Morsmordre :: Nieaktywni :: Powiązania
Shelta Vane
Strona 1 z 2 • 1, 2
AutorWiadomość
1931 - 1942 - entuzjastyczna, nieletnia mieszkanka Fleetwood będącego niewielkim portowym miasteczkiem w hrabstwie Lancashire w którym to dziadkowie powadzili rodzinną karczmę. Mama pracowała w tej jako kelnerka, a tata był marynarzem.
1942 - 1949 - życzliwa Puchonka uzdolniona w numerologii oraz alchemii. W czasie wakacyjnych oraz świątecznych przerw kelnerka i pomoc kuchenna przy rodzinnym interesie
1949 - początek 1953 - bez konkretnego planu na siebie obija się od jednego do drugiego stażu w Ministerstwie. Próbowała tam swojego szczęścia w Departamentu Magicznych Gier i Sportów w Urzędzie Patentów Absurdalnych, w Departament Transportu Magicznego w Komisji Kwalifikacyjnej Teleportacji jako asystentka jednego z instruktorów, później w Biurze Głównym Sieci Fiuu i Urzędzie Świstoklików tego samego departamentu. W tym czasie zdobyła również licencję alchemiczną.
1953 - stagnacja i wegetacja w rodzinnym zaciszu. Wykonywanie drobnych świstoklikowych oraz alchemicznych zleceń
1954 - 1956 - początki realizowania się jako naukowiec. Jako biegły numerolog konsultuje oraz asystuje przy cudzych badaniach. Wciąż tworzy eliksiry oraz świstokliki na zamówienie. Inwestuje w swój własny dom-pracownię niedaleko rodzinnej karczmy, która wciąż funkcjonuje, karmi oraz zabawia marynarzy. Rozpoczyna własną działalność badawczą.
No cześć, byłyśmy współlokatorkami w Hogwarcie przez siedem lat! Myślę, ze nie dałabyś rady mnie przeoczyć.
nim w popiół się zmienię, będę wielkim
płomieniem
Bądź mojo BF
Cyganka i gruba ruda to dobre kombo
Jak pisałaś coś lub rysowałaś w swoim notesiku to w tle może trajkotałam jakieś głupotki ja? Pewnie to przeważnie brzmiało dla ciebie jak długi monolog będący komentarzem do jakiegoś zagadnienia wyczytanego z książki od astronomii lub numerologii? Bo wiesz moje rodzeństwo jest bardzo głośne i ogólnie wychowałam się w takim trochę chaosie hałasów więc jeżeli dzieliłyśmy pokój to ja ten hałas produkowałam tymi monotematycznymi monologami sama dla siebie |: Cicha byłam jak spałam, albo jak mnie nie było, albo jak pomyliłam w zadaniu plus z minusem i próbowałam rozkminiać gdzie
Chciałabyś być moim herosem dzięki któremu zdałam jakoś zaklęcia i zajęcia z prawiezabiciasięnamiotle :") ? Chciałabyś być po Hogu moją studnią na marudy o pracy w MM po którym obijałam się jak głupia? Lubisz mnie teraz mocniej kiedy kominki nie działają, a świstokliki takie wygodne? :X
Cyganka i gruba ruda to dobre kombo
Jak pisałaś coś lub rysowałaś w swoim notesiku to w tle może trajkotałam jakieś głupotki ja? Pewnie to przeważnie brzmiało dla ciebie jak długi monolog będący komentarzem do jakiegoś zagadnienia wyczytanego z książki od astronomii lub numerologii? Bo wiesz moje rodzeństwo jest bardzo głośne i ogólnie wychowałam się w takim trochę chaosie hałasów więc jeżeli dzieliłyśmy pokój to ja ten hałas produkowałam tymi monotematycznymi monologami sama dla siebie |: Cicha byłam jak spałam, albo jak mnie nie było, albo jak pomyliłam w zadaniu plus z minusem i próbowałam rozkminiać gdzie
Chciałabyś być moim herosem dzięki któremu zdałam jakoś zaklęcia i zajęcia z prawiezabiciasięnamiotle :") ? Chciałabyś być po Hogu moją studnią na marudy o pracy w MM po którym obijałam się jak głupia? Lubisz mnie teraz mocniej kiedy kominki nie działają, a świstokliki takie wygodne? :X
angel heart | devil mind
Ja podrzucam Charlie, 2 lata różnicy to niedużo, a dwie naukowe dusze powinny się znać i lubić! Mogły się poznać jeszcze w szkole, a w dorosłości podtrzymywać kontakt. Może to Shelta nauczyła Charlie podstaw numerologii (i fabularnie chcę zbierać na poziom II), Charlie mogła za to dzielić się wiedzą alchemiczną i wspierać w procesie poszukiwania siebie, bo sama od skończenia szkoły konsekwentnie kroczy jedną ścieżką. Jeśli chcesz, w teraźniejszości mogą się lubić i czasem pisać do siebie listy w których dzieliłyby się swoimi naukowymi spostrzeżeniami, no i miałaby Charlie do kogo latać po świstokliki .
Best not to look back. Best to believe there will be happily ever afters all the way around - and so there may be; who is to say there
will not be such endings?
Jeszcze nie wiem w jaki sposób, ale chętnie poznałabym Sheltę i Bastiena!
Gość
Gość
Myślę, że to ma dobry potencjał, taka przyjaźń. Mogło się zacząć właśnie w ten sposób, przez co Marcella mocno się przeraziła, bo jak kto ktoś do niej mówi, co się dzieje, gdzie jest Bella, czemu jej nie broni, ale w miarę się przyzwyczaiła i nawet zaczęła słuchać i fascynować się tym co mówi Shelka. I bardzo chętnie pomogę Shelce z jej problemami z miotłą, będziemy ją mocno przekonywać! A później siedziały razem i marudziły, marudziły, może Shelka pomagała Marci w trudniejszych chwilach, może ją pocieszała gdy zawaliła karierę, gdy zmarł jej ojciec i ogólnie wie o niej więcej niż ktokolwiek, nawet niż Lilka i Kajka. A myślę, że lubienie się nie zmieniło, skoro tak dobrze latam na miotle, choć świstokliki się przydają.
nim w popiół się zmienię, będę wielkim
płomieniem
Figg - myślę, że nawet jeżeli byś się przeraziła to nie bardzo bym zauważyła bo jestem troszkę mało spostrzegawczą osóbka Ile chciałabyś bym wiedziała tyle przyjmę <3
Char - myślę, że mogłyśmy się poznać na kursie alchemicznym bo widzę, że w Hogu się alienowałaś i szukałaś spokoju i pustej przestrzeni, a ja jestem tego przeciwieństwem .-. Nie poszłam na niego od razu po Hogu tylko później, kiedy byłam już w trakcie różnych staży. Od tego czasu może sama staram się ciebie przekonać byś wzięła kocioł we własne ręce i potoczyła się razem z nim na głęboką, naukową wodę. Widzę, że masz wiedzę i predyspozycje. Ważenie do emerytury eliksirów w Mungowej piwnicy brzmi strasznie, skarbie |:
Bastien - widzę, że interesujesz się numerologią. Może w ten sposób się zapoznamy? Może próbujesz podejmować jakieś kroki w próbie stworzeniu czegoś nowego? nowego eliksiru? Nowej metody leczenia? Zaklęcia? Jestem numerologiem. Nie znanym, lecz - hej! Idealnym na to by było stać cię na moje usługi! Może coś konsultowaliśmy lub będziemy konsultować? Może coś mnie rozszczepiło niedawno? Teleportacja szwankuje, a ja może nieudolnie chciałam coś przetestować i skończyło się jak skończyło? Może mnie dopiero rozszczepi i zobaczymy jak znajomość pokopytkuje dalej?
Char - myślę, że mogłyśmy się poznać na kursie alchemicznym bo widzę, że w Hogu się alienowałaś i szukałaś spokoju i pustej przestrzeni, a ja jestem tego przeciwieństwem .-. Nie poszłam na niego od razu po Hogu tylko później, kiedy byłam już w trakcie różnych staży. Od tego czasu może sama staram się ciebie przekonać byś wzięła kocioł we własne ręce i potoczyła się razem z nim na głęboką, naukową wodę. Widzę, że masz wiedzę i predyspozycje. Ważenie do emerytury eliksirów w Mungowej piwnicy brzmi strasznie, skarbie |:
Bastien - widzę, że interesujesz się numerologią. Może w ten sposób się zapoznamy? Może próbujesz podejmować jakieś kroki w próbie stworzeniu czegoś nowego? nowego eliksiru? Nowej metody leczenia? Zaklęcia? Jestem numerologiem. Nie znanym, lecz - hej! Idealnym na to by było stać cię na moje usługi! Może coś konsultowaliśmy lub będziemy konsultować? Może coś mnie rozszczepiło niedawno? Teleportacja szwankuje, a ja może nieudolnie chciałam coś przetestować i skończyło się jak skończyło? Może mnie dopiero rozszczepi i zobaczymy jak znajomość pokopytkuje dalej?
angel heart | devil mind
W Hogwarcie Charlie raczej skupiała się na nauce niż na brylowaniu w towarzystwie, choć nie można by jej nazwać aspołeczną, znajomych miała, była otwarta dla ludzi, zwłaszcza tych mądrych, tylko nie była w gronie tych popularnych, nie interesowało jej chichotanie z psiapsiami ani oglądanie się za chłopcami bo najważniejsza była nauka, a miała ambitne plany zostać alchemikiem i nauczyć się animagii.
Co do kursu to Charlie uczęszczała na ten mungowski, trzyletni, nie ministerialny - w latach 1951-54, od 1954 tam pracuje (choć warzy też w domowym zaciszu, głównie dla zakonu, ale o tym neutrale nie wiedzą xd). Jeśli jednak miałyby okazję się gdzieś ze Sheltą poznać mimo prawdopodobnie różnych kursów, to jak najbardziej mogła ją namawiać żeby znalazła sobie ambitniejszą pracę niż Mung, choć Charlie pewnie się upierała że musi to robić, żeby pomagać ludziom, a przez nawał pracy w ostatnich miesiącach nie miała czasu i okazji rozwinąć naukowych skrzydeł - choć pewnie skrycie marzy, żeby kiedyś wyrwać się poza ten schemat i osiągnąć coś więcej niż ciągłe odtwórcze warzenie medykamentów.
Co do kursu to Charlie uczęszczała na ten mungowski, trzyletni, nie ministerialny - w latach 1951-54, od 1954 tam pracuje (choć warzy też w domowym zaciszu, głównie dla zakonu, ale o tym neutrale nie wiedzą xd). Jeśli jednak miałyby okazję się gdzieś ze Sheltą poznać mimo prawdopodobnie różnych kursów, to jak najbardziej mogła ją namawiać żeby znalazła sobie ambitniejszą pracę niż Mung, choć Charlie pewnie się upierała że musi to robić, żeby pomagać ludziom, a przez nawał pracy w ostatnich miesiącach nie miała czasu i okazji rozwinąć naukowych skrzydeł - choć pewnie skrycie marzy, żeby kiedyś wyrwać się poza ten schemat i osiągnąć coś więcej niż ciągłe odtwórcze warzenie medykamentów.
Best not to look back. Best to believe there will be happily ever afters all the way around - and so there may be; who is to say there
will not be such endings?
no cześć piękna cyganko, światełko latarni na horyzoncie czarnych, nocnych fal
Char - to może poznałyśmy się niedawno i utrzymujemy kontakt ze sobą od paru miesięcy? Jako tak trochę koleżanki po fachu. Wiesz, dużo się dzieje, a ja mimo wszystko zajmuję się robieniem eliksirów. Może wspierałam trochę Munga w tej kwestii pozwalając sobie na wolontariat wiedząc, że w tamtym momencie jest to potrzebne. Utrzymujemy ze sobą kontakt, a ja sobie tak pozwalam na to by namówić cię na coś większego, na to, że nauka może pomagać bardziej! Może czasem spotykamy się przy herbatce na jakies naukowe pitu-pitu, może czasem zaciagam rady w kwestiach eliksirów, a ty u mnie w kwestiach numerologi?
Bojczuk! - Ty na pewno odwiedzałeś rodzinny, karczmienny przybytek jako marynarz, mąciwoda oraz najwytrwalszy tancerz jakiego zdarzało mi się obsługiwać. Jesteś zabawny więc się śmieję ilekroć rzucisz jakąś niedorzeczną historią dopijając rumu i żądając darmową dolewkę w zamian za kolejny mniej lub bardziej nieodpowiedni kawał, co? Nie udało mi się wypowiedzieć jeszcze twojego nazwiska bez przekręcenia, lecz ciężko pracuję nad tym by jednak mi się to nigdy nie udało odnajdując nowe pomysły na to jakie imię ci dziś nadać. Przekomarzam się, jak na wesołą kobietę z karczmy z dziarską krwią w żyłach przystało! Nie jesteś w tym gorszy! Jak okazja pozwalała tańczyliśmy może do utraty tchu przy wyśpiewywanych przez stare wilki szantach czasem śpiewaliśmy je razem. Żegnałam cię zawsze życzliwym całusem w policzek życząc ci by i następnym razem gwiazdy bezpiecznie przygnały cię do portu. Od pewnego czasu rzadziej bywam w karczmie, a częściej w swojej pracowni. Jednak wciąż idzie mnie zastać przy blacie jak rozmawiam z wujkiem/kuzynem/dziadkiem/bratem i może wciąż mogę liczyć na to że wprawisz me zdrętwiałe nogi w ruch skocznych melodii?
Bojczuk! - Ty na pewno odwiedzałeś rodzinny, karczmienny przybytek jako marynarz, mąciwoda oraz najwytrwalszy tancerz jakiego zdarzało mi się obsługiwać. Jesteś zabawny więc się śmieję ilekroć rzucisz jakąś niedorzeczną historią dopijając rumu i żądając darmową dolewkę w zamian za kolejny mniej lub bardziej nieodpowiedni kawał, co? Nie udało mi się wypowiedzieć jeszcze twojego nazwiska bez przekręcenia, lecz ciężko pracuję nad tym by jednak mi się to nigdy nie udało odnajdując nowe pomysły na to jakie imię ci dziś nadać. Przekomarzam się, jak na wesołą kobietę z karczmy z dziarską krwią w żyłach przystało! Nie jesteś w tym gorszy! Jak okazja pozwalała tańczyliśmy może do utraty tchu przy wyśpiewywanych przez stare wilki szantach czasem śpiewaliśmy je razem. Żegnałam cię zawsze życzliwym całusem w policzek życząc ci by i następnym razem gwiazdy bezpiecznie przygnały cię do portu. Od pewnego czasu rzadziej bywam w karczmie, a częściej w swojej pracowni. Jednak wciąż idzie mnie zastać przy blacie jak rozmawiam z wujkiem/kuzynem/dziadkiem/bratem i może wciąż mogę liczyć na to że wprawisz me zdrętwiałe nogi w ruch skocznych melodii?
angel heart | devil mind
orajuśku trzy razy tak! zawsze pewnie opowiadam co mnie spotkało na głębokich wodach i pewnie nieraz trochę przy tym zmyślam, ale kto by się tam przejmował takimi przyziemnymi sprawami. o tak, bankowo nie raz nie dwa razy tańcowaliśmy do białego rana, drąc się przy tym w niebogłosy bo kto nam zabroni. ogólnie świetna z ciebie dziewczyna i szkoda, że w karczmie cię coraz mniej, ale nie martw się - jak już się tam spotykamy to znowu idziemy w tany jak za starych, dobrych czasów, koniecznie muszę ci pokazać nowe ruchy!!! może kiedyś dasz się namówić na jakiś szybki portrecik, a może już mi się to udało; niemniej twoja nietutejsza uroda z pewnością przyciągnęła moją osobę, zaś radosne usposobienie sprawiło, że jesteś jedną z tych dziewcząt, za którymi rzuciłbym się w ogień, gdyby zaszła taka potrzeba
W sumie tak też może być - w Hogwarcie mogły jeszcze na siebie za bardzo nie trafiać, bo Charlie większość czasu spędzała na nauce (ma bardzo wszechstronne zainteresowania, a więc i pewnie musiała sporo czasu im poświęcić). Hmm, co myślisz o tym, że ten wolontariat Shelty mógł przypaść w czasie, gdy wybuchły anomalie lub był pożar MM, i Mung desperacko potrzebował rąk do pracy? Może wtedy tymczasowo zaciągnęła się jako pomoc dla mungowych alchemików i miały okazję pracować z Charlie, a więc i wymieniać jakieś uwagi podczas warzenia? Charlie mogła pomagać nieco mniej doświadczonej w tej materii koleżance, a Shelta w zamian pomogła jej z jakimś numerologicznym dylematem. Może ją namawiać na rezygnację z Munga, ale Charlie póki co się zapiera, bo chce pomagać potrzebującym, no i w tajemnicy przed wszystkimi działa też dla Zakonu; a ma też świadomość, że z samych przygodnie łapanych zleceń się nie utrzyma i potrzebuje stałego zatrudnienia, by mieć za co kupować ingrediencje. Charlie to osoba która mimo wszystko lubi stabilizację i boi się rzucić na głęboką wodę, choć Shelta może kusić, roztaczając przed nią wizję perspektyw, i mogą wymieniać się wiedzą na temat dziedzin które je interesują; znajomość z nią na pewno okazała się dla Charlie ciekawym doświadczeniem stymulującym naukową ciekawość.
Best not to look back. Best to believe there will be happily ever afters all the way around - and so there may be; who is to say there
will not be such endings?
Z refleksem szachisty, ale zawsze z jakimś, z chęcią przyjmuję ofertę i możemy rozwinąć znajomość na fabule! Zważywszy na fakt, że Bastek długo w Wielkiej Brytanii nie mieszka to całkiem rozsądne wyjście :D
Gość
Gość
cześć szelka, najwyraźniej należymy do jednej paczki silnych i niezależnych kobiet, więc upominam się o fantastyczne relacje.
Chciałem tu wrzucić Kajkę po przeczytaniu KP (czytnę jutro!) i w ogóle, ale jak Elka wjeżdża tak bez ceregieli to Kaja będzie dołączona w pakiecie Wychodzi na to, że mamy połączenia przez ekipę Sailor Moon i alchemię!
edyta: Karta przeczytana i wychodzi na to, że Shelta też była w Hogwarcie typem pocieszycielki. To mogło zbliżyć ją z Kajką, zresztą obie też były sierotami w kwestiach swoich przyszłości
[bylobrzydkobedzieladnie]
edyta: Karta przeczytana i wychodzi na to, że Shelta też była w Hogwarcie typem pocieszycielki. To mogło zbliżyć ją z Kajką, zresztą obie też były sierotami w kwestiach swoich przyszłości
[bylobrzydkobedzieladnie]
Strona 1 z 2 • 1, 2
Shelta Vane
Szybka odpowiedź
Morsmordre :: Nieaktywni :: Powiązania