Wydarzenia


Ekipa forum
M. Scaletta
AutorWiadomość
M. Scaletta [odnośnik]29.06.19 16:04
Michael Scaletta

Żywotność
Wartość żywotności postaci: 222
żywotnośćzabronionekarawartość
81-90%brak-5179 - 199
71-80%brak-10157 - 178
61-70%brak-15135 - 156
51-60%potężne ciosy w walce wręcz-20113 - 134
41-50%silne ciosy w walce wręcz-3091 - 112
31-40%kontratak, blokowanie ciosów w walce wręcz-4068 - 90
21-30%uniki, legilimencja, zaklęcia z ST > 90-5046 - 67
≤ 20%teleportacja (nawet po ustaniu zagrożenia), oklumencja, metamorfomagia, animagia, odskoki w walce wręcz-60≤ 45
10 PŻPostać odczuwa skrajne wycieńczenie i musi natychmiast otrzymać pomoc uzdrowiciela, inaczej wkrótce będzie nieprzytomna (3 tury).-701 - 10
0Utrata przytomności

Ekwipunek
różdżka (11 cali, dosyć sztywna, judaszowiec, krew Reema), sakiewka (20 PM), eliksir kociego wzroku (1 porcja, stat. 20), otwarta paczka sucharów, 3 sztuki tanich papierosów, dziennik, mugolskie pióro wieczne, magiczne wytrychy

Ważne rzeczy i pamiątki

Różdżka
11 cali, dosyć sztywna, judaszowiec, krew Reema


Papierośnica
Metalowa, nadszarpnięta zębem czasu, ale wciąż urokliwa. Scaletta zdobył ją, a jakże, drogą kradzieży. Zostawił ją dla siebie, bo spodobał mu się grawer. Ostatnimi czasy jest zbyt leniwy, by samodzielnie skręcać fajki, dlatego częściej sięga po Czarodziejskie Papierosy. Są one wygodniejsze w użytkowaniu, przez tę końcówkę podpalaną pod wpływem pocierania opuszkami palców. No i nie ma tyle syfu z suszem, który wala się po wszystkich kątach. Ale wciąż zdarza mu się ręcznie upychać tytoń i ślinić bletki, a wówczas, swoje wyroby przechowuje w owej papierośnicy.


Magazyn
Na początku 1954 roku, zupełnie przypadkiem, do rąk wpadł mu jeden, pierwszy magazyn mugolskiego Playboya. Kręcąc się po dworcu King Cross, napotkał nad wyraz roztrzepanego pana, z wyglądu grubo po trzydziestce, najpewniej mugola. Tamten nawet nie zorientował się, kiedy Michael przejął jego niewielki, acz przepełniony wartościowymi przedmiotami bagaż. Błyszczące spinki przy mankietach koszuli okazały się być trafnym tropem, co do zawartości walizki. Pomiędzy markowymi szmatami, którymi średnio się zainteresował oraz ładnym naszyjnikiem (prawdopodobnie jego matki, bo po co byłaby mu taka gazeta, jeśli miałby jakąś kobietę?) i zegarkiem odnalazł amerykańskie pisemko. Początkowo odrzucił je na bok, nie zaglądając do środka - pewnie jakieś mugolskie idiotyzmy, na dodatek prosto z Ameryki. Później jednak przyjrzał się pani na okładce i postanowił poprzeglądać sobie parę stron. Wywiady i artykuły, jak się okazało, jakoś mu nie podeszły, choć już wtedy lubił czytać. Zdecydowanie więcej uwagi poświęcił fotografiom w magazynie. Podjął decyzję o zachowaniu go dla siebie, jakoby dla handlarza ta gazetka nie miała żadnej wartości. Teraz, leżała już głęboko na dnie jednej z szuflad komody w salonie, ale jeszcze trzy lata temu Scaletta zerkał do niej od czasu do czasu. Na tyle często, że układ fotografii zna już na pamięć.

Osobiste





Kariera złodziejaszka

Pojedynki



[bylobrzydkobedzieladnie]


Ostatnio zmieniony przez Michael Scaletta dnia 04.12.23 13:38, w całości zmieniany 28 razy
Michael Scaletta
Michael Scaletta
Zawód : kradnie, co popadnie
Wiek : 25
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Kawaler
i'm a lesser man, a lesser man
a lesser man than you think i am
OPCM : 4 +2
UROKI : 7 +3
ALCHEMIA : 2
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 2
CZARNA MAGIA : 0
ZWINNOŚĆ : 6 +3
SPRAWNOŚĆ : 8
Genetyka : Czarodziej
 dazed and kinda lonely
Neutralni
Neutralni
https://www.morsmordre.net/t7515-michael-anthony-scaletta#207763 https://www.morsmordre.net/t7521-volare#208020 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f293-crimson-street-11-2 https://www.morsmordre.net/t7660-skrytka-bankowa-nr-1828#211185 https://www.morsmordre.net/t7522-m-a-scaletta#208023
Re: M. Scaletta [odnośnik]13.07.19 16:15
Rozgrywka
Dawniej
1953 | Odetta Parkinson | Dom Mody Parkinson
Przypadek wysłał go do domu mody sygnowanego znanym nazwiskiem. Zawierzył słowom młodej, ładnej panienki, obiecującej kokosy za trochę niewymyślnego dźwigania; tymczasem na ulicy czekało na niego wiele ofiar okazji, które stwarzał z namysłem. Chwila zastanowienia podpowiadała jednak, by zgodzić się pomóc, przy okazji korzystając z szansy, by rozejrzeć się w środku, być może lokując łapki na czymś innym od ciężkich skrzyń, które kazała mu nosić? Tak czy siak za pół godziny roboty dostał równowartość trzech dniówek (i nieważne czy mówimy tu o karierze barmana, czy o robocie kieszonkowca), z satysfakcją spamiętał jej twarz i tak, wyjątkowo uczciwie, zarobił na swoje. Chociaż ładna twarzyczka i brak doświadczenia młodej damy mogły mu w tym trochę pomóc.

Listopad 1956
Michael zostaje poproszony o pomoc, za którą, wbrew pozorom, Scaletta nie będzie żądał żadnej zapłaty. Bezinteresowna przysługa okazuje się być prośbą o rozmontowanie fragmentu ściany, która, jak się później okazało, kryje za sobą parę tajemnic, a stos odnalezionych na ukrytym strychu bezwartościowych przedmiotów tworzy historię byłego właściciela mieszkania. Michael nie narobił się przy tym za bardzo, co zgoła przeczyło jego późniejszemu marudzeniu. Ale humor mu się poprawił, jak pozbył się z włosów tynku, a w zamian dostał od Moss obiadek.

15 | Jamie McKinnon | Czarny Kot
Jamie i Mike nie widzieli się od lat. Ostatni raz mieli okazję rozmawiać jeszcze w szkole, a do tej pory wiele zdołało ulec zmianie. Oboje jednak nie znają się na tyle, by czuć potrzebę do dzielenia się ze sobą wszystkimi nowinkami, ale myślami wracają do Hogwartu, gdzie razem mieli okazję odrabiać wspólnie szlaban.

25 | Gillian Tremaine | Piwniczny Klub Jazzowy
Choć to spotkanie było zupełnie przypadkowe, jego dalsze rozwinięcie zdawało się być miłym urozmaiceniem wieczoru dla tej dwójki. Do czasu, kiedy to Michael, pokracznie wirując na parkiecie, wpadł na pomysł zrobienia Tremaine żarciku, a zarazem przestrogi. Kobiecie jednak nie było do śmiechu, gdy Scaletta, już nie pierwszy raz, pozbawił ją portfela (pomimo tego, że tym razem nie zamierzał przygarnąć jego zawartości), więc zabawa skończyła się na jednym drinku i tańcu.


Grudzień 1956
Samotny wypad do Muzeum Figur Woskowych planował już od dłuższego czasu, bowiem ciekaw był tych gładkich, lakowych twarzy, które ożywały pod wpływem magii. Został jednak zaskoczony przez ducha niemego barda, który zadał Michaelowi zadanie do wykonania. Przeklinanie go w żadnym języku nie pomogło mu się od niego uwolnić, wszak grajek oczekiwał od niego melodyjnej recytacji rymowanek. A pomogła mu w tym jakaś szlachcianka, która o dziwo, nie była tak zadufana w sobie, jakby to sobie wyobrażał.

Nie mógł odpuścić sobie postawienia stopy w Parszywym Pasażerze, zwłaszcza że był niedaleko. Philippa zdołała go zaskoczyć, ale nie udało się jej całkowicie złapać Michaela w swoje sidła, co w konsekwencji spotkało się z krytycznym milczeniem. Ale Moss i tak dostała od niego hojny napiwek, więc chyba nie mogła narzekać?

[bylobrzydkobedzieladnie]


Ostatnio zmieniony przez Michael Scaletta dnia 05.03.23 21:59, w całości zmieniany 3 razy
Michael Scaletta
Michael Scaletta
Zawód : kradnie, co popadnie
Wiek : 25
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Kawaler
i'm a lesser man, a lesser man
a lesser man than you think i am
OPCM : 4 +2
UROKI : 7 +3
ALCHEMIA : 2
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 2
CZARNA MAGIA : 0
ZWINNOŚĆ : 6 +3
SPRAWNOŚĆ : 8
Genetyka : Czarodziej
 dazed and kinda lonely
Neutralni
Neutralni
https://www.morsmordre.net/t7515-michael-anthony-scaletta#207763 https://www.morsmordre.net/t7521-volare#208020 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f293-crimson-street-11-2 https://www.morsmordre.net/t7660-skrytka-bankowa-nr-1828#211185 https://www.morsmordre.net/t7522-m-a-scaletta#208023
Re: M. Scaletta [odnośnik]09.08.19 21:36
RozgrywkaStyczeń 1957
W obliczu pijackiej potrzeby można zrobić wszystko. Zwłaszcza jeśli już trzeci dzień z rzędu oblewa się rozpoczęcie nowego roku. Michaelowi, co prawda, na butelczynie niespecjalnie zależało, ale coś musiało stanowić stawkę rozgrywek. Dzięki Bogu nie podjął się gry na pieniądze, bo z niesprzyjającą mu passą w pokerze, koniecznym byłoby przetrzepać kilka cudzych kieszeni, by odzyskać stracone monety. Miał jednak nadzieję, że Rookwood raczej zdąży zapomnieć o whisky, którą wygrała. I o jego egzystencji również, zważywszy na to, że był równie kiepskim gawędziarzem, co i źródłem hipotetycznie przydatnych informacji.

Przypadkowe spotkanie pomiędzy regałami londyńskiej biblioteki, gdzie Michael i Gwen starają się znaleźć odpowiedzi na trudne pytania. Głośna dysputa o aktualnej polityce, kierująca ich rozważania na drogę sprzeciwu wbrew zagrywkom ze strony władz może okazać się niezbyt rozsądnym pomysłem. Ale kto nie straciłby czujności w tak emocjonującej dyskusji, która na pewno nie powinna mieć tam miejsca? [kontynuacja w nowej lokacji]

5 | Thomas Postlethwaite | Zaułek (Ulica Pokątna)
Michael zawsze dokładnie wybiera ofiary swoich kradzieży. Nie żeruje na biednych; zabiera raczej tym, którzy wyglądają na ludzi dobrze usytuowanych. Tak i było w tym przypadku, jednak zdobycz nie była typowa. Zamiast zaplutych sykli, w kieszeni znalazł trzy gramy diablego ziela. Na dodatek jego kradzież przebiegła zbyt chaotycznie, przez co ofiara się zorientowała. Sytuacja była wyjątkowa, ale Scaletta zdołał się poniżyć, w obawie o swoje bezpieczeństwo. Oddał należność, a nawet zaproponował facetowi przyszłą współpracę. A wszystko to w obawie o własny tyłek, gdyby okazało się, że ten gość ma większe zasięgi, niż mu się może wydawać.

8 | Thomas Postlethwaite | Tor wyścigów konnych Royal Ascot
Nie wiedział po co właściwie tam przyszedł. Głównie z ciekawości, której nie zdołał tym razem okiełznać. Na początku sądził, że sam wpakował się w kłopoty, bowiem to sugerowały mu pierwsze słowa Thomasa - ofiary jego kradzieży sprzed kilku dni. Dzięki Bogu, ta lekkomyślność w działaniu przyniosła mu ostatecznie więcej zalet, aniżeli problemów, bo Michael zyskał partnera w interesach. Do tej pory działał zawsze na własną rękę, ale propozycja okazała się na tyle kusząca, że zdecydował się nadstawiać kark nie tylko dla swoich zysków.

14 | Philippa Moss | Kino "Odeon"
Niespodziewane spotkanie w mugolskim kinie już nie dziwiło tej dwójki (a przynajmniej Michaela, bo Philippa przez swoją paranoję początkowo była przekonana, że to wynik jakiejś obsesji z jego strony). Film okazał się być jednak przereklamowanym paździerzem (czyli nie tylko w Polsce komedie romantyczne to dno!), więc poirytowane towarzystwo wolało spędzić ostatnie pół godziny w męskiej toalecie na pogaduszkach, aniżeli siedzieć na kinowej sali. Bajdurzenie o głupotkach przekształciło się jednak w dość emocjonalną konfrontację, z zakończeniem, którego żadne z nich by się spodziewało. No ale tak się właśnie zdarza, jeśli zamiast cierpliwego oczekiwania na finish fikcyjnej historii na wielkim ekranie, zachciało im się rzeczywistych ekscesów.

Luty 1957
14 | Thomas Postlethwaite | Kasyno (Norfolk, Cliodna)
Współpraca poszerzyła swoje granice. Na tyle że rzeczony walentynkowy rozbój był raczej bezinteresowną pomocą ze strony Michaela, wszak niczego w zamian się nie oczekiwał. Zbiegły z Londynu dłużnik Thomasa został przyuważony przez informatora w miasteczku na północy kraju. Faceta nietrudno było znaleźć; równie bezproblemowe okazało się przyciśnięcie go do muru zaplecza. Gorzej już z tą kasą, którą winien był Tommy'emu. Jej nie odzyskał, przygarnął jedynie kilka zaplutych sykli z odebranego mu portfela, chwilę po tym jak jego cielskiem targały czarnomagiczne konwulsje; wówczas Scaletty już nie było, bowiem poirytowany niepowodzeniem akcji i straconym czasem opuścił brudny zaułek. Swoim impulsywnym zachowaniem trochę pewnie zdenerwował towarzysza, ale nie było mu dane być świadkiem jego niezadowolenia. Może i dobrze.

19 | Thomas Postlethwaite | Forest Road 3 (Biuro)
jaranie w toku

Nieoczekiwana wizyta po długim czasie ciszy z obu stron mogła wyglądać jak podejrzane intencje. Nie warto się ich jednak w tym wszystkim doszukiwać, bo dziwnie pogodny Scaletta chciał jedynie opróżnić z Moss to przeklęte wino, które przyniósł. Wszystkie atrakcje, które wydarzyły się mimochodem nie były zaplanowane, bynajmniej nie przez niego. Impuls, poplamiona koszula, rozedrgana skóra i... zbyt frywolne myśli. Tak można określić ten wieczór, nie zapominając o kilku kąśliwych uwagach i beznadziejnej niewiedzy.

Marzec 1957
11 | Hjalmar Goyle | Zaułek (Ulica Pokątna)
Nigdy w życiu nie przypuszczałby pewnie, że przyjdzie dawać mu lekcję, inną niż takie, które sam określiłby jako te uczące "pokory". A tu proszę, przypadkowo spotkany na jednej z rozgałęzień Pokątnej młodzieniec okazał się być początkującym złodziejaszkiem, który wyciągał łapki po fanty. Pomimo młodego wieku, zdawał się wiedzieć, co robi; brakowało w tym wszystkim jednak doświadczenia, praktyki, obycia się z tymi własnymi zręcznymi rękoma. Mike dał Hjallowi parę wskazówek, jak skutecznie może zbierać do własnych kieszeni cudze monety. Nie myślał o tym, jak o demoralizacji; traktował to raczej jako trafną uwagę.
Bo kto przejmowałby się przy takiej zabawie kwestiami moralnymi?

14 | Gwendolyn Grey | Aldermanbury 5/15 (Przedpokój)
Niespodziewana wizyta u Gwen, ukierunkowana chęcią dyskusją o literaturze, zakończyła się próbą pozbycia się problemu. Szkopułem okazały się niewielkie, zgromadzone w kuchni szkodniki. Gospodyni domu finalnie uwarzyła eliksir, a Michael wślizgnął się kuchni, by pozostawić go tam odkorowanym, a w konsekwencji uśpić bahanki. Obyło się bez rannych, chociaż jeden z elfików przedostał się do korytarzyka; Scaletta zdołał jednak unieruchomić go Drętwotą.


Michael Scaletta
Michael Scaletta
Zawód : kradnie, co popadnie
Wiek : 25
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Kawaler
i'm a lesser man, a lesser man
a lesser man than you think i am
OPCM : 4 +2
UROKI : 7 +3
ALCHEMIA : 2
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 2
CZARNA MAGIA : 0
ZWINNOŚĆ : 6 +3
SPRAWNOŚĆ : 8
Genetyka : Czarodziej
 dazed and kinda lonely
Neutralni
Neutralni
https://www.morsmordre.net/t7515-michael-anthony-scaletta#207763 https://www.morsmordre.net/t7521-volare#208020 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f293-crimson-street-11-2 https://www.morsmordre.net/t7660-skrytka-bankowa-nr-1828#211185 https://www.morsmordre.net/t7522-m-a-scaletta#208023
Re: M. Scaletta [odnośnik]16.02.20 20:19
RozgrywkaKwiecień 1957
Frances znał głównie z entuzjastycznych rozmów o literaturze. W zastałych czasach miał do niej jednak inny interes; świadom trudności, z którymi przyjdzie mu spotkać się w najbliższych miesiącach, poprosił zdolną znajomą o pomoc, bez bezpośredniego wskazania przyczyny swych żądań. Eliksir potrzebny był do najbliższych złodziejskich rabunków, a Burroughs wywiązała się z obietnicy, właściwie nie żądając niczego w zamian. Michael na pewno nie zapomni tej przyjacielskiej przysługi - zwłaszcza jeśli dzięki specyfikowi będzie mógł spać w nocy spokojnie, nie martwiąc się o zawartość własnych sakiewek.

Nieudana rejestracja różdżki zakończyła się niefortunną wizytą w lochach Tower of London. Zimno, ciemność i zapach wilgoci nie odebrały Scalettcie rozsądku - początkowo próbował nawet otworzyć drzwi celi; przy użyciu szpili od wysłużonego paska, która posłużyć miała jako prowizoryczny wytrych, miał wymknąć się z piwnicy. Co prawda bez różdżki, acz w wierze, iż ucieczka okaże się być sukcesem; niemniej jednak nie zrealizował swego planu, w dołku witając nieznajomego urzędnika. Ten zaproponował mu układ - godzący w jego lojalność, acz zapewniający mu pożądaną wolność. Nie miał w tej sytuacji innego wyjścia - zgodził się na donosicielstwo, opuściwszy przy tym więzienne mury, wraz z własną, zarejestrowaną pod prawdziwym nazwiskiem, różdżką.

20 | Philippa Moss | Crimson Street 11/2 (Salon)
Niezapowiedziana wizyta i towarzyszący jej huk dobiegający z parszywych ulic, skąpane w zdystansowanych przytykach, wzajemnych złośliwościach, ciepłej herbatce i nonsensownej kłótni. Chłodny wieczór sprzed miesięcy - ten okraszony ciemnym winem i rumieńcami ambiwalentnych rozmówek - przygasł pod osłoną minionego czasu, przypomniawszy trzeźwym umysłom o łączących ich koneksjach. Michaela bynajmniej nie poruszyła beztroska fala sentymentu, bowiem nie otworzył się na te nic nieznaczące podziały wydarzeniami z życia. Parę gorzkich, zarazem także trafnych słów uderzyło w skorupę ignoranta, wcale nie wywołując słusznych refleksji; niemniej jednak uległ: temu dziwnemu poczuciu samotności, niematerialnego kryzysu i stopniowej degradacji. Wolał tkwić w tym z nią, niezależnie od tego, jak bardzo nie potrafili dojść do porozumienia. Miast obojętnie pozwolić jej na krytyczne odejście, zamknął drzwi i wyciągnął zgodną dłoń. A ona, o dziwo, przyjęła ją z niepodobnym spokojem.

Maj 1957
Znajoma złodziejka zasługiwała na pomocną dłoń, w końcu weszła głupawo w gówno, które cholernie mocno kleiło się do butów. Pożyczyła chłystkowi kasę, niesłusznie zaufała, a szmalu z powrotem nie ujrzała do tej pory. Umówiła się na niezręczne spotkanie, stężała emocjonalnie przy dyskusyjnym stoliczku, potem wywlokła szczura przed ponury pub, oczekując w końcu tego wsparcia. On uraczył ją tylko ironicznym uśmieszkiem i posłał pytające spojrzenie, podczas gdy dłużnik sprytnie wziął nogi za pas. Sprytnie to za dużo powiedziane, pozostawiony sam sobie nie musiał się nawet specjalnie wysilać. Dwie niecelne inkantacje z ich rozedrganych rąk, a potem Scaletta zapraszał już tylko na relaksującego lolka, bo Davies nie pozostało nic innego, jak spokojnie zaklinać tego śmiecia.

Niespodziewany list, nagła wizyta, niecny plan skąpany w niewielkim stosie niepopularnych kryminałów i filiżance herbatki; wszystko to dla i z powodu wzniosłych badań naukowych. Nieświadomy całej tej aranżacji w zadumie sączył gorzki napar, wyrzuciwszy przy tym parę równie cierpkich trosk. Nieznajome zaufanie bynajmniej nie wzbudziło w nim żadnej podejrzliwej refleksji; atypowa otwartość co najwyżej skłoniła rozmówczynię do podobnej mu szczerości, nawet jeśli na jej ciało nie działał żaden eliksir. Zrobiło się na tyle sentymentalnie, że w ostateczności oboje podzielili się wzajemnie własnymi tęsknotami serc, zakończywszy tę konwersację melancholijnym tańcem.

28 | Johnatan Bojczuk | Pub "Pod Czarnym Kocurem"
Przypadkowe spotkanie z dawno niewidzianym kumplem w podrzędnej spelunie nie mogło skończyć się inaczej; jak już odnaleźli się wzrokiem wśród cichych stoliczków knajpy, zaraz Bojczuk opłacał tacę pełną fikuśnych alkoholi. I tak rozpoczęła się gra, nie byle jaka, bo zabójcza ruletka; taca się kręciła, a bezwstydna konwersacja płynęła wraz z co rusz wlewanymi do gardła gorzałkami. Do czasu, gdy dobrej zabawy nie zepsuł widok podejrzanego typa - nikt nie wie, czy Scaletta słusznie ocenił go bacznym wzrokiem, ale przezorny zawsze ubezpieczony. W końcu wystarczyło tylko zmienić miejscówkę, a dzięki temu Michael mógł spać spokojnie; choć tamtej nocy nie zaznał go pewnie zbyt wiele, a jeśli już padł gdzieś udręczony, to ani myślał rozważać o tamtym chłystku - pewnie skończyli tak spici, że po prostu nie rozważali już niczego.

Czerwiec 1957
19 | Artemis Sorensen | Bar Ponurak
w toku

Być może zatęsknił za smrodem rybnej frytury i niedomytych kibli; być może też wstąpił do tawerny z nadzieją na niechlubną rozrywkę. I bynajmniej nie chodziło o uczciwy hazard, choć tyłek Scaletty istotnie zasiadł wśród pokerowego towarzystwa. Pośród podejrzanych typów, stosu interesujących fantów wyłożonych na ławie i kieliszków z podłym rumem podjął się ryzyka minimalnej ingerencji; tę z kolei przyuważył przemądrzały bystrzak. Ostatecznie jednak uszło mu to na sucho, bo gniewne spojrzenia padły gdzie indziej; zajęte następującymi wydarzeniami zapomniały prędko o kartach. Stąd też nie wylazł z tego sajgonu z pustymi rękoma, w chwili wszechobecnego chaosu pochwycił ze stolika akt własności jakiejś zarzyganej łajby. Ale lepszy rydz niż nic; z łupem w kieszeni spodni ewakuował się prędko, coby to nie paść ofiarą zbliżających się stróży prawa.

[bylobrzydkobedzieladnie]


Ostatnio zmieniony przez Michael Scaletta dnia 18.01.21 18:42, w całości zmieniany 5 razy
Michael Scaletta
Michael Scaletta
Zawód : kradnie, co popadnie
Wiek : 25
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Kawaler
i'm a lesser man, a lesser man
a lesser man than you think i am
OPCM : 4 +2
UROKI : 7 +3
ALCHEMIA : 2
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 2
CZARNA MAGIA : 0
ZWINNOŚĆ : 6 +3
SPRAWNOŚĆ : 8
Genetyka : Czarodziej
 dazed and kinda lonely
Neutralni
Neutralni
https://www.morsmordre.net/t7515-michael-anthony-scaletta#207763 https://www.morsmordre.net/t7521-volare#208020 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f293-crimson-street-11-2 https://www.morsmordre.net/t7660-skrytka-bankowa-nr-1828#211185 https://www.morsmordre.net/t7522-m-a-scaletta#208023
Re: M. Scaletta [odnośnik]16.08.20 20:37
RozgrywkaLipiec 1957
Duszny wieczorek skąpany w beztroskim dymku - jeden z wielu sielankowych upojeń, gdzie duet biednego kieszonkowca i równie ubogiej złodziejki w dziwacznym zrozumieniu zapominał o szarej rzeczywistości. Kisząc się w gorącu murów starej, podłej kamienicy, palili to ścierwo, bajdurzyli głupio, nawet koślawo tańcowali w rytm ulubionej muzyczki Davies. Nim jednak gęstnieli w niezręczności własnych myśli, Scaletta rozważał nad przygarnięciem czarnej wywłoki - kościstego kota, co to paroma machnięciami ogona zmanipulował jego nietrzeźwy łeb. I cholera, wziął ze sobą tego sierściucha, bo żal mu było tego wyrzutka, a samotność fatalnie dobijała się do jego drzwi.

Z nielegalną wódeczką w łapach przekroczył próg - bez intencji innej od zwyczajowej podzięki za przysługę. Trochę też pewnie było w tym niewypowiedzianej potrzeby towarzystwa, bo bez skrupułów polewał do kieliszeczków, niespecjalnie dbając przy tym o rozsądek czy zrozumiałą dozę pragmatyzmu. Być może narzucił zbyt szybkie tempo imprezy, być może fatalny upał odebrał jej część trzeźwości, albo po prostu tak miała się jej tolerancja na mocne procenty. Biesiada nie trwała zbyt długo, zaraz chwilę pokręcili się w ramach niewyszukanego tańca, ostatecznie skończywszy razem w pobliskim stawie. We wzajemnych objęciach, z niespodziewaną bliskością, we mgle słodkich pocałunków i sensualnych uniesień.

12 | Philippa Moss | Spalony Sierociniec
Spopielone mury sierocińca, wszechobecny zapach stęchlizny; dla niej powrót do przeszłości, forma swoistego rozliczenia się z tym, co już dawno minęło, choć niekiedy wciąż dręczyło umysł i serce. Dla niego bynajmniej nic wzniosłego, bo jedynie bezwstydna pogoń za wizją łatwego zysku. Tak też ruszyli na te niechlubne łowy, niczym poszukiwacze wygrzebywali dziecięce dziedzictwo, aż w końcu (z pomocą niuchacza, którego przyniosła ze sobą Moss) dokopali się do paru świecidełek. Sakiewka skrywała biżuterię, co to nie wyglądała na żaden badziew, ale też niezły kawał historii miłosnych dramatów.

Sierpień 1957
Burzliwa rozmowa nastała po miesiącu - w duchocie emocji, niesłusznych przypuszczeń, steku niewiadomych. Na ciepłym dworze szalał okrutny piorun, tak w murach kamiennego domku rozstrzygał się konflikt prawdy i kłamstwa, konflikt głosu serca i rozumu. Gdzieś pomiędzy płaczem i całowaniem znaleźli okazję na moment szczerości - tym samym chyba jakoś nienormalnie się pogodzili, nawet jeśli niezręczność zastygła jeszcze w powietrzu na dość długą chwilę. Ale czas przecież leczy rany, tydzień czy dwa i zaraz zapomną o sprawie. A przynajmniej Scaletta.

Wrzesień 1957
25 | Wren Chang | Jarzębinowy gaik
Zlodowaciała knieja kryła się w jego oczach jako punkt enigmatycznej przygody, zapoczątkowanej przez napisany wzniośle list, w istocie skrywający w sobie niechlubną skazę zbrodni. Tak też zaintrygowany zarzuconą mu przynętą, przylazł o brzasku do krainy jarzębinowego gaiku, w gąszczu którego kryła się nieznajoma - odziana w bogato zdobiony kożuch i przyduże buty, wyposażona natomiast w niejednoznaczną historię, przypieczętowaną fikcyjną narracją i następującym po niej morderstwem. Jaka w tym jego rola? Poznać rzeczywistość opowieści, tę dzisiejszość, która pozbawiona jest magii i mszczącego się ducha Yuexiu. Złodziej Scaletta, o dziwo, rozpoznał ją dość prędko, podczas ślepego błądzenia w labiryncie logiki i pragmatyzmu, tym samym nie zawiódł tajemniczej Chang, która wciągnęła go w długodystansową, intelektualną grę.
Michael Scaletta
Michael Scaletta
Zawód : kradnie, co popadnie
Wiek : 25
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Kawaler
i'm a lesser man, a lesser man
a lesser man than you think i am
OPCM : 4 +2
UROKI : 7 +3
ALCHEMIA : 2
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 2
CZARNA MAGIA : 0
ZWINNOŚĆ : 6 +3
SPRAWNOŚĆ : 8
Genetyka : Czarodziej
 dazed and kinda lonely
Neutralni
Neutralni
https://www.morsmordre.net/t7515-michael-anthony-scaletta#207763 https://www.morsmordre.net/t7521-volare#208020 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f293-crimson-street-11-2 https://www.morsmordre.net/t7660-skrytka-bankowa-nr-1828#211185 https://www.morsmordre.net/t7522-m-a-scaletta#208023
Re: M. Scaletta [odnośnik]19.05.21 19:32
RozgrywkaPaździernik 1957
14 | Philippa Moss | Brzeg Tamizy
Brudna woda Tamizy skrywała równie brudne grzechy wojny. Dało się to wyczuć w powietrzu, oboje przecież to czuli. W poczuciu głodu i niepewności spotkali się nad brzegiem, w nienormalnie ciepły dzień postępującej jesieni, w złocistej łunie słonecznych promieni. Długo już się nie widzieli, Londyn chwilowo wydawał się być urokliwy, Moss przylazła w za luźnych spodniach i za dużym płaszczu; wszystko było jakieś dziwaczne. Ponure. Niepokojące. Straszne. W tym przyszłość, która jarzyła się w ich głowach zupełnie matowym blaskiem. Do czego to wszystko zmierzało?

Listopad 1957
W skupieniu przetrzepywał odmęty starej piwnicy. Nie spodziewał się gości. W środowisku nie miała najlepszej reputacji, znana była bowiem z tych samych grzechów przywłaszczenia. Ale mimo tego jej ufał. Być może niesłusznie, bo pod jego chwilową nieobecność zdołała wparować mu bezwstydnie do mieszkania. Nim wrócił, zdążyła już przegrzebać wszystkie szafki. Ponoć w poszukiwaniu naszyjnika, dziwnym jednak trafem przy okazji natknęła się na jego złodziejskie oszczędności. Nie zastanawiając się długo, zaraz zaczęła aferę stulecia. A on, jakby w strachu przed jej urażonym obliczem, miast wypierać się oskarżeń aż do skutku, postanowił przyznać się do wszystkiego. Ukorzył się przed nią grzecznie, przeprosił hojnym prezentem, za który to wykarmiłby pół osiedla przez następne dwa miesiące, aż w końcu nawet zaproponował współpracę w znanym im obojgu fachu.

Grudzień 1957
2 | Frances Burroughs | Munstead Wood, Surrey
w toku
Michael Scaletta
Michael Scaletta
Zawód : kradnie, co popadnie
Wiek : 25
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Kawaler
i'm a lesser man, a lesser man
a lesser man than you think i am
OPCM : 4 +2
UROKI : 7 +3
ALCHEMIA : 2
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 2
CZARNA MAGIA : 0
ZWINNOŚĆ : 6 +3
SPRAWNOŚĆ : 8
Genetyka : Czarodziej
 dazed and kinda lonely
Neutralni
Neutralni
https://www.morsmordre.net/t7515-michael-anthony-scaletta#207763 https://www.morsmordre.net/t7521-volare#208020 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f293-crimson-street-11-2 https://www.morsmordre.net/t7660-skrytka-bankowa-nr-1828#211185 https://www.morsmordre.net/t7522-m-a-scaletta#208023
Re: M. Scaletta [odnośnik]02.11.21 19:14
RozgrywkaMaj 1958
28 | Claire Fancourt | Pub pod Roztańczonym Czartem
Jeden z wielu wypadów do pubu miał być tylko szansą na lichy, niespecjalnie uczciwy zarobek. W typowej dla siebie manierze zasiadł przy stole dla pokerzystów, z początku już zmęczony wizją kantowania zabawił się w ulicznego handlarza, naciągającego łase na błyskotki panienki. Stawką były prawdziwe, skradzione dawno temu perły z niedużego sklepiku jubilera, co to obrobił jeszcze hen przed wojną. Zdrowy rozsądek nakazał oszczędność i Scaletta zachował naszyjnik na czarną godzinę. Kobieta okazała się jednak całkiem niezainteresowana jego ofertą, chociaż enigmatyczne uwagi rzucane między rozgrywkami w karty wzbudziły jej ciekawość. I tak, od oszustwa w hazardzie, przeszli do poważnej gadki o interesach. Tym razem rozchodziło się o skarb, którym on fascynował się od miesięcy. Ona podłapała temat i tak wyrósł pomysł wspólnej podróży.

Czerwiec 1958
5 | Claire Fancourt | Crimson Street 11/2 (Salon)
Przyszła z zapowiedzią, zaintrygowana i trochę nieufna. Ale kto by się jej dziwił? Nigdy nie wiadomo było, jakie tajemnice czyhać mogły w odmętach duszy byle złodziejaszka. Ten jeden jawił się akurat jako dziwaczny pasjonat mugolskiej sprawy, o której pewnie nie za wiele dotychczas słyszała. Ale nie miało to większego znaczenia, wszystko bowiem postanowił jej zdradzić przy pierwszych, wymownych spojrzeniach. Zaufał jej prędko, bez większego zawahania, może dlatego, że była doświadczona, albo dlatego, że postanowiła poświęcić mu choćby chwilę swojego cennego czasu. I oboje wpadli po uszy w tajemnicę skarbu, który czyhał gdzieś, nieodkryty i zignorowany.

9 | Anne Beddow | Spalony sierociniec
Spopielone ściany sierocińca już raz skrywały niczyj skarb. Obdarowały nim, wprawdzie, za sprawą nosa chciwego krecika, ale tym razem żołądek kurczył mu się coraz to bardziej, a znajomej właścicielki futrzaka już nie było. Desperacja wzięła górę i tak znalazł się pośród kurzu, gruzu i wspomnień cudzego, przedawnionego już cierpienia. Skończyło się na rozglądaniu, bo poza obcą dziewczyną w ruinie nie znalazł nic ciekawego. Ta nie wiadomo było czego tak właściwie tam szukała, nie wiedział też, kim była, ale znalazła się między nimi nić cienkiego porozumienia - wizja wspólnej kradzieży, być może bardziej płodnej, od tej dzisiejszej. Zgodziła się, a on już zacierał rączki na coś, co zapewni mu posiłek na choćby parę dni. W końcu żadna z niej była specjalistka, ledwie zagubiona w życiu powsinoga, równie głodna, ale zbyt zlękniona, by podjąć się czegoś większego. Bądź co bądź dobre i to.

10 | Tatiana Dolohov | Bar Ponurak
Wojna nie wybaczała pomyłek, a biedne kieszenie przechodniów były nieinteresującym go już zyskiem. W biedzie i głodzie postanowił zawalczyć o obiad w podrzędnej spelunie; mała iluzja przy tasowaniu i rozdawaniu, a zarobi na kieliszeczek podłego rumu i talerz śmierdzącego zjełczałym tłuszczem gulaszu. Pomysł nie był najgorszy, już nie raz bowiem zdołał zapewnić sobie w ten sposób prozaiczne przedmioty codzienności. Pech chciał, że w byle rozgrywce postawił cudzą, bo kradzioną pamiątkę rodzinną. Jeszcze większe zrządzenie losu, że trafił na zajadłą babkę, która za wszelką cenę chciała broszkę z powrotem. Gorąca konfrontacja w prywatnym pokoiku zdawała się być dla niego stracona, ale zachowanie zimnego rozsądku pozwoliło mu wyjść z akcji cało. I bez strat. Niewidzialny od eliksiru uciekł dziewczynie sprzed nosa, nie oddając broszki i bez złamanego nosa. Straszliwie się uparł na to cholerstwo i duma chyba nie zezwalała mu oddać starego rupiecia.

12 | Anne Beddow | Pracownia malarska
Umowa była prosta, podział ról chyba jeszcze mniej skomplikowany. Zgodnie z ustaleniami spotkali się na obrzeżach miasta, przy niewielkim budynku z pracownią malarską. Przeczekali cierpliwie kilkanaście dłużących się minut; on na tyle samo wstąpił bezwstydnie do środka, przetrzepując zakamarki wszystkich szuflad. Na pierwszy rzut oka nie skrywały niczego wartościowego, zdradliwy stopień schodów wyłonił jednak potencjalną okazję. Ryzykiem było zostawać tam dłużej, ale - jak okazało się później - dociekliwość była opłacalna. Wszystko poszłoby pewnie zgodnie z planem, gdyby wspólniczka nie złamała danej mu obietnicy. Ze zmartwienia jego stanem, albo zwykłej chciwości (choć znając realia obstawiałby raczej to pierwsze), wlazła do środka, nieświadomie wpuściwszy ze sobą szmalcownika. Hałas zdradził niebezpieczeństwo, Scaletta więc wymknął się od razu, niepostrzeżenie, wyczajoną zawczasu drogą ewakuacji. Tyle się widzieli, bo ją gonił tamten oszalały facet, a on snuł się cicho między londyńskimi domkami, z satysfakcją badając skarby znalezionego w schodach pudełeczka. Całość dla niego i to bez większego wysiłku. Nie miał wyrzutów, bo sądził, że porzuciła go w międzyczasie, ze strachu albo znudzenia. Kto zresztą ufałby jakiejś przybłędzie?

[bylobrzydkobedzieladnie]


Ostatnio zmieniony przez Michael Scaletta dnia 22.04.23 20:34, w całości zmieniany 2 razy
Michael Scaletta
Michael Scaletta
Zawód : kradnie, co popadnie
Wiek : 25
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Kawaler
i'm a lesser man, a lesser man
a lesser man than you think i am
OPCM : 4 +2
UROKI : 7 +3
ALCHEMIA : 2
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 2
CZARNA MAGIA : 0
ZWINNOŚĆ : 6 +3
SPRAWNOŚĆ : 8
Genetyka : Czarodziej
 dazed and kinda lonely
Neutralni
Neutralni
https://www.morsmordre.net/t7515-michael-anthony-scaletta#207763 https://www.morsmordre.net/t7521-volare#208020 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f293-crimson-street-11-2 https://www.morsmordre.net/t7660-skrytka-bankowa-nr-1828#211185 https://www.morsmordre.net/t7522-m-a-scaletta#208023
Re: M. Scaletta [odnośnik]10.02.23 21:52
RozgrywkaLipiec 1958
1 | Varya Mulciber | Kolejka goblinów
Upał i chęć na lody popchnął go w stronę beztroski, która - po najnowszych wiadomościach o rozejmie - ogarnęła chyba wszystkich. Nogi poniosły go do wirującego, wesołego miasteczka, pełnego rodzin czarodziejów i... samotników takich jak on. Nie potrafił odpuścić sobie szybkiego zarobku, tak też zapolował na biedną Mildred Crabbe. Wspaniałomyślnie pozbył się jej ogołoconego portfela, wyrzucając go - niby niepostrzeżenie - do kałuży. Świadkiem była nieznajoma, która zająwszy miejsce w wagoniku kolejki, opowiedziała o swoich obserwacjach. Nie gadali długo, ani przejmująco, chociaż pochwalił jej spostrzegawczość. Potem już oboje przeżywali pędzącą atrakcję - oboje pierwszy raz w życiu, więc po dorosłemu. Koniec przejażdżki oznajmił rozstanie (jeśli można było tak to nazwać); nim jednak do niego doszło, ofiara jego kradzieży w szaleńczym rozpędzie odzyskiwała swój portfel. A nieznajoma Rosjanka wcale nie chciała współpracować.

3 | Adriana de Verley | Most Westminster
Szybka kradzież prostego łańcuszka z cudzej kieszeni zakończyła się niespodziewaną ucieczką - przed wzbudzającym trwogę omenem śmierci, czarnym psem, wieszczącym rychły koniec ponurakiem. Wyciągnięty z kobiecego płaszczyka fant nagle zaśniedział, upadłszy z donośnym łoskotem grzechu na asfalt Westminsterskiego Mostu. Jego właścicielka wybaczyła mu jednak ten niechlubny czyn, a w zamian wynegocjowała przysługę, której wymiary służalczo spełnił. Dla czystości własnego imienia i w ramach dziwacznego zadośćuczynienia. Nie mógł podejrzewać, że stał się tym samym potencjalną ofiarą jej szpiegowskich sideł.

11 | Charlotte Crabbe | Duszny Klub
Schludny, pachnący, ogolony, do reszty zadbany zawitał w progach miejsca o renomie przewyższającej przeciętne speluny. Nie bez kozery wysnuł sprytny plan zamącenia wśród zamożniejszego od siebie towarzystwa; bystre oko prędko wypatrzyło staturę majestatycznej kobiety, samotnie spijającej żal niedawno doświadczanych traum. Wysilił się w imieniu wyższej potrzeby, aktorsko okazując nieznane mu współczucie, a przy tym dość bezpruderyjnie spoglądając w oczy. Bajdurzenie o konwenansach, o których nie miał żadnego pojęcia, obudziło w nim duszę przesadnego ryzykanta. O tyle skutecznego, że na oczach czystokrwistej panny zawinął jej zwisającą z nadgarstka błyskotkę.

Podobno okazja czyniła złodzieja. Dlatego pewnie pałętał się zawsze tam, gdzie nie powinien; dlatego pewnie nadstawiał uszu dla informacji, które pozornie nic nie znaczyły. Krył się w cieniu niepoznaki, sięgnąwszy zawczasu łapką po cudze precjoza; z beznamiętną twarzą siadał w kątach parszywych knajp, sącząc ohydnego sikacza z namysłem godnym prawdziwego szpiega. Nie łamał nikomu kości za pieniądze, stronił też od wydawania tych, którzy jawili się hipotetycznym interesem. Ale uległa natura pozwalała być byle chłopcem na posyłki. Gotów był pomóc jej ponownie, tym razem nie miał jednak do wymazania żadnych grzeszków. Poprzedni układ był ledwie chroniącą tyłek inicjatywą, żadnym wyrazem rzeczywistego wyrzutu czy zlęknionej duszy.

24 | Hector Vale | Walia, Rhyl Coast Road 8
— Wolność — stwierdził po dłuższym namyśle, bo równolegle krzątały się jeszcze inne pomysły. Może miłość, której charakteru nie miał okazji doświadczyć? Może autentyczność, której panicznie unikał? Może jeszcze człowieczeństwo, które, przynajmniej po części, zdawał się porzucić? Nie wiedział dokładnie, pewnie wymagał wszystkiego po trochu. Obudził się z letargu, gdy mężczyzna ponownie zaatakował w czarno-białym starciu. Ale on myślał tylko o kapitulacji; miał dość, bo głowa pulsowała uciskiem, serducho łomotało w piersi i powoli chyba zbierało mu się na rzyganie. Ile jeszcze wytrzyma w tym starciu? Przegrał już dawno, w tej partii, i prawdopodobnie też w życiu.

25 | Hannah Moore | Fleet Street
w toku

Sierpień 1958
2 | Millicenta Goshawk | Jarmark Lughnasadh
Szał jarmarku udzielił się całej angielskiej biedocie, która w obliczu trwającego rozejmu, w samym środku wojny, odważyła się jednak rozrywkowo zabawić. On przylazł tam z niepoprawną intencją; bezwstydnie sięgał zatem po wyliczone na popcorn, albo inne dziwactwa, drobniaki. Satysfakcja musiała sięgnąć zenitu, bo w końcu całkiem nieostrożnie zerwał z szyi rudowłosego dziewczęcia niewiele zapewne wart medalik; wariacko zmuszony był uciekać przed czyhającą nań konfrontacją i tym sposobem wpadł w ramiona dawnej kochanki. Jej kłamstwo nieskutecznie odpędziło tamtą histeryczkę, więc dopiero akt dłużącego się namiętnością pocałunku rozwiązał sprawę. Gorsząco musiała wyglądać młoda para zespolona w publicznej intymności, ale jemu chyba wcale to nie przeszkadzało.

3 | Rain Huxley | Jarmark Lughnasadh
Całkiem więc znośnym było stąpać u boku jednej z niewielu ostałych, a przy tym dobrze mu znanych, portowych sylwetek; całkiem satysfakcjonującym było cieszyć się tutejszą beztroską, choćby przez krótką chwilę festiwalowej zabawy. Doskwierały jej podobne dylematy? Dręczyła ją sromotnie, jak i jego, ta kurewska neutralność? Nie znał odpowiedzi, ale nie wiedział jeszcze, czy chciał psuć nimi żywotną teraz fantazję o dziecięcej wręcz niefrasobliwości.

― Rozmyśliłem się. Od pieniędzy wolałbym chyba przysługę ― stwierdził wreszcie, gdy z namysłem pozbył się już zawartości szkiełka. Brzmiało to enigmatycznie, ale nic konkretnego nie zaprzątało jak dotąd umysłu. Rozchodziło się raczej o dług, zastygły w powietrzu, kiedyś być może poruszony na nowo, gdyby kłopoty przypałętały się do jego kawalerki, albo w razie innej jeszcze komplikacji. ― Na razie niesprecyzowaną. Taką, o której przypomniałbym w niedookreślonej przyszłości ― dodał po chwili, kciukiem gładząc kant niedomytego stołu. O własnym powodzeniu był przekonany, więc porzucił nareszcie staturę niepewności i zawstydzenia. Tamten chłystek grzebiący w trumnach i ziemi prawdopodobnie nie zasługiwał na służalczą koleżeńskość. W tym fachu nie było kumpli, jedynie wrogowie, gotowi wbić nóż w plecy w każdej sprzyjającej okazji.

6 | Argus Filch | Łupinka, Dolina Godryka
Choć raz miał coś uczynić z nieprzymuszonej woli, dla czyjejś uciechy, bez oczekiwań zapłaty. Wczesnym rankiem zjawił się u progu jego rudery; zewsząd powynosił już manualną siłą obecny tu wcześniej gruz, teraz wypadało jeszcze zająć się kosmetycznymi sprawami. Tapeta odłaziła odstraszająco, panele skrzypiały irytacją, z góry łypała na nich paskudna dziura. Dach to priorytet, zwłaszcza teraz, gdy kraj chwilowo ogarnęła upalna susza i deski stropu nie miały jeszcze okazji puchnąć od jesiennych ulew.

7 | Gwendolyn Grey | Pomnik Płaczącej Brynhildy
Zapewne ciążyć mu będzie ta decyzja, zapewne nad wyraz nieprzyjemnie będzie się spało na starym materacu w kącie parnej kuchni, ale w obliczu jej brzemienia takie poświęcenie zdawało się nie mieć już większego znaczenia. Jego, szczęśliwie, nikt nie ścigał za pochodzenie, morderczo pragnąc niemagicznych pierwiastków jego krwi; jego, szczęśliwie, nie niepokoiły koszmary rychłej śmierci, szalejące na pewno w umysłach wszystkich, na których teraz polowano. Tak więc zlitował się manierą dobroduszności, tak więc zaszczycił ją swoimi pokładami uprzejmości, gotów przyjąć do swojej jaskini grzechu kogoś obcego. Kogoś, kto w gruncie rzeczy był zaledwie znajomym widmem twarzy, kojarzonym ze wspólnym towarzystwem i paroma świadectwami szczerości.

8 | Gwendolyn Grey | Crimson Street 11/2 (Kuchnia)
w toku

9-11 | Philippa Moss, Argus Filch | Krecia Nora, Devon (Przed domem)
Niektórzy zwykli mawiać, że pewne rzeczy doceniało się dopiero po ich stracie; podobny zwiastun pustki majaczył pod przykrytymi kurzem reminiscencjami Philippy Moss. Bo dopóki nie rozpłynęła się w powietrzu, nie ufał jej prawie wcale, a i za jawne nadwyrężenie uznałby pewnie nazwanie jej przyjaciółką. Tak też najpierw dopadł go żal, że wszystko to potoczyło się jakoś tak głupio; później istniała już tylko złudna nadzieja, że gdziekolwiek teraz była, duchem i ciałem, było jej teraz lepiej. Czy rzeczywiście było?

11 | Millicenta Goshawk | Crimson Street 11/2 (Salon)
Kobiecy policzek wiódł się zwielokrotnieniem kolorów, jej głos brzmiał jako ulotna efemeryda; była tu, obok niego, czy to kolejna z wielu wiedzionych hajem wizja? Na krótki moment jestestwo rozwlekło się na dwie osobne wiązki, Psyche opuściła Erosa, wbrew naturze mugolskiego mitu; na krótką chwilę stapiał się na powrót w spójną całość, ego wracało do swojego zwyczajowego strażnika, oświecenie tłumił ogarnięty mrokiem pokój. Gdzieś na kolana nagle wskoczył przebrzydły futrzak, gdzieś swoim puchem zaczepił nagą skórę, smagając ją nietypowym mrowieniem; somatyczny dreszcz przeszył materię, drażniąco i całkiem paskudnie, więc czarna figurka kota popadła w niełaskę, łapami znów stąpając po twardej, drewnianej podłodze.

12 | Nena McKinnon | Zamknięta piekarnia
Zamroczony wypadkiem łeb usilnie próbował oszacować niedawne straty, czujne oczy wyglądały zaś zza witryny, jakby oczekiwały jeszcze wyłapać majak statury tamtego typka. On zdawał się jednak przepaść w wieczornej nicości, pozostawiwszy po sobie zaledwie niechciany prezent; cholerny skurwysyn, kłębiło się myślach, ilekroć czuł na wargach charakterystyczny, metaliczny smak własnej krwi. Podobne akcje zdarzały mu się nad wyraz rzadko, zwykle wychodził z nich wszakże bez szwanku, umykając w odpowiednim czasie, albo łagodząc konflikt tuż przed jego ostateczną eskalacją. Teraz oglądał jedynie cień własnego odbicia w szybie, podłą konsekwencję niewyobrażalnego pecha; teraz czuł jedynie kurewski ból zatok i zapach świeżej posoki. Intensywna czerwień naznaczyła kant rękawa, podtykanego ciągle do skrawków twarzy; rozlała się leniwie po bieli materiału, znacząc ją kleksami alarmującego widma.

17 | Philippa Moss | Krecia Nora, Devon (Kuchniosalon)
w toku

18 | Philippa Moss | Krecia Nora, Devon (Kuchniosalon)
w toku

Wrzesień 1958
19 | Philippa Moss | Crimson Street 11/2 (Salon)
OPIS


[bylobrzydkobedzieladnie]
Michael Scaletta
Michael Scaletta
Zawód : kradnie, co popadnie
Wiek : 25
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Kawaler
i'm a lesser man, a lesser man
a lesser man than you think i am
OPCM : 4 +2
UROKI : 7 +3
ALCHEMIA : 2
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 2
CZARNA MAGIA : 0
ZWINNOŚĆ : 6 +3
SPRAWNOŚĆ : 8
Genetyka : Czarodziej
 dazed and kinda lonely
Neutralni
Neutralni
https://www.morsmordre.net/t7515-michael-anthony-scaletta#207763 https://www.morsmordre.net/t7521-volare#208020 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f293-crimson-street-11-2 https://www.morsmordre.net/t7660-skrytka-bankowa-nr-1828#211185 https://www.morsmordre.net/t7522-m-a-scaletta#208023
M. Scaletta
Szybka odpowiedź
Uprawnienia

Nie możesz odpowiadać w tematach