Morsmordre :: Nieaktywni :: Powiązania
Dziewczyna z tatuażem
Strona 1 z 2 • 1, 2
AutorWiadomość
Jade Viridis SykesCarpe diem quam minimum credula postero łamaczka klątw ▲ paserka ▲ wdowa ▲ czystokrwista ▲ puchonka
Zawsze szczera do bólu, nieco szorstka w obyciu. Umiarkowanie otwarta dusza towarzystwa obok której trudno przejść obojętnie. Niespokojny duch, burza, sztorm, perła na dnie morza. Nieustraszona i krucha, cierpka i ciepła, stanowcza i niepewna, spokojna i bez ogłady.
▲ 1926 - 1938 - Beztroskie dzieciństwo spędza w lasach Lancashire. W 1935 roku jej starsza o ponad dekadę siostra, Jocunda Sykes, dokonuje niemożliwego, przelatując nad Atlantykiem na miotle.
▲ 1938 - 1945 - Hogwart. Wychowuje ją dom Helgi Hufflepuff. Aktywnie działa w klubie pojedynków, a od 1941 roku gra na pozycji pałkarza.
▲ 1945 - 1946 - Poszukuje własnej drogi, wybiera się w podróż za morze. Szybko wraca - z podkulonym ogonem. I tatuażem.
▲ 1946 - 1949 - Przez starszego brata poznaje Solasa, o 15 lat starszego łamacza klątw. Staje się jej mistrzem. W 1947 pobierają się.
▲ 1949 - 1952 - Wraz z mężem pracuje dla Banku Gringotta. Dużo podróżują, życie dzieląc na pracę, naukę i rozrywki towarzyskie. Pomimo próśb męża, nie chce mieć dzieci, skupiając się na karierze. W 1952 za namową Jade, w ramach prywatnych badań oboje udają się na niebezpieczną wyprawę na wyspę Man. Solas ginie na jej oczach. Zostaje posądzona o zabójstwo męża przy użyciu klątwy pożogi.
▲ 1952 - 1953 - Po śmierci męża przez jakiś czas nie jest aktywna zawodowo - ciągnący się proces w Wizengamocie odbiera jej siły do życia. W tym czasie przebywa w domu rodzinnym w Bowland Fells.
▲ 1953 - 1956 - Za namową starszego brata, Jovena Sykesa, wraca do profesji łamacza klątw przyjmując prywatne zlecenia. Klienci okazują się różni, a Jade szybko uzmysławia sobie, że chcąc przetrwać, przyjdzie jej działać niezgodnie z prawem. W 1954 ten sam brat zostaje zesłany do Azkabanu.
▲ Łamacze klątw i osoby związane z nauką - Przyjaciele lub rywale.
▲ Potencjalni pracodawcy - Osoby z półświatka, bogacze. Wszyscy ci, którzy znają wartości cennych przedmiotów, wiedzą o nich, lecz nie posiadają odpowiednich umiejętności lub zwyczajnie nie chcą brudzić sobie rąk, by wydrzeć skarby z najpilniej strzeżonych miejsc.
▲ Aurorzy, policjanci, pracownicy wydziału przestrzegania prawa czarodziejów - Wszyscy, którzy w latach 1952 - 1953 mogli być powiązani z procesem przeciwko niej, a także którzy w 1954 dopali jej brata, podczas skazania którego na pewno przesłuchiwano i ją.
▲ Szkolne znajomości - Te dobre i złe; te, które przetrwały i te które nie - zawsze można je odnowić.
▲ Rodzina zmarłego męża - Po śmierci Solasa nienawidziliście mnie. Zakopaliśmy topór wojenny, czy może nadal widzicie we mnie morderczynię?
▲ I inni - Rozważę każdy konkretny pomysł.
▲ Francis Lestrange - ten, któremu złamałam serce
▲ Philippa Moss - ta, z którą warto mieć sojusz
▲ Cornelius Sallow - ten, który widział ze mną śmierć męża
▲ Kai Clearwater - ten, który nadal mnie irytuje
▲ Matthew Bott - ten, przy którym jestem miękką bułą
▲ Steffen Cattermole - ten z rodziny, który gada głupoty
▲ Jayden Vane - ten z rodziny, który nie gada głupot
▲ Anthony MacMillan - ten, który jest od zawsze
▲ Francesca Borgia - ta, z którą zawsze można wypić wino
▲ Ares Carrow - ten, któremu nieświadomie odebrałam pewność
▲ Daniel Wroński - ten od interesów
▲ Cedric Dearborn - ten, który już mi nie ufa
▲ Vincent Rineheart - ten, któremu muszę coś udowodnić
▲ Asbjorn Ingisson - ten, który sprzedał mojego brata
▲ Jonathan Bojczuk - ten, który już nie jest chłopcem
▲ Ulysses Ollivander - ten, który jest szansą
▲ Tangwystl Hagrid - ta, której rodzina nie otworzyła Komnaty
Ostatnio zmieniony przez Jade Sykes dnia 29.11.20 8:08, w całości zmieniany 6 razy
no witam
Bojczuk, chłopcze złoty Kanciarzu ty, łachudro, bawidamku!
Powiem ci, że w '52, a może w '53, bywałam w Melinie, kiedy miałam dość własnej matki. Bo wiesz, jak masz już dwadzieścia sześć, dwadzieścia siedem lat, to nawet jak chowasz się przed światem na maminym zapiecku, to ileż można? Mój dom był trochę podobny do twojego. To znaczy nie tak otwarty, ale tutaj zawsze byli jacyś goście, jacyś naukowcy, jakieś rozmowy toczyły się do białego rana i nie dawały mi spać. Tak cię mogłam poznać. A później nasze ścieżki przecinały się nader często, ku naszemu zaskoczeniu. Wiesz, ja czasem potrzebuję gdzieś dopłynąć - niepostrzeżenie. Czasem coś się wywiedzieć. Co w trawie piszczy, co w morzu szumi. A czasem przypomnieć sobie o tym, że świat jest cudowny, a nie parszywy. Pewnie w karczmie z daleka poznaję twoją czuprynę, a ty moje tatuaże. Czaruj mnie - zapewniam cię, że to będzie sama przyjemność po obu stronach!
Powiem ci, że w '52, a może w '53, bywałam w Melinie, kiedy miałam dość własnej matki. Bo wiesz, jak masz już dwadzieścia sześć, dwadzieścia siedem lat, to nawet jak chowasz się przed światem na maminym zapiecku, to ileż można? Mój dom był trochę podobny do twojego. To znaczy nie tak otwarty, ale tutaj zawsze byli jacyś goście, jacyś naukowcy, jakieś rozmowy toczyły się do białego rana i nie dawały mi spać. Tak cię mogłam poznać. A później nasze ścieżki przecinały się nader często, ku naszemu zaskoczeniu. Wiesz, ja czasem potrzebuję gdzieś dopłynąć - niepostrzeżenie. Czasem coś się wywiedzieć. Co w trawie piszczy, co w morzu szumi. A czasem przypomnieć sobie o tym, że świat jest cudowny, a nie parszywy. Pewnie w karczmie z daleka poznaję twoją czuprynę, a ty moje tatuaże. Czaruj mnie - zapewniam cię, że to będzie sama przyjemność po obu stronach!
no siema!
Tangwystl Hagrid
Zawód : Łamacz Klątw, tester nowych zaklęć
Wiek : 23
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Panna
And it's to cold outside
for angels to fly
for angels to fly
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Martwi/Uwięzieni/Zaginieni
O Jade, jak ładnie do mnie mówisz a co powiesz na to, żebyśmy właściwie znali się już kopę lat? Fakt, nasze domy były trochę podobne, a co za tym idzie nasze matki znały się bankowo. Nie wiem czy bywałaś wcześniej w moim domu, bo gdy się tam pojawiłem byłaś już nastolatką, ja za to bywałem w twoim. Czasem po prostu się nudziłem, przysypiając w salonie pośród wielogodzinnych rozmów, ale czasem, podczas wakacji, chętnie ganiałem za tobą i całą waszą wesołą gromadką Sykesów. Różnica wieku między nami była w tamtym czasie najbardziej widoczna, bo kiedy ja niezdarnie stawiałem swoje pierwsze kroki w magicznym świecie, ty byłaś już młodą czarownicą, wciąż jednak najmłodszą z całego rodzeństwa, a co za tym idzie to twoim ogonem zwykle byłem kiedy nasze mamy plotkowały w kuchni być może działało ci to na nerwy, a może byłaś czasem nawet zadowolona z faktu, że masz swojego pomagiera, który gotów jest zrobić dosłownie wszystko jeśli obiecasz, że policzysz mu czas, albo cokolwiek no idź, Johny, przynieś nam te dorodne jabłka z tamtego sadu, pan Sąsiad na pewno nie będzie miał nic przeciwko, a poza tym to nawet nie zauważy! Policzę ci czas! Zawsze zauważał i zawsze trzeba było wiać, no ale chyba nie będziesz ryczał, Bojczuk, przecież nie jesteś mięczakiem, no i cóż, nie byłem. Wiesz jak to jest z dziećmi. Więc gdy mówiłaś - nie mów nic mamie, zawsze milczałem, w gruncie rzeczy naprawdę cię lubiłem, w tamtym okresie nie miałem zbyt wiele okazji do obcowania z innymi magicznymi dzieciakami, bo te (oprócz Erniego) bywały u nas stosunkowo rzadko W Hogwarcie się minęliśmy. Kiedy ja zaczynałem swoją szkolną przygodę, ty byłaś już na jej końcu.
No i później fakt, spotkaliśmy się dopiero w '52, może w '53, kiedy postanowiłaś odwiedzić Meline i ja również tam stacjonowałem, odpoczywając w przerwie między kolejnymi podróżami. Nie byłem już wtedy gówniakiem, z czasem pewne granice po prostu się zacierają, w sumie fajnie było cię spotkać po latach. Później nasze drogi rzeczywiście przecinały się coraz częściej, w różnych dziwnych sytuacjach i wciąż to robią - służę słowem i czynem, służę także samym towarzystwem i tak, nie przepuszczę żadnej okazji żeby cię czarować bo taki już stety-niestety jestem, ech
No i później fakt, spotkaliśmy się dopiero w '52, może w '53, kiedy postanowiłaś odwiedzić Meline i ja również tam stacjonowałem, odpoczywając w przerwie między kolejnymi podróżami. Nie byłem już wtedy gówniakiem, z czasem pewne granice po prostu się zacierają, w sumie fajnie było cię spotkać po latach. Później nasze drogi rzeczywiście przecinały się coraz częściej, w różnych dziwnych sytuacjach i wciąż to robią - służę słowem i czynem, służę także samym towarzystwem i tak, nie przepuszczę żadnej okazji żeby cię czarować bo taki już stety-niestety jestem, ech
Bojczuk, o w pytę, tak Może na nerwy mi tak ździebko działałeś, ale bardziej dlatego, że ja byłam już przecież DOROSŁA i nie rozumiałam, dlaczego wrzucali ciebie i mnie do jednego worka. Wtedy odkryłam Tysiąc sposobów na pozbycie się Bojczuka.
Pewnie się zdziwiłam w tym '52 ('53?), co to za chłopiec piękny i młody, i że to właśnie ty, i że tak wyrosłeś bardzo, i kiedy to minęło. Pewnie trochę się wtedy poczułam staro, bo zawsze byłeś taki mały, ale z czasem przywykłam do tego, że z ciebie to już jest dorosły chłop, a nie mały Dżony, chłopiec na posyłki.
Zwłaszcza jak cię później zaczęłam regularnie spotykać w barach.
Dobrze cię mieć u boku, Bojczuk. Wyczuwam twoje chachmęcenie, ale nie komentuję, tylko płynę z prądem. Pewnie czuję się w twoim towarzystwie bardzo swobodnie, urzeka mnie twoja natura lekkoducha i amanta, i sobie zawsze myślę o rany, jak on to robi, muszę się uczyć od skurczybyka. Lekcje w prawieniu komplementów i zjednywaniu sobie ludzi będą nieocenione
Tangie, łączy nas niesława. Znaczy ty na swoją nie miałaś wpływu, ja już większy, i może kiedyś na jakimś wydarzeniu naukowym, ktoś ci szepnął kilka niemiłych słów na mój temat. Uważaj na nią, zamordowała swojego męża. Może uwierzyłaś, a może nie. Nie wiem, czy już się spotkałyśmy czy nie, może spotkałyśmy się w pracy - wiesz, przy jednej klątwie, mnie wezwał klient, a ciebie sprowadzono z ramienia Ministerstwa, bo procedury. Posprzeczałyśmy się, czy może bardziej nakręciłyśmy się nawzajem?
Pewnie się zdziwiłam w tym '52 ('53?), co to za chłopiec piękny i młody, i że to właśnie ty, i że tak wyrosłeś bardzo, i kiedy to minęło. Pewnie trochę się wtedy poczułam staro, bo zawsze byłeś taki mały, ale z czasem przywykłam do tego, że z ciebie to już jest dorosły chłop, a nie mały Dżony, chłopiec na posyłki.
Zwłaszcza jak cię później zaczęłam regularnie spotykać w barach.
Dobrze cię mieć u boku, Bojczuk. Wyczuwam twoje chachmęcenie, ale nie komentuję, tylko płynę z prądem. Pewnie czuję się w twoim towarzystwie bardzo swobodnie, urzeka mnie twoja natura lekkoducha i amanta, i sobie zawsze myślę o rany, jak on to robi, muszę się uczyć od skurczybyka. Lekcje w prawieniu komplementów i zjednywaniu sobie ludzi będą nieocenione
Tangie, łączy nas niesława. Znaczy ty na swoją nie miałaś wpływu, ja już większy, i może kiedyś na jakimś wydarzeniu naukowym, ktoś ci szepnął kilka niemiłych słów na mój temat. Uważaj na nią, zamordowała swojego męża. Może uwierzyłaś, a może nie. Nie wiem, czy już się spotkałyśmy czy nie, może spotkałyśmy się w pracy - wiesz, przy jednej klątwie, mnie wezwał klient, a ciebie sprowadzono z ramienia Ministerstwa, bo procedury. Posprzeczałyśmy się, czy może bardziej nakręciłyśmy się nawzajem?
no i bosko :drink: myślę, że w sumie wszystko zostało ustalone, a resztę trzeba po prostu oddać fabule i ufam, że los już niebawem splecie gdzieś nasze drogi
Dzień dobry
W zasadzie mogę ci podrzucić wszystkie trzy postaci! Floriana, bo jest niewiele młodszy i też był w Hufflepuffie, choć aktualnie nie mam konkretnego pomysłu to najwyżej odezwę się prywatnie, chyba że do czegoś ci się przyda to słucham z chęcią!
Archibalda, bo są w tym samym wieku, ale tutaj do negatywu, żeby tradycji stało się zadość. Zawsze wyobrażałam sobie Archiego jako dobrego człowieka, ale jednocześnie jako przyzwyczajonego do luksusu szlachcica z tymi irytującymi gryfońskimi cechami, które mogły ją bez większego powodu po prostu irytować - mogliśmy sobie podrzucać stare żaby do kociołków na eliksirach czy coś. No ale tu też nie mam konkretnego pomysłu, ech.
Natomiast z chęcią podrzucę ci Edgara w roli zleceniodawcy, bo na rywala raczej się nie nadaje, chociaż z drugiej strony... Mogli na siebie pierwszy raz wpaść już parę lat temu podczas ekspedycji, a może Edgar znał Solasa? I uważał małżeństwo z Jade za jakiś wymysł wariata, chwilową fascynację; traktował ją jak powietrze, tylko z Solasem rozmawiając na poziomie o klątwach i pradawnych artefaktach. Potem Solas umarł - Edgar się tym oczywiście nie przejął, ten człowiek nie był mu bliski, choć to trochę skomplikowalo mu interesy. Słyszał plotki o Jade i jej rzekomym morderstwie, interesowało go jak to było naprawdę, choć nie drążył tematu bo nie miał tego w zwyczaju. Zastanawiał się tylko jak to możliwe, że ta kobieta była w stanie tak go załatwić, skoro do tej pory wydawała mu się taka nijaka, jakaś tam dziewczyna starego łamacza. No nie wiem, widzę tutaj szerokie pole do manewrów, ale koniec końców z chęcią dam ci jedno, dwa lub dziesięć zleceń dla mojego sklepu (albo nie tak chętnie, kurczę, czy my już współpracujemy jakiś czas czy może Jade dopiero do niego wpadnie z pytaniem o jakieś zlecenie - a może to ona przejęła wszystkie zlecenia Solasa jakie miał wykonać, a może jednego jej sie nie udało i teraz ma z Burkami problemy?). Chyba nie pomogłam z tym słowotokiem, ale chciałabym coś Edgarem, pomyślmy!
W zasadzie mogę ci podrzucić wszystkie trzy postaci! Floriana, bo jest niewiele młodszy i też był w Hufflepuffie, choć aktualnie nie mam konkretnego pomysłu to najwyżej odezwę się prywatnie, chyba że do czegoś ci się przyda to słucham z chęcią!
Archibalda, bo są w tym samym wieku, ale tutaj do negatywu, żeby tradycji stało się zadość. Zawsze wyobrażałam sobie Archiego jako dobrego człowieka, ale jednocześnie jako przyzwyczajonego do luksusu szlachcica z tymi irytującymi gryfońskimi cechami, które mogły ją bez większego powodu po prostu irytować - mogliśmy sobie podrzucać stare żaby do kociołków na eliksirach czy coś. No ale tu też nie mam konkretnego pomysłu, ech.
Natomiast z chęcią podrzucę ci Edgara w roli zleceniodawcy, bo na rywala raczej się nie nadaje, chociaż z drugiej strony... Mogli na siebie pierwszy raz wpaść już parę lat temu podczas ekspedycji, a może Edgar znał Solasa? I uważał małżeństwo z Jade za jakiś wymysł wariata, chwilową fascynację; traktował ją jak powietrze, tylko z Solasem rozmawiając na poziomie o klątwach i pradawnych artefaktach. Potem Solas umarł - Edgar się tym oczywiście nie przejął, ten człowiek nie był mu bliski, choć to trochę skomplikowalo mu interesy. Słyszał plotki o Jade i jej rzekomym morderstwie, interesowało go jak to było naprawdę, choć nie drążył tematu bo nie miał tego w zwyczaju. Zastanawiał się tylko jak to możliwe, że ta kobieta była w stanie tak go załatwić, skoro do tej pory wydawała mu się taka nijaka, jakaś tam dziewczyna starego łamacza. No nie wiem, widzę tutaj szerokie pole do manewrów, ale koniec końców z chęcią dam ci jedno, dwa lub dziesięć zleceń dla mojego sklepu (albo nie tak chętnie, kurczę, czy my już współpracujemy jakiś czas czy może Jade dopiero do niego wpadnie z pytaniem o jakieś zlecenie - a może to ona przejęła wszystkie zlecenia Solasa jakie miał wykonać, a może jednego jej sie nie udało i teraz ma z Burkami problemy?). Chyba nie pomogłam z tym słowotokiem, ale chciałabym coś Edgarem, pomyślmy!
Don't pay attention to the world ending. It has ended many times
and began again in the morning
and began again in the morning
Ten sam rok, ten sam dom, drużyna (i nawet pozycja!) w drużynie quidditcha, klub pojedynków. Nawet z siostrami nie spędzałem chyba tyle czasu, co z Tobą (a przy okazji: wiwat Harpie!).
Trochę mniej zabawnie, że 1952-53 byłem jeszcze śledczym...
Trochę mniej zabawnie, że 1952-53 byłem jeszcze śledczym...
przyjdź śmierci, ale tak skrycie, tak skrycie bym nie czuł twego zbliżenia, bo sama rozkosz konania, rozkosz konania mogłaby
wrócić mi życie
wrócić mi życie
Coriander Sprout
Zawód : magiwet
Wiek : 31 lat
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Kawaler
raise a glass to freedom,
something they can
never take away,
no matter what
they tell you
something they can
never take away,
no matter what
they tell you
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Nieaktywni
Florean. Zawsze byłeś dziwakiem. A przynajmniej za takiego cię uważałam - jakie normalne dziecko woli towarzystwo duchów od żywych? Może nie okazywałam tej niechęci wprost, a w mojej naturze bynajmniej nie leżało nękanie, chociaż zwykle omijałam cię szerokim łukiem. Przez takich jak ty wszyscy mieli Puchonów za ciepłe kluchy A Puchoni to nie ciepłe kluchy. Może nie wspominasz mnie miło? Może na mój widok przechodzisz na drugą stronę ulicy? Nie to, żebym zrobiła ci krzywdę, ale wiesz, ten wzok zabija, czy coś w ten deseń. W sensie mój. Jak bazyliszek. Na twoje kolorowe skarpetki patrzę tak jakoś bez przekonania.
Co do Arcza - jesteśmy w jedym wieku, ale nie byliśmy na jednym roku. Za to Edgar O tak, bądź znajomym po fachu mojego zmarłego męża, traktuj mnie z wyższością godną arystokraty i mężczyzny. Jestem przecież tylko kobietą, pewnie zawadzałam w interesach. Chętnie poszłabym w negatyw. Być może po śmierci Solasa trafiliśmy na siebie przypadkiem, kiedy zaczęłam działać na właską rękę. Być może polecił mnie mój starszy brat, którego też mogłeś znać - i to jemu postanowiłeś zaufać. Miałeś jednak wątpliwości, gdy okazało się, że to ja. Morderczyni. Ta nieistotna dziewczyna. Chciałam postawić na swoim, zgodziłeś się wysłać mnie po mniej lub bardziej cenny przedmiot. Ty uważasz, że zawiodłam. Ja uważam, że dałeś mi fałszywy trop, żeby mnie ośmieszyć. Rób mi problemy. Oczerniaj w towarzystwie. Nie szczędź jadu, jeśli gdzieś się spotkamy. Może żądasz ode mnie pieniędzy? Albo naprawdę wpuściłeś mnie w maliny, a teraz bawisz się w najlepsze, pociągasz za sznurki i patrzysz jak się wiję?
Coriander - w szkole byłeś popularny. I twoja sława z pewnością była lepsza od mojej. Prefekt, dobry uczeń, otwarty wobec innych - złoty chłopiec bez skazy. Chyba, że twoją skazą mogłam być ja Graliśmy na jednej pozycji, musieliśmy się więc nieźle dogadywać. Na pewno spędzaliśmy ze sobą dużo czas. I być może byłam tą stroną, która zawsze namawiała cię do złego (ej, na błoniach pojawiło się dziś kilka hipogryfów, przecież zajęcia z transmutacji nie są tak istotne). Dawałeś się, czy odmawiałeś? A może całe dormitorium było świadkiem, jak kiedyś po wygranym meczu cię pocałowałam? Poirytowałeś się, czy może chwilę później cała szkoła już wiedziała, że to jest miłość po grób? W każdym razie nasza przyjaźń w końcu miała swój kres. Pokłóciliśmy się, może o głupotę - a ja mam mocny temperament, za czasów szkoły pewnie potrafiłam być nieznośna - i może na jakimś meczu odbiłam tłuczka w twoją stronę, a później było tylko gorzej? I jak to w życiu bywa - z deszczu pod rynnę. Bądź zamieszany w śledztwo nad śmiercią mojego męża. Na pewno nie byłeś jedyny. Uwierzyłeś, że jestem niewinna, czy może stanąłeś po mojej stronie?
Co do Arcza - jesteśmy w jedym wieku, ale nie byliśmy na jednym roku. Za to Edgar O tak, bądź znajomym po fachu mojego zmarłego męża, traktuj mnie z wyższością godną arystokraty i mężczyzny. Jestem przecież tylko kobietą, pewnie zawadzałam w interesach. Chętnie poszłabym w negatyw. Być może po śmierci Solasa trafiliśmy na siebie przypadkiem, kiedy zaczęłam działać na właską rękę. Być może polecił mnie mój starszy brat, którego też mogłeś znać - i to jemu postanowiłeś zaufać. Miałeś jednak wątpliwości, gdy okazało się, że to ja. Morderczyni. Ta nieistotna dziewczyna. Chciałam postawić na swoim, zgodziłeś się wysłać mnie po mniej lub bardziej cenny przedmiot. Ty uważasz, że zawiodłam. Ja uważam, że dałeś mi fałszywy trop, żeby mnie ośmieszyć. Rób mi problemy. Oczerniaj w towarzystwie. Nie szczędź jadu, jeśli gdzieś się spotkamy. Może żądasz ode mnie pieniędzy? Albo naprawdę wpuściłeś mnie w maliny, a teraz bawisz się w najlepsze, pociągasz za sznurki i patrzysz jak się wiję?
Coriander - w szkole byłeś popularny. I twoja sława z pewnością była lepsza od mojej. Prefekt, dobry uczeń, otwarty wobec innych - złoty chłopiec bez skazy. Chyba, że twoją skazą mogłam być ja Graliśmy na jednej pozycji, musieliśmy się więc nieźle dogadywać. Na pewno spędzaliśmy ze sobą dużo czas. I być może byłam tą stroną, która zawsze namawiała cię do złego (ej, na błoniach pojawiło się dziś kilka hipogryfów, przecież zajęcia z transmutacji nie są tak istotne). Dawałeś się, czy odmawiałeś? A może całe dormitorium było świadkiem, jak kiedyś po wygranym meczu cię pocałowałam? Poirytowałeś się, czy może chwilę później cała szkoła już wiedziała, że to jest miłość po grób? W każdym razie nasza przyjaźń w końcu miała swój kres. Pokłóciliśmy się, może o głupotę - a ja mam mocny temperament, za czasów szkoły pewnie potrafiłam być nieznośna - i może na jakimś meczu odbiłam tłuczka w twoją stronę, a później było tylko gorzej? I jak to w życiu bywa - z deszczu pod rynnę. Bądź zamieszany w śledztwo nad śmiercią mojego męża. Na pewno nie byłeś jedyny. Uwierzyłeś, że jestem niewinna, czy może stanąłeś po mojej stronie?
heyyy w podpisie!
Bądź mi ozdobą, skazą i tarczą (jak i ja Tobie byłem!) z lat młodzieńczych. Namawiać do wszystkiego mało rozsądnego na pewno dawałem się częściej jako totalny dzieciak, z latami było coraz trudniej. Na pocałunek za to zareagowałem... no, raczej nie irytacją! Może nawet próbowałem załapać się na ten pocałunek wcześniej, ale wpół kroku się wycofałem i myślałem, że jest po temacie? A skoro wreszcie się doczekałem, wyobraziłem sobie (nie po raz ostatni ) za dużo? Ostatecznie, zimny prysznic w postaci karczemnej awantury, i kolejnej, i kolejnej... mógł faktycznie ugasić mój zapał.
Byłem raczej niezły w tym, czym się zajmowałem. Nie ferowałem wyroków, dopóki brakowało dowodów i chociaż tutaj na pewno nie było łatwo, starałem się nie brać stron. Szukać prawdy. Dopiero kiedy zaczęli traktować Cię... tak, jak zaczęli, zacząłem bardziej się angażować. Brakowi nie tylko empatii, ale i podstawowego szacunku mogłem i w moim poczuciu musiałem się sprzeciwić. Otwarcie. Przeciw niektórym kolegom z pracy, przeciw opinii publicznej. Pomogłem, czy raczej dolałem oliwy do ognia?
Bądź mi ozdobą, skazą i tarczą (jak i ja Tobie byłem!) z lat młodzieńczych. Namawiać do wszystkiego mało rozsądnego na pewno dawałem się częściej jako totalny dzieciak, z latami było coraz trudniej. Na pocałunek za to zareagowałem... no, raczej nie irytacją! Może nawet próbowałem załapać się na ten pocałunek wcześniej, ale wpół kroku się wycofałem i myślałem, że jest po temacie? A skoro wreszcie się doczekałem, wyobraziłem sobie (nie po raz ostatni ) za dużo? Ostatecznie, zimny prysznic w postaci karczemnej awantury, i kolejnej, i kolejnej... mógł faktycznie ugasić mój zapał.
Byłem raczej niezły w tym, czym się zajmowałem. Nie ferowałem wyroków, dopóki brakowało dowodów i chociaż tutaj na pewno nie było łatwo, starałem się nie brać stron. Szukać prawdy. Dopiero kiedy zaczęli traktować Cię... tak, jak zaczęli, zacząłem bardziej się angażować. Brakowi nie tylko empatii, ale i podstawowego szacunku mogłem i w moim poczuciu musiałem się sprzeciwić. Otwarcie. Przeciw niektórym kolegom z pracy, przeciw opinii publicznej. Pomogłem, czy raczej dolałem oliwy do ognia?
przyjdź śmierci, ale tak skrycie, tak skrycie bym nie czuł twego zbliżenia, bo sama rozkosz konania, rozkosz konania mogłaby
wrócić mi życie
wrócić mi życie
Coriander Sprout
Zawód : magiwet
Wiek : 31 lat
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Kawaler
raise a glass to freedom,
something they can
never take away,
no matter what
they tell you
something they can
never take away,
no matter what
they tell you
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Nieaktywni
Wbijam
Jestem młodziutkim łamaczem klątw, ale czuję się dorosły Pracuję na nudnym etacie w Ministerstwie, ale moim wielkim marzeniem jest praca w Banku Gringotta Jaknie? zabiłaś męża umarł Twój mąż to byłem jeszcze gówniarzem, ale mogłem słyszeć lub wyciągnąć plotki o Tobie od mojego mentora lub w Ministerstwie, KOCHAM PLOTKI Z tych wszystkich plotek nie wiem czy zabiłaś męża czy nie, ale mam to na razie gdzieś, bo nie przyjęli mnie do pracy w Gringottcie a Ciebie przyjęli, więc musisz być super zdolna i w ogóle super Dlatego znajdę Cię w fabule, naiwnie prosząc o rady zawodowe chyba, że wolisz już mieć relację i uznać, że już Cię znalazłem i jestem tym młodym, dziwnym, niezrażonym Twoim cynizmem fanem!!!
Potrzebuję mentora i nie mam instynktu samozachowawczego, okej?
Jestem młodziutkim łamaczem klątw, ale czuję się dorosły Pracuję na nudnym etacie w Ministerstwie, ale moim wielkim marzeniem jest praca w Banku Gringotta Jak
intellectual, journalist
little spy
little spy
Steffen Cattermole
Zawód : młodszy specjalista od klątw i zabezpieczeń w Gringottcie, po godzinach reporter dla "Czarownicy"
Wiek : 23
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Żonaty
I like to go to places uninvited
OPCM : 30 +7
UROKI : 5
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 35 +4
CZARNA MAGIA : 0
ZWINNOŚĆ : 16
SPRAWNOŚĆ : 5
Genetyka : Czarodziej
Nieaktywni
Cześć! Moja matka pochodzi z domu Sykes, jestem od Ciebie o cztery lata młodsza, wychowała mnie Dolina Godryka, a potem Slytherin; zawsze fascynowały uroki i klub pojedynków, do którego dołączyłam na trzecim roku. Może to ty zaszczepiłaś we mnie tę miłość i pomagałaś szlifować umiejętności? A może wręcz przeciwnie - nie przepadałaś za młodszą, narwaną, żądną przygód kończących się cudzymi szlabanami kuzynką? Stwórzmy razem coś ciekawego, skoro tak czy inaczej łączą nas już więzy krwi.
it was a desert on the moon when we arrived. gathering all of my tears, heartbreak and sighs, jade made a potion ignite and turned the night into a radiant city of light.
Jako pani Boyle mogę zapewnić, że zawsze możesz napić się w Parszywym piwa lub czegoś mocniejszego. Nie mam nic do Ciebie, a zawsze mogę coś powróżyć albo w przyszłości coś zaproponować.
Więcej mam do powiedzenia Macmillanem! Właściwie w tym samym czasie był w Hogwarcie (właściwie są rówieśnikami albo Anthony był rok wyżej) i był wśród Puchonów! Był także ścigającym do szóstego roku, do momentu aż nie spadł miotły i matuchna nie zaczęła mu suszyć głowy, żeby zrezygnował. Oboje mieli też mniejsze lub większe (a właściwie jakieś) problemy z prawem. Z tym, że Antek został uniewinniony i tak właściwie nigdy nie był winny zabójstwa swojej dziewczyny, a Jade... wiadomo.
Myślę, że raczej Macmillan nie miałby nic przeciwko Jade i jej szczerości w szkolnych latach... choć może czasem jakieś jej słowa mogły go trochę zaboleć. Możemy jeszcze nad czymś pomyśleć na privie!
Więcej mam do powiedzenia Macmillanem! Właściwie w tym samym czasie był w Hogwarcie (właściwie są rówieśnikami albo Anthony był rok wyżej) i był wśród Puchonów! Był także ścigającym do szóstego roku, do momentu aż nie spadł miotły i matuchna nie zaczęła mu suszyć głowy, żeby zrezygnował. Oboje mieli też mniejsze lub większe (a właściwie jakieś) problemy z prawem. Z tym, że Antek został uniewinniony i tak właściwie nigdy nie był winny zabójstwa swojej dziewczyny, a Jade... wiadomo.
Myślę, że raczej Macmillan nie miałby nic przeciwko Jade i jej szczerości w szkolnych latach... choć może czasem jakieś jej słowa mogły go trochę zaboleć. Możemy jeszcze nad czymś pomyśleć na privie!
nectar and balm
Dorothea Boyle
Zawód : Szefowa Parszywego; tarocistka
Wiek : 47
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Zamężna
Nie patrzcie na mnie, żem śniada, że mnie spaliło słońce.
Śniada jestem, lecz piękna.
Śniada jestem, lecz piękna.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Jasnowidz
Neutralni
Przez Ciebie stanę się polityczna, Antek ( )
ps. dementuję plotki, nie zabiłam męża
ps. dementuję plotki, nie zabiłam męża
Strona 1 z 2 • 1, 2
Dziewczyna z tatuażem