Thomas Postlethwaite
Nazwisko matki: Mallard
Miejsce zamieszkania: Londyn, Anglia
Czystość krwi: Półkrwi
Status majątkowy: Średniozamożny
Zawód: Diler używkami nielegalnymi
Wzrost: 175 cm
Waga: 71 kg
Kolor włosów: brunet
Kolor oczu: ciemny brąz
Znaki szczególne: Duże, ciemne oczy, oraz fakt, że bardzo często można go zobaczyć palącego mugolskie papierosy.
dość sztywna 16 cali Jakaranda Łuska smoka
Hogwart, Slytherin
sęp
postać kryjąca się za ścianą- Tommy jest paranoikiem
zapach deszczu, wosku świecy
On sam, ubrany w najdroższy garnitur, patrzący na ludzi z wysokiej góry pieniędzy
muzyka, malarstwo
-
Nie interesuje się sportem, ale lubi oglądać tańczących ludzi
Swing, Jazz
Al Pacino
Charles Postlethwaite wywodził się z średnio zamożnej rodziny czarodziejów zamieszkujących Birmingham. Był młody i ambitny, ale za to zbyt porywczy i łatwowierny. Jako niepoprawny optymista zawsze dawał się oszukać i nie był traktowany zbyt poważnie. Jego rodzina nie sprawiała, że chłopak czuł się wartościowy, zawsze był przedstawiany jako „młodszy brat Lonniego”. Herman Postlethwaite miał tylko dwóch synów, Lonnie był o dziesięć lat starszy od Charlesa, więc zawsze był tym lepszym, starszym, silniejszym i przystojniejszym. Potrafił myśleć logicznie i trzeźwo ocenić sytuację, a w szkole zawsze miał lepsze oceny i doskonale znał się na zaklęciach. Życie w cieniu tak wspaniałego brata było zbyt wielką presją dla 20-letniego Charlesa, który w końcu postanowił się wynieść z domu.
W taki sposób rozpoczęła się jego podróż po całym kraju, gdzie nie ograniczał się wyłącznie do kontaktów z czarodziejami, poznał wielu mugoli, z którymi uwielbiał spędzać czas. Na początku dużo z nimi rozmawiał, chodził po pubach i pił równie dużo. Wciągnęły go również walki bokserskie, nie był zawodowcem- boksował się ku uciesze plebsu, najczęściej w piwnicach różnych pubów, w portach, na obrzeżach miast w prowizorycznych ringach. Po dwóch latach beztroskiej tułaczki, syn marnotrawny wrócił do domu rodzinnego, jednak mieszkał w nim już tylko Lonnie, który powiadomił brata o tym, że rodzice wyjechali do Londynu i raczej tam spędzą reszte swojego życia. W taki sposób Charles musiał nauczyć się zarabiać na utrzymanie- próbował w wielu miejscach, ale najbardziej podobało mu się- a jakże- w pubie, pracując jako barman. Po pracy, również w miejscu swojego zatrudnienia, oddawał się swojej ulubionej rozrywce, czyli walce na pięści, przez co często wracał do domu późno w nocy.
Podczas jednych, z jego wspomnianych powrotów, wydarzyło się coś, co w pewnym sensie zmieniło życie młodego mężczyzny. Pewnej nocy, gdy szedł ulicą do domu, zaczepiła go młoda dziewczyna. Podbiegła do niego przerażona, spocona i roztrzęsiona, trzymając za jego ramię i błagając o pomoc. Powiedziała, że goni ją pewien mężczyzna- obiecywała, że się wytłumaczy, gdy tylko Charles jej pomoże. Oczywiście pomógł jej, zaprowadził ją do swojego domu i dopiero wtedy dziewczyna się uspokoiła i była skłonna powiedzieć coś więcej. Przedstawiła się jako Rosie podkreślając, że nie jest to jej prawdziwe imię, wyjaśniła, że uciekła z domu, gdzie była bita i głodzona, powiedziała też, że w danym momencie nie jest w stanie sama się utrzymać- sprzedaje swoje ciało mężczyznom, by mieć za co jeść. Mężczyzna, który gonił ją tej nocy był jednym z tych, którzy wymagali za dużo, a płacili zbyt mało. Dopiero wtedy Charles zobaczył siniaki na ciele dziewczyny, łzy spływające po jej delikatnym policzku. Nie mógł uwierzyć, że tak piękna istota, jak ona, wykonywała tak okropny zawód, jak prostytucja. Zaproponował jej nocleg i oferował pomoc z nadzieją, że wyciągnie dziewczynę z tej tragicznej sytuacji. Musiał przyznać, że był nią bardzo zauroczony, w jego opinii była tylko przestraszoną, zagubioną w życiu dziewczyną, której nie ma kto pomóc. Widział to, gdy spoglądał głęboko w jej wielkie, brązowe oczy. Szybko uzależnił się od tego widoku, a uzależniony był tak bardzo, że zaczął płacić, by móc spędzić z nią jak najwięcej czasu, tak, jak robili to inni klienci. Głupi myślał, że da się kupić miłość prostytutki, a Rosie zapewniała go o swoim głębokim uczuciu, by tylko wyciągnąć od niego jeszcze więcej pieniędzy.
Po długim czasie tego jakże fatalnego romansu, kontakt między Rosie a Charlesem się urwał, ten czas dał mężczyźnie wiele. Pozwolił mu uświadomić sobie, że był oszukiwany, wykorzystywany. Często wolał wydać swoje ostatnie pieniądze na kolejną noc z prostytutką, niż na chleb. Jednak pieniądze znikały, chociaż Charles płacił więcej, niż pozostali klienci, by tylko dziewczyna miała lepsze życie. Po ponad roku, nierządnica znów pojawiła się w jego domu, lecz tym razem nie była sama. Na rękach niosła dziecko- jak twierdziła, nie mogła go zatrzymać, bo nie jest w stanie go wychować. Jednocześnie nie potrafiła stwierdzić, czy dziecko na pewno należy do Charlesa. Mimo wszystko zgodził się zaopiekować swoim rzekomym synem- wiedział, że odmawiając skazuje go na życie w nędzy, lub prawdopodobną śmierć.
Czarodziej wyjechał do Londynu, prosząc matkę o pomoc w wychowaniu dziecka. Nazwał go Thomas i starał się włożyć całe serce w to, by dziecko miało jak najlepsze życie. Motywacje dodawał mu okres, w którym dziecko zaczęło wykazywać umiejętności magiczne- to było wystarczające potwierdzenie, że jest to jego syn. Wtedy też powrócili do Birmingham, gdzie Charles wrócił do pracy, a sześcioletni Tommy spędzał dużo czasu ze swoim wujem. Brak matczynej miłości sprawiał, że młody chłopak często był chłodny i ponury, w żaden sposób nie przypominał swojego wrażliwego, pogodnego ojca. Charakterem bliżej mu było do matki, która nie zważała na uczucia innych, myślała o własnych zyskach i własnych celach.
Thomas dostał się do Szkoły Magii i Czarodziejstwa w Hogwarcie, gdzie praktycznie zaczynał swoją przygodę z magią. W domu Lonnie trochę opowiadał mu o czarowaniu, o historii magii, o słynnych czarodziejach i sytuacji politycznej w ich świecie, czasami Thomas widział, jak jego wuj, lub ojciec czarują, jednak kompletnie nie mógł pojąć samego procesu czarowania. Trafił do Slytherinu, jednak był zdania, że tiara przydziału przydzieliła go tam, ponieważ nigdzie indziej nie pasował. Mówił, że z charakteru raczej nie był ślizgonem, ale mocno nadrabiał osobowością i sprytem. Może uważał tak po prostu dlatego, bo nie czuł się dobrze wśród ślizgonów, większość z nich lubiła zwracać na siebie uwagę, tworzyć jakieś sensacje, szukać problemu tam, gdzie go nie ma. Tommy nie był takim kogutem, który popisywał się przed towarzystwem. Jeśli miał z kimś jakiś konflikt, sprawy wolał załatwiać po cichu, niekoniecznie pojedynkami. W młodszych latach wyglądało to tak, że gdy ktoś mu dokuczał, ślizgon taką osobę okradał, lub niszczył rzeczy. Oczywiście konsekwencje jego czynów były różne, często uchodziło mu to płazem, ale zdarzały się sytuacje, w których dostawał łomot od swoich rówieśników. Sam zawsze był dosyć chudym, drobnym chłopakiem, ale mocnym w gębie, dlatego lubił otaczać się silnymi chłopakami, którzy znali się na zaklęciach i lubili go słuchać, co dawało mu gwarancję, że raczej nikt nie będzie go zaczepiał i inni uczniowie mogą się go bać i mieć do niego szacunek. Był świadomy tego, że nie jest mistrzem zaklęć, w związku z czym mocno skupiał się na obronie. Właśnie dlatego obrona przed czarną magią była jego ulubionym przedmiotem szkolnym. Wiedział też, że gdy nauczy się bronić przed czarną magią, łatwiej będzie mu zrozumieć samą czarną magię. Miał świadomość tego, że w późniejszych latach się nie zmieni, od czwartej klasy do końca szkoły zwracał swoją uwagę na to, by pielęgnować dobre relacje z ludźmi, którzy mogą mu się przydać. Nie był czarodziejem czystej krwi, ale był dosyć przekonujący, przez co nie miał problemu z tym, by przeciągać ludzi na swoją stronę- nawet jeśli miał kłamać co do swojego pochodzenia. Mówiąc o tym, przyznawał się tylko do czystokrwistego ojca, a o matce nie wspominał, albo zapewniał, że jest czystokrwistą czarownicą. Jego pewność siebie przekonywała do niego ludzi, chociaż byli też tacy, którzy nazywali go bezczelnym, butnym, aroganckim i pełnym tupetu. Z niektórymi rzeczami się nie zgadzał, ale mimo wszystko w tych określeniach było trochę prawdy o nim. Trzeba było mu przyznać to, że przed nikim się nie płaszczył, nigdy nie był nikomu uległy, lubił w grupie być dyktatorem, a jeśli coś mu w przyjaciołach nie pasowało, nie miał oporu, by ich zostawić i znaleźć sobie innych. Nigdy nie czuł przywiązania do niczego i z pewnością było to skutkiem tego, że wychowywał się bez matki, a jego ojciec wpajał mu same negatywne wartości. Trudno w takich warunkach wyrosnąć na ciepłego, kochającego człowieka. Potrafił innych darzyć szacunkiem, potrafił myśleć o potrzebach i pragnieniach swoich przyjaciół, ale nigdy nie doświadczył prawdziwej przyjaźni, czy miłości.
Warto wziąć pod uwagę też to, jakie wartości przekazywał mu ojciec. Charles nie chciał, by jego syn popełniał jego błędy, więc wpajał mu to, by nigdy nie ufał kobietom, każda z nich jest taka sama. Właściwie Thomas wyrósł na przystojnego mężczyznę o ciemnych oczach, bujnych włosach, które zaczesywał w gładką fryzurę. Widział nieśmiałe uśmiechy kobiet na ulicy i rozumiał, o czym mówił ojciec. Przez to, co wpajane miał w domu, nie potrafił traktować kobiet na równi ze swoją osobą, zawsze były tylko miłymi dodatkami w jego życiu- nie był na tyle uczuciowy, by którąkolwiek pokochać. Jego romanse trwały tyle, by tylko zaspokoić swoje potrzeby. Poza tym dla niego miłość i znalezienie dla siebie partnerki swojego życia były żadną ambicją. Już po ukończeniu szkoły Tommy myślał tylko o tym, by piąć się na szczyt, być człowiekiem wpływowym i tak bogatym, jak tylko się da. Tylko właściwie nie miał na siebie pomysłu, nie interesowała go polityka, pomaganie ludziom, działanie na rzecz innych. Chciał działać wyłącznie dla siebie, przy ewentualnej pomocy innych ludzi. A jakże, jego największym marzeniem było być po prostu szczęśliwym, a żył w przeświadczeniu, że najbardziej szczęśliwy będzie wtedy, gdy będzie go stać na wszystko i każdy będzie go szanował.
Ojciec wymagał od niego tego, by znalazł sobie pracę i dokładał się do czynszu, w końcu był pełnoletni, nie mógł cały czas żyć na cudzym utrzymaniu. Thomas nie był jednak typem, który był w stanie podjąć się bylejakiej pracy, by tylko przynosiła mu zyski. Po pierwsze, zysk musiał być wysoki od samego początku. Chłopak nie zakładał, że będzie mieszkał z ojcem dłużej, więc nie chciał się rozwijać w danym zawodzie i przez długie miesiące zarabiać grosze. Po drugie, Tommy nie chciał się też napracować, a ze swoim doświadczeniem, za dobre pieniądze mógłby znaleźć tylko pracę fizyczną, co całkowicie nie wchodziło w grę. Po trzecie, miała mu się podobać, nie chciał się w niej męczyć, czy nudzić. Wymyślił, że wraz z przyjaciółmi będą sprzedawać tytoń zmieszany z diablim zielem. Zaczęło się od tego, że jeden ze znajomych Thomasa zaczął hodować ziele na małej, dobrze ukrytej działce, na początku sprzedawał je tylko znajomym, ale później chętnych na "odlot" zaczęło się pojawiać coraz więcej. Tak więc Thomas (który od początku pomagał w sprzedaży), oraz jego znajomi zaczęli szukać klientów tam, gdzie było to "najbardziej bezpieczne", czyli na ulicy Śmiertelnego Nokturnu.
Biznes rozkręcił się bardzo szybko, a Postlethwaite i jego przyjaciele byli znani na cały podziemny świat czarodziejów w Birmingham, tej najgłębszej głębi, w której przesiadują stare wiedźmy i jednoocy czarodzieje, w miejscach, których nie widać na pierwszy rzut oka, a całe to środowisko jest obrzydliwe, jednak tak dobrze ukryte, że przez kilkadziesiąt lat istnienia policja nie słyszała o nim ani słowa. A przynajmniej nie chciała słyszeć. To właśnie tam nauczył się wielu rzeczy o czarnej magii, uważał, że może okazać się to przydatne, ale używając tej magii wolał być ostrożny. Większość z klientów była już mocno uzależniona od palenia, a Tommy twierdził, że sprzedaż będzie kwitnąć wtedy, gdy ich tytoń będzie uzależniał jeszcze bardziej i jeszcze większą ilość osób. Zaczęli dodawać tam przeróżnych, coraz gorszych substancji, by komfort palenia był jeszcze większy. W latach świetności zarabiali o wiele więcej pieniędzy, oraz sprzedawali swój towar również poza podziemiami, a sami czuli się jak władcy tego miasta, chociaż mieli dopiero po 25 lat. Tommy czuł się niedotykalny, miał w końcu pieniądze (chociaż nie była to fortuna, o której marzył), może nie był tak rozpoznawalny, jak jego przyjaciele, którzy handlowali razem z nim, ale nie czuł się z tym szczególnie źle. Zaczęli tworzyć swojego rodzaju gang i ludzie musieli ich szanować. Zdarzały się również zamieszki z bardziej wpływowymi grupami tego miasta, ale chłopak uważał, że to nie leży w jego interesie. Nie chciał się zajmować pojedynkami, bójkami, twierdził, że jest dyplomatą grupy, więc od brudnej roboty trzymał się z daleka. By się ukrywać po prostu nie wychodził z handlem poza podziemia, w których czuł się bezpieczny, robili to tylko jego koledzy. Nigdy też nie był złapany przez policję, siedział cicho jak mysz pod miotłą, miał wrażenie, że nie powinien dawać o sobie znać. Doświadczał manii prześladowczej, która powoli zaczęła go wykańczać. Bał się przebywać sam, ale jednocześnie bał się przebywać ze swoim gangiem. Najbezpieczniej czuł się w domu matki- przebywanie w rodzinnym domu było zbyt wielkim ryzykiem wykrycia. Jeśli chodzi o matkę Tommiego, żyła ona w nędzy z mężczyzną, który znęcał się nad psychicznie, ciągle wypominał jej przeszłość i pracę jako prostytutka. Gdyby tylko odwzajemniła miłość Charlesa 25 lat temu, wszystko wyglądałoby inaczej. Ale to właśnie przez to, że tak dużo przebywał w jej domu, dowiedział się wiele o mugolach, w końcu jego matka była jedną z nich.
Sprawy zaczęły się bardzo komplikować, gdy jeden z członków gangu został złapany przez policję. Najwidoczniej miała już zbyt duże zasięgi i zbyt wiele osób o niej wiedziało, a wykrycie całej szajki było już tylko kwestią czasu. Przyjciele Postlethwaite po prostu wychylali się zbyt mocno, wszystko wychodziło im zbyt dobrze, nie zwracali uwagi na to, czy są obserwowani, czy nie. Oczywiście grupa działała dalej (o wiele ostrożniej, niż wcześniej), ale już bez Tommiego, który nie widział przyszłości w handlu, który znalazł się na celowniku czarodziejskiej policji. Na jego szczęście, jego anonimowa pozycja w grupie pozwoliła mu na cichą migrację do Londynu, gdzie nikt go nie znał i był całkowicie czysty. Tam, jako 26 latek zajął się nielegalnym (a jakże) skupem towarów takich jak pazury smoków, łuski złotych rybek, czy diablego ziela, z czego robił narkotyki, które sprzedawał pojedynczym, sprawdzonym osobom, które faktycznie znał. Nie był to najwyższy komfort życia, praktycznie nieporównywalny do tego, jak dobrze żyło mu się w Birmingham, ale od czegoś musiał zacząć. Jego paranoje wciąż się go trzymały, więc wolał nie rozkręcać biznesu narkotykowego, gdy działał sam. Teraz musiał najbardziej skupić się na szukaniu zaufanych osób, które mogłyby pomagać mu w handlu. Poza tym zwrócił większą uwagę na siebie. Czuł, że potrzebuje więcej odpoczynku i więcej spokoju. Zaczął pojawiać się w galeriach sztuki i oglądać obrazy, rozmawiać z artystami, dowiadywać się rzeczy, których jeszcze o tym nie wiedział. Podobnie było z muzyką, w Londynie wpadł w trochę lepsze towarzystwo niż to, z którym miał kontakt w Birmingham. Uwrażliwił się na sztukę i zaczął doceniać rzeczy, na które wcześniej nie zwracał zbyt dużej uwagi. Poza tym kto wie, może z tego też kiedyś rozwinie się dobry biznes?
Statystyki i biegłości | |||
Statystyka | Wartość | Bonus | |
OPCM: | 10 | 3(różdżka) | |
Zaklęcia i uroki: | 6 | 0 | |
Czarna magia: | 4 | 2(różdżka) | |
Magia lecznicza: | 0 | 0 | |
Transmutacja: | 0 | 0 | |
Eliksiry: | 0 | 0 | |
Sprawność: | 4 | 3(waga) | |
Zwinność: | 5 | Brak | |
Język | Wartość | Wydane punkty | |
Angielski | II | 0 | |
Biegłości podstawowe | Wartość | Wydane punkty | |
Historia Magii | I | 2 | |
Kłamstwo | I | 2 | |
Retoryka | III | 25 | |
Spostrzegawczość | I | 2 | |
Ukrywanie się | II | 10 | |
Zastraszanie | I | 2 | |
Zręczne ręce | II | 10 | |
Biegłości specjalne | Wartość | Wydane punkty | |
Ekonomia | III | 20 | |
Mugoloznawstwo | I | 5 | |
Biegłości fabularne | Wartość | Wydane punkty | |
Neutralny | Neutralny | ||
Sztuka i rzemiosło | Wartość | Wydane punkty | |
Malarstwo (wiedza) | I | 0.5 | |
Muzyka (wiedza) | I | 0.5 | |
Aktywność | Wartość | Wydane punkty | |
Genetyka | Wartość | Wydane punkty | |
Brak | - | (+0) | |
Reszta: 0 |
Ostatnio zmieniony przez Thomas Postlethwaite dnia 30.07.19 17:03, w całości zmieniany 3 razy
Witamy wśród Morsów
[03.08.19] Ingrediencje (styczeń-marzec)
[01.08.19] Zamiana 7 punktów doświadczenia +7 PB
[27.08.19] Zakup kota, -5 PD