Wydarzenia


Ekipa forum
Opuszczona fabryka konserw
AutorWiadomość
Opuszczona fabryka konserw [odnośnik]12.07.19 1:16

Opuszczona fabryka konserw

Po mugolach w pomieszczeniach zostały liczne puszki i niedziałające maszyny, które obecnie stanowią jedynie ciekawy element wystroju. W fabryce utworzono noclegownię, w której można wynająć hamak i szafkę. Albo samą szafkę, jeśli chce się coś w niej przechować. Można zapłacić też za miejsce w sejfie. Zwykle na miejscu nocują ci, którzy z różnych powodów, najczęściej związanych z ich nieprzesadnie trzeźwym stanem, nie mogą wrócić do domu. To dobre miejsce na pozostanie anonimowym, właściciele gwarantują pełną dyskrecję, a choć hamaki nie są najwygodniejsze, są za to czyste i odgrodzone zasłonami, za którymi można schować się przed wzrokiem obcych. Kolejną zaletą są niewygórowane ceny i możliwość dokupienia śniadania składającego się z suchej bułki i ciepłej herbaty. Za drobną opłatą doprawionej eliksirem wzmacniającym, który, jak wieść gminna głosi, jest świetny na kaca.
Mistrz gry
Mistrz gry
Zawód : -
Wiek : -
Czystość krwi : n/d
Stan cywilny : n/d
Do you wanna live forever?
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Opuszczona fabryka konserw Tumblr_mduhgdOokb1r1qjlao4_500
Konta specjalne
Konta specjalne
http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/t475-sowa-mistrza-gry#1224 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 http://morsmordre.forumpolish.com/ https://www.morsmordre.net/t2762-skrytki-bankowe-czym-sa#44729 http://morsmordre.forumpolish.com/f124-woreczki-z-wsiakiewki
Re: Opuszczona fabryka konserw [odnośnik]04.03.20 0:25
1.04 nad ranem

Londyn, jego miasto płonęło. Urodził się tutaj i wychował - co prawda nie w porcie, a na eleganckich przedmieściach a później wśród zakamarków Nokturnu - nie miał jednak wątpliwości, że całe miasto wyglądało teraz tak samo koszmarnie. To, co zobaczył w tunelach i po wyjściu z nich, uświadomiło mu, że Londyn wymknął się spod kontroli. Po ulicach grasowali bezwzględni funkcjonariusze policji, którzy zamiast chronić mieszkańców, zwrócili swe różdżki przeciw nim. Zwykli mieszkańcy mieli okazję sięgnąć po czarną magię i pognębić nielubianych mugolskich sąsiadów. A on, bosy, przemarznięty i skacowany, za sprawą gorzkiej ironii losu znalazł się w epicentrum tego wszystkiego.
Mogłem być po drugiej, zwycięskiej stronie - dudniło mu w głowie, bo wiedział, co zrobiliby w tunelach jego koledzy z Nokturnu. Nie wiedział, dlaczego sięgnął wtedy po różdżkę w obronie szlamy i pięciolatki, choć przecież mógł komfortowo i bezpiecznie stanąć po stronie policjantów. Chroniło go nazwisko, tyle wystarczyło, by odwrócić wzrok. Nie spodziewał się po sobie spontanicznego bohaterstwa, nie rozumiał czemu bez zawahania stanął wtedy po stronie obcych ludzi, ani czemu dopiero teraz zaczął to analizować i się wahać.
Po wyjściu z tuneli wszyscy chcieli się deportować, ale na próżno - z magią w mieście działo się coś dziwnego. Zmuszony był więc do spędzenia kolejnej niewygodnej i zimnej nocy, a w pęcherzu coś nieprzyjemnie go kłuło. Gdy o świcie wychylił się z opuszczonej fabryki, za jedyne towarzystwo miał rudą szlamę, która niedawno chciała rzucić w niego Bombardą.
Noc przemilczeli, nie znajdując chyba właściwych słów. Wszystko stanęło na głowie. Daniel nie po to uciekł na Nokturn i uczył się czarnej magii, by znowu poczuć się słabym i bezbronnym.
W głowie mu dudniło, gdy wyjrzał na ulicę, ostrożnie rozglądając się po okolicy. Odruchowo odwrócił wzrok od trupa jakiejś kobiety.
Ale on przynajmniej mógł wrócić do swojego mieszkania. Za sąsiadów miał samych zbirów podobnych sobie, nie sądził, by pozwolili wtargnąć intruzom do kamienicy. Nie sądził, by ktokolwiek szukał szlam akurat tam.
Obejrzał się przez ramię na Gwen, zatrzymując na niej swe zielone tęczówki na dłuższą chwilę. Chyba uratowała mu skórę dzisiejszej nocy, ale przecież jej tego nie powie.
-Co teraz zrobisz? - spytał w zamian.


Self-made man


Daniel Wroński
Daniel Wroński
Zawód : nikt
Wiek : 28
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Żonaty
Śmierć będzie ostatnim wrogiem, który zostanie zniszczony.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej

Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t7861-daniel-wronski#222853 https://www.morsmordre.net/t7892-listy-wronskiego https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f239-smiertelny-nokturn-7-13 https://www.morsmordre.net/t7887-skrytka-bankowa-nr-1886 https://www.morsmordre.net/t7889-daniel-wronski#223176
Re: Opuszczona fabryka konserw [odnośnik]04.03.20 0:25
The member 'Daniel Wroński' has done the following action : Rzut kością


'Londyn' :
Opuszczona fabryka konserw PB0XXgd
Morsmordre
Morsmordre
Zawód : Mistrz gry
Wiek :
Czystość krwi : n/d
Stan cywilny : n/d
O Fortuna
velut Luna
statu variabilis,
semper crescis
aut decrescis...
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Opuszczona fabryka konserw Tumblr_lqqkf2okw61qionlvo3_500
Konta specjalne
Konta specjalne
http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/f124-woreczki-z-wsiakiewki
Re: Opuszczona fabryka konserw [odnośnik]05.03.20 0:28
Emocje, strach, zmęczenie. Obolałe mięśnie i boląca głowa. Naprawdę nie czuła się dobrze i szła za Wrońskim niczym jego cień. Nie powinna mu ufać, wiedziała, że nie, ale… nie miała wyboru. Znał tę okolicę lepiej od niej, a deportować się pod dom nie była w stanie. Próbowała, ryzykując rozszczepienie, jednak magia po prostu nie chciała działać. Jemu też się nie udawało, więc… to chyba nie była kwestia zdolności, czy nerwów. Coś po prostu było nie tak.
C o ś. WSZYSTKO. Wszystko było nie tak. Isle of Dogs huczało. Krzyki ludzi, błyski zaklęć, ogień trawiący bloki, ranni leżący na ulicach. Starała się na to nie patrzeć i o tym nie myśleć, jednak po prostu nie była w stanie. Chciała iść, pomóc, zrobić COKOLWIEK, jednocześnie wiedząc, że byłaby raczej przeszkodą, niż pożytkiem. Szczególnie, że bezustannie trzęsła się ze strachu i nerwów. Ledwo była w stanie utrzymać ściskaną w dłoni różdżkę. Przez te wszystkie godziny nie odważyła się wsadzić jej do kieszeni.
Nie odzywała się do Wrońskiego. Nerwy ściskały jej gardło, a ona sama… po prostu nie wiedziała, co mogłaby mu w ogóle powiedzieć. Na razie współpracowali, ale mężczyzna mógł w każdej chwili zmienić zdanie. Kilkukrotnie spojrzała na jego pozbawione butów stopy i nawet chciała się spytać, czy nie jest mu zimno, czy nie spróbować czegoś wyczarować… ale nie potrafiła się na to zdobyć. Mimo wszystko, wąsaty zbir dalej wzbudzał w niej lęk. Wolała trzymać się od niego na dystans.
Uniosła zaskoczona głowę, gdy to on odezwał się pierwszy i już miała zamiar mu powiedzieć, że to nie jego sprawa. Za to wtuliła się jednak w ścianę, słysząc kolejne odgłosy zaklęć i kolejne krzyki. Zadrżała i przymknęła oczy. Co za noc, co za straszna noc. Ścisnęła różdżkę jeszcze bardziej. Miała wrażenie, że zaraz zdrętwieje jej dłoń.
Przełknęła głośno ślinę. Hałasy sprawiły, że dziewczyna jakoś straciła ochotę na rzucanie się w stronę Daniela.
Nie wiem – odpowiedziała zgodnie z prawdą. – Najpierw… najpierw chyba…. Wrócę do siebie – odpowiedziała drżącym głosem, nie spoglądając na Daniela. – Może abesio przeżuci mnie na drugą stronę rzeki i… nie wiem.
Mieszkała w końcu daleko stąd. Przedostanie się niezauważoną do centrum… mogło być potężnym wyzwaniem. Ale przecież nie mogła zostawić psa i sowy bez opieki.


But I would lay my armor down if you said you’d rather
love than fight
Gwendolyn Grey
Gwendolyn Grey
Zawód : malarka
Wiek : 22
Czystość krwi : Mugolska
Stan cywilny : Panna
I cry a lot, but I am so productive; it's an art.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarownica
They are the hunters, we are the foxes
Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t5715-gwendolyn-grey-budowa https://www.morsmordre.net/t5762-varda https://www.morsmordre.net/t12139-gwendolyn-grey#373392 https://www.morsmordre.net/f179-dorset-bockhampton-greengrove-farm https://www.morsmordre.net/t5764-skrytka-bankowa-nr-1412#135988 https://www.morsmordre.net/t5763-g-grey#374042
Re: Opuszczona fabryka konserw [odnośnik]07.03.20 3:11
Zastygł, nasłuchując - i w przeciwieństwie do Gwen, nie odczuł przerażenia. Jeszcze nie. Odgłosy dobiegały z dala, wyglądało na to, że byli bezpieczni. Tutaj, na razie.
Wiedział, że w tej sytuacji nie mogą zostać długo w jednym miejscu. Omiótł wzrokiem pogorzelisko, aż dostrzegł kilka trupów pod zawaloną kamienicą. Z gruzów wystawały nogi.
Bez wahania, upewniwszy się w tezie o tymczasowym bezpieczeństwie, Wroński ruszył w stronę trupa i zdarł mu buty ze sztywnych stóp. Szybko przymierzył obuwie. Było nieco za duże, ale przynajmniej już nie marzł.
Podniósł surowe spojrzenie do Gwen, chcąc przymknąć jej buzię zanim z jej ust padną słowa potępienia. Nigdy jeszcze nie rabował trupów, wbrew pozorom nie był żadnym złoczyńcą ani nawet pospolitym złodziejem. Ale najwyraźniej trwała wojna - wywołana z dnia na dzień, okrywająca Londyn posępnym cieniem. Nic już nie było takie samo, wliczając w to zasady honoru (moralność, jakimś cudem, wciąż trwała - przynajmniej w jego sercu, gdy podnosił różdżkę w obronie spetryfikowanego dziecka), a on marzł i potrzebował butów. Teleportacja nie działała, przed nim długa droga na Nokturn. Albo... gdzieś.
Przygryzł wąsa, spoglądając na Gwendolyn. Ruda szlama wydawała się śmiertelnie blada, aż dziw, że jeszcze trzymała się na nogach.
-Abesio to dobry pomysł. Ale... gdzie mieszkasz? Na twoim miejscu jak najszybciej opuściłbym miasto. - on to co innego, on szybko wtopi się w tłum, jeśli znów nie podkusi go jakaś idiotyczna interwencja w obronie słabszych. Czysta krew była tarczą, pulsującą nieustannie w jego żyłach. A ona... nawet jej koledzy z pracy wiedzieli, że jest mugolaczką, a tych rudych włosów nie sposób pomylić z innymi.
Nie chciał jej mówić, co ma robić, ale na jej miejscu nie oglądałby się na swoje mieszkanie, dobytek, na nic. Jak najszybciej uciekałby z Londynu.
Uciekała wzrokiem, a on desperacko próbował podchwycić jej spojrzenie.
-Odprowadzę cię, do domu albo granicy miasta. - wyrwało mu się, zanim zdążył to sobie przemyśleć. Cholera. Spontaniczny, zabrzmiał dość szorstko, więc odchrząknął nieco nerwowo. Czuł, że musi coś jeszcze wyjaśnić.
-To nie było osobiste, wtedy w muzeum. Widziałaś w tunelach, że żaden ze mnie szlamobójca. - trochę nimi gardził, bo kto by nie gardził hehe, ale nie na tyle aby rzucać się na nich z czarną magią i burzyć cudze domy!


Self-made man


Daniel Wroński
Daniel Wroński
Zawód : nikt
Wiek : 28
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Żonaty
Śmierć będzie ostatnim wrogiem, który zostanie zniszczony.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej

Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t7861-daniel-wronski#222853 https://www.morsmordre.net/t7892-listy-wronskiego https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f239-smiertelny-nokturn-7-13 https://www.morsmordre.net/t7887-skrytka-bankowa-nr-1886 https://www.morsmordre.net/t7889-daniel-wronski#223176
Re: Opuszczona fabryka konserw [odnośnik]07.03.20 9:21
Robiła wszystko, by nie patrzeć na trupy. Nie chciała o nich myśleć, nie chciała ich widzieć, nie chciała dopuścić do siebie ich obecności. Delikatna psychika Gwendolyn odpychała od siebie myśl, że tuż obok znajdują się martwi ludzie. Kobiety. Może nawet dzieci. Dzieci, które nic nie zawiniły, a i tak odeszły w tej głupiej wojnie.
Zadrżała na tę myśl. To było naprawdę paskudne.
Daniel jednak nie pozwolił Gwen tkwić w ochronnej bańce, bo gdy się ruszył, jej spojrzenie mimowolnie podążyło za nim. Gdy zaczął ściągać z trupa buty, oczy malarki powiększyły się do wielkości spodków od filiżanek. Następnie panna Grey, zamiast poczuć potrzebę zwrócenia Wrońskiemu uwagi, poczuła jak kwasy z pustego żołądka podchodzą jej pod gardło.
Zasłoniła odruchowo usta, wykonując charakterystyczny odruch. Spróbowała się powstrzymać, krzywiąc się. Po dłuższej chwili udało jej się zatrzymać zawartość żołądka wewnątrz, jednak mina dziewczyny była skrzywiona, a jej oczy zamknięte. Oddychała głęboko, starając się opanować i uspokoić, jednak mimowolnie po jej policzkach spłynęły pojedyncze łzy.
Wyprostowała się po dłuższej chwili, nie mając siły, by mówić na temat butów. Bała się, że jeśli znów przywoła to wspomnienie, nie uda jej się powstrzymać i naprawdę po prostu zrzyga się przed nieznajomym zbirem. A czego jak czego, tego wolała uniknąć.
To chyba nie pana sprawa – powiedziała słabo, starając się przytrzymać muru. Nie spoglądała na niego. Ktoś taki nie powinien wiedzieć, gdzie mieszkała. Nawet, jeśli jej pomagał. Przecież nawet Michaela nie podprowadziła pod drzwi! – Muszę wrócić, moje zwierzaki… – dodała, gryząc się po chwili w język. To przecież naprawdę nie była jego sprawa. Poza tym co go to obchodziło? Pewnie zaraz ją wyśmieje. Szczególnie po tym, jak niemal zwróciła zawartość swojego żołądka prosto na ulicę.
Dopiero kolejne jego słowa sprawiły, że uniosła wzrok. Unikała jednak jego butów, by nie przypominać sobie, skąd pochodzą. Chociaż i tak przecież świetnie o tym wiedziała.
Rozumiem – odpowiedziała, biorąc ponownie głęboki oddech i przymykając oczy. Naprawdę nie była w stanie się kłócić i dyskutować. Ledwo trzymała się na nogach, a zmęczenie odgrywało w tym chyba najmniejszą rolę. To, co działo się wokół, zdecydowanie za mocno na nią wpływało.


But I would lay my armor down if you said you’d rather
love than fight
Gwendolyn Grey
Gwendolyn Grey
Zawód : malarka
Wiek : 22
Czystość krwi : Mugolska
Stan cywilny : Panna
I cry a lot, but I am so productive; it's an art.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarownica
They are the hunters, we are the foxes
Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t5715-gwendolyn-grey-budowa https://www.morsmordre.net/t5762-varda https://www.morsmordre.net/t12139-gwendolyn-grey#373392 https://www.morsmordre.net/f179-dorset-bockhampton-greengrove-farm https://www.morsmordre.net/t5764-skrytka-bankowa-nr-1412#135988 https://www.morsmordre.net/t5763-g-grey#374042
Re: Opuszczona fabryka konserw [odnośnik]07.03.20 18:52
O nie, o nie, chyba mu się tu dziewczyna nie porzyga? Cofnął się o krok, nie chcąc mieć wymiocin na nowych butach. Wymiotujące kobiety peszyły go chyba jeszcze bardziej niż te płaczące, nie będzie miał pojęcia, co zrobić!
Z niepokojem spoglądał na roztrzęsioną, śmiertelnie bladą dziewczynę, która siłą woli zdusiła mdłości, ale drżała z powstrzymywanego płaczu. Czy byłą równie przemarznięta i zmęczona, jak on?
Gdy zaczęła osuwać się na mur, powoli (by znów nie spanikowała i go nie zaatakowała) wyciągnął rękę i łagodnie, acz stanowczo, podtrzymał ją za łokieć.
-Nie jesteś w stanie do Abesio, jeśli się nie uspokoisz to się rozszczepisz. - skwitował, wbijając w nią przenikliwe spojrzenie - tak, jakby usiłował oszacować, czy są jakieś szanse na to, że w ciągu kilku minut Gwen dojdzie do siebie.
Wziął głębszy wdech, gdy zrozumiała (chociaż, czy na pewno?). Niespodziewanie rozgrzeszony, rozejrzał się po okolicy, jakby usiłując obmyślić inny plan.
-Ukr...pożyczymy łódkę. - stwierdził nagle, bo najprostsze rozwiązania są przecież najlepsze. -Przepłyniemy rzekę, dopłyniemy do jakiegoś ustronnego miejsca w porcie, a stamtąd wydostaniemy się bocznymi uliczkami. - układał plan na gorąco, niespodziewanie zadowolony, że znalazł sobie kolejny cel, że piętrzyły się przed nim kolejne zadania. Nawet, jeśli chodziło tylko o niańczenie roztrzęsionej szlamy. Poczucie odpowiedzialności za Gwen pomagało mu nie myśleć o reszcie wydarzeń z dzisiejszej nocy i ich implikacjach. O funkcjonariuszach Deparamentu Przestrzegania Prawa, którzy atakowali bezbronnych cywili.
Maeve tam chyba pracuje. Nigdy nie powiedziała tego wprost, ale zasugerowała, że spełniła swoje plany, swoje marzenia. Miał ochotę coś kopnąć, powstrzymywały go tylko zbyt luźne buty.
W jakim dziale w ogóle była, w jakiej roli? Czy zwróciłaby różdżkę przeciw innym (cholera jasna, pewnie nie) i jakie konsekwencje czekały tych, którzy odmówili.
Zrobiło mu się zimno, strasznie zimno. To pewnie przez ten wiatr. Odegnał z myśli widmo pewnej kobiety i skupił się na przerażonej dziewczynie obok siebie. Najważniejsze było się stąd wydostać, nic innego nie mógł teraz zrobić - przynajmniej ewakuacja pozwalała mu nie czuć się zupełnie bezsilnym.


Self-made man


Daniel Wroński
Daniel Wroński
Zawód : nikt
Wiek : 28
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Żonaty
Śmierć będzie ostatnim wrogiem, który zostanie zniszczony.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej

Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t7861-daniel-wronski#222853 https://www.morsmordre.net/t7892-listy-wronskiego https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f239-smiertelny-nokturn-7-13 https://www.morsmordre.net/t7887-skrytka-bankowa-nr-1886 https://www.morsmordre.net/t7889-daniel-wronski#223176
Re: Opuszczona fabryka konserw [odnośnik]08.03.20 9:21
W każdej innej sytuacji unikałaby jego wzroku. Teraz jednak utkwiła swoje zmęczone spojrzenie w jego zielonych tęczówkach. Wyraźnie zielonych, w przeciwieństwie do tych, które sama posiadała. Nigdy nie potrafiła zdefiniować ich barwy. Niebieskie z dodatkiem zieleni? Szaro-buro-zielone?  Zielone zabrudzone? Zależnie od światła i dnia, oczy Gwen zdawały się zmieniać niczym kameleon.
Dzięki skupieniu wzroku w jednym punkcie panna Grey była w stanie się choćby odrobinkę uspokoić. Nie patrzyła na martwych ludzi, nie spoglądała na otaczający ich wokół chaos. Rozmawiała z kimś (choć wolałaby jednak, by to nie był Wroński) i powinna się skupić na rozmowie, czyż nie?
– Poradzę sobie – powiedziała, choć w jej głosie brakowało mocy i pewności. Znów przymknęła na moment powieki, próbując opanować swoje odruchy. Choć wiedziała, że szok w takiej sytuacji powinien być czymś normalnym to zaczynała irytować się na swój własny organizm, który płatał jej psikusy. Powinna być silniejsza, prawa? Przecież od niedawna współpracowała z Zakonem Feniksa. Jak ma im pomagać i być pomocna, skoro tak łatwo traciła nad sobą kontrolę? Ogólne osłabienie organizmu po nieprzespanej nocy też wcale jej nie pomagało.
Otworzyła oczy i zmarszczyła odruchowo brwi, gdy Daniel zaproponował pożyczenie łódki. Potrzebowała dłuższej chwili, aby przetrawić jego słowa, a następnie sama znaleźć odpowiednie.
Dam sobie radę z Abesio – odpowiedziała, trwając przy swoim. Nie chciała kraść, nie chciała pożyczać. Poza tym raczej nie pływała i nie była pewna, czy wytrzymałaby taką podróż. Jej żołądek wciąż był wrażliwy. Po chwili jednak dotarło do niej, że to nie jedyny powód, dla którego taka podróż mogła być po prostu nieodpowiedzialna: – Łódź łatwo zauważą – zwróciła uwagę. – Łatwiej, niż teleportację.
No chyba, że się rozszczepi. Ale mimo wszystko tego przecież nie planowała.
Wtedy stało się coś, czego obawiała się od dłuższej chwili.
Jej spojrzenie mimowolnie uciekło w stronę zwłok leżących pod ruinami. Jedne z nich były pozbawione butów, które teraz tkwiły na nogach Wrońskiego. Zauważyła zaschniętą krew, nienaturalnie ułożone palce… i czy obok tego człowieka nie leżało przypadkiem martwe dziecko?
Kwas żołądkowy podszedł dziewczynie do gardła i mimo usilnej próby chwyciła się za brzuch, pochylając się i wymiotując. Niewiele, bo nawet nie miała czym ¬– ale wystarczyło, by po okolicy rozniósł się nieprzyjemny zapach i aby po policzkach dziewczyny spłynęły kolejne łzy bezsilności.


But I would lay my armor down if you said you’d rather
love than fight
Gwendolyn Grey
Gwendolyn Grey
Zawód : malarka
Wiek : 22
Czystość krwi : Mugolska
Stan cywilny : Panna
I cry a lot, but I am so productive; it's an art.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarownica
They are the hunters, we are the foxes
Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t5715-gwendolyn-grey-budowa https://www.morsmordre.net/t5762-varda https://www.morsmordre.net/t12139-gwendolyn-grey#373392 https://www.morsmordre.net/f179-dorset-bockhampton-greengrove-farm https://www.morsmordre.net/t5764-skrytka-bankowa-nr-1412#135988 https://www.morsmordre.net/t5763-g-grey#374042
Re: Opuszczona fabryka konserw [odnośnik]13.03.20 2:48
Przygryzł wąsa, nerwowo rozglądając się po okolicy i raz po raz powracając wzrokiem do Gwen. Gdyby to od niego zależało, już dawno zwinęliby łódkę, zamiast stać i dywagować. Nie trzeba było jednak być geniuszem, aby zauważyć, że ruda szlama chyba najchętniej pozbyłaby się jego towarzystwa. Poradzę sobie, bla bla. Zastanawiał się, czy oczekiwała, że przyjmie jej wyjaśnienie i odejdzie.
Jemu też byłoby przecież wygodniej. Mógł wylegitymować się, udowodnić własne pochodzenie, zaprzeć sytuacji w tunelach - musiałby mieć wyjątkowego pecha, aby znów trafić na tamtych funkcjonariuszy. Byłoby o wiele łatwiej niż ze spanikowaną mugolaczką o pospolitym nazwisku.
Musiał przyznać, że przynajmniej radziła sobie z nerwami lepiej, niż wtedy, kiedy nastraszył ją w muzeum. Tylko, czy naprawdę rozumiała, że to nie było nic osobistego, że teraz mogłaby mu zaufać?
-Gwendolyn, ja... - po raz pierwszy nazwał ją po imieniu, usiłując znaleźć właściwe słowa. Prawie wygrała z nim nieplanowany pojedynek na zaklęcia, najwyraźniej pracowała nad jakimś self-improvement programem pewności siebie, wydawała się butna i przekonana o skuteczności swojego planu, a tymczasem...
...och.
Odruchowo cofnął stopy, choć w sumie nie przeszkadzałyby mu wymiociny na nieswoich butach, a potem przeszedł za Gwen i delikatnie podtrzymał jej włosy. Może nie dostanie za to po łapach, starał się pomóc i upijał się z wieloma dziewczynami, więc wiedział co się robi, jak laska przeholuje.
-...nie zostawię cię, nie w tym stanie. - zapowiedział tonem nieznoszącym sprzeciwu. Powinien spojrzeć jej w oczy, ale nadal się nachylała, a poza tym... trochę się wstydził.
Zacisnął mocno wargi i spojrzał na horyzont, ku (nie)bezpiecznej portowej przystani. Musieli się tam dostać, ale na razie nie miał przed oczyma siatki znanych sobie uliczek, a scenę z początku maja, gdy sam był zdany na czyjąś pomoc.
-W trakcie anomalii życie uratowała mi... mugolaczka - nie nazywał jej szlamą, nie swojej kuzynki. Choć do maja nie uznawałby Jennifer za kuzynkę ani za swoją krew - ojciec traktował z pogardą jej rodziców półkrwi, a jej matkę wyklął za związek z mugolakiem.
Kto by pomyślał, że kapryśne wróżby nakażą jej pomóc dalekiemu kuzynowi, który nie chciałby z nią mieć do czynienia. Przygryzł wargę prawie do krwi, czując coraz mocniejszy ciężar na sercu. Gdzie jest teraz Jen, gdy on niańczy nieznajomą szlamę? Praktyczny instynkt w jego duszy podpowiadał mu, żeby porzucił Gwen na pastwę Abesio i leciał sprawdzić co z Wrońską Leach, czy jego kamienica nadal stoi, czy nikt nie włamał się mu do mieszkania. W głębi serca wiedział jednak, że Jennifer nie chciałaby aby odwracał się plecami do innej szlamy, chyba jej rówieśniczki.
Proszę, powiedz mi po wszystkim, że od dawna jesteś daleko, że widziałaś to w swoich wizjach.
Od dawna starał się trzymać nerwy na wodzy, ale gdy przypomniał sobie Jen, nie mógł powstrzymać już strumienia myśli i wspomnień i znowu powrócił myślami do pewnej Krukonki. Nie chciał się do tego przed sobą przyznawać, ale całą noc najbardziej martwił nie tylko o krewną, ale o kogoś, kto pracował dla Ministerstwa, kto może jest bezpieczny (nie ruszają chyba czarodziejów półkrwi), ale wyjątkowo uparty. Widmo Maeve wciąż powracało do jego świadomości, chociaż zdusił je zaledwie kilka chwil temu.
Nie miał zamiaru tu dłużej stać i się zamartwiać, bo oszaleje.
-Nie ryzykujemy Abesio, chodź, tam za zakrętem zawsze była mała przystań. - zakomenderował, chwytając Gwen za ramię. -Jestem czystej krwi, nic mi nie zrobią. Na ciebie rzucimy zaklęcie Kameleona, a w razie czego powiem, że jesteś moją... nie wiem, dziewczyną. - wyburczał, bo to nie czas na zbyt wymyślne plany.
Szybkim krokiem przeszedł za róg, ciągnąc Gwen za sobą - nawet jeśli miał to zrobić siłą.
Ludzie uciekali w popłochu, ale na brzegu wciąż tkwiło parę łódek. W jednej z nich leżały trupy kogoś, kto nie zdążył uciec. Daniel wybrał taką... nieobarczoną trupami, choć znajdowały się na niej jakieś tobołki. Wyrzucił je na brzeg (chętnie przejrzałby ich zawartość, ale Gwen chyba nie popierała przywłaszczania sobie rzeczy z ulicy), a potem obrócił się do Gwen.
-Akcja kamuflaż. - ostrzegł, żeby nie pomyślała sobie, że chce ją zabić, a potem rzucił na nią niewerbalne zaklęcie Kameleona.


Self-made man


Daniel Wroński
Daniel Wroński
Zawód : nikt
Wiek : 28
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Żonaty
Śmierć będzie ostatnim wrogiem, który zostanie zniszczony.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej

Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t7861-daniel-wronski#222853 https://www.morsmordre.net/t7892-listy-wronskiego https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f239-smiertelny-nokturn-7-13 https://www.morsmordre.net/t7887-skrytka-bankowa-nr-1886 https://www.morsmordre.net/t7889-daniel-wronski#223176
Re: Opuszczona fabryka konserw [odnośnik]13.03.20 2:48
The member 'Daniel Wroński' has done the following action : Rzut kością


'k100' : 24
Morsmordre
Morsmordre
Zawód : Mistrz gry
Wiek :
Czystość krwi : n/d
Stan cywilny : n/d
O Fortuna
velut Luna
statu variabilis,
semper crescis
aut decrescis...
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Opuszczona fabryka konserw Tumblr_lqqkf2okw61qionlvo3_500
Konta specjalne
Konta specjalne
http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/f124-woreczki-z-wsiakiewki
Re: Opuszczona fabryka konserw [odnośnik]14.03.20 12:44
Wroński nie wiedział, co powiedzieć, a Gwen nie miała pojęcia, jak się zachować. Od czasów szkolnych nie zdarzyła jej się taka sytuacja. Raczej nie pijała dużych ilości alkoholu, a ten jeden raz, gdy urwał jej się film, ostatecznie jakoś powstrzymała bunty żołądka. Dlatego sytuacja w której obcy zbir pomagałby jej w trakcie tak intymnej sytuacji była dla niej co najmniej nowością. Wewnętrzna duma dziewczyny krzyczała, powtarzając, że sama sobie poradzi, że powinna się wyrwać i po prostu sama się sobą zająć. Ta bardziej racjonalna część umysłu malarki wiedziała jednak, że to jedna wielka bzdura. Ledwo trzymała się na nogach. W jaki sposób mogła dotrzeć bezpiecznie do domu bez czyjejkolwiek pomocy?
Pochylona, uniosła wzrok, zerkając na Daniela załzawionymi oczami, niemo dając do zrozumienia, że dotarły do niej jej słowa. Trudno było jej jednak wyrazić cokolwiek więcej, gdy cały organizm zdawał się odmawiać posłuszeństwa.
Przymknęła oczy, szukając w kieszeniach chusteczki. Drżącymi rękami wytarła usta i podniosła się powoli, wciąż nie pozwalając sobie na otwarcie powiek. Bała się, że jeśli to zrobi to świat zakręci się przed jej oczami i straci równowagę, lądując na ziemi bądź – co gorsza – w ramionach Wrońskiego.
Gwen, gdyby była w choć odrobinę lepszym stanie, na pewno martwiłaby się o wszystkich znajomych. Nie tylko tych mugolskiego pochodzenia, ale też tych, którzy współpracowali z Zakonem. Czy Bertie był w Londynie, gdy to wszystko się zaczęło? Czy Marcelli nic się nie stało? Była jednak zbyt słaba, aby podążać myślami w tym kierunku. Ba, myślenie o czymkolwiek innym poza tym, jak się stąd wydostać, było ponad jej siły.
Tocząc w swoim wnętrzu niezbyt równy bój, ostatecznie kiwnęła głową na słowa Daniela i ruszyła, prowadzona przez niego. Nawet nie próbowała się już buntować. Była jak szmaciana lalka. Zmęczona i pozbawiona jakiejkolwiek energii. Gdyby Wroński chciał jej cokolwiek zrobić, raczej niemiałby ku temu lepszej okazji.
Ale przecież mógł ją wystawić już wcześniej, prawda? Skoro wtedy tego nie zrobił to czemu miałby teraz? Szczególnie, że to w tamtej chwili szczególnie się naraził.
Drgnęła odruchowo, gdy wyciągnął różdżkę. Nie trzeba było być jednak geniuszem, aby zauważyć, że czar Wrońskiego nie wyszedł. Gwen odrzuciła więc wciąż ściskaną w dłoni chusteczkę na ziemię i sięgnęła po różdżkę.
Spróbuję– szepnęła, również próbując rzucić zaklęcie kameleona.


But I would lay my armor down if you said you’d rather
love than fight
Gwendolyn Grey
Gwendolyn Grey
Zawód : malarka
Wiek : 22
Czystość krwi : Mugolska
Stan cywilny : Panna
I cry a lot, but I am so productive; it's an art.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarownica
They are the hunters, we are the foxes
Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t5715-gwendolyn-grey-budowa https://www.morsmordre.net/t5762-varda https://www.morsmordre.net/t12139-gwendolyn-grey#373392 https://www.morsmordre.net/f179-dorset-bockhampton-greengrove-farm https://www.morsmordre.net/t5764-skrytka-bankowa-nr-1412#135988 https://www.morsmordre.net/t5763-g-grey#374042
Re: Opuszczona fabryka konserw [odnośnik]14.03.20 12:44
The member 'Gwendolyn Grey' has done the following action : Rzut kością


'k100' : 56
Morsmordre
Morsmordre
Zawód : Mistrz gry
Wiek :
Czystość krwi : n/d
Stan cywilny : n/d
O Fortuna
velut Luna
statu variabilis,
semper crescis
aut decrescis...
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Opuszczona fabryka konserw Tumblr_lqqkf2okw61qionlvo3_500
Konta specjalne
Konta specjalne
http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/f124-woreczki-z-wsiakiewki
Re: Opuszczona fabryka konserw [odnośnik]14.03.20 23:10
Zaniemówiła, i dobrze. Prawdę mówiąc, trochę miał dość jej paplania - zwłaszcza, że wyczuwał w jej słowach naganę, brak zaufania, świętobliwość odnośnie okradania trupów...
Był w koszmarnym humorze i nie potrzebował pouczeń. Na sercu i tak było mu już ciężko.
Delikatnie puścił włosy Gwen, gdy tylko przestała wymiotować. Pozwolił jej doprowadzić się do porządku, mgliście pamiętając, jak trzymał jasne loki Pansy w toaletach Hogwartu.
Ojciec chyba miał nadzieję, że kiedyś poślubię pannę Crabbe. - przypomniał sobie z nagłym obrzydzeniem. Jej rodzina straciła majątek jakiś czas temu, a brat został chyba policjantem. Ugh. Wyobraził sobie, jak niezręczne musiałoby być spotkanie z krewnym jego byłej z Hogwartu, a nawet z nią samą. Zarazem zdawał sobie sprawę, że większość jego znajomych bez wahania wyciągnęłaby dzisiaj różdżki przeciw mugolom, wybierając wygraną stronę.
Co ja właściwie tutaj robię?
Rozdarty i zirytowany, zaprowadził Gwen do łódki. Na domiar złego, nie mógł się nawet skupić na magii i wychodził przed mugolaczką na jakiegoś charłaka. Jej własne zaklęcie wyszło, co w teorii było dobrą wiadomością, a w praktyce jeszcze bardziej pogorszyło mu humor. Nawet szlam nie umiał ratować należycie.
-Brawo, no to sprawa załatwiona. - zauważył z lekkim przekąsem. -Wskakuj i połóż się na dnie łódki, ja będę wiosłował. - zarządził, bo ktoś musiał dzisiaj dowodzić, a Gwen ewidentnie była w coraz gorszym stanie psychicznym.
-I już nie becz, bo ktoś zauważy. - pouczył szorstko. Jego rodzice zawsze kazali mu się zamknąć, gdy płakał jako mały chłopiec. O dziwo, działało (w połączeniu z ojcowskim pasem), więc liczył na to, że to wychowawcze podejście poskutkuje również w przypadku Gwen.
Poczekał aż dziewczyna ułoży się w łódce i potwierdzi mu, że już bezpiecznie leży - w końcu teraz sam jej dobrze nie widział. Potem sam wskoczył do łodzi, odepchnął się od brzegu i zaczął wiosłować. Wszystko go bolało, pęcherz dziwnie go piekł, a w kradzionych butach było wyjątkowo niewygodnie. Ale już niedługo i znajdą się z powrotem w porcie, a stamtąd - oby! - szybko zdoła dotrzeć do własnego mieszkania. Pytanie tylko, co z małą szlamą?


Self-made man


Daniel Wroński
Daniel Wroński
Zawód : nikt
Wiek : 28
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Żonaty
Śmierć będzie ostatnim wrogiem, który zostanie zniszczony.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej

Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t7861-daniel-wronski#222853 https://www.morsmordre.net/t7892-listy-wronskiego https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f239-smiertelny-nokturn-7-13 https://www.morsmordre.net/t7887-skrytka-bankowa-nr-1886 https://www.morsmordre.net/t7889-daniel-wronski#223176
Re: Opuszczona fabryka konserw [odnośnik]15.03.20 13:21
Widziała poirytowanie Wrońskiego, jednak to wydawało jej się całkiem naturalne. Po takim wydarzeniu i nieprzespanej nocy, każdy miał prawo być nie w sosie. Chociaż mężczyzna i tak trzymał się lepiej od niej. Nie wymiotował. I przejął kontrolę, co chyba trochę go uspokajało? Gwen była jednak zbyt słaba, aby w to głębiej wnikać. Przede wszystkim chciała wrócić do domu. Bezpiecznego (przynajmniej pozornie) i znajomego, w którym pomyśli, co powinna robić dalej. Przede wszystkim potrzebowała snu i odpoczynku, ale nie była głupia. Wiedziała, że nie może sobie na to pozwolić, szczególnie, że jej własne mieszkanie nie było przecież w żaden sposób zabezpieczone. Ludzie Malfoy’a mogli do niego wejść, jeśli tylko im się podobało.
A co, jeśli zrobili w nim pogrom? Jeśli dowiedzieli się, gdzie mieszka, jeśli naprawdę weszli do środka z różdżkami? Miała nadzieję, że nie… ale co JEŚLI?! Zadrżała i starała się odpędzić tę myśl, jednak to naprawdę nie było proste.
Nawet nie przeszło jej przez myśl, że Wroński jest gorszy od niej, bo nie udał mu się czar. Co prawda, już wcześniej udowodniła, że w magii radzi sobie jednak nieco lepiej, jednak nie uważała się za specjalistkę w dziedzinie transmutacji. Ćwiczyła odrobinę, znała zupełne podstawy… ale to, że zaklęcie kameleona jej wyszło, było raczej kwestią szczęścia, niż praktyki. Szczególnie w tak nerwowej atmosferze, w której rudowłosa ledwo trzymała się na nogach.
Położyć się? – powtórzyła słowa Daniela pytająco, marszcząc brwi, gdy już weszli na łódź. Raczej nie pływała i bała się, że w trakcie podróży zrobi jej się niedobrze. Jej żołądek przecież dopiero co udowodnił, że nie ma najlepszego dnia. Po chwili dotarła do niej jednak zasadność słów Wrońskiego. Nikt nie mógł zauważyć, że mężczyzna płynie razem z kimś jeszcze.
Dlatego już po chwili położyła się na dnie łódki. Starając się skulić tak bardzo, jak tylko potrafiła. Nie było to najwygodniejsze, ale przecież nie to było teraz ważne. Nie miała zamiaru narzekać. Kolejne słowa Wrońskiego zignorowała. Szczególnie, że gdy Daniel ruszył wiosłami, natychmiast poczuła, jak żołądek znów ucieka jej do gardła.

| zt x2  mompls


But I would lay my armor down if you said you’d rather
love than fight
Gwendolyn Grey
Gwendolyn Grey
Zawód : malarka
Wiek : 22
Czystość krwi : Mugolska
Stan cywilny : Panna
I cry a lot, but I am so productive; it's an art.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarownica
They are the hunters, we are the foxes
Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t5715-gwendolyn-grey-budowa https://www.morsmordre.net/t5762-varda https://www.morsmordre.net/t12139-gwendolyn-grey#373392 https://www.morsmordre.net/f179-dorset-bockhampton-greengrove-farm https://www.morsmordre.net/t5764-skrytka-bankowa-nr-1412#135988 https://www.morsmordre.net/t5763-g-grey#374042
Re: Opuszczona fabryka konserw [odnośnik]08.04.20 23:59
| 16.05

Okolica była pogrążona w mroku, ale w powietrzu wciąż unosiła się intensywna woń brudnej, rzecznej wody, która zdawała się towarzyszyć temu miejscu zawsze, ilekroć Zabini się tu pojawiała. A pojawiała się regularnie, załatwiając tu różne sprawy. Obok Nokturnu było to jedno z miejsc, gdzie można było zawrzeć interesujące znajomości, a także nabyć ciekawe przedmioty lub zdobyć zlecenie na złamanie lub nałożenie klątwy, a każdy dodatkowy zarobek był w cenie, tym bardziej, że każde zlecenie czegoś ją uczyło, a rozwój umiejętności był dla niej ważny. Im więcej będzie potrafiła, tym silniejszą czarownicą się stanie i porażki odejdą w niepamięć.
I dziś sprowadziła ją tu chęć zrobienia dobrego interesu. Miała się spotkać z jednym z kręcących się tu regularnie przemytników, który miał sprowadzić dla niej z zagranicy przedmiot, jaki ona miała zamiar przekląć, a potem dobrze sprzedać i jeszcze na tym zarobić.
Pojawiła się w umówionym miejscu, w okolicach opuszczonej fabryki konserw, która bez względu na porę dnia sprawiała dość ponure wrażenie, ale raczej nie powinien im w tym miejscu nikt przeszkadzać. Tak przynajmniej wydawało się Zabini, że okolica była na tyle nieciekawa, że postronne osoby nie będą się tu pałętać, kiedy ona będzie negocjować jak najlepszą cenę; nie chciała w końcu przepłacać i tracić zbyt dużo galeonów. Musiała też sprawdzić, czy pokazana jej rzeźbiona figurka nie jest bublem i czy materiał, z jakiego była stworzona, dobrze przyjmie klątwę. Już nie raz próbowano ją oszukać, wciskając przedmioty o znacznie niższej wartości niż oczekiwała, ale nauczyła się na to uważać i nie przyjmować za pewnik słownych deklaracji póki sama czegoś nie sprawdzi. A jeśli ktoś był oporny i próbował ją oszukiwać, mogła przestać być tak miła i kilku osobników już potraktowała czarną magią, by dać im nauczkę, że z nią się nie pogrywa, nawet jeśli miała twarz przepięknej lalki. Teraz, kiedy była już pełnoprawnie czarownicą czystej krwi, mogła bardziej stanowczo domagać się szacunku.
Ale dzisiaj to nie było konieczne. Transakcja przebiegła bez większych komplikacji. Podała mężczyźnie niewielki mieszek monet, on podał jej pakunek z przedmiotem. I właśnie w momencie, gdy chowała go do torby, coś usłyszała. Obróciła się przez ramię, słysząc coś jakby krzyki i tupot kilku par nóg. Mężczyzna, który przed chwilą sprzedał jej przedmiot, wziął nogi za pas i zaczął uciekać. Ona też postanowiła wziąć z niego przykład, wiedząc, że była tu sama. Nie wiadomo było, kto nadchodził i w jakim celu. Może to tylko portowe pijaczki postanowiły urządzić sobie libację w opuszczonych przestrzeniach budynku fabryki, obok której stała, a może to zbuntowani aurorzy szukali tu kogoś, wobec kogo mogli zastosować swoje skrzywione, zeszlamione poczucie sprawiedliwości. Wszystko było możliwe, więc Zabini, skoro i tak załatwiła tu dziś wszystko co załatwić miała, postanowiła się ewakuować. Przemknęła wąską alejką między budynkami, a materiał czarnego płaszcza powiewał za nią. Poruszała się cicho, smukłe palce lewej dłoni zaciskając na różdżce, gdyby tak ktoś ją zauważył i podążył za nią. I nawet wydawało jej się, że usłyszała czyjeś kroki znacznie bliżej, że ktoś był tuż za nią, co zmusiło ją do przyspieszenia. Zaczęła biec. Kilkanaście metrów dzieliło ją od opuszczenia wąskiej alejki i wydostania się na szerszą drogę przecinającą Isle of Dogs. Ale jeszcze musiała do niej dotrzeć, i stamtąd mogła teleportować się z tego miejsca.

[bylobrzydkobedzieladnie]


Ostatnio zmieniony przez Lyanna Zabini dnia 11.05.20 23:16, w całości zmieniany 3 razy
Lyanna Zabini
Lyanna Zabini
Zawód : łamaczka klątw i zaklinaczka
Wiek : 26
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Panna
.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarownica

Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t5959-lyanna-zabini https://www.morsmordre.net/t5962-ceres https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f276-okolice-guildford-samotnia-nad-rzeka-wey https://www.morsmordre.net/t5963-skrytka-bankowa-nr-1488 https://www.morsmordre.net/t5964-lyanna-zabini

Strona 1 z 3 1, 2, 3  Next

Opuszczona fabryka konserw
Szybka odpowiedź
Uprawnienia

Nie możesz odpowiadać w tematach