Wydarzenia


Ekipa forum
keaton burroughs
AutorWiadomość
keaton burroughs [odnośnik]29.08.19 14:28
haven't you learned by now?
it hurts either way

Żywotność
Wartość żywotności postaci: 256
żywotnośćzabronionekarawartość
81-90%brak-5207 - 230
71-80%brak-10181 - 206
61-70%brak-15156 - 180
51-60%potężne ciosy w walce wręcz-20130 - 155
41-50%silne ciosy w walce wręcz-30104 - 129
31-40%kontratak, blokowanie ciosów w walce wręcz-4079 - 103
21-30%uniki, legilimencja, zaklęcia z ST > 90-5053 - 78
≤ 20%teleportacja (nawet po ustaniu zagrożenia), oklumencja, metamorfomagia, animagia, odskoki w walce wręcz-60≤ 52
10 PŻPostać odczuwa skrajne wycieńczenie i musi natychmiast otrzymać pomoc uzdrowiciela, inaczej wkrótce będzie nieprzytomna (3 tury).-701 - 10
0Utrata przytomności

ekwipunek


najcenniejsze łupy

mugolski rower
rozklekotany, starszy niż świat, ale przynajmniej nie trzeba się martwić, że ktoś go zwinie (no chyba że trafi na drugiego takiego jak on); sprzątnął go sprzed jakiejś mugolskiej piekarni, kiedy przez anomalie teleportacja była niemożliwa.


pojedynki

praca

sowy
Spoiler:
ołtarzyk dla marcy
Kod:
<div class="notcal"><div class="notim2">KIEDY? | KTO? | <a href="LINK DO TEMATU">GDZIE?</a></div><div style="background:url('https://kochamyzwierzaki.pl/wp-content/uploads/2019/08/slodkie-pieski-5.jpg.webp%27'); background-position: 0 50%!important; background-repeat: no-repeat!important; background-size: 80px auto!important; border-bottom-left-radius: 20px; border-left: 1px solid #333; border-top-left-radius: 20px; float: left; height: 80px; margin-bottom: 5px; margin-left: 15px; margin-right: 10px; padding: 5px; width: 80px;"></div><div class="notop2">OPIS</div></div>




[bylobrzydkobedzieladnie]


Ostatnio zmieniony przez Keat Burroughs dnia 24.08.21 12:03, w całości zmieniany 12 razy
Keat Burroughs
Keat Burroughs
Zawód : rebeliant
Wiek : 24
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Kawaler
some days, I feel everything at once, other - nothing at all. I don't know what's worse: drowning beneath the waves or dying from the thirst.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
I will survive, somehow I always do
Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t7770-keaton-burroughs https://www.morsmordre.net/t7784-sterta-nieprzeczytanych-listow#217101 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f128-oaza-chata-nr-69 https://www.morsmordre.net/t7785-skrytka-bankowa-nr-1866#217105 https://www.morsmordre.net/t7787-keaton-burroughs#217189
Re: keaton burroughs [odnośnik]01.09.19 18:21
standing in the ashes of who I used to be
VII '52 | hania w. | a hand to hold in quiet times ~
Pajęczyna zmarszczek na Tamizie rozszczepiała jak przez pryzmat zachód słońca, a gdy siedział na murku nad rzeką, widział już tylko ten ułamek świata (teraz będący nim całym ledwie fragment). Oczami wyobraźni - ją. Bardziej ją i jego niż jego i ją. Czasem również ich. To chyba ta konfiguracja wciąż, niezmiennie, zaskakiwała go za każdym razem, gdy scalał ten obraz w swojej głowie.
Czekał, pogrążając się w dychotomii napierających emocji. Spokój dryfował z nurtem kołaczącej o brzeg wody; zastygł jak ciało szamoczącego się w kropli bursztynu motyla - przerodził się w niepokój. Nigdy wcześniej nie czuł tego rodzaju niepewności, która, znów - paradoksalnie, wynikała przecież z pewności jego uczuć.


brave enough to dream
KIEDY? | KTO? | GDZIE?
OPIS



I wish that I could say I am a light that never goes out but I flicker from time to timelistopad & grudzień '56
18 XI | matt b. | serce lasu ~
Różne już rzeczy robili razem tylko po to, żeby poczuć posmak adrenaliny i uciekać przed całym goniącym ich światem w tempie tak szybkim, iż musieli walczyć o każdy oddech - od zawsze wiedzieli, że w tym szaleństwie była metoda, że żyło się dla tych chwil, kiedy całe twoje ciało krzyczało bólem, świadectwem egzystencji, koronnym świadkiem kolejnych przepisów może jeszcze nie złamanych, ale lekko nadkruszonych. Lubił ten stan, kiedy we dwójkę oznajmiali wszechświatowi, że mogą jeśli nie wszystko, to przynajmniej wiele - nie bali się sięgać zachłannie po to, czego zapragnęli.

29 XII | shelta v. | cmentarz (II, [url=III]III[/url], [url=IV]IV[/url], [url=V]V[/url]) ~
Nieznajoma w świetlnej łunie nasączającej poranek miękkimi barwami sama wyglądała przez chwilę jak zjawa zza kurtyny życia, lecz jej namacalna obecność nie była w żadnej mierze niepożądana. Wprost przeciwnie - on również potrzebował zapewnienia, że nic z tego, czego właśnie był świadkiem (jedynie w rzeczywistości wykreowanej przez własną wyobraźnię?), nie było ułudą.

31 XII | trójca | plac główny (II, III, IV, V) x, +
Gorączka sylwestrowej nocy dopadła go już w okolicach popołudnia, kiedy zorientował się, jak bardzo w lesie jest z wszystkim tym, co powinien był na dzisiaj przygotować. Ale co miał zrobić dzisiaj, postanowił zacząć w nowym roku, stary kończąc w nurcie bumelanctwa.

31 XII | poszukiwacze | trakt kolejowy (II, III, IV, V)& x, +
Teraz je ujrzał - wzór ze stempli odbijających się na miękkim puchu śladów, wiodących coraz bliżej ściany drzew. Pierwsze ukłucie niepokoju, ledwie wyczuwalne, zbagatelizowane przez racjonalne usprawiedliwienie - być może byli to jedynie organizatorzy, mający czuwać nad porządkiem i nad tym, aby w trakcie zabawy nikt nie naginał zasad?
Do samotnego ściegu wyszywanego niewidzialnymi podeszwami dołączył drugi - bliźniaczy, tworzony coraz szybciej. W powietrzu rozbłysnął strumień zaklęcia - lecz nic się nie wydarzyło; drugie ukłucie niepokoju - po co organizatorzy mieliby przed nimi uciekać? Czemu chcieliby ich zmylić fałszywym tropem?
Czy kolejne zaklęcie pomknie już w ich stronę?

31 XII | steff, jamie | pościg {II, III, IV, V}& x
Stojąca w kamiennej grocie postać, oświetlona wątłą iluminacją, zatrzymała się gwałtownie, wyczuwając najpewniej, że ma ogon niekoniecznie szczurzy. Burroughsowi została ledwie chwila, by zastanowić się, jaką obrać taktykę. Skierowana w jego stronę twarz wyglądała znajomo - był to mężczyzna, który niósł torbę wypełnioną... prawdziwymi świstoklikami, które chciano zamienić na fałszywe? Zgromadzone w tym miejscu? A może ktoś manipulował przy nich, by nie prowadziły już w bezpieczne miejsce lecz to, które było na rękę... tym ludziom, kimkolwiek nie byli? Albo...?
Tajemnica świstoklików musiała na razie pozostać nierozwiązana.

styczeń '57
6 I | rain h. | opuszczona portiernia x, +
- Rain, powiedz mi jeszcze, szukają człowieka... czy ciała? - równie dobrze mógłby pytać o prognozę pogody na najbliższe dni - wypłowiałe emocje, wyblakłe spojrzenie, beznamiętny ton. Dobrze go nauczyła, kalkował ją perfekcyjnie.
Kogo chcą znaleźć - żywego czy trupa?

8 I | justine t. | ogród tonks {sz} x, +
Lecz teraz nadeszło, w końcu i on usłyszał śpiew feniksa, niepowtarzalną melodię.
Właśnie dzisiaj, właśnie w tej chwili związał swoje losy z figurą jeszcze nienamacalną, mglistym wyobrażeniem o lepszym świecie.
Powieki zamknęły się w momencie, w którym otworzyły się przed nim zupełnie nowe możliwości.

13 I | gillian t.&celestyna w. | ukryty pub {p} +
Kiedy tylko zbliżyła się w końcu, a ich oddechy ponownie się znalazły, przestał już dbać o jakiekolwiek pozory. Nie miał w sobie za knuta romantyzmu, ale nie tego szukali. Sprawnie poradził sobie z plątaniną wiążących ją materiałów, niemniej pospiesznie uwalniając siebie ze zbędnego balastu, na chwilę tylko odrywając usta od jej ciała, topionego karmelu rozpływającego się w żarze ciepła iskrzącej bliskości.
Kontrastującym z chłodem zimnej, porannej pościeli. Pustej. Może to wszystko jednak tylko mu się przyśniło.

marzec '57
1 III | phillie m. | cmentarzysko krzeseł x, +
Katakumby wspomnień, wysypisko historii.
Ile ludzkich żyć symbolicznie kryło się pod osypującą się pod naporem ciekawskich dłoni warstwą lakieru odrestaurowanego mebla? Każda kolejna, jak słoje w przekroju drzewa odmierzała czas następnego pokolenia.

11 III | tangie h. | salon tang x, +
- Myślałaś kiedyś o tym, jak to jest - być taką bahanką? - zaskakujące - jemu jeszcze się to nie zdarzyło. Aż do teraz. Bo nagle zaczął odczuwać jedność, pragnienie scalenia się z otaczającym go światem; zapragnął być wszystkim, być tego wszystkiego częścią. Sięgnął dłonią w stronę Tang, iskra przebiegła po jego palcach, mrowienie powinno być odczuwalne w lewej ręce, to ją przecież wyciągnął, ale stał się jednością, i w prawej poczuł to samo, aż sapnął zdziwiony, zaskoczony niezmiernie.

14 III | maeve c. | parszywy x, +
W tańcu nieufności splotły się ich spojrzenia, każde z nich ważyło pojedyncze słowo na szali, która miała pomóc im podjąć decyzję, jak należy zakończyć to niechciane spotkanie. Wbrew pozorom pozwolenie (przez chwilę myślał naiwnie, że ma ją w garści i może do czegoś ją zmusić) jej tak po prostu odejść kosztowało go więcej, niż dałoby się wywnioskować po jego tonie. Jej słowo nie znaczyło nic. Było przysięgą człowieka bez twarzy, którego tożsamość rozmywała się w niedopowiedzeniu, skrzętnie ukrywana za maską innej osoby.

14 III | daniel w. | portowa ulica {sz} x
- No, no spróbuj tylko - odpyskował hardo, przy okazji plując krwią, tak malowniczo całkiem, fontanna rubinowych kropel osiadła na ośnieżonej uliczce, wsiąkając w puch. Czysta poezja, szkoda tylko, że proza życia była brutalna. Kurewsko bolesna, rzec można, bo gdy tylko spróbował zrobić kolejny ruch, poczuł się tak, jakby Wroński go znokautował, a tym razem wąsacz nie ruszył nawet palcem. - Żeby cię tak kiedyś dementor pocałował, ty skurwysynu - wybełkotał, zginając się w pół, gdy spróbował wykonać nieporadny ruch ręką, docelowo mający być ciosem iście mocarnym, ale w tym stanie to on jednak powinien chyba wrócić do parteru i nie podskakiwać za bardzo.

18 III | hania w. | wybrzeże x
A jeśli to był tylko sen, to miał dotyk łagodny. Dłoń w tej należącej do niego umościła się wygodnie. Jego palce zesztywniały, nie poruszając się ani o pół cala przez dłuższą chwilę. Gwiazdy w tym czasie wędrowały powoli, początkowo uparcie patrzył tylko na nie, do góry.
Złamał się jednak w końcu. Poszukał ich w jej oczach, refleksu nieba, w które wpatrywała się tak, jakby całe je spojrzeniem objąć mogła; i jakby w przestworzach dostrzec potrafiła ścieżkę, którą podążając nie zboczą z właściwej drogi - a może tylko wszechświat cały miała w swym milczącym zrozumieniem spojrzeniu. Patrzył więc na nią, patrzył też w niebo, to odbite na tafli jej oczu. Patrzył nienachalnie. Choć intensywnie.
Czekał aż zaśnie, aż świat pod powiekami jej zgaśnie; gdzieś na granicy snu, nim zmorzył i jego, rękawem swetra zgarnął wilgotne strugi, ślady po łzach. A zimną nocą znalazł jej ciepło, dał jej też swoje własne - objął ją w końcu, leżeli tak do świtu, dwóch rozbitków z dala od portu przeznaczenia.

21 III | lucinda s. | bedford square&dokończenie x, +
Dotychczas wzburzał go niepokój za każdym razem, gdy musiał tutaj wracać.
Gdy żłobił w pamięci najmniejszy niuans, informację uszczkniętą dzięki dobrodziejstwu przypadku - stał się kolekcjonerem pozornie nieistotnych fragmentów układanki czyjegoś życia. Tylko po to, by ułożyć z nich obraz, który pozwolić mu miał na zrozumienie tego, co kryje się w pięknych, bogatych ramach.
Dzisiaj - dla odmiany - w końcu towarzyszył mu spokój. Był pewien, że przygotował się należycie.



[bylobrzydkobedzieladnie]


Ostatnio zmieniony przez Keat Burroughs dnia 28.01.21 20:32, w całości zmieniany 1 raz
Keat Burroughs
Keat Burroughs
Zawód : rebeliant
Wiek : 24
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Kawaler
some days, I feel everything at once, other - nothing at all. I don't know what's worse: drowning beneath the waves or dying from the thirst.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
I will survive, somehow I always do
Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t7770-keaton-burroughs https://www.morsmordre.net/t7784-sterta-nieprzeczytanych-listow#217101 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f128-oaza-chata-nr-69 https://www.morsmordre.net/t7785-skrytka-bankowa-nr-1866#217105 https://www.morsmordre.net/t7787-keaton-burroughs#217189
Re: keaton burroughs [odnośnik]28.01.21 17:17
we are all broken
that's how the light gets in
kwiecień '57
1 IV | frania b. | mieszkanie Frani x
Nie pamięta ostatnich godzin. Tylko amok. Ulice w kurzu zaklęć, ruiny poczucia bezpieczeństwa, na których wzniesiono mur odgradzający ich wszystkich od tego, co było jeszcze wczoraj. Wczoraj umarło w krwi niewinnych, szkielet dzisiaj zbudowano na ciałach. Nie wszyscy wrócili do domu. Nie wszyscy ten dom jeszcze mieli. Nie wszyscy w nim znaleźć mogli swych bliskich.
Niebo miało kolor czerni, całe skryte całunem dementorów, które wirowały w tańcu sączącego się mroku. Zesztywniał zimnem, chłodem skostniały też jego myśli - nie było już w nich miejsca na płomień radości.
Szaleństwo zastało go z dala od portu - w Oazie, gdzie czyjś patronus zaalarmował jednego z przebywających tam Zakonników. Gdy dotarł do Londynu, nie było już czasu na nic innego, wpakował się w sam środek walki. Księżyc zgasł.
Ale nawet noc nie była w stanie przerwać walk, miast rozbłysło smugami wszystkich kolorów zaklęć, wykrzykiwanych to gniewnie, to rozpaczliwie, to z mściwą satysfakcją, jakby czyjś sen właśnie się spełniał.

5 IV | spotkanie zakonu | stara chata x
Nie wiedział, czego się spodziewać po spotkaniu; Longbottom uznał, iż to już odpowiedni moment, żeby wraz z Jamie się tam pojawili - wtedy, w nocy podczas której zostali świadkami zdarzenia niemożliwego do zrozumienia; nie próbował nawet pojąć, co się stało w trakcie rytuału śpiewu samego Feniksa, ale wciąż jeszcze czuł na skórze języki ognistych dreszczy, wspinających się po przedramionach, gdy pomyślał o tym powidokach uczuć obezwładniających go w tamtej chwili, na wskroś przejmujących, porażających swą intensywnością.
Krzyk, który wydarł się z ust Tonks, żarliwy, przepełniony strachem o najukochańszą jej osobę, jej krew, był drogowskazem do życia. Gabriel ożył; a oni mieli o tym milczeć, dźwigając tę tajemnicę, gdy znajdą się pośród innych Zakonników - jak wiele tego typu sekretów nosili w swoich samotnych głowach gwardziści?

7 IV | phillie m. | sznurek z butami x
Ramiona uginały się pod ciężarem odpowiedzialności. Coraz więcej rzeczy zależało od niego, na coraz mniej błędów mógł sobie pozwolić. On właśnie.
Goniec z cennymi wieściami, do rąk własnych; tych mugolskich skrytych w samym sercu Londynu - ludzi, którzy wciąż czekali na to, aż Zakon zorganizuje przerzucenie ich za niewidzialny mur, odgradzający świat od terytorium rzekomo już jedynie do czarodziejów należącego. Tylko jakiś chory umysł mógł uznać, że taki absurd ma szansę zaistnieć.

8 IV | justine t. | wyjście z kanałów x
Trzy minuty. Ważka już do niej dotarła - możliwe, że Tonks zgarnia teraz kilka najpotrzebniejszych rzeczy; trzydzieści sekund - niechętnie ruszył w stronę przejścia, dostając się na zaplecze. W lewej dłoni wciąż miał papierosa, prawą wetknął do kieszeni płaszcza, zaciskając ją na różdżce. Cztery minuty szybkiego marszu - tyle powinno mu zająć dotarcie w pobliże magazynów i kanałów. Mniej więcej wtedy i ona pewnie już tam będzie.

8 IV | numerologia | jama x
Laufer wyłonił się z czerni, gładka biel bierka pozostawała całkowicie obojętna na wysiłki Keata; szukał magii w sobie, szukał jej też tam - uwięzionej pod cienką warstwą lakieru, lecz to wciąż było za mało. Dekoncentrowało go wszystko, nawet skupienie widoczne na twarzach pozostałych, szmer bezgłośnej konwersacji, którą zdawali się zaciekle toczyć ze swoimi figurkami, jakby w ten sposób mieli wymusić na nich posłuszeństwo, przedrzeć się przez magiczną warstwę i dotrzeć do tej, która powinna wyzwolić deportację przedmiotu.
Naśladował podpatrzone techniki, lecz goniec niezmiennie tkwił w jego dłoniach; nawet wtedy, gdy zacisnął je mocniej na figurce, magiczny interwał wciąż trwał.
Magia pozostawała głucha na jego wezwanie.
Z ust wydobyło się ciężkie westchnięcie, zacisnął je w wąską kreskę, wpatrując się już tylko w figurkę, jakby przytwierdzona do szpikulca kula była jej twarzą, jakby mógł spojrzeć się prosto w oczy laufra; żadnego drżenia, wyładowania, rozżarzenia - wciąż tylko cisza.

13 IV | justine t. | jama x
- Myślałem, że feniks w nazwie to tylko symbol, że tak naprawdę nic nie znaczy, ale tamtej nocy, kiedy przybył do Gabriela, kiedy zaśpiewał swoją pieśń - w jego oczach zaszkliło się to wspomnienie, niezwykłe, przesiąknięte siłą najczystszej magii - on w jakiś sposób nad nami czuwa, prawda? - pytanie, wypowiedziane na głos, zabrzmiało jeszcze gorzej niż w jego głowie, ale było już za późno, żeby się z tego wycofać - jeśli pojawił się w twoim śnie, nie mógł znaleźć się tam przypadkiem, nie wierzę w jakieś cudaczne powiązania i wróżenie z fusów, ale to stworzenie jest tak niezwykłe, że jeśli o niego chodzi... może cię wtedy... naznaczył - może naprawdę od samego początku było jej pisane zostanie gwardzistką. Największe poświęcenie.

14 IV | deirdre t. my love | kasyno x
Więc czeka. Kornie. Wytrwale. Do skutku.
Niecierpliwie.
Lecz wie, że dym kiedyś ustąpi, że ona nadejdzie, że z objęć szarości wyrwie się wprost do tych należących do niego. A kiedy już się tu pojawi, nie spuści z niej wzroku, śledzić będzie każdy jej ruch, celebrować perfekcję, hołubić niedoskonałość (doskonałą).
Fiksacja zmysłów. Miraż pragnień. Pożądanie, którego nie jest w stanie stłumić. Po co zresztą miałby to robić?

20 IV | ben w. | steall falls x
Choć wszystkie zmartwienia powinny mu ciążyć, zakłócając płynność lotu - i choć czekało ich dzisiaj nie najłatwiejsze zadanie (ogromny eufemizm), nie potrafił zignorować tego, jak dobrze czuł się w górze, na zdezelowanej miotle, jeszcze ponad problemami, na razie tylko cyrkulując wokół nich, wypatrując potężnych istot, które musieli przeciągnąć na właściwą stronę liną utkaną z argumentów przekonujących na tyle, by na dzień dobry nie zostali wrzuceni do kotła. Mogłoby się zrobić gorąco.

maj '57
12 V | mg | ministerstwo x
Wiedzieli o niej - o kim jeszcze? Obserwowali już ich wszystkich? Ktoś wystawał pod jej domem? Śledzili ją, zbierając informacje? Czemu mając te wszystkie informacje jeszcze jej nie zgarnęli? Co oni, kurwa, planowali?
Wypuścił powietrze ze świstem, próbując wziąć się w garść, ale ten jeden napis całkowicie wytrącił go z równowagi. Nieprzytomnym spojrzeniem omiótł jeszcze biurko, po czym, gdy teczka znalazła się na swoim miejscu, odstawił kałamarz, zerkając też na zamkniętą półkę w biurku.

18 V | robin h. | camden market x
Szczury uciekają.
Ale nie te portowe. One wbrew zdrowemu rozsądkowi zamiast przemknąć żyłami kanałów jak najdalej od skażonego wojną organizmu miasta, kumulują się na starych śmieciach, w iluzorycznym poczuciu, że ludzie Malfoya nie mogą tu wiele. Wulgarnego popiskiwania na murach nikt nie cenzuruje, trupy wyściełają bruk, niektóre nawet ożywają, prezentując się w pośmiertnych podrygiwaniach; powłóczą stopami, z których ktoś zdążył już ukraść za duże buty, co chyba nawet zupełnie im nie przeszkadza. Inferiusy głodne są żywych. Żywi śmierci.

20 V | fight club | opuszczona portiernia x
Kurestwo przeżre mu płuca; wypuścił kłąb dymu, niecierpliwie przestępując z nogi na nogę. Już by sobie powalczył. Już miał ochotę stanąć na ringu. Nie pamiętał, kiedy ostatnio bił się tak naprawdę, nie w portowych zaułkach, nie z nudów robiąc burdę przed wejściem do speluny parszywej, niekoniecznie Parszywym będącej.

czerwiec '57
początek czerwca | zakon vs rycerze | pokątna &(reszta) x
Gdy odprowadził wzrokiem mężczyznę i kobietę wciąż stanowiącą zagadkę, wyściubił w końcu nosa zza apteki, przyglądając się Zakonnikom, by upewnić się, czy z nimi wszystko w porządku. To było dziwaczne starcie. Wciąż nie miał pojęcia, o co tak właściwie walczyli. Ale chyba już się tego nie dowie. Skinął Anthony'emu głową, uśmiechając się krzywo do samego siebie, kiedy zdał sobie sprawę z tego, że jedyne obrażenie zadał sobie własną różdżką. W ferworze walki zdążył już zapomnieć o tym oku, teraz, gdy emocje opadły, a jego uwaga nie była już skoncentrowana wyłącznie na ruchach przeciwników, piekący ból odezwał się ponownie i miał nie opuścić go przez jakiś czas. Posmaruje opuchnięcie czymś w domu.



[bylobrzydkobedzieladnie]



from underneath the rubble,
sing the rebel song


Ostatnio zmieniony przez Keat Burroughs dnia 28.01.21 20:14, w całości zmieniany 1 raz
Keat Burroughs
Keat Burroughs
Zawód : rebeliant
Wiek : 24
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Kawaler
some days, I feel everything at once, other - nothing at all. I don't know what's worse: drowning beneath the waves or dying from the thirst.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
I will survive, somehow I always do
Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t7770-keaton-burroughs https://www.morsmordre.net/t7784-sterta-nieprzeczytanych-listow#217101 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f128-oaza-chata-nr-69 https://www.morsmordre.net/t7785-skrytka-bankowa-nr-1866#217105 https://www.morsmordre.net/t7787-keaton-burroughs#217189
Re: keaton burroughs [odnośnik]28.01.21 18:11
spustoszony przez śmiech i słowa,
pobity przez małe uczucia i rzeczy,
przez pół miłości i nienawiść,
tam gdzie trzeba krzyczeć
mówię szeptem
sierpień '57
16 VIII | phillie m. & hania w. | zapomniana piwnica x
Powinien był zostać.
Ale nie potrafił po prostu patrzeć, jak Phillie i Hannah znikają gdzieś w portowych cieniach. Jak miał w dwóch zdaniach wytłumaczyć im, czemu nie idzie z nimi? Czemu nie pomoże im znaleźć schronienia dla dziewczyny, która ewidentnie potrzebowała ich pomocy? Wiedział tylko jedno - nie mogła zostać z nim, świstoklik zaufany czarodziej przygotuje i tak tylko dla wyliczonej grupy.
Gubił się w tym wszystkich. W codziennym podejmowaniu decyzji, czyje życie jest ważniejsze. Śmiertelnie bladej kobiety, tak zalęknionej, że nie była nawet w stanie wydusić z siebie ni słowa? Czy tych, którzy dopiero tu zmierzają? Dylemat moralnie nierozstrzygalny - liczba ważniejsza jest od... od czego?
Nie potrafił. Nie umiał dokonywać takich wyborów. Zareagował więc tak, jak podpowiedziało mu serce; w tym samym momencie, w którym wsparta na ramieniu Zakonniczki mugolka zachwiała się i osunęła się na schody, ciągnąc Wright za sobą, wyciągnął dłonie, by potrzymać osłabioną. Pomóc im obu.

18 VIII | lydia m. & anthony s. | nad Tamizą (&polana) x
Chcesz się tym zająć?
Coś w jego oczach zmieniło się nagle, jasne barwy zdawały się ściemnieć, a może była to tylko gra światła; obrócił się powoli w stronę skrępowanego mężczyzny. Jakby to było, gdyby pochylił się nad nim raz jeszcze, ponownie dociskając do jego szyi łańcuch, tym razem jednak nie na chwilę, lecz na jego wieczność - aż do momentu, w którym z wilkołaka ujdzie życie. Albo...?
Różdżkę skierował w stronę jego grdyki, przypominając sobie teorię, którą czytał na temat lamino; nigdy jeszcze nie udało mu się rzucić tego zaklęcia. Czy będzie w stanie po nie sięgnąć teraz, kiedy dopingowały go odpowiednie emocje, a przed nim samym znajdował się ktoś, kto jak nikt inny zasługiwał na to, by odebrano mu życie, skoro sam potrafił kończyć je z taką łatwością?
Dłoń zadrżała nieznacznie, usta otworzyły się; zaciągnął głębszy haust powietrza, łapczywie, jakby sam zaczynał się dusić, jakby to wokół jego szyi zaciskał się łańcuch pozbawiający go tchu. A potem coś się zmieniło. Dłoń opadła raptownie.
Nie dziś. Nie teraz.
Jeszcze nie.

wrzesień '57
3 IX | marcella f. | jama x
Świat obrócił się o sto osiemdziesiąt stopni, choć jeszcze sam ten tu przez sen pełzający nie zdawał sobie z tego sprawy.
Jakiś głos w tej obróconej głowie wspomniał coś o tym, że nie sen to, a koszmar; czyżby ciasto miało okazać się zakalcem? Nic innego nie przepłynęło leniwie przez myśli Keata; nie dopuszczał do siebie myśli, że to z dżemem aka powidłami mogłoby być coś nie tak.
Skąd ten dym? Znajoma woń nikotyny wdarła się do jego snu; widział siebie, pochylonego nad ogromnym ogniskiem, zrobionym z setek palących się papierosów; i to nad nim jakimś cudem Florean piekł ciasto.

3 IX, noc | johny b. | pustostany x
Jedno oko otwarło się najpierw, przystosowując się do ciemności, w której bujały się - w rytmie niespokojnego snu - hamaki, chowające w sobie najdziwniejszą zbieraninę osobistości. Potem do pierwszego dołączyło drugie, a Keat nieznacznie poruszył się, chcąc upewnić się, czy szmer ten nie zbudził kogoś śpiącego w pobliżu niego; dopiero po chwili nasłuchiwania zeskoczył na ziejącą zimnem posadzkę, zgrabnym ruchem zarzucając na prawą rękę ramię plecaka.
Intuicja podpowiadała mu, że to dobry moment, żeby zacząć.
Coś na kształt ekscytacji zatętniło szybciej w krwiobiegu; nie zamierzał się tego wypierać, lubił to uczucie, gdy konfrontował się z całym światem, chcąc zagrać mu na nosie. I umknąć, nim światu przyjdzie chęć na rewanż.

19 IX | zbieranina | port (&reszta)+
Niemą ciszą krzyczała najgłośniej; jej wzrok tylko muskał Marcy i Freda, lecz to na Keacie zatrzymywała go na dłużej, z początku w dezorientacji jedynie szukając odpowiedzi, gdy próbowała zrozumieć, co tak właściwie się stało. Jeszcze chwilę wcześniej stała przecież naprzeciwko nich, dzierżąc w ręce różdżkę, z której zaklęcia błyskały siłą strumieni świateł. Teraz jej różdżka znajdowała się w jego kieszeni, a dłonie dźwigały inny ciężar, okalający kajdanami nadgarstki. Nigdy nie pomyślałby, że może być tym, który przyczyni się do tego, by znalazła się w takim położeniu.
Zdrajca.
Tym razem nie musiała wymawiać tego słowa, by sam je do siebie dopasował (pasowało, jak ulał). Odsunął dłoń od jej twarzy, gdy gniewnie potrząsnęła głową, brzydząc się jego dotyku. Nawet jeśli poczuł się zaskoczony, to czego właściwie się spodziewał? Że naprawdę jest w stanie dodać jej tym gestem otuchy?

20 IX | kerry t. | oaza (&reszta) x
Być może lepiej, jeśli nie zabije w sobie tego pierwiastka optymizmu, nie tylko dla niej samej, takiej energii łakną teraz ci wszyscy, którym niewiele zostało, którzy sami już dawno temu szczęścia się wyzbyli. On szukał ciepła promieni słonecznych równie często, uparcie wierząc, że w najmroczniejszych dniach nieśmiała wiązka światła rozgoni ciemność; jeden tylko gest, jedno słowo, jeden uśmiech. Choć to niewiele, wszyscy wystawiają swoje twarze zachłannie ku tym drobnym promieniom, ogrzewającym wewnętrznym ciepłem.

29 IX | susanne l. | lecznica dla zwierząt x
Dobre wieści zdarzały się ostatnio tak rzadko, że te od Susie przyjął nieco podejrzliwie, zastanawiając się, czy aby czasem nie ukryła przed nim czegoś, nie upiększyła prawdy. Zgarnął z Jamy tylko potrzebne rzeczy, absolutne minimum, wraz ze swoją miotłą, którą wykorzystywał ostatnio tak często, że zwarzywszy na jej stan, można już tylko było czekać, aż pewnego dnia, w trakcie lotu, witki poluzują się, a on straci nad nią panowanie.




from underneath the rubble,
sing the rebel song
Keat Burroughs
Keat Burroughs
Zawód : rebeliant
Wiek : 24
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Kawaler
some days, I feel everything at once, other - nothing at all. I don't know what's worse: drowning beneath the waves or dying from the thirst.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
I will survive, somehow I always do
Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t7770-keaton-burroughs https://www.morsmordre.net/t7784-sterta-nieprzeczytanych-listow#217101 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f128-oaza-chata-nr-69 https://www.morsmordre.net/t7785-skrytka-bankowa-nr-1866#217105 https://www.morsmordre.net/t7787-keaton-burroughs#217189
Re: keaton burroughs [odnośnik]07.08.21 15:55
no matter how many skies have fallenpaździernik '57
6 X | marcel s. | londyński wyścig (&tu, tu, tu, tu, tu, tu) x
Spłycony oddech ciężko osiadał w kolebce płuc, gdy Burroughs przedzierał się przez londyńskie ulice; zanurzył się w kanałach wilgotnego mroku, dostając się do stolicy dobrze sobie znaną drogą, lecz nawet stawiając kroki pewnie, miał wrażenie, że robi to zbyt wolno. Że powinien szybciej. Niepokój wygrywał na napiętych strunach mięśni, gdy w głowie kłębiły się wszystkie te informacje, wiszące nad nimi jak lawina, podtrzymywana tylko przez jeden wątły kamyk, który zaraz runie, pociągając za sobą widmową nawałę. Rozdygotane emocjami dłonie drżały, krew pulsowała głośniej, słyszał jej alarmujący pisk w uszach, czuł ją w skroniach, na których perlił się wilgotny pot.
Bał się; nie był to strach paraliżujący, lecz motywujący do tego, by nie bacząc na swój stan, gnać ze wszystkich sił do przodu.

26 X | cukrowa wróżka | piekarnia z czekoladziarnią x
Lubił czuć pod opuszkami śliskie opakowanie, po które sięgał dyskretnym ruchem; czuć fakturę monet wydobywanych z czyjejś kieszeni, kieszeni bogatego płaszcza, noszonego przez arogancką twarz. Niecierpliwie zacisnął dłonie na pasku od przepastnej torby, wiernej towarzyszki złodziejskich wypraw.
Nie był wcale pewien, czy powinien się wybrać na łupy akurat do Londynu, lecz na ten moment było to najlepiej zaopatrzone miejsce w całym kraju - Minister dbał o to, by w jego azylu czystości nie brakło dla czarodziejów przynajmniej tych podstawowych artykułów; a i o te z wyższej półki było łatwiej.

listopad '57
8 XI | florka i florek f.; lex cameo | jama x
Cukier jak relikt starego, przedwojennego świata ukryty był w puszce, schowanej gdzieś pośród całej graciarni, która znajdowała się wepchnięta na siłę do wypchanych po brzegi kątów półek. Przykucnął, wyciągając różdżkę z tylnej kieszeni; drzwiczki otworzył ostrożnie, niepewien, czy zaraz nie wysypią się na niego kubki i sprzęty różnorodne. Skierował światło na wnętrzności szafki, wyławiając kątem oka starą puszkę z cenną zawartością. Jakoś tak udało mu się włożyć rękę, żeby nie naruszyć misternej konstrukcji; wydobył najważniejszy produkt i dzierżąc go w obu dłoniach tak, jakby niósł w nich swoje życie, ruszył teatralnym krokiem w stronę rodzeństwa.
Przydałaby się jeszcze dramatyczna melodia w tle, ale niestety tyle musiało wystarczyć.

9 XI | lizzie d. | szpital w ruderze x
Na jego twarzy naznaczonej powagą pojawił się w końcu uśmiech, gdy zagwizdał, przerywając ciszę; dźwięki ułożyły się w melodię przypominającą śpiew feniksa, który echem kołatał się w jego myślach i snach wielokrotnie. Było w niej coś takiego, co nawet w formie gwizdu przyprawiało go o ciarki na skórze. Chyba nie musiał nikomu tłumaczyć, jakie stworzenie próbował naśladować.
Pieśń feniksa mogli nieść sami - dalej, w najodleglejsze zakątki wysp.

15 XI | spotkanie zakonu | ratusz (&II, III, IV, V) x
Jednak jedna kwestia niezmiennie sprawiała, że po jego skórze chłodem wspinał się niepokój; to, o czym pomyślał, gdy tylko zaczął się klarować plan dotarcia do Rain, zwerbalizował Alex - zabiją ją, jeśli kiedykolwiek wyjdzie na jaw, że udzieliła informacji Zakonowi. Zabiją albo wykorzystają jako przynętę, ponownie robiąc z niej żywą marionetkę. Jeśli Zakonnicy jej nie ukryją, jeśli jej nie pomogą...
ale czy ona w ogóle była gotowa przyjąć jakąkolwiek pomoc? Czy ktokolwiek jest w stanie przemówić jej do rozsądku?
On próbował - i najpewniej poległ.

grudzień '57
5 XII | rycerki i zakoniarze | niebieski las x
Dwie tarcze nie uformowały się w pełni, a on poczuł euforyczną radość; mieli je.
Z trzecią Rycerką, ostatnią z nich zdolną sięgać po magię, poradzą sobie bez trudu - w chełpliwym poczuciu satysfakcji, śledząc lot Śmierciożerczyni, nie dostrzegł tego, że w powietrzu błysnęło coś jeszcze, wypuszczone z dłoni, które chwilę później skuły kajdany.
Zaczerpnął zimny oddech, sparzony impetem wybuchającego gorąca.
Całkowita dezorientacja, potem już tylko ogień, zakleszczający się wokół Juliena i Alexa; głuchy krzyk wyrwał się z jego ust, gdy bezradnie próbował sięgnąć po różdżkę, by zrobić cokolwiek, choć wiedział już przecież, że nie zdąży; że nie ochroni żadnego z nich.
Jego ciałem szarpnęła siła wybuchu; wciąż nie miał pojęcia, co się stało - czy do Rycerek dołączył ktoś jeszcze? Wsparcie? Chaotyczne, postrzępione myśli nijak nie potrafiły się ułożyć. Poczuł jak zderza się z ziemią - zaraz potem, jak dwa ciała przygniatają go do podłoża.
Nie mógł złapać przez chwilę tchu.




from underneath the rubble,
sing the rebel song
Keat Burroughs
Keat Burroughs
Zawód : rebeliant
Wiek : 24
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Kawaler
some days, I feel everything at once, other - nothing at all. I don't know what's worse: drowning beneath the waves or dying from the thirst.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
I will survive, somehow I always do
Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t7770-keaton-burroughs https://www.morsmordre.net/t7784-sterta-nieprzeczytanych-listow#217101 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f128-oaza-chata-nr-69 https://www.morsmordre.net/t7785-skrytka-bankowa-nr-1866#217105 https://www.morsmordre.net/t7787-keaton-burroughs#217189
Re: keaton burroughs [odnośnik]30.08.21 12:42



from underneath the rubble,
sing the rebel song
Keat Burroughs
Keat Burroughs
Zawód : rebeliant
Wiek : 24
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Kawaler
some days, I feel everything at once, other - nothing at all. I don't know what's worse: drowning beneath the waves or dying from the thirst.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
I will survive, somehow I always do
Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t7770-keaton-burroughs https://www.morsmordre.net/t7784-sterta-nieprzeczytanych-listow#217101 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f128-oaza-chata-nr-69 https://www.morsmordre.net/t7785-skrytka-bankowa-nr-1866#217105 https://www.morsmordre.net/t7787-keaton-burroughs#217189
keaton burroughs
Szybka odpowiedź
Uprawnienia

Nie możesz odpowiadać w tematach