Morsmordre :: Nieaktywni :: Sowy
Artystyczna korespondencja
AutorWiadomość
Nigdy nie przepadał za zwierzętami, jednak w końcu musiał zdecydować się na zakup sowy, gdy wymiana korespondencji przestała być kwestią humoru a zawodowym wymogiem. Na jego eleganckim parapecie w salonie, przy kilku rzeźbach, znalazło się miejsce na żerdź dla sowy. Od stycznia pohukuje sobie z dumą i porusza z gracją, nie czyniąc wielkich szkód w zamian za podsuwanie jej codziennie niekoniecznie wymyślnych przysmaków. Może wydawać się bardzo zachowawcza, jednak Valerian wie, że za jej spokojem kryje się duma.
- Koperta:
- V. Blythe DATAADRESAT TREŚĆ WIADOMOŚCI Valerian
- Kod:
<div class="sowa"><div class="ob1" style="background-image:url('https://i.imgur.com/rN3o1HA.jpg');"><!--
--><div class="sowa2"><span class="p"> V. Blythe </span><span class="pdt"><!--
--> DATA<!--
--></span><div class="sowa3"><span class="adresat"><!--
--> ADRESAT <!--
--></span><span class="tresc"><!--
--> TREŚĆ WIADOMOŚCI <!--
--><span class="podpis"><!--
--> Valerian <!--
--></span></span></div></div></div></div>
Przeczytaj 12 marca 1957
Valerianie, martwi mnie fakt, że tak długo nie zdołałeś napisać choć zlepku kilku słów. Dręczy mnie myśl, że w twoim życiu pojawiła się inna, a to z pewnością nie wpłynęłoby na naszą relację korzystnie. Głosik dźwięcznie sugeruje słowa, które wypowiedziałbyś właśnie teraz...
Ale nie, to nie zazdrość mnie przepełnia.
Obawiam się, że w ferworze wszystkiego, zapomniałeś o swej wiernej przyjaciółce; liczę jednak, że to tylko chwilowe zaniedbanie.
Chciałabym cię zobaczyć, ale tylko ty jesteś w stanie mi powiedzieć, na ile potrafisz spełnić mą zachciankę, która w tym momencie nie jest czystą fanaberią.
Kupiłam wino, które lubisz. Lisbeth B.
Ale nie, to nie zazdrość mnie przepełnia.
Obawiam się, że w ferworze wszystkiego, zapomniałeś o swej wiernej przyjaciółce; liczę jednak, że to tylko chwilowe zaniedbanie.
Chciałabym cię zobaczyć, ale tylko ty jesteś w stanie mi powiedzieć, na ile potrafisz spełnić mą zachciankę, która w tym momencie nie jest czystą fanaberią.
Przeczytaj 12 marca 1957
Valerianie, chyba nie byłeś szczególnie zajęty kurwami przyjaciółkami, skoro zdołałeś odpisać w pośpiechu, czyż nie?
I nie przeraża, ale lubię dbać o własne interesy i nienawidzę, gdy ktoś je zaniedbuje, a obecnie tak się właśnie czuję, mój drogi, zatem chyba nie masz nic przeciwko, że postanowiłam ci się przypomnieć, prawda?
Pozostawałeś zmartwionym? Kiedy? Zaprawdę jest to intrygujące, wszak nie pamiętam dnia, w którym to ostatnio zbrukałeś pergamin atramanetem, a szpony sowy ciężarem, która doręczyłaby mi list. A może... Już ci nie wystarczam, Blythe?
Wierzę jednak, że nie obawiasz się pojawić na Nokturnie. Doskonale pamiętasz zapewne, że jest to mój dom i miejsce, w którym czuję się najbezpieczniej. W świecie ludzi bez skazy o takie uczucia trudno, choć przy tobie staram się otwierać na nowe horyzonty.
Niebawem masz urodziny. Chciałabym cię zobaczyć przed tym czasem. Lisbeth B.
I nie przeraża, ale lubię dbać o własne interesy i nienawidzę, gdy ktoś je zaniedbuje, a obecnie tak się właśnie czuję, mój drogi, zatem chyba nie masz nic przeciwko, że postanowiłam ci się przypomnieć, prawda?
Pozostawałeś zmartwionym? Kiedy? Zaprawdę jest to intrygujące, wszak nie pamiętam dnia, w którym to ostatnio zbrukałeś pergamin atramanetem, a szpony sowy ciężarem, która doręczyłaby mi list. A może... Już ci nie wystarczam, Blythe?
Wierzę jednak, że nie obawiasz się pojawić na Nokturnie. Doskonale pamiętasz zapewne, że jest to mój dom i miejsce, w którym czuję się najbezpieczniej. W świecie ludzi bez skazy o takie uczucia trudno, choć przy tobie staram się otwierać na nowe horyzonty.
Niebawem masz urodziny. Chciałabym cię zobaczyć przed tym czasem. Lisbeth B.
Przeczytaj 12 marca 1957
Valerianie, nie czynię wyrzutów, lecz nie lubię być kojarzona jako - jedna z wielu. Wierzę więc, że nie chcesz, żebym wymknęła się z twych dłoni zbyt szybko, ale jeśli się mylę... Wybacz.
Nie poproszę, bo nie zwykłam tego robić. Czy to wasza mania, by kobiety wypowiadały te magiczne sentencje, które połechtają wybujałe ego? Ach, mężczyźni...
Co jeśli to ty zaczniesz prosić? Uznasz to za ujmę na honorze.
Zapewne wystarczy, kto wie - czy nie będzie to naszym pożegnaniem?
Zamierzam dołączyć do brata.
Lisbeth B.
Nie poproszę, bo nie zwykłam tego robić. Czy to wasza mania, by kobiety wypowiadały te magiczne sentencje, które połechtają wybujałe ego? Ach, mężczyźni...
Co jeśli to ty zaczniesz prosić? Uznasz to za ujmę na honorze.
Zapewne wystarczy, kto wie - czy nie będzie to naszym pożegnaniem?
Zamierzam dołączyć do brata.
Lisbeth B.
Przeczytaj 12 marca 1957
Valerianie, nie chcę zapewnień, chcę tylko pewności, że nic nie zdołało się między nami zmienić.
Jesteś artystą, a ja ledwie czynię kreskę na płótnie.
Niczego zatem więcej nie mogę oczekiwać.
Był mężczyzna, który chciał, żebym prosiła, lecz nie usłyszał tych słów. Nie mogę robić tego, co jest wbrew memu sercu. Sądzisz, że nie lubię czytać twych listów? Przypominają mi jedynie o tym, że mnie wciąż pamiętasz.
Brat chce, żebym do niego przyjechała.
Zdołasz mnie zatem zatrzymać?
Lisbeth B.
Jesteś artystą, a ja ledwie czynię kreskę na płótnie.
Niczego zatem więcej nie mogę oczekiwać.
Był mężczyzna, który chciał, żebym prosiła, lecz nie usłyszał tych słów. Nie mogę robić tego, co jest wbrew memu sercu. Sądzisz, że nie lubię czytać twych listów? Przypominają mi jedynie o tym, że mnie wciąż pamiętasz.
Brat chce, żebym do niego przyjechała.
Zdołasz mnie zatem zatrzymać?
Lisbeth B.
Przeczytaj Szef Komisji Rejestracji Różdżek
Szanowny Panie Blythe, w imieniu swoim oraz pozostałych członków Komisji, chciałbym pogratulować rejestracji różdżki i tym samym podziękować za powierzone Ministerstwu Magii zaufanie. Równocześnie informuję, że zgodnie z dekretem Ministra Magii z dnia 10 kwietnia 1957 roku, każdy czarodziej lub czarownica przebywający na terenie Londynu, ma obowiązek noszenia przy sobie dokumentu poświadczającego dokonaną rejestrację oraz okazania go odpowiednim służbom w razie kontroli. Dokument staje się ważny z chwilą podpisania go przez posiadacza, i od tego momentu stanowi zarówno dowód jego tożsamości, jak i pełni rolę oficjalnego zezwolenia na noszenie różdżki na terenie stolicy.
Jeżeli na dokumencie zaistniały jakiekolwiek nieprawidłowości, należy zgłosić się do siedziby Komisji w terminie nieprzekraczającym 7 dni od daty otrzymania niniejszego listu wraz z kompletem dokumentów potwierdzających poprawne dane.
Jeżeli na dokumencie zaistniały jakiekolwiek nieprawidłowości, należy zgłosić się do siedziby Komisji w terminie nieprzekraczającym 7 dni od daty otrzymania niniejszego listu wraz z kompletem dokumentów potwierdzających poprawne dane.
Z poważaniem,
Tiberius Bellchant Szef Komisji Rejestracji Różdżek
Dep. Przestrzegania Prawa Czarodziejów
Brytyjskie Ministerstwo Magii
Londyn, dn. 10.04.1957
Dep. Przestrzegania Prawa Czarodziejów
Brytyjskie Ministerstwo Magii
Londyn, dn. 10.04.1957
Do listu dołączony został dokument:
Pomyłki, poprawki, uwagi (zwłaszcza w przypadku błędnie założonej daty urodzenia lub statusu cywilnego postaci wymyślonych) można zgłaszać bezpośrednio do Percivala. Jeżeli macie dla waszych postaci wybrany charakter pisma, możecie mi również podesłać odpowiednią czcionkę (najlepiej w postaci linku do strony, z której mogłabym ją pobrać).
B. Blythe
Valerianie, Rozumiem i nie martw się, nie mam ci tego za złe. Wadą naszą jako rodzeństwa jest fakt, że ciągle próbujemy utrzymać kontakt, a nadal nam się to nie udaje.
Mam nadzieję, że Lady Avery nie miała do Ciebie większych zastrzeżeń, gdy skupiła się na weryfikacji?
Przykro mi słyszeć, że to, co dzieje się na około dotyka cię w jakimkolwiek stopniu, ale naprawdę używasz w stosunku do siebie słów „skromny artysta”? Nie pasuje to do Ciebie.
Jest dobrze na tyle na ile może być w obecnej sytuacji, chociaż najpewniej nie potrwa to tak długo, jakbym chciała. Niechętnie muszę przyznać ci rację, nie wszystkim mogę pomóc i teraz to wiem. Bel
Mam nadzieję, że Lady Avery nie miała do Ciebie większych zastrzeżeń, gdy skupiła się na weryfikacji?
Przykro mi słyszeć, że to, co dzieje się na około dotyka cię w jakimkolwiek stopniu, ale naprawdę używasz w stosunku do siebie słów „skromny artysta”? Nie pasuje to do Ciebie.
Jest dobrze na tyle na ile może być w obecnej sytuacji, chociaż najpewniej nie potrwa to tak długo, jakbym chciała. Niechętnie muszę przyznać ci rację, nie wszystkim mogę pomóc i teraz to wiem. Bel
Chodź, pocałuję cię tam, gdzie się kończysz i zaczynasz. Chodź, pocałuję cię w czoło, w duszę. Pocałuję cię w twoje serce. Na dzień dobry. Na dobranoc. Na zawsze. Na nigdy. Na teraz. Na kiedyś.
Belvina Blythe
Zawód : Uzdrowicielka na urazach pozaklęciowych, prywatny uzdrowiciel
Wiek : 27 lat
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Panna
Nasze miejsce jest tutaj
W nocy
Bez nikogo
W nocy
Bez nikogo
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarownica
Nieaktywni
B. Blythe
Val, Byłeś najlepszym starszym bratem, a przynajmniej do pewnego momentu, gdy poszliśmy w innych kierunkach. Smutno mi czytać, że potrzeba było śmierci rodziców, abyś zauważył wyraźniej, jak oddaliliśmy się od siebie. Skoro piszesz to tknięty impulsem, mam chociaż pewność, że jest to szczere.
Nie zapewniaj mnie w tym, lecz udowodnij. Słowa spisane na kartce niewiele znaczą w tym przypadku.
Dobrze, będę pisać tak często, jak tylko będę mogła. Może to jedyny sposób…
Cieszę się, że nie straciłeś nic na swojej sumienności, zawsze byłeś w tym lepszy niż ja czy nasz brat. Musisz sam sobie z tym poradzić, chociaż rozumiem cię dobrze. W szpitalu nie ma tego problemu, dyrektor św. Munga zadbał, aby pozbyć się wszystkich, którzy nie pasują do nowego porządku, a ci, którzy mu umknęli sami odeszli wiedząc, że nie ma tam już dla nich miejsca. Nie sądziłam, że taki obrót sytuacji może mnie cieszyć, ale nie muszę zastanawiać się nad każdą osobą, z którą przyszło mi pracować. Mimo wszystko to okrutne.
Nie mów tak, Valerianie. Nie uznawaj mojego życia za cenniejsze od innych.
Miałeś może jakąś wiadomość od naszego brata? Czy tylko dla mnie podejrzanie długo jest cicho? Bel
Nie zapewniaj mnie w tym, lecz udowodnij. Słowa spisane na kartce niewiele znaczą w tym przypadku.
Dobrze, będę pisać tak często, jak tylko będę mogła. Może to jedyny sposób…
Cieszę się, że nie straciłeś nic na swojej sumienności, zawsze byłeś w tym lepszy niż ja czy nasz brat. Musisz sam sobie z tym poradzić, chociaż rozumiem cię dobrze. W szpitalu nie ma tego problemu, dyrektor św. Munga zadbał, aby pozbyć się wszystkich, którzy nie pasują do nowego porządku, a ci, którzy mu umknęli sami odeszli wiedząc, że nie ma tam już dla nich miejsca. Nie sądziłam, że taki obrót sytuacji może mnie cieszyć, ale nie muszę zastanawiać się nad każdą osobą, z którą przyszło mi pracować. Mimo wszystko to okrutne.
Nie mów tak, Valerianie. Nie uznawaj mojego życia za cenniejsze od innych.
Miałeś może jakąś wiadomość od naszego brata? Czy tylko dla mnie podejrzanie długo jest cicho? Bel
Chodź, pocałuję cię tam, gdzie się kończysz i zaczynasz. Chodź, pocałuję cię w czoło, w duszę. Pocałuję cię w twoje serce. Na dzień dobry. Na dobranoc. Na zawsze. Na nigdy. Na teraz. Na kiedyś.
Belvina Blythe
Zawód : Uzdrowicielka na urazach pozaklęciowych, prywatny uzdrowiciel
Wiek : 27 lat
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Panna
Nasze miejsce jest tutaj
W nocy
Bez nikogo
W nocy
Bez nikogo
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarownica
Nieaktywni
Artystyczna korespondencja
Szybka odpowiedź
Morsmordre :: Nieaktywni :: Sowy