Wydarzenia


Ekipa forum
Palarnia
AutorWiadomość
Palarnia [odnośnik]05.08.19 0:21

Palarnia

Palarnia jest kolejnym salonem znajdującym się w pograniczu głównej sali balowej, zwykle przez otwarte drzwi kierują się do niej mężczyźni zajęci politycznymi debatami - rzadziej towarzyszące im kobiety. Na stołach, prócz popielnic, papierośnić oraz cygeretek, niemal zawsze stoi przynajmniej kilka butelek ognistej whisky oraz Toujur Pour - i szklaneczki na alkohol. Miękkie wyścielane aksamitami i wyłożone miękkimi poduszkami kanapy sprzyjają dłuższym dyskusjom. Widok z okien rozciąga się na zjawiskowe ogrody, a w tle doskonale słychać muzykę dobiegającą z sali balowej.
Mistrz gry
Mistrz gry
Zawód : -
Wiek : -
Czystość krwi : n/d
Stan cywilny : n/d
Do you wanna live forever?
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Palarnia Tumblr_mduhgdOokb1r1qjlao4_500
Konta specjalne
Konta specjalne
http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/t475-sowa-mistrza-gry#1224 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 http://morsmordre.forumpolish.com/ https://www.morsmordre.net/t2762-skrytki-bankowe-czym-sa#44729 http://morsmordre.forumpolish.com/f124-woreczki-z-wsiakiewki
Re: Palarnia [odnośnik]11.08.19 20:20
#2

Zawsze dumnie stawiali kroki. Choć twarze skryte mieli wszyscy pod maskami, nie zwalniało to nikogo z obowiązku godnego reprezentowania rodu. Również Blackowie przybyli na sabat, aby trzymać wspólny front i zadbać o własne interesy, jak i dobro wspólne, dla którego zjednoczyli się pod sztandarem Lorda Voldemorta. Członkowie rodu razem przybyli na przyjęcie, dlatego mogli w każdej chwili odnaleźć się w tłumie. Wiedzieli wszak jakie maski i stroje założyli przed opuszczeniem rodowej rezydencji. Wystarczyło jedynie rozejrzeć się i odnaleźć w tłumie przyjazną kreację. W przypadku Alpharda nie wydawało się to aż takie trudne, gdy kroczył pomiędzy innymi obleczony w złotą szatę, a biało-złota maska z rogami zakrywała tylko połowę twarzy.
Na oczach wszystkich nawet zwaśnione od wieków strony pozostawały zgodne. Skłóceni krewni również musieli pamiętać o dobrych obyczajach i pozorach. Od wrześniowego spotkania Rycerzy Walpurgii w nokturnowej Białej Wywernie, które dla Alpharda był pierwszym, zaś dla Lupusa kolejnym, zdarzały im się wzloty i upadki. W dzieciństwie byli sobie bliżsi, gdy razem stawali w opozycji do starszego rodzeństwa. Kiedy nieświadomie zerwali cienką nić porozumienia? Brak zaufania ze strony młodszego brata bolał go najbardziej i to on stał się zarzewiem całego konfliktu. Gdy zaczął się poważnie zastanawiać nad tym, jak wiele Lupus może przed nim ukrywać, rozbudził w sobie również obawę, że może tak naprawdę wcale go nie znać. Mieszkali pod jednym dachem, lecz każdy z nich obrał inną ścieżkę kariery. Chyba tylko komentarze odnośnie wybuchów Walburgi i prób Oriona na spłodzenie potomka jeszcze trzymały ich ze sobą. I postać drogiej matki podtrzymywała jeszcze te wszystkie więzi, bo przecież jej misją pozostawało dbanie o pokój pomiędzy jej dziećmi.
Ich relacje uległy jednak pewnej poprawie. Czas zadziałał na ich korzyść, emocje w ciągu kilku miesięcy zdołały opaść, a nawet pokryć się kurzem, na końcu zaś zostały uznane nawet za niebyłe. Jakby te wszystkie kłótnie, które z różnym skutkiem próbował wszczynać we wrześniu Alphard nigdy im się nie przydarzyły. Jakby nie było pomiędzy nimi październikowego milczenia, które przełamane zostało przez tragedię, która dotknęła ich ród. Śmierć jednego z Blacków dobitnie przemówiła do zdrowego rozsądku starszego z braci. Dalej obecna była między nimi cisza, lecz nie towarzyszyło jej już nerwowe napięcie, z milczenia wypływała chęć zrozumienia. Mogli całą tę sytuację odbierać zupełnie odmiennie, ale obaj musieli pamiętać o tym, że pozostają członkami tego samego rodu. Do wylewnego pojednania nie doszło, było ono jednak wyraźnie wyczuwalne, kiedy nie starali się omijać szerokim łukiem, a nawet zamieniali ze sobą po kilka zdań każdego dnia.
Udało mu się wreszcie przekroczyć próg palarni, gdzie rozsiadło się już na kanapach starsze towarzystwo, aby wspólnie komentować ostatnie wydarzenia na scenie krajowej, ale również międzynarodowej. Pomiędzy lordami pojawiła się też znajoma sylwetka. Podszedł śmiało do brata, zaznajomiony już wcześniej z motywem jego stroju obowiązującym go na tym balu maskowym. Przy jednym ze stolików sięgnął do papierośnicy. Zawsze wolał Stibbonsy od Iskier. Kwestia gustu, dla Alpharda zaś rozchodziło się o inny rodzaj cierpkości, jaka osiadała na języku zaraz po zaciągnięciu się nikotynowym dymem. Wetknął filtr do ust, a drugi koniec papierosa potarł palcami, odpalając w ten sposób jedną z najmniej groźnych używek.
Zdołałeś już usłyszeć coś ciekawego? – spytał uprzejmie, a na jego usta wstąpił lekko drwiący uśmieszek. Sam zaczął nasłuchiwać, chcąc dowiedzieć się czegoś pożytecznego. Być może z tych unoszących się już politycznych dysput wyłapie jakieś cenne informacje. – Dla nas obu to dobry moment na obranie drogi do rychłego ożenku – Lupus nie musiał się spieszyć, ale ich sytuacje były inne. Misją Alpharda było stanie się w przyszłości wziętym politykiem. Znajomość kilku języków była pomocna, ale potrzebował również korzystnego mariażu; potrzebował lady, która uwydatni znacząco jego pozycję. Tym razem zamierzał do całej sprawy podejść rozsądnie, powoli kalkulując swoje szanse. Pod uwagę brał panny z zaprzyjaźnionych rodów, ale wciąż się wahał. Była szlachcianka, której nie potrafił wyrzucić ze swojej głowy. Naprzemiennie i jednocześnie intrygowała go oraz irytowała. Zamierzał jednak temu zaradzić, lecz wciąż nie znalazł na to odpowiedniego sposobu.
Alphard Black
Alphard Black
Zawód : specjalista ds. stosunków hiszpańsko-brytyjskich w Departamencie MWC
Wiek : 29
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Kawaler
step between the having it all
and giving it up
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej

Martwi/Uwięzieni/Zaginieni
Martwi/Uwięzieni/Zaginieni
https://www.morsmordre.net/t5607-alphard-black https://www.morsmordre.net/t5622-tezeusz#131593 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f184-grimmauld-place-12 https://www.morsmordre.net/t5636-skrytka-bankowa-nr-1378 https://www.morsmordre.net/t5637-a-r-black
Re: Palarnia [odnośnik]16.08.19 12:11
Mogłem to przewidzieć. Kłamstwa i tajemnice zawsze wychodzą na jaw, a ja, choć skrywałem ich w sobie kilka, nie przygotowałem żadnego planu awaryjnego. Wytłumaczenia, którym mogłem karmić Alpharda, gdy ten wreszcie pozna prawdę. Może łudziłem się, że jego bezstronność we wszelkich konfliktach oraz zmienność nastrojów nigdy nie zaprowadzą go nigdy przed oblicze Czarnego Pana? Cóż, zapominałem, że w tych wszystkich labiryntach osobowości, mój brat nadal był Blackiem, z krwi i kości, musiał więc opowiedzieć się po słusznej stronie. Dlaczego właściwie uznałem, że nie był na to gotowy i to ktoś inny musiał wcielić go w szeregi Rycerzy? Już nie pamiętałem, choć minęło raptem kilka miesięcy od tamtego niefortunnego spotkania, gdy usiedliśmy po dwóch przeciwnych stronach stołu. Czy raczej to on podjął taką decyzję. To musiał być początek końca, gdy dwie urażone dusze spotkały się z upartością typową dla naszej rodziny. Było mi z tym źle. Cygnus od dawna nie interesował się młodszymi braćmi, Walburga… Walburga miała inne rzeczy na głowie niż wewnętrzne konflikty, zresztą zawsze szukała jedynie sensacji lub informacji, które mogłaby w przyszłości wykorzystać przeciwko nam. Nim się obejrzałem, a pozostałem w kamienicy sam. Starałem się tę samotność zagłuszać kolejnymi dyżurami jakie wciskałem w swój kalendarz, coraz mocniej się przepracowując; co dziwniejsze, lubiłem ten stan. Nic mnie nie dręczyło, nie miałem czasu na wymyślanie najczarniejszych scenariuszy, nie musiałem odczuwać niczego. Podobała mi się ta wewnętrzna pustka, jaką zdobywałem coraz gorliwiej. Nieudane zaręczyny, choroba Lei, to tylko kolejny gwóźdź do trumny, którą sam sobie szykowałem. Odcinając się od wszystkiego i wszystkich, skupiając się wyłącznie na pracy. Ojciec z jednej strony był zadowolony, że tak ciężko harowałem na sukces naszego nazwiska, z drugiej znów widziałem rozczarowanie na jego twarzy. Miałem mieć za moment dwadzieścia sześć lat i nadal pozostawałem bez perspektyw na założenie rodziny. Dotąd to biedny Alphard musiał nieść na swoich barkach brzemię czarnej owcy, ale powoli wkraczałem w identyczny stan. Czy Pollux to przewidział? Że jedynie Cygnus będzie w stanie udźwignąć brzemię obowiązków przykładnego arystokraty, członka jednego z najbardziej konserwatywnych rodów? Czy nasze dni były policzone? Ostatnio zastanawiałem się nad tym zdecydowanie zbyt długo.
Tak, to tragiczne wydarzenia w Stonehenge paradoksalnie okazały się pierwszym przełamaniem lodów. Oblicze śmierci, strach o utratę najbliższych, aż wreszcie faktyczny zgon jednego z nas, to nie mogło pozostać w nas bez echa. Zrozumiałem, że to rodzina jest najważniejsza, nie jakieś głupie kłótnie o coś, czego już nie można nawet zmienić. Bo nie cofnę się w czasie, nie zmienię podjętych kiedyś decyzji. Musieliśmy z tym po prostu żyć. Ruszyć dalej. Nie oglądać się przez ramię. Kto wie ile czasu nam jeszcze zostało? Bałem się, że z niecierpliwością nestora niewiele.
Przyszedłem do palarni wcześniej, uprzednio błądząc po ogrodach Hampton Court. Pozostawałem z własnymi myślami, nie szukając cudzego towarzystwa. Nie miałem na nie nastroju i całe szczęście, że maska skutecznie zakrywała każdą emocję, zmarszczkę, linię żuchwy. Nie było widać mojego zirytowania, mieszającego się na zmianę ze zwykłym smutkiem. Nie nadawałem się na to przyjęcie, dlaczego nie wziąłem na siebie kolejnego dyżuru? Pewnie ojciec zamordowałby mnie własnymi rękoma, oto odpowiedź. Choć nawet on musiał przyznać, że rozglądanie się za kolejną kandydatką na narzeczoną, gdy wszystkie lica pozostawały skryte, było bezsensowne. Co się już stało, to się nie odstanie.
Sięgnąłem po szklankę Toujur Pur, którym raczyłem się zamiast papierosem, pewnie wyróżniając się z palącego tłumu. To jeszcze nie ten moment. Skinąłem głową podchodzącemu bratu, zerkając kątem oka na mniejsze grupki zgromadzone w pomieszczeniu. – Nie, wszyscy rozmawiają o kreacjach – odparłem trochę zniesmaczony. – I o wpadce jednej z kobiet, która poślizgnęła się na prostej drodze – dodałem, trochę nie dowierzając, że to tak interesujące wydarzenie. O porażkach należało zapominać, nie je rozpamiętywać, ale to było moje zdanie. Odetchnąłem, chcąc przybrać bardziej neutralną postawę. – Zauważyłeś, że to miejsce wygląda jak żywcem wyjęte z mojego salonu? Nawet obicia mebli zdają się identyczne. Interesujące – zagaiłem gdzieś w międzyczasie, spojrzeniem wędrując po meblach. Niestety, gdy dotarliśmy do tematu ożenku, jakoś tak automatycznie wzdrygnąłem się. Dobrze, że nie było widać mojej miny. – Tak, zapewne – przytaknąłem niechętnie. – Jak tam praca w dyplomacji? – Istotnie, jak najszybsza zmiana tematu.
Lupus Black
Lupus Black
Zawód : Uzdrowiciel na oddziale urazów pozaklęciowych
Wiek : 26
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Kawaler
Szedł podróżny w wilczurze, zaszedł mu wilk drogę.
"Znaj z odzieży - rzekł człowiek - co jestem, co mogę".
Wprzód się rozśmiał, rzekł potem człeku wilk ponury;
"Znam, żeś słaby, gdy cudzej potrzebujesz skóry".
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej

Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t4105-lupus-black https://www.morsmordre.net/t4189-lupusowa https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f184-grimmauld-place-12 https://www.morsmordre.net/t4464-skrytka-bankowa-nr-1060#95257 https://www.morsmordre.net/t4398-lupus-black#94303
Re: Palarnia [odnośnik]23.08.19 16:22
Wchodząc do palarni liczył na rozbudowane dyskusje dotyczące ważkich spraw państwowych zaangażowanych w nie lordów, a tymczasem zetknął się z salonowymi pogaduszkami, którymi ponoć szczycą się damy. Było to rozczarowujące, ale przynajmniej towarzystwo brata osłodziło nieco to ogromne rozczarowanie. Za kilka chwil być może ktoś zdecyduje się poruszyć poważny temat, bo do tego właśnie to miejsce służyło, aby głośno rozprawiać o rzeczach niezwykle istotnych. Przynajmniej nikt o godnych rozmówców nie musiał się martwić, wszak ich wszystkich łączyła szlachecka krew. Trzeba było nieustannie się pilnować przed innymi – nigdy nie wiadomo, kto czai się pod maską.
Ileż radości może sprawić czyjeś nieszczęście – skwitował krótko wybór poruszanych tematów przez zgromadzoną w palarni reprezentację arystokracji, nawet nie powstrzymując się od kąśliwej nuty. W jego wypowiedzi kryła się jednak zarazem jakaś pobłażliwość. Łatwiej było funkcjonować na tych wszystkich imprezach towarzyskich, zwłaszcza na sabatach, kiedy wreszcie obserwowało się  rzeczywistość z przymrużeniem oka. Charakter balu maskowego pozwalał Alphardowi rozluźnić się chociaż odrobinę, skoro miał okazję stać przy bliskim krewnym a nie obcym człowieku, którego tożsamości jeszcze nie odgadł. – Nie wiem o czyim guście to dobrze świadczy, ale gratuluję podobnego estetycznego wyczucia zarówno tobie, jak i lady Nott – dodał z zuchwałym uśmieszkiem, który pozostawał dobrze widoczny dla innych, gdy biała maska pokryta złotą koronką i z wystającymi rogami zasłaniała jedynie górną część twarzy.
Podejrzewał, że Lupus nie zechce mu zwierzyć się ze swych sercowych rozterek, bo nie był to odpowiedni czas i miejsce na prowadzenie tak osobistych rozmów. Być może nieco zniechęciły ich odniesione wcześniej porażki, ale niezamężnych szlachcianek było przecież jeszcze wiele. Choć nie uśmiechało mu się wybierać z niemrawych resztek, to jednak pozostawał świadom tego, że sam jest daleki od ideału. Wciąż jednak miał coś do powiedzenia w tej kwestii, a w jego głowie powoli zaczęły tworzyć się różne wizje. Ale to sen wyśniony kilka nocy wcześniej wywarł na nim ogromne wrażenie, odcisnął piętno na wyobrażeniu przyszłości. Połączenie skrytych marzeń i najgorszych lęków dało początek słodko-gorzkiemu koszmarowi. Ten dalej trwał na jawie, bo spojrzenie ciemnych oczu mimowolnie poszukiwało pewnej damy.
Od razu dostrzegł niechęć brata do poruszonego żartobliwie tematu ożenku. Nie najlepszy wybrał sobie temat do żartów. Zawarcie małżeństwa przede wszystkim w celu przedłużenia rodu było ich powinnością, której lekceważyć nie powinni. Zwłaszcza on nie powinien, jeśli rzeczywiście chciał budować swoją pozycję na scenie politycznej. Był to główny powód, dla którego musiał narzeczoną wybrać rozsądniej niż uczynił to za pierwszym razem. I z tego też powodu nie mógł godzić się na ostatki.
Wymagająca – tym jednym słowem bardzo dobrze określił charakter swojej pracy. Choć podobnie streścić można było naturę wielu innych zawodów. Lupus z racji obrania ścieżki kariery uzdrowiciela również musiał poświęcać się swoim obowiązkom w Szpitalu Świętego Munga. – Cały czas jestem w  pracy – zdradził spokojnie, po czym zaciągnął się napoczętym przez siebie wcześniej papierosem, nie chcąc ignorować jego obecności w swej dłoni zbyt długo. Nie umknęło mu to, że Lupus trzymał w dłoni szklankę z trunkiem i to właściwie nietkniętym. Rozsądnie było tej sylwestrowej nocy nie pić zbyt wiele. Alphard długo krążył z tym samym kieliszkiem, świadomie go nie opróżniając, aby uczynni kelnerzy nie zechcieli podsuwać mu kolejnego. – Dzisiaj poluję na brytyjskich polityków – ledwo zażartował, a już kilka sekund później drgnął natychmiast, kiedy po pomieszczeniu rozległ się donośny, tubalny śmiech jednego z mężczyzn. Tego śmiechu nie dało się podrobić, zwłaszcza że chwilę po nim jegomościa dopadła fala kaszlu i Alphard dobrze wiedział, że to wynik zbyt częstego palenia cygar. Kaszel palacza, który kiedyś go zadusi na śmierć. – I właśnie znalazłem jednego. Zaraz wracam, o ile nie chcesz dołączyć do rozmowy o polityce – spojrzał jeszcze z zainteresowaniem na Lupusa, czekając na jego decyzję. Ale szybko sam wykonał ruch. Zgasił papierosa w pobliskiej popielniczce, po czym skierował swe kroki w stronę rozpoznanej ofiary. Miał nadzieję, że jeden z wyżej postawionych urzędników w Departamencie Międzynarodowej Współpracy Czarodziejów będzie miał dla niego jakieś ciekawe informacje. Ostatnio przecież prowadził rozmowy z włoskim ambasadorem.
Lordzie Bulstrode – powitał szlachcica z subtelnym uśmiechem, przystając obok niego, niezajętego jeszcze rozmową z nikim innym. Od razu ściągnął na siebie jego uwagę.
Naprawdę tak łatwo odgadnąć moją tożsamość pomimo maski? – spytał z zaskoczeniem, lecz w jego tonie nie był oburzenia. – A z kim to ja mam przyjemność? Na pewno się znamy, prawda?
Proszę zgadywać.
Dzięki przyjacielskiej nucie chciał nawiązać swobodną rozmowę, aby w pewnym momencie przejść na polityczne tematy. Po trzech nieudanych próbach rozpoznania rozmówcy lord Bulstrode poddał się i w międzyczasie napoczął kolejne cygaro.
Ciekaw jestem jakim to człowiekiem jest ambasador Włoch. Nie miałem jeszcze okazji poznać go osobiście – zagaił ostrożnie, oczekując z niemałym zainteresowaniem odpowiedzi drugiego lorda.

| rzut na plotkę nr 2; historia magii III (+60), znajomość języków: II - francuski, hiszpański, włoski, I - niemiecki, grecki, łaciński (+18)
Alphard Black
Alphard Black
Zawód : specjalista ds. stosunków hiszpańsko-brytyjskich w Departamencie MWC
Wiek : 29
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Kawaler
step between the having it all
and giving it up
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej

Martwi/Uwięzieni/Zaginieni
Martwi/Uwięzieni/Zaginieni
https://www.morsmordre.net/t5607-alphard-black https://www.morsmordre.net/t5622-tezeusz#131593 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f184-grimmauld-place-12 https://www.morsmordre.net/t5636-skrytka-bankowa-nr-1378 https://www.morsmordre.net/t5637-a-r-black
Re: Palarnia [odnośnik]23.08.19 16:22
The member 'Alphard Black' has done the following action : Rzut kością


'k100' : 33
Morsmordre
Morsmordre
Zawód : Mistrz gry
Wiek :
Czystość krwi : n/d
Stan cywilny : n/d
O Fortuna
velut Luna
statu variabilis,
semper crescis
aut decrescis...
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Palarnia Tumblr_lqqkf2okw61qionlvo3_500
Konta specjalne
Konta specjalne
http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/f124-woreczki-z-wsiakiewki
Re: Palarnia [odnośnik]07.09.19 19:00
Może zebrani w miejscu lordowie mieli dość poruszania tematów politycznych, skoro prawdopodobnie robili to na co dzień. Obracając się w najwyższych kręgach, przy takim obłożeniu pracowników Ministerstwa Magii, bardzo prawdopodobnym było spotkać tutaj zapalonych polityków. Lub amatorów podobnych, jakże męskich tematów. Jednak ogólna atmosfera rozluźnienia, przypieczętowana bez zwątpienia drogim alkoholem ugłaskującym zmysły, rzuciła się na treść prowadzonych konwersacji. Istniała także możliwość, że nie pokręciłem się po odpowiednich kręgach, raczej trzymając się jednej strony pomieszczenia. Na charakter dywagacji z pewnością wpływała również wszechobecna atmosfera tajemnicy podsycana maskami, która niejako wymuszała banalne podejście do przyjęcia. Nie mogłem się im dziwić, wszyscy na salonach chronili swoich tożsamości oraz sekretów, bo każdy chciał dobrze grać w narzuconą odgórnie grę.
- Wiesz jak jest. Dopóki innym wiedzie się gorzej, to dobry humor dopisuje – dopowiedziałem neutralnie, specjalnie pozbywając głos z wszystkich emocji. Nigdy nie wiadomo, kto słuchał gdzieś obok udając pochłoniętego prowadzoną dyskusją. Na dłuższą metę to życie było męczące; nieustanne pilnowanie się przed zrobieniem czegoś niemądrego lub palnięciem jakiejś głupoty. Ostatnio zacząłem zauważać, że najchętniej odciąłbym się na chwilę od tego towarzystwa, by w dziczy naładować się nową, trochę pozytywniejszą energią. Odpoczynek, tak, musiałem zanotować to sobie w głowie. Teraz koniecznością było skupienie się na czymś innym. Mówieniu i słuchaniu jednocześnie. – Istnieją tylko dwie opcje. Albo ja mam kobiecy gust, albo lady Nott zainspirowała się stylem Blacków z poprzednich wieków. Zdecydowanie wolałbym to drugie – odparłem już z lepszym humorem, nawet odrobiną żartobliwości. Brałem to raczej za zabawny zbieg okoliczności niż działanie z premedytacją. Szczególnie, że ten wystrój prezentował się po prostu dobrze. Nie było powodów do wstydu.
Nie miałem sercowych rozterek. W moim sercu zionęła piękna, ciemna pustka, niedająca się niczym zapełnić. Nie szukałem wzniosłych uczuć, dopasowania dusz i innych romantycznych bzdur. Czekałem tylko na wypełnienie woli nestora; i tak każda próba stworzenia lub podtrzymania sojuszu kończyła się spektakularnym fiaskiem. Nie chciałem o tym rozmawiać, a już na pewno nie tutaj wśród tych obcych ludzi. Nie potrzebowałem tej rozmowy, właściwie to niczego nie potrzebowałem, niczym się nie emocjonowałem. Żyłem tak po prostu. Głównie pracą, o którą oczywiście od razu musiałem zagaić, bo nie byłbym sobą, gdybym tego nie zrobił. Choć początkowo przyświecał mi jeden jedyny cel szybkiej zmiany tematu, tak teraz jak się nad tym zastanowiłem, to pewnie nie potrafiłbym wymyśleć niczego innego. To chyba rodzinna klątwa, w kółko zajmować się karierą, by zaspokoić wygórowane oczekiwania rodziny, które na zawsze pozostaną poza zasięgiem ramion. Skinąłem więc oszczędnie głową, sącząc przez chwilę nalany wcześniej alkohol. Ociągałem się. Kojarzyłem go z rozluźnieniem, czułym ukołysaniem nerwów, ale tutaj, w tym miejscu i w tych okolicznościach nie mogłem pozwolić sobie na opuszczenie gardy. – Nie żartuj, zawsze z chęcią posłucham o polityce – powiedziałem zgodnie z prawdą. Mimo wszystko wciąż byłem Blackiem, ten temat wręcz powinien mnie interesować. Dlatego chwilę później ruszyłem za bratem, uważnie obserwując obrany przez niego cel. Z zaintrygowaniem wsłuchiwałem się w próby odgadnięcia tożsamości Alpharda, które nawet poprawiły mi lekko nastrój. Tak samo jak dość kontrowersyjna plotka na temat ambasadora Włoch. Zagwizdałbym, gdyby nie przeczyło to zasadom etykiety. – Mnie tam jednak ciekawi polityka wewnętrzna. Słyszałem, że sędzia Marlow ma sporo za uszami – zagaiłem, gdy poprzedni temat został wyczerpany. – To było coś o łapówce w sektorze niewidzialnego oddziału zadaniowego. Co więcej, miało związek z mugolami i kodeksem tajności – rzuciłem, nie będąc ani trochę tego pewnym. Łudziłem się jednak, że jeśli powiem kompletną bzdurę, to mężczyzna mnie poprawi sprzedając w ten sposób prawdziwe informacje. Nie mogłem mieć pewności czy ta taktyka miała zadziałać, ale nie interesowało mnie to szczególnie.

/Opcja plotki nr 2, historia magii II (+30) i podstawowy poziom francuskiego (+1)
Lupus Black
Lupus Black
Zawód : Uzdrowiciel na oddziale urazów pozaklęciowych
Wiek : 26
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Kawaler
Szedł podróżny w wilczurze, zaszedł mu wilk drogę.
"Znaj z odzieży - rzekł człowiek - co jestem, co mogę".
Wprzód się rozśmiał, rzekł potem człeku wilk ponury;
"Znam, żeś słaby, gdy cudzej potrzebujesz skóry".
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej

Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t4105-lupus-black https://www.morsmordre.net/t4189-lupusowa https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f184-grimmauld-place-12 https://www.morsmordre.net/t4464-skrytka-bankowa-nr-1060#95257 https://www.morsmordre.net/t4398-lupus-black#94303
Re: Palarnia [odnośnik]07.09.19 19:00
The member 'Lupus Black' has done the following action : Rzut kością


'k100' : 32
Morsmordre
Morsmordre
Zawód : Mistrz gry
Wiek :
Czystość krwi : n/d
Stan cywilny : n/d
O Fortuna
velut Luna
statu variabilis,
semper crescis
aut decrescis...
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Palarnia Tumblr_lqqkf2okw61qionlvo3_500
Konta specjalne
Konta specjalne
http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/f124-woreczki-z-wsiakiewki
Re: Palarnia [odnośnik]08.09.19 18:13
Odrobinę żałował, że nie miał zbytnio okazji przyjrzeć się twarzy brata, bo dzięki temu lepiej mógłby odgadnąć towarzyszące mu podczas ich rozmowy emocje. Ale w jego głosie słyszał nutę szczerego rozbawienia. Wydawał się być w dobrym humorze, choć okoliczności nie były sprzyjające wobec pełnego rozluźnienia. Przynajmniej ze sobą mogli mówić swobodnie, mając całkowitą pewność co do tego, kto skrywa się pod drugą maską. Mimo wszystko mogli jednak odnaleźć dla siebie podczas tego spędu godne rozrywki. Brakowało Alphardowi możliwości wymienienia kilku żartobliwych zdań z Lupusem, kiedy obaj zajęci byli swoimi sprawami, przede wszystkim pracą. Młodszego z braci całkowicie w ostatnich tygodniach pochłonęła uzdrowicielska sztuka. Przyczyny tej ucieczki w prace mogły być różne, a nie uczono ich w prawidłowy sposób rozmawiać o słabościach.
Jak na Blacków przystało obaj szybko odnaleźli się w rozmowie na tematy polityczne. Alphardowi tak udało pokierować się rozmową, żeby dowiedzieć się o bardzo specyficznych upodobaniach włoskiego ambasadora, którego należało w negocjacjach zmiękczyć za pomocą kobiecych wdzięków bardzo smukłych i bladych dam. Ta prawda wyjawiona została niby konspiracyjnym szeptem, ale czuł, że nie tylko on i Lupus usłyszeli wypowiadane przez podekscytowanego lorda słowa.
Marlow i łapówka? Nie, nie, to inny sędzia ma lepkie ręce. Och, i to jeszcze jak lepkie!
Lupus umiejętnie poruszył ciekawy temat, mając właściwie sporo szczęścia, że szlachcic, który z nimi rozmawiał, dał się złapać na zarzuconą przynętę. Tak oto zapoznali się z oskarżeniami posyłanymi pod adresem innych sędziów. W przyszłości być może uda się to wykorzystać.
Moim zdaniem większej winy dopuściła się lady Abbott – wtrącił po wysłuchaniu historii o przekupnych sędziach, decydując się uderzyć w poważne tony. Po otrzymaniu odpowiedzi na wysłaną skargę nie mógł przeboleć ignorancji Pierwszej Czarownicy Wizengamotu. – To jej krewniak zaprosił na szczyt w Stonehenge aurora Skamandera, wszak ich rodziny od wieków są ze sobą powiązane. Najwidoczniej nie mogła przeboleć ewidentnej winy tego aurora, bo szybko umorzono postępowanie dyscyplinarne przeciwko niemu.
Wizengamot rządzi się własnymi prawami – wtrącił inny lord, dołączając się do dyskusji i przystając obok Bulstrode’a z kieliszkiem szampana w dłoni. – To Bones nie wydała zgody na pociągnięcie go do odpowiedzialności.
W przypadku ewidentnej winy podwładnego przełożony nie powinien mieć aż tak wielkiej mocy sprawczej, bo bardziej przypomina to uparte chronienie konkretnych ludzi niż dochodzenie do sprawiedliwości – wolał nie wspominać o sprawie Bones, gdy niedawno skończyła tak marnie. Nie wszyscy zresztą jeszcze o tym wiedzieli i lepiej by było, żeby tak pozostało. Plotki jednak szybko rozprzestrzeniły się po całym Ministerstwie i pewnie za kilka dni wypłyną na zewnątrz do opinii publicznej. To było zresztą nieuniknione, skoro rodzina szefowej Biura Aurorów nie dawała za wygraną. – Wolałbym, żeby po ulicach nie biegali ludzie nieobliczalni tylko dlatego, że ktoś za nimi stoi murem.
Podnosił ten temat już podczas rozmów w Ministerstwie, zarówno w tych bardziej oficjalnych, jak i prywatnych, ale może zainteresuje podobną kwestią jeszcze kogoś na sabacie. Jeśli zasieje ziarno, to prędzej czy później to wykiełkuje i ostatecznie wyda owoce. Znane mu były polityczne zagrania, dlatego właśnie nimi się posługiwał, licząc na wywarcie jakiegoś skutku. I rzeczywiście udało mu się pomiędzy zgromadzonymi lordami rozpocząć dyskusję na temat nadużyć osób działających w strukturach służb porządkowych. Uśmiechnął się nawet pod nosem, czując niemała dumę z włożenia kija w mrowisko, choć nie przypuszczał, aby odczuł z tego powodu jakiekolwiek nieprzyjemności. Zerknął jeszcze na Lupusa, ciekaw jednej rzeczy.
Wiesz z którą to damą tańczyłeś w trakcie kalamburów, prawda?
Najbardziej widoczną wskazówkę stanowił brzuch świadczący o zaawansowanej ciąży. Szczerze współczuł lady Carrow hańby, z jaką miała dalej żyć, a życie miała też dać bękartowi. Ciekaw był też tego, czy zaproszenie do tańca wystosowane przez Lupusa było przejawem współczucia, czy może elementem gry, jaką Rycerze próbowali prowadzić wobec niej, aby tylko dopaść zdrajcę.
Alphard Black
Alphard Black
Zawód : specjalista ds. stosunków hiszpańsko-brytyjskich w Departamencie MWC
Wiek : 29
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Kawaler
step between the having it all
and giving it up
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej

Martwi/Uwięzieni/Zaginieni
Martwi/Uwięzieni/Zaginieni
https://www.morsmordre.net/t5607-alphard-black https://www.morsmordre.net/t5622-tezeusz#131593 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f184-grimmauld-place-12 https://www.morsmordre.net/t5636-skrytka-bankowa-nr-1378 https://www.morsmordre.net/t5637-a-r-black
Re: Palarnia [odnośnik]16.11.19 19:20
Nie miałem ostatnio powodów do radości ani zachwytów, ale wieczne umartwianie się nikomu nie służyło. Nie chciałem odsłaniać wszystkich kart, nawet przed bratem; choć nasze relacje uległy znacznej poprawie, to nadal czułem się niepewny z obnażaniem swojego wnętrza jakiejkolwiek publiczności. Szczególnie, że ludzi dookoła nas nie brakowało i podejrzewałem, że wiele z nich tylko czekało na jakieś pikantniejsze plotki. Dlatego ani czas ani miejsce nie sprzyjało zarówno poważnym, szczerym rozmowom jak i samemu wisielczemu nastrojowi. Jeszcze co bardziej paranoiczni lordowie gotowi byliby uznać, że nie cieszyłem się zarówno z powrotu magii jak i władzy Malfoya, co było prawdą jedynie w pierwszym przypadku; nie mniej jednak oznaczałoby to poważne wątpliwości co do mojej osoby. Nie mogłem na to pozwolić, głównie ze względu na cień jaki położyłbym na naszym nazwisku, czego oczywiście również nie chciałem. I tak przeskrobałem już na każdej możliwej płaszczyźnie dzisiejszej nocy, brnięcie dalej w to bagno nie zwiastowało niczego dobrego. Wściekłość ojca i tak już na mnie czekała, ale wolałbym uniknąć przekroczenia granicy, z której nie byłoby już powrotu. Tyle wystarczyło, by zmusić samego siebie do odpuszczenia oraz relaksu; dzięki temu zabiegowi mogłem sprawiać wrażenie kogoś, kto miał dobry humor. Maska znacząco ułatwiała niewdzięczne zadanie, a wręcz sprawiała, że stawało się ono możliwe, bo gdyby odrzeć mnie z tej naturalnej bariery, to prawda szybko wyszłaby na jaw. Zwykle potrafiłem ukrywać emocje czy myśli, ale dziś… dziś byłem przesadnie uwrażliwiony. Nie domyślałem się z jakiego powodu, ale ten nie był istotny. Wiedziałem, że dojdę do formy, już niedługo. Musiałem jedynie zająć czymś ten bałagan myśli kotłujący się w głowie.
Polityka to idealna odskocznia. Wymaga intensywnego pomyślunku, odpowiedniej zagrywki, nie lada skupienia. Wytężyłem wszystkie szare komórki, by najpierw wysłuchać oraz zrozumieć szczegóły dotyczące włoskiego ambasadora, a później zarzucić przynętę w postaci sędziego. Nie mogłem mieć pewności czy to w ogóle dobry sposób, ale obracając się w tym środowisku dostatecznie długo potrafiłem stwierdzić, że nic nie razi mocniej niż ignorancja. Może tym samym nie stawiałem się w jak najlepszym świetle, ale to nie miało większego znaczenia, gdy moja tożsamość pozostawała zagadką, a informacja pozyskana. Wykrzywiłem nieznacznie usta, zadowolony, że temat został podjęty. Informacje dotyczące sędziów w Wizengamocie może nie prezentowały się szczególnie oszałamiająco, ale niosły ze sobą pewną wartość, jaka mogłaby się przydać w przyszłości. Niestety śmiałe plany odsunąłem na bok, bo jednak poruszenie sprawy Abbott oraz Bones było istotniejsze. Nie tyle dla nas, co dla Rycerzy Walpurgii. Dobrze być na bieżąco z wiadomościami, bez względu na ich wartość merytoryczną; niestety plotki pozostawały plotkami, często niewiele mającymi wspólnego z rzeczywistością lub prawdą. Wierzyłem, że tym razem miało nam się poszczęścić w tym względzie. Dopijałem spokojnie alkohol, gdy temat trwał w najlepsze. – Nie zapominajmy, że tam zginęli ludzie. Tym bardziej dziwi opieszałość w pociągnięciu winnych do sprawiedliwości – dodałem coś od siebie, prawdopodobnie zaogniając konflikt i żywe dyskusje. Nie dopowiedziałem, że przecież w głównej mierze chodziło o rozlew arystokratycznej krwi, wszyscy zdawaliśmy sobie z tego sprawę. Musiałem też poprzeć Alpharda, bo wyglądało na to, że reszta towarzystwa nie była aż tak pewna tego, że przecież winni powinni zostać ukarani. Zamiast tego mogliśmy się obawiać, że podobni szaleńcy nastaną na nasze życie. Choć to było mocno nad wyrost, a prawda leżała całkowicie gdzie indziej, musieliśmy sprawiać pozory zlęknionych o przyszłość obywateli. Pokiwałem więc smutno głową na wszelkie opinie brata, ale nie dolewając już więcej oliwy do ognia. Dyskusja rozpoczęła się sama, niektórzy byli nią tak zajęci, że nie zorientowali się w naszym odłączeniu od głównego nurtu rozmowy. Właściwie zamierzałem odejść od nich całkiem, by uraczyć się kolejną porcją alkoholu, ale pytanie, jakie wybrzmiało, zatrzymało mnie w biegu. – Oczywiście, że wiem – odparłem spokojnie, od razu zastanawiając się nad powodami poruszenia tego tematu. – To nie jej wina – kontynuowałem beznamiętnie. – Nie przestałem darzyć ją sympatią – dodałem uzupełniająco. Nie kierowało mną współczucie, choć tak mogło się wydawać, gdy żaden z lordów nie zechciał poprosić kobiety do tańca. Może dziś się niejako z nią utożsamiałem pozostając tym odrzuconym. Zupełnie jak nie dumny Black. Co do misji Rycerzy… nie zastanawiałem się nad tym, to nie było moje zadanie. Nie chciałem nawet przykładać do tego ręki. – Powinienem według ciebie obawiać się konsekwencji? – Tym razem to ja zdecydowałem się na pytanie.
Lupus Black
Lupus Black
Zawód : Uzdrowiciel na oddziale urazów pozaklęciowych
Wiek : 26
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Kawaler
Szedł podróżny w wilczurze, zaszedł mu wilk drogę.
"Znaj z odzieży - rzekł człowiek - co jestem, co mogę".
Wprzód się rozśmiał, rzekł potem człeku wilk ponury;
"Znam, żeś słaby, gdy cudzej potrzebujesz skóry".
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej

Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t4105-lupus-black https://www.morsmordre.net/t4189-lupusowa https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f184-grimmauld-place-12 https://www.morsmordre.net/t4464-skrytka-bankowa-nr-1060#95257 https://www.morsmordre.net/t4398-lupus-black#94303
Re: Palarnia [odnośnik]20.11.19 23:20
Dobrze wiedział, że jego młodszy brat nie należy do osób zbytnio wylewnych, ale poniekąd przykre było to, że przez te wszystkie lata jeszcze się nie nauczył tego, że tłumienie w sobie wszystkiego nie jest zdrowe. Komuż mógł wyjawiać bardziej skryte myśli i żale, jeśli nie własnemu krewniakowi? Jednak pomiędzy Blackami trudno wykształcić bliską więź, która mogłaby opierać się na zaufaniu wręcz bezgranicznym, kiedy od zawsze uczeni byli oceniać innych według nieskończenie wielu miar. Błędów nie należało wybaczać, żadna myśl nie miała prawa być skażona zwątpieniem. Gdy Alphard zdołał całkowicie zaakceptować te prawdy, jego życie stało się o wiele prostsze. Toczona ciągle wewnętrzna walka ze sztywną hierarchią wartością zbyt długo już go wyniszczała; prędzej czy później musiał wybrać jedną stronę i na swoje szczęście stanął przy konserwatywnych poglądach, wreszcie nie obawiając się skrajności w ich wyrażaniu. Pod wodzą Czarnego Pana szlachta tak wiele mogła dokonać, on sam mógł nabrać więcej godności, musiał tylko się wykazać i wreszcie sięgnąć po prawdziwą potęgę. To wcale nie znaczyło, że zaczął stąpać po ścieżce usłanej różami, była ona co najwyżej nieco mniej wywrotowa od tej drugiej, na której odciąłby się radykalnie od swych korzeni, wychowania, dając się zwieść równościowym hasłom.
Przyglądał się bratu i ruszył za nim, o kilka kroków odsuwając się od rozemocjonowanego dyskusją towarzystwa. Sam rozpoczął temat dość niewdzięczny, który swą powagą naruszał lekką atmosferę panującą na sabacie, jednak miał tej nocy do zrealizowania pewne cele. Poruszenie kilku lordów wspomnieniem głośnej tragedii uważał za jak najbardziej adekwatne posunięcie, które mogło pomóc w oczach niektórych zdyskredytować Biuro Aurorów. Nie bez powodu Malfoy co chwila na nowo podnosił inicjatywę zlikwidowania tego organu. Rycerze Walpurgii również zdawali sobie sprawę z tego, że to właśnie w szeregach aurorów kryje się istotny trzon Zakonu Feniksa. I to Wizengamot stał na drodze wielkich zmian. Chętnie pochłaniał wszelkie zasłyszane plotki o obradujących w ramach działalności tej instytucji sędziach, kompromitujące treści zapamiętując szybciej niż te pochlebne, choć takowych nie było za wiele. Jednak jego myśli w pewnej chwili zaczęły krążyć wokół jednej konkretnej sylwetki, a przed oczami jawiła się ciężarna dama okryta hańbą przez czyny zdrajcy.
Masz rację, nie jest niczemu winna – potwierdził spostrzeżenie Lupusa, wciąż zaintrygowany jego motywacją. – Po prostu przejawy bezinteresownej serdeczności są rzadkie w tak zacnym kręgu – stwierdził bez skrępowania, w końcu mówił szczerą prawdę i nie bał się tego, choć wiele par uszu mogło skrycie przysłuchiwać się tej rozmowie i szybko zrozumieć, o kim to mówią, choć rodowe nazwisko nie zdążyło paść, a Alphard nie zamierzał tego zmieniać. Dostrzegał niechęć brata do scenariusza wykorzystania lady Carrow do zagrożeniu zdrajcy, lecz nie był to przecież najdrastyczniejszy krok, jaki Rycerze Walpurgii mogli podjąć. Mogli żałować wzgardzonej szlachcianki, jednak mieli znacznie ważniejsze powinności. – Nie sądzę, aby miały cię spotkać jakiekolwiek reperkusje z tego powodu – odrzekł po krótkiej chwili namysłu, w końcu to inne osoby deklarowały, że zbliżą się do damy pod różnymi pretekstami, do nich z kolei należały inne sprawy. Kolejne spotkanie z pewnością wskaże bardziej konkretne kierunki dla ich działań, a przynajmniej na to liczył Alphard, kiedy wciąż działał zachowawczo. Wciąż nie dane mu było prawdziwie wykazać się w boju; o tej jednej nieudanej próbie podczas walki przy źródle anomalii wolałby zapomnieć. – Obaj zobowiązaliśmy się wesprzeć wielkie dzieło – czuł potrzebę przypomnieć o tym nie tylko Lupusowi, ale również sobie, a do jego głosu wdarła się zarówno duma, jak również cień obawy przez sprawieniem zawodu.
Pochwycił jeden z kieliszków z szampanem i upił łyk trunku, po czym uśmiechnął się lekko, chcąc odejść od poważnych tematów, których i tak nie mogliby rozwinąć w tym momencie, bo mieli zbyt wielu świadków wokół siebie. – Chyba zdecyduję się skraść jakiejś damie taniec – zadeklarował się żartobliwie, spojrzeniem sunąć po męskim gronie już z lekkim znudzeniem. – Albo wreszcie udam się do słynnego labiryntu, który ponoć był świadkiem wielu czułych wyznań – słyszał o atrakcjach czekających w tym miejscu, ale nigdy wcześniej z nich sam nie skorzystał. Zdradzając jednak własne plany był ciekaw tych czynionych przez Lupusa.
Alphard Black
Alphard Black
Zawód : specjalista ds. stosunków hiszpańsko-brytyjskich w Departamencie MWC
Wiek : 29
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Kawaler
step between the having it all
and giving it up
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej

Martwi/Uwięzieni/Zaginieni
Martwi/Uwięzieni/Zaginieni
https://www.morsmordre.net/t5607-alphard-black https://www.morsmordre.net/t5622-tezeusz#131593 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f184-grimmauld-place-12 https://www.morsmordre.net/t5636-skrytka-bankowa-nr-1378 https://www.morsmordre.net/t5637-a-r-black
Re: Palarnia [odnośnik]10.01.20 20:28
Nie było zdrowe, ale za to wymagane. Ojciec uczył nas odkąd pamiętam, że emocje są słabością i nie powinniśmy ich okazywać na forum publicznym. To zawsze ma prowadzić do nieszczęścia, gdy wrogowie wykorzystają naszą nieuwagę do własnych celów. W końcu nikomu nie można ufać; rody z zapleczem sojuszniczym nawet jeśli nie były jedynie nikłą garstką, to zawsze mogły rozpaść się w drobny mak. Ich nici z nami związane nie są zbyt mocne, jak zawsze twierdził. Niektóre budowane na przestrzeni wieków wspólnej historii mogłyby budzić zaufanie, ale z pewnością to jedynie kropla w oceanie pełnym rekinów gotowych do rzucenia się na pożarcie, gdy wyczują odrobinę krwi. Powinienem więc wiedzieć lepiej lub przynajmniej wierzyć jego osądom i po prostu działać zgodnie z wyrażanymi dobitnie zachciankami. Dotąd nie miałem z tym problemu, usilnie próbując iść w ślady Cygnusa oraz omijać ekscentryzm Alpharda, ale życie po raz kolejny pokazało jak mocno potrafi być nieprzewidywalne. Przecież kto spodziewałby się, że ten drugi przejdzie tak głęboką przemianę, a ja zostanę tym, który powoli niszczeje? Nie tylko w tym jednym jedynym aspekcie? Coraz więcej ponurych myśli pojawiało się w głowie, ale na szczęście odnalazłem sposób na to, by choć na chwilę się ich pozbyć. Nawet przebywanie wśród innych ludzi, niekoniecznie pozwalając sobie na jakiekolwiek interakcje, pozwalało na odczuwanie odrobiny ulgi. Nie zastanawiałem się nad tym czy brat poczuł się dotknięty brakiem wzmianek na temat szczerych odczuć, ale nie chciałem odkrywać się całkowicie. Wiedziałem, że mogłem mu zaufać, ale mimo to wolałem zachować minimum prywatności. Cóż, nie na długo.
Rozmowa o polityce jakkolwiek interesująca, szybko mi się znudziła. Może to kwestia towarzystwa, tematu, a może po prostu mnie samego; wypadłem ostatnio z politycznej sceny dając pochłonąć się karierze. To nic złego, oczywiście, że nie, po prostu stałem się trochę zardzewiały na tym polu. Miałem nadzieję, że znów wkręcę się w życie towarzyskie wyższych sfer, bo to zawsze oznaczało mniej lub bardziej wyraźne podłoże dla tego typu tematów. Wystarczyło znów nabrać tempa, jak sobie powtarzałem podczas sięgania po kolejną szklankę alkoholu. Tym razem z daleka od kłócących się lordów, ale nie tak daleko od innych skupisk gości, którzy na pewno z zainteresowaniem śledzili każde rozmowy toczące się dookoła. W tym naszą, ale o dziwo mi to nie przeszkadzało. Nie czułem się jak skandalista.
Patrzyłem na Alpharda uważnie, jakoś mimowolnie analizując mowę ciała oraz wypowiadane między nami słowa, choć nie musiałem, nie zamierzał mnie okłamywać, tak? Lub w to chciałem mocno wierzyć. Wzruszyłem ramionami. – Nie jestem bez serca. Zostałem uzdrowicielem – stwierdziłem pozornie beznamiętnie, ale prawda była taka, że zdarzało mi się wyłamywać ze schematu niewzruszonego Blacka. Dziś jeszcze intensywniej niż kiedykolwiek dotąd. – Poza tym to nic złego kogoś lubić – dodałem, choć nie wiedziałem dlaczego i po co. Niby oczywistość, ale w tej sytuacji nic nie miało być proste. Bo i sprawa lady Carrow nie była łatwa. Nie w zestawieniu planów Rycerzy wobec niej. Nie zamierzałem nikomu wchodzić w drogę ani spowiadać się szlachciance z czegokolwiek, więc nie stanowiłem zagrożenia. Prawdopodobnie. Skinąłem więc głową ugodowo nim zamoczyłem usta w alkoholu. Na obie wypowiedzi. Tak, zobowiązaliśmy się. Kolejne więzy krępujące wolność; za późno na wątpliwości. Z ulgą przywitałem zmianę tematu konwersacji na lżejszy, odetchnąłem z wyraźnym zadowoleniem. Mniej myślenia, więcej mówienia. – Jakiejś czy tej konkretnej? – podchwyciłem wreszcie, decydując się nawet na lekko rozbawiony ton. Może czas najwyższy, bym to ja podpytał brata o sprawy sercowe. – Byłem w nim niedawno. Faktycznie zjawiskowy, pełen niespodzianek – dodałem, pomijając towarzystwo w jakim się znalazłem. Chyba nie wypadało o nim wspominać. – Jednak twoje słowa sugerowałyby, że czułe wyznania również zamierzasz skierować do kogoś konkretnego – rzuciłem zaczepnie, ciekaw czy rozmijałem się z prawdą. Z drugiej strony nie spodziewałem się jej usłyszeć, za dużo wokół ludzi.
Lupus Black
Lupus Black
Zawód : Uzdrowiciel na oddziale urazów pozaklęciowych
Wiek : 26
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Kawaler
Szedł podróżny w wilczurze, zaszedł mu wilk drogę.
"Znaj z odzieży - rzekł człowiek - co jestem, co mogę".
Wprzód się rozśmiał, rzekł potem człeku wilk ponury;
"Znam, żeś słaby, gdy cudzej potrzebujesz skóry".
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej

Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t4105-lupus-black https://www.morsmordre.net/t4189-lupusowa https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f184-grimmauld-place-12 https://www.morsmordre.net/t4464-skrytka-bankowa-nr-1060#95257 https://www.morsmordre.net/t4398-lupus-black#94303
Re: Palarnia [odnośnik]01.02.20 20:27
Jakoś nigdy nie podejrzewał Lupusa o to, że został uzdrowicielem z powodu miłosierdzia i to takiego, co odczuwa się na równi wobec wszystkich potrzebujących pomocy medycznej. Przeciwnie, czuł, że jego brata może w tym zawodzie pociągać przede wszystkim możliwość decydowania o czyimś losie, to ciągłe obserwowanie cudzych słabości w czasie dogłębnego zranienia czy choroby. Ale może rzeczywiście musiał nosić gdzieś głęboko w sobie znamiona współczucia dla innych, tych mniej zaradnych i bezbronnych. To jednak wiedział już tylko sam Lupus.
W tym przypadku to może i nic złego – odparł z powagą malującą się na jego twarzy, lecz udało mu się uciec od tego, aby zabrzmieć tak, jakby rzucał przestrogą i to całkowicie zbyteczną, jak mu się wydawało. Czyż nie ma do czynienia z rozważnym szlachcicem, który doświadczył dokładnie takiego samego wychowania co on sam? Im obu wtłoczono do głowy te same wartości i zasady postępowania. Sympatyzowanie z lady Carrow, nawet jeśli wzgardzoną przez zdrajcę, nie było właściwie niczym zdrożnym. Dlaczego jednak Lupus właśnie ku niej zdecydował się kierować więcej uprzejmości niźli względem innych dam? To już rozbudzało ciekawość Alpharda, który zdecydował się jednak jej nie ujawniać. Pozostawało mu przypuszczać, że może jednak Lupus miał więcej okazji zamówić słowo ze szlachcianką z rodu zaprzyjaźnionego z Blackami. Był w zbliżonym do niej wieku, teoretycznie mogli rozmawiać z większą łatwością na wspólne tematy, choćby o zakończeniu edukacji lub urokach debiutu na pierwszym sabacie. Zdecydował się jednak przejść do innego tematu, wybierając całkiem wdzięczny, skoro młodszy brat
Jakiejkolwiek – odparł spokojnie, nie czując się sprowokowanym drobnym zabiegiem poczynionym przez brata, aby nakłonić go do mówienia, choć udzieliło mu się jego rozbawienie. Między sobą mogli chociaż w tak szczątkowy sposób żartować z powinności młodych lordów obcujących na salonach. Ale pod swobodną odpowiedzią kryło się coś znacznie głębszego, co starszy z braci chował w sobie, dopiero zaczynając być świadomym kolejnej słabości, co rodziła się stopniowo i bez jego woli. Tylko jedna konkretna dama przyszła mu na myśl i właśnie z tą jedną nie zamierzał tańczyć ponownie, bo błąd ten już popełnił podczas świątecznego balu wydanego przez francuskiego ambasadora. Choć był skłonny właśnie ją zaprosić do wspólnego zwiedzania labiryntu. Jakiż to niedorzeczny pomysł zalągł mu się w głowie. – I jakież to atrakcje spotkały cię po drodze? – dopytał z jawną ciekawością, w pełni świadomie nie próbując rozpytywać o to, kto towarzyszył mu w trakcie wędrówki, lecz nie zamierzał o tej sprawie po prostu zapomnieć. Pytanie o to nadejdzie później, kiedy emocje opadną i im obu uda się wystarczająco odpocząć po całym tym spędzie. Ale w tej chwili mógł czerpać z nabytych już przez Lupusa doświadczeń. – Moje motywy są bardziej niecne – odparł zuchwale, jakby mogło być na sabacie coś gorszego od wodzenia na pokuszenie jednej ze szlachetnych dam w najdalszych zakątkach labiryntu. Lupus znał go na tyle dobrze, aby wiedzieć, że nie jest skłonny do rozpoczynania flirtów, potrafił jednak odnaleźć się wystarczająco dobrze w kobiecym towarzystwie, jeśli wymagała tego sytuacja. – Jestem niezmiernie ciekaw cudzych wyznań, a nie wypada samotnie wchodzić do labiryntu. Pora poszukać dla siebie towarzyszki – uśmiechnął się zawadiacko i bez gorących pożegnań opuścił palarnię, aby jednym z eleganckich korytarzy ruszyć do innej komnaty. Gdzie w połowie drogi przemknął mu obok cień znajomej sylwetki, za którym ruszył bezwiednie, może zbyt ufnie.

| z tematu
Alphard Black
Alphard Black
Zawód : specjalista ds. stosunków hiszpańsko-brytyjskich w Departamencie MWC
Wiek : 29
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Kawaler
step between the having it all
and giving it up
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej

Martwi/Uwięzieni/Zaginieni
Martwi/Uwięzieni/Zaginieni
https://www.morsmordre.net/t5607-alphard-black https://www.morsmordre.net/t5622-tezeusz#131593 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f184-grimmauld-place-12 https://www.morsmordre.net/t5636-skrytka-bankowa-nr-1378 https://www.morsmordre.net/t5637-a-r-black
Re: Palarnia [odnośnik]12.08.21 21:14
Drzwi są zamknięte
Temat tymczasowo wyłączony z rozgrywki.
Mistrz gry
Mistrz gry
Zawód : -
Wiek : -
Czystość krwi : n/d
Stan cywilny : n/d
Do you wanna live forever?
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Palarnia Tumblr_mduhgdOokb1r1qjlao4_500
Konta specjalne
Konta specjalne
http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/t475-sowa-mistrza-gry#1224 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 http://morsmordre.forumpolish.com/ https://www.morsmordre.net/t2762-skrytki-bankowe-czym-sa#44729 http://morsmordre.forumpolish.com/f124-woreczki-z-wsiakiewki
Palarnia
Szybka odpowiedź
Uprawnienia

Nie możesz odpowiadać w tematach