Piwnica
Strona 3 z 3 • 1, 2, 3
AutorWiadomość
First topic message reminder :
Michael wprowadził się tutaj właśnie ze względu na to pomieszczenie. Piwnica jest równie duża, jak cały parter domu. Tonks sam przerobił ją na miejsce, w którym może spędzać pełnie - do ścian przymocował łańcuchy, w które zakuwa się jako wikołak. Drzwi wzmocnił posrebrzaną blachą i przed każdą pełnią zabezpiecza je łańcuchami. Po pełni chowa te wszystkie graty do dużej skrzyni, w której znajduje się również część zapasów eliksiru tojadowego.
"Wilkołacza" część piwnicy znajduje się w jej najdalszym kącie. Odkąd wynaleziono eliksir tojadowy i pełnie nie grożą już demolunkiem całego pomieszczenia, Mike zdecydował się wstawić tutaj stół i krzesła. Piwnica jest obłożona zaklęciem Muffiato (aby nikt nie usłyszał wilkołaczego wycia), więc Tonks czasem zaszywa się tutaj aby popracować nad czymś w spokoju lub przeprowadzić z kimś ważną rozmowę. Pomieszczenie jest posępne, ale praktyczne.
Zejście do piwnicy jest zamykane na klucz.
Piwnica
Michael wprowadził się tutaj właśnie ze względu na to pomieszczenie. Piwnica jest równie duża, jak cały parter domu. Tonks sam przerobił ją na miejsce, w którym może spędzać pełnie - do ścian przymocował łańcuchy, w które zakuwa się jako wikołak. Drzwi wzmocnił posrebrzaną blachą i przed każdą pełnią zabezpiecza je łańcuchami. Po pełni chowa te wszystkie graty do dużej skrzyni, w której znajduje się również część zapasów eliksiru tojadowego.
"Wilkołacza" część piwnicy znajduje się w jej najdalszym kącie. Odkąd wynaleziono eliksir tojadowy i pełnie nie grożą już demolunkiem całego pomieszczenia, Mike zdecydował się wstawić tutaj stół i krzesła. Piwnica jest obłożona zaklęciem Muffiato (aby nikt nie usłyszał wilkołaczego wycia), więc Tonks czasem zaszywa się tutaj aby popracować nad czymś w spokoju lub przeprowadzić z kimś ważną rozmowę. Pomieszczenie jest posępne, ale praktyczne.
Zejście do piwnicy jest zamykane na klucz.
Can I not save one
from the pitiless wave?
Byli do siebie jeszcze bardziej podobni niż sądzili, bez wahania wyrzekając się własnych pragnień i bezpieczeństwa w imię ochrony innych i walki o lepszy świat. Chociaż czarodziejski świat pogardzał mugolakami, to Michael, Justine i Gabriel parli przed siebie z nieustanną determinacją, śpiewająco kończąc szkołę, wybierając ambitną ścieżkę kariery i altruistycznie poświęcając się dla wyższej sprawy.
Nie będzie patrzył w tył, nie był osobą, która wycofuje się z obranej ścieżki. Poza tym, możliwość działania w Zakonie była dla niego formą odkupienia za nieudolne poprowadzenie aurorskiej akcji w Norwegii. Za to, że on przeżył, a dwójka aurorów zginęła.
Uśmiechnął się, z podziwem spoglądając na pierścień.
-Piękny. - zauważył, choć jako mężczyzna nie znał się na biżuterii. Piękna była za to idea, stojąca za pierścieniem.
Kiwał głową, nieco zawstydzony tym, ile ważnych zmian w życiu Justine przegapił w zeszłym roku, ale zarazem uradowany tym, że mogą o nich porozmawiać. Wzmianka o klątwie zaniepokoiła go, ale nie naciskał na więcej informacji - siostra powie mu, jeśli będzie gotowa, a poza tym zajęła się tym faktem. Wierzył w ekspertyzę profesor Baghsot i w to, że dbała, by Gwardziści byli dobrze przygotowani do swojej roli.
Na zawsze.
-Rozumiem. - skinął głową, patrząc na Just z mieszaniną powagi i dumy. A zatem to postanowione. Jego siostra na zawsze związała swoje życie z Zakonem. Albo zwyciężą, albo Just obróci się w popiół wraz z pokonanym Feniksem. Chociaż on nie złożył jeszcze formalnej przysięgi, chociaż był nowym Zakonnikiem to właśnie postanowił w sercu, że będzie przy młodszej Tonks na dobre i na złe. Czyli na zawsze. Nie był człowiekiem, który patrzyłby biernie na poświęcenie swoich bliskich, a więc i on zostanie z Zakonem aż do zwycięstwa albo ostatecznego końca.
Nie powiedział nic więcej o swojej decyzji by walczyć do samego końca nawet nie będąc związanym przysięgą, nie chcąc, by Just nadmiernie się martwiła. Został obdarowany zaufaniem, przyjął zaproszenie na kolejne spotkanie Zakonu i tyle na razie wystarczyło.
-Dzięki, Just. Za wszystko. - skinął jej krótko głową, nie umiejąc ubrać w słowa ile znaczy dla niego zaufanie i wsparcie siostry. -Do zobaczenia. - uśmiechnął się i odprowadził ją do drzwi. Rozsądnie, że zebrała się po kawie - chociaż lubił jej towarzystwo, to na kolację mógłby zaoferować jedynie krakersy.
/zt x 2
Nie będzie patrzył w tył, nie był osobą, która wycofuje się z obranej ścieżki. Poza tym, możliwość działania w Zakonie była dla niego formą odkupienia za nieudolne poprowadzenie aurorskiej akcji w Norwegii. Za to, że on przeżył, a dwójka aurorów zginęła.
Uśmiechnął się, z podziwem spoglądając na pierścień.
-Piękny. - zauważył, choć jako mężczyzna nie znał się na biżuterii. Piękna była za to idea, stojąca za pierścieniem.
Kiwał głową, nieco zawstydzony tym, ile ważnych zmian w życiu Justine przegapił w zeszłym roku, ale zarazem uradowany tym, że mogą o nich porozmawiać. Wzmianka o klątwie zaniepokoiła go, ale nie naciskał na więcej informacji - siostra powie mu, jeśli będzie gotowa, a poza tym zajęła się tym faktem. Wierzył w ekspertyzę profesor Baghsot i w to, że dbała, by Gwardziści byli dobrze przygotowani do swojej roli.
Na zawsze.
-Rozumiem. - skinął głową, patrząc na Just z mieszaniną powagi i dumy. A zatem to postanowione. Jego siostra na zawsze związała swoje życie z Zakonem. Albo zwyciężą, albo Just obróci się w popiół wraz z pokonanym Feniksem. Chociaż on nie złożył jeszcze formalnej przysięgi, chociaż był nowym Zakonnikiem to właśnie postanowił w sercu, że będzie przy młodszej Tonks na dobre i na złe. Czyli na zawsze. Nie był człowiekiem, który patrzyłby biernie na poświęcenie swoich bliskich, a więc i on zostanie z Zakonem aż do zwycięstwa albo ostatecznego końca.
Nie powiedział nic więcej o swojej decyzji by walczyć do samego końca nawet nie będąc związanym przysięgą, nie chcąc, by Just nadmiernie się martwiła. Został obdarowany zaufaniem, przyjął zaproszenie na kolejne spotkanie Zakonu i tyle na razie wystarczyło.
-Dzięki, Just. Za wszystko. - skinął jej krótko głową, nie umiejąc ubrać w słowa ile znaczy dla niego zaufanie i wsparcie siostry. -Do zobaczenia. - uśmiechnął się i odprowadził ją do drzwi. Rozsądnie, że zebrała się po kawie - chociaż lubił jej towarzystwo, to na kolację mógłby zaoferować jedynie krakersy.
/zt x 2
Can I not save one
from the pitiless wave?
21 kwietnia
Wczorajszy dzień nie skończył się dokładnie tak, jak to założyła, musiała jeszcze udać się po odebranie różdżki - a żeby to zrobić, potrzebowała na nowo przywdziać inną twarz. Musiała więc znów się przemienić. Dzisiaj było trudniej. Z tego prostego względu, ze nie była sama. Wiedziała, że góry gdzieś krząta się Kerstin i nie była pewna czy któryś z jej braci - czy to Vincent jest w domu. Musiała jednak zmienić się mimo wszystko. Dlatego za cel swojej wędrówki obierając piwnicę. Teraz skupienie miało być jeszcze trudniejsze, gdy jednocześnie zerkała i nasłuchiwała czy nikt nie schodzi na dół. Nie chciała, by którekolwiek z nich widziała twarz, którą przywdziewała. Nie dlatego, że im nie ufała. Bardziej dlatego, że ta informacja mogła ściągnąć na nich niebezpieczeństwo. Nie mówiąc już o tym, że mogło całkowicie podkopać powodzenie misji. Ustawiła niewielkie lusterko na bok na razie odkładając ubrania, które zgarnęła ze sobą chowając je pod pachą. Musiała się skupić, mając nadzieję, że uda jej się powtórzyć wcześniejszy wyczyn. Ten, nie należał wcale do prostych. Po latach rozwijania swojej umiejętności i ostatnich miesiącach praktyki udało jej się dotrzeć do miejsca, które uważała jedynie za wyssane z palca opowieści, które nie mają racji bytu. Te jednak miały. Zmieniła nie tylko wygląd, czy głos. Udało jej się również zmienić tęczówki. I musiała dokonać tego ponownie. Dzisiaj jutro i prawdopodobnie niezliczoną ilość kolejnych razy. Nie było innego wyjścia. Jedyna z tożsamości która jej pozostała posiadała całkiem inny odcień niż ten, który posiadała Justine. Musiała więc wykorzystać wszystko to, czego nauczyła się wcześniej. Nabrała powietrza skupiając się na zmianie, trzymając w dłoni zdjęcie kobiety. Potrzebowała zmienić głos, tęczówki - a to należało to najtrudniejszych. Dlatego najpierw skupiła się na rysach twarzy patrząc na zdjęcie próbując upodobnić siebie do niej. Pomyślała o urośnięciu trochę i zaokrągleniu ciała odpowiednio, jak zakładała że wygląda pod ubraniami, które miała na zdjęciu. Najmocniej skupiając się jednak na głosie i tęczówkach. Te musiały być praktycznie czarne. Wiele uwagi poświęciła też twarzy. Piegom na policzkach. Bardziej wydatnych wargach i dość interesujących oczach.
| Celuję w 111-120 -> Zmienia się również kolor tęczówek. + wszystkie poniżej (+32 gen)
Wczorajszy dzień nie skończył się dokładnie tak, jak to założyła, musiała jeszcze udać się po odebranie różdżki - a żeby to zrobić, potrzebowała na nowo przywdziać inną twarz. Musiała więc znów się przemienić. Dzisiaj było trudniej. Z tego prostego względu, ze nie była sama. Wiedziała, że góry gdzieś krząta się Kerstin i nie była pewna czy któryś z jej braci - czy to Vincent jest w domu. Musiała jednak zmienić się mimo wszystko. Dlatego za cel swojej wędrówki obierając piwnicę. Teraz skupienie miało być jeszcze trudniejsze, gdy jednocześnie zerkała i nasłuchiwała czy nikt nie schodzi na dół. Nie chciała, by którekolwiek z nich widziała twarz, którą przywdziewała. Nie dlatego, że im nie ufała. Bardziej dlatego, że ta informacja mogła ściągnąć na nich niebezpieczeństwo. Nie mówiąc już o tym, że mogło całkowicie podkopać powodzenie misji. Ustawiła niewielkie lusterko na bok na razie odkładając ubrania, które zgarnęła ze sobą chowając je pod pachą. Musiała się skupić, mając nadzieję, że uda jej się powtórzyć wcześniejszy wyczyn. Ten, nie należał wcale do prostych. Po latach rozwijania swojej umiejętności i ostatnich miesiącach praktyki udało jej się dotrzeć do miejsca, które uważała jedynie za wyssane z palca opowieści, które nie mają racji bytu. Te jednak miały. Zmieniła nie tylko wygląd, czy głos. Udało jej się również zmienić tęczówki. I musiała dokonać tego ponownie. Dzisiaj jutro i prawdopodobnie niezliczoną ilość kolejnych razy. Nie było innego wyjścia. Jedyna z tożsamości która jej pozostała posiadała całkiem inny odcień niż ten, który posiadała Justine. Musiała więc wykorzystać wszystko to, czego nauczyła się wcześniej. Nabrała powietrza skupiając się na zmianie, trzymając w dłoni zdjęcie kobiety. Potrzebowała zmienić głos, tęczówki - a to należało to najtrudniejszych. Dlatego najpierw skupiła się na rysach twarzy patrząc na zdjęcie próbując upodobnić siebie do niej. Pomyślała o urośnięciu trochę i zaokrągleniu ciała odpowiednio, jak zakładała że wygląda pod ubraniami, które miała na zdjęciu. Najmocniej skupiając się jednak na głosie i tęczówkach. Te musiały być praktycznie czarne. Wiele uwagi poświęciła też twarzy. Piegom na policzkach. Bardziej wydatnych wargach i dość interesujących oczach.
| Celuję w 111-120 -> Zmienia się również kolor tęczówek. + wszystkie poniżej (+32 gen)
The Devil whispered in my ear, you are not strong enough to withstand the Storm. Today I whispered in the Devil's ear,
I am the Storm.
Justine Tonks
Zawód : auror, rebeliant
Wiek : 29
Czystość krwi : Mugolska
Stan cywilny : Panna
The gods will always smile on brave women.
Like the valkyries, those furies who men fear and desire.
Like the valkyries, those furies who men fear and desire.
OPCM : 58 +2
UROKI : 36 +6
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 7 +3
TRANSMUTACJA : 6
CZARNA MAGIA : 0
ZWINNOŚĆ : 15
SPRAWNOŚĆ : 5
Genetyka : Metamorfomag
Zakon Feniksa
The member 'Justine Tonks' has done the following action : Rzut kością
'k100' : 84
'k100' : 84
Ciężko było przyzwyczaić się do tego uczucia, które towarzyszyło zmianom metamorfomagicznym. Były one na tyle osobliwe, że trudne do opisania słowami. Justine nie lubiła tego uczucia. To nie tak, że zmiana przynosiła jej ból. Chyba, że wykonana naprawdę źle. Pamiętała jak jeszcze w czasach szkoły trafiła do skrzydła szpitalnego, kiedy niechcący złamała sobie kilka kości. Nie, nie chodziło o to, że zmiany bolały. Bo nie to robiły. Jednak sam fakt rozciągania się kości była dość odstręczająca i zwyczajnie dziwna w odczucia. I mimo, że Tonks spędziła już ze swoją genetyką wiele lat, nie czuła się bardziej przyzwyczajona do tego dziwacznego, trochę odstręczającego odczucia zmieniających i przesuwających się kości czy rozciągającej się skóry. Moment w którym rosła czy malał, niezmiennie ją zadziwiał. Nie mogła jednak oddawać swojej umiejętności tego, że była ona przydatna - jeśli wiedziało się jak dobrze ją wykorzystać. Teraz Justine znalazła dla niej całkiem odpowiednią możliwość wykorzystania, chociaż zdawała sobie sprawę, że potrzebuje kształcić się w tym względzie dalej i dokładnie. W jednej z naukowych ksiąg wyczytała, że odpowiednio rozwinięty dar jest w stanie uchronić ją przed zaklęciem, które przełamuje iluzje - veritas claro. A to, było coś, nad czym musiała zastanawiać się już teraz jeśli zamierzała wejść do jaskini węża. Szczerze wątpiła w to, że zaufają jej od razu, czy nie sprawdzą podawanej dalej historii. Te udało jej się całkiem nieźle poskładać, choć przed nieufnymi spojrzeniami nie chroniło jej nic, poza maską, którą zakładała na twarz. Spojrzała w lusterko oglądając twarz należącą do Daisy. Znów się udało. Odetchnęła lekko, unosząc dłonie by rozpiąć guziki koszuli. Zsunęła z siebie ubrania, szybko przebierając się w te przygotowane wcześniej i przyniesione ze sobą. Sięgnęła do niewielkiej torebki, którą kupiła dla Daisy wyciągnęła z niej czerwoną szminkę którą pociągnęła usta. Zaraz też wzięła perfumy - również nowe, całkiem inne od tych, których używała sama - którymi skropiła świeżo umyte ciało. Zlustrowała jeszcze raz swoje odbicie.
Była gotowa.
| zt -> idę do dziadka
Była gotowa.
| zt -> idę do dziadka
The Devil whispered in my ear, you are not strong enough to withstand the Storm. Today I whispered in the Devil's ear,
I am the Storm.
Justine Tonks
Zawód : auror, rebeliant
Wiek : 29
Czystość krwi : Mugolska
Stan cywilny : Panna
The gods will always smile on brave women.
Like the valkyries, those furies who men fear and desire.
Like the valkyries, those furies who men fear and desire.
OPCM : 58 +2
UROKI : 36 +6
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 7 +3
TRANSMUTACJA : 6
CZARNA MAGIA : 0
ZWINNOŚĆ : 15
SPRAWNOŚĆ : 5
Genetyka : Metamorfomag
Zakon Feniksa
16 czerwca
Płytki nierówny oddech doskwierał jej przez całą noc, utrudniając spanie. Nie pozwalając na głębsze zapadnięcie w krainę snów. Wierciła się na posłaniu, kiedy jej głowa oddawała się kolejnym myślom i pomysłom. Kolejnym kierunkom. Uniosła dłonie, przesuwając nimi po twarzy. Nie radziła sobie. Nie miała pomysłów, ani odpowiednich rozwiązań. Miała przed sobą jeden cel. Który realizowała, ale ten miał jeszcze wiele innych pochodnych. Znajdowała się na jednym z krześle w piwnicy, paląc po cichu papierosa, który miał wyciszyć jej zdegenerowanie. Przestała na jakiś czas, ale od niedawna znów zaczęła po nie czasami sięgać. Obserwowała jak siwy dym wije się, rozwiewając u góry. Już miała wracać do łóżka, spróbować zdrzemnąć się jeszcze trochę kiedy jej drogę zastąpił znajomy kształt patronusa. Serce zabiło mocniej, ściskając się w nadziei, która przeszła przez niewielkie ciało. I poczuła jak wielki głaz spada z jej ramion, kiedy odezwał się głosem przyjaciółki. Usiadła powoli na krześle czując jak łzy napływają jej do oczu wstrzymywane do tej pory. Skupiła się na jego śpiewie i kształcie feniksa, rozpraszającym mrok. Skupiła się na sile i nadziei, które to wspomnienie niesie ze sobą. Na mocy zaklętej w dźwiękach, swoistym hymnie, mającym ją prowadzić. Po czym ściskając różdżkę wypowiedziała zaklęcie.
- Expecto Patronum. - wypowiedziała, chcąc przywołać swojego towarzysza i posłać do Jackie.
| jak się uda to zt
Płytki nierówny oddech doskwierał jej przez całą noc, utrudniając spanie. Nie pozwalając na głębsze zapadnięcie w krainę snów. Wierciła się na posłaniu, kiedy jej głowa oddawała się kolejnym myślom i pomysłom. Kolejnym kierunkom. Uniosła dłonie, przesuwając nimi po twarzy. Nie radziła sobie. Nie miała pomysłów, ani odpowiednich rozwiązań. Miała przed sobą jeden cel. Który realizowała, ale ten miał jeszcze wiele innych pochodnych. Znajdowała się na jednym z krześle w piwnicy, paląc po cichu papierosa, który miał wyciszyć jej zdegenerowanie. Przestała na jakiś czas, ale od niedawna znów zaczęła po nie czasami sięgać. Obserwowała jak siwy dym wije się, rozwiewając u góry. Już miała wracać do łóżka, spróbować zdrzemnąć się jeszcze trochę kiedy jej drogę zastąpił znajomy kształt patronusa. Serce zabiło mocniej, ściskając się w nadziei, która przeszła przez niewielkie ciało. I poczuła jak wielki głaz spada z jej ramion, kiedy odezwał się głosem przyjaciółki. Usiadła powoli na krześle czując jak łzy napływają jej do oczu wstrzymywane do tej pory. Skupiła się na jego śpiewie i kształcie feniksa, rozpraszającym mrok. Skupiła się na sile i nadziei, które to wspomnienie niesie ze sobą. Na mocy zaklętej w dźwiękach, swoistym hymnie, mającym ją prowadzić. Po czym ściskając różdżkę wypowiedziała zaklęcie.
- Expecto Patronum. - wypowiedziała, chcąc przywołać swojego towarzysza i posłać do Jackie.
| jak się uda to zt
The Devil whispered in my ear, you are not strong enough to withstand the Storm. Today I whispered in the Devil's ear,
I am the Storm.
Justine Tonks
Zawód : auror, rebeliant
Wiek : 29
Czystość krwi : Mugolska
Stan cywilny : Panna
The gods will always smile on brave women.
Like the valkyries, those furies who men fear and desire.
Like the valkyries, those furies who men fear and desire.
OPCM : 58 +2
UROKI : 36 +6
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 7 +3
TRANSMUTACJA : 6
CZARNA MAGIA : 0
ZWINNOŚĆ : 15
SPRAWNOŚĆ : 5
Genetyka : Metamorfomag
Zakon Feniksa
The member 'Justine Tonks' has done the following action : Rzut kością
'k100' : 55
'k100' : 55
Ostatni czas pełen był niespodziewanych emocji nadchodzących z kompletnie różnych stron. Just próbowała je wszystkie w jakiś sposób ogarnąć, ale to wcale nie należało do łatwy. Zwłaszcza, kiedy podejmowała się podwójnego życia. To było w jakiś sposób wykańczające. Głównie dlatego, że zabierało dużo energii i ciągłe bycia na czuwaniu. Pilnowała każdego swojego kroku i każdy kalkulowała. Jednocześnie też, czuła się jak złodziejka. Wzięła kogoś tożsamość. Najdziwniejsze w tym wszystkim było jednak to, że w jakiś sposób zaczynała czuć się sobą w tej nowej odsłonie. Jednocześnie inaczej wolno. To nie tak, że nie wchodziła na Nokturn w konkretnym celu. Jednak, było coś wyzwalającego w tych chwilach kiedy stawała się Daisy, kobietą która straciła pamięć. Nie zaś Justine, gwardzistką i żołnierzem. Długa granatowa spódnica była jedną z rzeczy, które zabrała z pokoju nad apteką dziadka. Do kompletu wzięła też jedną z koszul należących do Daisy uznając, że w ten sposób będzie... łatwiej. Najtrudniejsze nadal pozostawało przed nią - zmiana. Ubrana już, jednak jeszcze niepozapinana wyciągnęła papiery Daisy ukryte pod deską w piwnicy. Wzięła wdech w płuca wydymając lekko usta i zamykając oczy. Musiała się skupić. Dokładnie, zwizualizować sobie sylwetkę kobiety z każdej strony. Profil, przód, zakręt wygięcia nosa, kształt oczu, wielkość brwi. Niektórzy mawiali, że łatwiej było zmieniać się w osobę w którą zmieniało się wcześniej i było w tym trochę prawdy, jednak nie całkowicie. To za każdym razem jednak była przemiana od nowa. Każdy błąd, mógł ją wiele kosztować. Gdyby zapomniała o czymś, co miała wcześniej. Daisy różniła się od niej w wielu aspektach. Natrudniejszym z nich zdecydowanie nadal pozostawał kolor tęczówek. Tą sztukę opanowała dopiero całkiem niedawno i nadal nie była jej tak pewna, jak reszty swoich umiejętności. W tym wypadku jednak - niezbędną. Wzięła wdech, czując jak jej kości rozciągają się wedle jej woli. Dobrze, tak, już, wystarczająco. Otworzyła oczy spoglądając na sobie w lustrze. Miała nadzieję, że tym razem wszystko poszło bez problemu.
| Celuję w 111-120 -> Zmienia się również kolor tęczówek. + wszystkie poniżej (+32 gen)
+ wizerunek
jak się uda to zt na Nokturn idę
| Celuję w 111-120 -> Zmienia się również kolor tęczówek. + wszystkie poniżej (+32 gen)
+ wizerunek
jak się uda to zt na Nokturn idę
The Devil whispered in my ear, you are not strong enough to withstand the Storm. Today I whispered in the Devil's ear,
I am the Storm.
Justine Tonks
Zawód : auror, rebeliant
Wiek : 29
Czystość krwi : Mugolska
Stan cywilny : Panna
The gods will always smile on brave women.
Like the valkyries, those furies who men fear and desire.
Like the valkyries, those furies who men fear and desire.
OPCM : 58 +2
UROKI : 36 +6
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 7 +3
TRANSMUTACJA : 6
CZARNA MAGIA : 0
ZWINNOŚĆ : 15
SPRAWNOŚĆ : 5
Genetyka : Metamorfomag
Zakon Feniksa
The member 'Justine Tonks' has done the following action : Rzut kością
'k100' : 84
'k100' : 84
30 kwietnia
Powoli i nienachalnie. Właśnie tak musiała wejść do najmroczniejszej z dzielnic Londynu, jeśli nie chciała wzbudzić niepotrzebnych podejrzeń, czy skupić na sobie uwagi, której nie oczekiwała. Musiała uważać na każdy ze swoich kroków i skupiać się na tym, co robiła. Pilnować gestów i ruchów, by nowy zestaw nie zmieszał się ze starymi i nie wydał jej jakimś nieodpowiednim słowem, czy gestem. Po raz kolejny stała w niewielkiej piwnicy, nasłuchując przy okazji, czy ktoś nie wchodzi. Żaden z domowników nie wiedział jak wyglądała jej druga twarz i chciała, żeby właśnie tak pozostało. Świeżo po kąpieli z innym mydłem niż to, którego zawsze używała. Skupiła się na przemianie, potrzebowała sięgać na swoje wyżyny, co wcale nie należało do najprostszych, ale teraz, kiedy wiedziała już, że jest to dla niej możliwe, z jednej strony było łatwiej. Z drugiej, pozostawało to tak samo cholernie trudne jak wcześniej. Nie miała pojęcia, jak wiele osób, obdarzone tym samym genem co ona, potrafiło zmieniać się w ten sposób. Zgodnie z tym, co wyczytała w jednym z tomów dotarcie do takiego poziomu zależało nie tylko od praktyki, ale też indywidualnych zdolności. To znaczyło, że nie było jednej prostej odpowiedzi. Mogło być tak, że ktoś całe życie z powodzeniem korzystał ze swojego daru nigdy nie docierając do tego miejsca, mogło być też tak, że ktoś stopniowo rozwijał zdolność osiągając coraz to wyższe poziomy. Schyliła się, żeby podnieść jedną z obluzowanych desek i wyciągnąć dokumenty Daisy razem z jej zdjęciem. Wpatrywała się w nie ze spokojem, robiła to już kilka razy, jeszcze potrzebowała czasu, pewności, przypomnienia. W końcu zamknęła powieki skupiając się na tym, co chciała osiągnąć swoją przemianą. Rozciągnąć kości, nadać im trochę innych niż jej kształtów. Zmienić kształt nosa, uwypuklić usta, zmienić kolor i strukturę włosów. Wszystko było ważne. Każdy szczegół mógł okazać się najważniejszym. A ona, nie mogła pozwolić sobie na jakiekolwiek błędy. Na te, nie było ani miejsca, ani czasu.
| Celuję w 111-120 -> Zmienia się również kolor tęczówek. + wszystkie poniżej (+32 gen)
+ wizerunek
jak się uda to zt na Nokturn idę
Powoli i nienachalnie. Właśnie tak musiała wejść do najmroczniejszej z dzielnic Londynu, jeśli nie chciała wzbudzić niepotrzebnych podejrzeń, czy skupić na sobie uwagi, której nie oczekiwała. Musiała uważać na każdy ze swoich kroków i skupiać się na tym, co robiła. Pilnować gestów i ruchów, by nowy zestaw nie zmieszał się ze starymi i nie wydał jej jakimś nieodpowiednim słowem, czy gestem. Po raz kolejny stała w niewielkiej piwnicy, nasłuchując przy okazji, czy ktoś nie wchodzi. Żaden z domowników nie wiedział jak wyglądała jej druga twarz i chciała, żeby właśnie tak pozostało. Świeżo po kąpieli z innym mydłem niż to, którego zawsze używała. Skupiła się na przemianie, potrzebowała sięgać na swoje wyżyny, co wcale nie należało do najprostszych, ale teraz, kiedy wiedziała już, że jest to dla niej możliwe, z jednej strony było łatwiej. Z drugiej, pozostawało to tak samo cholernie trudne jak wcześniej. Nie miała pojęcia, jak wiele osób, obdarzone tym samym genem co ona, potrafiło zmieniać się w ten sposób. Zgodnie z tym, co wyczytała w jednym z tomów dotarcie do takiego poziomu zależało nie tylko od praktyki, ale też indywidualnych zdolności. To znaczyło, że nie było jednej prostej odpowiedzi. Mogło być tak, że ktoś całe życie z powodzeniem korzystał ze swojego daru nigdy nie docierając do tego miejsca, mogło być też tak, że ktoś stopniowo rozwijał zdolność osiągając coraz to wyższe poziomy. Schyliła się, żeby podnieść jedną z obluzowanych desek i wyciągnąć dokumenty Daisy razem z jej zdjęciem. Wpatrywała się w nie ze spokojem, robiła to już kilka razy, jeszcze potrzebowała czasu, pewności, przypomnienia. W końcu zamknęła powieki skupiając się na tym, co chciała osiągnąć swoją przemianą. Rozciągnąć kości, nadać im trochę innych niż jej kształtów. Zmienić kształt nosa, uwypuklić usta, zmienić kolor i strukturę włosów. Wszystko było ważne. Każdy szczegół mógł okazać się najważniejszym. A ona, nie mogła pozwolić sobie na jakiekolwiek błędy. Na te, nie było ani miejsca, ani czasu.
| Celuję w 111-120 -> Zmienia się również kolor tęczówek. + wszystkie poniżej (+32 gen)
+ wizerunek
jak się uda to zt na Nokturn idę
The Devil whispered in my ear, you are not strong enough to withstand the Storm. Today I whispered in the Devil's ear,
I am the Storm.
Justine Tonks
Zawód : auror, rebeliant
Wiek : 29
Czystość krwi : Mugolska
Stan cywilny : Panna
The gods will always smile on brave women.
Like the valkyries, those furies who men fear and desire.
Like the valkyries, those furies who men fear and desire.
OPCM : 58 +2
UROKI : 36 +6
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 7 +3
TRANSMUTACJA : 6
CZARNA MAGIA : 0
ZWINNOŚĆ : 15
SPRAWNOŚĆ : 5
Genetyka : Metamorfomag
Zakon Feniksa
The member 'Justine Tonks' has done the following action : Rzut kością
'k100' : 82
'k100' : 82
Strona 3 z 3 • 1, 2, 3
Piwnica
Szybka odpowiedź