Shelta Vane
AutorWiadomość
Wartość żywotności postaci: 200
żywotność | zabronione | kara | wartość |
81-90% | brak | -5 | 162 - 180 |
71-80% | brak | -10 | 142 - 161 |
61-70% | brak | -15 | 122 - 141 |
51-60% | potężne ciosy w walce wręcz | -20 | 102 - 121 |
41-50% | silne ciosy w walce wręcz | -30 | 82 - 101 |
31-40% | kontratak, blokowanie ciosów w walce wręcz | -40 | 62 - 81 |
21-30% | uniki, legilimencja, zaklęcia z ST > 90 | -50 | 42 - 61 |
≤ 20% | teleportacja (nawet po ustaniu zagrożenia), oklumencja, metamorfomagia, animagia, odskoki w walce wręcz | -60 | ≤ 41 |
10 PŻ | Postać odczuwa skrajne wycieńczenie i musi natychmiast otrzymać pomoc uzdrowiciela, inaczej wkrótce będzie nieprzytomna (3 tury). | -70 | 1 - 10 |
0 | Utrata przytomności |
Shelta w sekretnym języku Irlandzkich Podróżników oznacza głos, który się porusza. Według Celtów imię to pochodzi z gaelickiego słowa siulta oznaczającego chodzenie. Niedalekie jest też wcale tak bardzo inne od angielskiego shelter znaczącego tyle co schronienie, zacisze. Wszystko to jednak ciepłe skojarzenia którymi chcieli otoczyć ją rodzice mogące, lecz nie muszące być częścią życia, które nabiera tempa
tutaj
Sieć Fiu - w trakcie
Sponsor: MM, badania jawne
Kierujący grupą, astronom: Jayden Vane
Numerolog: Shelta Vane
Runista: Tangwystl Hagrid
Kierujący grupą, astronom: Jayden Vane
Numerolog: Shelta Vane
Runista: Tangwystl Hagrid
- Alchemia, eliksiry, astronomia:
- Uwarzone eliksiry:
- 3XI: Maść z wodnej gwiazdy [L], Wywar ze szczuroszczeta [L], Eliksir przeciwbólowy [L]
- Korespondencja:
[bylobrzydkobedzieladnie]
angel heart | devil mind
Ostatnio zmieniony przez Shelta Vane dnia 03.04.21 23:23, w całości zmieniany 20 razy
Parszywka | Solene | w mojej głowie
Jak rój mrówek w ciszy i cierpliwości podróżowała przez szczeliny drewnianej podłogi, bawełniastą miękkość dywanów, spiralą wiła się w górę po poręczy schodów. Czuła obecność ludzkiego stworzenia ku któremu ją ciągnęło. Była już tu: za ścianą, za drzwiami które delikatnie pchnęła i wstrzymując oddech przecisnęła się przez niemrawą szczelinę starając się synchronizować krok z ciężarem mięsistych kropel odbijających się od szyb. 10 IX 1956 | IX | Bojczuk| Jezioro
Serce zatrzepotało jej szybciej w chwili w której kadłub zabujał się gwałtowniej. Odnalazła jednak po chwili równowagę i ze swobodą podążyła w upatrzone bliżej dziobu miejsce nie chcąc wadzić w przygotowaniach do wypłynięcia Bojczukowi. Nie trzeba było długo czekać na to by znaleźć się daleko od brzegu. Mężczyzna zręcznie zaprzęgł wiatr w niewidzialne uzdy kierując ich dwójkę na jeziora przestwór. 10 XII 1956 | XII | Cedric | Latarnia
Minęło tyle dni od kiedy ostatni raz się przed nią pojawił; dał znak, że gdzieś istnieje. Czyżby jego własne łoże dziś okazało się za zimne, za puste...? Bo to raczej nie kwestia tego, że ostatnimi czasy milczała będąc, na jego własny wzór, skąpą w swoją obecność. może była mało spostrzegawcza, lecz nie na tyle by nie dostrzec, że w przeciągu minionych tygodni nie wywierało to na nim specjalnego wrażenia. [bylobrzydkobedzieladnie]
angel heart | devil mind
Ostatnio zmieniony przez Shelta Vane dnia 28.09.19 11:37, w całości zmieniany 35 razy
16.09 | zt + | Ulyses | Włości Olivanderów
Ujęła ciastko oburącz decydując się je brutalnie rozczłonkować. Usypujące się z wnętrza okruszki ponuro, dźwięcznie opadły na tacę [...] - Coś za coś. Równowaga magii musi zostać zachowana. Jednak w jaki sposób - zależy to tylko od nas, lordzie Ollivander - podkreśliła z powagą ostatnie zdanie majtając połówką ciastka w szklance dyniowego soku. 20.09 | zt + | Samuel | Tower
Wzbudzał respekt i nieśmiałość nie tylko samymi insygniami Biura, lecz również czymś. Może była to przenikliwość spojrzenia, może robiąca wrażenie kanciasta męska sylwetka, a może coś czego nazwać jednym słowem nie umiała. Dziwna aura nakazująca zachować się w obecnej sytuacji zgodnie z jego wolą. Będąc rozsądną nie zamierzała z tym walczyć. 21.09 | zt + | Marcella | Jeziorko
Choć może wydać się to dziwne to jako numerolog wierzyła w mistycyzm przeczący nieczułym kalkulacjom. Być może nie tak, jak robiła to babcia, lecz odnajdywała w chłodnej nauce miejsce dla ciepłej pajęczyny wiary oraz mgiełki romantycznej tajemnicy uchodzącej z oddechu duszy jej własnej i każdej innej toczącej swój garb po padole życia. Nigdy nie wymagała od przyjaciółki tego samego. Pragnęła jedynie towarzystwa. 17.10 | zt + | Jay | Latarnia
...wytarła nieporadnie palcem z twarzy resztki konfitury. Zapobiegawczo oblizała wargi nie sięgając jednak pod nos. Nad powierzchnią pochwyconego kubka parował dębowo-karmelowy aromat rumu mieszający się ze słodowością ziół użytych w naparze. Wisiała nad nim słuchając starszego kuzyna. Czuła się nieco źle z tym, że zmusiła go do wyjaśnień jakby to, że siedział tutaj w jednym kawałku jej nie wystarczało. 22 X | zt + | badacze | Latarnia
Chodziła trochę niedospana, lecz w jej oczach połyskiwała energia. W końcu to dziś miało zacząć się coś dużego i znaczącego dla świata czarodziei. Sama była ciekawa jak się to rozwinie, jak Jayed wykorzystał jej notatki, schematy, jak bardzo je zmienił i ułożył w coś co nie tylko mogło w teorii się powieść, lecz również zwyczajnie urzeczywistnić. X | zt + | Marcella Figg | Świat Dyni
Na dziś pracę skończyła nieco szybciej niż zamierzała. Nie z powodu skrupulatności i szalonego tempa. Zwyczajnie udało jej się dojść do etapu obliczeń od których mogła odejść i w miarę z marszu kolejnego dnia połapać się co dalej. Zadowolona z siebie przyodziała codzienną, wygodna sukienkę w odcieniu dojrzalej pomarańczy bo przecież Celebracja Dyni w Świecie Dyni do czegoś zobowiązywała, duh. [bylobrzydkobedzieladnie]
angel heart | devil mind
Ostatnio zmieniony przez Shelta Vane dnia 16.05.19 0:27, w całości zmieniany 1 raz
3 XI | zt | Alchemia | Mój dom
Podzieliła ogień świecy na kilka kolejnych świec sprawiając, że pomieszczenie rozjaśniło się złotą, ciepłą aurą. Świecznik odstawiła na stoliku. Uniosła nieco spódnicy, gdy przykucnęła przy palenisku pod kociołkiem. Zaczęła mruczeć pod nosem jedną z nadmorskich ballad o toczonym przez fale życiu odgarniając większe kawałki niedopalonego drwa wijąc w środku z pergaminu oraz świeżych drewnianych skrawków podpałkę. 5 XI | zt | Charlie | Latarnia
Kolejny piorun trzasną z niemożliwym wręcz hukiem by w kolejnej chwili z drżeniem rozbiec się po okolicy sprawiając, że czarownica podniosła zatroskane spojrzenie z nad zapisanego obliczeniami pergaminu ku sufitowi. Latarnia w najbliższej, jak i dalszej okolicy była najwyższym punktem orientacyjnym. Nie powinno więc zaskakiwać, że w naturalny sposób absorbowała energię. Problem polegał na tym, że nie była to zwyczajna burza... 6 XI | zt | Samuel | Las
Spod obszernego kaptura spozierała spojrzeniem w kierunku kniei z której sączyło się coś ponurego, nieszczęśliwego, żywego, lecz jednocześnie martwego. Kryło się za mgłą lub też nią samą było. Klątwa lub zwiastun tejże - dementor...? Jej oczy dostrzegały to, a ona sama wyczuwała sobą całą aurę na którą większość była ślepa lub nieczuła. 11 XI | ZT | Lis | Stepujacy Leprokonus
Prowadził ją chwiejnie, a ona zaś kompletnie nie znała tego tańca, lecz wcale jej to nie przeszkadzało w odnajdywaniu radości w ruchu, którym zaczęła żyć. Za każdym jej obrotem rąbek błękitnej sukienki gonił ją zwiewną, posuwistą spiralą. Biała tasiemka obwiązująca jej talię kołysała się płynnie za biodrami. Kaskada włosów przysłaniała twarz złudnie (a może i nie?) czyniąc jej uśmiech nieco jaśniejszym. 14 XI | ZT | Will | Ministerstwo
Zdarzało jej się zaspać, zdarzało jej się zajrzeć do notatnika z tamtego roku, pomylić miesiące oraz to czy spotkanie zostało umówione na ósmą rano czy też popołudniu, przekręcić adres lub nazwisko. Nie było to coś nagminnego, lecz jednak o sporadyczność też się nie ocierało. Tym razem jednak to pogoda od wielu dni dokładała kolejną cegiełkę do pogarszania jej uwagi na rzeczach bardziej przyziemnych. 29 XII | Keat | Cmentarz
Zmęczone spojrzenie błądziło tylko po to łapać rozbijające się o niewidzialną taflę szyby zlepki śniegu. Patrzyła jak te kurczą, zapadają się w sobie i znikają smugami za krawędź. Ostatnimi czasy czuła się właśnie jak ten śnieg - rozbita. Wydawało jej się, że uderza raz po raz o coś niewidzialnego nie wiedząc nawet kiedy i dlaczego. Kuliła w sobie, chcąc utrzymać swą postać jak najdłużej. Tą ciepłą, ofiarną, wdzięczną. angel heart | devil mind
Ostatnio zmieniony przez Shelta Vane dnia 27.03.20 3:34, w całości zmieniany 8 razy
9 I | ZT | Percival | Kornwalia, Puddlemere
Gdy pojawiła się przy teatrze na klifie uderzył w nią ten chłód. Nieprzyjemny, lodowaty wiatr mogący rozpędzać się po otwartym morzu zmusił ją do skulenia i przytrzymania z piskiem kapelusza. Gdy pierwsze, okropne wrażenie targnęło jej sylwetką nieporadnie się odsłoniła by rozejrzeć się po okolicy i znaleźć gdzieś w skutym lodem teatrze męską sylwetkę. 10 I, rano | ZT | Percival | Latarnia
Złapała za oparcie luzem stojącego pod ścianą krzesła i sunąc jego nogami po podłodze podstawiła je po przeciwnej stronie stolika - dla pana Blake'a. Nie był chłopcem, ani tym bardziej dziewczynką by stosownym było pozwolić sobie na siedzenie w ramie w ramię. Zostało już jej tylko zanieść kołderkowy kołtun z fotela do sypialni co też uczyniła i wtedy właśnie posłyszała kołatanie. 10 I | ZT | Jay | Norfolk
Znajdowała się na wschodzi kraju. Bliskość morza opartego o nie tak odległe skalne wybrzeże sprawiała, że powietrze wydawało się być jeszcze bardziej ostre oraz chłodne. Dreszcz przeszedł jej mimowolnie po plecach pomimo narzuconego na grzbiet ciężkiego, futrzanego płaszcza. Naciągnęła na głowę kaptur zakrywając burzę brązowych serpentyn, poprawiła też kołnierz pod gardłem. 15 I | ZT | Tangie | Gloucestershire
- Tutaj, Tangie!- pomachała czarownicy ręką po tym, jak dźwięk teleportacji zaburzył jednostajny szum zimowego wiatru ciągnącego po obsypanej śniegiem łące pasy lodowego pyłu. Głos Shelter tym bardziej poniósł się doniosłym pogłosem po śnieżnym odludziu sprawiając, że przez myśl przeszło jej iż niepotrzebnie podniosła swój głos tak bardzo. Była lekko zawstydzona efektem jednak to nie zmyło z jej ust szerokiego, powitalnego uśmiechu 18 I | ~ | Pomna, Babette | Kornwalia, Sala taneczna
W ogóle jak się pytałam o wyposażenie do tego baletu to mi napisała, że ten wymaga spódnicy, paczki lub skróconego tutu. Paczki... - powtórzyła z rozbawieniem kiedy to ponownie wyobraziła sobie baletnicę z biodrami zamkniętymi w tekturowym pudełku. Domyślała się, że to jakiś rodzaj kodu lub zawodowego slangu ale korzystała jeszcze z tego, że ten nie był dla niej jeszcze taki oczywisty. 20 I | ~ | Jen | ZT | Kornwalia
Stojąc na otwartej przestrzeni nabrzeża zadygotała w chwili gdy zimowy, mroźny wiatr oparł się ciężej o jej brodzącą niemalże po kolanach w śniegu sylwetkę. Tak. To może być zaskakujące, lecz w styczniu zima wciąż trwała i zimno też wciąż było. Ciemne brwi złączyły się nad nosem w politowaniu do poziomu dedukcji, który dziś sobą reprezentowała. 21 I | zt | Ja sama | Londyn, Cmentarz aniołów
Zaczęła od sięgnięcia magią wzdłuż i wszerz obszaru chcąc wyczuć wszystkie magiczne połączenia przeplatające się wartko w przez okolice. Odsiać źródłowe od pokrewnych, wyselekcjonować te silniejsze - niby wstęgi wśród nici. Musiała je nagiąć ostrożnie, lecz silniej niż napór magicznych prądów ocierających się o nie od lat. Wzmacniała je swoją magią na zagięciach i bardziej wrażliwych wycięciach. 13 II | ~ | Marcela | Latarnia
Lorem Ipsum jest tekstem stosowanym jako przykładowy wypełniacz w przemyśle poligraficznym. Został po raz pierwszy użyty w XV w. przez nieznanego drukarza do wypełnienia tekstem próbnej książki. Pięć wieków później zaczął być używany przemyśle elektronicznym, pozostając praktycznie niezmienionym. Spopularyzował się w latach 60. XX w. wraz z publikacją arkuszy Letrasetu, zawierających fragmenty Lorem Ipsum 16 II | ~ | Ulyses | Blackpool, Lancashire
- Psa...? - podniosła ciemne brwi, a na jej twarzy odmalowało się szczere zaskoczenie świadczące już samo za siebie, że widzieć stworzenia nie mogła. Czarownica mimo wszystko nie była zbyt spostrzegawcza, a podczas zawiei wręcz niemożliwe było dla niej dostrzeżenie czegokolwiek poza czubkami własnych trzewików nieporadnie przedzierających się przez śniegowe błoto. 14 II | ZT | Marcela | pub, Londyn
łos upięte miała w wysoki koczek. Naturalnie szybko znalazło się grono niesfornych, ciemnych sprężynek wolących mimo wszystko troszkę to tu, to tam wystawać. Na sobie miała pudrową sukienkę z żorżety sięgającą połowy łydek. W talii przepasana była czarną tasiemką. Sukienka przysłaniała ramiona, pozbawiona była też dekoltu, a szalonym akcentem były w niej szerokie rękawy ściągnięte czarną kokardką angel heart | devil mind
Ostatnio zmieniony przez Shelta Vane dnia 14.08.20 21:17, w całości zmieniany 5 razy
3 IV | ZT | Jay | Yorkshire, York
Wystarczyło zerknąć za siebie i dostrzec, że żaden człowiek nie osiągał wielkich rzeczy w pojedynkę, chociaż tak twierdzono. Zapominano przy okazji o całym batalionie pobocznych postaci, które musiały się poświęcić dla większego ogółu. Astronom miał nadzieję, że były to zaprzeszłe czasy, lecz wcale tak nie było — dokoła niego wszędzie padali w ciszy ci, którzy się poświęcali. I już nie mieli powstać. 14 IV | ZT | Morgan Lynch (F. Lestrange)| Romantyczna ławka
Ciemniejszy o ton gorset podkreślić miał talię uwydatnić drobne piersi, but na obcasie wysmuklić łydkę, a skromna pozłacana biżuteria szyję. Jako, że miało być to ich pierwsze spotkanie, a nie chciała wyjść na nazbyt odważną - zakryła więc ramiona oraz dekolt pudrową chustą rzucając cień tajemnicy którą odkryje przed nim w chwili którą uzna za stosowną. 24 IV | ZT | Harry | Kawiarnia Szeptem
Rozpoznając w czarodzieju Harrego skrzywiła się tak, jakby właśnie podsunięto jej talerz niechcianego, niesmacznego jedzenia. Zmarszczyła nos z odrazy, a ciemne brwi nasunęły się gniewnie na powieki. Ach, to tak to jest znaleźć się między młotem, a kowadłem... pomyślała jedynie starając się ważyć w myślach którego z tej dwójki dżentelmenów towarzystwa bardziej nie chce... 10 V | ~ | Kai | Mój dom
Upięte niedbale włosy zdawały się przegrywać z nim walkę poddając się ich sile. Szczypane rześkim powietrzem poliki stały się nieznacznie bardziej rumiane. Słońce świeciło wysoko, coraz wyżej. Może było już południe...? Mewy śmiały się skrzekliwie. Zupełnie jakby wojna która toczyła Anglię nie istniała. Niech tak na jakiś czas więc będzie.Bezwiednie zaczęła toczyć melodię jednej z romantycznych kołysanek
27 V | ZT | Francesca | Jej dom
Plaga bahanek, która siała spustoszenie w Anglii nie oszczędziła i jej domu. Wszystkie podjęte przez nią zabiegi mające opanować rozszalałe owady spełzły na niczym czego konsekwencją stało się uszczuplenie umeblowania domostwa o wszystko na czym można było jakkolwiek spocząć - kanapy, bujany fotel, kuchenne taborety, kozetka przy toaletce, kanapa w salonie... angel heart | devil mind
18 VII | ~ | Rodzina | Dom Vane
Nie wiedziała czego powinna się spodziewać. Otrzymany list był zdawkowy, przesiąknięty ciężarem potrzeby na którą zamierzała odpowiedzieć w jedyny możliwy w tym momencie sposób - obecnością, której od niej oczekiwał, o którą błagał. Niepokoiła się.25 VII | ~ | Frances | Szarodrzewo, Warwickshire
Nie spodziewała się, że zakup mebli okaże się początkiem faktycznej znajomości z mieszkającą w porcie czarownicą. A jednak od tego momentu zdążyły już wymienić listy, jak również kilkukrotnie się spotkać. Początkowo w zaciszu pracowni, gdzie Vane przybliżała pannie Burroughs tajniki numerologii. 2 IX | X | Jay | Shropshire, Ludlow
Kiedy znaleźli się na szczycie, Shelly zsunęła z głowy kapelusz którym zaczęła się wachlować jakby iskający i wyraźnie odczuwalny na wysokości jesienny wiatr nie wystarczał do orzeźwienia. I nie wystarczał. Był za ciepły. Odnalazła wystającą z wapiennej skały kępkę trawy. Usiadła na niej podciągając kolana do piersi i przytrzymując drugą materiał sukienki przy kostkach. Miała dość. 6 IX | X | Jay | Shropshire, Ludlow
Ścieżka na wzniesienie i tym razem była dla niej tak samo wymagająca jak poprzednio. Jeszcze nim dostrzegła Jaydena, czuła w powietrzu cudzą ingerencję w magiczną aurę okolicy. Ciemna brew uniosła się ku górze w zastanowieniu, lecz zaraz jej czoło się wygładziło, a usta rozciągnęły. Przesunęła dłonią tak, jakby sunęła nią po gęstej sierści nieistniejącego stworzenia. angel heart | devil mind
Shelta Vane
Szybka odpowiedź