Your sweet escape
Strona 1 z 2 • 1, 2
AutorWiadomość
Mając 19 lat, postanowiłem zaryzykować i zacząć zwiedzać świat, naśladując ulubionych i nieustraszonych bohaterów. Nie bałem się zostawić przeszłości, lecz dziwnym trafem, ta nie pozwalała o sobie zapomnieć. Wydaje mi się, że odnalazłem swoje powołanie; dokonałem właściwego wyboru. Zbyt długo zajęło mi zrozumienie, że czas nie odtwarza tego, co tracimy.
▲Urodzony w 1926 roku, syn obecnego szefa Biura Aurorów Kierana Rinehearta i pięknej uzdrowicielki. ▲ Hogwart, Ravencalw 1938 - 1944 ▲ W 1946 roku opuścił dom rodzinny, znikając na kolejne 11 lat▲Przez pierwsze dwa lata podróżował na statku rodu Macmillan, pomagając w rodzinnym interesie, spędzając ten czas głównie na terenach Francji i Włoch▲Pośredniczył w handlu roślinami do magicznych ingrediencji ▲ Podczas pobytu w Bułgarii, poznał swojego mentora, który uczył go skomplikowanej i trudnej techniki Łamania Klątw, zabierał w podróże po świecie, gdzie kształcił swoje umiejętności na terenach: Egiptu, Arabii Saudyjskiej, Indii i wielu innych ▲ Pod koniec grudnia 1956 powraca do Anglii, aby zacząć nowe życie ▲ Pasjonat zielarstwa oraz początkujący naukowiec
The sounds of rain
Jacqueline Rineheart
If you hurt my sister I will kill you with my bare hands
Justine Tonks
We looked at each other a little to long to be just friends
[bylobrzydkobedzieladnie]
My biggest fear is that eventually you will see me, that way I will see
myself
Ostatnio zmieniony przez Vincent Rineheart dnia 08.03.21 0:06, w całości zmieniany 93 razy
Vincent Rineheart
Zawód : łamacz klątw, zielarz, dostawca roślinnych ingrediencji, rebeliant
Wiek : 32
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Kawaler
Za czyim słowem podążył tak czule, że się odważył na tę
podróż groźną, rzucił wyzwanie wzburzonemu morzu?
podróż groźną, rzucił wyzwanie wzburzonemu morzu?
OPCM : 30
UROKI : 31 +6
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 0
CZARNA MAGIA : 0 +2
ZWINNOŚĆ : 5
SPRAWNOŚĆ : 6 +3
Genetyka : Czarodziej
Zakon Feniksa
NO W KOŃCU
siema Vinnie, byliśmy w tym samym domu i jestem najlepszą - jedną z - przyjaciółką Twojej siostry. Pewnie nie raz na wakacje bywałam u was w domu na noc i rano miałeś tą przyjemność pogadać ze mną przy śniadaniu - chociaż miałeś ku temu okazję tez przez cały rok przy naszym wspólnym stole a jestem super (zapytaj Jackie)
możesz nauczyć mnie Run obiecuję być pod wrażeniem i niewiele rozumieć.
Pokombinujmy coś bo fajny jesteś
EDIT: teraz trochę nawet z nimi mieszkam, także ten
siema Vinnie, byliśmy w tym samym domu i jestem najlepszą - jedną z - przyjaciółką Twojej siostry. Pewnie nie raz na wakacje bywałam u was w domu na noc i rano miałeś tą przyjemność pogadać ze mną przy śniadaniu - chociaż miałeś ku temu okazję tez przez cały rok przy naszym wspólnym stole a jestem super (zapytaj Jackie)
możesz nauczyć mnie Run obiecuję być pod wrażeniem i niewiele rozumieć.
Pokombinujmy coś bo fajny jesteś
EDIT: teraz trochę nawet z nimi mieszkam, także ten
The Devil whispered in my ear, you are not strong enough to withstand the Storm. Today I whispered in the Devil's ear,
I am the Storm.
Justine Tonks
Zawód : auror, rebeliant
Wiek : 29
Czystość krwi : Mugolska
Stan cywilny : Panna
The gods will always smile on brave women.
Like the valkyries, those furies who men fear and desire.
Like the valkyries, those furies who men fear and desire.
OPCM : 58 +2
UROKI : 36 +6
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 7 +3
TRANSMUTACJA : 6
CZARNA MAGIA : 0
ZWINNOŚĆ : 15
SPRAWNOŚĆ : 5
Genetyka : Metamorfomag
Zakon Feniksa
Czuję się wyróżniony.
Каранфиле, цвијеће моје
да сам Богд'о сјеме твоје.
Ја бих знао гдје бих цвао,
мојој драгој под пенџере.
Кад ми драга иде спати,
каранфил ће мирисати,
моја драга уздисати
да сам Богд'о сјеме твоје.
Ја бих знао гдје бих цвао,
мојој драгој под пенџере.
Кад ми драга иде спати,
каранфил ће мирисати,
моја драга уздисати
Anthony Macmillan
Zawód : Podróżnik i wynalazca nowych magicznych alkoholi dla Macmillan's Firewhisky
Wiek : 32
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Żonaty
Na zdrowie i do grobu
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Nieaktywni
Mój Vincent!!!
Kocham cię cały czas, chociaż wydawało mi się, że czułam tylko złość i żal po twojej ucieczce. Niedawno zdałam sobie sprawę z tego, że była to po prostu tęsknota. Wciąż obawa o twoje życie tkwi bolesną zadrą gdzieś z tyłu mojej głowy i mam nadzieję, że mimo anomalii i całego szaleństwa, trzymasz się świata żywych niezwykle mocno. W końcu jesteś Rineheartem, choć wyklętym - krew to krew!
Czekam na naszą latarnię morską mocniutko!
Kocham cię cały czas, chociaż wydawało mi się, że czułam tylko złość i żal po twojej ucieczce. Niedawno zdałam sobie sprawę z tego, że była to po prostu tęsknota. Wciąż obawa o twoje życie tkwi bolesną zadrą gdzieś z tyłu mojej głowy i mam nadzieję, że mimo anomalii i całego szaleństwa, trzymasz się świata żywych niezwykle mocno. W końcu jesteś Rineheartem, choć wyklętym - krew to krew!
Czekam na naszą latarnię morską mocniutko!
pora, żebyś ty powstał i biegł, chociaż ty nie wiesz,
gdzie jest cel i brzeg,
ty widzisz tylko, że
ogień świat pali
Jackie Rineheart
Zawód : auror
Wiek : 27
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Panna
only now do i see the big picture
but i swear that
these scars are
fine
but i swear that
these scars are
fine
OPCM : 25+3
UROKI : 10+2
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 0
CZARNA MAGIA : 0
ZWINNOŚĆ : 12
SPRAWNOŚĆ : 14
Genetyka : Czarownica
Sojusznik Zakonu Feniksa
Nie mamy ze sobą wiele wspólnego, chociaż i ja jestem przyjaciółką Twojej siostry. Byłam typem awanturnika, który mieszał się we wszystkie możliwe konflikty — w przeciwieństwie do Ciebie, byłam obrońcą uciśnionych, buntownikiem, nie bałam się stawiać silniejszym, chociaż nie miałam z nimi żadnych szans — i obrywać przy tym. Chodziłam do Gryffindoru i jestem młodsza od Ciebie. Pewnie na tyle, że nie zwróciłam nigdy Twojej uwagi, a może właśnie głośnym po starszym bracie i dźwięcznym wdawaniu się we wszystkie konflikty, stając w obronie szkalowanych i obrażanych czarodziejów przez ślizgonów uznawanych za gorszego sortu wzbudzałam w Tobie niechęć. Bo byłam głośna i było mnie wszędzie pełno, mogłam być więc dla Ciebie irytująca. A później nie mieliśmy szans się spotkać, ale ja na pewno wiele słyszałam o Tobie od Jackie, a po Twojej ucieczce wspierałam ją w trudnych chwilach i wyzywałam Cię od najgorszych, nie rozumiejąc jak mogłeś zostawić rodzinę. Za Twoją siostrą stałam i zawsze będę stać murem i pewnie po Twoim powrocie będę czuć względem Ciebie złość, że musiała przez Ciebie cierpieć i tęsknić. Może więc rozpoczniemy relację od tych drobnych uszczypliwości, od docinków — jakbyśmy się dopiero po znali, a jednocześnie znali wcześniej choć nic nas nigdy nie łączyło. Będę następować ci na odciski złośliwie, z troski o Twoją siostrę. Co ty na to?
Here stands a man
With a bullet in his clenched right hand
Don't push him, son
For he's got the power to crush this land
Oh hear, hear him cry, boy
Justine - myślę, że nie sposób było Cię nie zauważyć - biorąc pod uwagę fascynującą umiejętność, którą obserwowałem. Niezmiernie ciekawym doświadczeniem było zobaczyć coś takiego na żywo, poza opowieściami innych świadków metamorfomagii. Dodatkowo byłaś żywiołowa, gadatliwa, pewnie nie raz próbowałaś na mnie swojego urzekającego daru, chcąc zdobyć jak najwięcej męskiego uznania. Lecz ja, dziwnym trafem, zawsze się opierałem chcąc zatrzymać te relację na przyzwoitym poziomie, a może tylko tak mi się wydawało? Mogłem przez jakiś czas dawać Ci korki, czy to ze Starożytnych Run, czy też z innych przedmiotów. Kibicowałem Ci na meczach, chociaż nigdy za nimi nie przepadałem - siedziałem wciśnięty w kąt, czytając nową pozycje z biblioteki szkolnej. Cieszyłem się, że siostra ma tak oddaną przyjaciółkę. Kiedy byłaś pod naszym dachem, nie szczędziłem przytyków, czy wykorzystywania informacji, które w jakiś sposób Cię drażniły. Uwielbiałem wywoływać w Tobie złość i patrzeć jak włosy przybierają kolor soczystej purpury. Pewnie nie raz byłaś świadkiem domowych kłótni nie do końca wiedząc co się tak naprawdę dzieje. Może jako jedna z nielicznych chciałaś w pełni poznać mój motyw postępowania? Może mieliśmy raz specyficzną sytuację, gdzie dziwnym trafem wygadałem Ci wszystkie swoje rozterki? Później było tylko gorzej - zniknąłem i zostawiłem rodzinę na pastwę wszystkiego. Zapewne znam się również z Twoimi braćmi. Na pewno nie pominę ich w relacjach. Nie wiem jaki miałaś do mnie stosunek i jak wiele się zmieniło. Tutaj musimy to doprecyzować i znaleźć połączenie. Nie wiem czy dogadam się z rodziną. Jeśli zobaczę Cię w naszym domu, na pewno będę zaskoczony, zdezorientowany. Nie wiem czy obdarzę Cię uśmiechem, ale możesz być pewna, że będę chciał naprawiać wszystko co wyrządziłem, bo bardzo się zmieniłem.
EDIT: Mamy no prawie ten sam składnik amortencji
Anthony - i słusznie się czujesz! Jesteś i byłeś mi najbliższy podczas moich nieprzemyślanych propozycji, które Ci składałem. Mimo mojego dawnego, dość spokojnego usposobienia, często zaskakiwałem Cię propozycjami, które podłapywałeś, lub skutecznie bojkotowałeś, prawdopodobnie ratując nam życie. Bardzo wiele zdarzyło się w szkole. Bardzo usilnie pragnąłem, żebyś spełnił swoje marzenia, chociaż mogłem tego nie pokazywać. Wiem, że były między nami zgrzyty i sprzeczności, ale wiedziałem, że finalnie jesteś w stanie mi pomóc. Dlatego też to do Ciebie zwróciłem się w najbardziej przełomowym momencie mojego życia - i nie zawiodłem się. Dzięki Twojej rodzinie rozpocząłem nowy rozdział, a Ty stałeś się łącznikiem między przeszłością, a teraźniejszością. Mam wrażenie, że moja sowa z zamkniętymi oczami mogłaby trafić do Twojego lokum. Pomagałem Ci w przezwyciężeniu rozterek, o których co nieco wiedziałem. Chciałem odwdzięczyć się poprzez pomoc w rozkręceniu rodzinnego biznesu. Wiem, że później zniknąłem zafascynowany nowymi możliwościami magicznymi, ale zawsze starałem się zostawić po sobie znak. Powiedź mi jak to widzisz i w którym momencie mogłem przydać Ci się najbardziej?
Jackie - najdroższa siostro! Wiem, że nie pozostawiłem po sobie dobrego wrażenia. Wiem też jakie sytuacje obserwowałaś na co dzień i obecnie nie jestem z tego dumny. Nie dawałem Ci dobrego przykładu, a Ty byłaś za młoda żeby mnie zrozumieć, postawić się w mojej sytuacji i czuć to samo, co czułem przez kolejne lata. Do tego byłem przekonany, że staniesz po stronie ojca, który w pewnym momencie poświęcił Tobie całkowitą uwagę. Niemniej jednak zawsze w głębi duszy martwiłem się o Twoje poczynania, przeżycia i dorastanie. Nie chciałem żebyś do końca życia pozostawała świadkiem kłótni, nieporozumień i gorzkich sów - dlatego bez słowa usunąłem się z waszej przestrzeni, robiąc to w typowym dla siebie stylu. Starałem się zapomnieć, lecz przeszłość była silniejsza. Nie potrafię policzyć ile razy pojawiałaś się w moich snach, a wszystkie listy, które od Ciebie otrzymałem, trzymam schowane bardzo głęboko. A teraz? Postanowiłem wrócić, przerażony tym co dzieje się wokół. Postanowiłem wziąć sprawy w swoje ręce i poczuć odpowiedzialność. Wiem, że minął lata zanim mi wybaczysz, a ja odpokutuje swoje winy, ale jesteś mi potrzebna! Bez Ciebie nie dam sobie rady.
Hannah - bardzo dobrze znam Twoje nazwisko, które wielokrotnie obiło mi się o uszy, nie tylko na szkolnych korytarzach, ale też poza nimi. Zdecydowanie bardziej z Waszej rodziny kojarzę Twojego brata - poprzez liczne sukcesy szkolne. Twoje istnienie nie było mi obce. Głównie przez odważne, głośne i szalone poczynania na korytarzach szkolnych. Unosiłem wtedy brwi zdezorientowany i zaniepokojony faktem, że bardzo dużo ryzykowałaś. Pewnie w tym samym czasie miałem wizje mojej siostry, która uczęszczała do tego samego domu. Bałem się, że przejmie te nawyki (jak dla mnie nie do końca stosowne) i wpadnie w tarapaty - do końca szkoły użerając się z zielonymi oprychami. Dlaczego byłem tak sceptyczny? Na trzecim roku sam buntowałem się wobec ich postępowania, ale wizyta w skrzydle szpitalnym oraz znamię, które pozostało do dnia dzisiejszego, skutecznie zmieniło moje postrzeganie. Może szepnąłem raz swojej siostrze, aby na Ciebie uważała, lecz ta zapewne nie słuchała. Pewnie nie podobało mi się, że spędza czas w Twoim towarzystwie, lecz nie miałem czasu na prawienie morałów. Faktycznie było to irytujące. Zapewne obserwowałaś naszą relację, porównując ją do swojej z Benem - dziwiło Cię jak bardzo mogą różnić się więzy tej samej krwi. Później uciekłem, a Ty czuwałaś przy mojej siostrze. Jestem jak najbardziej za tym, żeby rozpocząć relację tak, jak to przedstawiłaś! Będzie to ciekawe i super do rozwinięcia! Na początku na pewno Cię nie poznam, ale gdy usłyszę pierwsze, gorące słowa w swoją stronę, pamięć wróci natychmiastowo.
EDIT: Mamy no prawie ten sam składnik amortencji
Anthony - i słusznie się czujesz! Jesteś i byłeś mi najbliższy podczas moich nieprzemyślanych propozycji, które Ci składałem. Mimo mojego dawnego, dość spokojnego usposobienia, często zaskakiwałem Cię propozycjami, które podłapywałeś, lub skutecznie bojkotowałeś, prawdopodobnie ratując nam życie. Bardzo wiele zdarzyło się w szkole. Bardzo usilnie pragnąłem, żebyś spełnił swoje marzenia, chociaż mogłem tego nie pokazywać. Wiem, że były między nami zgrzyty i sprzeczności, ale wiedziałem, że finalnie jesteś w stanie mi pomóc. Dlatego też to do Ciebie zwróciłem się w najbardziej przełomowym momencie mojego życia - i nie zawiodłem się. Dzięki Twojej rodzinie rozpocząłem nowy rozdział, a Ty stałeś się łącznikiem między przeszłością, a teraźniejszością. Mam wrażenie, że moja sowa z zamkniętymi oczami mogłaby trafić do Twojego lokum. Pomagałem Ci w przezwyciężeniu rozterek, o których co nieco wiedziałem. Chciałem odwdzięczyć się poprzez pomoc w rozkręceniu rodzinnego biznesu. Wiem, że później zniknąłem zafascynowany nowymi możliwościami magicznymi, ale zawsze starałem się zostawić po sobie znak. Powiedź mi jak to widzisz i w którym momencie mogłem przydać Ci się najbardziej?
Jackie - najdroższa siostro! Wiem, że nie pozostawiłem po sobie dobrego wrażenia. Wiem też jakie sytuacje obserwowałaś na co dzień i obecnie nie jestem z tego dumny. Nie dawałem Ci dobrego przykładu, a Ty byłaś za młoda żeby mnie zrozumieć, postawić się w mojej sytuacji i czuć to samo, co czułem przez kolejne lata. Do tego byłem przekonany, że staniesz po stronie ojca, który w pewnym momencie poświęcił Tobie całkowitą uwagę. Niemniej jednak zawsze w głębi duszy martwiłem się o Twoje poczynania, przeżycia i dorastanie. Nie chciałem żebyś do końca życia pozostawała świadkiem kłótni, nieporozumień i gorzkich sów - dlatego bez słowa usunąłem się z waszej przestrzeni, robiąc to w typowym dla siebie stylu. Starałem się zapomnieć, lecz przeszłość była silniejsza. Nie potrafię policzyć ile razy pojawiałaś się w moich snach, a wszystkie listy, które od Ciebie otrzymałem, trzymam schowane bardzo głęboko. A teraz? Postanowiłem wrócić, przerażony tym co dzieje się wokół. Postanowiłem wziąć sprawy w swoje ręce i poczuć odpowiedzialność. Wiem, że minął lata zanim mi wybaczysz, a ja odpokutuje swoje winy, ale jesteś mi potrzebna! Bez Ciebie nie dam sobie rady.
Hannah - bardzo dobrze znam Twoje nazwisko, które wielokrotnie obiło mi się o uszy, nie tylko na szkolnych korytarzach, ale też poza nimi. Zdecydowanie bardziej z Waszej rodziny kojarzę Twojego brata - poprzez liczne sukcesy szkolne. Twoje istnienie nie było mi obce. Głównie przez odważne, głośne i szalone poczynania na korytarzach szkolnych. Unosiłem wtedy brwi zdezorientowany i zaniepokojony faktem, że bardzo dużo ryzykowałaś. Pewnie w tym samym czasie miałem wizje mojej siostry, która uczęszczała do tego samego domu. Bałem się, że przejmie te nawyki (jak dla mnie nie do końca stosowne) i wpadnie w tarapaty - do końca szkoły użerając się z zielonymi oprychami. Dlaczego byłem tak sceptyczny? Na trzecim roku sam buntowałem się wobec ich postępowania, ale wizyta w skrzydle szpitalnym oraz znamię, które pozostało do dnia dzisiejszego, skutecznie zmieniło moje postrzeganie. Może szepnąłem raz swojej siostrze, aby na Ciebie uważała, lecz ta zapewne nie słuchała. Pewnie nie podobało mi się, że spędza czas w Twoim towarzystwie, lecz nie miałem czasu na prawienie morałów. Faktycznie było to irytujące. Zapewne obserwowałaś naszą relację, porównując ją do swojej z Benem - dziwiło Cię jak bardzo mogą różnić się więzy tej samej krwi. Później uciekłem, a Ty czuwałaś przy mojej siostrze. Jestem jak najbardziej za tym, żeby rozpocząć relację tak, jak to przedstawiłaś! Będzie to ciekawe i super do rozwinięcia! Na początku na pewno Cię nie poznam, ale gdy usłyszę pierwsze, gorące słowa w swoją stronę, pamięć wróci natychmiastowo.
My biggest fear is that eventually you will see me, that way I will see
myself
Ostatnio zmieniony przez Vincent Rineheart dnia 28.08.19 13:50, w całości zmieniany 2 razy
Vincent Rineheart
Zawód : łamacz klątw, zielarz, dostawca roślinnych ingrediencji, rebeliant
Wiek : 32
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Kawaler
Za czyim słowem podążył tak czule, że się odważył na tę
podróż groźną, rzucił wyzwanie wzburzonemu morzu?
podróż groźną, rzucił wyzwanie wzburzonemu morzu?
OPCM : 30
UROKI : 31 +6
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 0
CZARNA MAGIA : 0 +2
ZWINNOŚĆ : 5
SPRAWNOŚĆ : 6 +3
Genetyka : Czarodziej
Zakon Feniksa
Synu! ( )
Nie byłem czułym ojcem. Próbowałem odnaleźć się w tej roli, ale po śmierci naszej ukochanej Abigail było to jeszcze trudniejsze zadanie. Sam zresztą wiesz jak było. Krzyki, awantury, rozkazy i zakazy. Chciałem wychować Cię tak, jak mnie wychowano; mi nikt nigdy nie dał swobody w wyborze życiowej drogi. Nawet przed samym sobą nie lubię przyznawać, że opuściłeś dom przeze mnie. Przez długie lata pozostawałeś niezagojoną raną, a samo wspomnienie o Tobie budziło we mnie gniew i żal. Zabroniłem Jackie pytać o Ciebie, unikałem mówienia o Tobie komukolwiek.
Naprawdę nie wiem, kiedy przyjdzie nam się spotkać ponownie i w jakich okolicznościach. Czasem myślałem o tym, jak mógłby wyglądać Twój powrót. Zapewne nie liczysz na przyjazne powitanie z mojej strony. I słusznie. W tych niespokojnych czasach jestem jeszcze bardziej podejrzliwy niż mogłeś zapamiętać. Przez wiele lat byłem przede wszystkim aurorem, teraz jestem szefem całego biura i odpowiadam już nie tylko za siebie. Dlatego będę uparcie nie dowierzał w jakiekolwiek dobre intencje z Twojej strony.
I w ogóle przybywam z lekkim opóźnieniem, ale lepiej późno niż wcale.
Nie byłem czułym ojcem. Próbowałem odnaleźć się w tej roli, ale po śmierci naszej ukochanej Abigail było to jeszcze trudniejsze zadanie. Sam zresztą wiesz jak było. Krzyki, awantury, rozkazy i zakazy. Chciałem wychować Cię tak, jak mnie wychowano; mi nikt nigdy nie dał swobody w wyborze życiowej drogi. Nawet przed samym sobą nie lubię przyznawać, że opuściłeś dom przeze mnie. Przez długie lata pozostawałeś niezagojoną raną, a samo wspomnienie o Tobie budziło we mnie gniew i żal. Zabroniłem Jackie pytać o Ciebie, unikałem mówienia o Tobie komukolwiek.
Naprawdę nie wiem, kiedy przyjdzie nam się spotkać ponownie i w jakich okolicznościach. Czasem myślałem o tym, jak mógłby wyglądać Twój powrót. Zapewne nie liczysz na przyjazne powitanie z mojej strony. I słusznie. W tych niespokojnych czasach jestem jeszcze bardziej podejrzliwy niż mogłeś zapamiętać. Przez wiele lat byłem przede wszystkim aurorem, teraz jestem szefem całego biura i odpowiadam już nie tylko za siebie. Dlatego będę uparcie nie dowierzał w jakiekolwiek dobre intencje z Twojej strony.
I w ogóle przybywam z lekkim opóźnieniem, ale lepiej późno niż wcale.
We can make it out alive under cover of the night; Trees are burning, ravens fly, smoke is filling up the sky,
WE ARE RUNNING OUT OF TIME
Kieran Rineheart
Zawód : Rebeliant, auror
Wiek : 54
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Wdowiec
I pochwalam tajń życia w pieśni
i w milczeniu,
Pogodny mądrym smutkiem
i wprawny w cierpieniu.
i w milczeniu,
Pogodny mądrym smutkiem
i wprawny w cierpieniu.
OPCM : 40 +5
UROKI : 30 +5
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 1
TRANSMUTACJA : 0
CZARNA MAGIA : 0
ZWINNOŚĆ : 10
SPRAWNOŚĆ : 20 +3
Genetyka : Czarodziej
Zakon Feniksa
Tato!
Brakowało mi Ciebie odkąd zacząłem rozumieć świat. Kiedy sięgam w najdalsze zakamarki pamięci Twoja młoda sylwetka wydaje się zamazana i nieobecna. Mam wrażenie, że przy wszystkich istotnych dla mnie sprawach, czuwała mama - opiekuńcza, troskliwa, ale przede wszystkim łagodna. Pewnie nie podobało Ci się, że czasami stawała w mojej obronie. Ale czyż nie darzyłeś jej największym uczuciem, które chowało wszelkie, okropne urazy? Jej śmierć uderzyła w nas okrutnie, powodując skrajne reakcje. Ja odosobniony, lękliwy, posępnie snujący się po korytarzu naszego mieszkania. I Ty - jeszcze bardziej władczy, zaborczy i wymagający, nie potrafiący znaleźć we mnie swojego powiernika. Nie wiem który z nas, przez cały czas wspólnej egzystencji obarczał siebie nawzajem większą winą - dla mnie to Ty byłeś oprawcą, ale czyż nie było to tylko, usprawiedliwiające, samolubne myślenie?
Okropnie boję się konfrontacji z Tobą i odwlekam ją w czasie. Mimo tego, że od niecałych 2 miesięcy jestem nieopodal, dopiero teraz odważyłem się nawiązać kontakt. Zacząłem od Jackie, pewnie tego nie pochwalasz, ale mam nadzieje, że mi pomoże, zrozumie, przebaczy. A może zabije? Jestem na to przygotowany. Pewnie przyjdzie czas na Ciebie. Nie wiem w jakich okolicznościach, nie wiem jak na mnie zareagujesz. Nie wiem czy przeżyję konfrontację z osobami mi najbliższymi, ale zaryzykuję! Będę odkupywał swoje winy, wyjaśniał błędy, łagodził rozterki nawet po śmierci. Możesz być tego pewien! Nie zasługuję na przebaczenie, ale może z litości przyjmiesz mnie jako syna marnotrawnego.
Nic nie szkodzi!
Brakowało mi Ciebie odkąd zacząłem rozumieć świat. Kiedy sięgam w najdalsze zakamarki pamięci Twoja młoda sylwetka wydaje się zamazana i nieobecna. Mam wrażenie, że przy wszystkich istotnych dla mnie sprawach, czuwała mama - opiekuńcza, troskliwa, ale przede wszystkim łagodna. Pewnie nie podobało Ci się, że czasami stawała w mojej obronie. Ale czyż nie darzyłeś jej największym uczuciem, które chowało wszelkie, okropne urazy? Jej śmierć uderzyła w nas okrutnie, powodując skrajne reakcje. Ja odosobniony, lękliwy, posępnie snujący się po korytarzu naszego mieszkania. I Ty - jeszcze bardziej władczy, zaborczy i wymagający, nie potrafiący znaleźć we mnie swojego powiernika. Nie wiem który z nas, przez cały czas wspólnej egzystencji obarczał siebie nawzajem większą winą - dla mnie to Ty byłeś oprawcą, ale czyż nie było to tylko, usprawiedliwiające, samolubne myślenie?
Okropnie boję się konfrontacji z Tobą i odwlekam ją w czasie. Mimo tego, że od niecałych 2 miesięcy jestem nieopodal, dopiero teraz odważyłem się nawiązać kontakt. Zacząłem od Jackie, pewnie tego nie pochwalasz, ale mam nadzieje, że mi pomoże, zrozumie, przebaczy. A może zabije? Jestem na to przygotowany. Pewnie przyjdzie czas na Ciebie. Nie wiem w jakich okolicznościach, nie wiem jak na mnie zareagujesz. Nie wiem czy przeżyję konfrontację z osobami mi najbliższymi, ale zaryzykuję! Będę odkupywał swoje winy, wyjaśniał błędy, łagodził rozterki nawet po śmierci. Możesz być tego pewien! Nie zasługuję na przebaczenie, ale może z litości przyjmiesz mnie jako syna marnotrawnego.
Nic nie szkodzi!
My biggest fear is that eventually you will see me, that way I will see
myself
Ostatnio zmieniony przez Vincent Rineheart dnia 27.08.19 23:46, w całości zmieniany 1 raz
Vincent Rineheart
Zawód : łamacz klątw, zielarz, dostawca roślinnych ingrediencji, rebeliant
Wiek : 32
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Kawaler
Za czyim słowem podążył tak czule, że się odważył na tę
podróż groźną, rzucił wyzwanie wzburzonemu morzu?
podróż groźną, rzucił wyzwanie wzburzonemu morzu?
OPCM : 30
UROKI : 31 +6
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 0
CZARNA MAGIA : 0 +2
ZWINNOŚĆ : 5
SPRAWNOŚĆ : 6 +3
Genetyka : Czarodziej
Zakon Feniksa
Oj nie sposób Miałeś z pewnością do tego sporo okazji - zwłaszcza w naszym Pokoju Wspólnym. Ogólnie zazwyczaj bywałam bezpośrednia, więc możliwe, że sama zainicjowałam nasz pierwszy kontakt Fakt, że się opierałeś z pewnością bardziej mnie nakręcał typowa ja w tamtym czasie, Te kroki były pewnie tylko wymówką - przynajmniej wtedy. Ale jednocześnie też, mogłeś poznać mnie podczas nich bardziej. Może dostrzegłeś że za czymś gonię, chociaż sama nie wiem za czym. Że jestem spokojna, kiedy pozwalam sobie na chwilę odpocząć. Cicha, nawet trochę krucha. Jakbym miała dwie twarze, dwie osobowości. Nieustraszonej trochę szalonej bohaterki i poszukiwacza schronienia. Może dostrzegłeś, jak udaje mi się dostrzegać we wszystkim coś pięknego. Jak zachwycam się ciepłym deszczem, albo tęczą, którą nie raz przybierały moje włosy. Miałam w sobie tą żądzę, tą radość, tą chęć, nic dziwnego że ludzie do mnie lgnęli. Miałam też coś w oku i co jakiś widać mnie było u boku innego chłopca. Ale nikt nie potrafił mnie zatrzymać, bo ciągle zdawałam się gdzieś biec, czegoś szukać. Może powiedziałeś mi kiedyś, że tak się nie da ciągle, że kiedyś trzeba się zatrzymać, że powinnam znaleźć sobie kogoś dobrego i jego się trzymać. Ale wtedy nic z tego nie zrozumiałam.
Może wkurzałeś mnie z tymi mądrymi słówkami, chociaż wtedy nie rozumiałam dlaczego. Nie rozumiałam, że miałeś rację, albo nie chciałam byś ją miał. Przecież, postój nie przynosił rozwóju, a świata było tak wiele. Nie było gładko, bardziej ostro, po krawędziach, po umiem w złość wpadłać równie szybko, co z niej wychodzić. Więc pewnie udawało ci się mnie prowokować wedle własnych zachcianek.
Niewiele rozumiałam z tych kłótni. A może wykluczałam siebie z rozumienia ich - nie były moją sprawą. Co sądzisz o nocy? Bo mnie od zawsze ona wbiła do siebie. Sen nigdy nie był dla mnie łatwy, moja głowa miała za dużo myśli, które atakowały nocami. Mogliśmy spędzać czasem takie razem w waszej kuchni, pijąc herbatę i czytając książki w i ciszy. A może wręcz przeciwnie, rozmawiając na trawie na zewnątrz. Pozwoliłam ci zrzucić to co cię bolało. Wiedziałam jedno - wolność była wszystkim co mamy.
Chyba trochę tęskniłam Vinnie. To… coś, było inne. Trochę dziwne, trochę dla mnie niezrozumiałe. Ale nie dałeś czasu na to, by zrozumieć to całkowicie. Wspierałam Jackie, była moją przyjaciółką. Tęskniła przecież też - bardziej niż ja. Mocniej postokroć. A ja? Milczałam, nie byłam sędzią w tej sprawie.
A teraz wróciłeś.
A ja już dawno przestałam być sobą. Moje włosy nie mienią się fearią barw. Są białe, jedynie lekki odcień błękitu który można dostrzec w refleksach zdradza, że nie są całkowicie normalnie. Jestem tak silna jak nigdy i tak krucha jak to tylko możliwe w tym samym czasie. Jestem gwardzistką, jestem zakonnikiem, jestem matką i przyszłą aurorką. A jednak, pogubiłam się we wszystkim trochę. Moje serce jest strzaskane. Moja dusza zaprzedana. Zrzekłam się swojej wolności dla lepszego świata. Znów biegnę, znów nie wiem gdzie. Wiem jedynie jaki będzie koniec.
Co do gry, możemy wpaść na siebie przypadkiem. Pewnie z początku w ogóle cię nie poznam. A może poznam od razu, zastanowię się. Chyba wytargam ci ucho, albo dwa. Ale teraz będzie już dobrze, nie? Bo wróciłeś
Możemy też poczekać jak się wam rozwinie wszystko i zagrać jak wpadasz na mnie w domu
PS. Widzę to tak - moja mama robiła najlepszą szarlotkę na ziemi. Jestem pewna, że kiedyś siłą wepchnęłam ci jej kawałek do ust. Kompletnie nie ma za co.
trochę mnie poniosło
Może wkurzałeś mnie z tymi mądrymi słówkami, chociaż wtedy nie rozumiałam dlaczego. Nie rozumiałam, że miałeś rację, albo nie chciałam byś ją miał. Przecież, postój nie przynosił rozwóju, a świata było tak wiele. Nie było gładko, bardziej ostro, po krawędziach, po umiem w złość wpadłać równie szybko, co z niej wychodzić. Więc pewnie udawało ci się mnie prowokować wedle własnych zachcianek.
Niewiele rozumiałam z tych kłótni. A może wykluczałam siebie z rozumienia ich - nie były moją sprawą. Co sądzisz o nocy? Bo mnie od zawsze ona wbiła do siebie. Sen nigdy nie był dla mnie łatwy, moja głowa miała za dużo myśli, które atakowały nocami. Mogliśmy spędzać czasem takie razem w waszej kuchni, pijąc herbatę i czytając książki w i ciszy. A może wręcz przeciwnie, rozmawiając na trawie na zewnątrz. Pozwoliłam ci zrzucić to co cię bolało. Wiedziałam jedno - wolność była wszystkim co mamy.
Chyba trochę tęskniłam Vinnie. To… coś, było inne. Trochę dziwne, trochę dla mnie niezrozumiałe. Ale nie dałeś czasu na to, by zrozumieć to całkowicie. Wspierałam Jackie, była moją przyjaciółką. Tęskniła przecież też - bardziej niż ja. Mocniej postokroć. A ja? Milczałam, nie byłam sędzią w tej sprawie.
A teraz wróciłeś.
A ja już dawno przestałam być sobą. Moje włosy nie mienią się fearią barw. Są białe, jedynie lekki odcień błękitu który można dostrzec w refleksach zdradza, że nie są całkowicie normalnie. Jestem tak silna jak nigdy i tak krucha jak to tylko możliwe w tym samym czasie. Jestem gwardzistką, jestem zakonnikiem, jestem matką i przyszłą aurorką. A jednak, pogubiłam się we wszystkim trochę. Moje serce jest strzaskane. Moja dusza zaprzedana. Zrzekłam się swojej wolności dla lepszego świata. Znów biegnę, znów nie wiem gdzie. Wiem jedynie jaki będzie koniec.
Co do gry, możemy wpaść na siebie przypadkiem. Pewnie z początku w ogóle cię nie poznam. A może poznam od razu, zastanowię się. Chyba wytargam ci ucho, albo dwa. Ale teraz będzie już dobrze, nie? Bo wróciłeś
Możemy też poczekać jak się wam rozwinie wszystko i zagrać jak wpadasz na mnie w domu
PS. Widzę to tak - moja mama robiła najlepszą szarlotkę na ziemi. Jestem pewna, że kiedyś siłą wepchnęłam ci jej kawałek do ust. Kompletnie nie ma za co.
trochę mnie poniosło
The Devil whispered in my ear, you are not strong enough to withstand the Storm. Today I whispered in the Devil's ear,
I am the Storm.
Justine Tonks
Zawód : auror, rebeliant
Wiek : 29
Czystość krwi : Mugolska
Stan cywilny : Panna
The gods will always smile on brave women.
Like the valkyries, those furies who men fear and desire.
Like the valkyries, those furies who men fear and desire.
OPCM : 58 +2
UROKI : 36 +6
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 7 +3
TRANSMUTACJA : 6
CZARNA MAGIA : 0
ZWINNOŚĆ : 15
SPRAWNOŚĆ : 5
Genetyka : Metamorfomag
Zakon Feniksa
Różnica wieku uniemożliwia nam znajomość z czasów szkolnych (Charlie zaczęła naukę dopiero w 1944 roku), a podróże Vincenta znajomość w wieku dorosłym - nie pozostaje nam więc nic innego jak poznanie się w fabule, ale mimo to coś chcę . Może kiedyś kupię od ciebie jakieś składniki roślinne (oczywiście jeśli masz je z legalnych źródeł)?
Mogę też podrzucić Jamie McKinnon, choć tam też różnica wieku stoi na drodze do znania się wcześniej, a choć ich ojcowie byli przyjaciółmi, to podejrzewam, że przez trudne relacje Vincenta z ojcem pewnie nie interesował się jego znajomymi ani ich dziećmi.
Lyannę też w sumie mogę dać, bo łamaczka klątw i też swego czasu podróżowała po Europie, więc może akurat ich ścieżki kiedyś się przecięły? O ile dobrze pamiętam u Lyanny było to jakoś w latach 1951 lub 52-54 lub coś koło tego, potem pracowała jako łamacz niezależny więc pewnie też czasem gdzieś jeździła.
Mogę też podrzucić Jamie McKinnon, choć tam też różnica wieku stoi na drodze do znania się wcześniej, a choć ich ojcowie byli przyjaciółmi, to podejrzewam, że przez trudne relacje Vincenta z ojcem pewnie nie interesował się jego znajomymi ani ich dziećmi.
Lyannę też w sumie mogę dać, bo łamaczka klątw i też swego czasu podróżowała po Europie, więc może akurat ich ścieżki kiedyś się przecięły? O ile dobrze pamiętam u Lyanny było to jakoś w latach 1951 lub 52-54 lub coś koło tego, potem pracowała jako łamacz niezależny więc pewnie też czasem gdzieś jeździła.
Best not to look back. Best to believe there will be happily ever afters all the way around - and so there may be; who is to say there
will not be such endings?
Super W takim razie czekam na naszą konfrontację
Here stands a man
With a bullet in his clenched right hand
Don't push him, son
For he's got the power to crush this land
Oh hear, hear him cry, boy
Just - moja droga, napiszę Ci coś na priv
Charlie - jestem jak najbardziej za żebyś była moją klientką. Moje składniki pochodzą z różnych źródeł (jeśli będą nielegalne to na pewno Ci o tym nie powiem), postaram się, żebyś mimo wszystko dostała te najlepsze, bo nie chcę odwalać fuszerki. Może pewnego razu udało mi się przywieźć dla Ciebie jakiś bardzo rzadki,ciężko dostępny składnik? Nie wiem jak było z ceną, ale na pewno się dogadamy. Może za to ja poproszę Cię kiedyś o jakiś eliksir? Jeżeli dowiem się, kto przekazał mi taki towar, na pewno się z nim rozprawię. Jeżeli poznasz, lub znasz moje nazwisko na pewno skojarzysz je z szefem biura aurorów i moją wyróżniającą się siostrą. Nie wiem czy od początku będziesz wiedzieć, że jesteśmy rodziną, ale kiedy doszłoby między nami do transakcji i wymiany, mogłabyś o to przypadkowo zapytać. Nie wiem czy chciałbym Ci cokolwiek mówić; na pewno byłbym iście zaskoczony.Myślę, że to może być nasza baza, a resztę (rozwinięcie), rozegramy na fabule!
Jamie - na pewno słyszałem o Twojej rodzinie, a będąc małym chłopcem, może też nastolatkiem widziałem Twojego ojca w towarzystwie mojego. Pewnie, któregoś razu był u nas w domu i przyprowadził Cię ze sobą? Wtedy miałem okazje dać Ci coś ładnego, co dopiero odkryłem na dworze, bo tak kazała mi mama. Może był to wyjątkowy kamień, może znalezisko prosto z ziemi - miałem nadzieję, że Ci się spodoba, chociaż wcale nie chciałem się z tym rozstawać. Twój brat był ze mną na roku - myślę, że się znamy; zapewne też wielokrotnie mi o Tobie opowiadał. Mogliśmy wymieniać spostrzeżenia jako starsi bracia. Widzę też, że tak jak ja nie wiedziałaś jaką przyszłość zgotuje dla Ciebie los. Chciałaś wybierać, przebierać i poszukiwać, aby wiedzieć i czuć co jest dla Ciebie najlepsze. Może kiedyś się spotkamy i uda nam się wspomnieć dawne czasy.
Lyanna - myślę, że jak najbardziej! 1951 były najbardziej realny do tego typu misji czy spotkania. Spotkałem swojego mentora w Bułgarii. Po stoczonej walce, ten będąc wymagającym i ostrym nauczycielem postanowił przekazać mi tajemną wiedzę, lecz na swoich warunkach. Nie było nam razem łatwo - spieraliśmy się na każdej możliwej płaszczyźnie, on nie szczędził słów, zaklęć, czy wzmożonych treningów. Nienawidził sprzeciwu. Wydawało mi się, że jest najlepszy w swoim fach, lecz, niektóre klątwy tak skomplikowane i niebezpieczne potrzebowały większej ilości specjalistów. Może wtedy znalazłaś się tam Ty? Razem ze swoim wysłannikiem z Ministerstwa, zostaliście naszym wsparciem. Wtedy nasze drogi się przecięły - na jakich warunkach? Musisz to ze mną doprecyzować. Pamiętałem Wasze nazwisko, ale niewiele mi mówiło. Widziałem w Tobie pasję, która sama rozpalała moje wnętrzności. Wiedziałem, że starasz się być jeszcze lepsza, a może fascynowało mnie, że rozumiesz więcej z naszej misji? Dlaczego? Dlatego, że znałaś Czarną Magię na dużo większym poziomie, ja tylko trochę. Wiedziałem jak bardzo potrafi zawładnąć i przejąć człowieka. Może kiedyś Cię o nią zapytałem? Jednorazowo, przypadkiem. Później nasze drogi się rozeszły. Wracam do Anglii i nie wiem co na mnie czeka. Nie wiem ile dni uda mi się przeżyć. Pewnie spotkamy się w różnych okolicznościach - zawodowych, politycznych, może prywatnych. Nie wiem jak na siebie zareagujemy; pomoże nam w tym przypadek.
Hania - napiszę Ci śliczną wiadomość, to wtedy zaczniemy sobie wątek! Rozegram w większym stopniu wątek z moją siostrą i działamy!
Charlie - jestem jak najbardziej za żebyś była moją klientką. Moje składniki pochodzą z różnych źródeł (jeśli będą nielegalne to na pewno Ci o tym nie powiem), postaram się, żebyś mimo wszystko dostała te najlepsze, bo nie chcę odwalać fuszerki. Może pewnego razu udało mi się przywieźć dla Ciebie jakiś bardzo rzadki,ciężko dostępny składnik? Nie wiem jak było z ceną, ale na pewno się dogadamy. Może za to ja poproszę Cię kiedyś o jakiś eliksir? Jeżeli dowiem się, kto przekazał mi taki towar, na pewno się z nim rozprawię. Jeżeli poznasz, lub znasz moje nazwisko na pewno skojarzysz je z szefem biura aurorów i moją wyróżniającą się siostrą. Nie wiem czy od początku będziesz wiedzieć, że jesteśmy rodziną, ale kiedy doszłoby między nami do transakcji i wymiany, mogłabyś o to przypadkowo zapytać. Nie wiem czy chciałbym Ci cokolwiek mówić; na pewno byłbym iście zaskoczony.Myślę, że to może być nasza baza, a resztę (rozwinięcie), rozegramy na fabule!
Jamie - na pewno słyszałem o Twojej rodzinie, a będąc małym chłopcem, może też nastolatkiem widziałem Twojego ojca w towarzystwie mojego. Pewnie, któregoś razu był u nas w domu i przyprowadził Cię ze sobą? Wtedy miałem okazje dać Ci coś ładnego, co dopiero odkryłem na dworze, bo tak kazała mi mama. Może był to wyjątkowy kamień, może znalezisko prosto z ziemi - miałem nadzieję, że Ci się spodoba, chociaż wcale nie chciałem się z tym rozstawać. Twój brat był ze mną na roku - myślę, że się znamy; zapewne też wielokrotnie mi o Tobie opowiadał. Mogliśmy wymieniać spostrzeżenia jako starsi bracia. Widzę też, że tak jak ja nie wiedziałaś jaką przyszłość zgotuje dla Ciebie los. Chciałaś wybierać, przebierać i poszukiwać, aby wiedzieć i czuć co jest dla Ciebie najlepsze. Może kiedyś się spotkamy i uda nam się wspomnieć dawne czasy.
Lyanna - myślę, że jak najbardziej! 1951 były najbardziej realny do tego typu misji czy spotkania. Spotkałem swojego mentora w Bułgarii. Po stoczonej walce, ten będąc wymagającym i ostrym nauczycielem postanowił przekazać mi tajemną wiedzę, lecz na swoich warunkach. Nie było nam razem łatwo - spieraliśmy się na każdej możliwej płaszczyźnie, on nie szczędził słów, zaklęć, czy wzmożonych treningów. Nienawidził sprzeciwu. Wydawało mi się, że jest najlepszy w swoim fach, lecz, niektóre klątwy tak skomplikowane i niebezpieczne potrzebowały większej ilości specjalistów. Może wtedy znalazłaś się tam Ty? Razem ze swoim wysłannikiem z Ministerstwa, zostaliście naszym wsparciem. Wtedy nasze drogi się przecięły - na jakich warunkach? Musisz to ze mną doprecyzować. Pamiętałem Wasze nazwisko, ale niewiele mi mówiło. Widziałem w Tobie pasję, która sama rozpalała moje wnętrzności. Wiedziałem, że starasz się być jeszcze lepsza, a może fascynowało mnie, że rozumiesz więcej z naszej misji? Dlaczego? Dlatego, że znałaś Czarną Magię na dużo większym poziomie, ja tylko trochę. Wiedziałem jak bardzo potrafi zawładnąć i przejąć człowieka. Może kiedyś Cię o nią zapytałem? Jednorazowo, przypadkiem. Później nasze drogi się rozeszły. Wracam do Anglii i nie wiem co na mnie czeka. Nie wiem ile dni uda mi się przeżyć. Pewnie spotkamy się w różnych okolicznościach - zawodowych, politycznych, może prywatnych. Nie wiem jak na siebie zareagujemy; pomoże nam w tym przypadek.
Hania - napiszę Ci śliczną wiadomość, to wtedy zaczniemy sobie wątek! Rozegram w większym stopniu wątek z moją siostrą i działamy!
My biggest fear is that eventually you will see me, that way I will see
myself
Vincent Rineheart
Zawód : łamacz klątw, zielarz, dostawca roślinnych ingrediencji, rebeliant
Wiek : 32
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Kawaler
Za czyim słowem podążył tak czule, że się odważył na tę
podróż groźną, rzucił wyzwanie wzburzonemu morzu?
podróż groźną, rzucił wyzwanie wzburzonemu morzu?
OPCM : 30
UROKI : 31 +6
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 0
CZARNA MAGIA : 0 +2
ZWINNOŚĆ : 5
SPRAWNOŚĆ : 6 +3
Genetyka : Czarodziej
Zakon Feniksa
czekam więc
The Devil whispered in my ear, you are not strong enough to withstand the Storm. Today I whispered in the Devil's ear,
I am the Storm.
Justine Tonks
Zawód : auror, rebeliant
Wiek : 29
Czystość krwi : Mugolska
Stan cywilny : Panna
The gods will always smile on brave women.
Like the valkyries, those furies who men fear and desire.
Like the valkyries, those furies who men fear and desire.
OPCM : 58 +2
UROKI : 36 +6
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 7 +3
TRANSMUTACJA : 6
CZARNA MAGIA : 0
ZWINNOŚĆ : 15
SPRAWNOŚĆ : 5
Genetyka : Metamorfomag
Zakon Feniksa
Charlie na pewno kojarzy nazwisko Rineheart, bo miała okazję poznać Kierana i Jackie, więc myślę że może zapytać, czy jest z nimi spokrewniony. A poznać się mogą wtedy, kiedy Charlie będzie poszukiwać jakiegoś rzadkiego składnika roślinnego i handlarzem, który będzie nim dysponować, będzie Vincent. Jeśli będziesz chcieć wątek prackowy to możemy to nawet rozegrać. I myślę że Charlie może mu coś uwarzyć ^^.
Myślę że z Jamie też tak mogło być! Tata Jamie mógł kiedyś wziąć ją ze sobą do Rineheartów, mogła być wtedy dzieckiem (może nie takim małym, a trochę większym, krótko przed szkołą?). Jako że Jamie nużyły typowo dziewczyńskie zabawy, to na pewno chętnie zawierała znajomości z chłopcami, którzy potrafili bawić się ciekawiej. I mogła przyjąć mały podarunek <3. Może parę lat starszy Vincent ją zaciekawił, tym bardziej że był kolegą z roku jej ukochanego braciszka - więc tym bardziej mogliby się znać. Wiadomo, że nie byłoby to nic bliskiego, bo w dzieciństwie 5 lat różnicy to dużo, a potem Vincent wyjechał i przez całe lata nie było okazji się widzieć. Pewnie go pamięta, ale jej wspomnienia starszego syna pana Rinehearta mogą być nieco niewyraźne, skoro pewnie ostatni raz widzieli się zanim wyjechał - ale chętnie je odświeży i spotka go po latach
Co do Lyanny to ona podróżowała po różnych miejscach, na pewno była najdłużej w Norwegii (ale to etap schyłkowy jej podróży), a w międzyczasie przewijała się po innych krajach, o Bułgarię też mogła zahaczyć. Lyanna już wtedy nie pracowała dla ministerstwa, odeszła stamtąd znudzona zbyt trywialnymi zadaniami pokroju odczarowywania przedmiotów przyniesionych przez aurorów oraz zirytowana lekceważeniem i seksizmem przełożonych. W momencie wyjazdu z Anglii była niezależną łamaczką, podróżowała razem z bratem, który miał już ustaloną renomę i razem łapali zlecenia, czasem współpracując też z innymi łamaczami. Jedną z takich grupek mógł być Vincent i jego mentor. Co do czarnej magii wtedy Lyanna nie znała jej tak jak teraz, bo zaczęła się jej uczyć później, w tej Norwegii oraz już po powrocie. Ta mroczniejsza strona magii runicznej ją zafacynowała i nauczyła się też zaklinać, bo w przeciwieństwie do Vincenta dała się wciągnąć tej potędze - jako czarna owca swej rodziny dorastała w poczuciu niższości i chciała być kimś, więc uwierzyła, że poznając czarną magię poczuje się silniejsza. Ale to miało miejsce już po tym, jak się spotkali. Wtedy, kiedy mieliby okazję się zetknąć, była zwyczajną młodą dziewczyną, choć już wtedy była zauważalna jej ambicja i pragnienie wybicia się, odcięcia od złej krwi i wstydliwego pochodzenia. Ale może mimo wszystko wtedy, jako dwie czarne owce będące rozczarowaniem dla swoich ojców, mieli dobry kontakt i znaleźli wspólny język? Teraz zaś serce Lyanny zostało zatrute mrokiem i nie jest już tą osobą, którą była kiedyś. Chętnie kiedyś rozegram ich pierwsze spotkanie po tych kilku latach! Oboje się zmienili, więc to może być ciekawe
Myślę że z Jamie też tak mogło być! Tata Jamie mógł kiedyś wziąć ją ze sobą do Rineheartów, mogła być wtedy dzieckiem (może nie takim małym, a trochę większym, krótko przed szkołą?). Jako że Jamie nużyły typowo dziewczyńskie zabawy, to na pewno chętnie zawierała znajomości z chłopcami, którzy potrafili bawić się ciekawiej. I mogła przyjąć mały podarunek <3. Może parę lat starszy Vincent ją zaciekawił, tym bardziej że był kolegą z roku jej ukochanego braciszka - więc tym bardziej mogliby się znać. Wiadomo, że nie byłoby to nic bliskiego, bo w dzieciństwie 5 lat różnicy to dużo, a potem Vincent wyjechał i przez całe lata nie było okazji się widzieć. Pewnie go pamięta, ale jej wspomnienia starszego syna pana Rinehearta mogą być nieco niewyraźne, skoro pewnie ostatni raz widzieli się zanim wyjechał - ale chętnie je odświeży i spotka go po latach
Co do Lyanny to ona podróżowała po różnych miejscach, na pewno była najdłużej w Norwegii (ale to etap schyłkowy jej podróży), a w międzyczasie przewijała się po innych krajach, o Bułgarię też mogła zahaczyć. Lyanna już wtedy nie pracowała dla ministerstwa, odeszła stamtąd znudzona zbyt trywialnymi zadaniami pokroju odczarowywania przedmiotów przyniesionych przez aurorów oraz zirytowana lekceważeniem i seksizmem przełożonych. W momencie wyjazdu z Anglii była niezależną łamaczką, podróżowała razem z bratem, który miał już ustaloną renomę i razem łapali zlecenia, czasem współpracując też z innymi łamaczami. Jedną z takich grupek mógł być Vincent i jego mentor. Co do czarnej magii wtedy Lyanna nie znała jej tak jak teraz, bo zaczęła się jej uczyć później, w tej Norwegii oraz już po powrocie. Ta mroczniejsza strona magii runicznej ją zafacynowała i nauczyła się też zaklinać, bo w przeciwieństwie do Vincenta dała się wciągnąć tej potędze - jako czarna owca swej rodziny dorastała w poczuciu niższości i chciała być kimś, więc uwierzyła, że poznając czarną magię poczuje się silniejsza. Ale to miało miejsce już po tym, jak się spotkali. Wtedy, kiedy mieliby okazję się zetknąć, była zwyczajną młodą dziewczyną, choć już wtedy była zauważalna jej ambicja i pragnienie wybicia się, odcięcia od złej krwi i wstydliwego pochodzenia. Ale może mimo wszystko wtedy, jako dwie czarne owce będące rozczarowaniem dla swoich ojców, mieli dobry kontakt i znaleźli wspólny język? Teraz zaś serce Lyanny zostało zatrute mrokiem i nie jest już tą osobą, którą była kiedyś. Chętnie kiedyś rozegram ich pierwsze spotkanie po tych kilku latach! Oboje się zmienili, więc to może być ciekawe
Best not to look back. Best to believe there will be happily ever afters all the way around - and so there may be; who is to say there
will not be such endings?
Wybacz, za chwilową zwłokę!
Charlie - bardzo chętnie rozegram niedługo wątek prackowy!
Jamie - Pasuje mi to, jak najbardziej! Myślę, że ich drogi prędzej czy później, przypadkowo, lub bardziej zaplanowanie gdzieś się skrzyżują. Ale na pewno mają o sobie pojęcie i przyszłe spotkanie będzie bardzo miłe!
Lyanna - tutaj też na wszystko się zgadzam! Zostawmy wersję, że spotkali się kiedy Zabini dopiero rozpoczynała swoje poczynania, trochę tak jak on. Faktycznie, mieli sporo wspólnego i zapewne spostrzeżenia i historie same wypływały z ich ust. Może tajemniczo, nieco skrycie, lecz udało się przełamać pierwsze bariery. Teraz? Wszystko się zmieniło - są innymi ludzi, przynależącymi do innych światów. Jeśli los zgotuje spotkanie, będzie dość nietypowe.
Charlie - bardzo chętnie rozegram niedługo wątek prackowy!
Jamie - Pasuje mi to, jak najbardziej! Myślę, że ich drogi prędzej czy później, przypadkowo, lub bardziej zaplanowanie gdzieś się skrzyżują. Ale na pewno mają o sobie pojęcie i przyszłe spotkanie będzie bardzo miłe!
Lyanna - tutaj też na wszystko się zgadzam! Zostawmy wersję, że spotkali się kiedy Zabini dopiero rozpoczynała swoje poczynania, trochę tak jak on. Faktycznie, mieli sporo wspólnego i zapewne spostrzeżenia i historie same wypływały z ich ust. Może tajemniczo, nieco skrycie, lecz udało się przełamać pierwsze bariery. Teraz? Wszystko się zmieniło - są innymi ludzi, przynależącymi do innych światów. Jeśli los zgotuje spotkanie, będzie dość nietypowe.
My biggest fear is that eventually you will see me, that way I will see
myself
Vincent Rineheart
Zawód : łamacz klątw, zielarz, dostawca roślinnych ingrediencji, rebeliant
Wiek : 32
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Kawaler
Za czyim słowem podążył tak czule, że się odważył na tę
podróż groźną, rzucił wyzwanie wzburzonemu morzu?
podróż groźną, rzucił wyzwanie wzburzonemu morzu?
OPCM : 30
UROKI : 31 +6
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 0
CZARNA MAGIA : 0 +2
ZWINNOŚĆ : 5
SPRAWNOŚĆ : 6 +3
Genetyka : Czarodziej
Zakon Feniksa
Strona 1 z 2 • 1, 2
Your sweet escape
Szybka odpowiedź