Morsmordre :: Nieaktywni :: Powiązania
Pani Bott
AutorWiadomość
Jestem od was wszystkich dużo starsza, więc pewnie moja przeszłość niewiele was obchodzi, ale podzielę się kilkoma faktami: urodziłam się w 1909 roku i chodziłam do Ravenclaw, gdzie byłam prefektem. Obecnie pracuję jako amnezjator i jestem mamą Bertiego i Anastazji oraz ciotką Matta - chyba nie muszę dodawać, że rządzę w domu twardą ręką. Pewnie znamy się przez moją rodzinę, a może mijamy się na korytarzach w ministerstwie?
[bylobrzydkobedzieladnie]
Dzień dobry, Pani Bott, mam wrażenie, że się znamy
Droga Samantho! Przybywam zostawić po sobie ślad.
We can make it out alive under cover of the night; Trees are burning, ravens fly, smoke is filling up the sky,
WE ARE RUNNING OUT OF TIME
Kieran Rineheart
Zawód : Rebeliant, auror
Wiek : 54
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Wdowiec
I pochwalam tajń życia w pieśni
i w milczeniu,
Pogodny mądrym smutkiem
i wprawny w cierpieniu.
i w milczeniu,
Pogodny mądrym smutkiem
i wprawny w cierpieniu.
OPCM : 40 +5
UROKI : 30 +5
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 1
TRANSMUTACJA : 0
CZARNA MAGIA : 0
ZWINNOŚĆ : 10
SPRAWNOŚĆ : 20 +3
Genetyka : Czarodziej
Zakon Feniksa
Dzień dobry, pani Bott!
Ja to panią widzę jako swoją prawdziwą ciocię i chyba trochę kobietę pokroju matki, jakiej nigdy nie miałam. Na początku na pewno podchodziłam do pani z dystansem, kiedy wpadała do nas pani w odwiedziny, ale tak się składa, że moja stara ciotka nie za bardzo nas z Vincentem lubiła i tak naprawdę wiele od niej wiedzy o kobiecych sprawach nie wyniosłam. Dlatego pani była trochę dla mnie ostatnią deską ratunku. Nauczyła mnie pani pleść warkocze? Może czasami zaszywała mi pani dziury w ulubionych sukienkach?
Ja to panią widzę jako swoją prawdziwą ciocię i chyba trochę kobietę pokroju matki, jakiej nigdy nie miałam. Na początku na pewno podchodziłam do pani z dystansem, kiedy wpadała do nas pani w odwiedziny, ale tak się składa, że moja stara ciotka nie za bardzo nas z Vincentem lubiła i tak naprawdę wiele od niej wiedzy o kobiecych sprawach nie wyniosłam. Dlatego pani była trochę dla mnie ostatnią deską ratunku. Nauczyła mnie pani pleść warkocze? Może czasami zaszywała mi pani dziury w ulubionych sukienkach?
pora, żebyś ty powstał i biegł, chociaż ty nie wiesz,
gdzie jest cel i brzeg,
ty widzisz tylko, że
ogień świat pali
Jackie Rineheart
Zawód : auror
Wiek : 27
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Panna
only now do i see the big picture
but i swear that
these scars are
fine
but i swear that
these scars are
fine
OPCM : 25+3
UROKI : 10+2
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 0
CZARNA MAGIA : 0
ZWINNOŚĆ : 12
SPRAWNOŚĆ : 14
Genetyka : Czarownica
Sojusznik Zakonu Feniksa
Jestem BFF Bertiego, a on jest dla mnie lepszym bratem niż mój własny brat Nie mogę tylko się zdecydować, czy bardziej boję się pani czy jednak własnej mamy
intellectual, journalist
little spy
little spy
Steffen Cattermole
Zawód : młodszy specjalista od klątw i zabezpieczeń w Gringottcie, po godzinach reporter dla "Czarownicy"
Wiek : 23
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Żonaty
I like to go to places uninvited
OPCM : 30 +7
UROKI : 5
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 35 +4
CZARNA MAGIA : 0
ZWINNOŚĆ : 16
SPRAWNOŚĆ : 5
Genetyka : Czarodziej
Nieaktywni
Droga Pani Bott,
Śladami swojej rodziny, również pozostawię po sobie jakiś znak. Zawsze byłem uprzejmym młodzieńcem, dlatego też gdy przychodziła Pani do naszego domu, na pewno jako pierwszy, jeszcze przed ciotką, proponowałem, że zdejmę i odwieszę Pani płaszcz. Może częstowałem też herbatą, gdy czekała Pani, aż ojciej wróci ze swojej kolejnej delegacji? Zapewne zadawałem bardzo dużo pytań - jeżeli znała się Pani z naszą matką, to musiała być Pani przygotowana na to, że to ona była dla mnie głównym tematem. Szczególnie po jej śmierci, gdy bardzo powoli oswajałem się z rzeczywistością. Może kilkukrotnie pomagała mi Pani odgonić złe myśli, opowiadając piękną historię? Może, któregoś razu sprawiła kojący uścisk, którego tak mi brakowało? A później zniknąłem, pewnie dostała Pani taką informacje, krótką, lecz rzeczową. A może ojciec ostatni raz wypowiedział przy Pani moje imię. Niedawno wróciłem - bardzo miło będzie, jeszcze kiedyś powodzieć Pani "dzień dobry".
Śladami swojej rodziny, również pozostawię po sobie jakiś znak. Zawsze byłem uprzejmym młodzieńcem, dlatego też gdy przychodziła Pani do naszego domu, na pewno jako pierwszy, jeszcze przed ciotką, proponowałem, że zdejmę i odwieszę Pani płaszcz. Może częstowałem też herbatą, gdy czekała Pani, aż ojciej wróci ze swojej kolejnej delegacji? Zapewne zadawałem bardzo dużo pytań - jeżeli znała się Pani z naszą matką, to musiała być Pani przygotowana na to, że to ona była dla mnie głównym tematem. Szczególnie po jej śmierci, gdy bardzo powoli oswajałem się z rzeczywistością. Może kilkukrotnie pomagała mi Pani odgonić złe myśli, opowiadając piękną historię? Może, któregoś razu sprawiła kojący uścisk, którego tak mi brakowało? A później zniknąłem, pewnie dostała Pani taką informacje, krótką, lecz rzeczową. A może ojciec ostatni raz wypowiedział przy Pani moje imię. Niedawno wróciłem - bardzo miło będzie, jeszcze kiedyś powodzieć Pani "dzień dobry".
My biggest fear is that eventually you will see me, that way I will see
myself
Ostatnio zmieniony przez Vincent Rineheart dnia 11.09.19 14:14, w całości zmieniany 1 raz
Vincent Rineheart
Zawód : łamacz klątw, zielarz, dostawca roślinnych ingrediencji, rebeliant
Wiek : 32
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Kawaler
Za czyim słowem podążył tak czule, że się odważył na tę
podróż groźną, rzucił wyzwanie wzburzonemu morzu?
podróż groźną, rzucił wyzwanie wzburzonemu morzu?
OPCM : 30
UROKI : 31 +6
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 0
CZARNA MAGIA : 0 +2
ZWINNOŚĆ : 5
SPRAWNOŚĆ : 6 +3
Genetyka : Czarodziej
Zakon Feniksa
Aleksandrze,
na pewno się znamy i już chyba nawet ustalałyśmy jak dobrze! Także zapraszam do bottowego domku, bo muszę Cię jeszcze nauczyć jak robić powidła śliwkowe, ta wiedza z pewnością kiedyś Ci się przyda, nie zaprzeczaj, i w ogóle przedyskutowałabym z Tobą pewną kwestię, która mnie naszła ostatnio w pracy.
Steffenie,
nie trzeba się mnie bać, bo wcale nie jestem taka straszna jak mnie malują. Skoro tak się przyjaźnisz z moim synem to pewnie Twoja obecność w bottowym domku przestała mnie dziwić i zaczynam Cię traktować jako stałą ozdobę. Nie przeszkadza mi kiedy wpadasz na herbatę, a ja opowiadam Ci o ploteczkach zasłyszanych na ministerialnych korytarzach, które pewnie skrupulatnie zapisujesz w głowie.
A teraz moi drodzy Rineheartowie!
Kieranie,
my to już tyle wspólnie przeżyliśmy, że nasze dzieci nawet nie potrafią sobie tego wyobrazić! Nie mogłam sobie wymarzyć lepszego przyjaciela
Jackie,
starałam się Wam nie narzucać, ale na pewno ucieszyłam się, kiedy wreszcie mi zaufałaś. Z przyjemnością uczyłam Cię pleść warkocze i cierpliwie odpowiadałam na każde Twoje pytanie, tak podejrzewając, że nie ma w Twoim życiu wielu kobiet, które mogłyby to zrobić. Zaszywałam Ci dziury w ulubionych sukienkach, a kiedyś mogłam nawet jakąś uszyć na szkolny bal. Teraz jesteś dorosła i już nie potrzebujesz mojej pomocy, ale na pewno jest mi miło, kiedy się odezwiesz. <3
Vincencie,
nie znałam Twojej mamy zbyt dobrze, to Kieran jest mi przyjacielem, ale po jej śmierci starałam się do Was zaglądać, bo chciałam mieć pewność, że jakoś sobie radzicie. Wasz ojciec nie miał głowy do takich rzeczy jak pieczenie ciasteczek, więc dbałam o to, żeby jednak w waszym domu czasem unosił się korzenny zapach (czasem też złapałam za szczotkę, bo kurz na półkach zaczynał zakładać własną cywilizację!). Od razu Cię polubiłam i kradłeś moje serce tymi niewielkimi gestami, więc chwaliłam Cię przed Kieranem, że wyrastasz na wspaniałego mężczyznę. Nigdy nie chciałam się Wam narzucać, ale jeżeli wyczułam, że potrzebujesz rozmowy albo kojącego uścisku – zawsze znajdowałam na to czas. Na wieść o Twoim zniknięciu zareagowałam ze strachem, ale nauczyłam się nie zadawać pytań, których Kieran zapewne nie lubił. Bardzo się ucieszę, kiedy znowu Cię spotkam. <3
na pewno się znamy i już chyba nawet ustalałyśmy jak dobrze! Także zapraszam do bottowego domku, bo muszę Cię jeszcze nauczyć jak robić powidła śliwkowe, ta wiedza z pewnością kiedyś Ci się przyda, nie zaprzeczaj, i w ogóle przedyskutowałabym z Tobą pewną kwestię, która mnie naszła ostatnio w pracy.
Steffenie,
nie trzeba się mnie bać, bo wcale nie jestem taka straszna jak mnie malują. Skoro tak się przyjaźnisz z moim synem to pewnie Twoja obecność w bottowym domku przestała mnie dziwić i zaczynam Cię traktować jako stałą ozdobę. Nie przeszkadza mi kiedy wpadasz na herbatę, a ja opowiadam Ci o ploteczkach zasłyszanych na ministerialnych korytarzach, które pewnie skrupulatnie zapisujesz w głowie.
A teraz moi drodzy Rineheartowie!
Kieranie,
my to już tyle wspólnie przeżyliśmy, że nasze dzieci nawet nie potrafią sobie tego wyobrazić! Nie mogłam sobie wymarzyć lepszego przyjaciela
Jackie,
starałam się Wam nie narzucać, ale na pewno ucieszyłam się, kiedy wreszcie mi zaufałaś. Z przyjemnością uczyłam Cię pleść warkocze i cierpliwie odpowiadałam na każde Twoje pytanie, tak podejrzewając, że nie ma w Twoim życiu wielu kobiet, które mogłyby to zrobić. Zaszywałam Ci dziury w ulubionych sukienkach, a kiedyś mogłam nawet jakąś uszyć na szkolny bal. Teraz jesteś dorosła i już nie potrzebujesz mojej pomocy, ale na pewno jest mi miło, kiedy się odezwiesz. <3
Vincencie,
nie znałam Twojej mamy zbyt dobrze, to Kieran jest mi przyjacielem, ale po jej śmierci starałam się do Was zaglądać, bo chciałam mieć pewność, że jakoś sobie radzicie. Wasz ojciec nie miał głowy do takich rzeczy jak pieczenie ciasteczek, więc dbałam o to, żeby jednak w waszym domu czasem unosił się korzenny zapach (czasem też złapałam za szczotkę, bo kurz na półkach zaczynał zakładać własną cywilizację!). Od razu Cię polubiłam i kradłeś moje serce tymi niewielkimi gestami, więc chwaliłam Cię przed Kieranem, że wyrastasz na wspaniałego mężczyznę. Nigdy nie chciałam się Wam narzucać, ale jeżeli wyczułam, że potrzebujesz rozmowy albo kojącego uścisku – zawsze znajdowałam na to czas. Na wieść o Twoim zniknięciu zareagowałam ze strachem, ale nauczyłam się nie zadawać pytań, których Kieran zapewne nie lubił. Bardzo się ucieszę, kiedy znowu Cię spotkam. <3
Sweter od pani noszę do tej pory
Every great wizard in history has started out as nothing more than what we are now, students.
If they can do it,
why not us?
If they can do it,
why not us?
Pani Bott
Szybka odpowiedź
Morsmordre :: Nieaktywni :: Powiązania