsca. Podeszła do drzwi.
Czy to Michael? Może czegoś zapomniał? Może… może coś się stało? Była przekonana, że Tonks po powrocie do domu będzie spał przez kolejne dwa dni, ale kto wie? Zdziwiła się więc, gdy przez zerknięcie w wizjer ukazała się jej Frania. Zniekształcona, ale wyraźnie obłożona sprzętem. Gwen zmarszczyła na moment drzwi, ale przed ich otwarciem przywdziała na twarz grzeczny uśmiech.
Frances mogła zauważyć, że jej koleżanka ma zaspane oczy, rozwichrzone włosy i niezbyt czysty, roboczy strój. Koszula włożona w spodnie była wymięta i poplamiona farbą. Za dziewczyny wyglądał zaś potężny szczeniak, który machał ogonem i przekrzywiał łepek.
Cz… cześć, Frances! – powiedziała Gwen z lekkim wahaniem. – Ja… nie, przepraszam, nie dostałam żadnej sowy, wybacz, ale… ale… ale wejdź, proszę! – Odsunęła się od drzwi, żeby zaprosić koleżankę.
Czekając, aż dziewczyna wejdzie, rudowłosa podrapała się po głowie.
Tak, jasne, możemy poeksperymentować. Masz szczęście, miało mnie nie być w domu. Chcesz się może najpierw czegoś napić? Eliksiry warzę u góry, w pracowni i tam też mam czajnik… ale chyba wygodniej będzie usiąść – mówiła, cały czas starając się dojść do siebie. Naprawdę nie miała nic przeciwko gościom (Johnatan i tak wpadał do niej jak mu się podobało), ale wyrwana ze snu i po porannych przejściach potrzebowała chwili, aby w pełni powrócić do rzeczywistości.


But I would lay my armor down if you said you’d rather
love than fight
Gwendolyn Grey
Gwendolyn Grey
Zawód : malarka
Wiek : 22
Czystość krwi : Mugolska
Stan cywilny : Panna
I cry a lot, but I am so productive; it's an art.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarownica
They are the hunters, we are the foxes
Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t5715-gwendolyn-grey-budowa https://www.morsmordre.net/t5762-varda https://www.morsmordre.net/t12139-gwendolyn-grey#373392 https://www.morsmordre.net/f179-dorset-bockhampton-greengrove-farm https://www.morsmordre.net/t5764-skrytka-bankowa-nr-1412#135988 https://www.morsmordre.net/t5763-g-grey#374042
Re: Kuchnia [odnośnik]04.02.20 1:50
Spojrzenie blondynki omiotło zaspaną buzię znajomej, która trochę nie pasowała do zapowiedzianych wcześniej planów. W pierwszej chwili, panna Burroughs uznała, że rudzielec najzwyczajniej w świecie zapomniał o umówionym spotkaniu. I nie miała do niej o to najmniejszej pretensji, doskonale zdawała sobie sprawę z tego, że każdemu czasem zdarza się o czymś zapomnieć… I nie każdy jest tak boleśnie zorganizowany jak ona. Jak okazało się chwilę później, nawet tak poukładana osoba jak panna Burroughs, potrafiła coś przeoczyć, przegapić bądź najzwyczajniej nie dopilnować.
Blondynka zmarszczyła brwi, próbując przypomnieć sobie szczegóły, dotyczące wieczoru, gdy miała wysłać sowę do dawnej przyjaciółki.
-Och, naprawdę? Wybacz, byłam pewna, że ją wysłałam. - Odpowiedziała, mając nadzieję, że panna Grey nie będzie miała jej za złe, tej niezapowiedzianej wizyty. Ostrożnie weszła do mieszkania, a szaroniebieskie spojrzenie niemal od razu powędrowało w kierunku czarnego, potężnego szczeniaka. Och, jakże piękne było to stworzenie! Blondynka zawsze lubiła zwierzęta, mimo iż do tej pory nie miała okazji żadnego posiadać. Ostrożnie wyciągnęła w jego kierunku dłoń, by ten mógł zapoznać się z jej zapachem. Magiczne czy też nie, zapewne wszystkie zwierzęta lubiły wiedzieć, z kim mają do czynienia.
-W takim razie, bardzo się cieszę, że Cię zastałam. Naprawdę byłam pewna, że wysyłałam Morię z listem. - Odpowiedziała, przenosząc spojrzenie na rudzielca, który wydawał jej się… Odrobinę nie swój. Panna Burroughs uznała jednak, że to wszystko jest spowodowane faktem, że wyrwała trochę brutalnie wyrwała dziewczynę ze snu. Gwen powinna zdawać sobie sprawę, jak bardzo takie niezapowiedziane wizyty nie pasowały do sposobu bycia blondynki.
- Nie, dziękuję. - Grzecznie odpowiedziała na propozycję napoju. Och, jakże mogły siedzieć i pić herbatę, gdy czekały na nie eksperymenty, związane z eliksirami? Panna Burroughs była wyraźnie podekscytowana planami na popołudnie. Eliksiry były największą pasją Frances i wszystko, co z nimi związane wydawało jej się ekscytujące i naprawdę okrutnie ciekawe.
- Szczerze mówiąc, bardzo ciekawi mnie co tworzysz i to, jak warzysz eliksiry na tej całej kuchence. - Delikatnie, trochę nieśmiało dziewczyna przyznała się do zainteresowania. Eliksiry jak i malarstwo należały do jej grona zainteresowań. A skoro mogła zobaczyć dwie rzeczy na raz, czemu nie chcieć by z tego skorzystać?


Sometimes like a tree in flower,
Sometimes like a white daffadowndilly, small and slender like. Hard as di'monds, soft as moonlight. Warm as sunlight, cold as frost in the stars. Proud and far-off as a snow-mountain, and as merry as any lass I ever saw with daisies in her hair in springtime.
Frances Wroński
Frances Wroński
Zawód : Alchemiczka
Wiek : 21
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Zamężna
Even darkness must pass. A new day will come. And when the sun shines, it'll shine out the clearer.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarownica

Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t7986-frances-burroughs https://www.morsmordre.net/t8010-poczta-frances#228801 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f254-surrey-okolice-redhill-szafirowe-wzgorze https://www.morsmordre.net/t8011-skrytka-bankowa-nr-1937#228805 https://www.morsmordre.net/t8012-frances-burroughs#228806
Re: Kuchnia [odnośnik]04.02.20 11:16
Pokręciła głową, zaciskając wargi.
Może po prostu jeszcze nie dotarła? – zaproponowała. – Sowy bywają zawodne, to w końcu tylko zwierzęta. – Wzruszyła ramionami.
Właściwie całe to zachowanie naprawdę nie pasowało do Frances. Gwen, na ile pamiętała ją ze szkoły, doskonale wiedziała, że dziewczyna zawsze jest przygotowana na każdą okazję i każdą możliwość. Pod tym względem były zawsze całkowitymi przeciwieństwami. Gwen miała w sobie sporą dawkę chaosu, robią wiele rzeczy niezbyt dokładnie i podejmując decyzje w emocjonalny sposób. Frances nad wszystkim się zastanawiała, wszystko analizowała. Wpadanie bez zapowiedzi było nie w jej stylu. Ba, odwiedziny bez odpowiedzi na sowę! Już to sugerowało, że panna Burroughs, choć starała się być zawsze przygotowana, czasem robiła błędy. Może to kwestia przepracowania? Charlie wielokrotnie wspominała o tym, ile ma pracy. Frances też pewnie nie narzekała na nadmiar wolnego czasu.
Nic się nie stało, naprawdę. Tylko daj mi chwilę – powiedziała, nieudolnie próbując stłumić ziewnięcie. – Mówiłaś, że coś musisz przygotować dla klienta? Mam nadzieję, że damy radę coś na tym uwarzyć. Mi wychodziło, Charlie też, ale nigdy nie wiadomo. Ech, wybacz, miałam naprawdę… trudny poranek – wyjaśniła, chyba trochę niepotrzebnie. Miała wrażenie, że bardzo jasno widać, że coś jest z nią nie tak, a nie chciała, by Frances pomyślała, że jest tu niemile widziana… albo że przyszła w odwiedziny do chorej… czy… cokolwiek.
Skinęła głową. Nie miała zamiaru naciskać, choć sama nie miałaby nic przeciwko, aby najpierw usiąść i napić się kawy. Oj tak, przydałaby jej się kawa. Najwyżej zrobi potem, u góry.
To chodźmy to pracowni. Betty, zostań tutaj – powiedziała do psa, który chyba spodobał się Frances. Gwen nie miała jednak siły, by wykrzesać z siebie na tyle entuzjazmu, by przedstawić sobie nawzajem obydwie panie.
Otworzyła drzwiczki w suficie, wyciągając drabinę. Dała Frances znak, by dziewczyna podążyła za nią.
Chodź. Rzeczy lepiej przetransportować zaklęciem – powiedziała, wspinając się na górę. Sama tak regularnie robiła.
Gdy obydwie znalazły się u góry razem z przedmiotami, Frances na pewno mogła dostrzec dość chaotyczne wnętrze, pełne schowanych za płótnami obrazów i walających się farb. Pod oknem znajdowała się sztaluga z naniesionym szkicem, a tuż obok niej niewielki stolik, na którym znajdowała się kuchenka. Niewielka, przenośna i raczej nie droga, ale na potrzeby Gwen jak znalazł. Niczego więcej nie potrzebowała.
To ta kuchenka – wyjaśniła dziewczyna, podchodząc do przedmiotu. – Wiesz, jak działa? – spytała, niepewna, na ile Frances zna mugolskie wynalazki i obyczaje. W końcu dla większości czarodziejów to była czarna magia.


But I would lay my armor down if you said you’d rather
love than fight
Gwendolyn Grey
Gwendolyn Grey
Zawód : malarka
Wiek : 22
Czystość krwi : Mugolska
Stan cywilny : Panna
I cry a lot, but I am so productive; it's an art.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarownica
They are the hunters, we are the foxes
Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t5715-gwendolyn-grey-budowa https://www.morsmordre.net/t5762-varda https://www.morsmordre.net/t12139-gwendolyn-grey#373392 https://www.morsmordre.net/f179-dorset-bockhampton-greengrove-farm https://www.morsmordre.net/t5764-skrytka-bankowa-nr-1412#135988 https://www.morsmordre.net/t5763-g-grey#374042
Re: Kuchnia [odnośnik]04.02.20 19:19
Panna Burroughs wzruszyła ramionami.
-Nie wiem, będę musiała sprawdzić. - Stwierdziła, przenosząc spojrzenie gdzieś na swoje stopy. Och, chyba faktycznie ostatnio trochę za wiele godzin pracowała w oparach eliksirów. Warzyła w końcu nie tylko w Świętym Mungu ale i dla wujka oraz na prywatne zlecenia, nie raz spędzając nad tym stanowczo zbyt długi okres czasu. W głowie Frances odnotowała. aby w następnych dniach, znaleźć trochę czasu na odpoczynek, zapewne w towarzystwie ksiąg.
Blondynka przez chwilę, uważniej przyjrzała się Gwen. Dość miękko, nienachalnie, wyszukując w jej buzi czegoś, co podpowiedziałoby jej, jak wygląda sytuacja. Cóż, zapewne gdyby nie ta długa przerwa w znajomości, byłoby łatwiej zauważyć wszelkie, możliwe oznaki tego, że u rudzielca działo się coś niedobrego.
- Tak, dostałam całkiem spore zamówienie. Jeśli się uda, od razu będziemy mogły sprawdzić ich działanie. A jeśli nie wyjdą, mam własną, niewielką pracownię w mieszkaniu, więc będę mogła szybko to nadrobić. - Odpowiedziała, posyłając dziewczynie delikatny uśmiech. Dostała sporą sumę na ingrediencje, nie widziała więc problemu, gdyby jakieś zostały zmarnowane. Przy okazji była pewna, że szybko dostaną zwrotkę z ich działanie. - A z tym porankiem… Wszystko w porządku? - Zapytała, unosząc z zaciekawieniem brew. W końcu, jeśli Gwen miała problemy, może panna Burroughs będzie mogła jej pomóc? Nawet jeśli pomoc wymagałaby stworzenie silnej trucizny… Och, chyba za dużo czasu spędzała na rozmowach z wujem…
Grzecznie Frances podążyła rudzielcem, co jakiś czas wędrując spojrzeniem na boki i dyskretnie rozglądając się po mieszkaniu. Ostrożnie wspięła się po drabinie, uważnie stawiając stopy aby przypadkiem nie legnąć niczym długa. A gdy już były na górze, prostym zaklęciem przywołała swoje rzeczy, ustawiając je gdzieś z boku, aby nie stały na drodze. Uważnie rozejrzała się po pomieszczeniu, robiąc kilka niewielkich kroków. Szaroniebieskie spojrzenie przejechało po płótnach, obrazach i reszcie pomieszczenia. I już chciała coś powiedzieć, gdy Gwendolyn zwróciła jej uwagę, na tajemniczą kuchenkę. Blondynka z zainteresowaniem podeszła do urządzenia, uważnie je obserwując.
- Nie, nie mam pojęcia jak to działa. - Wyznała, przenosząc spojrzenie na rudzielca. - Nigdy nie miałam okazji, aby być w mugolskim domu. Jedynie słyszałam, że pewne rzeczy są podobne, ale nie znam niemagicznych wynalazków. - Dodała jeszcze, posyłając Gwen delikatny uśmiech. Cóż, zapewne nie była wyjątkiem. Wielu czarodziejów nie miało styczności ze światem mugolskim i panna Burroughs nie była wielkim wyjątkiem. Co nie co słyszała, czasem przyszło jej zobaczyć coś, co należało do mugolskiego świata, nigdy jednak nie miała z nim bezpośredniej styczności.


Sometimes like a tree in flower,
Sometimes like a white daffadowndilly, small and slender like. Hard as di'monds, soft as moonlight. Warm as sunlight, cold as frost in the stars. Proud and far-off as a snow-mountain, and as merry as any lass I ever saw with daisies in her hair in springtime.
Frances Wroński
Frances Wroński
Zawód : Alchemiczka
Wiek : 21
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Zamężna
Even darkness must pass. A new day will come. And when the sun shines, it'll shine out the clearer.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarownica

Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t7986-frances-burroughs https://www.morsmordre.net/t8010-poczta-frances#228801 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f254-surrey-okolice-redhill-szafirowe-wzgorze https://www.morsmordre.net/t8011-skrytka-bankowa-nr-1937#228805 https://www.morsmordre.net/t8012-frances-burroughs#228806
Re: Kuchnia [odnośnik]04.02.20 20:25
Skinęła głową, nie komentując. Może z jej sową po prostu coś się działo? Zachorowała? To przecież tylko zwierzęta, miały prawo do gorszego dnia czy samopoczucia. Grunt, że się stało, a Frances była w jej mieszkaniu. Trochę niezapowiedziana, w nienajlepszej chwili, ale to przecież nie oznaczało, że jest niemile widziana. Panna Grey miała zamiar ugościć koleżankę tak dobrze, jak tylko potrafiła.
Na pewno nie boisz się zmarnowania składników? – spytała. Niektóre z nich wcale nie były tanie. – Możemy zawsze skorzystać z tego, co mam. Nie jest tego dużo, ale… – Wzruszyła ramionami. Na ich potrzeby powinno wystarczyć.
Na pytanie o przebieg poranka przygryzła wargę i westchnęła cicho.
Właściwie to… tak. Po prostu… odkryłam, że znajomy ma pewien problem i to nie daje mi spokoju. Ale to raczej jego prywatna sprawa, no wiesz… nie chciałabym……się wygadać. Frances mimo wszystko nie była wcale jej przyjaciółką i Gwen wolałaby zostawić kwestię likantropi Tonksa dla siebie. Zwłaszcza, że ani z koleżanką, ani aurorem nie była na tyle blisko, by wiedzieć, na ile może sobie pozwolić. A w takiej sytuacji lepiej milczeć. Zwłaszcza, że malarka nie miała zamiaru zostać oskarżona o plotkarstwo.
Teraz jednak, chwilę po spotkaniu z Michaelem, naprawdę zaczęła zastanawiać się nad tym, w jaki sposób wilkołak cały czas pracował w biurze aurorów. Nie żeby negowała jego umiejętności czy kompetencje: w te akurat nie wątpiła. Ale biorąc pod uwagę sytuację polityczną to było naprawdę szalone połączenie. Mugolak, wilkołak i auror – na pewno nie miał łatwo w biurze.
Bo działają podobnie… tylko czasem lepiej. I bez magii. Niektóre są przez to mniej kapryśne. Inne bardziej. Ale dlatego wydaje mi się, że dobrze łączyć obydwie metody – wyjaśniła. – Magia i mugolskie wynalazki często dają najlepsze efekty. Widzisz ten kabel? O, tę linkę? W niej płynie prąd, czyli coś jak eee… błyskawica, tylko zamknięta w lince. Niebezpieczna, ale ujarzmiona. Ma dużo energii, więc zasila te metalowe płyty, jeśli się je włączy. – W ramach demonstracji przekręciła włącznik. – Tylko tego nie dotykaj, bo się poparzysz. Zaraz ci pokażę, jak się na tym warzy. Właściwie… tak samo, tylko bez ognia.
Przygotowała składniki i kociołek, który postawiła na kuchence. Szybko sprawdziła, co ma w zapasie, po czym spytała się Frances:
Może eliksir przebudzenia na początek? Mam wszystko, co potrzebne.
Już chwilę później dodała do kociołka piołun, czyli serce wywaru. Następnie wrzuciła do niego rogate ślimaki, płatek mirtu, liść jemioły i krew byka. Zamieszała eliksir, z nadzieją, że stworzenie mikstury jej się powiedzie.
Nie jestem zawodowcem – przypomniała Frances. – Ale to nie trudna mikstura, może wyjdzie. Chyba wszystko robię dobrze?


But I would lay my armor down if you said you’d rather
love than fight
Gwendolyn Grey
Gwendolyn Grey
Zawód : malarka
Wiek : 22
Czystość krwi : Mugolska
Stan cywilny : Panna
I cry a lot, but I am so productive; it's an art.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarownica
They are the hunters, we are the foxes
Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t5715-gwendolyn-grey-budowa https://www.morsmordre.net/t5762-varda https://www.morsmordre.net/t12139-gwendolyn-grey#373392 https://www.morsmordre.net/f179-dorset-bockhampton-greengrove-farm https://www.morsmordre.net/t5764-skrytka-bankowa-nr-1412#135988 https://www.morsmordre.net/t5763-g-grey#374042
Re: Kuchnia [odnośnik]04.02.20 20:25
The member 'Gwendolyn Grey' has done the following action : Rzut kością


'k100' : 96
Morsmordre
Morsmordre
Zawód : Mistrz gry
Wiek :
Czystość krwi : n/d
Stan cywilny : n/d
O Fortuna
velut Luna
statu variabilis,
semper crescis
aut decrescis...
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Kuchnia - Page 6 Tumblr_lqqkf2okw61qionlvo3_500
Konta specjalne
Konta specjalne
http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/f124-woreczki-z-wsiakiewki
Re: Kuchnia [odnośnik]05.02.20 2:03
Panna Burroughs machnęła ręką, na wspomnienie o składnikach.
- Większość składników roślinnych hoduję w domu, zawsze też doliczam odpowiednią sumę, gdyby eliksir mi nie wyszedł. - Stwierdziła, wzruszając ramionami. Fakt, że większość jej “klientów” którym zwykle pośredniczył wuj, było w stanie zapłacić naprawdę wysoką cenę za odpowiedni eliksir oraz dyskrecję. Nie czuła się dobrze z warzeniem dla podejrzanych typów, płacili oni jednak dobre pieniądze a gdzieś w środku, panna Burroughs miała ochotę wyprowadzić się z doków. Znaleźć mieszkanko gdzieś, bliżej pracy i zrealizować dawne marzenie, które zostało jej zabrane przez chorobę matki.
Blondynka kiwnęła jedynie głową na słowa rudzielca. Och, nie miała zamiaru wnikać. Wcześniejsze słowa zdawały się wskazywać na to, że dziewczyna ma jakiś problem, gdy jednak Frances poznała jego istotę, nie miała zamiaru zgłębiać tej kwestii.
- Och, rozumiem. - Stwierdziła, posyłając dziewczynie delikatny uśmiech. I mimo iż cisnęło się jej na usta, że gdyby potrzebowała może liczyć na jej pomoc, panna Burroughs miała wrażenie, że w tym momencie może to zostać źle odebrane. Tak, jakby chciała wnikać w problemy znajomego Gwen, co z pewnością nie należało do jej intencji.
Blondynka uważnie słuchała słów, jakie padały z ust panny Grey, gdy ta wypowiadała swoje zdanie, dotyczące mugolskich urządzeń. Na jej buzi wymalowane było zastanowienie i autentyczne zaciekawienie. Ach, świat mugoli wydawał się taki inny!
- Zawsze sądziłam, że to magiczne wynalazki są bardziej… pewne. Głównie przez fakt, że na magią jesteśmy w stanie panować i wiemy, jak działa. - Odpowiedziała, zerkając na rudzielca. Jej pogląd na sprawy, naprawdę zaintrygował pannę Burroughs. Uważnie śledziła wzrokiem linkę, którą wskazała jej znajoma próbując zrozumieć działanie owej kuchenki elektrycznej. - Czy jesteś w stanie kontrolować temperaturę tych płyt, gdy włączasz to urządzenie? Skoro w tym kablu znajduje się ten cały prąd, musi być też jakiś zbiornik, z którego się go czerpie, dobrze myślę? - Och, nie byłaby sobą, gdyby nie dopytała się o interesujące ją kwestie. Warzenie eliksirów na czymś takich zdawało się jej abstrakcyjne i w pewien sposób przełomowe. Zachęcające Frances do eksperymentowania z kociołkami, zaklęciami i przedmiotami. A gdy Gwen przygotowywała wszystko do warzenia, blondynka wyjęła ze swoich rzeczy jeden z zeszytów, by zanotować wszelkie postępy. Wpierw zaznaczyła, na jakim urządzeniu będą przyrządzać eliksir oraz zanotować wszelkie procedury, by móc później zbadać różnice i podobieństwa dwóch, tych samych eliksirów warzonych na innym źródle ciepła. Spojrzenie Frances wędrowało z zeszytu na kociołek w czasie gdy notowała wszystkie ruchy Gwen.
- Och, tak. Jak najbardziej wszystko robisz dobrze. Widzisz, przy każdej sesji warzenia eliksirów, zwłaszcza tych nowych, zapisuję wszystkie kroki, żeby móc je porównać i sprawdzić, w którym wariancie wychodzą najlepiej. Dziś chciałabym spisać krok po kroku i ruch po ruchu jak przyrządzamy eliksir, żeby móc dokładnie to powtórzyć nad ogniem i zbadać późniejsze różnice. Kto wie, może dowiemy się czegoś ciekawego? - Starała się mówić prosto i zwięźle, nie używając swoich skrótów myślowych, aby przekazać Gwen, jaki miała plan dotyczący tych wszystkich eliksirów. Z racji zawodu, Frances miała iście akademickie podejście do całego przedsięwzięcia. A gdy eliksir był gotowy, pozwoliła sobie zerknąć do kociołka, sprawdzić klarowność, otrzymany kolor oraz zapach, by odnotować je w swoim zeszycie.
- Świetnie Ci wyszedł, naprawdę. - Och, musiała ją pochwalić! - Teraz moja kolej? - Spytała unosząc brew, a gdy Gwen potwierdziła, rozpoczęła szykowanie wszystkich składników. Z zaciekawieniem uniosła dłoń nad metalową płytą, by sprawdzić czy poczuje od niej ciepło.
- Ja mam zamówienie na kameleona, ważyłaś go już kiedyś? - Spytała, unosząc z zaciekawieniem brew. Cóż, jeśli Grey nie miała okazji go warzyć, miała okazję aby poznać przepis i przyjrzeć się poczynaniom alchemiczki. Frances dodała jako serce żądło mantrykory, następnie do kociołka wleciał język kameleona, pióro świergotnika, włos z głowy hipokampusa i płatki mirtu. A gdy eliksir musiał się pogotować, Frances szybko, w swoich skrótach odnotowała sposób, w jaki go przyrządziła.


Sometimes like a tree in flower,
Sometimes like a white daffadowndilly, small and slender like. Hard as di'monds, soft as moonlight. Warm as sunlight, cold as frost in the stars. Proud and far-off as a snow-mountain, and as merry as any lass I ever saw with daisies in her hair in springtime.
Frances Wroński
Frances Wroński
Zawód : Alchemiczka
Wiek : 21
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Zamężna
Even darkness must pass. A new day will come. And when the sun shines, it'll shine out the clearer.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarownica

Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t7986-frances-burroughs https://www.morsmordre.net/t8010-poczta-frances#228801 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f254-surrey-okolice-redhill-szafirowe-wzgorze https://www.morsmordre.net/t8011-skrytka-bankowa-nr-1937#228805 https://www.morsmordre.net/t8012-frances-burroughs#228806
Re: Kuchnia [odnośnik]05.02.20 2:03
The member 'Frances Burroughs' has done the following action : Rzut kością


'k100' : 69
Morsmordre
Morsmordre
Zawód : Mistrz gry
Wiek :
Czystość krwi : n/d
Stan cywilny : n/d
O Fortuna
velut Luna
statu variabilis,
semper crescis
aut decrescis...
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Kuchnia - Page 6 Tumblr_lqqkf2okw61qionlvo3_500
Konta specjalne
Konta specjalne
http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/f124-woreczki-z-wsiakiewki
Re: Kuchnia [odnośnik]05.02.20 12:31
Uniosła brwi, nieco zdziwiona.
Och, naprawdę? To proste? Ja chyba nie miałabym czasu… wiesz, mam dużo zleceń, a próbuje też się uczyć innych rzeczy… W szkole trochę zaniedbałam podstawy i próbuję cały czas nad nimi pracować – wyjaśniła. – Ale roślinne są zwykle tańsze… ze zwierzęcymi jest większy problem – zauważyła.
Powszechne zioła można było dostać tanio i po kosztach, a płatki niektórych kwiatów wystarczyło czasem nawet kupić w kwiaciarni. Gorzej było ze składnikami zwierzęcymi, których zdobycie naprawdę nie było czasem proste. Gwen jednak, jako alchemik-amator, raczej nie miała zamiaru zawracać sobie głowy cięciem kosztów w tej materii. Nie warzyła zawodowo, a hobbystycznie, co pozwalało jej na pewną dawkę lekkomyślności, przynajmniej jeśli chodziło o zakup składników.
Pokręciła głową. Przynajmniej ona, wychowana na styku dwóch światów, trochę inaczej odbierała tę kwestię.
A anomalie? Mugolskie wynalazki nie będą powodować takich problemów na TAKĄ skalę, bo nie są połączone siecią… czarów. Czy jak to tam można byłoby nazwać. I mogą się popsuć, to fakt, ale to często wbrew pozorom proste konstrukcje. Chociaż nie pytaj mnie o detale, nie jestem inżynierem. – Uśmiechnęła się jakby trochę przepraszająco. – Tymi przekrętłami możesz kontrolować ciepło, to trzeba trochę wyczuć. Sama wolę ogień… ale go łatwiej zaprószyć. Tak mi się przynajmniej wydaje. I prąd dostarcza elektrownia… jakoś się go tam tworzy… czy raczej ujarzmia? Ale to musiałabyś się chyba wybrać na wycieczkę, ja znam tylko ogólny koncept.
Przecież nawet nie skończyła mugolskiej szkoły średniej, aby na takie tematy się wypowiadać. Ojciec próbował uzupełniać niemagiczną edukację córki w okresie letnich przerw, ale to było raczej za mało, by zrobić z niej specjalistę. Gwen rozumiała wiec działanie urządzeń, ale jeśli Frances interesował ten temat, musiałaby zgłębiać wiedzę na własną rękę. Budowa maszyn, magicznych czy niemagicznych, nigdy szczególnie nie pasjonowała malarki. To przecież było tak męskie zajęcie!
To bardzo ciekawe podejście – stwierdziła, mieszając w kociołku i kątem oka spoglądając na skrupulatnie notującą Frances. – To się naprawdę przydaje? Doszłaś już do jakiś ciekawych wniosków? Czy raczej wykluczasz swoje błędy? – dopytała.
Eliksir, na całe szczęście, udał się Gwen. No, przynajmniej nie ośmieszyła się przed znajomą! Przelała miksturę do fiolki, obserwując, jak Frances skutecznie warzy eliksir kameleona. Słysząc jej pytanie, pokręciła głową.
Nie, chyba nie – przyznała. – Ale mogę nie pamiętać. Trochę tego było. Może w szkole? – Zmarszczyła brwi, próbując sobie przypomnieć.
Zaczekała, aż Frances – oczywiście bardzo skutecznie – uwarzy eliksir, w międzyczasie grzebiąc w swoich składnikach.
Mam jeszcze jaja widłowęża… Spróbowałabym szybko zrobić wężowe usta, jeśli nie masz nic przeciwko. Potem nie będzie mi się chciało tego wszystkiego rozkładać – stwierdziła z grzecznym uśmiechem, zabierając się za czyszczenie własnego kociołka.
Już po chwili kociołek stał na kuchence, a Gwen wrzuciła do niego serce, czyli jaja widłowęża. Następnie, mieszając całość, zaczęła powoli dodawać kolejne składniki: kolec kaktusa, oczy gnoma, kieł węża i jad żmii irańskiej.


But I would lay my armor down if you said you’d rather
love than fight
Gwendolyn Grey
Gwendolyn Grey
Zawód : malarka
Wiek : 22
Czystość krwi : Mugolska
Stan cywilny : Panna
I cry a lot, but I am so productive; it's an art.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarownica
They are the hunters, we are the foxes
Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t5715-gwendolyn-grey-budowa https://www.morsmordre.net/t5762-varda https://www.morsmordre.net/t12139-gwendolyn-grey#373392 https://www.morsmordre.net/f179-dorset-bockhampton-greengrove-farm https://www.morsmordre.net/t5764-skrytka-bankowa-nr-1412#135988 https://www.morsmordre.net/t5763-g-grey#374042
Re: Kuchnia [odnośnik]05.02.20 12:31
The member 'Gwendolyn Grey' has done the following action : Rzut kością


'k100' : 11
Morsmordre
Morsmordre
Zawód : Mistrz gry
Wiek :
Czystość krwi : n/d
Stan cywilny : n/d
O Fortuna
velut Luna
statu variabilis,
semper crescis
aut decrescis...
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Kuchnia - Page 6 Tumblr_lqqkf2okw61qionlvo3_500
Konta specjalne
Konta specjalne
http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/f124-woreczki-z-wsiakiewki
Re: Kuchnia [odnośnik]05.02.20 15:53
- Wiem, że zwykle są tańsze, ale przy ilościach jakie warzę to i tak dla mnie spora oszczędność. Wiesz, klient za nie płaci, a ja nie muszę, przez co mam dodatkowy zarobek. Z resztą, jakbyś chciała zobaczyć jak to wygląda, zawsze możesz mnie odwiedzić. - Panna Burroughs wzruszyła ramionami, pewna, że w ogólnym rozrachunku wychodzi na plus. Chciała wyprowadzić się kiedyś z doków, a do tego potrzebowała odpowiedniej ilości pieniędzy. Nie widziała również żadnego problemu, aby rudzielec ją odwiedził i zobaczył jej kolekcję roślin. Po za ingrediencjami posiadała również kolekcję pięknych kwiatów, niemal wszystkich w odcieniach niebieskiego. Frances uwielbiała swoje kwiaty i chętnie pokazywała je swoim gościom, zwłaszcza gdy byli zainteresowani tematem.
Uważnie słuchała słów rudzielca, zastanawiając się nad nimi.
- Wybacz mi te wszystkie pytania, nigdy nie miałam z tym styczności i ciekawi mnie Twoje spojrzenie na tę sprawę, zwłaszcza, że znasz oba światy. Ja znam tylko jeden. - przyznała, delikatnie się rumieniąc. Nie chciała przecież wyjść na niegrzeczną, temat jednak wyraźnie ją zaciekawił. Zwłaszcza, jeśli chodzi o kuchenkę i jej użycie przy warzeniu eliksirów. - To fascynujące! Ciekawi mnie, czy gdyby zmieniać temperaturę podczas warzenia wpłynęło to na warzenie eliksirów oraz ich jakość. Słyszałam przypadki, że alchemicy przypalali eliksiry, zwłaszcza te, które wymagają długiego warzenia… - Rzuciła uważnie obserwując kuchenkę. Ach, jakby mogła dokładniej zbadać ten temat! Może doszłąby do jakichś przełomowych wniosków, które zapewniłyby jej uznanie? Tylko czy dałoby się uzyskać podobny efekt bez kuchenki? Większość czarodziejów była jednak negatywnie nastawiona do mugolskich urządzeń.
Słysząc kolejne pytanie, Frances wyjęła z torby drugi notes, z zanotowanymi przepisami na eliksiry. - Możesz zerknąć, złotym tuszem zapisuję wszystkie wnioski z sesji warzenia. Czasem uda mi się wykluczyć błąd, czasem do czegoś dojdę… Lubię sprawdzać w jakim zestawieniu ingrediencje najlepiej działają w różnych eliksirach, zwłaszcza jeśli któryś nie wyjdzie. Casem z ciekawości sprawdzam, jaka będzie różnica między zmielonym składnikiem, nienaruszonym a posiekanym… Tak dziwne, zawodowe hobby. - Wyznała wzruszając ramionami. Dla panny Burroughs była to iście fascynująca rozrywka, była jednak pewna, że wiele osób odebrałoby to za, delikatnie mówiąc, strasznie nudne rozwiązanie. W końcu po każdym warzeniu spędzała na analizie kolejne dwie bądź trzy godziny.
- Nie mam nic przeciwko. - Odpowiedziała, przenosząc swój kociołek na bok. Następnie rozlała eliksir do odpowiednich fiolek, do których przypisała odpowiednio opisane etykietki, z zaznaczeniem z którego warzenia pochodzą. Co jakiś czas zerkała na poczynania Gwendolyn, by wszystko dokładnie zanotować. Panna Burroughs zmarszczyła brwi, gdy eliksir dawnej znajomej był gotowy. - Ma trochę jaśniejszy kolor niż powinien, powinnaś uważać. - Powiedziała z uśmiechem, kończąc czyścić swój kociołek.
- Ja mam jeszcze do zrobienia eliksir kociego wzroku. - Powiedziała, po czym naszykowała odpowiednie składniki. Płatki ciemiernika jako serce, następnie dodała ślinę dzikiego kuguchara, krew memortka, pióro sroki i język pufka.


Sometimes like a tree in flower,
Sometimes like a white daffadowndilly, small and slender like. Hard as di'monds, soft as moonlight. Warm as sunlight, cold as frost in the stars. Proud and far-off as a snow-mountain, and as merry as any lass I ever saw with daisies in her hair in springtime.
Frances Wroński
Frances Wroński
Zawód : Alchemiczka
Wiek : 21
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Zamężna
Even darkness must pass. A new day will come. And when the sun shines, it'll shine out the clearer.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarownica

Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t7986-frances-burroughs https://www.morsmordre.net/t8010-poczta-frances#228801 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f254-surrey-okolice-redhill-szafirowe-wzgorze https://www.morsmordre.net/t8011-skrytka-bankowa-nr-1937#228805 https://www.morsmordre.net/t8012-frances-burroughs#228806
Re: Kuchnia [odnośnik]05.02.20 15:53
The member 'Frances Burroughs' has done the following action : Rzut kością


'k100' : 36
Morsmordre
Morsmordre
Zawód : Mistrz gry
Wiek :
Czystość krwi : n/d
Stan cywilny : n/d
O Fortuna
velut Luna
statu variabilis,
semper crescis
aut decrescis...
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Kuchnia - Page 6 Tumblr_lqqkf2okw61qionlvo3_500
Konta specjalne
Konta specjalne
http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/f124-woreczki-z-wsiakiewki
Re: Kuchnia [odnośnik]05.02.20 16:37
Skinęła głową. Frances naprawdę miała ku takiemu zachowaniu powody. Gwen zaś chyba musiałaby przestać spać, gdyby jeszcze chciała hodować we własnym mieszkaniu rośliny… Te kilka kwiatków na oknach i tak ledwo dychało, bo panna Grey regularnie zapominała o podlewaniu.
Chętnie – odpowiedziała z uśmiechem. – Może przy okazji nauczysz mnie czegoś o ziołach? Ostatnio odświeżam wiedzę z Hogwartu. Nawet kupiłam jakieś podręczniki – stwierdziła. Tuż po spotkaniu w ogrodzie botanicznym z Charlie odwiedziła księgarnie na Pokątnej i zakupiła książki, które pomogły jej przypomnieć sobie podstawy ze szkoły.
Wykonała uspokajający gest rękami.
Nic się nie dzieje, pytaj śmiało. Tylko… nie jestem w stanie ci na wszystko odpowiedzieć – powiedziała przepraszającym tonem. – Chyba musiałabyś sama to sprawdzić… Jeśli chcesz, jestem często w domu, a warzę rzadko, kuchenka jest wolna – zaproponowała.
Gwen nie miała nic przeciwko, aby Frances prowadziła na temat kuchenki dowolne badania. To przecież tylko kolejny krok w stronę złączenia dwóch części świata! Sama zaś nie miała wystarczającej technicznej wiedzy na temat eliksirów, by się tym zająć. Mogłaby pomóc, coś potrzymać, nauczyć się czegoś przy okazji, ale na pewno nie prowadzić badania. Frances, jako charakter o wiele bardziej poukładany i ścisły, raczej o wiele lepiej poradziłaby sobie w trakcie takich eksperymentów. Gwen mogła tylko pokazać jej działanie kuchenki.
Gdy skończyła warzyć eliksir, spojrzała na niego krzywo.
I chyba zapach nie taki… nie sądzisz? – Zmarszczyła brwi. – Ale może się do czegoś nada, zobaczymy…
Przelała płyn do fiolki. To nie był trudny eliksir, więc może akurat? Kto tam wie. Wężowe usta były eliksirem o całkiem ciekawym działaniu i może akurat komuś się przydadzą… a w razie czego, nie sądziła, by nieudany eliksir komuś szczególnie zaszkodził. Czasem warto zaryzykować biegunkę, gdy człowiek chce poprawić swoje umiejętności.
Obserwowała, jak Frances wychodzi kolejny eliksir. Dziewczyna była w tym naprawdę biegła i Gwen obserwowała ją z przyjemnością. Pochwaliła ją, gdy specyfik wyszedł. Z resztą, chyba sama już jakiś czas temu go warzyła.
Gdy alchemiczka zakończyła pracę, pomogła Gwen w sprzątaniu całego bałaganu, aby następnie zejść z panną Grey do kuchni, gdzie malarka przygotowała dla nich obydwu herbatę, którą przegryzły przyniesionym przez blondynkę ciastem marchewkowym.  

|zt x2


But I would lay my armor down if you said you’d rather
love than fight
Gwendolyn Grey
Gwendolyn Grey
Zawód : malarka
Wiek : 22
Czystość krwi : Mugolska
Stan cywilny : Panna
I cry a lot, but I am so productive; it's an art.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarownica
They are the hunters, we are the foxes
Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t5715-gwendolyn-grey-budowa https://www.morsmordre.net/t5762-varda https://www.morsmordre.net/t12139-gwendolyn-grey#373392 https://www.morsmordre.net/f179-dorset-bockhampton-greengrove-farm https://www.morsmordre.net/t5764-skrytka-bankowa-nr-1412#135988 https://www.morsmordre.net/t5763-g-grey#374042

Strona 6 z 7 Previous  1, 2, 3, 4, 5, 6, 7  Next

Kuchnia
Szybka odpowiedź
Uprawnienia

Nie możesz odpowiadać w tematach