Krużganki
AutorWiadomość
Krużganki
Miejsce idealne do przechadzek lub po prostu melancholijnego wpatrywania się w horyzont. Każdy spacerowicz jest w stanie odczuć lekkie przyjemne muskanie wiatru, gdy przyjdzie mu się przewietrzyć w otoczeniu zdobionych przed latami filarów.
━━☆⌒. 28.12.1956 r. .⌒☆━━
Tej nocy spała przez pewien czas, jednak szybko się obudziła. Nie potrafiła zasnąć ponownie. Ze snu wyrwało ją dziwne przeczucie, jakoby nie powinno jej być w jej własnym pokoju. Doprawdy absurdalne – jak sama mogłaby przyznać.
Tak czy owak nie mogła tymczasowo spać dalej. Nie pozostało jej więc nic innego jak owinąć się grubym szalem i udać się w kierunku zewnętrznej części zamku. Postanowiła zażyć trochę świeżego powietrza, uznawszy, że całkiem dobrze jej to zrobi.
Dotarła do krużganek i tu przystanęła. Oparła się lekko o filar. To właśnie wtedy to wszystko się wydarzyło.
Widziała, jak niebo rozbłysnęło na chwilę, a potem nagle runął deszcz... w istocie – czego? Początkowo myślała, że to kolejna anomalia, ostatnio wszelkie niewyjaśnione zmiany pogodowe powodowane były zwykle przez anomalie. Ale to nie był deszcz zwyczajnego gradu.
Una zbliżyła się do miejsca, gdzie kończył się dach, starając się zachować osłonę nad głową. Ostrożnie wyciągnęła dłoń ku jednemu z odłamków, złapała go w w dłoń i zauważyła, że przypomina bardziej piękny klejnot z kolekcji biżuterii jej matki niż przeciętny kawałek lodu. Naprawdę dziwne zjawisko.
Schowała naprędce kryształ pod sukienkę. Nie chciała, żeby ktokolwiek zorientował się, że wyszła o tej godzinie z sypialni. Nie potrzebowała kolejnego rabanu o nic. Była jak kot, nic więc dziwnego, że chodziła własnymi ścieżkami.
W drodze do komnaty wciąż nie do końca wierzyła własnym oczom, ale cóż... Miała go w ręce, był namacalny i o ile to nie jakaś magiczna atrapa to nie zaszkodzi go zachować na później, może się przecież przydać. Nieczęsto przecież padał w Anglii kryształowy deszcz.
Bo nawet jeżeli kryształ nie miał specjalnych właściwości, nie sposób byłoby coś tak urokliwego wyrzucać. Mogła zawsze poprosić matkę, by poleciła jej jubilera, który zmieni kamień w naszyjnik bądź ozdobę do włosów... albo cudowną bransoletkę! Możliwości było naprawdę wiele, choć szczerze to młoda Bulstrode najbardziej ucieszyłaby się mocniej z jego potencjalnych zdolności magicznych niżeli estetycznych. Po prostu – praktyka nad piękno, jak zawsze.
[z/t]
[bylobrzydkobedzieladnie]
Tej nocy spała przez pewien czas, jednak szybko się obudziła. Nie potrafiła zasnąć ponownie. Ze snu wyrwało ją dziwne przeczucie, jakoby nie powinno jej być w jej własnym pokoju. Doprawdy absurdalne – jak sama mogłaby przyznać.
Tak czy owak nie mogła tymczasowo spać dalej. Nie pozostało jej więc nic innego jak owinąć się grubym szalem i udać się w kierunku zewnętrznej części zamku. Postanowiła zażyć trochę świeżego powietrza, uznawszy, że całkiem dobrze jej to zrobi.
Dotarła do krużganek i tu przystanęła. Oparła się lekko o filar. To właśnie wtedy to wszystko się wydarzyło.
Widziała, jak niebo rozbłysnęło na chwilę, a potem nagle runął deszcz... w istocie – czego? Początkowo myślała, że to kolejna anomalia, ostatnio wszelkie niewyjaśnione zmiany pogodowe powodowane były zwykle przez anomalie. Ale to nie był deszcz zwyczajnego gradu.
Una zbliżyła się do miejsca, gdzie kończył się dach, starając się zachować osłonę nad głową. Ostrożnie wyciągnęła dłoń ku jednemu z odłamków, złapała go w w dłoń i zauważyła, że przypomina bardziej piękny klejnot z kolekcji biżuterii jej matki niż przeciętny kawałek lodu. Naprawdę dziwne zjawisko.
Schowała naprędce kryształ pod sukienkę. Nie chciała, żeby ktokolwiek zorientował się, że wyszła o tej godzinie z sypialni. Nie potrzebowała kolejnego rabanu o nic. Była jak kot, nic więc dziwnego, że chodziła własnymi ścieżkami.
W drodze do komnaty wciąż nie do końca wierzyła własnym oczom, ale cóż... Miała go w ręce, był namacalny i o ile to nie jakaś magiczna atrapa to nie zaszkodzi go zachować na później, może się przecież przydać. Nieczęsto przecież padał w Anglii kryształowy deszcz.
Bo nawet jeżeli kryształ nie miał specjalnych właściwości, nie sposób byłoby coś tak urokliwego wyrzucać. Mogła zawsze poprosić matkę, by poleciła jej jubilera, który zmieni kamień w naszyjnik bądź ozdobę do włosów... albo cudowną bransoletkę! Możliwości było naprawdę wiele, choć szczerze to młoda Bulstrode najbardziej ucieszyłaby się mocniej z jego potencjalnych zdolności magicznych niżeli estetycznych. Po prostu – praktyka nad piękno, jak zawsze.
[z/t]
[bylobrzydkobedzieladnie]
How long ago did I die?
Where was I buried?
Krużganki
Szybka odpowiedź