Calsten Goyle
AutorWiadomość
Calsten "Cal" Goyle
Data urodzenia: 25.06.1927
Nazwisko matki: Wilkes
Miejsce zamieszkania: Londyn
Czystość krwi: Czysta ze skazą
Status majątkowy: Średniozamożny
Zawód: zaklinacz, poszukiwacz i spec od artefaktów
Wzrost: 185 cm
Waga: 90 kg
Kolor włosów: ciemny blond
Kolor oczu: niebieskie
Znaki szczególne: blizna nad prawą brwią, tatuaże na przedramionach i kilka na plecach, broda, lekko dłuższe włosy zawsze zaczesane do tyłu
Nazwisko matki: Wilkes
Miejsce zamieszkania: Londyn
Czystość krwi: Czysta ze skazą
Status majątkowy: Średniozamożny
Zawód: zaklinacz, poszukiwacz i spec od artefaktów
Wzrost: 185 cm
Waga: 90 kg
Kolor włosów: ciemny blond
Kolor oczu: niebieskie
Znaki szczególne: blizna nad prawą brwią, tatuaże na przedramionach i kilka na plecach, broda, lekko dłuższe włosy zawsze zaczesane do tyłu
15 cali Zitan Pióro bystroducha
Durmstrang
brak
martwa żona i syn
zapach porannej bryzy na morzu oraz zapach starych ksiąg
on w posiadaniu najrzadszego, drogocennego artefaktu
poszukiwanie nowych artefaktów, nakładanie klątw, żeglarstwo
nie kibicuje
żeglarstwo, pływanie, wspinaczka
rock&roll i oczywiście szanty
Charlie Hunnam
Kiedy lekka bryza zmierzwiła wodę…
Ogrom mórz i oceanów, wiatr w żaglach i wolność z tym związana. To były rzeczy, które zaprzątały mu głowę od najmłodszych lat. Historie, opowieści, legendy i mity wypełniały jego głowę i umysł odkąd tylko zaczął rozumieć co inni do niego mówią. Nic więc dziwnego, że marzeniem małego chłopca było zostanie marynarzem, a nawet kapitanem własnego statku jak jego ojciec i wielcy przodkowie. Były to jednak tylko mrzonki małego podlotka, który został szybko sprowadzony na ziemię.
Z góry było przesądzone, że to jego starszy brat będzie kapitanem, że to starszy brat, jako pierworodny, ma większe względy u ojca niż on. Jako dziecko nie potrafił nazwać tego co czuł, ale była to zazdrość, która wyzwoliła w nim niesamowite pokłady determinacji i zawzięcia.
Słuchał opowieści ojca, zapamiętywał je dokładnie, nawet te najbardziej dramatyczne czy nie odpowiednie, dla uszu dzieci w jego wieku, fragmenty, nawet pomimo, że matka była temu przeciwna. Calsten chłonął wszystko jak gąbka, chcąc być lepszym od brata w każdym aspekcie gdyby się tylko dało. Wszelkie nauki przekazane mu przez ojca powtarzał przed snem jak mantrę nie chcąc przypadkiem niczego zapomnieć. Miał smykałkę do nauki, nie sprawiała mu ona trudności, co czasami próbowała wykorzystać jego matka. Barbara Wilkes była bardzo dobrą, wyśmienitą wręcz, trucicielką i żywiła ciche nadzieję, że może uda jej się przelać tą fascynację eliksirami na któreś swoje dziecko. Calsten jednak nie wyrażał kompletnie żadnych chęci nauczenia się czegokolwiek związanego z eliksirami. Owszem, spędzał w jej pracowni czas, kiedy ojciec akurat wypływał, ale wywary wrzące w kociołkach nie przyciągały jego wzroku, a jedynie drażniły, nierzadko, jego nozdrza. To właśnie w trakcie jednego z takich dni, kiedy siedział w matczynej pracowni, a Barbara ważyła kolejny eliksir, smród tak bardzo mu przeszkadzał, że zakomunikował matce, że chce wyjść na dwór polatać na swojej dziecięcej miotełce. Słysząc po raz kolejny odmowę, jego irytacja sięgnęła zenitu. Zacisnął piąstki i tupnął nogą, a w tym momencie puste flakony stojące na szafce roztrzaskały się w drobiazgi, tym samym ujawniając magiczne zdolności czteroletniego Calsten’a.
Jego pierwsza wyprawa z ojcem i bratem była czymś czego nie zapomni do końca życia. Czymś co zaowocowało nową fascynacją, która miała go potem prowadzić przez życie. A przy okazji okazało się, że całkiem nieźle się wspina na maszt, co jednak skończyło się bolesnym upadkiem i rozcięciem głowy nad prawą brwią, po czym do końca życia pozostała mu charakterystyczna blizna.
To właśnie podczas tej wyprawy, kiedy wykonywał zlecone przez ojca czynności, nogi zaprowadziły go do miejsca gdzie przechowywane były różne artefakty i inne przemycane rzeczy. To właśnie tego dnia zapałał miłością do tych wszystkich przedmiotów nieznanego sobie pochodzenia. Podpytał o nie nawet ojca, który wyjaśnił mu pokrótce czym są, a także napomknął, że na niektóre z nich nierzadko nakładane są klątwy. Calsten od razu przypomniał sobie opowieści o Golibrodzie, o jego wspaniałych skarbach i o klątwach jakie rzucał na swoje ofiary. Jeszcze wtedy nie wiedział, że tego dnia wybrał dla siebie ścieżkę.
Nagle żeglowanie i chęć doścignięcia brata jakby zeszły na dalszy plan. Owszem, nadal z ochotą brał udział w wyprawach gdy ojciec postanawiał go ze sobą zabrać, uczył się żeglarskiego rzemiosła i naprawdę dobrze mu to szło. Jednak kiedy był na lądzie, poświęcał swój czas na czytanie ksiąg z domowej biblioteczki, które traktowały o klątwach i artefaktach. Jednocześnie, zaraz po swojej pierwszej wyprawie rozpoczął sumienną naukę języka norweskiego wiedząc, że będzie go potrzebował w swojej przyszłej szkole. Do której nie mógł się doczekać by zacząć uczęszczać, wiedząc, że w tamtejszej bibliotece z pewnością znajdzie więcej ksiąg na interesujący go temat. Jednak mimo wszystko znajdował czas dla rodziny, zwłaszcza dla najmłodszej i zarazem jedynej siostry Caley.
Rodzina była dla niego najważniejsza, szanował każdego jej członka, podzielał jej poglądy co do joty, chciał być jej godnym członkiem. Starał się jak mógł, nie stwarzał problemów wychowawczych, wykonywał zlecone mu zadania sumiennie i dokładnie, jednocześnie w swoich pasjach i zainteresowaniach dążąc do perfekcji.
Kiedy zaczęły się zbierać czarne chmury…
Kiedy po raz pierwszy przekroczył mury Durmstrangu, od razu wiedział, że w tej szkole zdobędzie potrzebną mu wiedzę. Mając, jedynie, jedenaście lat już wiedział czym chce się zajmować w życiu, oprócz żeglowania oczywiście. Klątwy i artefakty, to było coś czym się interesował, a zdawał sobie sprawę, że szkolna biblioteka zaopatrzona jest w potrzebne mu książki i z pewnością o wiele więcej.
Już od samego początku postanowił skupić się tylko na najpotrzebniejszych mu przedmiotach. Od razu odrzucił eliksiry, które tak bardzo kochała jego matka. Wiedział też, że transmutacja nie koniecznie mu się do czegoś w życiu przyda. Przede wszystkim skupił się na zaklęciach i urokach, ponieważ były mu one potrzebne w największym stopniu; na czarnej magii, bo czym jest najprostsza klątwa bez czarnej magii? Dużo uwagi poświęcał również obronie przed czarną magią, gdyż wychodził z założenia, że rzucanie klątw to jedno, ale umiejętność obronienia się przed nią, jak i innymi czarno-magicznymi zaklęciami z pewnością mu się w życiu przyda.
Nie odpuszczał jednocześnie treningu fizycznego. Nie zapowiadało się by miał zostać przyszłym mistrzem quidditcha, chociaż na miotle latać umiał całkiem nieźle. Kiedy miał czas to pływał, a nawet próbował wspinaczki, co czasami kończyło się przyłapaniem przez nauczyciela, kiedy nie był zbyt ostrożny. Kondycja w każdym razie go nie opuszczała.
Był pilnym uczniem, jednak nigdy nie wyrywał się jakoś specjalnie do odpowiedzi czy starał się udowodnić innym, że on wie. Należał do tego spokojnego typu uczniów, którzy odzywali się pytani, wyrażali swoje opinie na różne, również polityczne, tematy kiedy kogoś interesowało jego zdanie. Nie afiszował się jednak jakoś mocno ze swoimi antymugolskimi poglądami. Był Goylem, każdy doskonale wiedział jakie jest podejście jego rodziny, a zatem i jego, do mugoli. Mimo wszystko, a może dzięki właśnie temu, miał małe grono znajomych, z którymi spędzał czas, kiedy go miał. Z bratem, który był dwa lata wyżej, jednak nie specjalnie utrzymywał kontakt. Owszem, czasami wymienili zdanie czy dwa, ale na ogół trzymali się na dystans. Calsten nie czuł jakiejś wewnętrznej potrzeby by zacieśniać braterskie więzi. Trochę inaczej było gdy w szkole pojawiło się jego młodsze rodzeństwo, na nich starał się czasami zwrócić uwagę i sprawdzić czy wszystko z nimi w porządku. Nie za często jednak, by nie pomyśleli, że czasami jest jakiś nadopiekuńczy czy coś w tym stylu.
Goyle spędzał dużo czasu w bibliotece wertując księgę za księgą, robiąc notatki, ćwicząc i zapamiętując. Pierwszą swoją klątwę rzucił na czwartym roku na pióro kolegi ze swojego rocznika, które za każdym razem kiedy ten chciał je chwycić najpierw uciekało, a potem atakowało jego rękę ostrą końcówką. Zachłyśnięty sukcesem nie zaprzestał swoich nauk i choć w szkole nigdy nie nałożył klątwy na człowieka, o tyle zwierzęta to co innego.
Jego wiedza na temat artefaktów również bardzo się poszerzyła. Nieskromnie sam o sobie mówił, że stał się specem w tej dziedzinie. Podczas lat spędzonych w murach Durmstrangu poznał rodzaje artefaktów, właściwości tych najczęściej i najrzadziej spotykanych, dowiedział się w jaki sposób je rozpoznawać, jak je klasyfikować pod względem mocy, a także ich wartości. Nie ma co ukrywać, że nie zamierzał artefaktów, w których kiedyś wejdzie posiadanie, trzymać dla siebie. Planował na nich zarabiać, nie chcąc być do końca życia na utrzymaniu rodziny.
Szkołę ukończył z dobrymi wynikami z przedmiotów, na których zależało mu najbardziej. Reszta go nie interesowała. Opuścił Durmstrang uzbrojony w zaklęcia i wiedzę, która, jak sądził, sprawi, że będzie mógł bez problemu i spokojnie kroczyć przez życie.
Sztorm rozpętał się na dobre...
Doskonale zdawał sobie sprawę, że początek nie będzie łatwy. Już dawno przestało mu zależeć na byciu lepszym od brata, dlatego kiedy dostał miejsce na jego statku nie miał nic przeciwko byciu pod jego rozkazami. Brał czynny udział w rodzinnym życiu i interesach, jednocześnie pomagając swoją wiedzą w przypadku kiedy weszli w posiadanie nowego artefaktu. Początkowo artefakty, które weryfikował dla Caelan'a, który je potem upłynniał, były podwójnie sprawdzane. Calsten nie miał mu tego za złe, bo rozumiał, że brat wolał mieć 100% pewności. Z czasem jednak, gdy okazało się, że wszystkie zweryfikowane przez Cal'a artefakty okazały się być faktycznie tym co powiedział, przestano je podwójnie sprawdzać. Caelan dowodził i handlował, a on zajmował się weryfikacją i ewentualnym zdobywaniem informacji o nowych, ciekawych i potencjalnych zdobyczach. Podczas wypraw udało mu się nawiązać szereg znajomości, które nie raz nie dwa się przydały. Nauczył się nawet kłamać, choć nie był w tym jakoś specjalnie dobry. W młodości słabo kłamał i rodzice najczęściej go na kłamstwie przyłapywali, teraz tylko trochę lepiej mu to szło niż za lat młodzieńczych. Kiedy przebywał na lądzie i zdarzyło się, że do kolejnego rejsu miał dużo czasu, sam wybierał się na poszukiwania rzadkich okazów, wiedząc, że brat nie rzuci wszystkiego, bo on będzie miał niesprawdzone informacje. Podczas swoich prywatnych wypraw nauczył się, że używanie magii nie w każdym wypadku jest bezpieczne. Czasami bywał w miejscach, w których użycie najprostszego zaklęcia mogło spowodować katastrofę, dlatego też zdarzały się sytuację, że używanie dłoni do otwarcia niektórych zamków było tym bezpieczniejszym i właściwszym sposobem. Choć nigdy nie był fanem gry w karty to życie na morzu nauczyło go, że czasami to jedyna forma rozrywki. Nie spodziewał się, że oszukiwanie w grach karcianych przyjdzie mu z taką łatwością. Podmienianie kart w talii czy tych, które miał w dłoniach nie sprawiały mu żadnego problemu. W wolnej chwili zajmował się również nakładaniem klątw na zlecenie. Był to dla niego zawsze dodatkowy zarobek, bo przecież pieniędzy nigdy za dużo.
W wieku dziewiętnastu lat ożenił się z wybraną mu wcześniej przez rodzinę kobietą. Wiedział czego wymaga od niego rodzina, dlatego bez gadania stanął na ślubnym kobiercu. Choć tego co czuł do żony nie można było nazwać miłością, to jednak szanował ją oraz robił wszystko by zapewnić jej godny byt. Zdarzało się, że czasami przywodził jej jakiś mały drobiazg ze swoich wypraw. Rok po ślubie szanowna małżonka zaszła w ciąże i państwo Goyle spodziewali się potomka. W okresie ciąży, podobnie jak i przed nim, Calsten raczej rzadko bywał w domu. Był albo w morzu albo na swoich prywatnych wyprawach. Z podróży przywoził różne rzeczy od artefaktów zaczynając, przez zwykłe przedmioty, które po prostu przykuły jego uwagę, po błyskotki różnego rodzaju. Czasami również kiedy wracał z tych „wymagających” wypraw na jego ciele pojawiały się nowe tatuaże. Lubił ten sposób wyrażania siebie, bo tak to właśnie traktował. Jedne z jego tatuaży, które miał na przedramionach, były pamiątkami z podróży uwieczniającymi pewne wspomnienia z nimi związane, a inne były po prostu sztuką dla sztuki, niczym więcej.
Wydawałoby się, że wszystko było dobrze. Złe wieści jednak nadeszły. Otrzymał je sową, gdyż wtedy przebywał na morzu. W liście matka informowała go, że jego żona zmarła podczas porodu, a nowo narodzona córka zaledwie godzinę później. Nie było szczegółów, tylko suche fakty, których Calsten kompletnie się nie spodziewał. Pomimo relacji jakie łączyły go z żoną, jej śmierć naprawdę go dotknęła, nie wspominając o utracie córki. Początkowo sięgnął po alkohol i inne używki tego pokroju, mało brakowało by się stoczył. W końcu jednak dotarło do niego, że nie tędy droga. Doprowadził się z czasem do porządku i na nowo wrócił do pracy i swoich pasji, a dwa lata po śmierci żony i córki ponownie się ożenił. Jego nowa wybranka pochodziły z rodziny Borgin’ów, z którą jego rodzina utrzymywała przyjazne stosunki. Okazało się, że mieli sporo wspólnych tematów do rozmów, dzielili te same poglądy polityczne oraz zgadzali się w wielu innych kwestiach. Przede wszystkim jego nowa małżonka zajmowała się zawodowo starożytnymi runami i runami samymi w sobie, a on jako osoba zajmująca się nakładaniem klątw również spędził w przeszłości sporo czasu nad ich studiowaniem i to też sprawiło, że Calsten darzył swoją nową żonę sympatią. Spędził z nią trochę czasu zanim po ślubie wyruszył w morze, potem znów raczej rzadko bywał w domu. Mimo to, niedługo po ślubie Cal w końcu doczekał się potomka. Allana, bo tak miała na imię jego żona, urodziła zdrowego i silnego chłopca, któremu Calsten zamierzał przekazać swoją wiedzę tak, jak w przeszłości zrobił to jego ojciec. W wieku dwudziestu czterech lat był już ojcem i głową rodziny, o którą musiał dbać.
Kiedy rozpoczęły się te wszystkie niepokoje i wahania nastrojów wśród magicznego społeczeństwa, nie specjalnie się udzielał. Owszem, był zwolennikiem czystości krwi i nie przepadał za mugolami, ale nawet dla niego poglądy Grindelwalda były zbyt radykalne. Przeczekał to na spokojnie, zresztą i tak większość czasu spędzał na statku lub w podróży. Jednak podczas incydentu z anomaliami na dłuższy czas zatrzymał się w domu. Jego syn objawił umiejętności magiczne mając trzy lata i obawiał się, że teraz, mając już pięć, może niechcący zrobić komuś lub sobie krzywdę. Dlatego nic dziwnego, że z ulgą przyjął fakt, że pod koniec roku występowanie anomalii w końcu się skończyło. Miał nadzieję, że wszystko się teraz uspokoi na tyle by nowe Ministerstwo, którego działania popierał, mogło unormować sytuację w kraju, a on będzie mógł na spokojnie wrócić do pracy.
Patronus: Calsten nie potrafi wyczarować Patronusa.
Statystyki i biegłości | |||
Statystyka | Wartość | Bonus | |
OPCM: | 10 | 1 (rożdżka) | |
Zaklęcia i uroki: | 15 | 2 (rożdżka) | |
Czarna magia: | 10 | 2 (rożdżka) | |
Magia lecznicza: | 0 | 0 | |
Transmutacja: | 0 | 0 | |
Eliksiry: | 0 | 0 | |
Sprawność: | 12 | Brak | |
Zwinność: | 10 | Brak | |
Język | Wartość | Wydane punkty | |
Angielski | II | 0 | |
Norweski | II | 2 | |
Biegłości podstawowe | Wartość | Wydane punkty | |
Astronomia | I | 2 | |
Historia Magii | I | 2 | |
Kłamstwo | I | 2 | |
Retoryka | I | 2 | |
Starożytne Runy | II | 10 | |
Spostrzegawczość | II | 10 | |
Ukrywanie się | I | 2 | |
Zręczne ręce | I | 2 | |
Biegłości specjalne | Wartość | Wydane punkty | |
Wytrzymałość Fizyczna | II | 5 | |
Biegłości fabularne | Wartość | Wydane punkty | |
Neutralny | Neutralny | ||
Sztuka i rzemiosło | Wartość | Wydane punkty | |
Czytanie map | II | 3 | |
Aktywność | Wartość | Wydane punkty | |
Latanie na miotle | I | 1 | |
Pływanie | I | 1 | |
Żeglarstwo | III | 25 | |
Wspinaczka | I | 1 | |
Genetyka | Wartość | Wydane punkty | |
Brak | - | (+0) | |
Reszta: 0 |
The specter of death was close.
But storm was kind to us.
But storm was kind to us.
Ostatnio zmieniony przez Calsten Goyle dnia 24.07.19 11:57, w całości zmieniany 7 razy
Calsten Goyle
Zawód : Zaklinacz, artefakciarz i najemnik po godzinach
Wiek : 29
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Żonaty
Śmierć będzie ostatnim wrogiem, który zostanie zniszczony.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Nieaktywni
Witamy wśród Morsów
Twoja karta została zaakceptowana
Jako rodowity Goyle, Calsten od maleńkości miał do czynienia z morzem. Dziecięce marzenia, karmione opowieściami ojca, pchały go w objęcia fal i kazały jednocześnie konkurować ze starszym bratem o tę najważniejszą funkcję - pozycję kapitana. Później jednak młodszy Goyle odkrył swoją drugą miłość. Ścieżka, którą obrał finalnie uczyniła z niego łowcę przeklętych artefaktów i sprawnego nakładacza klątw. W dorosłym życiu Calsten zdążył już posmakować utraty bliskiej osoby - choć nigdy nie był związany prawdziwym uczuciem ze swoją pierwszą żoną, utrata jej oraz ich nienarodzonej córki była dla niego wstrząsem. Czas zaleczył jednak tę ranę, i dziś Calsten znów jest mężem oraz ojcem - na jego barkach spoczywa więc odpowiedzialność wychowania syna i stawienia czoła nadchodzącym przeciwnościom.
Kartę sprawdzał: Ramsey Mulciber
Różdżka
ELIKSIRY - Nazwa (X porcje, stat. x)
INGREDIENCJE posiadane: -
BIEGŁOŚCI -
HISTORIA ROZWOJU [27.07.19] Karta postaci
Calsten Goyle
Szybka odpowiedź