Wydarzenia


Ekipa forum
Kaelie Potter
AutorWiadomość
Kaelie Potter [odnośnik]03.07.19 15:03

Kaelie Malloray Potter

Data urodzenia: 27 IV 1933
Nazwisko matki: Meadowes
Miejsce zamieszkania: Londyn
Czystość krwi: czysta ze skazą
Status majątkowy: średniozamożna
Zawód: sekretarka w kwaterze głównej Aurorów
Wzrost: sto sześćdziesiąt sześć centymetrów
Waga: pięćdziesiąt jeden kilogramów
Kolor włosów: ciemnobrązowe
Kolor oczu: ciemnobrązowe
Znaki szczególne: wyraziste brwi, wiecznie potargane przez wiatr włosy, które ratują tylko odpowiednie eliksiry, otacza ją delikatny aromat perfum o zapachu jeżyn i konwalii.


Wystraszony jeleń znów ucieka w las,
Czy dogoni go ktoś z was?

Ma siedem lat, kiedy po raz pierwszy słyszy, że powinna starać się bardziej. Zachowywać lepiej. Dziewczynkom w jej wieku nie wypada mieć podrapanych kolan, połamanych paznokci znaczonych grudkami ziemi oraz kwitnącego na linii żuchwy, ogromnego fioletowego siniaka. I w żadnym wypadku dziewczynki w jej wieku nie wrzucają łajnobomb do ogródka sąsiadów, wydając przy tym prawdziwie wojenny okrzyk, tylko dlatego, że tamtejsi chłopcy wyrażali niepochlebne opinie o ich brwiach. To niegrzeczne!
- No przecież się staram - odpowiada powoli Kaelie, patrząc na ciotkę Callidorę z niezrozumieniem - Staram się, żeby nikogo nie walnąć.



scintilla
(n.) a tiny, brilliant flash or spark;
a small thing; a barely visible trace.

Przywłaszczyła sobie lasy, przemykając między smukłymi pniami drzew w szaleńczym biegu. Ze śmiechem na ustach wspinała się na najwyższe gałęzie, chcąc za wszelką cenę sięgnąć nieba. Ukradła też wszystkie strumienie oraz potoki, czając się na ich brzegu wraz z licznymi krewnymi, szukała żab oraz magicznych, dotąd jeszcze nieodkrytych stworzeń. Okoliczne pola oraz polany zdobywała w walce, zawsze w pierwszej linii, gotowa bić się na pięści, patyki oraz wyzwiska z dzieciakami z sąsiedztwa. Zabrała w końcu Dolinę Godryka, mianując ją swoim wieczystym domem, ze wszystkimi jej mieszkańcami gotowymi wzdychać nad nieskoordynowaną masą patykowatych rąk, kościstych kolan i kłębowisk ciemnych włosów, czesanych jedynie przez szalony wiatr, potocznie zwaną Potterami. I cały ten swój dobytek była gotowa oddać dobrowolnie, wystarczyło, by jej młodszy brat wyciągnął tylko pulchne rączki, a mogłaby u jego wierzgających stópek ułożyć cały ten dziecięcy świat. Bo nie była wcale aż tak samolubna, aż tak egoistyczna - była za to niezwykle dumna i kiedy obrażony Pinkestone bezczelnie wytknął dziewczynce, że jest okropną kłamczuchą, a on wcale nie ma żadnych much w nosie, magia Kaelie przebudzona w wieku sześciu lat sprawiła, iż rzeczone insekty zaczęły wylatywać mu z nozdrzy. Krzyk chłopca mieszał się z jej śmiechem - albowiem panna Potter miała przykrą przypadłość, iż kiedy się mocno denerwowała, to zaczynała nerwowo chichotać - i z opresji uratować ją mogła tylko mama, najwspanialsza uzdrowicielka oraz jedyna osoba, która opanowała przewracanie oczami tak głośno, że można było je wyczuć aż w drugim pomieszczeniu. Nie tylko zdołała opanować sytuację, przeprosić rodziców poszkodowanego i zaprosić ich na podwieczorek, ale też w łagodnych słowach zapewniła, iż bardzo cieszy ją magiczny talent córki, ale byłoby lepiej, gdyby nie wiązał się on z żadnymi robakami oraz nosami. Kaelie uznała to za dosyć rozsądne, podobnie zgadzała się na stwierdzenie, że gdyby papo nie zajmował się prawodawstwem w Ministerstwie Magii, to ona, jak i jej nieznośne kuzynostwo słono płaciłoby za swoje psikusy. Kiedy powtarzała to papie, ten poprawiał tylko okulary i mrugał porozumiewawczo - on też kiedyś w końcu kradł lasy oraz potoki, nad nim też wzdychała cała Dolina Godryka. I wyrósł na całkiem rozsądnego, niezaprzeczalnie przystojnego młodzieńca, jak lubował głośno przypominać Henry, który w dodatku zdobył serce najwspanialszej oraz niedostępnej Meadowes, więc doprawdy, nie musieli się aż tak bardzo martwić o małą Kallie.



metanoia
(n.) the journey of changing one's mind,
heart, self, or way of life.

Dorastanie przypominało sen, w którym nie było miejsca na śmierć, ludzką rozpacz, zniszczenie oraz okrucieństwo. Nie wspominano więc nic o mugolskiej wojnie toczącej się tuż obok, za to szeptano już z niepokojem o tej magicznej, nieuchronnie zbliżającej się do Wielkiej Brytanii. Może właśnie dlatego przybycie sowy rankiem w jedenaste urodziny dziewczynki, zapewniającej ją o dostaniu się do szkoły magii i czarodziejstwa oraz późniejsze zakupy na Pokątnej były traktowane z przesadną radością, która normalnie wzbudziłaby w pannie Potter podejrzliwość, lecz ogólne podekscytowanie było nazbyt wielkie, by mogła się czymkolwiek przejmować, zwłaszcza jakimiś incydentami z komnatami w tle przeszło dwa lata temu.
Hogwart wydawał się niezwykle piękny i przez lata, choć nie wiadomo ile goryczy oraz słodyczy dane było zaznać Kaelie, opinia ta nie zmieniła się nigdy. Zakochała się w ciemnej tafli jeziora oraz tysiącach świec unoszących się w Wielkiej Sali, nie krzywiła się, gdy obce, pełne zmęczenia westchnienie poparte słowem oczywiście przemknęło przez jej głowę, a okrzyk Gryffindor wybrzmiał nim stara tiara na dobre osiadła na brązowych kosmykach. Polubiła wiekowe obrazy, często wdające się ze sobą w sprzeczki i ruchome schody, prowadzące ją zawsze nie tam, gdzie trzeba. Wiekowe korytarze fascynowały ją, a Zakazany Las wzbudzał niezdrowe złodziejskie skłonności, które zdołały ucichnąć dawno temu. Tylko ludzie byli do bani. Kaelie wiedziała, że nie była jakaś taka wyjątkowa. Owszem, miała drobną buzię i może mogłaby uznać się za nawet ładną, gdyby nie masywne brwi, które zawsze nadawały jej chmurny, niemalże groźny wygląd. Potargane oraz wiecznie skołtunione włosy nie działały pozytywnie na jej urok, a chuderlawa sylwetka pozostawiała wiele do życzenia. A jednak nie brakowało jej towarzystwa, choć nie była to zasługa całkiem przyjemnego, acz zaskakująco rzeczowego charakteru. Nie, to jej krew przyciągała do niej ludzi. Czysta krew Potterów, z minimalną skazą, jaką była otwarta sympatia wobec mugolaków. Mała lwica nie wiedziała, co robić z tym nagłym zainteresowaniem, z fałszywie przyjaznymi twarzami, z wyuczonymi podziałami, którym przyklaskiwał nie tylko dom Węża, ale też kilka innych bardziej konserwatywnych rodzin przebywających poza Slytherinem. Robiła więc to, co potrafiła najlepiej - walczyła. Zaciekle i do krwi, nie pozwalając by górnolotne słowa wtłoczone przez starsze roczniki, albo głupie przekonania decydowały, z kim ona powinna się przyjaźnić. To było jej życie, jej Hogwart i nie pozwoli nikomu sobą kierować. Nie przysporzyło jej to wiele sympatii, niektórzy nawet otwarcie narzekali na jej opryskliwość, lecz ci, na których przyjaźni dziewczynie naprawdę zależało, pozostawali z nią do samego końca. W międzyczasie kariera naukowa Kaelie umierała śmiercią naturalną, ledwo zdawała z roku na rok i znaczna poprawa pojawiła się, dopiero kiedy w szkole pojawił się Fleamont. Naturalna potrzeba wsparcia młodszego brata, chęć udzielenia mu pomocy sprawiła, że zamiast wylegiwać się na błoniach, bądź błądzić pośród szkolnych trybun - wreszcie zakopała się w książkach. Lubiła obronę przed czarną magią, do zaklęć miała naturalny dryg, transmutacja nie wydawała się taka zła, chociaż eliksiry i zielarstwo sprawiało jej niemalże fizyczny ból, który zagłuszała regularnym udziałem w Klubie Pojedynków. Talent do starożytnych run odkryła przypadkiem i to im zapragnęła zadedykować swoje życie. Skupiona na nauce, przestała tak często dostawać szlabany, a udzielanie się na zajęciach oraz przyzwoite zachowanie zostało nagrodzone odznaką prefekta. Nim się obejrzała, pory roku zmieniały się niczym w kalejdoskopie, aż nastał czas OWuTeM-ów, a przecież była przekonana, że jeszcze nie zdążyła odespać SUM-ów.



wanderlust
(n.) A strong desire to travel and explore the world.

Nie zawsze wiedziała, co zamierza robić w życiu, kim pragnie zostać, gdy ostatecznie opuści szkolne mury. To wydawało się zawsze Kallie niezwykle durne, wybierać swoją przyszłość w wieku, gdy nie jest się pewnym, czy woli się bardziej dyniowe placki, czy ciastka z kremem z lodowych myszy. O karierze łamacza klątw zamarzyła niespodziewanie, gdy podobną drogę zamierzał obrać rówieśnik dzielący z nią klasę. Perspektywa ekscytujących podróży oraz umiłowanie do starożytnych run, były zbyt kuszące, by im się oprzeć i po wielu miesiącach ciężkiej pracy, łez wylanych nad kociołkiem oraz stopniowej przemiany krwi w płynny cukier, mogła z dumą poszczycić się wystarczającymi wynikami, zapewniającymi dostanie się na ministerialne szkolenie. Pan Potter próbował przekonać ją, że zna paru klątwołamaczy, którzy z przyjemnością wzięliby młódkę pod swe skrzydła, jednak Kaelie zamierzała stanąć na ścieżce dorosłości o własnych siłach. Trafiła pod opiekę do mężczyzny może nie najwspanialszego, ale umiarkowanie zrzędliwego i mającego wiedzę. Zgodnie postanowili nie nadeptywać sobie na odcisk i półtoraroczne szkolenie obyło się bez przykrych incydentów (z wyjątkiem paru niegroźnych wpadek w pracy). Po zdanym egzaminie zamierzała ubiegać się o posadę w Ministerstwie Magii, gdy otrzymała raz jeszcze ofertę od papy - Elfias Doge, znajomy prawnik oraz słynny podróżnik z chęcią skorzystałby z usług klątwołamacza, a Kaelie miałaby szansę porzucić ponurą Anglię na rzecz wymarzonych przygód. Nie potrafiła i nie zamierzała odmówić, świat był przecież na wyciągnięcie ręki.




kalopsia
(n.) The delusion of things,
being more beautiful than they really are.

Dla osoby, która przez lata tkwiła w jednym miejscu, ciągłe przemieszczanie się było ciężkie do zaakceptowania, a co dopiero mówić o przyzwyczajeniu. Jednak towarzystwo starszego czarodzieja było czymś niezwykłym, mężczyzna miał wyjątkowy talent do snucia opowieści, łączyła ich wspólna sympatia do prawa, zakorzeniona w dziewczęciu od najmłodszych lat przez ojca i miłość do otwartego nieba. Poruszali się bardziej intuicyjnie, opierając się na lokalnych legendach oraz plotkach, prowadzących do tajemniczych, często przeklętych skarbów i niemal nigdy nie byli sami, zawsze otaczali ich asystenci pana Doge, przewodnicy, a czasem tłumacze, przy których panienka Potter czuła się wyjątkowo mała i śmieszna, bowiem za nic nie potrafiła się nauczyć nawet kilku słów, bez względu na to, w jakim kraju aktualnie przebywała. Sama stopniowo zaczęła przyjmować obowiązki asystentki Elfiasa, jako że jej wkład w daną wyprawę w gruncie rzeczy bywał niewielki, błyszczała zazwyczaj na końcu, jeśli w ogóle. Nowe obowiązki nie były ciężkie, choć pozwalały na zajęcie myśli, na unikanie wyrzutów sumienia, że znowu zapomniała wysłać sowy z zapewnieniem, iż wszystko w porządku, z gratulacjami z okazji ukończenia szkoły przez Fleamonta oraz niemym przypomnieniem, że jest beznadziejnie samotna, nawet jeśli spełnia się wreszcie zawodowo. Praca pozwoliła się jej jednak zahartować, nabrać ostrości oraz pewności, powstrzymać dziecinne skłonności na rzecz logiki i skalać niewinny humor odrobiną odświeżającego sarkazmu. Kaelie powoli zaczynała wierzyć, iż staje się najlepszą wersją siebie i nigdy by nie pomyślała, że na ścieżce tego jakże obiecującego samorozwoju, może kiedykolwiek stanąć mężczyzna. A jednak. W Grecji dołączył do ich małej wyprawy bratanek Elfiasa, entuzjasta magicznej fauny i flory, świeżo upieczony magizoolog rzekomo najwyższej klasy. Nie zapałali do siebie od razu sympatią, ich charaktery nazbyt ze sobą zgrzytały i tylko wspólne przygody, to samo przyspieszenie serca w niebezpiecznych momentach, pozwalało na wzajemne ujrzenie swojego drugiego oblicza. To była ciężka miłość oparta na przeciwieństwach oraz wspólnym dzieleniu przestrzeni, pełna kłótni i pełnych pasji prób odnalezienia porozumienia pośród plątaniny uczuć. Czasem myślała, że podobnie jak niegdyś swojemu młodszemu bratu, tak teraz i Eliasowi Doge była skłonna ułożyć u stóp cały świat. Czasem zamykając oczy w zmęczeniu po kolejnej sprzeczce, zastanawiała się, czy jej matka również czuła się tak bezsilna przy panu Potterze. Pomimo tego niezdecydowania, wewnętrznego konfliktu, pewnej nocy w amazońskiej dżungli powiedziała znamienne tak.




hiraeth
(n.) A homesickness for a home to which you cannot return,
a home which maybe never was; the nostalgia,
the yearning, the grief for the places of your past.

Tęsknota za domem nadeszła niespodziewanie w dniu jej zaręczyn. Ramiona ojca nie zamknęły jej w bezpiecznym, niedźwiedzim uścisku i ciepły szept nie otulił duszy, pomrukiem głoszący, jak bardzo jest z niej dumny. Sypiące się gratulacje od obcych twarzy, związanych z nią nie sercem, a pracą, nie mogły zastąpić kojącej obecności matki, odgarniającej z jej czoła niesforny kosmyk, ledwo powstrzymując wzruszenie. Ciemna czupryna brata nie wywołała figlarnego uśmiechu, choć przecież i tak widniał on na drobnej twarzy. Ale nie był taki sam, nie był. Nie wiedziała, czy to ta gwałtowna nostalgia za miejscem z dziecięcych lat, za skradzioną Doliną, a może po prostu przez ten skromny pierścionek na palcu, sprawiła, iż z czasem zaczęła pragnąć czegoś bardziej stabilnego. Ciągłe przemieszczanie się z dnia na dzień traciło na uroku, wyznaczone cele smakowały popiołem osiadłym w ustach, a zmęczenie nie opuszczało jej ciała. Kaelie wydawała się wypalać, choć ze wszystkich sił starała się podtrzymać ledwo tlący się płomyk. Wiedziała przecież, ile każda podróż znaczyła dla Eliasa, jak bardzo uwielbiał magiczne stworzenia, które udało im się zaobserwować w naturalnym środowisku i jak bardzo mógł się nią rozczarować - osobą, która dotąd śmiało zagłębiała się we wszelkie tajemnice, z uniesioną różdżką oraz błyskiem w oku. Nie zdążyła dostrzec, jak bardzo rozmijali się usposobieniem, zbytnio zaślepiona faktem, iż znalazła na tym ogromnym, a zarazem niewielkim świecie kogoś, kto ją doceniał. Akceptował niezręczności charakteru, niesforne włosy, głośne przewracanie oczami odziedziczone po matce. I kiedy długo planowana wyprawa okazała się fiaskiem, a sam Elfias oświadczył, iż zamierza na dobre osiąść w Wielkiej Brytanii - był w końcu prawnikiem, a porywy młodości miał już za sobą, zwłaszcza że źle się w kraju działo - wszelkie nadzieje Kaelie na przyszłość - rozwiały się. Magizoolog nie zamierzał iść w ślady wuja, zaślepiony chęcią zdobycia uznania w swej dziedzinie, postanowił zająć się własnymi badaniami, a obecność narzeczonej była mu niezbędna. W pogoni, za jakąś niedorzeczną kreaturą, przegapiła pogrzeb Charlusa i Dorei. Emeryturę własnej matki, wciąż wysyłającej porady medyczne poprzez wymęczone sowy (musisz się zająć przynajmniej drobnymi ranami Elie, w niebezpiecznych warunkach każde zadrapanie ma znaczenie!) oraz wspinanie się na szczeblach kariery brata, z którego mogłaby dobrodusznie szydzić. Powoli stawała się tłem dla młodego Doge, który coraz częściej odwracał od niej wzrok, nazbyt zajęty odkryciami oraz brylowaniem pośród potencjalnych inwestorów. Kolejna zmiana miejsca zamieszkania wydawała się smakować bardziej rozczarowaniem, niż ekscytacją, a chęć walki rozpłynęła się wraz z iskrami w ciemnych oczach. Przytłoczona samotnością, wyobcowaniem i niezrozumieniem, musiała wyznaczyć granice. Uratować siebie, zanim obojętność mężczyzny, który rzekomo chciał spędzić z nią resztę życia, pociągnie ją na dno. I wreszcie, po wielu tygodniach w końcu wróciła. Tyle, że wróciła sama. Wypalona.



anhedonia
(n.) the loss of interest and enjoyment in all activites that you once liked;
the feeling of not caring anymore

Powitało ją uniesienie brwi oraz skrzypnięcie szerzej otwieranych drzwi, gdy pojawiła się na progu mieszkania cała przemoczona, ze spuszczoną głową, niosąc na barkach ciężar porażki. Powrót do domu wydawał się nierealny, znaczony wstydem oraz rozczarowanymi, nieco litościwymi spojrzeniami. Nie miała siły odpowiadać na pytania, na przyjazne uśmiechy sąsiadów, na współczucie wylewające zewsząd - nie miała siły trwać, a co dopiero udawać poprawnie funkcjonującą osobę. Odnalazła więc swoją ostoję w postaci kuzynki, która prędzej wydrapałaby sobie oczy, niż dobrotliwie się nad nią użalała. Nie musiała się jej zwierzać, zdradzać wstydliwych sekretów, dopóki płaciła za okupowaną kanapę, dbała o zapasy alkoholu w szafkach i nie zamordowała przypadkiem jej kota - którego panna Potter nieświadomie nie tylko adoptowała, ale i przechrzciła na bardziej epickie imię - bo Kot był granicą, która dzieliła ją od bezdomności. I być może utraty życia, bowiem z pannami Meadowes nigdy nic pewne nie było. Początkowo Kaelie opierała się idei powrotu do pracy, nazbyt zajęta rozdrapywaniem wewnętrznych ran, przy butelkach taniego wina oraz niezliczonych opakowań płatków śniadaniowych i tylko piorunujące spojrzenia krewnej, wracającej wieczorami z kursu sprawiły, iż się poddała. Nie wzięła się od razu w garść, lecz powoli sięgała po pióro, prosząc w licznych listach swego starego mentora, Elfiasa Doge oraz wszystkich osób, z którymi współpracowała na polu zawodowym o referencje. Nie zamierzała wracać do profesji łamacza klątw, wciąż składała się w całość po ostatnich chwilach spędzonych z narzeczonym i nie miała zamiaru przywoływać niechcianych wspomnień. Oferta pracy w biurze aurorów nadeszła niespodziewanie, jednak była tym, czego potrzebowała - plątaniną prawnych zawiłości, funkcjonowaniem w obrębie konkretnego systemu, niepozwalającego na beztroskę. I chociaż sortowanie listów nie powinno być szczytem marzeń, tak mechaniczność związana z archiwizowania protokołów oraz zbieranie raportów przynosiły ukojenie, ograniczały coraz ciemniejsze myśli. Nie minął jednak nawet miesiąc od otrzymania nowej posady, gdy dokonano zamachu stanu, a morderca nazywający siebie lordem ujawnił się. Ministerstwo przejęła robaczywa władza, ograniczająca pracę departamentu prawa, pokazująca palcem, kto ich zdaniem jest zły i klepiąca po plecach tych, którzy mają krew na swych rękach. Czasy czarniejsze niźli własne myśli nie wystraszyły czarownicy na tyle, by z podkulonym opuściła kraj, odeszła ze swego stanowiska. Miast tego wywołały dawno pogrzebaną chęć walki, powstrzymania szerzącej się niesprawiedliwości - tak też, choć stara się nie wychylać, zaciskając dłonie w pięści, gdy obraz Charlusa i zielonego znaku nad jego domem ponownie pojawia się w jej głowie, to próbuje wspomagać swój wydział, nawet jeśli jej możliwości są ograniczone. To zabawne, bowiem zajęta tą walką w pracy, nie zauważyła nawet, że bitwę o uczucia dawno przegrała. Jako prezent gwiazdkowy otrzymała list od Eliasa i pierścionek zaręczynowy, wciąż mimo wszystko noszony na palcu serdecznym, jeszcze nigdy tak jej nie ciążył.



Patronus: Symbol wytrwałości, konsekwentnego dążenia do celu, jak i również elegancji, szlachetności - tym wydaje się dumny jeleń, którego kształt przybrał patronus Kaelie. Cechy te łatwo wpisują się w charakterystykę kobiety, albowiem uporu odmówić jej nie sposób. I chociaż ostatnio ma wyraźne problemy z utrzymaniem pogody ducha, tak prawdziwie szczęśliwych wspomnień nie sposób zagłuszyć szarą codziennością. Przypomina sobie wiele ze swoich dziecięcych eskapad, czytanie bajek z rodzicami, ucieranie nosa młodszemu bratu, czy otrzymanie pozytywnych wyników z egzaminu. Pierwsze udane złamanie klątwy, dumę bijącą od całej rodziny, gdy zdała kurs. Szczęścia małe i duże, które nie znikną tak łatwo z jej pamięci.



Statystyki i biegłości
StatystykaWartośćBonus
OPCM: 20 +2 (różdżka)
Zaklęcia i uroki: 10 Brak
Czarna magia: 0 Brak
Magia lecznicza: 3 +3 (różdżka)
Transmutacja: 2 Brak
Eliksiry: 0 Brak
Sprawność: 4 Brak
Zwinność: 2 Brak
JęzykWartośćWydane punkty
Język ojczysty: angielski II0
Biegłości podstawoweWartośćWydane punkty
ONMSI2
PerswazjaII10
AnatomiaI2
KłamstwoI2
ZielarstwoI2
Historia magiiI2
Ukrywanie sięI2
Starożytne runyIII25
SpostrzegawczośćII10
Biegłości specjalneWartośćWydane punkty
EkonomiaI2
Biegłości fabularneWartośćWydane punkty
Brak -0
Sztuka i rzemiosłoWartośćWydane punkty
ŚpiewI½
GotowanieI½
Muzyka (wiedza)I½
Gra na skrzypcachI½
Literatura (wiedza)I½
Literatura (tworzenie prozy)II7
AktywnośćWartośćWydane punkty
PływanieI½
Latanie na miotleI½
Taniec współczesnyI½
GenetykaWartośćWydane punkty
Genetyka (brak)-0
Reszta: 0,5

Wyposażenie

Różdżka, odbiornik cz. rozgłośni



[bylobrzydkobedzieladnie]


I can still breathe,
so I'm fine


Ostatnio zmieniony przez Kaelie Potter dnia 31.07.19 14:59, w całości zmieniany 10 razy
Kaelie Potter
Kaelie Potter
Zawód : ex-sekretarka
Wiek : 24
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Panna

stop waiting for life to be easy,
stop hoping for somebody
to save you...


OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarownica

Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t7531-kaelie-potter https://www.morsmordre.net/t7700-listy-do-kaelie https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f162-dolina-godryka-obrzeza-zielony-zagajnik https://www.morsmordre.net/t7701-kaelie-potter
Re: Kaelie Potter [odnośnik]15.09.19 10:58

Witamy wśród Morsów

Twoja karta została zaakceptowana

INFORMACJE
Przed rozpoczęciem rozgrywki prosimy o uzupełnienie obowiązkowych pól w profilu. Zachęcamy także do przeczytania przewodnika, który znajduje się w twojej skrzynce pocztowej, szczególnie zwracając uwagę na opis lat 50., w których osadzona jest fabuła, charakterystykę świata magicznego, mechanikę rozgrywek, a także regulamin forum. Powyższe opisy pomogą Ci odnaleźć się na forum, jednakże w razie jakichkolwiek pytań, wątpliwości, a także propozycji nie obawiaj się wysłać nam pw lub skorzystać z działu przeznaczonego dla użytkownika. Jeszcze raz witamy na forum Morsmordre i mamy nadzieję, że zostaniesz z nami na dłużej!
 STAN ZDROWIA
Fizyczne
Pełnia zdrowia.
Psychiczne
Pełnia zdrowia.
UMIEJĘTNOŚCI
Brak

Kartę sprawdzała: Deirdre Mericourt
Mistrz gry
Mistrz gry
Zawód : -
Wiek : -
Czystość krwi : n/d
Stan cywilny : n/d
Do you wanna live forever?
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Kaelie Potter Tumblr_mduhgdOokb1r1qjlao4_500
Konta specjalne
Konta specjalne
http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/t475-sowa-mistrza-gry#1224 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 http://morsmordre.forumpolish.com/ https://www.morsmordre.net/t2762-skrytki-bankowe-czym-sa#44729 http://morsmordre.forumpolish.com/f124-woreczki-z-wsiakiewki
Re: Kaelie Potter [odnośnik]15.09.19 11:04


KOMPONENTYlista komponentów

INGREDIENCJEposiadane: -

BIEGŁOŚCI-

HISTORIA ROZWOJU[01.08.19] Karta postaci, -100 PD
[10.04.20] Zmiana wizerunku
[18.04.20] Wsiąkiewka kwietniomajoczerwiec +30PD, 0,5PB
Mistrz gry
Mistrz gry
Zawód : -
Wiek : -
Czystość krwi : n/d
Stan cywilny : n/d
Do you wanna live forever?
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Kaelie Potter Tumblr_mduhgdOokb1r1qjlao4_500
Konta specjalne
Konta specjalne
http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/t475-sowa-mistrza-gry#1224 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 http://morsmordre.forumpolish.com/ https://www.morsmordre.net/t2762-skrytki-bankowe-czym-sa#44729 http://morsmordre.forumpolish.com/f124-woreczki-z-wsiakiewki
Kaelie Potter
Szybka odpowiedź
Uprawnienia

Nie możesz odpowiadać w tematach