Morsmordre :: Nieaktywni :: Powiązania
Jamie McKinnon
Strona 1 z 2 • 1, 2
AutorWiadomość
Jamie Davina McKinnon
Pierwsze lata
▲ Przyszła na świat w 1932 roku w Dolinie Godryka jako córka aurora i alchemiczki z domu Potter. Urodziła się jako czwarta z kolei, ma trójkę starszego rodzeństwa i młodszą siostrę.
▲ We wczesnym dzieciństwie ujawnił się u niej dar metamorfomagii, nad którym uczyła się panować w latach Hogwartu.
▲ Za sprawą dorastania ze starszymi braćmi już jako dziecko była chłopczycą - wolała się bawić z chłopakami niż z dziewczynkami, dużo latała na miotle, wspinała się po drzewach i miała skłonności do buntowania się przeciwko zasadom i przekonaniu, że dziewczynie czegoś nie wypada.
▲ Do szkoły uczęszczała w latach 1943-1950, a jej domem był Gryffindor. Jak na Gryfonkę przystało często wpadała w tarapaty i bywała na bakier z regulaminem, ale mimo to przez dwa ostatnie lata nauki pełniła funkcję kapitana drużyny Gryffindoru. W quidditcha grała od drugiego roku: najpierw jako rezerwowa, później w latach 1945-1947 jako pałkarz, a od 1947 do 1950 jako ścigająca.
Po skonczeniu Hogwartu
▲... wróciła do Doliny Godryka i zaczęła intensywnie uczęszczać na sprawdziany do drużyn quidditcha. Po kilku miesiącach treningów i starań przyjęto ją na rezerwową Os z Wimbourne, a później, gdy jedna ze ścigających została zmuszona do rezygnacji ze sportu, zajęła jej miejsce. Grała dla Os przez rok w latach 1951-1952, ale i jej przygoda z tą drużyną została przerwana przez dość poważny wypadek.
▲ Po tym zdarzeniu przez jakiś czas nie grała. Wraz z ciotką, która niegdyś zapoczątkowała jej fascynacje quidditchem, wyjechała na parę miesięcy do Ameryki, by przeżywać przygody i korzystać z młodości. Rozwijała także zdolność metamorfomagii, ćwicząc przybieranie różnych twarzy. Później wróciła do Anglii i znowu zaczęła trenować latanie z zamiarem ubieganie się o miejsce w Harpiach z Holyhead.
▲ W 1953 roku została przyjęta jako rezerwowa do swojej wymarzonej drużyny, której kibicowała od dziecka - Harpii z Holyhead. W 1954 roku została ścigającą w stałym składzie. W tym roku zamieszkała też w Walii, gdzie pozostała aż do roku 1956. W przerwach między sezonami lubiła podróżować po Wyspach Brytyjskich na miotle, często z inną twarzą i zmyślonym imieniem, by nikt nie rozpoznał w niej zawodniczki Harpii.
▲ Od dawna przejawia pewne feministyczne ciągotki, jest zagorzałą przeciwniczką patriarchatu i chodzi w spodniach.
A co teraz?
▲ W czerwcu 1956 w wyniku szatańskiej pożogi trawiącej ministerstwo zginął jej ojciec. Po tym zdarzeniu Jamie wróciła do Doliny Godryka, by czuwać nad matką i młodszą siostrą. Stała się bardziej odpowiedzialna, to wydarzenie stanowiło dla niej cios, ale i zimny kubeł wylany na głowę, uświadamiający że coś się dzieje i czas przewartościować swoje priorytety.
▲ Od listopada 1956 należy do Zakonu Feniksa, najpierw w roli sojuszniczki, a od końca marca 1957 jako pełnoprawna Zakonniczka.
Kogo szukam?
▲ Przyjaciół i znajomych ze szkoły, którzy pamiętają Jamie z lat Hogwartu. Nie muszą to być tylko Gryfoni, Jamie na pewno miała też znajomych wśród Puchonów i Krukonów.
▲ Osób mieszkających obecnie lub w przeszłości w Dolinie Godryka - może bawiliśmy się razem w dzieciństwie? A może przyjaźnimy się i odwiedzamy teraz?
▲ Osoby, która powiedziała Jamie o Zakonie. Bardzo zależy mi na takiej relacji i chciałabym, żeby była ona rozgrywana fabularnie, by Jamie mogła faktycznie współpracować z organizacją i wspierać ją.
▲ Czarodziejów znających Jamie ze świata quidditcha oraz kibiców Harpii.
▲ Ludzi napotkanych podczas miotlarskich wypadów w różne części kraju.
Jestem też otwarta na inne relacje i pomysły, zapraszam, razem na pewno coś wymyślimy!
Rodzina
Kaelie Potter
Kuzynka marnotrawna. Powrót po latach. Komplikacje i rozbieżności. Kolorowa przeszłość, niepewna przyszłość.
Ktoś
Coś.
Ktoś
Coś
Znajomi
Ria Macmillan
Wspólna gra dla Harpii z Holyhead, a wcześniej Gryffindoru. Przyjaźń budowana na boisku quidditcha. Zakon Feniksa.
Joseph Wright
Kumpel z konkurencyjnej drużyny. Przyjaźń ponad drużynowymi podziałami. Spotkania z ognistą w tle.
Hannah Wright
Dawna wspólna gra w Gryffindorze. Sympatia. Koleżeństwo. Wspólna sprawa. Zakon Feniksa.
Penelope Moore
Przyjaciółka z Doliny Godryka. Mieszkanie po sąsiedzku. Regularne odwiedziny. Noszenie eliksirów od mamy. Okazjonalne składanie. Dyskusje światopoglądowe.
Johnatan Bojczuk
Dawny kumpel ze szkolnych lat. Wspomnienia beztroski. Niezliczone szlabany. Gryfońskie wspomnienia.
Eunice Greengrass
Koleżanka ze szkolnej ławy. Wspólne treningi metamorfomagii. Relacja ponad podziałami. Dwa różne światy. Rozbieżna dorosłość.
Wspólna sprawa
Justine Tonks
Dawna szkolna znajomość. Zakon Feniksa. Spotkanie po latach. Zmiany. Różnice w hierarchii. Treningi pojedynków.
Kieran Rineheart
Zakon Feniksa. Dawny znajomy ojca. Treningi pojedynków.
Michael Tonks
Zakon Feniksa. Sympatia. Odnowiona relacja.
Steffen Cattermole
Zakon Feniksa. Nowa znajomość. Animag-szczur. Wspólne misje i tarapaty.
Keat Burroughs
Zakon Feniksa. Pogrzebana szkolna niechęć. Wspólna sprawa i wspólne tarapaty.
Anthony Macmillan
Zakon Feniksa. Świeża znajomość. Mąż Rii. Wspólne tarapaty podczas misji. Sympatia.
Inne
Ktoś
Coś.
Ktoś
Coś.
Ktoś
Coś
[bylobrzydkobedzieladnie]
Ostatnio zmieniony przez Jamie McKinnon dnia 14.06.20 14:45, w całości zmieniany 2 razy
Cześć! Marcella jest byłym graczem Quidditcha (Wędrowcy) i w dodatku nasze panie zaczynały karierę w podobnym momencie, więc można by było tutaj zahaczyć o fajną relację!
I chciałabym też zaproponowac do relacji Lanę, duszka z Doliny Godryka.
I chciałabym też zaproponowac do relacji Lanę, duszka z Doliny Godryka.
nim w popiół się zmienię, będę wielkim
płomieniem
Hej
Myślę, że jak najbardziej mogą się znać, i to jeszcze z Hogwartu! W końcu i tam przez pewien czas grały przeciwko sobie w szkolnych drużynach, a po szkole obie zdecydowały się pójść w stronę zawodowego sportu. Jamie początkowo chodziła na sprawdziany do różnych drużyn, zanim w końcu przyjęto ją na rezerwową do Os. Myślę, że na pewno miały okazję nie raz i nie dwa znowu grać przeciwko sobie. Jamie również zaliczyła pewien wypadek (bodajże w roku 1952), po nim na jakiś czas przerwała grę, ale zbyt mocno ukochała sobie quidditch i po pewnym czasie wróciła do gry, ale już w Harpiach.
Jak Marcella zapatrywała się na relacje z graczami innych drużyn? Jamie raczej nie miała problemu z tym, by poza boiskiem kolegować się, a nawet przyjaźnić z graczami innych składów. Może kiedyś po meczu swoich drużyn miały okazję wyskoczyć razem na piwo czy coś. Mogły nawet zostać dobrymi kumpelami.
Kolejnym podobieństwem jakie widzę jest to, że ojcowie ich obu zginęli w czerwcu w ministerstwie. Myślę że taka tragedia na pewno mogłaby je jakoś zbliżyć, bo obie utraciły kogoś bardzo ważnego. I teraz Jamie także wspiera Zakon, ale dowiedzenie się o tym można pozostawić fabule.
A co do Lany - Jamie była zawsze taką małą powsinogą, w Dolinie Godryka pewnie znała (i nadal zna) każdy kąt, więc na pewno miała kiedyś okazję wpaść na Lanę - i na pewno była zaciekawiona jej osobą oraz opowieściami z dawnych dziejów wioski.
Myślę, że jak najbardziej mogą się znać, i to jeszcze z Hogwartu! W końcu i tam przez pewien czas grały przeciwko sobie w szkolnych drużynach, a po szkole obie zdecydowały się pójść w stronę zawodowego sportu. Jamie początkowo chodziła na sprawdziany do różnych drużyn, zanim w końcu przyjęto ją na rezerwową do Os. Myślę, że na pewno miały okazję nie raz i nie dwa znowu grać przeciwko sobie. Jamie również zaliczyła pewien wypadek (bodajże w roku 1952), po nim na jakiś czas przerwała grę, ale zbyt mocno ukochała sobie quidditch i po pewnym czasie wróciła do gry, ale już w Harpiach.
Jak Marcella zapatrywała się na relacje z graczami innych drużyn? Jamie raczej nie miała problemu z tym, by poza boiskiem kolegować się, a nawet przyjaźnić z graczami innych składów. Może kiedyś po meczu swoich drużyn miały okazję wyskoczyć razem na piwo czy coś. Mogły nawet zostać dobrymi kumpelami.
Kolejnym podobieństwem jakie widzę jest to, że ojcowie ich obu zginęli w czerwcu w ministerstwie. Myślę że taka tragedia na pewno mogłaby je jakoś zbliżyć, bo obie utraciły kogoś bardzo ważnego. I teraz Jamie także wspiera Zakon, ale dowiedzenie się o tym można pozostawić fabule.
A co do Lany - Jamie była zawsze taką małą powsinogą, w Dolinie Godryka pewnie znała (i nadal zna) każdy kąt, więc na pewno miała kiedyś okazję wpaść na Lanę - i na pewno była zaciekawiona jej osobą oraz opowieściami z dawnych dziejów wioski.
Hej <3 ja nigdzie nigdy nie grałam, ale zawsze miałam smykałkę do meta więc mogłam ci trochę pomóc z nią w czasach szkolnych! Byłam też ratowniczką, a teraz będę aurorką - za +/- 3 lata, ale no w końcu będę.
The Devil whispered in my ear, you are not strong enough to withstand the Storm. Today I whispered in the Devil's ear,
I am the Storm.
Justine Tonks
Zawód : auror, rebeliant
Wiek : 29
Czystość krwi : Mugolska
Stan cywilny : Panna
The gods will always smile on brave women.
Like the valkyries, those furies who men fear and desire.
Like the valkyries, those furies who men fear and desire.
OPCM : 58 +2
UROKI : 36 +6
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 7 +3
TRANSMUTACJA : 6
CZARNA MAGIA : 0
ZWINNOŚĆ : 15
SPRAWNOŚĆ : 5
Genetyka : Metamorfomag
Zakon Feniksa
O ludzie, mamy tyle punktów wspólnych, że poezja!
- obie mamy tatów aurorów, co znaczy, że musimy się znać, bo pewnie byli znajomymi i pewnie przypadkiem kiedyś zabrali nas do pubu, gdzie oni pili piwo w aurorskim towarzystwie, a my miałyśmy się sobą zająć na chwilę!
- co prawda Jackie jest rok starsza, ale też była Gryfonką i też grała w drużynie Quidditcha an pozycji obrońcy, niezbyt długo, ale no, incydent był
- śmierć twojego ojca musiała się odbić też na nas Rineheartach, więc najprawdopodobniej byliśmy na pogrzebie
Bądźmy dobrymi koleżankami, miejmy do siebie zaufanie! Masz serce po dobrej stronie, a to najważniejsze
- obie mamy tatów aurorów, co znaczy, że musimy się znać, bo pewnie byli znajomymi i pewnie przypadkiem kiedyś zabrali nas do pubu, gdzie oni pili piwo w aurorskim towarzystwie, a my miałyśmy się sobą zająć na chwilę!
- co prawda Jackie jest rok starsza, ale też była Gryfonką i też grała w drużynie Quidditcha an pozycji obrońcy, niezbyt długo, ale no, incydent był
- śmierć twojego ojca musiała się odbić też na nas Rineheartach, więc najprawdopodobniej byliśmy na pogrzebie
Bądźmy dobrymi koleżankami, miejmy do siebie zaufanie! Masz serce po dobrej stronie, a to najważniejsze
pora, żebyś ty powstał i biegł, chociaż ty nie wiesz,
gdzie jest cel i brzeg,
ty widzisz tylko, że
ogień świat pali
Jackie Rineheart
Zawód : auror
Wiek : 27
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Panna
only now do i see the big picture
but i swear that
these scars are
fine
but i swear that
these scars are
fine
OPCM : 25+3
UROKI : 10+2
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 0
CZARNA MAGIA : 0
ZWINNOŚĆ : 12
SPRAWNOŚĆ : 14
Genetyka : Czarownica
Sojusznik Zakonu Feniksa
Justine - może więc w Hogwarcie, zauważając że (w pierwszych latach) Jamie ma wyraźny problem z panowaniem nad przemianą, zaoferowała jej kilka wskazówek i rad starszej koleżanki mającej tą samą zdolność? A w dorosłym życiu może kiedyś Just jako ratowniczka była wzywana jak Jamie podczas treningu sobie coś złamała i potrzebowała połatania? Jeśli chcesz, mogły jakoś wtedy odnowić znajomość!
Jackie - myślę że tatowie mogli się znać (jeszcze by trzeba pana Kierana zapytać, co o tym myśli ), na pewno pracowali razem wiele lat! I jak kiedyś zabrali dziewczyny na jakąś aurorską imprezę to mogły spędzać czas razem, bo były w podobnym wieku to miały na pewno więcej wspólnych tematów. Na pewno mogą się też znać z wieży Gryfonów i z meczy, bo w końcu jakiś czas grały razem, więc na pewno były wspólne treningi, jakieś wyjścia do Hogsmeade czy coś. I Jamie wiedziała jak to jest być córką aurora, chociaż jej własny nie wywierał wobec niej takiej presji i pozwalał jej robić co chce tak długo, jak było to moralne i w zgodzie z jej sumieniem. Mogła też koleżance z lat szkolnych czasem załatwiać jakieś wejściówki na mecze <3.
Kiedy tato McKinnon umarł, to pewnie na pogrzeb (zapewne z pustą trumną) zaproszono także Rineheartów jako jego towarzyszy pracy. A Jamie może dbać o podtrzymywanie relacji z Jackie, bo choć wybrały tak różne drogi, nie stoi to na przeszkodzie dobrym relacjom, zwłaszcza że Jamie postanowiła zostać sojuszniczką Zakonu, a więc stoją po tej samej stronie
Jackie - myślę że tatowie mogli się znać (jeszcze by trzeba pana Kierana zapytać, co o tym myśli ), na pewno pracowali razem wiele lat! I jak kiedyś zabrali dziewczyny na jakąś aurorską imprezę to mogły spędzać czas razem, bo były w podobnym wieku to miały na pewno więcej wspólnych tematów. Na pewno mogą się też znać z wieży Gryfonów i z meczy, bo w końcu jakiś czas grały razem, więc na pewno były wspólne treningi, jakieś wyjścia do Hogsmeade czy coś. I Jamie wiedziała jak to jest być córką aurora, chociaż jej własny nie wywierał wobec niej takiej presji i pozwalał jej robić co chce tak długo, jak było to moralne i w zgodzie z jej sumieniem. Mogła też koleżance z lat szkolnych czasem załatwiać jakieś wejściówki na mecze <3.
Kiedy tato McKinnon umarł, to pewnie na pogrzeb (zapewne z pustą trumną) zaproszono także Rineheartów jako jego towarzyszy pracy. A Jamie może dbać o podtrzymywanie relacji z Jackie, bo choć wybrały tak różne drogi, nie stoi to na przeszkodzie dobrym relacjom, zwłaszcza że Jamie postanowiła zostać sojuszniczką Zakonu, a więc stoją po tej samej stronie
Podpisuję się obiema łapkami pod wypowiedzią Jackie. Jeśli ojciec Jamie pracował w Biurze Aurorów, to nawet nie ma innej możliwości, Kieran musiał go znać. Skoro lubił tatę McKinnona, to na pewno też darzy pewnym sentymentem jego córkę. To fajny koncept, że dzieci aurorów bawiły się razem.
We can make it out alive under cover of the night; Trees are burning, ravens fly, smoke is filling up the sky,
WE ARE RUNNING OUT OF TIME
Kieran Rineheart
Zawód : Rebeliant, auror
Wiek : 54
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Wdowiec
I pochwalam tajń życia w pieśni
i w milczeniu,
Pogodny mądrym smutkiem
i wprawny w cierpieniu.
i w milczeniu,
Pogodny mądrym smutkiem
i wprawny w cierpieniu.
OPCM : 40 +5
UROKI : 30 +5
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 1
TRANSMUTACJA : 0
CZARNA MAGIA : 0
ZWINNOŚĆ : 10
SPRAWNOŚĆ : 20 +3
Genetyka : Czarodziej
Zakon Feniksa
Super . Więc przyjmijmy, że Kieran i tato Jamie pracowali razem dużo czasu, niekiedy prowadzili niektóre sprawy razem, lubili się, a więc i zapoznali swego czasu swoje dzieci. Pytanie jeszcze, co Kieran myśli o Jamie jako sojuszniczce Zakonu? Czy uważa że się nadaje, czy wprost przeciwnie, jest nastawiony sceptycznie wiedząc że ta nie podążyła drogą ojca, a grała w quidditcha?
Cześć Słodziaku
Zgodnie z obietnicą - przybywam! szczególnie, że widzę tu niejeden punkt zaczepienia!
Zaczynając od szkoły - cóż, byłaś młodsza, ale na pewno zwróciłaś uwagę na tego-skamandera-o-którym-opowiadają-koleżanki. bardzo stereotypowy gryfon, który pchał się gdzie nie trzeba, ale i tam gdzie powinien, jeśli wymagał tego honor. lekkoduch, zawadiaka i - stety, albo niestety - kobieciarz. Stawiam, ze spotkali się na jakimś szlabanie, albo na jakiejś dziwnej akcji, czy potyczce z tymi nadętymi wężami. Ale! Sam na pewno zauważył cię na boisku - na ostatnich latach szkolnej kadencji, kapitanował, sam będąc na pozycji pałkarza. A, ze ty później pełniłaś te rolę, to wiadomo, że cię widział.
Sprawa dalsza wyglądać mogła już nieco inaczej - Skamander poszedł na aurora - i nie jest możliwe, żeby nie poznał twego taty i musiał być na pogrzebie - tym bardziej, że był podczas pożaru w Ministerstwie i widział, jak kilku towarzyszy po fachu zmiotło. Może był tam akurat twój tato? Może Sam widział jego śmierć? Może nie mówił głośno, ale czuł się winny, że nie zdążył/nie zdołał mu pomóc.
Nie wiem też kto cię wprowadził w tajniki zakonne, ale Skamander, jako gwardzista mógł cię potem jakoś obserwować i zastanawiać się, czy podejmujesz to ryzyko ze względu na ojca, czy też działasz inaczej.
To... tak w skrócie, ale możemy coś z tego wyciągnąć ładnego?
Zgodnie z obietnicą - przybywam! szczególnie, że widzę tu niejeden punkt zaczepienia!
Zaczynając od szkoły - cóż, byłaś młodsza, ale na pewno zwróciłaś uwagę na tego-skamandera-o-którym-opowiadają-koleżanki. bardzo stereotypowy gryfon, który pchał się gdzie nie trzeba, ale i tam gdzie powinien, jeśli wymagał tego honor. lekkoduch, zawadiaka i - stety, albo niestety - kobieciarz. Stawiam, ze spotkali się na jakimś szlabanie, albo na jakiejś dziwnej akcji, czy potyczce z tymi nadętymi wężami. Ale! Sam na pewno zauważył cię na boisku - na ostatnich latach szkolnej kadencji, kapitanował, sam będąc na pozycji pałkarza. A, ze ty później pełniłaś te rolę, to wiadomo, że cię widział.
Sprawa dalsza wyglądać mogła już nieco inaczej - Skamander poszedł na aurora - i nie jest możliwe, żeby nie poznał twego taty i musiał być na pogrzebie - tym bardziej, że był podczas pożaru w Ministerstwie i widział, jak kilku towarzyszy po fachu zmiotło. Może był tam akurat twój tato? Może Sam widział jego śmierć? Może nie mówił głośno, ale czuł się winny, że nie zdążył/nie zdołał mu pomóc.
Nie wiem też kto cię wprowadził w tajniki zakonne, ale Skamander, jako gwardzista mógł cię potem jakoś obserwować i zastanawiać się, czy podejmujesz to ryzyko ze względu na ojca, czy też działasz inaczej.
To... tak w skrócie, ale możemy coś z tego wyciągnąć ładnego?
Darkness brings evil things
the reckoning begins
Samuelu
Jestem pewna, że Jamie musiała zauważyć kogoś takiego jak Samuel, zwłaszcza jeśli grał w quidditcha. Jej koleżanki pewnie do niego wzdychały, ona akurat nie była tym typem dziewczyny, może nawet na początku budził w niej pewną chęć wywrócenia oczami, ale mógł zyskać, gdy właśnie zaczęli razem grać w drużynie albo wylądowali razem na jakimś szlabanie. Może niekoniecznie razem go otrzymali, ale może np. oboje tego samego dnia jakoś podpadli i nauczyciele zebrali taką grupkę delikwentów i kazali im np. polerować srebra w izbie pamięci, a Jamie trafiła do pary z Samem.
Myślę, że na pewno miał okazję poznać jej ojca i z nim pracować. Może jako żółtodziób na kursie kilka razy mu towarzyszył, a i później mógł, przynajmniej póki tatko nie musiał odejść z powodu postępującej sinicy. Nie pamiętam w którym roku to było, ale myślę że w czasie kursu Sama jeszcze mógł pracować. Ale po odejściu nadal czasem pojawiał się w ministerstwie, i w dzień pożaru też tam był, oczywiście próbując ratować innych. Myślę że to dobry pomysł, że Sam mógł być świadkiem, jak ojciec Jamie ginie i mógł później być na pogrzebie, bo koledzy z pracy na pewno byli zaproszeni. Możemy kiedyś nawet zagrać coś, jak jej opowiada o tamtym dniu.
Niestety nie wiem kto wcielał Jamie (ale ta fucha nadal wolna!), ogólnie rzeczywiście dla Jamie sporą motywacją była śmierć ojca, to ją trochę otrzeźwiło i pokazało jak poważna jest sprawa i zapoczątkowało pewną przemianę w jej priorytetach. Jamie zależy na tym, by zrobić dla świata coś dobrego, chce się nauczyć lepiej posługiwać obroną i urokami. Ale wiadomo, jest świeżakiem w Zakonie, to do pewnych spraw musi dorosnąć fabularnie, bo jeszcze nie do końca rozumie powagę sytuacji. Dlatego marzą mi się wątki zakonne i trudne rozmowy. Może Sam kiedyś postanowi jej urządzić taką pogadankę, przy okazji próbując wybadać grunt i sprawdzić, jakie rokuje nadzieje?
Jestem pewna, że Jamie musiała zauważyć kogoś takiego jak Samuel, zwłaszcza jeśli grał w quidditcha. Jej koleżanki pewnie do niego wzdychały, ona akurat nie była tym typem dziewczyny, może nawet na początku budził w niej pewną chęć wywrócenia oczami, ale mógł zyskać, gdy właśnie zaczęli razem grać w drużynie albo wylądowali razem na jakimś szlabanie. Może niekoniecznie razem go otrzymali, ale może np. oboje tego samego dnia jakoś podpadli i nauczyciele zebrali taką grupkę delikwentów i kazali im np. polerować srebra w izbie pamięci, a Jamie trafiła do pary z Samem.
Myślę, że na pewno miał okazję poznać jej ojca i z nim pracować. Może jako żółtodziób na kursie kilka razy mu towarzyszył, a i później mógł, przynajmniej póki tatko nie musiał odejść z powodu postępującej sinicy. Nie pamiętam w którym roku to było, ale myślę że w czasie kursu Sama jeszcze mógł pracować. Ale po odejściu nadal czasem pojawiał się w ministerstwie, i w dzień pożaru też tam był, oczywiście próbując ratować innych. Myślę że to dobry pomysł, że Sam mógł być świadkiem, jak ojciec Jamie ginie i mógł później być na pogrzebie, bo koledzy z pracy na pewno byli zaproszeni. Możemy kiedyś nawet zagrać coś, jak jej opowiada o tamtym dniu.
Niestety nie wiem kto wcielał Jamie (ale ta fucha nadal wolna!), ogólnie rzeczywiście dla Jamie sporą motywacją była śmierć ojca, to ją trochę otrzeźwiło i pokazało jak poważna jest sprawa i zapoczątkowało pewną przemianę w jej priorytetach. Jamie zależy na tym, by zrobić dla świata coś dobrego, chce się nauczyć lepiej posługiwać obroną i urokami. Ale wiadomo, jest świeżakiem w Zakonie, to do pewnych spraw musi dorosnąć fabularnie, bo jeszcze nie do końca rozumie powagę sytuacji. Dlatego marzą mi się wątki zakonne i trudne rozmowy. Może Sam kiedyś postanowi jej urządzić taką pogadankę, przy okazji próbując wybadać grunt i sprawdzić, jakie rokuje nadzieje?
a ja na pewno plotkowałam o tobie nie tylko w szkole, ale jak jeszcze pracowałam w Czarownicy jak jeszcze chadzałam na mecze i w ogóle
Gillian Tremaine
Zawód : nielegalna redaktorka Proroka Codziennego
Wiek : 26 lat
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : n/d
Rzut oka na świat wykazuje, że okropności nie są niczym innym jak realizmem.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarownica
Nieaktywni
Haha, jeśli były to artykuły niepochlebne to mogły się nie lubić . Wszystko zależy od tego jaki Gillian miała stosunek do Jamie także w szkole, bo widzę że były w jednym domu i tylko dwa lata różnicy, to mogły się poznać i albo się lubić, albo drzeć koty. Wolisz iść w stronę pozytywu czy negatywu?
hej, ostatnio odkryłam w spisie, że Jamie była kapitanem, kiedy do szkolnej drużyny dostał się na bardzo krótką chwilę Keat; nie mam jakiejś super rozbudowanej propozycji, ale może kiedyś będziemy miały okazję rozwinąć ją sobie na fabule - w każdym razie, co powiesz na intensywny epizod z przeszłości?
mogła zobaczyć w nim potencjał; dała mu spory kredyt zaufania, tak właściwie od razu przyjmując go do pierwszego składu - był pałkarzem; no ale on miał trochę gdzieś ustaloną taktykę i paskudnie faulował (jego popisowym numerem była stłuczka; za każdym razem, kiedy robiło się groźnie pod ich pętlami, a przegrywali ogromną różnicą punktów, posyłał tłuczka prosto w jakieś puste miejsce na widowni - ze względów bezpieczeństwa gra zostawała wstrzymana, a on łgał, tłumacząc się, że nie zrobił tego celowo), w sumie mógł podważać jej zdanie jako kapitana - w pewnym momencie nie wytrzymała i przerzuciła go do rezerwowego, a podczas jakieś wyjątkowo emocjonalnej kłótni wyleciał z drużyny ledwie po kilku miesiącach. widziałabym tu soczysty negatyw (chociaż z jego strony... myślę, że nie ma jej za złe, że go wywaliła, wie, że to była tylko kwestia czasu, bo dokowy styl gry w Hogwarcie nie był mile widziany, a jemu Quidditch rozgrywany zgodnie z zasadami nie wydał się przesadnie emocjonujący; uwielbia ją irytować i może coś w jego stylu bycia działa na nią jak płachta na byka?).
co myślisz?
mogła zobaczyć w nim potencjał; dała mu spory kredyt zaufania, tak właściwie od razu przyjmując go do pierwszego składu - był pałkarzem; no ale on miał trochę gdzieś ustaloną taktykę i paskudnie faulował (jego popisowym numerem była stłuczka; za każdym razem, kiedy robiło się groźnie pod ich pętlami, a przegrywali ogromną różnicą punktów, posyłał tłuczka prosto w jakieś puste miejsce na widowni - ze względów bezpieczeństwa gra zostawała wstrzymana, a on łgał, tłumacząc się, że nie zrobił tego celowo), w sumie mógł podważać jej zdanie jako kapitana - w pewnym momencie nie wytrzymała i przerzuciła go do rezerwowego, a podczas jakieś wyjątkowo emocjonalnej kłótni wyleciał z drużyny ledwie po kilku miesiącach. widziałabym tu soczysty negatyw (chociaż z jego strony... myślę, że nie ma jej za złe, że go wywaliła, wie, że to była tylko kwestia czasu, bo dokowy styl gry w Hogwarcie nie był mile widziany, a jemu Quidditch rozgrywany zgodnie z zasadami nie wydał się przesadnie emocjonujący; uwielbia ją irytować i może coś w jego stylu bycia działa na nią jak płachta na byka?).
co myślisz?
Keat Burroughs
Zawód : rebeliant
Wiek : 24
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Kawaler
some days, I feel everything at once, other - nothing at all. I don't know what's worse: drowning beneath the waves or dying from the thirst.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Nieaktywni
Hej! Myślę, że twoja propozycja jest w porządku! Jamie rzeczywiście była wtedy kapitanem i na sprawdzianach Keat mógł wypaść na tyle dobrze, że chciała dać mu szansę. Wydawał się bowiem silny, dobrze radzący sobie z tłuczkami, jednak później stało się jasne, że Keat niekoniecznie zgrywa się z resztą drużyny i narusza reguły uczciwej gry, co źle świadczy o całym składzie Gryffindoru i o niej samej jako o kapitanie. Mógł też podważać jej zdanie, co na pewno jej się nie podobało. Może pokłócili się po właśnie takiej sytuacji, kiedy Keat dopuścił się nieuczciwej zagrywki i uszkodził kogoś w nieregulaminowym momencie lub posłał piłkę w widownię? Jamie mogła później dostać nachrzan od opiekuna domu, a potem objechała Keata i zapowiedziała mu, że na następnym meczu grzeje ławę. A potem w nieco dalszej perspektywie wyrzuciła go całkiem i przyjęła kogoś, kto na sprawdzianach był dobry zaraz po nim. Do końca szkoły mogli się nie lubić, a po szkole Jamie pewnie na dłuższy czas zapomniała o jego istnieniu, nie jest osobą która latami rozpamiętuje konflikty i to takie szkolne. Miała inne problemy niż rozpamiętywanie dawnego sporu, jednego z wielu. Była pochłonięta rozwijaniem swoich umiejętności i kariery, choć z racji tego, że czasem ma ciągotki do bywania w różnych miejscach po kilku latach od skończenia przez nią szkoły mogli się znów przypadkiem spotkać. W sumie trudno mi powiedzieć jak ich relacja wyglądałaby w dorosłości, może najlepiej pozostawić to fabule i pozwolić, by wyszło w praniu?
ideolo! od Hogwartu nie mieli raczej okazji, by gdzieś na siebie wpaść, może nadarzy się w najbliższym czasie i zobaczymy, co nam z tego fabularnie wyjdzie
from underneath the rubble,
sing the rebel song
sing the rebel song
Keat Burroughs
Zawód : rebeliant
Wiek : 24
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Kawaler
some days, I feel everything at once, other - nothing at all. I don't know what's worse: drowning beneath the waves or dying from the thirst.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Nieaktywni
Strona 1 z 2 • 1, 2
Jamie McKinnon
Szybka odpowiedź
Morsmordre :: Nieaktywni :: Powiązania