Cygnus Black
Nazwisko matki: Crabbe
Miejsce zamieszkania: Londyn
Czystość krwi: Szlachetna
Zawód: Niewymowny
Wzrost: 188cm
Waga: 81kg
Kolor włosów: Czarny
Kolor oczu: Ciemnoniebieski
Znaki szczególne: Chłodny, a zarazem zdystansowany wyraz twarzy, który towarzyszy mu niezależnie od sytuacji, w jakiej się znajduje, a także zamiłowanie do wybierania jedynie odzieży, która znajduje się w ciemnych kolorach - od szarości, po ciemne brązy i granaty, aż po intensywną czerń.
13 calową, dość sztywną, z drewna jakarandowego, z piórem gryfa
Slytherin
Lis
Moje własne zwłoki
Mocną kawą, starym pergaminem i bzem
Siebie, posiadającego władzę na Rycerzami
Czarną Magią, starymi, nielegalnymi księgami oraz artefaktami
Nietoperzom z Ballycastle
Czytam literaturę francuską
Muzyki klasycznej
Nicolasa Simoesa
lis nie poradzi przeciw wilkom.
Należy więc być lisem, aby się poznać na sieciach,
i lwem, aby odstraszać wilków.
Historia, która na tle czystokrwistych rodów, niczym szczególnym nie powinna się wyróżniać - i poniekąd taka właśnie była. Historia, której początek przypada na 1928 rok, kiedy na świat przychodzi trzecie, a zarazem najmłodsze dziecko Irmy i Polluxa Blacków - Cygnus. Chłopiec o ciemnych włosach oraz wyraźnie zaznaczonych, ciemnoniebieskich oczach, które pod światłem dziennym wydawały się być niemalże szafirowymi, diametralnie różnił się od dwójki starszego rodzeństwa, które urodą widocznie przypominały matkę. Różnił się od nich jednakże nie tylko zewnętrznym wyglądem, ale przede wszystkim charakterem, który jak na jego młody wiek, niekiedy bywał zdecydowanie zbyt zrównoważony, a to - nie takich młodych już rodziców, wprawiając w stan lekkiego niepokoju, poważnie poczynało zastanawiać. Mimo wszystko nie poświęcali mu jednak największej uwagi, tym samym nieświadomie prowadząc do tego, iż nie zakorzenili w nim przewodniej idei myślenia, skupiającej się tylko i wyłącznie na jego własnej osobie. Owszem, był nieco inny, o wiele zbyt spokojny jak na dorastające dziecko, które dopiero poznawało świat, a co najważniejsze - zdawać by się mogło zamknięty w sobie - jednak było w nim coś, co nie pozwalało ani Irmie, ani Polluxowi przesadnie się o niego martwić. On sam po prawdzie nie ukazywał silnej potrzeby przebywania przy boku rodzicieli, jak gdyby już od najmłodszych lat uczył się pewnego rodzaju samodzielności. O ile początkowo jednak więcej czasu spędzał pod okiem matczynej osoby, o tyle z biegiem lat jego więź z ojcem, który w gruncie rzeczy w rodzinnej posiadłości przebywał od święta, znacznie przybrała na znaczeniu. Na pierwszy rzut oka relacje, które ich łączyły, nie odbiegały od stosunków utrzymywanych między Polluxem, a dwojgiem starszych dzieci, jednak w rzeczywistości to z najmłodszym synem łączyła go najpotężniejsza więź. Ojciec zawsze stanowił w życiu Cygnusa bardzo ważny element, który niekiedy spajał w całość wszystkie pozostałe aspekty - był bowiem nie tylko ojcem, ale i mentorem, który równie zrównoważonym obyciem, co sam syn, starał się wpoić mu to wszystko, czego oczekiwał od swoich dzieci przywiązany do tradycji czarodziej. Zgodnie z jego oczekiwaniami, jego najmłodszy potomek okazał się być uczniem niemalże idealnym, a zaszczyt ten, ku uciesze Polluxa, nie opuszczał go nawet wtedy, gdy rozpoczął się w jego życiu burzliwy ponoć okres dorastania. Wracając jednak do wcześniejszych lat jego młodości, które znacząco wpłynęły na kształtującą się osobowość Cygnusa, można stwierdzić więc, iż został wychowany tak, jak na prawowitego członka czystokrwistego, szlacheckiego rodu przystało. Zarówno matka, jak i starszy brat Alfard oraz siostra Walburga, nie mieli wpływu na sukces, z którym głowa rodziny tak dumnie się obchodziła, jednak w życiu Cygnusa z pewnością mieli swoje miejsce, bowiem rodzina - choć nigdy osobiście tego nie okazywał - znaczyła dla niego naprawdę wiele.
Poglądy, które ojciec pieczołowicie wpajał mu przez cały okres dzieciństwa, tym samym budząc w Cygnusie mniemanie o własnej wartości i pewnej potędze, z czasem ostatecznie się do niego przyswoiły. Dziwnym było jednak, iż stało się to stosunkowo szybko jak na tak młodego chłopca, a on sam, mając zaledwie jedenaście lat, przekraczając po raz pierwszy mury Hogwartu, wiedział już, do czego po prawdzie będzie w życiu dążył. Był niebywale inteligentny jak na swój wiek, a jego nieco trudny charakter potrafił odpychać, jednocześnie do jego osoby przyciągając. Nauka była dla niego czymś więcej, niżeli marnowaniem czasu na siedzenie przy książkach - była sposobem na, jak mawiał jego ojciec, lepszą i stabilną przyszłość. Nie uczył się dla nikogo, choć z perspektywy osoby trzeciej, mogło to wyglądać zupełnie inaczej, jak gdyby jego wiedza nie należała do niego, a do jego ojca. Mimo przekonania i pewności siebie, które kryły się za chłodną i obojętną maską panicza z dobrego domu, miał wokół siebie przyjaciół, przy których lata szkolne mijały zadziwiająco szybko. Nie był osobą, która izolowała się od ludzi - był kimś, kto cenił sobie zarówno spokój, jak i towarzystwo, jednak mimo wszystko nie przywiązywał się do nikogo. Rzadko kiedy obdarzał zaufaniem i równie rzadko od kogokolwiek te zaufanie przyjmował, jednak jeżeli się zbliżał, była to naprawdę mocna więź. Trudno było go poznać - nie dało się tego dokonać ot tak po prostu, jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki, a czas był zdecydowanie jedną z tych wartości, która przy Cygnusie nabierała większego znaczenia. Przy nim pośpiech kompletnie się nie sprawdzał. Lubił, gdy wszystko szło tak, jak zaplanował, a jakiekolwiek ustępstwa czy sprzeciwy nie były w jego oczach brane pod uwagę. Uważał, że może i potrafi więcej, a dla osiągnięcia obranego celu był w stanie zrobić wiele. Upór, jaki go cechował, bardzo często mu w tym pomagał, jednak równie często sprawiał, iż niekoniecznie na dobrą sprawę, zatracał się we własnych dążeniach, ponieważ jeżeli czegoś pragnął, nie potrafił odpuścić, a to - najprawdopodobniej zgubiło go najbardziej.
Z biegiem czasu coraz bardziej przypominał swojego ojca. Pewnego siebie człowieka, który obdarzony był zamiłowaniem do rodzinnych tradycji, a co za tym szło również - ogromną, obsesyjną wręcz, niechęcią do brudnej krwi. Cygnus, który dzięki niemu stale uświadamiany był o należności podtrzymywania czystości rodu, a także związanych z nieprzestrzeganiem ów zasad konsekwencjach, podobnie jak Pollux, brzydził się jakimikolwiek związanymi z tym ustępstwami. Nie był jednak na tyle obsesyjnie nastawiony, by nie móc chociażby przebywać w obecności kogoś, kto czystej krwi nie był, czego z kolei nie potrafił znieść jego ojciec. Cygnus posiadał klasę - wiedział, jak należycie się zachować, by bez potrzeby nikogo nie urazić, a zachowaniem tym z pewnością różnił się od rodziciela. Podtrzymywanie rodzinnych tradycji i poglądów było dla niego jednak bardzo ważne, więc planując przyszłość, własne dzieci również zamierzał w podobnych wartościach wychowywać. Blackowie uwielbiali posiadać władzę, a władza w ich mniemaniu była możliwa do osiągnięcia jedynie przy pomocy czegoś, czego inni albo bali się, albo nie byli w stanie dostać. Cygnus pragnął tej władzy o wiele mocniej, niżeli na pierwszy rzut oka mogłoby się wydawać. Pragnął być kimś wielkim - kimś, przed kim można byłoby czuć respekt, a także pewien strach. Był naprawdę dobrym czarodziejem, aczkolwiek nie na tyle, by czuć się w pełni usatysfakcjonowanym. Poglądy, którymi się kierował, coraz bardziej dawały o sobie znać, wychodząc na światło dzienne przede wszystkim w postaci chęci zdobywania nowego doświadczenia i wiedzy, jednak niekoniecznie w dziedzinach, które uznawane były za legalne. Tajniki Czarnej Magii były dla niego czymś, czego pragnął, odkąd tajna organizacja zwana Rycerzami Walpurgii, stanęła na nogi. Jego zainteresowanie, które dla większości osób początkowo wydawało się być jedynie błahym zalążkiem, w ciągu kilku lat zdołało przerodzić się w realne plany. Sam Cygnus co prawda nie dzielił się z nimi w większej grupie, jednak odkąd stały się dla niego czymś więcej, niż zwykłymi marzeniami o władzy, jego zachowanie znacznie się zmieniło. Przywiązywał większą wagę do tego, co robił, a także z kim przebywał i czego właściwie ten ktoś od niego oczekiwał. Stał się bardziej ostrożny, ale także niewytłumaczalnie mniej dostępny, prawie jak gdyby broniąc tego, czego pragnął i mimo, że ostatecznie należał do Rycerzy, do których grona został zaproszony, a co niepodważalnie było jednym z jego planów, czuł, że może o wiele więcej, niżeli miał. Jego lekka obsesja znacznie nasiliła się, gdy z wyśmienitymi wynikami ukończył szkołę, rozpoczynając tym samym nowe, dorosłe życie, które od tamtej pory miało przynieść już tylko więcej korzyści - i sam święcie był o tym przekonany.
Wraz z ukończeniem szkolnego etapu, w jego życiu pojawiły się również plany, które co do jego osoby mieli rodzice Cygnusa, a zgodnie z którymi zamierzali jak najszybciej doprowadzić do tego, by i najmłodsze z ich dzieci podtrzymywało ród. Wiedział, iż było to jego obowiązkiem, więc bez zbędnych emocji zgodził się zaręczyć z młodą czarownicą, która zdaniem Polluxa i Irmy była najlepszą kandydatką dla Cygnusa. Długo nie wiedział jednak, z kim po prawdzie przyjdzie mu związać swoje życie, natomiast jeszcze dłużej od jego niewiedzy trwał okres, podczas którego jego przyszła małżonka nie miała pojęcia, iż podobne plany w rodzinie Blacków w ogóle miały miejsce. Rosierowie, jak się okazało, w oczach rodziców Cygnusa idealnie nadawali się do tego, by spełnić oczekiwania dotyczące syna, a ich córka miała być tego najlepszym środkiem. Druella była młodą kobietą, która diametralnie różniła się od Cygnusa, jego chorobliwych popędów do Czarnej Magii, a także tradycji oraz przestrzegania rodzinnych poglądów i poniekąd dzięki temu, iż nie przypominała mu własnego siebie, nieco bardziej się jej osobą zainteresował. Podczas gdy jego rodzice z góry planowali dzień, w którym miał się jej oświadczyć, on sam poświęcił swoją uwagę początkom kariery, którą, idąc śladami ojca, zamierzał rozpocząć w Ministerstwie Magii. Nie było złudzeń, iż jego przyjęcie do pracy stanowiło zaledwie kwestię czasu, podobnie zresztą jak same zaręczyny, bowiem dzięki rodzinnym znajomościom, a także niebywałej inteligencji oraz wiedzy, jaką posiadał Cygnus, miejsce w Ministerstwie niemalże czekało na niego, odkąd tylko opuścił Hogwart. Praca w Departamencie Tajemnic na stanowisku Niewymownego może nie była tym, czego pragnął najbardziej, jednak z biegiem lat stała się jego częścią, podobnie zresztą jak rodzina, którą wraz z Druellą założył tuż po tym, gdy zgodziła się zostać jego żoną. Doskonale wiedział, iż nie robiła tego z wielkich chęci - on sam poniekąd nie oświadczał się jej z czystej przyjemności. Wieści o poprzednim kandydacie, którego propozycję publicznie odrzuciła, zdawać by się mogło bez najmniejszych skrupułów, dała mu jednakże sporo do myślenia. Dzień, w którym teoretycznie miało dojść do zaręczyn, okazał się wcale ów dniem nie być i ku zdziwieniu wszystkich zebranych na obiedzie w posiadłości Rosierów, Cygnus wcale nie klęknął przed Druellą. Podziękował za obiad i równie szybko, jak się pojawił, opuścił gości. Błędem byłoby jednak stwierdzić, iż stchórzył, ponieważ po wspomnianym wydarzeniu pojawił się w progu ich domu po raz kolejny, tym razem zostawiając jedynie bilet oraz krótki liścik, adresowany do młodej Rosierówny, w którym zapraszał ją na mecz Quidditcha.
Znajomość Cygnusa i Druelli rozwinęła się w momencie, w którym ona po raz pierwszy pojawiła się pod jego domem, pragnąc jedynie porozmawiać z kimś, kto potrafiłby ją wysłuchać, a młody Black słuchać potrafił. Był osobą, u której boku można było znaleźć pocieszenie, o ile tylko pragnęło się wyrzucić z siebie kumulujące się emocje, bez zbędnego komentowania z jego strony. Najprawdopodobniej ten fakt zaważył o decyzji, którą Druella później zdecydowała się podjąć, tym samym zgadzając się na jego zaręczyny. Mimo tego, iż tak naprawdę nie pałali do siebie żadnego rodzaju miłością, stanowili zgodną parę, która opierała swoją relację na przyjaźni i zrozumieniu. Cygnus bowiem stanowił dla Druelli pewne oparcie, które jak się okazało, widoczne było również i z jej strony. Ona pragnęła swobody, a on, pomimo, że był człowiekiem, który uwielbiał mieć nad wszystkim kontrolę, nie brnął zbytnio w jej osobiste życie. Pozwolił, by robiła to, czego chciała, nie zmuszając jej do ciągłego zajmowania się tylko i wyłącznie domem, czego z pewnością oczekiwaliby od niej jego rodzice. Cygnus natomiast wymagał jedynie tego, by i podobnie jak on, Druella nie mieszała w jego prywatnym życiu. Przez pewien dłuższy czas ukrywał przed nią informacje na temat tego, iż należy do Rycerzy Walpurgii, równie mocno zresztą jak to, że chorował na Klątwę Ondyny. Życie pod jednym dachem sprawiło jednak, że oboje poczynali dowiadywać się o sobie coraz więcej, a więź, jaka ich łączyła, z pewnością stawała się coraz silniejsza. Cygnus nie był w stanie ukrywać długo faktu, iż był chory - nawet jeżeli bardzo tego pragnął. Jak miał w zwyczaju, podobnie jak z wieścią o przynależeniu do bractwa, nie spieszył się jednak szczególnie z objaśnieniami, które tłumaczyłyby jego ataki duszności, a także wiele innych przypadłości, które związane były z jego chorobą. Druella natomiast nie nalegała, co sprawiało, że sam miarowo otwierał się na jej osobę, podczas gdy tak naprawdę wcale nie musiał tego robić. Byli młodzi, jednak w połączeniu stanowili zgrany duet. Duet, o którym wiele młodych małżeństw wówczas mogłoby jedynie pomarzyć, a z którego w niebywale krótkim czasie narodził się pierwszy i oczekiwany przez wszystkich owoc, świadczący o mianie prawdziwej rodziny, jaką od tamtej pory byli.
Nadejście dziecka wiązało się z wielkim poświęceniem zarówno ze strony Druelli, jak i samego Cygnusa, który mimo tego, iż nigdy nie ukazywał na wierzch głębszych uczuć, własną rodzinę zawsze stawiał na wysokim poziomie. Dwójka dzieci, która w życiu młodych Blacków pojawiła się szybko i niespodziewanie, przyniosła do ich domu wiele radości, jednak Cygnus, który nie okazywał w stosunku do nich tyle czułości, co ich matka, z wieścią o trzecim potomku, który nadejść miał już niedługo, coraz bardziej począł się zamartwiać. Nie obawiał się obowiązku, jaki spadł na nich wraz z pojawieniem się pierwszego dziecka. Jedyną przyczyną, przez którą jego pozorny spokój zaczął powoli ustępować zdenerwowaniu, był fakt, iż do tej pory Druella urodziła mu jedynie dwie córki. Córki, które nijak nie były w stanie zapobiec późniejszemu wygaśnięciu rodu Blacków, a zarazem sytuacji, której Cygnus nie potrafiłby znieść - zawiedzeniu własnego ojca. Po raz pierwszy w życiu miał nie spełnić wymaganych od niego oczekiwań i jedyną nadzieją na uniknięcie tego, było trzecie dziecko, które z każdym kolejnym dniem, dorastało w brzuchu młodej Druelli.
6 | |
3 | |
0 | |
8 | |
0 | |
10 | |
5 |
Różdżka, teleportacja.
Ostatnio zmieniony przez Cygnus Black dnia 01.08.15 17:36, w całości zmieniany 2 razy