Wydarzenia


Ekipa forum
Isabelle Carrow
AutorWiadomość
Isabelle Carrow [odnośnik]10.03.19 23:07

Isabelle Carrow

Data urodzenia: 5.05.1932
Nazwisko matki: Fawley
Miejsce zamieszkania: York, Sandal Castle
Czystość krwi: Czysta szlachetna
Status majątkowy: Bogaty
Zawód: Alchemiczka (działalność prywatna) / szlachcianka
Wzrost: 154
Waga: 50
Kolor włosów: Brązowe
Kolor oczu: Zielono-brązowe
Znaki szczególne: Brak, nie licząc drobniutkiej figury



Umieram.
Nie mogę oddychać.
Słyszę nad sobą krzyki ojca i krewnych. Ktoś każe biec po uzdrowiciela. Stopniowo ich głosy nikną, w uszach mam tępy szum. Oczy zachodzą mi mgłą i nagle przelatuje mi przed nimi moje życie - ważniejsze wspomnienia, które wciąż każą mi walczyć o każdy oddech.



Przeklęta księżniczka
Mój ojciec jest uzdrowicielem o ciepłym uśmiechu. Jeśli coś sobie postanowi, prze do celu nie zważając na konsekwencje i potrafi być bezwzględny. Od zawsze patrzył na mnie z uwielbieniem, jak na swoją małą księżniczkę, ale w jego wzroku widziałam również zmartwienie. Zdiagnozowano u mnie klątwę Ondyny, a gdy miałam osiem lat - żniwo choroby zabrało również moją matkę.



Belle
Belle- piękna. To imię nadała mi mama, którą zapamiętałam jako najpiękniejszą kobietę świata. Miała szmaragdowe oczy i włosy ciemne jak skrzydła kruka. Zawsze się uśmiechała, przynajmniej pryz mnie. Ojciec za nią szalał. Oboje kochali mnie bezwarunkowo. Pamiętam, jak bawiłyśmy się lalkami. Jak czytała mi na dobranoc. Jak pokazywała mi zioła i składniki alchemiczne, wierząc w mój intelekt i powagę, chociaż byłam tak małą dziewczynką. Pamiętam też jak zaczęła się dusić na moich oczach - nie wyglądała już wtedy jak moja mama, tylko jak zupełnie obca osoba. Nie mogłam rozpoznać ani jej, ani ojca - który z niespotykaną dla siebie gwałtownością odepchnął mnie na bok, a potem kazał mnie wyprowadzić. Wyrywałam się służbie, chcąc być z nimi i desperacko pragnąć zrozumieć, co się dzieje. Rozpłakałam się pod zamkniętymi drzwiami, a nowy, obcy lek przed śmiercią pozostał przy mnie już na zawsze.



Nie stresuj się
Po śmierci matki do naszego domu sprowadziła się jej starsza siostra Ingrid, która owdowiała bardzo młodo. Zgodnie ze szlacheckimi obyczajami powinna wyjść za mąż ponownie, ale cierpiała na rozrost albioni - zdiagnozowany o wiele za późno, bo od dzieciństwa uwaga medyków skupiała się na chorej mamie. Ingrid tradycyjnie wysłano do Beuxbatons. Na wakacje po szóstym roku wróciła już ze zdeformowanymi łopatkami - choroba zaatakowała u niej przedwcześnie, „chociaż powinna objawić się dopiero około 23 roku życia”. Medycy robili co mogli, ale lekki garb pozostał. Znaleziono jej pierwszego męża, ale po jego przedwczesnej śmierci (ciotka nigdy nie chciała o tym mówić, ale z plotek słyszałam, że został rozszarpany przez wilkołaka) nikomu nie chciało się już szukać. Ciotka miała nie tylko zdeformowane ciało, ale i lodowaty charakter, odstraszający wszystkich adoratorów. Podobno poróżniła się o coś z własną rodziną i z wdzięcznością przyjęła propozycję ojca, aby zająć się mną. Od śmierci matki on też był z nimi w nieco gorszych stosunkach - obwiniali go o to, że nie mógł jej pomóc. Powierzyli ją w końcu mężowi-uzdrowicielowi, a ona udusiła się na jego oczach. Zaproszenie ciotki do domu miało zagwarantować, że stosunki między naszymi rodami pozostaną poprawne.


Ja też się bałam się ciotki, bardzo. To ona po raz pierwszy powiedziała mi, że jestem niezdarna i przeciętna. Nie byłam już dla wszystkich belle, piękna. Zawsze zwracała się do mnie pełnym imieniem, a służba poszła za jej przykładem. Tylko ojciec wciąż zwracał się do mnie czule, a zarazem uczulał mnie na to, że silny stres może wywołać atak choroby. Chociaż bardzo bałam się Ingrid, jeszcze bardziej bałam się klątwy Ondyny. Wciąż przed oczyma miałam umierającą mamę. Dlatego coraz bardziej zamykałam się w sobie, aby nie zważać na strofowania ciotki. Ojciec dużo pracował, a ja nie żaliłam się, ani nie płakałam.


Pilnie uczyłam się wszystkiego, czego wymagano od panny z mojego rodu. Uwielbiałam jazdę konno oraz na aetonanach - z uwagi na chorobę nie mogłam biegać, ale na koniu lub skrzydlatym koniu czułam wiatr we włosach. Panna Carrow powinna też tradycyjnie uczyć się szermierki, ale ojciec zaprotestował. „Leczenie polega na unikaniu aktywności fizycznych.” Dlatego również na tradycyjnych polowaniach musiałam trzymać się z tyłu, z dala od akcji i ryzyka. Nestor rodu, lord Carrow, zawsze patrzył na mnie z pobłażliwością, a na ojca z pogardą. Wdowiec z delikatną córką nie odzwierciedlał siły naszego rodu. Ciotka Ingrid chciała zaszczepić we mnie wartości rodu Fawleyów, ale nie odnalazła we mnie talentu malarskiego ani muzycznego. Przynajmniej lubiłam wymyślać historie i całkiem nieźle pisałam. Ingrid, nieco usatysfakcjonowana talentem literackim, zadbała także o moją edukację z zakresu wiedzy o sztuce. „Nawet jeśli nie umiesz stworzyć niczego pięknego, musisz umieć rozpoznać piękno” - mówiła.


Zawsze byłam przy ciotce nieco przygaszona, więc Ingrid zaczęła powtarzać ojcu że „to dziecko jest jakieś dziwne”, zaniepokojona moim nienaturalnie stałym nastrojem. Rzadko się śmiałam i nigdy nie płakałam. Nie chciałam dopuścić do siebie silnych uczuć, które -zgodnie z moją dziecięcą logiką- mogłyby mnie zabić.



Beauxbatons
Gdy miałam dziesięć lat, nie martwiłam się już tak bardzo chorobą. Byłam na tyle duża, by nie łączyć każdego stresu z nieuchronną śmiercią i widziałam, że kuracja działa całkiem dobrze. Nienaturalny spokój wszedł mi jednak w nawyk - pojechałam do Francji milcząca i zamknięta w sobie. Dlatego nigdy nie byłam w szkole popularna, ale zdobyłam kilkoro bliskich przyjaciół. Byłam wrażliwa na emocje i krzywdę innych, dlatego zawsze starałam się pomagać innym w nauce, czy też pocieszyć ich w chwilach silnych emocji. Sama nie okazywałam po sobie zmartwień, więc zdobyłam reputację doskonałej słuchaczki - silnej psychicznie dziewczyny, która zawsze jest podporą dla innych. Samej nie okazując silnych uczuć, od zawsze lubiłam obserwować emocje innych. Tyle da się wyczytać z ich tonu głosu i wyrazu twarzy!  


Zostałam Smokiem i dołączyłam do klubu jeździeckiego. W szkole zajmowałam się głównie literaturą, pisząc opowiadania i artykuły i dużo czytając. Przykładałam się do eliksirów i zaklęć, a w wakacje ojciec uczył mnie magii leczniczej. Lubiłam też astronomię i opiekę nad magicznymi stworzeniami - w domu oswoiłam się z aetonanami, a w szkole dowiedziałam się więcej o innych zwierzętach. Dzięki wiedzy z zakresu historii magii trzeźwo patrzyłam na świat i obowiązujące w nim reguły. Chociaż nie podzielałam bezgranicznej pogardy dla mugolaków, wiedziałam, że powinnam się przyjaźnić z osobami czystej krwi, ewentualnie półkrwi. Wiedziałam też, że znajomości z Francji rozpłyną się, gdy tylko wrócę do Anglii. Byłam realistką.


Patrząc w lustro i oceniając siebie obiektywnie, zauważyłam, że nie wyrastam na belle, na piękną kobietę. Ciotka miała rację. Mam duże oczy, o jasnobrązowo-zielonkawych tęczówkach. Zdaniem ojca są podobne do oczu matki, ale przecież pamiętam szmaragdowe iskry jej spojrzenia. Moje włosy są brązowe, moim zdaniem nieco nijakie. Spinam je w wymyślne koki, bo inaczej niczym by się nie odznaczały. Jestem też niziutka i drobniutka - gdybym nie była szlachcianką, inni lekceważyliby mnie choćby ze względu na słabowitą posturę. Od zawsze wiedziałam, że muszę znaleźć męża i ku swojej uldze jestem ładniejsza od ciotki. Ładna, ale nie piękna. Spokojna, ale nie charyzmatyczna. Opanowanie jest zbroją dla mojej nieśmiałości. Braki w urodzie rekompensuję nauką - jestem damą, więc moim orężem jest wiedza.



Rozczarowanie
Gdy miałam osiemnaście lat, ojciec i ciotka zaczęli przedstawiać mnie na balach jako debiutantkę i rozglądać się za kandydatami na mojego męża. Szczególnie spodobał mi się jeden, przystojny i wesoły. Dużo mówił i umiał poprowadzić rozmowę, co przydawało się przy mojej nieśmiałości. Zadawał mi dużo pytań, a ja dowiadywałam się równie wiele o jego życiu. Nieco za dużo pił, no ale mężczyźni tak mają. Czy ufałam mu jednak na tyle aby rozważać zamążpójście? Jego ekstrawertyczna osobowość onieśmielała mnie i wzbudzała podejrzenia. Podczas Sabatu, gdy był zdekoncentrowany po kilku (lub więcej niż kilku?) kieliszkach mocnego wina, zapragnęłam podpytać go o życie osobiste, o zdanie na temat mojego ojca. Wtedy przekonałam się, że wypił o wiele za dużo. Zaczął zadawać natarczywe pytania na temat rodzinnego majątku, a potem wypsnęło mu się, że małżeństwo to „przykry obowiązek”, ale że da mi dużo wolności, jeśli ja będę wyrozumiała dla jego…zainteresowań. Coś obrzydliwego w jego tonie pomogło mi zrozumieć, że do zainteresowań należą inne kobiety. Naiwna dziewczynka, która nic nie wie o świecie. Myślałam, że mu się podobam, a on mnie lekceważył i chciał traktować jako przykry obowiązek. Nie byłam w nim zakochana, ale miałam nadzieję, że jest dobrym człowiekiem. Kolejnym, co pamiętam, była niemożność złapania oddechu. Próbowałam się uspokoić, bez skutku. Na szczęście szybko znalazł mnie ojciec, który wiedział, jak mi pomóc w ataku choroby.


Wtedy po raz pierwszy skłamałam w poważnej sprawie. Powiedziałam, że adorator chciał dotknąć mnie w niegodziwy sposób. Sam zainteresowany nie był zbyt wiarygodny, przesadził w końcu z alkoholem. Ojciec chciał go zabić, ale Ingrid go uspokoiła, nie chcąc dopuścić do skandalu. Rozluźniliśmy życzliwe stosunki z tamtą rodziną, a ja zyskałam kilka lat spokoju. Nauczyłam się wtedy, że kłamstwo bywało orężem potężniejszym niż wiedza. W dodatku przychodziło mi łatwo - lata tłumienia w sobie emocji nauczyły mnie spokoju i panowania nad mimiką.



Odludek
„Jesteś odludkiem, a nie prawdziwą lady!” - wyrzuciła mi Ingrid, sfrustrowana tym, że mam dwadzieścia cztery laty i nie interesują mnie adoratorzy. Nie miałam zresztą zbyt wielu, nie mam przecież uroku półwili i trudno nawiązać ze mną ożywioną rozmowę, jeśli sama tego nie zechcę. Większość czasu spędzałam z ojcem, ucząc się od niego zaklęć leczniczych i alchemii. Wiedza nadal była moim orężem - ta o ziołach i ingrediencjach. Jako lady, nie mogłam pracować, ale ojciec urządził mi pracownię alchemiczną w naszej rodowej siedzibie. Zamek jest ponury, ale eksperymenty z eliksirami umilały mi pobyt w domu. Pociągał mnie świat nauki, w którym mogłam być sama, spokojna i potrzebna.



Percival
Pociągnął mnie też on - młody szlachcic na Sabacie. Obiektywnie był przystojny, ale najpierw zwróciłam uwagę na jego dobre oczy i miły uśmiech. Zdekoncentrowana, szukałam okazji, aby móc z nim porozmawiać. Jeśli chciałam, potrafiłam być czarująca - nauczyłam się tego jako szlachcianka. Emocje jednak utrudniały mi racjonalne myślenie, niezbędne do bycia miłą i elokwentną. Dlaczego tak trudno było mi się skupić na jego widok? Jeszcze nigdy nie czułam się tak w niczyjej obecności.


Jak zahipnotyzowana, wodziłam za nim wzrokiem, dopóki nie zobaczyłam, jak oddala się od zbiegowiska. Podążyłam za nim. Czy, tak jak mnie, denerwowały go tłumy? Wiedziałam, że zakłócam mu spokój, ale tak bardzo chciałam z nim porozmawiać. Przekonać się, czy naprawdę jest dobrym człowiekiem, czy te oczy mogą kłamać.



Percy
Był taki szczery, taki…prawdziwy. Pomimo silnego zaciekawienia jego osobą, nie zastanawiałam się, czy ma czyste intencje, jak tamten szlachcic, który niegdyś mnie rozczarował. Percival, Percy, miał serce na dłoni. Nie rozczaruje mnie znienacka.


Z taką pasją mówił o podróżach, o smokach… i naprawdę ciekawiło go to, co ja mam do powiedzenia o Francji i alchemii. Nie widziałam w jego oczach zachwytu moją urodą, ale nie spodziewałam się tego. Widziałam za to, że podoba mu się to, co mówię. Więc mówiłam.


A potem entuzjastycznie powiedziałam „tak”, gdy Percy i nasi ojcowie zaczęli wspominać o zaślubinach. Tak, tak, tak. Całe życie lubiłam być sama, ale teraz będę mieć własną rodzinę.



Zdrada
Percy martwił się czymś, zaczął się ode mnie oddalać. Nie byłam entuzjastycznie nastawiona do Rycerzy Walpurgii, ale mój ojciec był jednym z nich, więc wydawało mi się naturalne, że Percy też do nich dołączył. Nie podobały mi się ich nienawistne slogany, ale nie lubiłam też Sabatów, oraz tego, że głównym zadaniem każdej szlachcianki było wyjść za mąż i rodzić rzeczy. Szlachta rządzi się swoimi prawami i trzeba się z nimi pogodzić.


Podejrzewałam, że Percy chce nieco zmniejszyć swoje zaangażowanie w organizacji i rozumiałam to. Jeśli chciał się wycofać, aby spędzić więcej czasu ze mną, z rodziną - to cudownie. Pomimo tego, że martwił mnie jego nastrój, nie chciałam naciskać- ufałam mu.


W dodatku ogłosiłam wszystkim radosne wieści - byłam w ciąży! Promieniałam zdaniem wszystkich, nawet ciotki. Przestrzegałam kuracji i klątwa Ondyny nie dawała o sobie znać, a ja bezpiecznie nosiłam pod sercem maluszka. Wszystko się układało.


A potem zdradzili mnie dwaj najważniejsi mężczyźni w moim życiu. Mąż, bez porozumienia ze mną, otwarcie wystąpił przeciw szlachcie w Stonehenge. Został ogłoszony zdrajcą. A mój ojciec…mój ojciec nawet nie zaprotestował, gdy nestor rodu rozwiązał nasze małżeństwo. Sama lękam się lorda Carrowa, ale ojciec potrafi być odważny i bezwzględny. Nawet jeśli odwrócił się od Percivala, jak mógł nie bronić własnej córki przed tym losem? Dopuścić, żebym została panną z bękartem?
Ojciec, świadom ryzyka, jakie wywoła u mnie stres, próbował opowiedzieć mi o wszystkim delikatnie. Chwilę zajęło mi zrozumienie tego, co właściwie zaszło.


A potem przestałam oddychać.


Duszę się. Umieram. A moje serce pęknie chyba jeszcze zanim moje płuca przestaną pracować.
Jedynym, co motywuje mnie do walki o każdy oddech jest nasz syn. Mój syn. Mój. Percivala Notta już przecież nie ma.



Dziecko, które ma tylko mnie.

Muszę żyć.

Ojciec i uzdrowiciele nie pozwalają mi odejść. Po śmierci matki, ojciec poprzysiągł sobie pokonać klątwę Ondyny i o ile choroba jest nieuleczalna, o tyle udaje mu się uspokoić mój silny atak. Długo dochodzę do siebie, a gdy już mogę podróżować, ojciec wysyła mnie do Francji. Z tego co wiem o polityce, wnioskuję, że nad synem Percivala zbierają się czarne chmury. Ingrid jedzie ze mną i powtarza „a nie mówiłam?” Niegdyś podobało się jej to, że Percival pochodzi z zaprzyjaźnionego z Fawleyami rodu Nottów, ale zaczęła krytykować mojego męża odkąd zauważyła, że ja sama traktuję go bezkrytycznie. Miała rację.


We Francji mam sporo czasu na przemyślenia. Nie chcę już zdawać się na innych, bo widzę, że mogę ufać tylko sobie. Boję się ale, dławię w sobie strach i piszę do ojca. Chcę, aby mój syn urodził się w Anglii. Ma przyjść na świat w grudniu. W październiku wracam do ojczyzny, myśląc o tym, jak ignorować krzywe spojrzenia innych szlachciców i szlachcianek. Czy mój syn, jako bękart, będzie mógł wieść normalny żywot szlachcica. Staram się nie myśleć o Percivalu i o tym, czy jeszcze kiedyś go spotkam. Ale jeśli los nas ze sobą zetknie, chciałabym się przekonać, co on sobie myślał.



Patronus: Isabelle nie potrafi wyczarować patronusa. Jeśli miałaby się nauczyć tego zaklęcia, pragnęłaby, aby jej patronus wyglądał jak lew - zwierzę, kojarzy się jej z odwagą, której daremnie spodziewała się po ojcu i mężu. Ma nadzieję, że jej syn wyrośnie na lepszego mężczyznę niż oni.

Statystyki i biegłości
StatystykaWartośćBonus
OPCM: 00
Zaklęcia i uroki:40
Czarna magia:00
Magia lecznicza:111 (rożdżka)
Transmutacja:00
Eliksiry:194 (rożdżka)
Sprawność:0Brak
Zwinność:4Brak
JęzykWartośćWydane punkty
AngielskiII0
FrancuskiII2
Biegłości podstawoweWartośćWydane punkty
AstronomiaII10
AnatomiaI2
Historia MagiiI2
KłamstwoII10
ONMSII10
PerswazjaI2
ZielarstwoIII25
Biegłości specjalneWartośćWydane punkty
Odporność magicznaI5 (1,5)
Biegłości fabularneWartośćWydane punkty
NeutralnyNeutralny
Sztuka i rzemiosłoWartośćWydane punkty
Literatura (tworzenie prozy)I0.5
Literatura (wiedza)I0.5
Malarstwo (wiedza)I0.5
Muzyka (wiedza)I0.5
Rzeźba (wiedza)I0.5
AktywnośćWartośćWydane punkty
Taniec balowyI0.5
Jeździectwo (aetonany)I0,5
GenetykaWartośćWydane punkty
Brak- (+0)
Reszta: 5,5


Stal hartuje się w ogniu


Isabelle Carrow
Isabelle Carrow
Zawód : Alchemiczka, szlachcianka
Wiek : 25
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Wdowa
Stal hartuje się w ogniu
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
 xyz
Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t7146-isabelle-carrow https://www.morsmordre.net/t7207-listy-isabelle https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f52-west-yorkshire-wakefield-sandal-castle https://www.morsmordre.net/t7206-skrytka-bankowa-nr-1757 https://www.morsmordre.net/t7256-isabelle-carrow#195434
Re: Isabelle Carrow [odnośnik]16.03.19 11:05

Witamy wśród Morsów

Twoja karta została zaakceptowana

INFORMACJE
Przed rozpoczęciem rozgrywki prosimy o uzupełnienie obowiązkowych pól w profilu. Zachęcamy także do przeczytania przewodnika, który znajduje się w twojej skrzynce pocztowej, szczególnie zwracając uwagę na opis lat 50., w których osadzona jest fabuła, charakterystykę świata magicznego, mechanikę rozgrywek, a także regulamin forum. Powyższe opisy pomogą Ci odnaleźć się na forum, jednakże w razie jakichkolwiek pytań, wątpliwości, a także propozycji nie obawiaj się wysłać nam pw lub skorzystać z działu przeznaczonego dla użytkownika. Jeszcze raz witamy na forum Morsmordre i mamy nadzieję, że zostaniesz z nami na dłużej!
 STAN ZDROWIA
Fizyczne
Klątwa Ondyny
Psychiczne
Pełnia zdrowia.
UMIEJĘTNOŚCI
Brak

Kartę sprawdzała: Deirdre Mericourt
Mistrz gry
Mistrz gry
Zawód : -
Wiek : -
Czystość krwi : n/d
Stan cywilny : n/d
Do you wanna live forever?
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Isabelle Carrow Tumblr_mduhgdOokb1r1qjlao4_500
Konta specjalne
Konta specjalne
http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/t475-sowa-mistrza-gry#1224 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 http://morsmordre.forumpolish.com/ https://www.morsmordre.net/t2762-skrytki-bankowe-czym-sa#44729 http://morsmordre.forumpolish.com/f124-woreczki-z-wsiakiewki
Re: Isabelle Carrow [odnośnik]16.03.19 11:05


KOMPONENTY jad smoka, krew jednorożca x2;
kwiat paproci x2, piołun; popiół feniksa, ekstrakt z posoki wili x2;  włos jednorożca x2, krew x2

[12.03.19] Ingrediencje (wrzesień/październik)
[23.09.19] Ingrediencje (styczeń-marzec)
[15.02.20] Ingrediencje (kwiecień-czerwiec)
[21.08.20] Ingrediencje (lipiec/wrzesień)

BIEGŁOŚCI[29.04.19] Wsiąkiewka (listopad/grudzień), +1 PB
[30.05.19] Zakup biegłości: Anatomia, -2 PB (w reszcie 1)
[21.12.19] Wsiąkiewka (styczeń/marzec), +2 PB do reszty
[25.12.19] Zapomnienie biegłości jeździectwa (II -> I), +6,5 PB do reszty; podniesienie poziomu biegłości astronomii (I -> II), -8 PB z reszty; w reszcie zostało 4,5
[16.08.20] Wsiąkiewka (kwiecień-czerwiec): +1 PB

HISTORIA ROZWOJU[10.03.19] Karta postaci, 0 PD
[28.03.19] Osiągnięcie: Mały pędzibimber, +30 PD
[28.03.19] Wykonywanie zawodu (wrzesień/październik): +50 PD
[16.04.19] Wykonywanie zawodu (listopad/grudzień): +50 PD
[29.04.19] Wsiąkiewka (listopad/grudzień), +60 PD
[19.09.19] Zakup sowy, -50 PD
[24.09.19] Osiągnięcie: Obieżyświat; +30 PD
[30.19.09] Osiągnięcie: Mały terrorysta; +30 PD
[20.12.19] Udział w kuligu, otrzymano: słowik w klatce
[21.12.19] Wsiąkiewka (styczeń/marzec), +90 PD, +2 PB
[31.12.19] Wykonywanie zawodu (styczeń/marzec), +50 PD
[20.01.20] Zdobycie osiągnięcia, +30 PD
[12.03.20] Zdobycie osiągnięcia: +30 PD
[15.03.20] Osiągnięcie: Weteran, +100 PD
[16.08.20] Wsiąkiewka (kwiecień-czerwiec): +60 PD
[08.09.20] Zmiana wizerunku
[16.11.20] Powiększenie limitu: krew czysta ze skazą; -400 PD
Mistrz gry
Mistrz gry
Zawód : -
Wiek : -
Czystość krwi : n/d
Stan cywilny : n/d
Do you wanna live forever?
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Isabelle Carrow Tumblr_mduhgdOokb1r1qjlao4_500
Konta specjalne
Konta specjalne
http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/t475-sowa-mistrza-gry#1224 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 http://morsmordre.forumpolish.com/ https://www.morsmordre.net/t2762-skrytki-bankowe-czym-sa#44729 http://morsmordre.forumpolish.com/f124-woreczki-z-wsiakiewki
Isabelle Carrow
Szybka odpowiedź
Uprawnienia

Nie możesz odpowiadać w tematach