Belvina Phoebe Blythe
Nazwisko matki: Prince
Miejsce zamieszkania: Londyn, Śmiertelny Nokturn
Czystość krwi: Czysta ze skazą
Status majątkowy: Średniozamożna
Zawód: Uzdrowicielka na oddziale urazów pozaklęciowych, Alchemiczka z przeszkoleniem
Wzrost: 169 cm
Waga: 54 kg
Kolor włosów: Brązowe
Kolor oczu: Brązowe
Znaki szczególne:
13 cali Ohia, Róg kozłaga, sztywna
Beauxbatons; Harpie
Lis rudy
Akromantule
Świeżo skoszoną trawą, igliwiem, ziołami, wonią dymu gaszonej świecy
Siebie samą jako ordynatora oddziału urazów pozaklęciowych
Uzdrawianiem, malarstwem, eliksirami
Harpiom z Holyhead
Godzinami maluję, dokształcam się, spędzam czas z bliskimi, spaceruję z dala od miast
Klasyki i jazzu
Ana de Armas
Pojawiła się na świecie w wyjątkowo słoneczny, ale i mroźny dzień osiemnastego stycznia, jako trzecie dziecko państwa Blythe; Victora i Danieli (z d. Prince), którzy mając już dwóch synów, pragnęli mieć również córeczkę. Dlatego dzień, gdy ziściło się marzenie, wypełnił rezydencję w Blythburghu pełnią radości, gdzie gratulacje i życzenia szczęścia oraz zdrowia dla drobnej duszyczki, płynęły długimi godzinami wraz z przybyciem kolejnych członków rodziny. Delikatna i wiecznie uśmiechnięta już od pierwszych miesięcy, była rozpieszczana przez bliskich, choć bracia nie raz dali jej w kość, a poczucie, aby dorównać im kroku, stało się głównym celem młodej panny Blythe. Nie chciała być przecież gorsza i słabsza od nich, nie chciała odstawać. O zgrozo, to właśnie w towarzystwie braci pierwszy raz przekonała się o istnieniu zwierzęcia, które na lata pozostało jej boginem. Nadal świeżym wspomnieniem jest widok olbrzymiej akromantuli, która wyszła zza kamienia, a uczucie obrzydzenia wyglądem pająka i strach z powodu rozmiarów po dziś dzień powodują, duszącą bezradność oraz potrzebę ucieczki. Co prawda, gdy akromantula została schwytana okazała się prawdziwym maluchem, lecz dla młodziutkiej dziewczynki, była olbrzymim monstrum.
Przez pierwsze pięć lat życia, była beztroskim dzieckiem, które dostawało co chciało, a wyjątkowo nie potrzebowała wiele do szczęścia. Otwarte przestrzenie, długie godziny w siodle lub w pobliskim jeziorze, brak poważnych obowiązków i liczne wyprawy w nieznane w towarzystwie starszych braci, którzy chronili ją przed wszystkim, co niebezpieczne, nauczyły ją niezależności oraz odwagi przed tym, co obce. Jednak w końcu przyszedł czas, aby zacząć naukę tego, co musiała potrafić młoda kobieta na tym poziomie społecznym i co powinna reprezentować sobą. Zbiegło się to z czasem, kiedy dał o sobie znać potencjał magiczny ukryty w drobnym ciele dziewczynki, jej pogodny sposób bycia ograniczył zniszczenia spowodowane pierwszym ukazaniem dziecięcej magii.
Pierwsze lekcje zapamiętała jako okropnie nużące i wtedy wydające się niepotrzebnymi, gdy ten czas mogła spędzić na zewnątrz. Pomimo jawnej niechęci wyjątkowo dobrze przyswajała nauczaną przez matkę teoretyczną wiedzę z literatury, rzeźby oraz malarstwa, finalnie tej ostatniej dziedzinie, poświęcała najwięcej czasu. Im starsza była, tym bardziej uwielbiała godziny spędzone przy sztaludze i zapach farb w powietrzu, a jej prace stopniowo ujmowały tych, którzy mieli okazję zobaczyć te drobne dzieła wychodzące spod jeszcze mało wprawnej ręki. Była prawie idealną kopią swej matki, zdolnej malarki, która zyskała uznanie większe niż kiedykolwiek mogłaby zdobyć Belvina w tej konkretnej dziedzinie. W przeciwieństwie do swojego najstarszego brata, talent rzeźbiarski ograniczył się u niej jedynie do wiedzy i zerowych umiejętnościach manualnych, powodujących chaos, ilekroć próbowała tworzyć. Z młodszym z braci podzieliła na krótko zainteresowanie historią magii, którą jako siedmioletni podrostek zgłębiała mniej entuzjastycznie niż on i szybko porzuciła na kilka kolejnych lat, woląc poświęcać się artystycznym pasją oraz aktywnością na świeżym powietrzu. W dość młodym wieku obudzono u niej ciekawość zielarstwem, zachęcono do poznawania magicznej flory pod czujnym okiem siostry swej matki, która w tej kwestii nie miała sobie równych. Na podstawach co prawda pozostała, zapamiętując jedynie trochę mało skomplikowanych faktów, kilka naukowych nazw i sposobów pielęgnacji roślin. Dziecięce zaintrygowanie wypaliło się nad wyraz szybko, gdy mogła robić wiele ciekawszych rzeczy niż przesiadywanie w przydomowej szklarni pośród mało interaktywnych roślinek.
Nastał w końcu dzień, gdy nadeszły zmiany i możliwość wyrwania się z małego miasta, pozornie pośród niczego. Dzień dziesiątych urodzin przyniósł ze sobą list i możliwość nauki we Francuskiej Szkole Magii Beauxbatons, która była jej marzeniem, prawie zaprzepaszczonym w wyniku nagłego nieporozumienia pomiędzy jej rodzicami, które na całe szczęście udało się szybko wyjaśnić. Mimo to przez długi czas nie mogła wybaczyć ojcu, że chciał ją posłać do Hogwartu, gdy ponad wszystko pragnęła dostać się do Beauxbatons. Została Harpią, tak jak jej matka co była największym powodem do dumy oraz potwierdzeniem, że posiada jej talent. Miło wspomina czas spędzony w szkole, utrzymując nadal wiele z tamtych znajomości oraz już wtedy odnajdując swoje miejsce w życiu. Chociaż początki w obcym kraju nie były łatwe ani przyjemna, poradziła sobie najpewniej tylko, dzięki otwartości na nowe doświadczenia i braku bariery językowej, gdyż jeszcze w rodzinnym domu za dziecka, uczyła się francuskiego. Przez dwa lata należała do koła jeździeckiego, nie potrafiąc powstrzymać się przed dołączeniem, gdy konie towarzyszyły jej od najmłodszych lat, a w siodle czuła się wtedy na tyle swobodnie, aby móc dzięki wyprawie w teren odstresować się po ciężkich dniach. Zrezygnowała z koła wraz z chwilą, gdy ustaliła nowe priorytety dla siebie i nie było w nich miejsca dla długich jazd na grzbiecie ulubionej siwej klaczy. Mimo to nie raz pojawiała się w szkolnych stajniach, aby chociaż przez chwilę przebywać ze zwierzętami, które tak uwielbiała przez wzgląd na ich naturę. Z perspektywy czasu, żałuje swojej decyzji, stopniowo zapominając zbyt wiele i tracąc swobodę w siodle.
Dokładnie na czwartym roku zrozumiała, czym chce się zajmować w przyszłości, a chciała zostać magomedykiem, choć nie spotkało się to początkowo z aprobatą rodziców, którzy finalnie pozwolili jej odejść od tradycji rodziny Blythe, lecz jeszcze nie jeden raz upewniali się czy jest pewna swej decyzji i konsekwencji jaka niosła ze sobą. Nie dając się przekonać żadnym argumentom, skupiła się więc na nauce anatomii, dzięki pomocy nauczycielki, zagłębiając się w tej dziedzinie i stopniowo wychodząc ponad podstawy, które były łatwe mimo młodego wieku. Również w tamtym okresie, zwróciła swą uwagę na astronomię, będącą bardziej hobbystycznym zajęciem, pozwalającym się zrelaksować, mimo trudnych zagadnień dla wielu jej znajomych.
Wraz z końcem ostatniego roku nauki, odpowiednio wysokie oceny z wymaganych przedmiotów, pozwoliły jej osiągnąć to, czego pragnęła, robiąc tym samym jeden z poważniejszych kroków ku swojej karierze zawodowej. Opuszczając mury szkoły, nie wiedziała jeszcze, że świat w który wkracza, pochłonie ją tak bardzo, lecz również uszczęśliwi i nie raz wywoła uśmiech na twarzy. Pozostając na terenie Francji przez całe pięć miesięcy kształciła się uparcie, poświęcając długie godziny lekturom, które były jej dostępne i oczekując sowy potwierdzającej przyjęcie do szpitala św. Munga.
Początek poważnej nauki względem kariery zawodowej oraz sam staż okazały się pierwszym poważniejszym wyzwaniem w jej życiu. To właśnie wtedy oficjalnie wyprowadziła się z rodzinnego Blythburghu, przenosząc na stałe do Londynu i stając się częściowo niezależną, zaczęła pracować na swoją przyszłość oraz po części uciekając przed surowym spojrzeniem matki, która najchętniej już wydałaby ją za mąż. Staż na oddziale wypadków przedmiotowych, wydawał się szczytem jej marzeń, dlatego nie zamierzała narzekać na nic i chciała jak najbardziej wykorzystać ten czas. Na trzy miesiące przed zakończeniem stażu dostała propozycję przeniesienia na oddział urazów pozaklęciowych i tam pozostała do końca, finalnie doceniona za umiejętności, dostając stałą posadę jako uzdrowiciel. Niedługo później, dzięki zaoszczędzonym pieniądzom udało jej zapisać na kurs alchemiczny pod patronatem Ministerstwa Magii i chociaż nie łatwo było pogodzić wymagającą pracę oraz sam kurs, osiągnęła odpowiednio wysoki wynik, aby móc legalnie i oficjalnie nosić tytuł Alchemika. Nigdy nie udawała, że nikt jej w tym nie pomógł, lecz największą pomocą wykazał się ordynator oddziału, który nie raz dostosowywał zmiany w pracy tak, aby mogła skupić się na nauce. Pozwalał rozwijać jej się w tamtym czasie, dostrzegając potencjał młodej uzdrowicielki. Co prawda robiła to jedynie dla papierka, posiadając już wcześniej odpowiednie umiejętności, dzięki wsparciu odpowiedniej osoby, która wiedzą nadal ją przewyższa. Pamięta nadal wszystkie wyrzeczenia i nieprzespane dni, które musiała poświęcić dla pozornie śmiesznego świstka. Tamten okres odsunął ją na pewien czas od przyjaciół, rodziny i od samego świata zewnętrznego, dzieląc jej życie jedynie na pracę oraz kurs. Ambicja skłoniła ją do przełożenia znów nauki ponad prywatne życie i szczęście, ale nie żałuje tego okresu. Tytaniczny wysiłek opłacił się jak zawsze, a pozytywny egzamin na koniec, dał jej w końcu moment, aby odpocząć i odzyskane kilka godzin z doby, poświęcić już tylko dla siebie.
W tamtym momencie mając już wszystko, czego chciała poczuła się całkowicie zdana na siebie, mogąc pracować, zarabiać oraz wytwarzać eliksiry, które w danym momencie były jej niezbędne. Wtedy też dotarła do momentu, gdy mogła nauczyć się czerpać z życia wszystko to co niezbędne, nie wahając się i stawiając swoje szczęście na pierwszym miejscu. Otaczała się ludźmi, którym ufała i którzy znaczyli dla niej wiele, ciesząc się z najdrobniejszych rzeczy. Mając dwadzieścia parę lat, szybko pojęła, że nie samą pracą może żyć, chociaż nie ukrywała, że długie godziny dyżuru wcale nie stają się nieprzyjemnym obowiązkiem pracy. Ambicja pozwalała mierzyć się z najcięższymi przypadkami, podnosząc pewność siebie i poczucie wartości, że to właśnie Jej przypadają tacy pacjenci.
Praca zwróciła znów jej uwagę na bieżące wydarzenia, chociaż przez długi czas próbowała być ślepa na to, co się działo, aby poświęcić swój czas na całkiem inne dziedziny życia. Niestety wraz z pojawieniem się anomalii, wzrosła liczba trafiających na oddział ludzi oraz późniejsze coraz dramatyczniejsze wydarzenia, przyciągnęły uwagę. Zaczęła mimowolnie żyć najnowszymi informacjami, przewrotami i ciężkimi przypadkami, które lądowały na oddziałach, będąc ofiarą nietrafnych zaklęć, bądź samych anomalii, które je wypaczały. Na całe szczęście te zniknęły i nie zapowiadało się, aby wróciły, dostarczając jej znów dodatkowej pracy. Nie sądziła jednak, że w pewnym stopniu ponure wydarzenia zaczną dotyczyć również jej w sposób bardziej osobisty, niż by chciała. Późny wieczór, piątego października tysiąc dziewięćset pięćdziesiątego szóstego roku, zapamiętała jako najokropniejszy, gdy dotarła do niej potworna wieść. Nadal żywym wspomnieniem, ilekroć zamknie oczy, jest sylwetka ordynatora oddziału i jego przepełnione współczuciem spojrzenie, gdy mówił o śmierci jej rodziców. W chwili kiedy ratowała życie, zaciekle nie pozwalając umrzeć pacjentowi, Daniela i Victor Blythe zginęli w nadal niewyjaśnionych okolicznościach. W tej jednej informacji jej świat zawalił się, aby ponownie odbudować się tylko dzięki wsparciu najbliższych jej ludzi; rodzinie i przyjaciołom, zwłaszcza ci drudzy nie zawiedli jej, będąc, kiedy tylko tego potrzebowała.
Nowy etap i przełom roku okazały się mroczniejsze, gdy ukrywając pochłaniający ją smutek, zatraciła się w wadach własnego charakteru, tracąc powoli cząstkę siebie. Na szczęście wrodzony upór w końcu nie pozwolił jej całkowicie tkwić w poczuciu straty, skłaniając do dalszej egzystencji i wymuszania uśmiechu, nawet kiedy po policzkach spływały łzy. Również ponowne pojawienie się braci, zmusiło ją, aby nie poddać się i iść dalej mimo wszystko.
Później wiele razy próbowała to powtórzyć, lecz patronus już nigdy więcej nie przyjął konkretnej postaci, pozostając czymś bezkształtnym, a później prawie nieosiągalnym.
Wspomnieniem, które wtedy pozwoliło jej na zobaczenie lisa, była chwila, gdy pierwszy raz najlepszy z jej obrazów zawisł w Galerii Sztuki w której jej matka pracowała jako kurator. Nadal pamięta obraz wiszący na ścianie, ludzi spoglądających na to co stworzyła i dumę w oczach rodziców, nawet jeśli jej ojciec nie był zwolennikiem sztuki.
Statystyki i biegłości | ||
Statystyka | Wartość | Bonus |
OPCM: | 0 | 0 |
Zaklęcia i uroki: | 0 | 0 |
Czarna magia: | 0 | 0 |
Uzdrawianie: | 29 | +5 (różdżka) |
Transmutacja: | 0 | 0 |
Alchemia: | 10 | 0 |
Sprawność: | 5 | Brak |
Zwinność: | 5 | Brak |
Język | Wartość | Wydane punkty |
Język angielski | II | 0 |
Język francuski | II | 2 |
Biegłości podstawowe | Wartość | Wydane punkty |
Anatomia | III | 25 |
Astronomia | II | 10 |
Geomancja | I | 2 |
Spostrzegawczość | II | 10 |
Zielarstwo | I | 2 |
Historia Magii | I | 2 |
Kłamstwo | I | 2 |
Kokieteria | II | 10 |
ONMS | I | 2 |
Biegłości specjalne | Wartość | Wydane punkty |
Szczęście | I | 2 |
Biegłości fabularne | Wartość | Wydane punkty |
Rycerze Walpurgii | - | 1 |
Rozpoznawalność | I | 0 |
Sztuka i rzemiosło | Wartość | Wydane punkty |
Literatura (wiedza) | I | 0.5 |
Sztuka (malarstwo) | I | 0,5 |
Sztuka (wiedza) | I | 0.5 |
Aktywność | Wartość | Wydane punkty |
Latanie na miotle | I | 0.5 |
Pływanie | I | 0.5 |
Jeździectwo | I | 0.5 |
Genetyka | Wartość | Wydane punkty |
Brak | - | (+0) |
Reszta: 9,5 |
różdżka, sowa
Ostatnio zmieniony przez Belvina Blythe dnia 05.08.19 23:19, w całości zmieniany 8 razy
W nocy
Bez nikogo
Witamy wśród Morsów
twoja karta została zaakceptowana- znajdź towarzystwo •
- wylosuj komponenty •
- załóż domek
- mapa forum •
- pogotowie graficzne i kody •
- ekipa forum
Kartę sprawdzał: Ignotus Mulciber
Ostatnio zmieniony przez Mistrz gry dnia 24.11.23 20:09, w całości zmieniany 1 raz
kły smoka, róg garboroga x2;
jad jadowitej tentakuli, łodyga ciemiernika, ogniste nasiona, kora drzewa wiggen, ślaz, figa abisyńska;
srebro, halit;
[09.08.19] Ingrediencje (styczeń-marzec)
[17.03.20] Ingrediencje (kwiecień-czerwiec)
[29.09.20] Kryształ (lipiec-wrzesień)
[29.01.21] Komponenty (październik/grudzień)
[09.04.22] Styczeń/marzec
[22.02.23] Kupidynek (kryształ)
[28.02.20] Wsiąkewka (sty-mar): +1 PB
[14.08.20] Wsiąkewka (kwiecień-czerwiec): +2 PB
[28.01.21] Wsiąkiewka (lipiec-wrzesień): + 3 PB
[08.08.21] Wsiąkiewka (październik-grudzień): +3 PB
[10.04.22] Wsiąkiewka (styczeń-marzec); +1 PB
[16.02.23] Wsiąkiewka (kwiecień-czerwiec); +1 PB
[11.12.23] Wsiąkiewka (lipiec-sierpień); +0,5 PB
[28.02.20] Wsiąkewka (sty-mar): +60 PD
[28.02.20] Osiągnięcie (Do wyboru, do koloru): +30 PD
[29.02.20] Rejestracja różdżki
[14.08.20] Wsiąkewka (kwiecień-czerwiec): +90 PD
[16.10.20] Osiągnięcie (Weteran): +100 PD
[16.01.21] Aktualizacja postaci
[28.01.21] Badania, +10 pd
[28.01.21] Wsiąkiewka (lipiec-wrzesień): +120 PD
[05.02.21] Osiągnięcia (Obieżyświat, Ibuprom wszystkich smaków, Wór pełen ziół): +90 PD
[11.02.21] Rozwój postaci: +9 magia lecznicza; -720 PD
[10.03.21] Darmowa zmiana wizerunku
[23.07.21] Spokojnie jak na wojnie: +20 PD, +1 PB organizacji
[08.08.21] Wsiąkiewka (październik-grudzień): +120 PD
[14.10.21] Osiągnięcia (Maratończyk, Weteran II); +200 PD
[03.11.21] Osiągnięcia (Mały pędzibimber); +30 PD
[20.03.22] Spokojnie jak na wojnie: +50 PD; +1 PB organizacji
[10.04.22] Wsiąkiewka (styczeń-marzec); +60 PD, +1 PB
[15.02.23] Zdobycie osiągnięć: Pracoholik, Ostrożny Sprzymierzeniec; +60 PD
[16.02.23] Wsiąkiewka (kwiecień-czerwiec); +120 PD
[11.12.23] Wsiąkiewka (lipiec-sierpień); +30 PD