Jamie McKinnon
AutorWiadomość
Jamie Davina McKinnon
1. Na start banalnie - jaki jest ulubiony kolor Twojej postaci?
Jak przystało na byłą Gryfonkę lubi gryfońskie barwy, odcienie czerwieni i złota. Niekoniecznie jednak przekłada się to na ulubione kolory ubrań, bo z tymi bywa różnie, choć czasem można się dopatrzyć czegoś bordowego, nadal gdzieś też ma swój stary szalik w domowych barwach. Na boisku pojawia się w barwach Harpii, czyli w zieleni ze złotym pazurem na piersi. Zawsze tłumaczy sobie jednak, że to jest ładna zieleń, nie ta nieprzyjemnie ślizgońska. Ogólnie na co dzień raczej ubiera się w ciemniejsze kolory, choć wśród dodatków pojawi się coś w ulubionych kolorach, np. szalik w barwach Gryffindoru lub Harpii.
2. Wykonaj "w imieniu" swojej postaci test MBTI. Jaki otrzymałeś wynik? Czy się z nim zgadzasz? Dlaczego?
Według testu Jamie jest animatorem – ESFP-A:
Jak to już w takich testach bywa, jedne rzeczy się zgadzają, inne nie. Jamie na pewno jest ekstrawertykiem - inaczej nie wybrałaby sobie tak aktywnego zawodu jak gracz quidditcha, wymagającego ścisłej współpracy z drużyną, ale i częstego bywania wśród ludzi, spotykania się z fanami itp.
„Animatorzy to urodzone gwiazdy. Uwielbiają być w centrum uwagi, a ich sceną jest cały świat. W istocie wielu znanych ludzi o osobowości Animatora jest aktorami, uwielbiają też odgrywać widowisko przed swoimi przyjaciółmi, są prostolinijnymi i inteligentnymi rozmówcami, przyciągają uwagę, a każde wyjście traktują trochę jak imprezę. Niezwykle towarzyscy, cieszą się drobnostkami i nic nie sprawia im takiej radości jak zabawa w grupie przyjaciół.”
Mimo wszystko nie powiedziałabym, że Jamie uwielbia gwiazdorzyć, raczej nie lubi robić z siebie widowiska (w każdym razie, nie bardziej niż to konieczne grając w quidditcha), nie stara się usilnie pozować na wielką sławę. Jest raczej prostolinijnym rozmówcą, jest towarzyska, cieszą ją nawet małe rzeczy i lubi spędzać czas w gronie przyjaciół, którzy zawsze są dla niej ważni i chętnie się nimi otacza. Lubi też dobrą zabawę; co prawda ostatnimi czasy pod wpływem wydarzeń nieco się uspokoiła, ale przed śmiercią ojca wiodła dość rozrywkowy tryb życia, spontaniczne wypady, zabawy z dreszczykiem ryzyka...
„Ich zaletą nie jest tylko bycie znakomitym rozmówcą – Animatorzy posiadają najsilniejszą wrażliwość estetyczną ze wszystkich innych typów osobowości. Od fryzury i stroju po pięknie udekorowany dom Animatorzy są obdarzeni zmysłem mody. Od razu wiedzą, czy coś wydaje im się atrakcyjne, i nie obawiają się zmieniać swojego otoczenia, aby lepiej odzwierciedlić własny styl. Animatorów cechuje naturalna ciekawość świata, z łatwością odkrywają więc nowe wzory i style.”
Z tym fragmentem się nie zgadzam (przynajmniej nie do końca), Jamie niespecjalnie interesuje się modą i nie przykłada wielkiej wagi do tego, jak się prezentuje, również jej otoczenie nie należy do najbardziej gustownego i uporządkowanego na świecie. Jest raczej funkcjonalne, niezbyt wyszukane, ale jednocześnie nieco chaotyczne, jak ona sama, często otacza ją bałagan (przynajmniej w jej pokoju, bo o porządek w domu dba matka, ona sama ma dwie bardzo lewe ręce do takich spraw). Są ważniejsze rzeczy niż podążanie za modą, nie ma głowy do tego typu bzdet. Ale bez wątpienia jest ciekawa świata i nie boi się zmian. A jako metamorfomag może łatwo eksperymentować nawet z wyglądem, zaś jej ulubiona fryzura może uchodzić za nieco kontrowersyjną, podobnie jak upodobanie do noszenia spodni.
„Choć czasem może się wydawać inaczej, zdają sobie sprawę z tego, że cały świat nie kręci się wokół nich. Są dobrymi obserwatorami, bardzo wrażliwymi na emocje innych. Ludzie o tym typie osobowości często jako pierwsi wysłuchują czyichś problemów i są szczęśliwi, jeśli mogą udzielić emocjonalnego wsparcia i praktycznych porad. Jeśli jednak problem jest w jakiś sposób związany z nimi samymi, wolą raczej unikać konfliktu niż wchodzić w konfrontację. Zazwyczaj lubią nieco dramaturgii i pasji, zwykle jednak nie wtedy, gdy sami znajdują się się w ogniu krytyki.
To już zgadza się bardziej, Jamie zdaje sobie sprawę, że świat nie kręci się wokół niej. Nie jest egocentrykiem, posiada w sobie empatię i jest wrażliwa na potrzeby innych, nawet jeśli nie wydaje się miękką i ciepłą osobą i okazywanie uczuć czasem wychodzi jej nieco niezgrabnie, bo zawsze starała się być twardą chłopczycą wolną od łzawości i tego typu słabości. Niemniej jednak gdy widzi, że ktoś z przyjaciół ma problem, postara się wesprzeć, czy to obecnością czy radą, choć bywa szczera i czasem powie coś prosto z mostu zanim dobrze nad tym pomyśli. Nie lubi też konfliktów, nie prowokuje ich i trudniejsze tematy czasem rzeczywiście próbuje bezpiecznie ominąć. Nie ma skłonności do dramatyzowania, jest raczej szczera.
„Największa trudność, z którą Animatorzy muszą sobie radzić, to nieodparta potrzeba natychmiastowej gratyfikacji, która sprawia, że lekceważą odpowiedzialność i obowiązki, dzięki którym mogą sobie pozwolić na swoje luksusy. Złożone analizy, monotonne zadania i dopasowywanie statystyk do rzeczywistych konsekwencji to nie lada wyzwanie dla ludzi o tym typie osobowości. Wolą polegać na szczęściu lub okazjach – albo po prostu poprosić o pomoc kogoś z licznego kręgu znajomych.”
Jamie lubi być doceniana, lubi odnosić sukcesy i być dobra w tym co robi. Ma wysokie ambicje, ale nie zależy jej na luksusach, pieniądze nie są dla niej sprawą pierwszorzędną, najważniejsza jest szczera pasja, rywalizacja i satysfakcja ze zwycięstwa, wypracowanego uczciwie i ciężką pracą. Ale odpowiedzialności nie lubi, choć odkąd straciła ojca próbuje być bardziej odpowiedzialna i nie myśleć tylko o quidditchu, a też o bardziej przyziemnych sprawach, których dawniej unikała. Nigdy bowiem nie lubiła zadań monotonnych, w statycznej pracy polegającej na wykonywaniu takich zadań, na analizowaniu i tego typu sprawach zapewne bardzo by się męczyła i nudziła, woli bardziej aktywny tryb życia, wymagający od niej innych atutów i rzeczywiście miewa tendencje do polegania na szczęściu lub okazjach. Jest kiepska w planowaniu z wyprzedzeniem, ale nie prowadzi życia ponad stan, przynajmniej nie teraz, bo kiedyś rzeczywiście zdarzało jej się poszaleć i sprawić, że zarobków nie zawsze starczało do końca miesiąca i trzeba było zacisnąć pasa. Ale nigdy nie otaczała się zbytkami, nie interesowały jej ciuszki, błyskotki i tego typu sprawy tak ważne dla bardziej kobiecych kobiet. Lubi też próbować nowe rzeczy, jest ciekawa świata i otwarta na ludzi, ale monotonia szybko ją nudzi.
3. Jakie marzenie miała Twoja postać w dzieciństwie? Jak widziała swoją przyszłość?
Jamie, będąc dzieckiem, miała dużo marzeń i planów, nawet jeśli nie była typową marzycielką z głową w chmurach. Marzyła o przeżywaniu przygód, podróżach, ale także o związaniu swojej przyszłości z quidditchem, do którego zapałała wielką sympatią już w początkach swojego życia. Miała w końcu ciotkę – zawodniczkę Harpii, więc w dzieciństwie, całkiem naturalnie, bardzo jej to imponowało i zapewne powtarzała każdemu, kto chciał ją słuchać, że gdy dorośnie, także dostanie się do Harpii. W Hogwarcie pojawiły się i inne marzenia, jak inni poszukiwała swojej ścieżki i zastanawiała się, co będzie robić za kilka lat, gdy już opuści szkołę. Jednym z planów o których myślała dłużej niż kilka dni było na przykład zostanie łamaczką klątw i podróżowanie po świecie w poszukiwaniu artefaktów, ale oceny zweryfikowały jej śmiałe plany i wtedy, po sumach, znów na poważnie wróciła do myślenia o karierze w quidditchu, stwierdzając, że przecież ten plan, choć mający korzenie w dzieciństwie, wcale nie jest głupi i niedorzeczny. W szkole przecież radziła sobie z tym sportem naprawdę dobrze, lepiej niż z wszystkimi innymi rzeczami, tym sposobem na nowo rozgorzało w niej to dawne, dziecięce marzenie i uczepiła się go, a potem zaczęła dążyć do realizacji, by ostatecznie dopiąć swego. Jej przykład pokazuje, że warto walczyć o marzenia, i że nawet te dziecięce po latach mogą się spełnić.
4. Jak wyglądało pierwsze zauroczenie Twojej postaci? Jeżeli jeszcze nie miało miejsca - jak myślisz, jak będzie wyglądać?
Jamie jeszcze nigdy nie była zauroczona. Traktowała kolegów jako kumpli, nigdy nie miała romantycznej czy kochliwej natury, a wręcz podśmiewała się skrycie z dziewczyn, które wzdychały do przystojnych chłopców lub miały swoje obiekty westchnień. Ona nie miała, nie uważała tego za niezbędne do szczęścia. Była raczej chłopczycą, koledzy byli świetnymi partnerami do gry w quidditcha i do wspólnych psot, ale nie interesowali jej w innym aspekcie i jeśli któryś się nią interesował, prawdopodobnie przegapiła oznaki. W dorosłości niewiele się zmieniło, zawsze była skupiona na innych rzeczach, na swojej karierze, ostatnio jej myśli też często są przy rodzinie oraz przy obecnej sytuacji w magicznym świecie, co też nie sprzyja porywom uczuć. Poza tym jako kobieta silna i niezależna nie uważa związku za rzecz niezbędną w życiu. A uczucia, jeśli będą jej pisane, przyjdą pewnego dnia same. A jak to będzie wyglądać? Prawdopodobnie zacznie się od przyjaźni, a z czasem na tym fundamencie narodzi się coś więcej, dojrzała relacja dwójki ludzi oparta na partnerstwie i równości. Nie będzie nastoletnich zachwytów, pisków, rumieńców i motylków w brzuchu, bo to nie w stylu Jamie. Tylko mężczyzna, który będzie traktować ją jak równorzędną partnerkę, nie jak istotę słabszą lub kurę domową, ma szansę zdobyć jej serce.
5. Co o Twojej postaci mówi jej różdżka i w jaki sposób objawiają się u niej te cechy charakteru?
Palisander – Dla osób podróżujących, żądnych przygód, szukających świeżych wyzwań, odkrywców, którzy z chęcią pławią się w swoim statusie i mają wielkie ambicje. Różdżka z tego drewna z pewnością pomoże swojemu właścicielowi w bezpiecznym wyjściu z opresji, gdy jego aspiracje zawiodą go zbyt daleko.
Sierść niuchacza – Dla tych, którym sprzyja fortuna; świetny do zaklęć obronnych; służy właścicielom przez lata.
Jamie zawsze miała pewne ciągotki do podróży i przygód, jak to Gryfonka już w szkole czasem lubiła poszukiwać wrażeń, nudziła ją senna rutyna, marzyła o tym, by zobaczyć kawałek świata. Częściowo jej się to udało, spędziła kilka miesięcy w Ameryce, a między sezonami quidditcha zdarzało jej się przemierzać Wyspy Brytyjskie wzdłuż i wszerz na miotle, często pod zmienioną metamorfomagią postacią. Jest osobą aktywną, nie lubi stać w miejscu, pasywne sposoby spędzania czasu nigdy nie były dla niej. Można też powiedzieć, że podczas tych wszystkich lat sprzyjało jej szczęście i nigdy nie wpadła w poważne tarapaty, zarówno w szkole jak i podczas tych eskapad czy na boisku do quidditcha, gdzie miała co prawda poważny wypadek, ale udało jej się wyjść z tego cało i wrócić do gry. W życiu rodzinnym, aż do czerwca 1956, też wiodło jej się bardzo dobrze i była osobą szczęśliwą i spełnioną.
6. Czy Twoja postać wciąż posiada swoją pierwszą różdżkę? Jeżeli nie - w jakich okolicznościach ją straciła? Jeżeli tak - czy ma do niej sentyment?
Jamie nadal posiada swoją pierwszą różdżkę, opisaną wyżej dziesięciocalową wykonaną z palisandru z rdzeniem z sierści niuchacza. Jest dla niej przede wszystkim narzędziem do czarowania, na drewnie są widoczne ślady niemal czternastu lat użytkowania, ale przez ten czas jakiś sentyment na pewno się narodził. Odczułaby go najmocniej w momencie, gdyby różdżkę straciła i odczułaby nagle brak tej części siebie, która była przy niej stale obecna odkąd kupiła ją na Pokątnej w wieku jedenastu lat. Wtedy, przed pójściem do Hogwartu, bardzo czekała na zakup różdżki, a gdy ją kupiła często oglądała ją z ciekawością, zachłannie, nie umiejąc się już doczekać czarowania.
7. Psidwak czy kuguchar?
Trudne pytanie, każdy zwierzak ma swój urok, ale biorąc pod uwagę sposób bycia Jamie, jej energiczność i gryfońską duszę, prawdopodobnie lepszym towarzyszem życia byłby dla niej psidwak. Albo zwykły pies. Chociaż w przypadku kotowatych można też dostrzec pewne podobieństwo, jeśli chodzi o zamiłowanie do niezależności. Ale mimo wszystko Jamie to osoba towarzyska, rodzinna, nie jest jakąś wielką indywidualistką, więc po zastanowieniu... bardziej psidwak, który motywowałby ją do tego, by czasem wybrać się na spacer nie na miotle, a na nogach.
8. Czy bogin Twojej postaci ulegał zmianom na przestrzeni lat? Jeżeli tak - dlaczego? Jakie wcześniej przyjmował formy?
W przypadku Jamie bogin mógł przyjmować różne formy. We wczesnym dzieciństwie mogło to być jakieś duże, groźne stworzenie, później połamana ulubiona miotła lub opiekun domu wyrzucający ją z drużyny quidditcha, gdy już zaczęła grać, a akurat spotkała bogina w szafie w domu na dzień przed ważnym meczem, również zmienił się w połamaną w drzazgi sportową miotłę, jej cacko.
25 czerwca 1956 roku przekonała się jednak, że są dużo gorsze rzeczy niż zniszczenie miotły lub wyrzucenie z drużyny. To od tamtego czasu, odkąd zginął jej ojciec, bogin na jej widok przybiera postać martwych członków rodziny. Czasem częściowo spalonych, czasem poranionych czarnomagicznymi klątwami, a w innych dniach po prostu nieruchomych i martwych. To jest jej największym lękiem odkąd straciła ojca i zaczęła rozumieć, że nadchodzi wojna – śmierć najbliższych w wyniku czarnej magii lub innych tego typu zagrożeń.
9. W jaki sposób Twoja postać odreagowuje stres?
Najprostszym sposobem jest chwycenie za miotłę. Nic nie odstresowuje Jamie równie dobrze jak latanie. Gdy tylko odrywa nogi od ziemi i szybuje w górę ma poczucie, że wszystkie troski i zmartwienia pozostały na ziemi. Dlatego już od dziecka kochała latać i grać w quidditcha, bo w powietrzu zawsze czuła się po prostu dobrze. Poza tym gra w quidditcha wymusza pewne skupienie, śledzenie sytuacji na boisku i wymaga bycia w nieustannym ruchu, więc nie ma czasu na stres i zamartwianie się. Ale oczywiście nie zawsze jest możliwość, żeby trochę polatać. Wtedy musi korzystać z bardziej przyziemnych sposobów. Chodzenie po pokoju lub wybranie się na spacer też mogą spełnić funkcję. Ewentualnie dorwanie się do jakichś słodyczy, bo słodkości to niezawodny poprawiacz humoru.
10. Twoja postać jest skowronkiem - lubi wcześnie wstawać i zasypiać, czy sową - późno chodzi spać i późno wstaje?
Och, gdyby mogła, to pewnie byłaby sową. Lubiłaby się wylegiwać rano w łóżku i potem siedzieć do późna, ale tak dobrze to nie ma, treningi quidditcha zwykle wymagają zrywania się z łóżka o świcie, bo zaczynają się o wczesnych godzinach, w końcu trudno byłoby grać wieczorem i w nocy. Dlatego Jamie z konieczności przez większość roku jest skowronkiem, wstając wcześnie rano i po męczącym dniu kładąc się dość wcześnie spać, by zregenerować siły wyssane z niej przez grę. A kiedy wie, że wstawać nie musi, bo treningu ani meczu nie ma, to chętnie skorzysta z możliwości wyspania się i nadrobienia zaległości.
11. Jak Twoja postać reaguje na krytykę - zarówno ze strony nieznajomych, jak i bliskich osób?
Jamie nie jest osobą, która mocno bierze do siebie krytykę. Zależy w sumie dużo od tego, jakie ma relacje z daną osobą. W przypadku bliskich jest skłonna ustosunkować się do uwag i potraktować je poważniej, wie że rodzina i przyjaciele zwykle chcą dla niej jak najlepiej, choć za młodu i na uwagi od bliskich bywała oporna (wiadomo, etap młodzieńczego buntu i przekonania o własnej nieomylności). Zdanie obcych oraz osób, z którymi ma negatywne relacje, po prostu po niej spływa i nie jest w stanie zachwiać jej poczuciem własnej wartości i tym, jak się czuje i jak o sobie myśli. Nigdy nie przejmowała się drwinami Ślizgonów, nawet gdy wyzywali ją od żyraf lub szlamolubów. Jeśli jest coś, na punkcie czego jest wyczulona nieco bardziej, to jest to quidditch. Jak większość zawodników jest dumna ze swoich umiejętności.
12. Jakie jest ulubione miejsce Twojej postaci i dlaczego?
Myślę że Dolina Godryka – na wpół magiczna wioska, w której spędziła dzieciństwo i większość swojego życia, do której po paru latach mieszkania oddzielnie w końcu wróciła, by być bliżej rodziny. To w Dolinie i jej okolicach znajduje się większość jej ulubionych miejsc, w których bawiła się z rodzeństwem i rówieśnikami, odkrywała swoje zamiłowanie do quidditcha i była po prostu szczęśliwa. Londyn i inne większe ośrodki miejskie mają swój urok, owszem, tam też ma miejsca, które lubi, ale największy sentyment ma do stron rodzinnych i to Dolinę Godryka uważa za swój dom, to tam, na spokojnych i ustronnych obrzeżach wioski, znajduje się Popielniczka, gdzie się wychowała i spędziła wiele wspaniałych lat. Ma to też na pewno źródło nie tylko w dorastaniu i wychowaniu się tam, ale też w korzeniach, pochodzeniu z rodzin które żyją w tej wiosce od dawna.
13. Czy Twoja postać ma jakieś rytuały - coś, co robi każdego dnia, np. przed wyjściem z domu lub pójściem spać? Jakie?
Do rytuałów uskutecznianych przez Jamie najczęściej bez wątpienia należy polerowanie miotły pastą Fleetwooda. Jamie regularnie smaruje miotłę, co ma znaczenie nie tylko praktyczne, ale też w pewnym sensie relaksujące, zwłaszcza tuż przed meczami lub ważnymi treningami. Poza tym codziennym rytuałem jest picie herbaty lub gorącej czekolady, zwłaszcza zimą, gdy wraca z treningów zziębnięta i nie ma nic przyjemniejszego niż chwycenie w dłonie ciepłego kubka wypełnionego po brzegi ulubionym, słodkim napojem. Koniecznie słodkim; Jamie zawsze słodzi herbatę.
Porannym rytuałem jest więc właśnie herbata, śniadanie i przed udaniem się na stadion w celu treningu szybkie oględziny miotły, czy na pewno wszystko z nią w porządku. Jeśli danego dnia nie ma treningu, to tego nie robi. Wieczorami natomiast lubi relaksujące kąpiele, a przed położeniem się spać często podchodzi do okna, wygląda na zewnątrz i dopiero się kładzie. Rano też zawsze zerka w okno, choć bardziej po to, by sprawdzić pogodę i warunki, nawet w te dni kiedy nie trenuje ani nie gra.
14. Co przyczyniło się do tego, że Twoja postać posiada takie a nie inne poglądy polityczne?
Rodzina, a zwłaszcza ojciec, który wykształcił w niej solidny kręgosłup moralny, od dziecka ucząc, co jest dobre, a co złe. Często pozwalał jej się samej sparzyć i wyciągnąć wnioski ze swoich błędów. Nie zmuszał do określonego sposobu myślenia, ale w domu zawsze kultywowano wartość równości i tolerancji, tego, że to nie krew lub majątek świadczą o czyjejś wartości, a jego czyny i decyzje. Dlatego Jamie dorastała w środowisku dość liberalnym, równościowym i praworządnym, i sama nasiąknęła właśnie takimi wartościami. Od samej wielkiej polityki trzymała się jednak z daleka i nigdy nie interesowała się tym, co działo się w ministerstwie, bo wydawało jej się, że to i tak nie ma wpływu na życie takich zwykłych ludzi jak ona, poza tym, które dziecko i potem nastolatek interesowałby się takimi nudnymi rzeczami kiedy można pobawić się z kolegami lub polatać na miotle? Przez większość życia nawet nie zwracała uwagi na to, kto aktualnie jest ministrem, bo miała przecież swój świat. Jej ojciec pracował co prawda w ministerstwie, ale nie był politykiem, a aurorem; stanowczo wypowiadał się przeciwko Grindelwaldowi i czarnej magii, więc Jamie mimowolnie myślała w podobnych kategoriach i przejmowała jego sposób myślenia i wartości, przynajmniej częściowo.
15. Dlaczego amortencja Twojej postaci ma akurat taki zapach?
Charakterystyczna woń drewna miotły i pasty do polerowania – te zapachy od dawien dawna kojarzą jej się z ulubionymi aktywnościami, quidditchem i lataniem. Jamie od dziecka kocha miotły, kocha latać, a więc zapach odpowiednio przygotowanego drewna oraz charakterystyczna woń pasty, którą miotła jest smarowana, bardzo przyjemnie jej się z tym kojarzyły. Nadal towarzyszą jej wtedy, gdy dosiada miotły, czując je wie, że robi to, co lubi najbardziej i do czego jest stworzona.
Szałwia – to zapach nieodłącznie kojarzący się z rodzinnym domem. Jej matka zawsze bardzo lubiła otaczać się szałwią, umieszczać ją w pomieszczeniach i przekładać nią swoje ubrania, więc potem zawsze wydzielała woń tej rośliny i Jamie, przytulając się do niej jako dziecko, najmocniej kojarzyła z mamą właśnie szałwię, ale też i inne rośliny, których mama używała do swoich eliksirów. Po latach, gdy czuje zapach szałwii, nadal może cofnąć się w przeszłość, do czasów dzieciństwa.
Świeżo skoszona trawa – również kojarzy się z domem. Kiedyś, w dzieciństwie, ojciec skosił wybujałą trawę wokół Popielniczki, a potem całą rodziną urządzili sobie piknik za domem, dobrze się bawiąc, otoczeni właśnie tym przyjemnym zapachem.
Gorąca czekolada – kolejny zapach rodem z czasów dzieciństwa; gdy Jamie była dzieckiem i wracała do domu po kolejnym dniu zabawy na świeżym powietrzu, mama stawiała przed nią kubek słodkiej, gorącej czekolady, która smakowała i pachniała tak rozkosznie, że z pewnością musiała w jakiś sposób utrwalić się w zapachu amortencji Jamie.
Zapach letniego deszczu – Jamie jest dzieckiem lata, ta pora roku to zawsze był czas powrotu do domu z Hogwartu i jeszcze większej ilości zabaw na świeżym powietrzu. A że żyje w Anglii, to i latem padały deszcze, w przeciwieństwie do tych jesiennych i zimowych ciepłe, po których powietrze pachniało tak rześko, świeżo i ożywczo, że aż chciało się wybiec boso na mokrą trawę lub wzbić się w powietrze na miotle.
16. Czy Twoja postać dobrze wspomina szkołę? Dlaczego? Jeżeli była uczniem Hogwartu lub Beauxbatons - czy uważała, że pasuje do swojego domu?
Jamie dobrze wspomina Hogwart. Marzyła o wyjeździe do szkoły od dziecka, odkąd najpierw wyjechali do niej jej starsi bracia. Nie mogła się doczekać kiedy do nich dołączy i zacznie uczyć się magii, przeżywając niezwykłe przygody. Bracia podsycali jej ciekawość i zniecierpliwienie, wysyłając listy i w letnie wakacje opowiadając o swoich niesamowitych przeżyciach. Czekanie do jedenastych urodzin było takie nieznośne, ale w końcu się doczekała. Wyjechała do Hogwartu 1 września 1943 roku, w pociągu poznając pierwszych przyszłych przyjaciół oraz przyszłych wrogów, a Tiara Przydziału szybko dostrzegła w niej potencjał i przydzieliła do Gryffindoru. Jamie skrycie marzyła o trafieniu właśnie tam, ten dom wydawał jej się najlepszy ze wszystkich, tam trafiało wielu McKinnonów i Potterów przed nią.
W szkole znalazła wielu przyjaciół i znajomych, z którymi mogła spędzać czas, a także, jakże typowo dla Gryfonki, psocić. Ze szkolnym regulaminem bywała na bakier, czasem zdarzało jej się wymknąć z dormitorium po wyznaczonej godzinie, lub wdać w pojedynek na korytarzu z jakimś Ślizgonem. Spędziła swoje siedem lat Hogwartu dość typowo jak na Gryfonkę, w sposób pełen frajdy, zabawy ale i zdarzających się czasem kłopotów i szlabanów. No i oczywiście grała w quidditcha, na drugim roku jako rezerwowa, a od trzeciego już jako członek pierwszego składu, dwa lata jako pałkarz i trzy jako ścigająca. Na szóstym i siódmym roku pełniła nawet funkcję kapitana drużyny. Jednak w normalnych przedmiotach nie wiodło jej się tak wspaniale jak w quidditchu. Nie była najgorszą uczennicą, ale nie była też w czołówce najlepszych. Pozostawała raczej średnia. Na obronie radziła sobie nieźle, ale już z eliksirów czy historii magii była beznadziejna, bo te przedmioty kompletnie nie wchodziły jej do głowy i z ulgą rzuciła je po oblaniu z nich sumów.
Ogólnie większość edukacji upłynęła jej spokojnie, bez poważniejszych problemów poza standardowymi gryfońsko-ślizgońskimi utarczkami i łapanymi czasem szlabanami. Egzaminy też były zmorą, bo należało przysiąść nad podręcznikami (czego nie lubiła, wkuwanie podręcznikowych regułek było nudne), ale ostatecznie szkołę skończyła i później te złe wspomnienia się zatarły, pozostawiając te dobre oraz wciąż utrzymujący się sentyment do tych beztroskich, młodzieńczych lat gdy wszystko było tak cudownie proste.
17. Jak w mimice Twojej postaci odbija się jej zażenowanie?
Jamie najczęściej... robi wtedy miny. O, takie na przykład.. Albo takie. Ucieka spojrzeniem lub wywraca oczami, jej twarz staje się na moment lekko pozbawiona wyrazu, czasem ściąga usta lub zerka gdzieś w bok. Zwykle jest zażenowana wtedy, kiedy coś bezmyślnie palnie i zda sobie sprawę, że może sprawiła komuś przykrość, albo kiedy przydarzy się jakaś niezręczna sytuacja, z której trzeba jakoś wybrnąć.
18. Czy Twoja postać ma zwierzęta? Czy miała je w przeszłości? Jeżeli tak - jakie? Jaki jest jej stosunek do zwierząt?
Jamie aktualnie ma sowę. To bardzo przydatne stworzenie, można szybko i łatwo wysyłać listy bez konieczności pożyczania od kogoś lub z sowiej poczty. Na sowie poprzestaje, bo przez swój tryb życia nie ma zbyt wiele czasu na odpowiednią opiekę nad zwierzęciem, będącą czymś więcej niż poranne i wieczorne karmienie czy głaskanie, choć gdyby miała go więcej, pewnie chętnie przygarnęłaby sobie psa lub chociaż kota. Jej matka nawet ma kota, ale to rodzinny kot, nie własność Jamie. Więc póki co jest sowa i nic innego się aktualnie nie zanosi.
19. Czy Twoja postać dba o swój wygląd? Jak najczęściej się prezentuje? Jaką ma postawę, fryzurę, ubiór? Czy przykłada do niego wagę?
Jamie, jako metamorfomag, może wyglądać naprawdę różnie i zmieniać swą aparycję kiedy tylko zechce. Jej naturalną postacią jest jednak wysoka (aż 175 cm) sylwetka kobieca, dość szczupła, ale zarazem dobrze zbudowana, w końcu zawodowo gra w quidditcha, wiec nie może być wiotkim chucherkiem. Jamie w szkole przerastała większość rówieśników, dopiero z czasem niektórzy koledzy zaczęli ją wyprzedzać. Naturalnie ma dość bladą skórę i kontrastujące z nią czarne włosy mające tendencję do niesforności. Jest to prawdopodobnie cecha odziedziczona po rodzinie matki – Potterach. Czasem zmienia ich długość, ale najbardziej lubi je krótkie – do połowy szyi lub kończące się równo z linią żuchwy, z postrzępionymi końcami, wyglądające jakby byle jak ścięła je kuchennymi nożycami, nie bacząc na to, by były równe. Taka długość nie przeszkadza podczas latania, choć zapewne budzi pewne kontrowersje w społeczeństwie, gdzie przyjęło się, że większość kobiet nosi długie włosy. Jej fryzura jest dość nowoczesna, ale wygodna i praktyczna, więc nie przejmuje się zdaniem otoczenia na ten temat.
Kolejną charakterystyczną dla niej cechą są bardzo duże, jasnozielone oczy otoczone kurtyną czarnych rzęs. Ma wyrazistą oprawę oczu i ogólnie jest kobietą dość atrakcyjną. Wysoką, o prawidłowo zbudowanej, gibkiej sylwetce i dość ładnej twarzy, której największą ozdobą są właśnie oczy. Jednak Jamie nie zależy zbyt mocno na tym, by podobać się płci przeciwnej, nie dba o ciało i ubiór dla facetów, a dla samej siebie. Jak na swój wiek wygląda dość dojrzale.
Porusza się dość pewnie i zwinnie, stawia kroki miękko i cicho, ma dobry refleks. Jeśli chodzi o ubiór, stawia przede wszystkim na wygodę i praktyczność. Jako że często lata, to siłą rzeczy stałym elementem jej garderoby są spodnie, najlepszy wybór na miotłę. Chodzi w nich nawet wtedy, gdy akurat nie musi lecieć, po prostu przyzwyczaiła się do nich i uważa je za dużo wygodniejsze niż spódnice, które zakłada tylko wtedy, gdy naprawdę musi, bo niestety nie wszędzie wypada pójść w spodniach. A szkoda! Do spodni często nosi koszule, bluzki lub swetry, chętnie nieco za luźne, a także buty - najczęściej wygodne, na płaskim obcasie, często sznurowane i z wyższymi cholewami. Na to czasem ląduje rozpinana z przodu (i zwykle zapięta dość niedbale) szata czarodziejska, raczej skromna i pozbawiona ozdobników, najczęściej czarna lub w jakimś innym neutralnym kolorze. Nie zawsze ją nosi, czasem zadowala się kurtką lub płaszczem, zwłaszcza gdy wybiera się w miejsca, gdzie może napotkać mugoli.
20. Jakie złe wspomnienia wywołują spotkania z dementorami u Twojej postaci? Jeżeli nigdy nie miała z nimi do czynienia - jak myślisz, jakie by one były?
Życie Jamie przez większość czasu było bardzo szczęśliwe, ale w ostatnich miesiącach pojawiły się i wspomnienia, które z łatwością stałyby się pożywką dla dementora. Na pewno byłby to dzień, w którym dowiedziała się o śmierci ojca w wyniku szatańskiej pożogi trawiącej ministerstwo, skąd nie udało mu się uciec na czas. Widziałaby swoją matkę w żałobie i przypominałaby sobie własne uczucia i wyrzuty sumienia, że zaniedbywała rodzinę. To było jak dotąd najbardziej tragiczne wydarzenie w życiu Jamie, choć przeżyła też śmierć małżonki swojego brata kilka lat temu, ogólnie wszystkie sytuacje, gdzie cierpi ktoś z jej rodziny lub przyjaciół, są dla niej bolesne. Dementorzy mogliby jej też przypomnieć o wszystkich tych chwilach, kiedy sama robiła coś, czego żałowała i co krzywdziło osoby dla niej ważne, ale przede wszystkim na pewno najpierw pojawiłoby się wspomnienie dnia śmierci ojca, usłyszenia o tej ogromnej dla magicznego świata tragedii i uświadomienia sobie, że zaczyna się kolejna wojna.
21. O czym śni Twoja postać? Czy śpi spokojnie, może ma koszmary, a może nigdy nie potrafi zapamiętać swoich sennych wizji?
Przez większość życia raczej nie miewała koszmarów, a jeśli tak, to rzadko. Najczęściej polegały na tym, że na krótko przed jakimś ważnym meczem śniła jej się przegrana lub jakiś poważny upadek z miotły. Poza tymi momentami spała dobrze i spokojnie; skoro za dnia wyładowywała nadmiar energii, nocami regenerowała ją i często spała jak zabita, tak, że trudno byłoby ją dobudzić. Jej sny najczęściej były pełne różnych niesamowitych przygód i szalonych eskapad. Często śniła sny o lataniu, nie tylko na miotle. Czasem frunęła swobodnie nie dosiadając niczego; zawsze lubiła te sny, i przynajmniej raz w tygodniu zdarzał się taki z lataniem w jakiejkolwiek formie.
Po śmierci ojca zaczęły jej się czasem przydarzać koszmary, w których sama uciekała z płomieni, patrzyła jak jej ojciec zostaje w tyle, odgrodzony od niej spadającym kawałem sufitu (mimo że wcale nie uczestniczyła w tych wydarzeniach) lub powtórnie przeżywała moment dowiedzenia się o utracie bliskiej osoby. Ogólnie wojna przesącza się i do jej snów, czasem nie dając spokoju nawet tam, choć nie zawsze. Nie codziennie ma złe sny, ale te zdarzają się, gdy jakiegoś dnia więcej się martwi.
22. Czy Twoja postać posiada jakieś charakterystyczne odruchy, mimowolne gesty, nerwowe tiki? Jeśli tak - jakie? W jakich sytuacjach się objawiają?
Jamie dość często przeczesuje palcami włosy, zwłaszcza kiedy są krótkie i potargane. Ale jak zmienia je na dłuższe to jest jej w nich początkowo dziwnie i też nieco nerwowo je poprawia, ze zdziwieniem odkrywając, że nie kończą się tuż za linią żuchwy lub w połowie szyi. Poza tym często przygryza usta, czasem ucieka spojrzeniem gdzieś w bok lub bawi się dłońmi, gdy jest zdenerwowana. Jeśli ma na sobie torbę, poprawia jej pasek.
23. Jak na przestrzeni lat zmieniała się relacja Twojej postaci z najbliższą rodziną? Co było tego powodem?
Jamie zawsze była blisko związana z rodzicami i rodzeństwem. McKinnonowie byli zgraną rodziną, opierającą się na stabilnym fundamencie, jakim było długoletnie, udane i szczęśliwe małżeństwo pana i pani McKinnon z domu Potter, która poświęciła marzenia o karierze alchemicznej dla miłości, małżeństwa, dzieci i domowego ogniska. Jamie urodziła się jako czwarta z piątki dzieci. Miała trójkę starszego rodzeństwa i młodszą siostrę. W starszych braci była swego czasu wpatrzona, chciała bawić się z nimi, tak jak oni – po chłopięcemu. Bo chłopcy mieli ciekawsze zabawy, poza tym jej bracia z samego faktu starszeństwa długo wydawali się o wiele ciekawszym towarzystwem niż młodsza siostra. Oczywiście jak to w rodzeństwie zdarzały się kłótnie, ale gdyby trzeba było jedno za drugim skoczyłoby nawet w ogień. W dorosłości również są blisko, w końcu rodzina musi trzymać się razem, zwłaszcza w takich czasach. Mimo różnic w zainteresowaniach i wieku dobrze dogaduje się z Henrym, drugim z piątki, i wie że może na nim polegać.
Jeśli chodzi o rodziców, relacje również były dobre. Państwo McKinnon nie narzucali dzieciom konkretnej drogi, nie wymagali od Jamie spełnienia ich ambicji. Mogła być kim chciała pod warunkiem, że będzie to zgodne z jej moralnością, a moralność wpojono jej solidną, ojciec przykładał do tego dużą wagę, zależało mu by wyprowadzić dzieci na ludzi i nauczyć je, jak należy postępować i jak iść przez życie. Był twardym i odważnym człowiekiem, który jednocześnie, mimo oddania pracy, nigdy nie zapominał o rodzinie. Mama może tylko czasami żałowała, że Jamie nie wykazuje żadnych ciągotek do eliksirów ani do prac domowych, ale nie naciskała i nie próbowała za wszelką cenę zrobić z niej pani domu na swój wzór, widząc że to nie jest to, czego Jamie pragnie w życiu.
Ogólnie był taki okres kiedy Jamie trochę się oderwała od życia rodzinnego, zajęła swoją karierą, wyprowadziła z domu i bywała u bliskich rzadziej. Jednak gdy w czerwcu 1956 pana McKinnona zabrakło, sporo się posypało, bo bez niego nic już nie było takie samo. Mama mocno przeżyła utratę męża, którego kochała. A Jamie, mając wyrzuty sumienia, że tak zaniedbała bliskich i skupiła się na sobie, znów wprowadziła się do rodzinnego domu, poczuwając się do opiekowania matką i młodszą siostrą. Chciała być przy nich i naprawić wcześniejszy błąd, czuła się też za nie w pewien sposób odpowiedzialna.
Jeśli chodzi o dalszą rodzinę, to Jamie ma też bardzo dobre relacje z ciotką Daviną, byłą zawodniczką Harpii z Holyhead, która zaszczepiła w niej miłość do quidditcha i latania, i potem zainspirowała ją do zostania Harpią. Mimo upływu lat ciotka nadal jest ważną figurą w jej życiu, z której zdaniem Jamie się liczy i która wciąż jest dla niej inspiracją, wzorem silnej kobiety, która nie wahała się walczyć o swoje marzenia. Jamie ma też dobre relacje z większością kuzynostwa zarówno od strony ojca, jak i matki.
24. Jaki alkohol najbardziej lubi Twoja postać i dlaczego? A może w ogóle nie lubi pić?
Czasem jej się zdarzy napić, choćby w ramach świętowania jakiegoś sukcesu w quidditchu. Jej ulubionym trunkiem jest kremowe piwo, które jest na tyle słabe, że nie miesza w głowie i nie zaburza zmysłu równowagi tak ważnego przy utrzymaniu się na miotle, a lata przecież często, nie tylko na meczach i treningach. Czasem jak okazja sprzyja to napije się i innych rzeczy, na przykład ognistej whisky. Ale generalnie nie jest osobą która pije często, ale kiedy nadarzy się okazja to w rozsądnych ilościach nie pogardzi, życie jest za krótkie by odmawiać sobie odrobiny luzu.
25. Jaki jest stosunek Twojej postaci do innych klas społecznych oraz osób o innej czystości krwi?
Jak wspomniałam już w pytaniu 14, Jamie zawsze była osobą wychowaną w duchu tolerancji i równości, poszanowania dla każdego bez względu na status krwi i zawartość skrytki. Dla niej ważniejsze jest to, jakim kto jest człowiekiem niż jaką ma krew i skąd pochodzi. Zawsze uczono ją, że to czyny mówią o czarodzieju, więc to po czynach ocenia innych. Nie jest dla niej ważne, czy ktoś jest mugolakiem, czy pochodzi z rodziny czystej krwi, choć nie przepada za członkami konserwatywnych rodów, którzy zadzierają nosa i uważają się za lepszych tylko dlatego, że urodzili się w uprzywilejowanej grupie. Już w Hogwarcie nie lubiła takich ludzi i zdarzało jej się wchodzić z nimi w konflikty. Wie jednak że nawet ta grupa jest zróżnicowana i są przedstawiciele rodów, którzy zachowują się normalnie i są porządnymi czarodziejami. Z takimi jak najbardziej może się zaprzyjaźnić.
Sama jest mieszańcem, ale żadne z jej rodziców ani dziadków nie było mugolem. Jest córką czarodzieja półkrwi i czarownicy czystej krwi, ma więc magiczne pochodzenie, choć nie może się pochwalić czystością. Niemniej jednak nigdy nie dyskryminowała mugolaków, zawsze była na nich otwarta i ciekawa opowieści z ich świata. W pewnym sensie ma w sobie dużo podziwu do mugoli i ich kreatywności, dzięki której dobrze radzą sobie bez magii.
26. Co czyta Twoja postać przed snem? A może wcale nie czyta, a robi coś innego?
Po treningach lub meczach na ogół jest zbyt zmęczona, by czytać. Ale w takie dni, kiedy ma na to siłę czasem się zdarzy, i najczęściej są to powieści przygodowe. Babskiej literatury pokroju romansideł unika i nie czyta, nie przepada też za książkami typowo naukowymi. Nie jest również obeznana w klasykach. Zazwyczaj jednak przed snem bierze relaksującą po męczącym dniu kąpiel. Czasem wieczorami zdarza jej się też długo rozmawiać z siostrą, nadrabiać ten czas, kiedy w ciągu dnia zazwyczaj spędzają osobno, każda oddana swoim zajęciom.
27. Jak wyobrażasz sobie swoją postać za dwadzieścia lat?
Zakładając, że Jamie przeżyje wojnę, za dwadzieścia lat będzie czterdziestopięcioletnią czarownicą. Już niestety nie zawodniczką Harpii z Holyhead, bo mimo dbałości o formę i umiejętności przyjdzie ten czas, kiedy zostanie zastąpiona kimś młodszym. Taka już naturalna kolej rzeczy, quidditch to sport młodych i w którymś momencie na każdego przychodzi pora, by odejść w cień. Nadal może jednak pozostać związana z quidditchem, choćby jako trenerka nowego pokolenia zawodniczek. Może też spełnić inne młodzieńcze marzenia i zostać podróżniczką przemierzającą świat na miotle. Opcji jest wiele, choć jeśli Jamie wybiega myślami w tak daleką przyszłość, raczej nie widzi siebie jako żony i matki, choć życie pisze różne scenariusze i kto wie, może jednak napisze taki, w którym Jamie oprócz samorealizacji na polu zawodowym będzie miała też rodzinę, i nauczy się godzić życie rodzinne z tym zawodowym oraz ze swoimi pasjami, bo na pewno nie zostanie kurą domową, to zdecydowanie nie dla niej.
28. Czy Twoja postać posiada przedmiot - może pamiątkę - do którego ma wielki sentyment? Jeśli tak, czym on jest?
Jamie nadal przechowuje swoją pierwszą pełnowymiarową miotłę, na której latała przez cały okres Hogwartu i która, choć już zbyt powolna, by na niej latać, bo od tamtego czasu stworzono znacznie lepsze modele, nadal ma dla McKinnon znaczenie sentymentalne. Czasem, gdy najdzie ją nostalgia, wyciąga ją z komórki pod schodami i pozwala zawisnąć obok siebie w powietrzu, wspominając czasy, kiedy ją dostała na jedenaste urodziny, a także gdy dostawała się na niej do szkolnej drużyny i zdobywała na niej punkty dla Gryfonów. Ma jeszcze trochę innych tego typu pamiątek ze szkoły, na przykład swój stary szalik Gryffindoru. Cenne stały się także przedmioty, które dawniej podarował jej ojciec, na przykład zegarek; odkąd umarł stały się namacalną pamiątką po nim. Niektóre jego przedmioty osobiste także sobie w pewnym sensie przywłaszczyła i uratowała je przed wyniesieniem na strych lub rozdaniem, zabierając do swojego pokoju.
29. Podaj jedną decyzję, która miała największy wpływ na to, kim obecnie jest Twoja postać. Czy Twoja postać podjęłaby ją ponownie, znając już konsekwencje?
Duży wpływ na życie Jamie miała decyzja o zostaniu zawodniczką quidditcha. Wiadomo, wybór drogi zawodowej po skończeniu szkoły to bardzo ważna decyzja, która ma wpływ na to, jak toczy się życie młodej osoby i w jakim kierunku się rozwija. Nie inaczej było z Jamie. Nie poszła za głosem rozsądku, nie wybrała żadnego praktycznego i życiowego zajęcia, a posłuchała tego, co pragnęło jej serce i zaczęła intensywnie trenować, a potem chodzić na sprawdziany do drużyn, co zaowocowało dostaniem się do Os z Wimbourne. Później poważną decyzją na pewno była zmiana drużyny, ale Jamie ani trochę tego nie żałuje, zawsze chciała grać w Harpiach i w końcu dopięła swego, uważa że to była świetna decyzja, bo choć w Osach też grało się nieźle, to nie było do końca to.
Jednymi z ostatnich ważnych decyzji Jamie był powrót do rodzinnego domu po śmierci ojca, a także zostanie od listopada sojuszniczką Zakonu Feniksa, co może przynieść konsekwencje, w końcu czasy nie są bezpieczne. Póki co jeszcze nie miała okazji się przekonać, co dokładnie wiązało się z tą decyzją, ale czas pokaże.
30. Co dokładnie sądzi Twoja postać o czarnej magii?
Stosunek Jamie do czarnej magii jest jednoznacznie negatywny. Tak wpojono jej w rodzinnym domu, jej ojciec był aurorem walczącym z czarną magią zanim ona jeszcze pojawiła się na świecie, więc pewne wartości wpoił i dzieciom, przestrzegając ich przed tą niebezpieczną dziedziną magii i pouczając, jak ważna jest umiejętność bronienia się przed nią. Jamie nigdy więc nie pociągała czarna magia, bo miała zakodowane w głowie, że to jest złe, służy tylko do niszczenia i robienia krzywdy, do niczego dobrego. Mimo pewnych ciągotek do szukania wrażeń nigdy nie skusiło ją to, by zapoznać się z tak plugawą dziedziną bliżej i nie rozumie tych, których ta moc skusiła.
31. Czy Twoja postać przeklina? Jeżeli tak - jakich wulgaryzmów używa najczęściej?
Czasem się zdarzy. Nie za często, bo w domu matka zawsze karciła ją za nieodpowiednie słownictwo, ale gdy ta nie słyszała zdarzyło jej się przekląć. Najczęściej wtedy, kiedy jest wkurzona, lub coś pójdzie nie po jej myśli albo jak się uderzy czy coś. Z dala od domu nie dba o swój język aż tak, jak w pobliżu bliskich, ale też nie jest osobą wulgarną.
32. Co najbardziej lubi w sobie Twoja postać - i dlaczego?
Myślę że zdolność metamorfomagii. To bardzo przydatny dar, dzięki któremu może dowolnie zmieniać wygląd, czym niejednokrotnie bawiła się już w szkole, ale także w dorosłym życiu, gdzie lubiła pojawiać się w różnych dziwnych miejscach pod zmienionym wyglądem. Metamorfomagia umożliwia też zmienienie się tak, że staje się nierozpoznawalna, co jest istotne skoro jest zawodniczką quidditcha i czarodzieje śledzący rozgrywki mogą ją kojarzyć. A nie zawsze chce być kojarzona. Ogólnie lubi swoje silne i zwinne, wysportowane ciało, nie ma kompleksów na tle wyglądu (a nawet gdyby miała, od czego jest metamorfomagia?). Lubi też swoją spostrzegawczość i zdolność dostrzegania wielu detali, oraz szybkość reakcji, cechy bardzo ważne w zawodowej grze w quidditcha.
33. Czego najbardziej nie lubi w sobie Twoja postać - i dlaczego?
Zbyt niskich umiejętności w magii obronnej i urokach. Dawniej jej to nie doskwierało, ale teraz, odkąd uświadomiła sobie że jest wojna i dołączyła do Zakonu jako sojusznik, coraz dotkliwiej odczuwa pewne braki. Nie podoba jej się to, że jej sukcesy w rzucaniu uroków nadal są mocno losowe, że obrona też czasem jeszcze zawodzi. Chciałaby być lepsza, by skuteczniej chronić swoją rodzinę, a także innych. Nie lubi być słaba, w niczym, ale prawda jest taka, że latami skupiała się głównie na rozwijaniu się w quidditchu i zaniedbała inne rzeczy. Zamierza to jednak zmienić i dlatego podszkala się w obronie i urokach, by pozbyć się niedociągnięć i zwiększyć swoje szanse w ewentualnych przyszłych starciach.
34. Jaki charakter pisma posiada Twoja postać? Czy przykuwa uwagę do tego, jak pisze, a może czyni to niedbale?
Pismo Jamie nie należy do najstaranniejszych, to na pewno. Nikt nie uczył jej kaligrafii, nie niszczył pergaminów gdy pisała brzydko, więc jej charakter pisma nigdy nie stał się śliczny, nigdy też nie przykładała do tego wielkiej wagi, bo wymuskany charakter pisma wydaje jej się zbyt... dziewczyński. Nie jest też paskudny, da się odczytać co napisała, ale czasem trzeba chwilę się nad tym pochylić, zwłaszcza gdy pisze w pośpiechu, bo wtedy pismo jest trochę chaotyczne. Literki jednak stawia dość duże, lekko pochylone w prawo i zamaszyste.
35. Czy Twoja postać posiada poczucie humoru? Jeżeli tak - jak byś je krótko opisał?
Raczej posiada. W Hogwarcie wraz z innymi Gryfonami czasem lubiła uczestniczyć w różnych żartach, jednak z reguły nie były złośliwe. Chyba że dotyczyły Ślizgonów, to wtedy owszem. Jamie w szkole miała raczej pogodne usposobienie, ale też nigdy nie plasowała się w czołówce żartownisiów, raczej pomagała w wykonywaniu psot niż była ich prowodyrem. Ogólnie Jamie nie jest złośliwa, nie śmieszą jej cudze nieszczęścia i wpadki, ale lubi się zaśmiać z dobrych kawałów lub zabawnych sytuacji. Uśmiecha się chętnie i dość często, przynajmniej gdy przebywa wśród rodziny i przyjaciół - i ładnie wtedy wygląda, o tak.
36. Jak myślisz, jakie wrażenie sprawia Twoja postać na obcych - swoją postawą, mimiką, tym, co mówi i w jaki sposób?
Jamie prawdopodobnie sprawia wrażenie kobiety silnej i niezależnej, która wie, czego chce od życia i konsekwentnie do tego dąży. Poza tym rzuca się w oczy swoim wzrostem górującym nad większością kobiet, od razu widać, że nie jest wiotkim, słabiutkim chucherkiem. Porusza się również dość pewnie, jej krok jest sprężysty i zdecydowany. Jednocześnie jest kobietą atrakcyjną, o charakternej urodzie nie mającej nic wspólnego z eterycznością i delikatnością, chociaż nie przykłada wagi do podobania się mężczyznom. Widać że jest konkretna, oddana swoim pasjom, a także osobom które są dla niej ważne.
37. Jaki jest stosunek Twojej postaci do dzieci? Jeżeli nie posiada własnych - czy chciałaby je mieć: teraz, kiedyś?
Jamie toleruje cudze dzieci, niektóre nawet lubi. Zwłaszcza te, które interesują się lataniem i quidditchem, bo widzi w nich siebie z przeszłości. Jest otwarta i życzliwa wobec młodych fanów, a także dzieci swoich krewnych lub znajomych. W razie czego potrafi zająć im czas, a nawet z nimi pogadać, próbuje rozumieć ich świat i zaspokoić ciekawość różnych rzeczy. Ale czy chciałaby mieć własne? Może kiedyś, ale jeszcze nie teraz. Zdaje sobie sprawę, że ciąża byłaby końcem zawodowej kariery, że później bardzo ciężko byłoby jej wrócić do pierwszego składu, no i miałaby inne zobowiązania, więc ukochany sport siłą rzeczy mógłby zejść na nieco dalszy plan. Dlatego też nie spieszno jej do związku ani tym bardziej do dzieci. Nie należy też do kobiet, które swoje poczucie wartości uzależniają od posiadania męża i dzieci, a pragnienie jej matki co do posiadania wnuków równie dobrze może zaspokoić jej rodzeństwo. Jamie ogólnie nie chce utknąć w domu jako kura domowa, więc gdyby miała mieć rodzinę, to chciałaby to pogodzić ze swoimi pasjami. No cóż, może kiedyś nadejdzie taki moment, gdy dojrzeje do związku i dziecka, ale jeszcze nie nadszedł mimo że w tym roku dobiła już do wieku, który przez wielu uważany jest za staropanieński. Poza tym wychodzi z założenia że wojna to nie jest dobry czas na sprowadzanie na świat potomstwa, które mogłoby ucierpieć.
38. Jaki Twoja postać ma głos - niski, wysoki, chrypliwy, lekko piskliwy? Mówi w sposób znudzony, wiecznie obojętny, czy może śpiewająco? Nie boi się mówić głośno czy może eterycznie szepcze - nawet wtedy, gdy nikt jej nie podsłuchuje?
Raczej normalny, nie wyróżniający się w szczególny sposób, ani wysoki, ani niski. Nie mówi w sposób typowo dziewczęcy, jej głos brzmi dojrzalej, nie jest też cichy, a raczej mówi głośno, zdecydowanie.
39. Jeżeli Twoja postać mogłaby zmienić jedną rzecz ze swojej przeszłości, zapobiec jakiemuś wydarzeniu, podjąć inaczej jakąś decyzję - co by to było?
Gdyby tylko mogła, zapobiegłaby śmierci ojca. Gdyby wiedziała, co wydarzy się 25 czerwca, prosiłaby go, by pozostał w domu i nie szedł tamtego dnia do ministerstwa, gdzie mimo odejścia z czynnej służby aurorskiej w terenie czasem się pojawiał. Wiedziała, że byłoby to z jej strony egoistyczne, ale wolałaby nadal mieć rodzinę w komplecie. Po śmierci pana McKinnona bardzo wiele się zmieniło, i nawet jeśli pewne rzeczy wyszły jej na dobre bo dojrzała i spojrzała inaczej na życie, chciałaby odzyskać ojca. A jeśli nie, to zmieniłaby przynajmniej to, że przez ostatnie miesiące przed jego odejściem zaniedbywała relacje rodzinne i rzadko bywała w domu, skupiona na karierze. Gdyby czas się cofnął spędzałaby z bliskimi więcej czasu, nie myślałaby tylko o sobie, quidditchu i dobrej zabawie, ale dopiero później zrozumiała, że z miłością trzeba się spieszyć, bo ważne osoby odchodzą ze świata stanowczo zbyt szybko i nagle. Nauczona tamtym doświadczeniem teraz stara się o tym pamiętać i bardziej dbać o relacje z tymi krewnymi i przyjaciółmi, których wciąż miała.
40. Jak myślisz - jak zginie twoja postać?
Być może na wojnie, która się właśnie zaczyna. Jamie nie jest mistrzem magii obronnej, nie może się równać z aurorami, więc pewnego dnia może jej się nie udać obronić i tym samym uniknąć swego losu. Bardzo możliwe, że zginie próbując na miarę swoich możliwości ochronić swoją rodzinę lub jakieś przypadkowe ofiary, i tym samym poświęci siebie dla ratowania innych, co pasowałoby do gryfońskiej natury. Równie dobrze jednak jej koniec może być mniej bohaterski, a bardziej prozaiczny. Może np. doznać ciężkiego wypadku miotlarskiego, upaść tak niefortunnie, że nawet magia lecznicza nie zdoła jej uratować. A może też być tak, że szczęście się do niej uśmiechnie i przeżyje wojnę, doczeka sportowej emerytury i zostanie podróżniczką, po czym zginie z rąk jakiegoś groźnego stworzenia. Albo, w optymistycznym scenariuszu, jednak dożyje starości i umrze jako staruszka, po długim, spełnionym i pełnym przygód życiu?
[bylobrzydkobedzieladnie]
Jak przystało na byłą Gryfonkę lubi gryfońskie barwy, odcienie czerwieni i złota. Niekoniecznie jednak przekłada się to na ulubione kolory ubrań, bo z tymi bywa różnie, choć czasem można się dopatrzyć czegoś bordowego, nadal gdzieś też ma swój stary szalik w domowych barwach. Na boisku pojawia się w barwach Harpii, czyli w zieleni ze złotym pazurem na piersi. Zawsze tłumaczy sobie jednak, że to jest ładna zieleń, nie ta nieprzyjemnie ślizgońska. Ogólnie na co dzień raczej ubiera się w ciemniejsze kolory, choć wśród dodatków pojawi się coś w ulubionych kolorach, np. szalik w barwach Gryffindoru lub Harpii.
2. Wykonaj "w imieniu" swojej postaci test MBTI. Jaki otrzymałeś wynik? Czy się z nim zgadzasz? Dlaczego?
Według testu Jamie jest animatorem – ESFP-A:
82% Ekstrawertyk
73% Realistyczny
79% Kierujący się zasadami
79% Poszukujący
83% Asertywny
73% Realistyczny
79% Kierujący się zasadami
79% Poszukujący
83% Asertywny
Jak to już w takich testach bywa, jedne rzeczy się zgadzają, inne nie. Jamie na pewno jest ekstrawertykiem - inaczej nie wybrałaby sobie tak aktywnego zawodu jak gracz quidditcha, wymagającego ścisłej współpracy z drużyną, ale i częstego bywania wśród ludzi, spotykania się z fanami itp.
„Animatorzy to urodzone gwiazdy. Uwielbiają być w centrum uwagi, a ich sceną jest cały świat. W istocie wielu znanych ludzi o osobowości Animatora jest aktorami, uwielbiają też odgrywać widowisko przed swoimi przyjaciółmi, są prostolinijnymi i inteligentnymi rozmówcami, przyciągają uwagę, a każde wyjście traktują trochę jak imprezę. Niezwykle towarzyscy, cieszą się drobnostkami i nic nie sprawia im takiej radości jak zabawa w grupie przyjaciół.”
Mimo wszystko nie powiedziałabym, że Jamie uwielbia gwiazdorzyć, raczej nie lubi robić z siebie widowiska (w każdym razie, nie bardziej niż to konieczne grając w quidditcha), nie stara się usilnie pozować na wielką sławę. Jest raczej prostolinijnym rozmówcą, jest towarzyska, cieszą ją nawet małe rzeczy i lubi spędzać czas w gronie przyjaciół, którzy zawsze są dla niej ważni i chętnie się nimi otacza. Lubi też dobrą zabawę; co prawda ostatnimi czasy pod wpływem wydarzeń nieco się uspokoiła, ale przed śmiercią ojca wiodła dość rozrywkowy tryb życia, spontaniczne wypady, zabawy z dreszczykiem ryzyka...
„Ich zaletą nie jest tylko bycie znakomitym rozmówcą – Animatorzy posiadają najsilniejszą wrażliwość estetyczną ze wszystkich innych typów osobowości. Od fryzury i stroju po pięknie udekorowany dom Animatorzy są obdarzeni zmysłem mody. Od razu wiedzą, czy coś wydaje im się atrakcyjne, i nie obawiają się zmieniać swojego otoczenia, aby lepiej odzwierciedlić własny styl. Animatorów cechuje naturalna ciekawość świata, z łatwością odkrywają więc nowe wzory i style.”
Z tym fragmentem się nie zgadzam (przynajmniej nie do końca), Jamie niespecjalnie interesuje się modą i nie przykłada wielkiej wagi do tego, jak się prezentuje, również jej otoczenie nie należy do najbardziej gustownego i uporządkowanego na świecie. Jest raczej funkcjonalne, niezbyt wyszukane, ale jednocześnie nieco chaotyczne, jak ona sama, często otacza ją bałagan (przynajmniej w jej pokoju, bo o porządek w domu dba matka, ona sama ma dwie bardzo lewe ręce do takich spraw). Są ważniejsze rzeczy niż podążanie za modą, nie ma głowy do tego typu bzdet. Ale bez wątpienia jest ciekawa świata i nie boi się zmian. A jako metamorfomag może łatwo eksperymentować nawet z wyglądem, zaś jej ulubiona fryzura może uchodzić za nieco kontrowersyjną, podobnie jak upodobanie do noszenia spodni.
„Choć czasem może się wydawać inaczej, zdają sobie sprawę z tego, że cały świat nie kręci się wokół nich. Są dobrymi obserwatorami, bardzo wrażliwymi na emocje innych. Ludzie o tym typie osobowości często jako pierwsi wysłuchują czyichś problemów i są szczęśliwi, jeśli mogą udzielić emocjonalnego wsparcia i praktycznych porad. Jeśli jednak problem jest w jakiś sposób związany z nimi samymi, wolą raczej unikać konfliktu niż wchodzić w konfrontację. Zazwyczaj lubią nieco dramaturgii i pasji, zwykle jednak nie wtedy, gdy sami znajdują się się w ogniu krytyki.
To już zgadza się bardziej, Jamie zdaje sobie sprawę, że świat nie kręci się wokół niej. Nie jest egocentrykiem, posiada w sobie empatię i jest wrażliwa na potrzeby innych, nawet jeśli nie wydaje się miękką i ciepłą osobą i okazywanie uczuć czasem wychodzi jej nieco niezgrabnie, bo zawsze starała się być twardą chłopczycą wolną od łzawości i tego typu słabości. Niemniej jednak gdy widzi, że ktoś z przyjaciół ma problem, postara się wesprzeć, czy to obecnością czy radą, choć bywa szczera i czasem powie coś prosto z mostu zanim dobrze nad tym pomyśli. Nie lubi też konfliktów, nie prowokuje ich i trudniejsze tematy czasem rzeczywiście próbuje bezpiecznie ominąć. Nie ma skłonności do dramatyzowania, jest raczej szczera.
„Największa trudność, z którą Animatorzy muszą sobie radzić, to nieodparta potrzeba natychmiastowej gratyfikacji, która sprawia, że lekceważą odpowiedzialność i obowiązki, dzięki którym mogą sobie pozwolić na swoje luksusy. Złożone analizy, monotonne zadania i dopasowywanie statystyk do rzeczywistych konsekwencji to nie lada wyzwanie dla ludzi o tym typie osobowości. Wolą polegać na szczęściu lub okazjach – albo po prostu poprosić o pomoc kogoś z licznego kręgu znajomych.”
Jamie lubi być doceniana, lubi odnosić sukcesy i być dobra w tym co robi. Ma wysokie ambicje, ale nie zależy jej na luksusach, pieniądze nie są dla niej sprawą pierwszorzędną, najważniejsza jest szczera pasja, rywalizacja i satysfakcja ze zwycięstwa, wypracowanego uczciwie i ciężką pracą. Ale odpowiedzialności nie lubi, choć odkąd straciła ojca próbuje być bardziej odpowiedzialna i nie myśleć tylko o quidditchu, a też o bardziej przyziemnych sprawach, których dawniej unikała. Nigdy bowiem nie lubiła zadań monotonnych, w statycznej pracy polegającej na wykonywaniu takich zadań, na analizowaniu i tego typu sprawach zapewne bardzo by się męczyła i nudziła, woli bardziej aktywny tryb życia, wymagający od niej innych atutów i rzeczywiście miewa tendencje do polegania na szczęściu lub okazjach. Jest kiepska w planowaniu z wyprzedzeniem, ale nie prowadzi życia ponad stan, przynajmniej nie teraz, bo kiedyś rzeczywiście zdarzało jej się poszaleć i sprawić, że zarobków nie zawsze starczało do końca miesiąca i trzeba było zacisnąć pasa. Ale nigdy nie otaczała się zbytkami, nie interesowały jej ciuszki, błyskotki i tego typu sprawy tak ważne dla bardziej kobiecych kobiet. Lubi też próbować nowe rzeczy, jest ciekawa świata i otwarta na ludzi, ale monotonia szybko ją nudzi.
3. Jakie marzenie miała Twoja postać w dzieciństwie? Jak widziała swoją przyszłość?
Jamie, będąc dzieckiem, miała dużo marzeń i planów, nawet jeśli nie była typową marzycielką z głową w chmurach. Marzyła o przeżywaniu przygód, podróżach, ale także o związaniu swojej przyszłości z quidditchem, do którego zapałała wielką sympatią już w początkach swojego życia. Miała w końcu ciotkę – zawodniczkę Harpii, więc w dzieciństwie, całkiem naturalnie, bardzo jej to imponowało i zapewne powtarzała każdemu, kto chciał ją słuchać, że gdy dorośnie, także dostanie się do Harpii. W Hogwarcie pojawiły się i inne marzenia, jak inni poszukiwała swojej ścieżki i zastanawiała się, co będzie robić za kilka lat, gdy już opuści szkołę. Jednym z planów o których myślała dłużej niż kilka dni było na przykład zostanie łamaczką klątw i podróżowanie po świecie w poszukiwaniu artefaktów, ale oceny zweryfikowały jej śmiałe plany i wtedy, po sumach, znów na poważnie wróciła do myślenia o karierze w quidditchu, stwierdzając, że przecież ten plan, choć mający korzenie w dzieciństwie, wcale nie jest głupi i niedorzeczny. W szkole przecież radziła sobie z tym sportem naprawdę dobrze, lepiej niż z wszystkimi innymi rzeczami, tym sposobem na nowo rozgorzało w niej to dawne, dziecięce marzenie i uczepiła się go, a potem zaczęła dążyć do realizacji, by ostatecznie dopiąć swego. Jej przykład pokazuje, że warto walczyć o marzenia, i że nawet te dziecięce po latach mogą się spełnić.
4. Jak wyglądało pierwsze zauroczenie Twojej postaci? Jeżeli jeszcze nie miało miejsca - jak myślisz, jak będzie wyglądać?
Jamie jeszcze nigdy nie była zauroczona. Traktowała kolegów jako kumpli, nigdy nie miała romantycznej czy kochliwej natury, a wręcz podśmiewała się skrycie z dziewczyn, które wzdychały do przystojnych chłopców lub miały swoje obiekty westchnień. Ona nie miała, nie uważała tego za niezbędne do szczęścia. Była raczej chłopczycą, koledzy byli świetnymi partnerami do gry w quidditcha i do wspólnych psot, ale nie interesowali jej w innym aspekcie i jeśli któryś się nią interesował, prawdopodobnie przegapiła oznaki. W dorosłości niewiele się zmieniło, zawsze była skupiona na innych rzeczach, na swojej karierze, ostatnio jej myśli też często są przy rodzinie oraz przy obecnej sytuacji w magicznym świecie, co też nie sprzyja porywom uczuć. Poza tym jako kobieta silna i niezależna nie uważa związku za rzecz niezbędną w życiu. A uczucia, jeśli będą jej pisane, przyjdą pewnego dnia same. A jak to będzie wyglądać? Prawdopodobnie zacznie się od przyjaźni, a z czasem na tym fundamencie narodzi się coś więcej, dojrzała relacja dwójki ludzi oparta na partnerstwie i równości. Nie będzie nastoletnich zachwytów, pisków, rumieńców i motylków w brzuchu, bo to nie w stylu Jamie. Tylko mężczyzna, który będzie traktować ją jak równorzędną partnerkę, nie jak istotę słabszą lub kurę domową, ma szansę zdobyć jej serce.
5. Co o Twojej postaci mówi jej różdżka i w jaki sposób objawiają się u niej te cechy charakteru?
Palisander – Dla osób podróżujących, żądnych przygód, szukających świeżych wyzwań, odkrywców, którzy z chęcią pławią się w swoim statusie i mają wielkie ambicje. Różdżka z tego drewna z pewnością pomoże swojemu właścicielowi w bezpiecznym wyjściu z opresji, gdy jego aspiracje zawiodą go zbyt daleko.
Sierść niuchacza – Dla tych, którym sprzyja fortuna; świetny do zaklęć obronnych; służy właścicielom przez lata.
Jamie zawsze miała pewne ciągotki do podróży i przygód, jak to Gryfonka już w szkole czasem lubiła poszukiwać wrażeń, nudziła ją senna rutyna, marzyła o tym, by zobaczyć kawałek świata. Częściowo jej się to udało, spędziła kilka miesięcy w Ameryce, a między sezonami quidditcha zdarzało jej się przemierzać Wyspy Brytyjskie wzdłuż i wszerz na miotle, często pod zmienioną metamorfomagią postacią. Jest osobą aktywną, nie lubi stać w miejscu, pasywne sposoby spędzania czasu nigdy nie były dla niej. Można też powiedzieć, że podczas tych wszystkich lat sprzyjało jej szczęście i nigdy nie wpadła w poważne tarapaty, zarówno w szkole jak i podczas tych eskapad czy na boisku do quidditcha, gdzie miała co prawda poważny wypadek, ale udało jej się wyjść z tego cało i wrócić do gry. W życiu rodzinnym, aż do czerwca 1956, też wiodło jej się bardzo dobrze i była osobą szczęśliwą i spełnioną.
6. Czy Twoja postać wciąż posiada swoją pierwszą różdżkę? Jeżeli nie - w jakich okolicznościach ją straciła? Jeżeli tak - czy ma do niej sentyment?
Jamie nadal posiada swoją pierwszą różdżkę, opisaną wyżej dziesięciocalową wykonaną z palisandru z rdzeniem z sierści niuchacza. Jest dla niej przede wszystkim narzędziem do czarowania, na drewnie są widoczne ślady niemal czternastu lat użytkowania, ale przez ten czas jakiś sentyment na pewno się narodził. Odczułaby go najmocniej w momencie, gdyby różdżkę straciła i odczułaby nagle brak tej części siebie, która była przy niej stale obecna odkąd kupiła ją na Pokątnej w wieku jedenastu lat. Wtedy, przed pójściem do Hogwartu, bardzo czekała na zakup różdżki, a gdy ją kupiła często oglądała ją z ciekawością, zachłannie, nie umiejąc się już doczekać czarowania.
7. Psidwak czy kuguchar?
Trudne pytanie, każdy zwierzak ma swój urok, ale biorąc pod uwagę sposób bycia Jamie, jej energiczność i gryfońską duszę, prawdopodobnie lepszym towarzyszem życia byłby dla niej psidwak. Albo zwykły pies. Chociaż w przypadku kotowatych można też dostrzec pewne podobieństwo, jeśli chodzi o zamiłowanie do niezależności. Ale mimo wszystko Jamie to osoba towarzyska, rodzinna, nie jest jakąś wielką indywidualistką, więc po zastanowieniu... bardziej psidwak, który motywowałby ją do tego, by czasem wybrać się na spacer nie na miotle, a na nogach.
8. Czy bogin Twojej postaci ulegał zmianom na przestrzeni lat? Jeżeli tak - dlaczego? Jakie wcześniej przyjmował formy?
W przypadku Jamie bogin mógł przyjmować różne formy. We wczesnym dzieciństwie mogło to być jakieś duże, groźne stworzenie, później połamana ulubiona miotła lub opiekun domu wyrzucający ją z drużyny quidditcha, gdy już zaczęła grać, a akurat spotkała bogina w szafie w domu na dzień przed ważnym meczem, również zmienił się w połamaną w drzazgi sportową miotłę, jej cacko.
25 czerwca 1956 roku przekonała się jednak, że są dużo gorsze rzeczy niż zniszczenie miotły lub wyrzucenie z drużyny. To od tamtego czasu, odkąd zginął jej ojciec, bogin na jej widok przybiera postać martwych członków rodziny. Czasem częściowo spalonych, czasem poranionych czarnomagicznymi klątwami, a w innych dniach po prostu nieruchomych i martwych. To jest jej największym lękiem odkąd straciła ojca i zaczęła rozumieć, że nadchodzi wojna – śmierć najbliższych w wyniku czarnej magii lub innych tego typu zagrożeń.
9. W jaki sposób Twoja postać odreagowuje stres?
Najprostszym sposobem jest chwycenie za miotłę. Nic nie odstresowuje Jamie równie dobrze jak latanie. Gdy tylko odrywa nogi od ziemi i szybuje w górę ma poczucie, że wszystkie troski i zmartwienia pozostały na ziemi. Dlatego już od dziecka kochała latać i grać w quidditcha, bo w powietrzu zawsze czuła się po prostu dobrze. Poza tym gra w quidditcha wymusza pewne skupienie, śledzenie sytuacji na boisku i wymaga bycia w nieustannym ruchu, więc nie ma czasu na stres i zamartwianie się. Ale oczywiście nie zawsze jest możliwość, żeby trochę polatać. Wtedy musi korzystać z bardziej przyziemnych sposobów. Chodzenie po pokoju lub wybranie się na spacer też mogą spełnić funkcję. Ewentualnie dorwanie się do jakichś słodyczy, bo słodkości to niezawodny poprawiacz humoru.
10. Twoja postać jest skowronkiem - lubi wcześnie wstawać i zasypiać, czy sową - późno chodzi spać i późno wstaje?
Och, gdyby mogła, to pewnie byłaby sową. Lubiłaby się wylegiwać rano w łóżku i potem siedzieć do późna, ale tak dobrze to nie ma, treningi quidditcha zwykle wymagają zrywania się z łóżka o świcie, bo zaczynają się o wczesnych godzinach, w końcu trudno byłoby grać wieczorem i w nocy. Dlatego Jamie z konieczności przez większość roku jest skowronkiem, wstając wcześnie rano i po męczącym dniu kładąc się dość wcześnie spać, by zregenerować siły wyssane z niej przez grę. A kiedy wie, że wstawać nie musi, bo treningu ani meczu nie ma, to chętnie skorzysta z możliwości wyspania się i nadrobienia zaległości.
11. Jak Twoja postać reaguje na krytykę - zarówno ze strony nieznajomych, jak i bliskich osób?
Jamie nie jest osobą, która mocno bierze do siebie krytykę. Zależy w sumie dużo od tego, jakie ma relacje z daną osobą. W przypadku bliskich jest skłonna ustosunkować się do uwag i potraktować je poważniej, wie że rodzina i przyjaciele zwykle chcą dla niej jak najlepiej, choć za młodu i na uwagi od bliskich bywała oporna (wiadomo, etap młodzieńczego buntu i przekonania o własnej nieomylności). Zdanie obcych oraz osób, z którymi ma negatywne relacje, po prostu po niej spływa i nie jest w stanie zachwiać jej poczuciem własnej wartości i tym, jak się czuje i jak o sobie myśli. Nigdy nie przejmowała się drwinami Ślizgonów, nawet gdy wyzywali ją od żyraf lub szlamolubów. Jeśli jest coś, na punkcie czego jest wyczulona nieco bardziej, to jest to quidditch. Jak większość zawodników jest dumna ze swoich umiejętności.
12. Jakie jest ulubione miejsce Twojej postaci i dlaczego?
Myślę że Dolina Godryka – na wpół magiczna wioska, w której spędziła dzieciństwo i większość swojego życia, do której po paru latach mieszkania oddzielnie w końcu wróciła, by być bliżej rodziny. To w Dolinie i jej okolicach znajduje się większość jej ulubionych miejsc, w których bawiła się z rodzeństwem i rówieśnikami, odkrywała swoje zamiłowanie do quidditcha i była po prostu szczęśliwa. Londyn i inne większe ośrodki miejskie mają swój urok, owszem, tam też ma miejsca, które lubi, ale największy sentyment ma do stron rodzinnych i to Dolinę Godryka uważa za swój dom, to tam, na spokojnych i ustronnych obrzeżach wioski, znajduje się Popielniczka, gdzie się wychowała i spędziła wiele wspaniałych lat. Ma to też na pewno źródło nie tylko w dorastaniu i wychowaniu się tam, ale też w korzeniach, pochodzeniu z rodzin które żyją w tej wiosce od dawna.
13. Czy Twoja postać ma jakieś rytuały - coś, co robi każdego dnia, np. przed wyjściem z domu lub pójściem spać? Jakie?
Do rytuałów uskutecznianych przez Jamie najczęściej bez wątpienia należy polerowanie miotły pastą Fleetwooda. Jamie regularnie smaruje miotłę, co ma znaczenie nie tylko praktyczne, ale też w pewnym sensie relaksujące, zwłaszcza tuż przed meczami lub ważnymi treningami. Poza tym codziennym rytuałem jest picie herbaty lub gorącej czekolady, zwłaszcza zimą, gdy wraca z treningów zziębnięta i nie ma nic przyjemniejszego niż chwycenie w dłonie ciepłego kubka wypełnionego po brzegi ulubionym, słodkim napojem. Koniecznie słodkim; Jamie zawsze słodzi herbatę.
Porannym rytuałem jest więc właśnie herbata, śniadanie i przed udaniem się na stadion w celu treningu szybkie oględziny miotły, czy na pewno wszystko z nią w porządku. Jeśli danego dnia nie ma treningu, to tego nie robi. Wieczorami natomiast lubi relaksujące kąpiele, a przed położeniem się spać często podchodzi do okna, wygląda na zewnątrz i dopiero się kładzie. Rano też zawsze zerka w okno, choć bardziej po to, by sprawdzić pogodę i warunki, nawet w te dni kiedy nie trenuje ani nie gra.
14. Co przyczyniło się do tego, że Twoja postać posiada takie a nie inne poglądy polityczne?
Rodzina, a zwłaszcza ojciec, który wykształcił w niej solidny kręgosłup moralny, od dziecka ucząc, co jest dobre, a co złe. Często pozwalał jej się samej sparzyć i wyciągnąć wnioski ze swoich błędów. Nie zmuszał do określonego sposobu myślenia, ale w domu zawsze kultywowano wartość równości i tolerancji, tego, że to nie krew lub majątek świadczą o czyjejś wartości, a jego czyny i decyzje. Dlatego Jamie dorastała w środowisku dość liberalnym, równościowym i praworządnym, i sama nasiąknęła właśnie takimi wartościami. Od samej wielkiej polityki trzymała się jednak z daleka i nigdy nie interesowała się tym, co działo się w ministerstwie, bo wydawało jej się, że to i tak nie ma wpływu na życie takich zwykłych ludzi jak ona, poza tym, które dziecko i potem nastolatek interesowałby się takimi nudnymi rzeczami kiedy można pobawić się z kolegami lub polatać na miotle? Przez większość życia nawet nie zwracała uwagi na to, kto aktualnie jest ministrem, bo miała przecież swój świat. Jej ojciec pracował co prawda w ministerstwie, ale nie był politykiem, a aurorem; stanowczo wypowiadał się przeciwko Grindelwaldowi i czarnej magii, więc Jamie mimowolnie myślała w podobnych kategoriach i przejmowała jego sposób myślenia i wartości, przynajmniej częściowo.
15. Dlaczego amortencja Twojej postaci ma akurat taki zapach?
Charakterystyczna woń drewna miotły i pasty do polerowania – te zapachy od dawien dawna kojarzą jej się z ulubionymi aktywnościami, quidditchem i lataniem. Jamie od dziecka kocha miotły, kocha latać, a więc zapach odpowiednio przygotowanego drewna oraz charakterystyczna woń pasty, którą miotła jest smarowana, bardzo przyjemnie jej się z tym kojarzyły. Nadal towarzyszą jej wtedy, gdy dosiada miotły, czując je wie, że robi to, co lubi najbardziej i do czego jest stworzona.
Szałwia – to zapach nieodłącznie kojarzący się z rodzinnym domem. Jej matka zawsze bardzo lubiła otaczać się szałwią, umieszczać ją w pomieszczeniach i przekładać nią swoje ubrania, więc potem zawsze wydzielała woń tej rośliny i Jamie, przytulając się do niej jako dziecko, najmocniej kojarzyła z mamą właśnie szałwię, ale też i inne rośliny, których mama używała do swoich eliksirów. Po latach, gdy czuje zapach szałwii, nadal może cofnąć się w przeszłość, do czasów dzieciństwa.
Świeżo skoszona trawa – również kojarzy się z domem. Kiedyś, w dzieciństwie, ojciec skosił wybujałą trawę wokół Popielniczki, a potem całą rodziną urządzili sobie piknik za domem, dobrze się bawiąc, otoczeni właśnie tym przyjemnym zapachem.
Gorąca czekolada – kolejny zapach rodem z czasów dzieciństwa; gdy Jamie była dzieckiem i wracała do domu po kolejnym dniu zabawy na świeżym powietrzu, mama stawiała przed nią kubek słodkiej, gorącej czekolady, która smakowała i pachniała tak rozkosznie, że z pewnością musiała w jakiś sposób utrwalić się w zapachu amortencji Jamie.
Zapach letniego deszczu – Jamie jest dzieckiem lata, ta pora roku to zawsze był czas powrotu do domu z Hogwartu i jeszcze większej ilości zabaw na świeżym powietrzu. A że żyje w Anglii, to i latem padały deszcze, w przeciwieństwie do tych jesiennych i zimowych ciepłe, po których powietrze pachniało tak rześko, świeżo i ożywczo, że aż chciało się wybiec boso na mokrą trawę lub wzbić się w powietrze na miotle.
16. Czy Twoja postać dobrze wspomina szkołę? Dlaczego? Jeżeli była uczniem Hogwartu lub Beauxbatons - czy uważała, że pasuje do swojego domu?
Jamie dobrze wspomina Hogwart. Marzyła o wyjeździe do szkoły od dziecka, odkąd najpierw wyjechali do niej jej starsi bracia. Nie mogła się doczekać kiedy do nich dołączy i zacznie uczyć się magii, przeżywając niezwykłe przygody. Bracia podsycali jej ciekawość i zniecierpliwienie, wysyłając listy i w letnie wakacje opowiadając o swoich niesamowitych przeżyciach. Czekanie do jedenastych urodzin było takie nieznośne, ale w końcu się doczekała. Wyjechała do Hogwartu 1 września 1943 roku, w pociągu poznając pierwszych przyszłych przyjaciół oraz przyszłych wrogów, a Tiara Przydziału szybko dostrzegła w niej potencjał i przydzieliła do Gryffindoru. Jamie skrycie marzyła o trafieniu właśnie tam, ten dom wydawał jej się najlepszy ze wszystkich, tam trafiało wielu McKinnonów i Potterów przed nią.
W szkole znalazła wielu przyjaciół i znajomych, z którymi mogła spędzać czas, a także, jakże typowo dla Gryfonki, psocić. Ze szkolnym regulaminem bywała na bakier, czasem zdarzało jej się wymknąć z dormitorium po wyznaczonej godzinie, lub wdać w pojedynek na korytarzu z jakimś Ślizgonem. Spędziła swoje siedem lat Hogwartu dość typowo jak na Gryfonkę, w sposób pełen frajdy, zabawy ale i zdarzających się czasem kłopotów i szlabanów. No i oczywiście grała w quidditcha, na drugim roku jako rezerwowa, a od trzeciego już jako członek pierwszego składu, dwa lata jako pałkarz i trzy jako ścigająca. Na szóstym i siódmym roku pełniła nawet funkcję kapitana drużyny. Jednak w normalnych przedmiotach nie wiodło jej się tak wspaniale jak w quidditchu. Nie była najgorszą uczennicą, ale nie była też w czołówce najlepszych. Pozostawała raczej średnia. Na obronie radziła sobie nieźle, ale już z eliksirów czy historii magii była beznadziejna, bo te przedmioty kompletnie nie wchodziły jej do głowy i z ulgą rzuciła je po oblaniu z nich sumów.
Ogólnie większość edukacji upłynęła jej spokojnie, bez poważniejszych problemów poza standardowymi gryfońsko-ślizgońskimi utarczkami i łapanymi czasem szlabanami. Egzaminy też były zmorą, bo należało przysiąść nad podręcznikami (czego nie lubiła, wkuwanie podręcznikowych regułek było nudne), ale ostatecznie szkołę skończyła i później te złe wspomnienia się zatarły, pozostawiając te dobre oraz wciąż utrzymujący się sentyment do tych beztroskich, młodzieńczych lat gdy wszystko było tak cudownie proste.
17. Jak w mimice Twojej postaci odbija się jej zażenowanie?
Jamie najczęściej... robi wtedy miny. O, takie na przykład.. Albo takie. Ucieka spojrzeniem lub wywraca oczami, jej twarz staje się na moment lekko pozbawiona wyrazu, czasem ściąga usta lub zerka gdzieś w bok. Zwykle jest zażenowana wtedy, kiedy coś bezmyślnie palnie i zda sobie sprawę, że może sprawiła komuś przykrość, albo kiedy przydarzy się jakaś niezręczna sytuacja, z której trzeba jakoś wybrnąć.
18. Czy Twoja postać ma zwierzęta? Czy miała je w przeszłości? Jeżeli tak - jakie? Jaki jest jej stosunek do zwierząt?
Jamie aktualnie ma sowę. To bardzo przydatne stworzenie, można szybko i łatwo wysyłać listy bez konieczności pożyczania od kogoś lub z sowiej poczty. Na sowie poprzestaje, bo przez swój tryb życia nie ma zbyt wiele czasu na odpowiednią opiekę nad zwierzęciem, będącą czymś więcej niż poranne i wieczorne karmienie czy głaskanie, choć gdyby miała go więcej, pewnie chętnie przygarnęłaby sobie psa lub chociaż kota. Jej matka nawet ma kota, ale to rodzinny kot, nie własność Jamie. Więc póki co jest sowa i nic innego się aktualnie nie zanosi.
19. Czy Twoja postać dba o swój wygląd? Jak najczęściej się prezentuje? Jaką ma postawę, fryzurę, ubiór? Czy przykłada do niego wagę?
Jamie, jako metamorfomag, może wyglądać naprawdę różnie i zmieniać swą aparycję kiedy tylko zechce. Jej naturalną postacią jest jednak wysoka (aż 175 cm) sylwetka kobieca, dość szczupła, ale zarazem dobrze zbudowana, w końcu zawodowo gra w quidditcha, wiec nie może być wiotkim chucherkiem. Jamie w szkole przerastała większość rówieśników, dopiero z czasem niektórzy koledzy zaczęli ją wyprzedzać. Naturalnie ma dość bladą skórę i kontrastujące z nią czarne włosy mające tendencję do niesforności. Jest to prawdopodobnie cecha odziedziczona po rodzinie matki – Potterach. Czasem zmienia ich długość, ale najbardziej lubi je krótkie – do połowy szyi lub kończące się równo z linią żuchwy, z postrzępionymi końcami, wyglądające jakby byle jak ścięła je kuchennymi nożycami, nie bacząc na to, by były równe. Taka długość nie przeszkadza podczas latania, choć zapewne budzi pewne kontrowersje w społeczeństwie, gdzie przyjęło się, że większość kobiet nosi długie włosy. Jej fryzura jest dość nowoczesna, ale wygodna i praktyczna, więc nie przejmuje się zdaniem otoczenia na ten temat.
Kolejną charakterystyczną dla niej cechą są bardzo duże, jasnozielone oczy otoczone kurtyną czarnych rzęs. Ma wyrazistą oprawę oczu i ogólnie jest kobietą dość atrakcyjną. Wysoką, o prawidłowo zbudowanej, gibkiej sylwetce i dość ładnej twarzy, której największą ozdobą są właśnie oczy. Jednak Jamie nie zależy zbyt mocno na tym, by podobać się płci przeciwnej, nie dba o ciało i ubiór dla facetów, a dla samej siebie. Jak na swój wiek wygląda dość dojrzale.
Porusza się dość pewnie i zwinnie, stawia kroki miękko i cicho, ma dobry refleks. Jeśli chodzi o ubiór, stawia przede wszystkim na wygodę i praktyczność. Jako że często lata, to siłą rzeczy stałym elementem jej garderoby są spodnie, najlepszy wybór na miotłę. Chodzi w nich nawet wtedy, gdy akurat nie musi lecieć, po prostu przyzwyczaiła się do nich i uważa je za dużo wygodniejsze niż spódnice, które zakłada tylko wtedy, gdy naprawdę musi, bo niestety nie wszędzie wypada pójść w spodniach. A szkoda! Do spodni często nosi koszule, bluzki lub swetry, chętnie nieco za luźne, a także buty - najczęściej wygodne, na płaskim obcasie, często sznurowane i z wyższymi cholewami. Na to czasem ląduje rozpinana z przodu (i zwykle zapięta dość niedbale) szata czarodziejska, raczej skromna i pozbawiona ozdobników, najczęściej czarna lub w jakimś innym neutralnym kolorze. Nie zawsze ją nosi, czasem zadowala się kurtką lub płaszczem, zwłaszcza gdy wybiera się w miejsca, gdzie może napotkać mugoli.
20. Jakie złe wspomnienia wywołują spotkania z dementorami u Twojej postaci? Jeżeli nigdy nie miała z nimi do czynienia - jak myślisz, jakie by one były?
Życie Jamie przez większość czasu było bardzo szczęśliwe, ale w ostatnich miesiącach pojawiły się i wspomnienia, które z łatwością stałyby się pożywką dla dementora. Na pewno byłby to dzień, w którym dowiedziała się o śmierci ojca w wyniku szatańskiej pożogi trawiącej ministerstwo, skąd nie udało mu się uciec na czas. Widziałaby swoją matkę w żałobie i przypominałaby sobie własne uczucia i wyrzuty sumienia, że zaniedbywała rodzinę. To było jak dotąd najbardziej tragiczne wydarzenie w życiu Jamie, choć przeżyła też śmierć małżonki swojego brata kilka lat temu, ogólnie wszystkie sytuacje, gdzie cierpi ktoś z jej rodziny lub przyjaciół, są dla niej bolesne. Dementorzy mogliby jej też przypomnieć o wszystkich tych chwilach, kiedy sama robiła coś, czego żałowała i co krzywdziło osoby dla niej ważne, ale przede wszystkim na pewno najpierw pojawiłoby się wspomnienie dnia śmierci ojca, usłyszenia o tej ogromnej dla magicznego świata tragedii i uświadomienia sobie, że zaczyna się kolejna wojna.
21. O czym śni Twoja postać? Czy śpi spokojnie, może ma koszmary, a może nigdy nie potrafi zapamiętać swoich sennych wizji?
Przez większość życia raczej nie miewała koszmarów, a jeśli tak, to rzadko. Najczęściej polegały na tym, że na krótko przed jakimś ważnym meczem śniła jej się przegrana lub jakiś poważny upadek z miotły. Poza tymi momentami spała dobrze i spokojnie; skoro za dnia wyładowywała nadmiar energii, nocami regenerowała ją i często spała jak zabita, tak, że trudno byłoby ją dobudzić. Jej sny najczęściej były pełne różnych niesamowitych przygód i szalonych eskapad. Często śniła sny o lataniu, nie tylko na miotle. Czasem frunęła swobodnie nie dosiadając niczego; zawsze lubiła te sny, i przynajmniej raz w tygodniu zdarzał się taki z lataniem w jakiejkolwiek formie.
Po śmierci ojca zaczęły jej się czasem przydarzać koszmary, w których sama uciekała z płomieni, patrzyła jak jej ojciec zostaje w tyle, odgrodzony od niej spadającym kawałem sufitu (mimo że wcale nie uczestniczyła w tych wydarzeniach) lub powtórnie przeżywała moment dowiedzenia się o utracie bliskiej osoby. Ogólnie wojna przesącza się i do jej snów, czasem nie dając spokoju nawet tam, choć nie zawsze. Nie codziennie ma złe sny, ale te zdarzają się, gdy jakiegoś dnia więcej się martwi.
22. Czy Twoja postać posiada jakieś charakterystyczne odruchy, mimowolne gesty, nerwowe tiki? Jeśli tak - jakie? W jakich sytuacjach się objawiają?
Jamie dość często przeczesuje palcami włosy, zwłaszcza kiedy są krótkie i potargane. Ale jak zmienia je na dłuższe to jest jej w nich początkowo dziwnie i też nieco nerwowo je poprawia, ze zdziwieniem odkrywając, że nie kończą się tuż za linią żuchwy lub w połowie szyi. Poza tym często przygryza usta, czasem ucieka spojrzeniem gdzieś w bok lub bawi się dłońmi, gdy jest zdenerwowana. Jeśli ma na sobie torbę, poprawia jej pasek.
23. Jak na przestrzeni lat zmieniała się relacja Twojej postaci z najbliższą rodziną? Co było tego powodem?
Jamie zawsze była blisko związana z rodzicami i rodzeństwem. McKinnonowie byli zgraną rodziną, opierającą się na stabilnym fundamencie, jakim było długoletnie, udane i szczęśliwe małżeństwo pana i pani McKinnon z domu Potter, która poświęciła marzenia o karierze alchemicznej dla miłości, małżeństwa, dzieci i domowego ogniska. Jamie urodziła się jako czwarta z piątki dzieci. Miała trójkę starszego rodzeństwa i młodszą siostrę. W starszych braci była swego czasu wpatrzona, chciała bawić się z nimi, tak jak oni – po chłopięcemu. Bo chłopcy mieli ciekawsze zabawy, poza tym jej bracia z samego faktu starszeństwa długo wydawali się o wiele ciekawszym towarzystwem niż młodsza siostra. Oczywiście jak to w rodzeństwie zdarzały się kłótnie, ale gdyby trzeba było jedno za drugim skoczyłoby nawet w ogień. W dorosłości również są blisko, w końcu rodzina musi trzymać się razem, zwłaszcza w takich czasach. Mimo różnic w zainteresowaniach i wieku dobrze dogaduje się z Henrym, drugim z piątki, i wie że może na nim polegać.
Jeśli chodzi o rodziców, relacje również były dobre. Państwo McKinnon nie narzucali dzieciom konkretnej drogi, nie wymagali od Jamie spełnienia ich ambicji. Mogła być kim chciała pod warunkiem, że będzie to zgodne z jej moralnością, a moralność wpojono jej solidną, ojciec przykładał do tego dużą wagę, zależało mu by wyprowadzić dzieci na ludzi i nauczyć je, jak należy postępować i jak iść przez życie. Był twardym i odważnym człowiekiem, który jednocześnie, mimo oddania pracy, nigdy nie zapominał o rodzinie. Mama może tylko czasami żałowała, że Jamie nie wykazuje żadnych ciągotek do eliksirów ani do prac domowych, ale nie naciskała i nie próbowała za wszelką cenę zrobić z niej pani domu na swój wzór, widząc że to nie jest to, czego Jamie pragnie w życiu.
Ogólnie był taki okres kiedy Jamie trochę się oderwała od życia rodzinnego, zajęła swoją karierą, wyprowadziła z domu i bywała u bliskich rzadziej. Jednak gdy w czerwcu 1956 pana McKinnona zabrakło, sporo się posypało, bo bez niego nic już nie było takie samo. Mama mocno przeżyła utratę męża, którego kochała. A Jamie, mając wyrzuty sumienia, że tak zaniedbała bliskich i skupiła się na sobie, znów wprowadziła się do rodzinnego domu, poczuwając się do opiekowania matką i młodszą siostrą. Chciała być przy nich i naprawić wcześniejszy błąd, czuła się też za nie w pewien sposób odpowiedzialna.
Jeśli chodzi o dalszą rodzinę, to Jamie ma też bardzo dobre relacje z ciotką Daviną, byłą zawodniczką Harpii z Holyhead, która zaszczepiła w niej miłość do quidditcha i latania, i potem zainspirowała ją do zostania Harpią. Mimo upływu lat ciotka nadal jest ważną figurą w jej życiu, z której zdaniem Jamie się liczy i która wciąż jest dla niej inspiracją, wzorem silnej kobiety, która nie wahała się walczyć o swoje marzenia. Jamie ma też dobre relacje z większością kuzynostwa zarówno od strony ojca, jak i matki.
24. Jaki alkohol najbardziej lubi Twoja postać i dlaczego? A może w ogóle nie lubi pić?
Czasem jej się zdarzy napić, choćby w ramach świętowania jakiegoś sukcesu w quidditchu. Jej ulubionym trunkiem jest kremowe piwo, które jest na tyle słabe, że nie miesza w głowie i nie zaburza zmysłu równowagi tak ważnego przy utrzymaniu się na miotle, a lata przecież często, nie tylko na meczach i treningach. Czasem jak okazja sprzyja to napije się i innych rzeczy, na przykład ognistej whisky. Ale generalnie nie jest osobą która pije często, ale kiedy nadarzy się okazja to w rozsądnych ilościach nie pogardzi, życie jest za krótkie by odmawiać sobie odrobiny luzu.
25. Jaki jest stosunek Twojej postaci do innych klas społecznych oraz osób o innej czystości krwi?
Jak wspomniałam już w pytaniu 14, Jamie zawsze była osobą wychowaną w duchu tolerancji i równości, poszanowania dla każdego bez względu na status krwi i zawartość skrytki. Dla niej ważniejsze jest to, jakim kto jest człowiekiem niż jaką ma krew i skąd pochodzi. Zawsze uczono ją, że to czyny mówią o czarodzieju, więc to po czynach ocenia innych. Nie jest dla niej ważne, czy ktoś jest mugolakiem, czy pochodzi z rodziny czystej krwi, choć nie przepada za członkami konserwatywnych rodów, którzy zadzierają nosa i uważają się za lepszych tylko dlatego, że urodzili się w uprzywilejowanej grupie. Już w Hogwarcie nie lubiła takich ludzi i zdarzało jej się wchodzić z nimi w konflikty. Wie jednak że nawet ta grupa jest zróżnicowana i są przedstawiciele rodów, którzy zachowują się normalnie i są porządnymi czarodziejami. Z takimi jak najbardziej może się zaprzyjaźnić.
Sama jest mieszańcem, ale żadne z jej rodziców ani dziadków nie było mugolem. Jest córką czarodzieja półkrwi i czarownicy czystej krwi, ma więc magiczne pochodzenie, choć nie może się pochwalić czystością. Niemniej jednak nigdy nie dyskryminowała mugolaków, zawsze była na nich otwarta i ciekawa opowieści z ich świata. W pewnym sensie ma w sobie dużo podziwu do mugoli i ich kreatywności, dzięki której dobrze radzą sobie bez magii.
26. Co czyta Twoja postać przed snem? A może wcale nie czyta, a robi coś innego?
Po treningach lub meczach na ogół jest zbyt zmęczona, by czytać. Ale w takie dni, kiedy ma na to siłę czasem się zdarzy, i najczęściej są to powieści przygodowe. Babskiej literatury pokroju romansideł unika i nie czyta, nie przepada też za książkami typowo naukowymi. Nie jest również obeznana w klasykach. Zazwyczaj jednak przed snem bierze relaksującą po męczącym dniu kąpiel. Czasem wieczorami zdarza jej się też długo rozmawiać z siostrą, nadrabiać ten czas, kiedy w ciągu dnia zazwyczaj spędzają osobno, każda oddana swoim zajęciom.
27. Jak wyobrażasz sobie swoją postać za dwadzieścia lat?
Zakładając, że Jamie przeżyje wojnę, za dwadzieścia lat będzie czterdziestopięcioletnią czarownicą. Już niestety nie zawodniczką Harpii z Holyhead, bo mimo dbałości o formę i umiejętności przyjdzie ten czas, kiedy zostanie zastąpiona kimś młodszym. Taka już naturalna kolej rzeczy, quidditch to sport młodych i w którymś momencie na każdego przychodzi pora, by odejść w cień. Nadal może jednak pozostać związana z quidditchem, choćby jako trenerka nowego pokolenia zawodniczek. Może też spełnić inne młodzieńcze marzenia i zostać podróżniczką przemierzającą świat na miotle. Opcji jest wiele, choć jeśli Jamie wybiega myślami w tak daleką przyszłość, raczej nie widzi siebie jako żony i matki, choć życie pisze różne scenariusze i kto wie, może jednak napisze taki, w którym Jamie oprócz samorealizacji na polu zawodowym będzie miała też rodzinę, i nauczy się godzić życie rodzinne z tym zawodowym oraz ze swoimi pasjami, bo na pewno nie zostanie kurą domową, to zdecydowanie nie dla niej.
28. Czy Twoja postać posiada przedmiot - może pamiątkę - do którego ma wielki sentyment? Jeśli tak, czym on jest?
Jamie nadal przechowuje swoją pierwszą pełnowymiarową miotłę, na której latała przez cały okres Hogwartu i która, choć już zbyt powolna, by na niej latać, bo od tamtego czasu stworzono znacznie lepsze modele, nadal ma dla McKinnon znaczenie sentymentalne. Czasem, gdy najdzie ją nostalgia, wyciąga ją z komórki pod schodami i pozwala zawisnąć obok siebie w powietrzu, wspominając czasy, kiedy ją dostała na jedenaste urodziny, a także gdy dostawała się na niej do szkolnej drużyny i zdobywała na niej punkty dla Gryfonów. Ma jeszcze trochę innych tego typu pamiątek ze szkoły, na przykład swój stary szalik Gryffindoru. Cenne stały się także przedmioty, które dawniej podarował jej ojciec, na przykład zegarek; odkąd umarł stały się namacalną pamiątką po nim. Niektóre jego przedmioty osobiste także sobie w pewnym sensie przywłaszczyła i uratowała je przed wyniesieniem na strych lub rozdaniem, zabierając do swojego pokoju.
29. Podaj jedną decyzję, która miała największy wpływ na to, kim obecnie jest Twoja postać. Czy Twoja postać podjęłaby ją ponownie, znając już konsekwencje?
Duży wpływ na życie Jamie miała decyzja o zostaniu zawodniczką quidditcha. Wiadomo, wybór drogi zawodowej po skończeniu szkoły to bardzo ważna decyzja, która ma wpływ na to, jak toczy się życie młodej osoby i w jakim kierunku się rozwija. Nie inaczej było z Jamie. Nie poszła za głosem rozsądku, nie wybrała żadnego praktycznego i życiowego zajęcia, a posłuchała tego, co pragnęło jej serce i zaczęła intensywnie trenować, a potem chodzić na sprawdziany do drużyn, co zaowocowało dostaniem się do Os z Wimbourne. Później poważną decyzją na pewno była zmiana drużyny, ale Jamie ani trochę tego nie żałuje, zawsze chciała grać w Harpiach i w końcu dopięła swego, uważa że to była świetna decyzja, bo choć w Osach też grało się nieźle, to nie było do końca to.
Jednymi z ostatnich ważnych decyzji Jamie był powrót do rodzinnego domu po śmierci ojca, a także zostanie od listopada sojuszniczką Zakonu Feniksa, co może przynieść konsekwencje, w końcu czasy nie są bezpieczne. Póki co jeszcze nie miała okazji się przekonać, co dokładnie wiązało się z tą decyzją, ale czas pokaże.
30. Co dokładnie sądzi Twoja postać o czarnej magii?
Stosunek Jamie do czarnej magii jest jednoznacznie negatywny. Tak wpojono jej w rodzinnym domu, jej ojciec był aurorem walczącym z czarną magią zanim ona jeszcze pojawiła się na świecie, więc pewne wartości wpoił i dzieciom, przestrzegając ich przed tą niebezpieczną dziedziną magii i pouczając, jak ważna jest umiejętność bronienia się przed nią. Jamie nigdy więc nie pociągała czarna magia, bo miała zakodowane w głowie, że to jest złe, służy tylko do niszczenia i robienia krzywdy, do niczego dobrego. Mimo pewnych ciągotek do szukania wrażeń nigdy nie skusiło ją to, by zapoznać się z tak plugawą dziedziną bliżej i nie rozumie tych, których ta moc skusiła.
31. Czy Twoja postać przeklina? Jeżeli tak - jakich wulgaryzmów używa najczęściej?
Czasem się zdarzy. Nie za często, bo w domu matka zawsze karciła ją za nieodpowiednie słownictwo, ale gdy ta nie słyszała zdarzyło jej się przekląć. Najczęściej wtedy, kiedy jest wkurzona, lub coś pójdzie nie po jej myśli albo jak się uderzy czy coś. Z dala od domu nie dba o swój język aż tak, jak w pobliżu bliskich, ale też nie jest osobą wulgarną.
32. Co najbardziej lubi w sobie Twoja postać - i dlaczego?
Myślę że zdolność metamorfomagii. To bardzo przydatny dar, dzięki któremu może dowolnie zmieniać wygląd, czym niejednokrotnie bawiła się już w szkole, ale także w dorosłym życiu, gdzie lubiła pojawiać się w różnych dziwnych miejscach pod zmienionym wyglądem. Metamorfomagia umożliwia też zmienienie się tak, że staje się nierozpoznawalna, co jest istotne skoro jest zawodniczką quidditcha i czarodzieje śledzący rozgrywki mogą ją kojarzyć. A nie zawsze chce być kojarzona. Ogólnie lubi swoje silne i zwinne, wysportowane ciało, nie ma kompleksów na tle wyglądu (a nawet gdyby miała, od czego jest metamorfomagia?). Lubi też swoją spostrzegawczość i zdolność dostrzegania wielu detali, oraz szybkość reakcji, cechy bardzo ważne w zawodowej grze w quidditcha.
33. Czego najbardziej nie lubi w sobie Twoja postać - i dlaczego?
Zbyt niskich umiejętności w magii obronnej i urokach. Dawniej jej to nie doskwierało, ale teraz, odkąd uświadomiła sobie że jest wojna i dołączyła do Zakonu jako sojusznik, coraz dotkliwiej odczuwa pewne braki. Nie podoba jej się to, że jej sukcesy w rzucaniu uroków nadal są mocno losowe, że obrona też czasem jeszcze zawodzi. Chciałaby być lepsza, by skuteczniej chronić swoją rodzinę, a także innych. Nie lubi być słaba, w niczym, ale prawda jest taka, że latami skupiała się głównie na rozwijaniu się w quidditchu i zaniedbała inne rzeczy. Zamierza to jednak zmienić i dlatego podszkala się w obronie i urokach, by pozbyć się niedociągnięć i zwiększyć swoje szanse w ewentualnych przyszłych starciach.
34. Jaki charakter pisma posiada Twoja postać? Czy przykuwa uwagę do tego, jak pisze, a może czyni to niedbale?
Pismo Jamie nie należy do najstaranniejszych, to na pewno. Nikt nie uczył jej kaligrafii, nie niszczył pergaminów gdy pisała brzydko, więc jej charakter pisma nigdy nie stał się śliczny, nigdy też nie przykładała do tego wielkiej wagi, bo wymuskany charakter pisma wydaje jej się zbyt... dziewczyński. Nie jest też paskudny, da się odczytać co napisała, ale czasem trzeba chwilę się nad tym pochylić, zwłaszcza gdy pisze w pośpiechu, bo wtedy pismo jest trochę chaotyczne. Literki jednak stawia dość duże, lekko pochylone w prawo i zamaszyste.
35. Czy Twoja postać posiada poczucie humoru? Jeżeli tak - jak byś je krótko opisał?
Raczej posiada. W Hogwarcie wraz z innymi Gryfonami czasem lubiła uczestniczyć w różnych żartach, jednak z reguły nie były złośliwe. Chyba że dotyczyły Ślizgonów, to wtedy owszem. Jamie w szkole miała raczej pogodne usposobienie, ale też nigdy nie plasowała się w czołówce żartownisiów, raczej pomagała w wykonywaniu psot niż była ich prowodyrem. Ogólnie Jamie nie jest złośliwa, nie śmieszą jej cudze nieszczęścia i wpadki, ale lubi się zaśmiać z dobrych kawałów lub zabawnych sytuacji. Uśmiecha się chętnie i dość często, przynajmniej gdy przebywa wśród rodziny i przyjaciół - i ładnie wtedy wygląda, o tak.
36. Jak myślisz, jakie wrażenie sprawia Twoja postać na obcych - swoją postawą, mimiką, tym, co mówi i w jaki sposób?
Jamie prawdopodobnie sprawia wrażenie kobiety silnej i niezależnej, która wie, czego chce od życia i konsekwentnie do tego dąży. Poza tym rzuca się w oczy swoim wzrostem górującym nad większością kobiet, od razu widać, że nie jest wiotkim, słabiutkim chucherkiem. Porusza się również dość pewnie, jej krok jest sprężysty i zdecydowany. Jednocześnie jest kobietą atrakcyjną, o charakternej urodzie nie mającej nic wspólnego z eterycznością i delikatnością, chociaż nie przykłada wagi do podobania się mężczyznom. Widać że jest konkretna, oddana swoim pasjom, a także osobom które są dla niej ważne.
37. Jaki jest stosunek Twojej postaci do dzieci? Jeżeli nie posiada własnych - czy chciałaby je mieć: teraz, kiedyś?
Jamie toleruje cudze dzieci, niektóre nawet lubi. Zwłaszcza te, które interesują się lataniem i quidditchem, bo widzi w nich siebie z przeszłości. Jest otwarta i życzliwa wobec młodych fanów, a także dzieci swoich krewnych lub znajomych. W razie czego potrafi zająć im czas, a nawet z nimi pogadać, próbuje rozumieć ich świat i zaspokoić ciekawość różnych rzeczy. Ale czy chciałaby mieć własne? Może kiedyś, ale jeszcze nie teraz. Zdaje sobie sprawę, że ciąża byłaby końcem zawodowej kariery, że później bardzo ciężko byłoby jej wrócić do pierwszego składu, no i miałaby inne zobowiązania, więc ukochany sport siłą rzeczy mógłby zejść na nieco dalszy plan. Dlatego też nie spieszno jej do związku ani tym bardziej do dzieci. Nie należy też do kobiet, które swoje poczucie wartości uzależniają od posiadania męża i dzieci, a pragnienie jej matki co do posiadania wnuków równie dobrze może zaspokoić jej rodzeństwo. Jamie ogólnie nie chce utknąć w domu jako kura domowa, więc gdyby miała mieć rodzinę, to chciałaby to pogodzić ze swoimi pasjami. No cóż, może kiedyś nadejdzie taki moment, gdy dojrzeje do związku i dziecka, ale jeszcze nie nadszedł mimo że w tym roku dobiła już do wieku, który przez wielu uważany jest za staropanieński. Poza tym wychodzi z założenia że wojna to nie jest dobry czas na sprowadzanie na świat potomstwa, które mogłoby ucierpieć.
38. Jaki Twoja postać ma głos - niski, wysoki, chrypliwy, lekko piskliwy? Mówi w sposób znudzony, wiecznie obojętny, czy może śpiewająco? Nie boi się mówić głośno czy może eterycznie szepcze - nawet wtedy, gdy nikt jej nie podsłuchuje?
Raczej normalny, nie wyróżniający się w szczególny sposób, ani wysoki, ani niski. Nie mówi w sposób typowo dziewczęcy, jej głos brzmi dojrzalej, nie jest też cichy, a raczej mówi głośno, zdecydowanie.
39. Jeżeli Twoja postać mogłaby zmienić jedną rzecz ze swojej przeszłości, zapobiec jakiemuś wydarzeniu, podjąć inaczej jakąś decyzję - co by to było?
Gdyby tylko mogła, zapobiegłaby śmierci ojca. Gdyby wiedziała, co wydarzy się 25 czerwca, prosiłaby go, by pozostał w domu i nie szedł tamtego dnia do ministerstwa, gdzie mimo odejścia z czynnej służby aurorskiej w terenie czasem się pojawiał. Wiedziała, że byłoby to z jej strony egoistyczne, ale wolałaby nadal mieć rodzinę w komplecie. Po śmierci pana McKinnona bardzo wiele się zmieniło, i nawet jeśli pewne rzeczy wyszły jej na dobre bo dojrzała i spojrzała inaczej na życie, chciałaby odzyskać ojca. A jeśli nie, to zmieniłaby przynajmniej to, że przez ostatnie miesiące przed jego odejściem zaniedbywała relacje rodzinne i rzadko bywała w domu, skupiona na karierze. Gdyby czas się cofnął spędzałaby z bliskimi więcej czasu, nie myślałaby tylko o sobie, quidditchu i dobrej zabawie, ale dopiero później zrozumiała, że z miłością trzeba się spieszyć, bo ważne osoby odchodzą ze świata stanowczo zbyt szybko i nagle. Nauczona tamtym doświadczeniem teraz stara się o tym pamiętać i bardziej dbać o relacje z tymi krewnymi i przyjaciółmi, których wciąż miała.
40. Jak myślisz - jak zginie twoja postać?
Być może na wojnie, która się właśnie zaczyna. Jamie nie jest mistrzem magii obronnej, nie może się równać z aurorami, więc pewnego dnia może jej się nie udać obronić i tym samym uniknąć swego losu. Bardzo możliwe, że zginie próbując na miarę swoich możliwości ochronić swoją rodzinę lub jakieś przypadkowe ofiary, i tym samym poświęci siebie dla ratowania innych, co pasowałoby do gryfońskiej natury. Równie dobrze jednak jej koniec może być mniej bohaterski, a bardziej prozaiczny. Może np. doznać ciężkiego wypadku miotlarskiego, upaść tak niefortunnie, że nawet magia lecznicza nie zdoła jej uratować. A może też być tak, że szczęście się do niej uśmiechnie i przeżyje wojnę, doczeka sportowej emerytury i zostanie podróżniczką, po czym zginie z rąk jakiegoś groźnego stworzenia. Albo, w optymistycznym scenariuszu, jednak dożyje starości i umrze jako staruszka, po długim, spełnionym i pełnym przygód życiu?
[bylobrzydkobedzieladnie]
Kto raz się puścił ziemi,
w podniebny zerwał lot,
najwyżej go oceni
ze wszystkich gier i psot!
Gratulujemy zdobycia osiągnięcia:
ZŁOTY MYŚLICIEL
41. Która postać, także ze świata współczesnego lub historyczna, mogłaby być dla Twojej postaci wzorem do naśladowania albo mentorem?
Ze świata magii dla Jamie wzorem do naśladowania mogłyby być pierwsze kobiety zawodniczki quidditcha, którym udało się przełamać uprzedzenia i skostniałość społeczeństwa, i udowodnić swoją wartość w sporcie powszechnie uważanym za męski. Pierwsze zawodniczki lata temu przetarły szlaki wielu późniejszym, w tym i Jamie. W ogóle kobiety przecierające szlaki i łamiące utarte schematy mogłyby być dla niej wzorem, w końcu ma dość postępowe, wręcz feministyczne poglądy. Wzorem bliższym jej czasów mogłaby być Jocunda Sykes, pierwsza kobieta, która przeleciała na drugą stronę Atlantyku na miotle, co świadczy nie tylko o jej wielkich umiejętnościach, ale też o odwadze. Jamie bardzo imponował ten czyn, zwłaszcza że dokonała go czarownica.
Jeśli chodzi o prawdziwy świat – to tu również powiedziałabym, że mogłaby czerpać inspirację z odważnych kobiet, które łamały schematy i utarte, skostniałe myślenie, przecierały nowe szlaki i dokonywały wielkich rzeczy wcześniej utożsamianych tylko ze światem mężczyzn, zamykając usta wielu tym, którzy nie wierzyli w ich sukces i podcinali im skrzydła.
42. Czego Twoja postać nie zrobiłaby nigdy, za żadne pieniądze i pod żadnym pozorem szantażu?
Nie skrzywdziłaby swoich bliskich ani innych niewinnych osób. Nie zdradziłaby także swoich ideałów i nie przeszłaby na złą stronę. Wolałaby umrzeć niż stać się złą, zdegenerowaną osobą pławiącą się w czarnej magii. Jamie jest osobą stałą w poglądach i wierną swoim ideałom. Wierzy w dobro i równość, a także w ideały przyświecające Zakonowi Feniksa. Chce służyć słusznej sprawie, dlatego ostatnią rzeczą, którą mogłaby zrobić, byłoby zgodzenie się na przystanie do tych, którzy ten świat niszczą i zabijają niewinnych, i mogliby zmusić do tego ją. A choć Jamie zdaje sobie sprawę, że na wojnie prędzej czy później ubrudzi sobie ręce, nie chce ubrudzić ich krwią niewinnych, dobrych ludzi, zwłaszcza jej bliskich.
43. Twoja postać wybrała się do galerii sztuki a jej wzrok przyciąga jeden, konkretny obraz. Patrzy na niego przez dłuższy czas, zaskoczona i zafascynowana. Co znajduje się na malowidle? Jaki to rodzaj obrazu?
Jamie jest kompletną ignorantką, jeśli chodzi o sztukę. Nie odróżnia jednego stylu od drugiego, nie kojarzy malarzy, nie bywa w galeriach, bo uważa je za nudne. Nigdy jej to nie interesowało, zwłaszcza że sama jest wybitnym antytalentem malarskim. Ale jej uwagę mogłoby przyciągnąć coś świeżego i awangardowego, odmiennego od nudnej, zastałej klasyki, której pełno jest w czarodziejskich galeriach. Mógłby to być obraz niosący ze sobą powiew świeżości, stworzony w zupełnie innym stylu, który mogłaby interpretować po swojemu, doszukując się w nim ukrytych symboli, kształtów i historii kryjącej się za całokształtem. Mogłoby to nawet być dzieło mugolskie lub stylizowane na mugolskie – coś nowego w zastałym magicznym świecie, co przyciągnęłoby nawet niezainteresowaną malarstwem Jamie i pokazało, że malarstwo wcale nie musi być nudne, a może nieść ze sobą ciekawe przesłanie i wartość.
44. Animagowie zmieniają się w zwierzęta, pasujące do ich wyglądu lub charakteru. Co jeśli Twoja postać zostałaby zamieniona w roślinę? Jakim kwiatem, ziołem, drzewem lub innym elementem flory stałaby się?
Prawdopodobnie byłaby to roślina silna i wytrzymała na trudne warunki. Drzewo lub kwiat, które nie łamie się pod byle podmuchem wiatru i nie ulega kaprysom pogody, i potrafi wyrosnąć nawet w miejscu, gdzie bardziej delikatne rośliny nie dają sobie rady. Mogłaby być na przykład brzozą, która potrafi rosnąć nawet w miejscach bardzo niecodziennych, jak dachy budynków, skały i inne niezbyt sprzyjające miejsca. Gdziekolwiek, gdzie znajdzie się odrobina ziemi i wody. Nie żeby Jamie rosła na dachach, ale jest osobą, która często szła pod prąd, nie wybierała najłatwiejszej ścieżki i daleka jest od szklarnianych ogrodów pełnych delikatnych, wymuskanych kwiatów, które po wyniesieniu na zewnątrz i zderzeniu z prawdziwym światem natychmiast umrą. Jest wytrzymała, uparta i bliska tego prawdziwego świata zwyczajnych ludzi. Gdybym miała wybrać kwiat, byłoby to coś zwyczajnego, pospolitego i również odpornego na trudne warunki, jak na przykład... mlecz. Ale myślę, że Jamie to raczej drzewo (także biorąc pod uwagę wysoki wzrost, heh). Jeśli nie brzoza (która w sumie nasunęła mi się mimochodem, gdy pomyślałam o drzewach lubiących rosnąć w dziwnych miejscach, nawet tam gdzie normalnie nie powinny) to jakieś inne, dostatecznie silne, by nie dać się byle wichurze, suszy czy innym niedogodnościom.
45. Twoja postać znalazła się w baśni razem z trzema braćmi Peverell. Śmierć ofiarowała jej potężny artefakt: jakie byłoby jego działanie?
Prawdopodobnie poprosiłaby o coś użytecznego w walce ze złem. Może przedmiot, który chroni przed czarną magią, odbijając ją z powrotem w tych, którzy ją rzucają, albo który wzmacnia umiejętności w białej magii, umożliwiając nie tylko jej samej obronę przed czarną magią, ale też chronienie innych, na przykład bliskich? A może coś, co pozwoli jej się ukrywać przed przeciwnikami, jak peleryna niewidka, i dostawać się w miejsca, gdzie jako osoba widzialna nie mogłaby wejść? Przedmiot umożliwiający przemianę w dowolne zwierzę, zależnie czego akurat by potrzebowała? Lub coś, czym mogłaby w inny sposób wesprzeć innych? Nie chciałaby w końcu potężnego artefaktu tylko z pożytkiem dla siebie, pragnęłaby go wykorzystać z pożytkiem dla ogółu, choć gdyby była młodsza, na przykład w dzieciństwie, pewnie poprosiłaby o coś, co umożliwiłoby jej latanie bez użycia miotły. Ale sama nie jest zachłanna i nie potrzebuje wiele do szczęścia, ale pragnie uczestniczyć w budowaniu lepszego, bezpieczniejszego świata bez pleniącego się czarnomagicznego plugastwa.
46. Toczy się wojna, ale poza nią postaci też mają życie: co jest ich największym strapieniem poza kwestiami związanymi z głównym konfliktem?
Głównym zajęciem i pasją w życiu Jamie jest quidditch. Poświęca dużo swego czasu treningom mającym na celu przygotowanie jej do meczów. Mimo nadejścia wojny sport nadal odgrywa dużą rolę w jej życiu, jest przecież odskocznią nie tylko dla niej, ale też dla wszystkich tych, którzy są spragnieni odrobiny rozrywki nawet w trudnych czasach. Choć obecnie jest świadoma tego, że są rzeczy ważniejsze niż gra, nadal zależy jej na dobrych efektach i odnoszeniu zwycięstw. Poza tym są też sprawy rodzinne. W czerwcu straciła ojca, co było dla niej poważnym ciosem i miało wpływ na jej życie i na dokonane w nim pewne zmiany. Naturalnie martwi się też o dobro mamy i rodzeństwa, przyjaciół oraz dalszych krewnych, zdając sobie sprawę, że wszyscy mogli być zagrożeni.
Tak więc, myślę że są to głównie te dwie sprawy – quidditch oraz rodzina. Bo choć Jamie szczyci się swoją siłą i niezależnością, dba o bliskich i zależy jej na nich, i ich bezpieczeństwo jest dla niej nawet ważniejsze niż własne.
47. Jak Twoja postać znosi choroby, dyskomfort fizyczny i ból?
Jak przystało na zawodniczkę quidditcha trenującą w różnych warunkach, niekiedy przez długie godziny, jest ponadprzeciętnie wytrzymała. Jest silniejsza niż większość kobiet, zarówno fizycznie jak i psychicznie, sport kształtuje nie tylko ciało, ale i charakter. Przykłada wagę do dbania o swoją formę, wie że jest w jej pracy istotna, że musi być bardzo zwinna i sprawna. Już w Hogwarcie Jamie była wyćwiczona i sprawna, bo przez pięć lat grała w szkolnej drużynie quidditcha najpierw jako pałkarz, a potem ścigająca i kilka razy w tygodniu trenowała z resztą drużyny. Po szkole zaś zaczęła trenować intensywniej, co zaowocowało dostaniem się do Os, a z czasem i do Harpii.
Podczas gry w quidditcha czasem odnosi obrażenia, niekiedy kończące się lądowaniem u uzdrowiciela. Zdarza jej się poobijać lub coś sobie złamać po oberwaniu tłuczkiem lub upadku. Musi być wytrzymała na ból, żeby dać radę mimo odnoszonych ran jakoś funkcjonować, żeby nie być ciężarem dla reszty drużyny, choć poważniejsze kontuzje niestety wykluczają z gry. Przeżyła kiedyś wypadek, który właśnie tym poskutkował, ale Jamie nie poddała się i zawalczyła o to, by powrócić do sportu, co jej się udało. Nie zrezygnowała z marzeń mimo przeżytego bólu. Jest osobą upartą i zawziętą, która podnosi sobie poprzeczkę i kiedy upada, wstaje. Chce być silna, także na przekór temu, że spora część społeczeństwa wciąż postrzega kobiety jako istoty słabsze. Nie lubi okazywać słabości, zwłaszcza przy świadkach.
48. W co zamieniałaby się Twoja postać jeżeli opanowałaby sztukę animagii i dlaczego - zakładając, że nie istnieją ograniczenia geograficzne pochodzenia zwierzęcia? Jeśli jest animagiem - jaką inną formę mogłaby przybrać?
Gdyby Jamie miała być animagiem, chętnie przybrałaby postać jakiegoś ptaka. Jakżeby inaczej, skoro tak kocha latać? Chętnie przekonałaby się, jak to jest latać używając nie miotły, a własnych skrzydeł. To z pewnością byłoby niesamowite uczucie! Jakim konkretnie ptakiem to już trudniejszy wybór. Jej patronusem jest jerzyk, więc mogłaby się zmieniać w jerzyka, choć pewnie nie byłaby to najpraktyczniejsza forma, ale na pewno szybka, zwinna i zdolna latać nawet bardzo wysoko. Mogłaby też zostać jakąś kawką lub czymś podobnym. A gdyby miała zostać jakimś czworonożnym stworzeniem, prawdopodobnie byłby to pies, jakiś zwykły, niewyróżniający się, choć dość duży kundel, prawdopodobnie o sierści równie czarnej i niesfornej jak włosy Jamie. Ale gdyby mogła wybrać, chciałaby być ptakiem.
49. Twojej postaci zostały trzy dni życia. Co zrobiłaby w tym czasie? Kogo odwiedziła? Jakby się zachowywała?
Gdyby Jamie wiedziała, że zostały jej tylko trzy dni życia, zapewne chciałaby zrobić coś naprawdę szalonego. Najpierw pewnie starannie pożegnałaby się z rodziną i przyjaciółmi, chcąc się nimi nacieszyć, wyjaśniłaby z bliskimi ostatnie sprawy i powiedziała rzeczy, które od dawna chciała, ale nie umiała się zebrać, a później, już po rozstaniu, wybrałaby się w jakąś szaloną podróż najdalej jak zdołałaby dotrzeć w tak ograniczonym czasie, i odeszłaby tego trzeciego dnia, obserwując zachód słońca w jakiejś ładnej, prawdopodobnie nadmorskiej scenerii. Oczywiście w międzyczasie zaliczyłaby też swój ostatni, długi lot na miotle, by pożegnać się ze światem przestworzy i uczuciem wiatru we włosach. Miałoby to miejsce już po ostatecznym pożegnaniu z bliskimi. Byłaby wtedy sama, nieograniczona niczym, nie mająca już nic do stracenia, ale pragnąca nacieszyć się ostatnimi chwilami życia w sposób, który podczas jego trwania najmocniej sobie ukochała. I odchodząc wspominałaby właśnie twarze bliskich oraz wszystkie swoje loty i mecze quidditcha.
Ewentualnie, zakładając bardziej ofiarny i mniej egoistyczny scenariusz, mogłaby wybrać się na jakąś nawet samobójczą misję, mającą przysłużyć się dobru Zakonu Feniksa i budowie nowego, bezpieczniejszego świata. Mogąc wykorzystać resztkę swojego czasu w słusznych celach, dla wyższego dobra, mogłaby umrzeć szczęśliwa i z poczuciem dobrze wykonanego obowiązku. Nie miałaby już możliwości zobaczyć nowego świata, ale odeszłaby z poczuciem, że dołożyła swoją cegiełkę do jego budowy i może zdołała zrobić coś, co pomogło jej towarzyszom, albo że jej ofiara uratowała niewinnych ludzi przed strasznym losem. Byłoby to dla niej dobre wykorzystanie ostatnich chwil życia.
50. Jak Twoja postać podchodzi do spraw moralnych, a zwłaszcza do stosowania Eliksiru Rue? Czy Twoja postać, jeśli jest kobietą, wypiłaby ten eliksir i w jakich okolicznościach? Jeśli mężczyzną - czy pozwoliłby partnerce na jego wypicie?
Jamie jest osobą uczciwą i moralną, ale właściwie trudno powiedzieć, jak zachowałaby się w sytuacji wpadki. Z całą pewnością nie chciałaby mieć teraz dzieci, bo nie chce kończyć kariery, nie czuje się na to gotowa, ani nie chce się z nikim wiązać. Nie chciałaby też powoływać dzieci na świat skoro zaczyna się wojna i znalazłyby się w niebezpieczeństwie. Może narodziłaby się w niej przelotna myśl, by pozbyć się problemu, tak groźnego i problematycznego w tych niepewnych czasach, ale moralność ostatecznie nie pozwoliłaby jej wprowadzić tego w czyn, więc zapewne dziecko by urodziła, a potem oddała na wychowanie komuś, kto zapewniłby mu bezpieczeństwo, na przykład swojej matce. Nie jest stworzona do tradycyjnych kobiecych ról, nie poczuwa się do bycia kurą domową i nie wierzy, że mogłaby naprawdę sprawdzić się jako matka. Może swego czasu fantazjowała o tym, że chciałaby dożyć starości i móc opowiadać wnukom o swojej młodości, grze w quidditcha i przygodach, inspirując je do pójścia w jej ślady, ale od pewnego czasu trudno jej swobodnie snuć podobne plany. Tak więc potencjalne związki i dzieci znajdują się obecnie bardzo daleko na jej liście priorytetów i ma nadzieję że pozostanie wolna od podobnych dylematów.
51. Gdyby Twoja postać wygrała na magicznej loterii wygrała milion galeonów, co byś z nimi zrobiła?
Jamie nie ma zbyt wysokich potrzeb i wymagań wobec życia, więc starałaby się wydać tę sumę mądrze. Dla siebie odłożyłaby pewną część, z przeznaczeniem na to, by jeszcze kiedyś wyruszyć za nią w podróż do Ameryki, i może nie tylko. Trochę zostawiłaby na nową miotłę w przyszłości, gdy wyjdzie jeszcze lepszy i szybszy model. Część rozdałaby bliskim, rodzeństwu a także dalszej rodzinie, większą część przekazałaby na działania Zakonu Feniksa, by ufundować za to dużo ingrediencji na eliksiry oraz zakup innych niezbędnych akcesoriów typu peleryny niewidki, amulety wspomagające magię oraz ochronne, i inne pomoce mogące być towarzyszom niezbędne w walce ze złem. Resztę starałaby się rozdysponować na szczytne cele, takie jak na przykład pomoc ofiarom czarnej magii, anomalii i wojny. Byłaby w pełni usatysfakcjonowana, używając takiej wygranej po to, by pomagać innym, a nie tylko na swoje cele, których nie ma zbyt wielu, nie potrzebuje żadnych zbytków. Dla niej samej wystarczyłaby jakaś niezapomniana podróż, najlepsza miotła na rynku i może trochę szpargałów wspomagających magię/ochronnych itp.
52. Jak Twoja postać świętuje sukcesy? Co postrzega jako takowe?
Dla Jamie w dzieciństwie sukcesem było dostanie się do szkolnej drużyny, a w dorosłości – dostanie się do profesjonalnej drużyny quidditcha, zwłaszcza do Harpii, bo to o tej drużynie marzyła najbardziej. To były te największe sukcesy. Takie trochę mniejsze, ale też przynoszące radość, to odnoszenie zwycięstw w meczach, zwłaszcza tych ważnych i rozgrywanych z trudnymi, wymagającymi przeciwnikami. To dla Jamie godne zwieńczenie wysiłków związanych z treningami i przygotowaniami. A jak świętuje te sukcesy? Zazwyczaj w gronie innych dziewczyn z drużyny, z którymi można napić się za zwycięstwo, spędzić razem czas, rozerwać się i zapomnieć o troskach codzienności – chociaż na chwilę. Potem wraca szara rzeczywistość, ale osładza ją przygotowywanie do kolejnych meczów i następnych potencjalnych sukcesów.
53. Twoja postać wypiła veritaserum, które działa do kolejnego wschodu słońca. Może mówić tylko prawdę. Co się wydarzy, jak przebiegnie ten dzień?
W takim przypadku największym problemem dla Jamie byłaby tajemnica Zakonu Feniksa. Na ogół jest osobą raczej prawdomówną, ale wie, że pewnych tajemnic należy strzec i chroni ich starannie – nawet przed niektórymi z krewnych i znajomych. Gdyby wiedziała, że znajduje się pod działaniem veritaserum, zaszyłaby się z dala od wszystkich, by uniknąć wyciągnięcia z niej tajemnic, których nie chciała i nie mogła zdradzać. I czekałaby tam aż do końca działania eliksiru, wracając do codzienności dopiero, kiedy miałaby pewność, że żadne pozornie niewinne pytanie nie wydobędzie z niej sekretów, których zdradzać nie mogła dla dobra swoich towarzyszy.
Poza Zakonem Jamie nie ma zbyt wielu groźnych sekretów. Wiedzie raczej normalne życie, nie ma zbyt wielu wrogów, jest tylko zawodniczką quidditcha, w której przeszłości nie było żadnych brudnych sprawek, jakie musiałaby ukrywać przed światem.
54. Jaką rolę Twoja postać przejmuje w grupie? Sprawdź i zdecyduj na podstawie typologii.
W przypadku Jamie to trudny wybór. Trudno ją wpasować w jeden z tych konkretnych schematów ról. Na ogół nie jest osobą, która wysuwa się na pierwszy plan i przewodzi innymi, przyzwyczajona do pewnej hierarchii na boisku, gdzie to kapitan rozkazuje, a reszta drużyny słucha, bo konflikty nie sprzyjają odnoszeniu dobrych wyników. Choć w szkole przez dwa lata przewodziła drużynie Gryffindoru, to wtedy musiała odnaleźć się w pozycji lidera i umieć dobrze zmotywować swoją ekipę i zadbać o dobre morale, a także w razie czego ogarnąć krnąbrne jednostki i wypracować sobie autorytet, żeby inni jej słuchali. Poza boiskiem do quidditcha była osobą zaradną i dość pewną siebie, ale również nie czuła potrzeby wybijania się na pierwszy plan, po prostu robiła swoje. Gdy było trzeba, stawała w obronie pokrzywdzonych, nie bojąc się postawić tym, którzy krzywdzili.
Ogólnie rzecz biorąc, myślę że Jamie dopasowuje się do sytuacji i nie zawsze obejmuje jedną i tą samą rolę. Gdy trzeba, stara się odnaleźć w roli lidera, która wymaga więcej odpowiedzialności. Na ogół jest szeregowym członkiem grupy potrafiącym podjąć współpracę z innymi i choć potrafi bronić swojego zdania, nie jest przy tym apodyktyczna i zna sztukę kompromisu. Nigdy nie miała problemów z dogadaniem się z rówieśnikami, była osobą lubianą, a konflikty miewała głównie ze Ślizgonami.
55. Twoja postać otrzymała wizę do każdego, dowolnie wybranego, miejsca na świecie. Gdzie się wybierz i z kim? Co będzie dla niej główną atrakcją wyjazdu?
Jamie pewnym sentymentem darzy Amerykę, bo już raz tam była i chętnie zrobiłaby to znowu, bo kilka miesięcy to zbyt mało, by porządnie zwiedzić ten kraj. Pojechałaby prawdopodobnie sama, ewentualnie mogłaby zabrać kogoś z rodzeństwa lub grona przyjaciół. Jeśli nie Ameryka, to chętnie zwiedziłaby i Europę, gdzie też znajduje się wiele ciekawych, wartych odwiedzenia i poznania miejsc, zarówno tych będących wytworami czarodziejów, jak i mugoli, bo przecież te drugie też są bardzo ciekawe. Chętnie zwiedziłaby znane i mniej znane zabytki, popływałaby w ciepłym morzu, porozmawiała z ludźmi z innych krajów, by lepiej poznać ich punkty widzenia. Australia i jej ciekawa (i często niebezpieczna) fauna i flora też mogłyby być niezwykle interesującym doświadczeniem przynoszącym ze sobą wiele wspomnień tak różnych od tego, czego doświadczała w zimnej i deszczowej Anglii.
56. Jak twoja postać podchodzi do kary Azkabanu oraz pocałunku dementora za najcięższe czarnomagiczne przestępstwa? Jest za czy przeciw?
Zdaje sobie sprawę z tego, że istnienie Azkabanu jest konieczne. Czy raczej, było, bo podobno twierdza już nie istnieje i została zastąpiona przez Oazę. Uważała zawsze, że powinna to być kara stosowana tylko w przypadkach pewnych, by nikt niewinny nie został narażony na osadzenie w tak straszliwym miejscu. Zdaje sobie sprawę, że dla najgorszych degeneratów, których resztki dobroci dawno pożarła czarna magia, już nie ma ratunku i powinni zostać odseparowani od społeczeństwa, by nie krzywdzić innych oraz by ponieść karę za zbrodnie, których już dokonali. Uważa, że sami byli sobie winni swojego losu – bo przecież gdyby nie sięgnęli po najbardziej plugawą magię, gdyby nie krzywdzili nią innych, wcale nie musieliby tam trafić.
Pocałunek dementora jest jednak karą bardzo drastyczną nawet w przypadku takich plugawców, bo samo pozbawienie ich życia, albo w lżejszych przypadkach osadzenie na dożywocie w Azkabanie, powinno okazać się wystarczające, by powstrzymać takie osoby przed dalszym szerzeniem zła.
57. Twoja postać znalazła się na karcie Czekoladowych Żab. Z czego zasłynęła?
Wydaje mi się, że jeśli Jamie miałaby kiedyś trafić do talii kart z czekoladowych żab, byłoby to związane z quidditchem. Może zasłynęłaby jako wyjątkowo dobra graczka Harpii, mająca za sobą wyjątkowo widowiskowy sukces, wyczyn na miarę tych, jakimi popisali się inni zawodnicy uwiecznieni na kartach? Może stworzyłaby jakiś nowy, rewolucyjny manewr miotlarski, lub grając dla kadry narodowej (odległe marzenia, ale może kiedyś?) przyczyniłaby się do zwycięstwa Anglii w mistrzostwach świata, wbijając najwięcej goli w historii?
Trafienie do talii kart z czekoladowych żab na pewno byłoby czymś, co ucieszyłoby Jamie i stanowiło dla niej wyróżnienie i przywilej - znaleźć się wśród grona tylu słynnych czarodziejów. Nie widziałaby nic niewłaściwego w tym, że to karty dołączane do słodyczy, w końcu żaby są pyszne, a kolekcjonowanie kart było zawsze modnym hobby bez względu na wiek, w Hogwarcie sama takowe zbierała i najbardziej cieszyło ją na trafianie tych ze znanymi zawodnikami quidditcha.
58. Jakich cech szuka Twoja postać w przyjacielu? Jak podchodzi do przyjaźni? Czy ma ich wielu?
Przyjaźń zawsze była dla Jamie cenna. Była Gryfonką, a dla przedstawicieli Domu Lwa to jedna z ważniejszych wartości zaraz po odwadze, śmiałości i lojalności. Jest osobą otwartą na innych, choć zawsze wolała mniejsze, ale zaufane grono, niż wiele płytkich, nieznaczących przyjaźni. Dla tych bliskich przyjaciół była gotowa na wiele, są dla niej w pewnym sensie jak rodzina. Ceni u innych lojalność, szczerość i uczciwość. Oczekuje od przyjaciół tego, co sama im daje, bo przyjaźń ma rację bytu wtedy, kiedy obie strony są ze sobą szczere. Zdrada przyjaciela byłaby natomiast czymś bolesnym, dlatego Jamie, będąc starszą, jest ostrożniejszą w kwestii zawierania bliskich relacji, bo tak naprawdę nigdy nie wie, kto z napotkanych ludzi może mieć wrogie zamiary. W niespokojnych czasach trzeba uważać z zaufaniem i przyjaźniami, oraz tym silniej pielęgnować te sprawdzone więzi i stać murem za bliskimi. Cenne są oczywiście też podobne poglądy i priorytety, bo o ile Jamie jest osobą tolerancyjną, tak na pewno nie zaprzyjaźniłaby się z osobą, która wierzy w ideologię czystości krwi i nienawidzi mugolaków. Nie ufa ludziom pełnym uprzedzeń i wprowadzającym je w czyn.
59. Eliksir Wielosokowy po dodaniu ludzkiego włosa za każdym razem przybiera inną konsystencję, zapach, kolor, smak, w zależności od osobowości jego właściciela. Jaki byłby ten eliksir po dodaniu włosa Twojej postaci?
Eliksir wielosokowy z dodatkiem włosa Jamie miałby kolor jasnozielony jak jej oczy i płynną, rzadką konsystencję. Wyczuwalny byłby od niego lekki zapach czekolady z nutką cytrusów i... pasty do polerowania miotły, ale jego smak nie byłby słodki, lecz wyrazisty i orzeźwiający.
60. Czy Twoja postać podejmuje się zachowań ryzykownych? Dlaczego?
Jamie jest sojuszniczką Zakonu Feniksa – już samo to wiąże się z ryzykiem, choć jeszcze nie takim, jak stanie się pełnoprawnym członkiem organizacji, co może kiedyś nastąpi. Jako dziecko i nastolatka już była osobą dość odważną, lubiła smakować ryzyko, przekraczać pewne granice i nużyła ją nuda i stagnacja. Wolała działać, preferowała także praktyczne dziedziny magii aniżeli nudną teorię. Wyznawała zasadę „bez odrobiny ryzyka nie ma prawdziwej zabawy”, chętnie wymykała się nocą z dormitorium czy zakradała w rejony Zakazanego Lasu. Często stawała w obronie słabszych (niekiedy stawiając się nawet starszym od niej uczniom), uczestniczyła w klubie pojedynków i grała w quidditcha, a nie jest to najbezpieczniejszy sport. Później, w dorosłości, została zawodowym graczem i regularnie ryzykuje obrażeniami ciała, zwłaszcza ryzykowne to było w czasach anomalii, ale nawet wtedy nie zrezygnowała ze swojej pasji. Kilka miesięcy temu przyłączyła się jako sojusznik do Zakonu Feniksa, mimo że uprzedzono ją o tym, że kilkoro członków już straciło życie. Nie jest jednak osobą z zapędami do brawurowego i bezmyślnego narażania życia, podchodzi do tego raczej rozsądnie, wiedząc, że jak da się bezmyślnie zabić to nikomu nie pomoże. Więc czasem wie, że niekiedy niestety należy dać sobie na wstrzymanie i pozwolić, by zdrowy rozsądek i trzeźwy umysł wzięły górę nad gorącą krwią i temperamentem, musi więc walczyć ze swoją tendencją do podejścia „najpierw zrobię, potem pomyślę”.
61. Postronny, obiektywny obserwator przygląda się Twojej postaci, przeczytał także jej życiorys. Jak określiłby ją w trzech słowach?
Uparta, niezależna ścigająca.
62. Twoja postać została Ministrem Magii: przedstaw podjęte przez nią decyzję i opisz ład, który zaprowadzi.
Jamie bez wątpienia starałaby się być sprawiedliwym ministrem. Dbałaby o równe szanse bez względu na status krwi, płeć i inne tego typu czynniki. Najważniejsze byłyby dla niej umiejętności i kompetencje podwładnych, nie ich znajomości czy pochodzenie – dla niej wszyscy byliby równi, awansowaliby ci, którzy faktycznie na to zasłużyli umiejętnościami i dokonaniami, nie nazwiskiem. Na pewno zadbałaby o kobiety, by mogły zajmować takie posady, jakie im odpowiadają i do jakich posiadają uzdolnienia, a nie jakie dopuszcza przestarzały, patriarchalny system. Myślę, że Jamie za swojej kadencji próbowałaby walczyć z patriarchatem i dążyłaby do zaprowadzenia równouprawnienia, prawdopodobnie po raz pierwszy w historii tyle kobiet piastowałoby wysokie stanowiska. Oczywiście dbałaby też o Departament Gier i Sportów oraz o kondycję Brytyjskiej Ligi Quidditcha, podjęłaby starania o to, by jakieś ważne wydarzenia związane z tym sportem rozegrały się właśnie w ich kraju. Dążyłaby do tego, żeby zadbać o pokój oraz ład, w którym wszyscy, bez względu na pochodzenie, mogą czuć się bezpiecznie i nie bać się o swoje życie. Czarna magia byłaby surowo karana.
63. Jaką rolę w życiu Twojej postaci odgrywają miłość i czułość? Jak okazuje uczucia?
Jamie dorastała w dobrej, zdrowej atmosferze, gdzie rodzice nie szczędzili jej miłości i potrafiła ją odwzajemnić. Kochała zarówno rodziców, jak i rodzeństwo, rodzina była i jest najważniejsza. Inaczej ma się sprawa z miłością do osoby przeciwnej płci. Jamie nigdy nie była prawdziwie zakochana, nie wie jak to jest. Wzdychanie do chłopców było jej obce i zawsze patrzyła z wyższością na dziewczyny, które zachwycały się przystojnymi kolegami, była ponad takie rzeczy, daleka od tego typu rzewnych, dziewczyńskich zachowań.
Ale ważna jest dla niej wolność i swoboda, które miłuje nade wszystko i nie dałaby się zamknąć w pułapce patriarchatu i uzależnienia od mężczyzny. Nie chciałaby „miłości” prowadzącej do uziemienia w domu, rezygnacji z kariery i konieczności wychowywania dzieci i gotowania mężowi obiadów. Wolałaby do końca życia pozostać samotną niż zgodzić się na taki układ. Ale pewnie mogłaby pokochać postępowego mężczyznę który traktowałby ją jak równorzędną partnerkę. Kogoś takiego, z kim można porozmawiać o wszystkim i robić wszystko, a jednocześnie oboje mieliby też swoje osobne sfery życia i mogłaby zachować pewną autonomię i możliwość kontynuowania swojej pasji. Oczywiście nie doszłoby do tego od razu, takie uczucie musiałoby się narodzić z czasem, pod wpływem wspólnych przeżyć i doświadczeń. Nigdy nie interesowały ją błahe, nastoletnie zauroczenia i „motylki w brzuchu”. Jeśli już miałaby się zakochać i być z kimś, to byłoby to uczucie głębokie i na poważnie, mogące przetrwać wiele. Takie uczucie nie potrzebowałoby pięknych słówek i wzniosłych deklaracji, po prostu byłoby obecne w czynach i wzajemnej relacji. Bo Jamie nie musi mówić, że kogoś kocha ani nie musi słuchać zapewnień o wielkiej miłości, o jej uczuciach mówi to, jak traktuje daną osobę i czy widzi na nią miejsce w swoim życiu.
64. Utraty którego zmysłu Twoja postać obawiałaby się najbardziej? Dlaczego?
Myślę że wzroku, który jest najważniejszym zmysłem w pracy gracza quidditcha. Jamie często musi polegać na swojej spostrzegawczości, i choć utrata słuchu również byłaby bardzo dotkliwa i utrudniająca funkcjonowanie, utrata wzroku byłaby jednak gorsza. Musiałaby wtedy zrezygnować z gry, a przecież to główna treść jej życia. Nie mogłaby latać ani cieszyć się wieloma innymi rzeczami, czułaby się ślepa i bezradna, zdana na czyjąś pomoc, a nie lubi musieć polegać na innych.
65. Jaka cecha lub zachowanie drugiego człowieka najbardziej denerwuje Twoją postać? Co przekreśla szanse na porozumienie? Co może doprowadzić ją do szału?
Bycie złym i pełnym bezpodstawnych, absurdalnych uprzedzeń. Jamie naprawdę wiele może znieść u innych, ale nie znosi podłości, uprzedzeń i bycia z premedytacją złym. Tacy ludzie budzą w niej automatyczną niechęć i nie potrafiłaby się z kimś takim dogadać. Ogólnie nie lubi ludzi uprzedzonych, szufladkujących innych, tym bardziej że sama się stykała z uprzedzeniami, często krzywdzącymi i stereotypowymi. Nie lubi też chamstwa i złośliwości, nawet nie względem siebie, a wobec innych – nigdy nie lubiła obojętnie patrzeć na obrażanie i krzywdzenie innych przez ludzi, którym wydawało się, że mogą wszystko, bo z jakiegoś powodu (np. pochodzenia) czują się lepsi. Nadmiernej buty także nie lubi – i w Hogwarcie chętnie ucierała takim osobom nosa.
66. Twoja postać jest bardziej optymistą czy pesymistą?
Zawsze starała się być bardziej optymistką. Postrzegać świat w jasnych barwach, czerpać z życia jak najwięcej radości i dawać ją też innym. Już jako dziecko była osobą radosną i energiczną, prawdziwe żywe srebro. Potrafiła cieszyć się nawet z drobnych rzeczy. Pozostała taka również w młodości, w Hogwarcie. Dorosłość przyniosła trudności i bolesną utratę bliskiej osoby, ale mimo to Jamie dzielnie i niezłomnie znosi te trudy, które kształtują jej osobowość, zmuszają do szybszego wydoroślenia i odrzucenia dawnej młodzieńczej naiwności, ale nie są w stanie całkowicie odrzeć ją z optymizmu. Pragnie wierzyć, że wszystko będzie dobrze, że dobro zatriumfuje i świat powróci do utraconej równowagi. Bo przecież czy dobro nie zwyciężało zawsze z pomocą dobrych ludzi, którzy starali się nieść światło w ciemności?
67. Kiedy ostatni raz Twoja postać była szczęśliwa? Tak naprawdę, w pełni? Co - lub kto - wywołuje w niej ten stan?
Tak w pełni, bez żadnych cieni smutków ani czającego się na horyzoncie mroku? Prawdopodobnie wtedy, gdy jeszcze żył ojciec, a ona myślała tylko o tym, by wygrać najbliższy mecz, chwytała życie pełnymi garściami, nie martwiąc się o przyszłość, przekonana że cały świat należy do niej i czekają ją w życiu tylko dobre chwile. Żyła wtedy zgodnie z zasadą „chwytaj dzień”, grała dla swojej ukochanej drużyny Harpii, odnosiła kolejne sukcesy i świetnie się bawiła. Co nie znaczy, że nie była szczęśliwa wcześniej, bo jej dzieciństwo i lata w Hogwarcie były w zdecydowanej większości szczęśliwe, beztroskie i przyjemne. Dopiero niedawne miesiące przyniosły pierwsze posmaki goryczy, kiedy umarł jej ojciec. Po tym wydarzeniu już trudno mówić o szczerym, niezmąconym niczym szczęściu, bo przecież na świecie dzieje się źle, zaczyna się wojna i nie da się o tym zapomnieć – choć oczywiście kiedy może, stara się wciąż korzystać z tych szczęśliwych chwil i cieszyć się z każdego dobrego dnia. Tyle że teraz zawsze towarzyszy jej myśl, że to kradzione chwile, pozory, oszukiwanie samej siebie.
Szczęście zawsze wywoływali w niej bliscy i przyjaciele. Czuła się szczęśliwa, będąc otoczona ważnymi dla niej osobami. Ważne były też wspólnie tworzone przeżycia i wspomnienia, które po nich pozostawały, a także, oczywiście, sukcesy w quidditchu. Każde zwycięstwo dawało jej szczęście, a także każdy moment, kiedy była coraz lepsza. Bardzo szczęśliwym dniem był ten, kiedy dostała się do Harpii i kiedy zagrała pierwszy mecz w barwach tej drużyny.
68. Ze wszystkich swoich bliskich, rodziny, przyjaciół – czyja śmierć byłaby dla Twojej postaci najdotkliwsza i dlaczego?
Trudno powiedzieć, Jamie ma dużo bliskich osób i strata każdej z nich byłaby dotkliwa i bolesna. Straciła już ojca, nadal ma matkę, rodzeństwo i dalszą rodzinę, a także przyjaciół, dużo ludzi których straty nadal może się obawiać. Ale jeśli już muszę wybrać jedną, której koniec dotknąłby Jamie najmocniej, to prawdopodobnie byłaby to młodsza siostra. Jej bracia są dorosłymi, zaradnymi facetami, którzy w razie czego mieli większą szansę sobie poradzić, ale siostra zawsze jawiła się w jej oczach jako istota niewinna i delikatna, taka którą trzeba chronić przed złem świata. Jej śmierć byłaby dla Jamie osobistą porażką, bolesną świadomością że nie podołała i nie ustrzegła jej. Do końca życia miałaby wyrzuty sumienia i odczuwałaby brak siostry.
69. Twoja postać stworzyła dzieło życia, które stało się kamieniem milowym w rozwoju danej sztuki artystycznej (dowolnej - malarstwo, rzeźbiarstwo, muzyka, teatr). Jak wyglądałoby to dzieło, o czym by opowiadało?
Najprawdopodobniej byłaby to rzeźba lub obraz przedstawiający kobietę lecącą na miotle. Czy raczej jakąś wariację mającą być kobietą lecącą na miotle. Jamie jest beztalenciem, więc trudno w jej przypadku o wierny rzeczywistości realizm, ale jakimś cudem okazałoby się, że zwariowany bohomaz lub nieudolna rzeźba w swej awangardowej niedoskonałości przypadły komuś do gustu na tyle, że zapoczątkowałyby nową modę na sztukę, która nie oddaje wiernie rzeczywistości, a daje wyraz temu, co czarodziejowi w duszy gra i gdzie trzeba się trochę wysilić, by rzeczywiście dostrzec w plątaninie kolorów i kształtów miotlarkę.
70. Opisz doświadczenie, które wywołało u twojej postaci największe zażenowanie, zawstydzenie, jakie pamięta.
Takie sytuacje na pewno się czasem zdarzały. Do kategorii żenujących na pewno można zaliczyć jakieś wpadki z nieudanymi zaklęciami, kiedy skutki okazywały się zupełnie inne niż planowała. Szczególnie żenujące było to, jeśli przydarzyło się przy kimś, zwłaszcza przy osobach, na których chciała wywrzeć wrażenie, w oczach których chciała uchodzić za zdolną i zaradną, a tymczasem... magia kpiła z niej, czyniąc jej zaklęcia wyjątkowo nieudanymi. Nie były to sytuacje częste, ale kilkukrotnie w jej życiu się przydarzyły, w Hogwarcie ale i w dorosłości też, gdy na przykład chciała się pochwalić opanowaniem jakiegoś zaklęcia, a to jak na złość akurat wtedy nie chciało wyjść.
Żenujące oczywiście były też niektóre sytuacje na boisku quidditcha, kiedy jakiś manewr miał być widowiskowy, a kończył się klapą. Jedną z takich sytuacji było na przykład, kiedy, jeszcze jako początkująca zawodniczka, w jednym z pierwszych meczów, chciała widowiskowo podkręcić kafla, by zaimponować widzom swoją zręcznością, a tymczasem źle oceniła odległość i rzuciła go tak niecelnie, że wywołało to na widowni drwiny zamiast oklasków podziwu. Cóż, na treningach wyszło, a kiedy na meczu próbowała to powtórzyć, wypadło kiepsko i więcej takich kombinacji nie próbowała, zwłaszcza gdy została zrugana przez kapitan drużyny.
71. Jakie jest podejście Twojej postaci do porządku i bałaganu? Jak traktuje swoje mieszkanie lub dom?
Jamie jest raczej bałaganiarą. Nigdy nie lubiła domowych ról utożsamianych z typowo kobiecymi. Matka kiedyś próbowała ją nauczyć jak dobrze gotować i sprzątać, ale Jamie nigdy nie była materiałem na gospodynię, nie chciała nią być i buntowała się matczynym naukom, uważając że jest ponad takie rzeczy jak bycie kurą domową. Jej pokój był w wiecznym nieładzie, miała przecież inne priorytety niż porządki, zarówno w dzieciństwie, jak i w dorosłości. Teraz jest zajętą zawodniczką quidditcha, a o porządek w domu nadal dba matka. Mimo to dom jest dla niej ważnym miejscem, w końcu to tam dorastała i przeżyła wiele pięknych chwil swojego życia. Zawsze jawił się jako przystań, do której można powrócić po kolejnym roku szkolnym w Hogwarcie. W dorosłości co prawda na pewien czas się wyprowadziła, by mieć bliżej do stadionu Harpii, ale po śmierci ojca znów wróciła do domu, i mieszka w nim z matką i siostrą. I bez względu na to, gdzie nosiło ją w czasach młodzieńczych szaleństw, prawdziwy dom był w Popielniczce, w Dolinie Godryka. Choć gdyby tak zabrakło mamy, to bałagan na pewno szybko zapanowałby w całym domu, a nie tylko w jej pokoju.
72. Czy twoja postać potrafi łatwo wybaczać? Czy bywa pamiętliwa?
Jamie łatwo wybacza. Nie pławi się w gniewie, urazie i niechęci. Jest na tyle szczera i prostolinijna, że woli stawiać sprawy jasno i wyjaśniać sytuacje konfliktowe od razu, zamiast zapiekać się w gniewie i urazie, i rozpamiętywać je przez lata. Nie umie żyć w gniewie, zwłaszcza wobec najbliższych, to ją niszczy od środka i przytłacza. Pamiętliwość i trwanie w urazie nie mają sensu, życie jest za krótkie na to, żeby się obrażać i gniewać, choć kłótnie bywają oczyszczające.
73. Co Twoja postać uważa za swoje największe życiowe osiągnięcie?
Największym życiowym osiągnięciem Jamie było dostanie się do Harpii z Holyhead, a potem przejście do pierwszego składu. Nie był to jedyny sukces, za wcześniejsze można uznać dostanie się do drużyny Gryffindoru, otrzymanie odznaki kapitana czy dostanie się po szkole do drużyny Os z Wimbourne, ale to Harpie były taką wisienką na torcie, marzeniem które się spełniło, celem do którego dążyła od dawna i w końcu udało się go osiągnąć. Po tym nie osiadła na laurach, wyznacza sobie kolejne cele, również powiązane z quidditchem. Jest przecież młoda i liczy na to, że po osiągnięciu sukcesu, jakim było dostanie się do wymarzonej drużyny, przyjdą też inne. Może kiedyś uda jej się sięgnąć po odznakę kapitana drużyny? Lub nawet zostanie wytypowana do kadry narodowej? Póki co jednak żyje dniem dzisiejszym, gra i stara się rozwijać swoje umiejętności, ale coraz więcej jej myśli pochłania wojna, nie pozwalająca już skupiać się tylko na quidditchu, jak kiedyś.
74. Po wybuchu anomalii forum Morsmordre przechodzi wielkie zmiany. Akcja dzieje się w Londynie w 2018 roku, magia nie istnieje a Twoja postać jest normalnym mugolem, żyjącym we współczesnym świecie. Jak wygląda jej życie? Rodzina, związek? Czym się zajmuje? Jakie ma problemy, pasje, marzenia?
Jamie jako mugolka z XXI wieku najprawdopodobniej również miałaby ciągotki do jakiegoś sportu, który mogłaby uprawiać wyczynowo, odnosząc kolejne sukcesy. Ewentualnie mogłaby się trudnić innym pasjonującym, aktywnym zawodem, na przykład być podróżniczką zwiedzającą świat i dokumentującą swoje podróże. Miałaby feministyczne poglądy i pewnie udzielałaby się w różnych ruchach wspierających równouprawnienie. Przedkładałaby osobisty rozwój nad związki. Nie miałaby nikogo, ale jako kobieta wyzwolona i niezależna nie czułaby kompleksów względem koleżanek, które wychodziły za mąż i zakładały rodziny, bo sama byłaby zbyt zajęta samorealizacją. Mieszkałaby sobie samotnie w Londynie w niezbyt dużym, ale wystarczającym dla jej potrzeb mieszkaniu (a i tak sporą część czasu spędzałaby poza nim, jeżdżąc po kraju i świecie), miałaby nie pierwszej nowości, ale wytrzymałe autko (i szybkie, bo myślę, że skoro nie mogłaby latać, to lubiłaby szybką jazdę). Jeśli chodzi o ubiór, oczywiście nosiłaby spodnie, bluzy, luźne koszulki i wygodne, sportowe buty. Przy jej stylu życia wygoda byłaby sprawą bardzo istotną i cenioną przez Jamie. Podejrzewam, że miałaby sporą kolekcję męskich t-shirtów, a także trampek i adidasów, jej obcisłe dżinsy często miałyby przetarcia na kolanach. Sprawiłaby sobie też tatuaż na szyi, bo w XXI wieku nie budziłoby to już kontrowersji – o, taki. Pewnie często eksperymentowałaby z fryzurą i kolorem włosów. Co jakiś czas odwiedzałaby mieszkającą poza miastem rodzinę, wywracając oczami na utyskiwania rodziców, że powinna sobie kogoś znaleźć, ale pielęgnowałaby relacje z rodzeństwem i byłaby z nim w stałym kontakcie. W czasie wolnym zaczytywałaby się w kryminałach, oglądałaby też pewnie filmy, seriale i grała w gry komputerowe, koniecznie takie z dużą ilością akcji. Miałaby grono kilku dobrych znajomych, a w pokoju mnóstwo zdjęć z różnych ciekawych miejsc.
75. Co - i jak - Twoja postać lubi jeść? Jaki jest jej ulubiony smak lub potrawa? Jak podchodzi do tematów kulinarnych?
Nie jest zbyt wybredna. Nie może być, skoro jej umiejętności prezentują poziom ujemny i jej największym sukcesem jest to, że jeszcze się nie otruła, zwłaszcza wtedy gdy mieszkała sama. W kuchni raczej siałaby destrukcję i zamęt niż gotowała cudowne potrawy jak jej matka, która jest uzdolnioną kucharką i gospodynią domową. Jamie zasadniczo grzecznie zjada wszystko to, co mama podstawi pod nos, wdzięczna za to, że po męczących treningach nie musi gotować sama, tym bardziej że tak tego nie lubi.
Oczywiście lubi mięso. W jej obiadach zawsze musi być jakieś mięso, solidna porcja treściwego zwierzęcego białka, co by mieć siłę do gry w quidditcha. Warzywa nazywa „karmą dla królików” i traktuje je raczej jako dodatek do mięsa. Nie odmawia też słodyczy i ciast. Po obiedzie zawsze mile widziany jest jakiś podwieczorek, choćby skromne ciastka, lubi też owoce, na przykład jabłka oraz owoce lata, czyli truskawki, maliny i tym podobne.
76. Jak Twoja postać postrzega prawo i jego przestrzeganie? Czy zasady są dla niej ważne? Jak zmieniało się podejście do przepisów i regulaminów na przestrzeni lat?
Wychowano ją w silnym poczuciu praworządności i uczciwości. Jej ojciec był aurorem, więc wpoił jej solidną moralność, jasno rysując granicę między dobrem i złem, ale pozwalał jej też samej popełniać błędy i wyciągać z nich wnioski. W szkole do regulaminu podchodziła jednak dość luźno, często łamiąc niektóre zasady. Nielegalne pojedynki na korytarzach? Używanie magii wobec uczniów dręczących słabszych? Wymykanie się po kryjomu do Zakazanego Lasu i nieprzestrzeganie pory ciszy nocnej? Czasem zdarzało jej się wędrować po zamku w nocy, co zapewniało niesamowity dreszczyk emocji. Była też regularną bywalczynią szlabanów, i z tego właśnie powodu nigdy nie dostała odznaki prefekta. Jej szkolna kartoteka była pełna rozmaitych, ale niegroźnych wyskoków, nigdy nie robiła innym celowej krzywdy, co najwyżej trochę czasem kogoś uszkodziła broniąc pokrzywdzonych, nigdy bez powodu. Nic nadzwyczajnego ani poważnego. Nie interesowała się sprawami naprawdę zakazanymi, jak czarna magia. Nie splugawiłaby się nią. Nie złamałaby też prawa, przynajmniej tak myślała do tego roku, kiedy to została sojuszniczką wyjętego spod prawa Zakonu Feniksa. Musiała coś z tym zrobić i nie mogła stać obojętnie z boku w czasach, kiedy prawo stało się narzędziem w rękach ludzi zdegenerowanych i próbujących zaprowadzić własny szkodliwy ład. A jeśli jakieś przepisy są głupie i krzywdzące, to dlaczego miałaby ich przestrzegać i popierać coś stojącego w sprzeczności z jej światopoglądem i kodeksem moralnym?
77. Jakie trzy przedmioty - oprócz różdżki - zabrałaby Twoja postać na bezludną wyspę? Bez czego nie mogłaby sobie poradzić?
Na pewno zabrałaby miotłę! Mogłaby na niej latać, dosięgać do wysokich gałęzi drzew by zdobyć coś do zjedzenia, a nawet w sprzyjających okolicznościach uciec z tej wyspy i wrócić do cywilizacji. Tak, miotła to absolutna podstawa dla postaci takiej jak Jamie i jako pierwsza pojawiłaby się w jej myślach zaraz po różdżce. Pewnie wzięłaby też lusterko dwukierunkowe, z którego drugie byłoby w jej rodzinnym domu i mogłaby się przez nie komunikować z bliskimi i upewniać się, czy są bezpieczni. Mogłaby też wybrać coś praktycznego, np. magiczny scyzoryk z zestawem podręcznych narzędzi, by umieć sobie z jego pomocą przygotować coś do zjedzenia, jakiś szałas itp. Tak więc zabrane przez nią rzeczy byłyby dość praktyczne i mające konkretne zastosowanie.
78. Jakie cechy najbardziej podobają się Twojej postaci u płci przeciwnej?
Jak już wspominałam w pytaniu numer 63, Jamie uważa się za kobietę niezależną i samowystarczalną, nie potrzebuje męskiej opieki i nie rozpacza z powodu nieuchronnie mijających lat. W mężczyznach ceniłaby więc to, żeby dawali kobiecie swobodę i traktowali ją jak równą sobie, nie jak kogoś podrzędnego, kto ma jedynie rodzić dzieci i zajmować się domem, żeby pan mąż mógł nią rządzić. Jamie gardzi patriarchatem i tradycyjnym, stereotypowym spojrzeniem na role kobiet, za to niezwykle ceni mężczyzn dających drugiej osobie wolność i swobodę, postępowych i wolnych od skostnienia. Szanujących innych, a zarazem uczciwych, pracowitych, inteligentnych i konkretnych, z którymi wspólnymi siłami można zbudować rodzinę, nawet taką dwuosobową, zgraną i partnerską, taką do skakania za sobą w ogień i bycia ze sobą na dobre i złe. I oczywiście musi jej pozwalać na pasję do quidditcha, a jakby ją podzielał, to już w ogóle ideał.
79. Jak Twoja postać traktuje skrzata domowego? Jak traktowałaby go, gdyby go miała?
Jamie nie ma i nigdy nie miała skrzata, i nic nie wskazuje na to, by kiedykolwiek miała go mieć. Jedyną styczność z tymi stworzeniami miała w Hogwarcie, gdy wraz z kilkoma innymi Gryfonami parukrotnie zakradła się do kuchni. Była pod wrażeniem pracowitości skrzatów, ale i współczuła im zniewolenia. Gdyby sama miała mieć skrzata, z pewnością dobrze by go traktowała i nie sprowadzałaby go do roli nędznego robaka bez uczuć. Na pewno miałby w jej domu dobre warunki i nie pozwalałaby mu sobie samemu robić krzywdy w ramach kary. Hogwarckie skrzaty wydawały jej się całkiem sympatyczne i z pewnością nie były głupimi, bezmyślnymi istotami.
80. Jaki znak zodiaku jest przypisany do Twojej postaci? Czy zgadzasz się z opisem? Czy pasowałby do niej inny? Jaki jest stosunek Twojej postaci do wróżb?
Według tego spisu Jamie byłaby wozakiem. Część cech z pewnością do niej pasuje – zgodnie z opisem jest inteligentna, ale niespokojna, poszukująca nowości, nie lubiąca stać w miejscu i tkwić w rutynie, która szybko ją nudzi i dobija. Jamie nie lubi ograniczeń i nudy, bardzo sobie ceni swobodę, wolność i niezależność, lubi doświadczać interesujących wrażeń i jest towarzyska, ale nie nazwałabym jej wścibską, nigdy nie pociągały jej babskie plotki i obgadywanie innych czy wcinanie nosa w nieswoje sprawy. Generalnie jednak lubi towarzystwo i chętnie otacza się ludźmi, lubi być w ruchu, czasem rzeczywiście zdarzyło się, że coś powiedziała lub zrobiła zanim pomyślała, zwłaszcza gdy była młodsza i bardziej skłonna do podejścia „najpierw coś zrobię/powiem, a potem pomyślę”. Później czasem tego żałowała, gdy już przyszła refleksja i okazywało się, że mogła coś zrobić lepiej albo ugryźć się w język i nie wyrzucić z siebie zbyt szczerych słów. Niemniej jednak w obecnych czasach stara się panować nad popędliwością i gorącą krwią, bo wie, że czasem to może się źle skończyć i w niektórych sytuacjach jednak lepiej najpierw trochę pomyśleć, a dopiero potem działać. Duży wpływ na to miał ojciec, który przestrzegał ją przed pochopnością i lekkomyślnością. Zalicza się jednak do tych spokojniejszych, roześmianych i towarzyskich wozaków obdarzonych raczej optymistyczną, energiczną naturą. I jeśli spotka na swojej drodze kogoś, kto pozwoli jej na niezależność i zada sobie trud, by zrozumieć ją i jej potrzeby, byłaby skłonna stworzyć z taką osobą trwałą i naprawdę silną relację.
81. Jaką tajemnicę Twoja postać chciałaby odkryć?
Jako nastolatka, uczennica Hogwartu na pewno chciała odkryć jak najwięcej tajemnic szkoły, przede wszystkim poznać jak najwięcej tajnych przejść i skrótów, które umożliwiałyby jej szybkie przedostawanie się z miejsca w miejsce czy ucieczki przed nauczycielami/woźnym podczas nocnych eskapad. Oczywiście nie zdążyła poznać wszystkich, bo siedem lat to stanowczo za mało.
A teraz? Myślę że Jamie chciałaby okiełznać trudniejsze czary, bo obecnie wiele bardziej skomplikowanych inkantacji jest dla niej tajemnicą, a chciałaby je poznać i opanować, by być lepszą, skuteczniejszą pomocą dla Zakonu Feniksa. Chciałaby też odkryć sekret, jak pokonać panoszące się coraz bardziej zło, by przywrócić ich światu pokój i uczynić rzeczywistość bezpieczną dla każdego bez względu na krew. Chętnie poznałaby też sekrety najlepszych słynnych zawodników quidditcha - co sprawiło, że byli tak dobrzy? Co stało za ich sukcesem i co sama mogłaby zrobić, by im dorównać?
[bylobrzydkobedzieladnie]
Ze świata magii dla Jamie wzorem do naśladowania mogłyby być pierwsze kobiety zawodniczki quidditcha, którym udało się przełamać uprzedzenia i skostniałość społeczeństwa, i udowodnić swoją wartość w sporcie powszechnie uważanym za męski. Pierwsze zawodniczki lata temu przetarły szlaki wielu późniejszym, w tym i Jamie. W ogóle kobiety przecierające szlaki i łamiące utarte schematy mogłyby być dla niej wzorem, w końcu ma dość postępowe, wręcz feministyczne poglądy. Wzorem bliższym jej czasów mogłaby być Jocunda Sykes, pierwsza kobieta, która przeleciała na drugą stronę Atlantyku na miotle, co świadczy nie tylko o jej wielkich umiejętnościach, ale też o odwadze. Jamie bardzo imponował ten czyn, zwłaszcza że dokonała go czarownica.
Jeśli chodzi o prawdziwy świat – to tu również powiedziałabym, że mogłaby czerpać inspirację z odważnych kobiet, które łamały schematy i utarte, skostniałe myślenie, przecierały nowe szlaki i dokonywały wielkich rzeczy wcześniej utożsamianych tylko ze światem mężczyzn, zamykając usta wielu tym, którzy nie wierzyli w ich sukces i podcinali im skrzydła.
42. Czego Twoja postać nie zrobiłaby nigdy, za żadne pieniądze i pod żadnym pozorem szantażu?
Nie skrzywdziłaby swoich bliskich ani innych niewinnych osób. Nie zdradziłaby także swoich ideałów i nie przeszłaby na złą stronę. Wolałaby umrzeć niż stać się złą, zdegenerowaną osobą pławiącą się w czarnej magii. Jamie jest osobą stałą w poglądach i wierną swoim ideałom. Wierzy w dobro i równość, a także w ideały przyświecające Zakonowi Feniksa. Chce służyć słusznej sprawie, dlatego ostatnią rzeczą, którą mogłaby zrobić, byłoby zgodzenie się na przystanie do tych, którzy ten świat niszczą i zabijają niewinnych, i mogliby zmusić do tego ją. A choć Jamie zdaje sobie sprawę, że na wojnie prędzej czy później ubrudzi sobie ręce, nie chce ubrudzić ich krwią niewinnych, dobrych ludzi, zwłaszcza jej bliskich.
43. Twoja postać wybrała się do galerii sztuki a jej wzrok przyciąga jeden, konkretny obraz. Patrzy na niego przez dłuższy czas, zaskoczona i zafascynowana. Co znajduje się na malowidle? Jaki to rodzaj obrazu?
Jamie jest kompletną ignorantką, jeśli chodzi o sztukę. Nie odróżnia jednego stylu od drugiego, nie kojarzy malarzy, nie bywa w galeriach, bo uważa je za nudne. Nigdy jej to nie interesowało, zwłaszcza że sama jest wybitnym antytalentem malarskim. Ale jej uwagę mogłoby przyciągnąć coś świeżego i awangardowego, odmiennego od nudnej, zastałej klasyki, której pełno jest w czarodziejskich galeriach. Mógłby to być obraz niosący ze sobą powiew świeżości, stworzony w zupełnie innym stylu, który mogłaby interpretować po swojemu, doszukując się w nim ukrytych symboli, kształtów i historii kryjącej się za całokształtem. Mogłoby to nawet być dzieło mugolskie lub stylizowane na mugolskie – coś nowego w zastałym magicznym świecie, co przyciągnęłoby nawet niezainteresowaną malarstwem Jamie i pokazało, że malarstwo wcale nie musi być nudne, a może nieść ze sobą ciekawe przesłanie i wartość.
44. Animagowie zmieniają się w zwierzęta, pasujące do ich wyglądu lub charakteru. Co jeśli Twoja postać zostałaby zamieniona w roślinę? Jakim kwiatem, ziołem, drzewem lub innym elementem flory stałaby się?
Prawdopodobnie byłaby to roślina silna i wytrzymała na trudne warunki. Drzewo lub kwiat, które nie łamie się pod byle podmuchem wiatru i nie ulega kaprysom pogody, i potrafi wyrosnąć nawet w miejscu, gdzie bardziej delikatne rośliny nie dają sobie rady. Mogłaby być na przykład brzozą, która potrafi rosnąć nawet w miejscach bardzo niecodziennych, jak dachy budynków, skały i inne niezbyt sprzyjające miejsca. Gdziekolwiek, gdzie znajdzie się odrobina ziemi i wody. Nie żeby Jamie rosła na dachach, ale jest osobą, która często szła pod prąd, nie wybierała najłatwiejszej ścieżki i daleka jest od szklarnianych ogrodów pełnych delikatnych, wymuskanych kwiatów, które po wyniesieniu na zewnątrz i zderzeniu z prawdziwym światem natychmiast umrą. Jest wytrzymała, uparta i bliska tego prawdziwego świata zwyczajnych ludzi. Gdybym miała wybrać kwiat, byłoby to coś zwyczajnego, pospolitego i również odpornego na trudne warunki, jak na przykład... mlecz. Ale myślę, że Jamie to raczej drzewo (także biorąc pod uwagę wysoki wzrost, heh). Jeśli nie brzoza (która w sumie nasunęła mi się mimochodem, gdy pomyślałam o drzewach lubiących rosnąć w dziwnych miejscach, nawet tam gdzie normalnie nie powinny) to jakieś inne, dostatecznie silne, by nie dać się byle wichurze, suszy czy innym niedogodnościom.
45. Twoja postać znalazła się w baśni razem z trzema braćmi Peverell. Śmierć ofiarowała jej potężny artefakt: jakie byłoby jego działanie?
Prawdopodobnie poprosiłaby o coś użytecznego w walce ze złem. Może przedmiot, który chroni przed czarną magią, odbijając ją z powrotem w tych, którzy ją rzucają, albo który wzmacnia umiejętności w białej magii, umożliwiając nie tylko jej samej obronę przed czarną magią, ale też chronienie innych, na przykład bliskich? A może coś, co pozwoli jej się ukrywać przed przeciwnikami, jak peleryna niewidka, i dostawać się w miejsca, gdzie jako osoba widzialna nie mogłaby wejść? Przedmiot umożliwiający przemianę w dowolne zwierzę, zależnie czego akurat by potrzebowała? Lub coś, czym mogłaby w inny sposób wesprzeć innych? Nie chciałaby w końcu potężnego artefaktu tylko z pożytkiem dla siebie, pragnęłaby go wykorzystać z pożytkiem dla ogółu, choć gdyby była młodsza, na przykład w dzieciństwie, pewnie poprosiłaby o coś, co umożliwiłoby jej latanie bez użycia miotły. Ale sama nie jest zachłanna i nie potrzebuje wiele do szczęścia, ale pragnie uczestniczyć w budowaniu lepszego, bezpieczniejszego świata bez pleniącego się czarnomagicznego plugastwa.
46. Toczy się wojna, ale poza nią postaci też mają życie: co jest ich największym strapieniem poza kwestiami związanymi z głównym konfliktem?
Głównym zajęciem i pasją w życiu Jamie jest quidditch. Poświęca dużo swego czasu treningom mającym na celu przygotowanie jej do meczów. Mimo nadejścia wojny sport nadal odgrywa dużą rolę w jej życiu, jest przecież odskocznią nie tylko dla niej, ale też dla wszystkich tych, którzy są spragnieni odrobiny rozrywki nawet w trudnych czasach. Choć obecnie jest świadoma tego, że są rzeczy ważniejsze niż gra, nadal zależy jej na dobrych efektach i odnoszeniu zwycięstw. Poza tym są też sprawy rodzinne. W czerwcu straciła ojca, co było dla niej poważnym ciosem i miało wpływ na jej życie i na dokonane w nim pewne zmiany. Naturalnie martwi się też o dobro mamy i rodzeństwa, przyjaciół oraz dalszych krewnych, zdając sobie sprawę, że wszyscy mogli być zagrożeni.
Tak więc, myślę że są to głównie te dwie sprawy – quidditch oraz rodzina. Bo choć Jamie szczyci się swoją siłą i niezależnością, dba o bliskich i zależy jej na nich, i ich bezpieczeństwo jest dla niej nawet ważniejsze niż własne.
47. Jak Twoja postać znosi choroby, dyskomfort fizyczny i ból?
Jak przystało na zawodniczkę quidditcha trenującą w różnych warunkach, niekiedy przez długie godziny, jest ponadprzeciętnie wytrzymała. Jest silniejsza niż większość kobiet, zarówno fizycznie jak i psychicznie, sport kształtuje nie tylko ciało, ale i charakter. Przykłada wagę do dbania o swoją formę, wie że jest w jej pracy istotna, że musi być bardzo zwinna i sprawna. Już w Hogwarcie Jamie była wyćwiczona i sprawna, bo przez pięć lat grała w szkolnej drużynie quidditcha najpierw jako pałkarz, a potem ścigająca i kilka razy w tygodniu trenowała z resztą drużyny. Po szkole zaś zaczęła trenować intensywniej, co zaowocowało dostaniem się do Os, a z czasem i do Harpii.
Podczas gry w quidditcha czasem odnosi obrażenia, niekiedy kończące się lądowaniem u uzdrowiciela. Zdarza jej się poobijać lub coś sobie złamać po oberwaniu tłuczkiem lub upadku. Musi być wytrzymała na ból, żeby dać radę mimo odnoszonych ran jakoś funkcjonować, żeby nie być ciężarem dla reszty drużyny, choć poważniejsze kontuzje niestety wykluczają z gry. Przeżyła kiedyś wypadek, który właśnie tym poskutkował, ale Jamie nie poddała się i zawalczyła o to, by powrócić do sportu, co jej się udało. Nie zrezygnowała z marzeń mimo przeżytego bólu. Jest osobą upartą i zawziętą, która podnosi sobie poprzeczkę i kiedy upada, wstaje. Chce być silna, także na przekór temu, że spora część społeczeństwa wciąż postrzega kobiety jako istoty słabsze. Nie lubi okazywać słabości, zwłaszcza przy świadkach.
48. W co zamieniałaby się Twoja postać jeżeli opanowałaby sztukę animagii i dlaczego - zakładając, że nie istnieją ograniczenia geograficzne pochodzenia zwierzęcia? Jeśli jest animagiem - jaką inną formę mogłaby przybrać?
Gdyby Jamie miała być animagiem, chętnie przybrałaby postać jakiegoś ptaka. Jakżeby inaczej, skoro tak kocha latać? Chętnie przekonałaby się, jak to jest latać używając nie miotły, a własnych skrzydeł. To z pewnością byłoby niesamowite uczucie! Jakim konkretnie ptakiem to już trudniejszy wybór. Jej patronusem jest jerzyk, więc mogłaby się zmieniać w jerzyka, choć pewnie nie byłaby to najpraktyczniejsza forma, ale na pewno szybka, zwinna i zdolna latać nawet bardzo wysoko. Mogłaby też zostać jakąś kawką lub czymś podobnym. A gdyby miała zostać jakimś czworonożnym stworzeniem, prawdopodobnie byłby to pies, jakiś zwykły, niewyróżniający się, choć dość duży kundel, prawdopodobnie o sierści równie czarnej i niesfornej jak włosy Jamie. Ale gdyby mogła wybrać, chciałaby być ptakiem.
49. Twojej postaci zostały trzy dni życia. Co zrobiłaby w tym czasie? Kogo odwiedziła? Jakby się zachowywała?
Gdyby Jamie wiedziała, że zostały jej tylko trzy dni życia, zapewne chciałaby zrobić coś naprawdę szalonego. Najpierw pewnie starannie pożegnałaby się z rodziną i przyjaciółmi, chcąc się nimi nacieszyć, wyjaśniłaby z bliskimi ostatnie sprawy i powiedziała rzeczy, które od dawna chciała, ale nie umiała się zebrać, a później, już po rozstaniu, wybrałaby się w jakąś szaloną podróż najdalej jak zdołałaby dotrzeć w tak ograniczonym czasie, i odeszłaby tego trzeciego dnia, obserwując zachód słońca w jakiejś ładnej, prawdopodobnie nadmorskiej scenerii. Oczywiście w międzyczasie zaliczyłaby też swój ostatni, długi lot na miotle, by pożegnać się ze światem przestworzy i uczuciem wiatru we włosach. Miałoby to miejsce już po ostatecznym pożegnaniu z bliskimi. Byłaby wtedy sama, nieograniczona niczym, nie mająca już nic do stracenia, ale pragnąca nacieszyć się ostatnimi chwilami życia w sposób, który podczas jego trwania najmocniej sobie ukochała. I odchodząc wspominałaby właśnie twarze bliskich oraz wszystkie swoje loty i mecze quidditcha.
Ewentualnie, zakładając bardziej ofiarny i mniej egoistyczny scenariusz, mogłaby wybrać się na jakąś nawet samobójczą misję, mającą przysłużyć się dobru Zakonu Feniksa i budowie nowego, bezpieczniejszego świata. Mogąc wykorzystać resztkę swojego czasu w słusznych celach, dla wyższego dobra, mogłaby umrzeć szczęśliwa i z poczuciem dobrze wykonanego obowiązku. Nie miałaby już możliwości zobaczyć nowego świata, ale odeszłaby z poczuciem, że dołożyła swoją cegiełkę do jego budowy i może zdołała zrobić coś, co pomogło jej towarzyszom, albo że jej ofiara uratowała niewinnych ludzi przed strasznym losem. Byłoby to dla niej dobre wykorzystanie ostatnich chwil życia.
50. Jak Twoja postać podchodzi do spraw moralnych, a zwłaszcza do stosowania Eliksiru Rue? Czy Twoja postać, jeśli jest kobietą, wypiłaby ten eliksir i w jakich okolicznościach? Jeśli mężczyzną - czy pozwoliłby partnerce na jego wypicie?
Jamie jest osobą uczciwą i moralną, ale właściwie trudno powiedzieć, jak zachowałaby się w sytuacji wpadki. Z całą pewnością nie chciałaby mieć teraz dzieci, bo nie chce kończyć kariery, nie czuje się na to gotowa, ani nie chce się z nikim wiązać. Nie chciałaby też powoływać dzieci na świat skoro zaczyna się wojna i znalazłyby się w niebezpieczeństwie. Może narodziłaby się w niej przelotna myśl, by pozbyć się problemu, tak groźnego i problematycznego w tych niepewnych czasach, ale moralność ostatecznie nie pozwoliłaby jej wprowadzić tego w czyn, więc zapewne dziecko by urodziła, a potem oddała na wychowanie komuś, kto zapewniłby mu bezpieczeństwo, na przykład swojej matce. Nie jest stworzona do tradycyjnych kobiecych ról, nie poczuwa się do bycia kurą domową i nie wierzy, że mogłaby naprawdę sprawdzić się jako matka. Może swego czasu fantazjowała o tym, że chciałaby dożyć starości i móc opowiadać wnukom o swojej młodości, grze w quidditcha i przygodach, inspirując je do pójścia w jej ślady, ale od pewnego czasu trudno jej swobodnie snuć podobne plany. Tak więc potencjalne związki i dzieci znajdują się obecnie bardzo daleko na jej liście priorytetów i ma nadzieję że pozostanie wolna od podobnych dylematów.
51. Gdyby Twoja postać wygrała na magicznej loterii wygrała milion galeonów, co byś z nimi zrobiła?
Jamie nie ma zbyt wysokich potrzeb i wymagań wobec życia, więc starałaby się wydać tę sumę mądrze. Dla siebie odłożyłaby pewną część, z przeznaczeniem na to, by jeszcze kiedyś wyruszyć za nią w podróż do Ameryki, i może nie tylko. Trochę zostawiłaby na nową miotłę w przyszłości, gdy wyjdzie jeszcze lepszy i szybszy model. Część rozdałaby bliskim, rodzeństwu a także dalszej rodzinie, większą część przekazałaby na działania Zakonu Feniksa, by ufundować za to dużo ingrediencji na eliksiry oraz zakup innych niezbędnych akcesoriów typu peleryny niewidki, amulety wspomagające magię oraz ochronne, i inne pomoce mogące być towarzyszom niezbędne w walce ze złem. Resztę starałaby się rozdysponować na szczytne cele, takie jak na przykład pomoc ofiarom czarnej magii, anomalii i wojny. Byłaby w pełni usatysfakcjonowana, używając takiej wygranej po to, by pomagać innym, a nie tylko na swoje cele, których nie ma zbyt wielu, nie potrzebuje żadnych zbytków. Dla niej samej wystarczyłaby jakaś niezapomniana podróż, najlepsza miotła na rynku i może trochę szpargałów wspomagających magię/ochronnych itp.
52. Jak Twoja postać świętuje sukcesy? Co postrzega jako takowe?
Dla Jamie w dzieciństwie sukcesem było dostanie się do szkolnej drużyny, a w dorosłości – dostanie się do profesjonalnej drużyny quidditcha, zwłaszcza do Harpii, bo to o tej drużynie marzyła najbardziej. To były te największe sukcesy. Takie trochę mniejsze, ale też przynoszące radość, to odnoszenie zwycięstw w meczach, zwłaszcza tych ważnych i rozgrywanych z trudnymi, wymagającymi przeciwnikami. To dla Jamie godne zwieńczenie wysiłków związanych z treningami i przygotowaniami. A jak świętuje te sukcesy? Zazwyczaj w gronie innych dziewczyn z drużyny, z którymi można napić się za zwycięstwo, spędzić razem czas, rozerwać się i zapomnieć o troskach codzienności – chociaż na chwilę. Potem wraca szara rzeczywistość, ale osładza ją przygotowywanie do kolejnych meczów i następnych potencjalnych sukcesów.
53. Twoja postać wypiła veritaserum, które działa do kolejnego wschodu słońca. Może mówić tylko prawdę. Co się wydarzy, jak przebiegnie ten dzień?
W takim przypadku największym problemem dla Jamie byłaby tajemnica Zakonu Feniksa. Na ogół jest osobą raczej prawdomówną, ale wie, że pewnych tajemnic należy strzec i chroni ich starannie – nawet przed niektórymi z krewnych i znajomych. Gdyby wiedziała, że znajduje się pod działaniem veritaserum, zaszyłaby się z dala od wszystkich, by uniknąć wyciągnięcia z niej tajemnic, których nie chciała i nie mogła zdradzać. I czekałaby tam aż do końca działania eliksiru, wracając do codzienności dopiero, kiedy miałaby pewność, że żadne pozornie niewinne pytanie nie wydobędzie z niej sekretów, których zdradzać nie mogła dla dobra swoich towarzyszy.
Poza Zakonem Jamie nie ma zbyt wielu groźnych sekretów. Wiedzie raczej normalne życie, nie ma zbyt wielu wrogów, jest tylko zawodniczką quidditcha, w której przeszłości nie było żadnych brudnych sprawek, jakie musiałaby ukrywać przed światem.
54. Jaką rolę Twoja postać przejmuje w grupie? Sprawdź i zdecyduj na podstawie typologii.
W przypadku Jamie to trudny wybór. Trudno ją wpasować w jeden z tych konkretnych schematów ról. Na ogół nie jest osobą, która wysuwa się na pierwszy plan i przewodzi innymi, przyzwyczajona do pewnej hierarchii na boisku, gdzie to kapitan rozkazuje, a reszta drużyny słucha, bo konflikty nie sprzyjają odnoszeniu dobrych wyników. Choć w szkole przez dwa lata przewodziła drużynie Gryffindoru, to wtedy musiała odnaleźć się w pozycji lidera i umieć dobrze zmotywować swoją ekipę i zadbać o dobre morale, a także w razie czego ogarnąć krnąbrne jednostki i wypracować sobie autorytet, żeby inni jej słuchali. Poza boiskiem do quidditcha była osobą zaradną i dość pewną siebie, ale również nie czuła potrzeby wybijania się na pierwszy plan, po prostu robiła swoje. Gdy było trzeba, stawała w obronie pokrzywdzonych, nie bojąc się postawić tym, którzy krzywdzili.
Ogólnie rzecz biorąc, myślę że Jamie dopasowuje się do sytuacji i nie zawsze obejmuje jedną i tą samą rolę. Gdy trzeba, stara się odnaleźć w roli lidera, która wymaga więcej odpowiedzialności. Na ogół jest szeregowym członkiem grupy potrafiącym podjąć współpracę z innymi i choć potrafi bronić swojego zdania, nie jest przy tym apodyktyczna i zna sztukę kompromisu. Nigdy nie miała problemów z dogadaniem się z rówieśnikami, była osobą lubianą, a konflikty miewała głównie ze Ślizgonami.
55. Twoja postać otrzymała wizę do każdego, dowolnie wybranego, miejsca na świecie. Gdzie się wybierz i z kim? Co będzie dla niej główną atrakcją wyjazdu?
Jamie pewnym sentymentem darzy Amerykę, bo już raz tam była i chętnie zrobiłaby to znowu, bo kilka miesięcy to zbyt mało, by porządnie zwiedzić ten kraj. Pojechałaby prawdopodobnie sama, ewentualnie mogłaby zabrać kogoś z rodzeństwa lub grona przyjaciół. Jeśli nie Ameryka, to chętnie zwiedziłaby i Europę, gdzie też znajduje się wiele ciekawych, wartych odwiedzenia i poznania miejsc, zarówno tych będących wytworami czarodziejów, jak i mugoli, bo przecież te drugie też są bardzo ciekawe. Chętnie zwiedziłaby znane i mniej znane zabytki, popływałaby w ciepłym morzu, porozmawiała z ludźmi z innych krajów, by lepiej poznać ich punkty widzenia. Australia i jej ciekawa (i często niebezpieczna) fauna i flora też mogłyby być niezwykle interesującym doświadczeniem przynoszącym ze sobą wiele wspomnień tak różnych od tego, czego doświadczała w zimnej i deszczowej Anglii.
56. Jak twoja postać podchodzi do kary Azkabanu oraz pocałunku dementora za najcięższe czarnomagiczne przestępstwa? Jest za czy przeciw?
Zdaje sobie sprawę z tego, że istnienie Azkabanu jest konieczne. Czy raczej, było, bo podobno twierdza już nie istnieje i została zastąpiona przez Oazę. Uważała zawsze, że powinna to być kara stosowana tylko w przypadkach pewnych, by nikt niewinny nie został narażony na osadzenie w tak straszliwym miejscu. Zdaje sobie sprawę, że dla najgorszych degeneratów, których resztki dobroci dawno pożarła czarna magia, już nie ma ratunku i powinni zostać odseparowani od społeczeństwa, by nie krzywdzić innych oraz by ponieść karę za zbrodnie, których już dokonali. Uważa, że sami byli sobie winni swojego losu – bo przecież gdyby nie sięgnęli po najbardziej plugawą magię, gdyby nie krzywdzili nią innych, wcale nie musieliby tam trafić.
Pocałunek dementora jest jednak karą bardzo drastyczną nawet w przypadku takich plugawców, bo samo pozbawienie ich życia, albo w lżejszych przypadkach osadzenie na dożywocie w Azkabanie, powinno okazać się wystarczające, by powstrzymać takie osoby przed dalszym szerzeniem zła.
57. Twoja postać znalazła się na karcie Czekoladowych Żab. Z czego zasłynęła?
Wydaje mi się, że jeśli Jamie miałaby kiedyś trafić do talii kart z czekoladowych żab, byłoby to związane z quidditchem. Może zasłynęłaby jako wyjątkowo dobra graczka Harpii, mająca za sobą wyjątkowo widowiskowy sukces, wyczyn na miarę tych, jakimi popisali się inni zawodnicy uwiecznieni na kartach? Może stworzyłaby jakiś nowy, rewolucyjny manewr miotlarski, lub grając dla kadry narodowej (odległe marzenia, ale może kiedyś?) przyczyniłaby się do zwycięstwa Anglii w mistrzostwach świata, wbijając najwięcej goli w historii?
Trafienie do talii kart z czekoladowych żab na pewno byłoby czymś, co ucieszyłoby Jamie i stanowiło dla niej wyróżnienie i przywilej - znaleźć się wśród grona tylu słynnych czarodziejów. Nie widziałaby nic niewłaściwego w tym, że to karty dołączane do słodyczy, w końcu żaby są pyszne, a kolekcjonowanie kart było zawsze modnym hobby bez względu na wiek, w Hogwarcie sama takowe zbierała i najbardziej cieszyło ją na trafianie tych ze znanymi zawodnikami quidditcha.
58. Jakich cech szuka Twoja postać w przyjacielu? Jak podchodzi do przyjaźni? Czy ma ich wielu?
Przyjaźń zawsze była dla Jamie cenna. Była Gryfonką, a dla przedstawicieli Domu Lwa to jedna z ważniejszych wartości zaraz po odwadze, śmiałości i lojalności. Jest osobą otwartą na innych, choć zawsze wolała mniejsze, ale zaufane grono, niż wiele płytkich, nieznaczących przyjaźni. Dla tych bliskich przyjaciół była gotowa na wiele, są dla niej w pewnym sensie jak rodzina. Ceni u innych lojalność, szczerość i uczciwość. Oczekuje od przyjaciół tego, co sama im daje, bo przyjaźń ma rację bytu wtedy, kiedy obie strony są ze sobą szczere. Zdrada przyjaciela byłaby natomiast czymś bolesnym, dlatego Jamie, będąc starszą, jest ostrożniejszą w kwestii zawierania bliskich relacji, bo tak naprawdę nigdy nie wie, kto z napotkanych ludzi może mieć wrogie zamiary. W niespokojnych czasach trzeba uważać z zaufaniem i przyjaźniami, oraz tym silniej pielęgnować te sprawdzone więzi i stać murem za bliskimi. Cenne są oczywiście też podobne poglądy i priorytety, bo o ile Jamie jest osobą tolerancyjną, tak na pewno nie zaprzyjaźniłaby się z osobą, która wierzy w ideologię czystości krwi i nienawidzi mugolaków. Nie ufa ludziom pełnym uprzedzeń i wprowadzającym je w czyn.
59. Eliksir Wielosokowy po dodaniu ludzkiego włosa za każdym razem przybiera inną konsystencję, zapach, kolor, smak, w zależności od osobowości jego właściciela. Jaki byłby ten eliksir po dodaniu włosa Twojej postaci?
Eliksir wielosokowy z dodatkiem włosa Jamie miałby kolor jasnozielony jak jej oczy i płynną, rzadką konsystencję. Wyczuwalny byłby od niego lekki zapach czekolady z nutką cytrusów i... pasty do polerowania miotły, ale jego smak nie byłby słodki, lecz wyrazisty i orzeźwiający.
60. Czy Twoja postać podejmuje się zachowań ryzykownych? Dlaczego?
Jamie jest sojuszniczką Zakonu Feniksa – już samo to wiąże się z ryzykiem, choć jeszcze nie takim, jak stanie się pełnoprawnym członkiem organizacji, co może kiedyś nastąpi. Jako dziecko i nastolatka już była osobą dość odważną, lubiła smakować ryzyko, przekraczać pewne granice i nużyła ją nuda i stagnacja. Wolała działać, preferowała także praktyczne dziedziny magii aniżeli nudną teorię. Wyznawała zasadę „bez odrobiny ryzyka nie ma prawdziwej zabawy”, chętnie wymykała się nocą z dormitorium czy zakradała w rejony Zakazanego Lasu. Często stawała w obronie słabszych (niekiedy stawiając się nawet starszym od niej uczniom), uczestniczyła w klubie pojedynków i grała w quidditcha, a nie jest to najbezpieczniejszy sport. Później, w dorosłości, została zawodowym graczem i regularnie ryzykuje obrażeniami ciała, zwłaszcza ryzykowne to było w czasach anomalii, ale nawet wtedy nie zrezygnowała ze swojej pasji. Kilka miesięcy temu przyłączyła się jako sojusznik do Zakonu Feniksa, mimo że uprzedzono ją o tym, że kilkoro członków już straciło życie. Nie jest jednak osobą z zapędami do brawurowego i bezmyślnego narażania życia, podchodzi do tego raczej rozsądnie, wiedząc, że jak da się bezmyślnie zabić to nikomu nie pomoże. Więc czasem wie, że niekiedy niestety należy dać sobie na wstrzymanie i pozwolić, by zdrowy rozsądek i trzeźwy umysł wzięły górę nad gorącą krwią i temperamentem, musi więc walczyć ze swoją tendencją do podejścia „najpierw zrobię, potem pomyślę”.
61. Postronny, obiektywny obserwator przygląda się Twojej postaci, przeczytał także jej życiorys. Jak określiłby ją w trzech słowach?
Uparta, niezależna ścigająca.
62. Twoja postać została Ministrem Magii: przedstaw podjęte przez nią decyzję i opisz ład, który zaprowadzi.
Jamie bez wątpienia starałaby się być sprawiedliwym ministrem. Dbałaby o równe szanse bez względu na status krwi, płeć i inne tego typu czynniki. Najważniejsze byłyby dla niej umiejętności i kompetencje podwładnych, nie ich znajomości czy pochodzenie – dla niej wszyscy byliby równi, awansowaliby ci, którzy faktycznie na to zasłużyli umiejętnościami i dokonaniami, nie nazwiskiem. Na pewno zadbałaby o kobiety, by mogły zajmować takie posady, jakie im odpowiadają i do jakich posiadają uzdolnienia, a nie jakie dopuszcza przestarzały, patriarchalny system. Myślę, że Jamie za swojej kadencji próbowałaby walczyć z patriarchatem i dążyłaby do zaprowadzenia równouprawnienia, prawdopodobnie po raz pierwszy w historii tyle kobiet piastowałoby wysokie stanowiska. Oczywiście dbałaby też o Departament Gier i Sportów oraz o kondycję Brytyjskiej Ligi Quidditcha, podjęłaby starania o to, by jakieś ważne wydarzenia związane z tym sportem rozegrały się właśnie w ich kraju. Dążyłaby do tego, żeby zadbać o pokój oraz ład, w którym wszyscy, bez względu na pochodzenie, mogą czuć się bezpiecznie i nie bać się o swoje życie. Czarna magia byłaby surowo karana.
63. Jaką rolę w życiu Twojej postaci odgrywają miłość i czułość? Jak okazuje uczucia?
Jamie dorastała w dobrej, zdrowej atmosferze, gdzie rodzice nie szczędzili jej miłości i potrafiła ją odwzajemnić. Kochała zarówno rodziców, jak i rodzeństwo, rodzina była i jest najważniejsza. Inaczej ma się sprawa z miłością do osoby przeciwnej płci. Jamie nigdy nie była prawdziwie zakochana, nie wie jak to jest. Wzdychanie do chłopców było jej obce i zawsze patrzyła z wyższością na dziewczyny, które zachwycały się przystojnymi kolegami, była ponad takie rzeczy, daleka od tego typu rzewnych, dziewczyńskich zachowań.
Ale ważna jest dla niej wolność i swoboda, które miłuje nade wszystko i nie dałaby się zamknąć w pułapce patriarchatu i uzależnienia od mężczyzny. Nie chciałaby „miłości” prowadzącej do uziemienia w domu, rezygnacji z kariery i konieczności wychowywania dzieci i gotowania mężowi obiadów. Wolałaby do końca życia pozostać samotną niż zgodzić się na taki układ. Ale pewnie mogłaby pokochać postępowego mężczyznę który traktowałby ją jak równorzędną partnerkę. Kogoś takiego, z kim można porozmawiać o wszystkim i robić wszystko, a jednocześnie oboje mieliby też swoje osobne sfery życia i mogłaby zachować pewną autonomię i możliwość kontynuowania swojej pasji. Oczywiście nie doszłoby do tego od razu, takie uczucie musiałoby się narodzić z czasem, pod wpływem wspólnych przeżyć i doświadczeń. Nigdy nie interesowały ją błahe, nastoletnie zauroczenia i „motylki w brzuchu”. Jeśli już miałaby się zakochać i być z kimś, to byłoby to uczucie głębokie i na poważnie, mogące przetrwać wiele. Takie uczucie nie potrzebowałoby pięknych słówek i wzniosłych deklaracji, po prostu byłoby obecne w czynach i wzajemnej relacji. Bo Jamie nie musi mówić, że kogoś kocha ani nie musi słuchać zapewnień o wielkiej miłości, o jej uczuciach mówi to, jak traktuje daną osobę i czy widzi na nią miejsce w swoim życiu.
64. Utraty którego zmysłu Twoja postać obawiałaby się najbardziej? Dlaczego?
Myślę że wzroku, który jest najważniejszym zmysłem w pracy gracza quidditcha. Jamie często musi polegać na swojej spostrzegawczości, i choć utrata słuchu również byłaby bardzo dotkliwa i utrudniająca funkcjonowanie, utrata wzroku byłaby jednak gorsza. Musiałaby wtedy zrezygnować z gry, a przecież to główna treść jej życia. Nie mogłaby latać ani cieszyć się wieloma innymi rzeczami, czułaby się ślepa i bezradna, zdana na czyjąś pomoc, a nie lubi musieć polegać na innych.
65. Jaka cecha lub zachowanie drugiego człowieka najbardziej denerwuje Twoją postać? Co przekreśla szanse na porozumienie? Co może doprowadzić ją do szału?
Bycie złym i pełnym bezpodstawnych, absurdalnych uprzedzeń. Jamie naprawdę wiele może znieść u innych, ale nie znosi podłości, uprzedzeń i bycia z premedytacją złym. Tacy ludzie budzą w niej automatyczną niechęć i nie potrafiłaby się z kimś takim dogadać. Ogólnie nie lubi ludzi uprzedzonych, szufladkujących innych, tym bardziej że sama się stykała z uprzedzeniami, często krzywdzącymi i stereotypowymi. Nie lubi też chamstwa i złośliwości, nawet nie względem siebie, a wobec innych – nigdy nie lubiła obojętnie patrzeć na obrażanie i krzywdzenie innych przez ludzi, którym wydawało się, że mogą wszystko, bo z jakiegoś powodu (np. pochodzenia) czują się lepsi. Nadmiernej buty także nie lubi – i w Hogwarcie chętnie ucierała takim osobom nosa.
66. Twoja postać jest bardziej optymistą czy pesymistą?
Zawsze starała się być bardziej optymistką. Postrzegać świat w jasnych barwach, czerpać z życia jak najwięcej radości i dawać ją też innym. Już jako dziecko była osobą radosną i energiczną, prawdziwe żywe srebro. Potrafiła cieszyć się nawet z drobnych rzeczy. Pozostała taka również w młodości, w Hogwarcie. Dorosłość przyniosła trudności i bolesną utratę bliskiej osoby, ale mimo to Jamie dzielnie i niezłomnie znosi te trudy, które kształtują jej osobowość, zmuszają do szybszego wydoroślenia i odrzucenia dawnej młodzieńczej naiwności, ale nie są w stanie całkowicie odrzeć ją z optymizmu. Pragnie wierzyć, że wszystko będzie dobrze, że dobro zatriumfuje i świat powróci do utraconej równowagi. Bo przecież czy dobro nie zwyciężało zawsze z pomocą dobrych ludzi, którzy starali się nieść światło w ciemności?
67. Kiedy ostatni raz Twoja postać była szczęśliwa? Tak naprawdę, w pełni? Co - lub kto - wywołuje w niej ten stan?
Tak w pełni, bez żadnych cieni smutków ani czającego się na horyzoncie mroku? Prawdopodobnie wtedy, gdy jeszcze żył ojciec, a ona myślała tylko o tym, by wygrać najbliższy mecz, chwytała życie pełnymi garściami, nie martwiąc się o przyszłość, przekonana że cały świat należy do niej i czekają ją w życiu tylko dobre chwile. Żyła wtedy zgodnie z zasadą „chwytaj dzień”, grała dla swojej ukochanej drużyny Harpii, odnosiła kolejne sukcesy i świetnie się bawiła. Co nie znaczy, że nie była szczęśliwa wcześniej, bo jej dzieciństwo i lata w Hogwarcie były w zdecydowanej większości szczęśliwe, beztroskie i przyjemne. Dopiero niedawne miesiące przyniosły pierwsze posmaki goryczy, kiedy umarł jej ojciec. Po tym wydarzeniu już trudno mówić o szczerym, niezmąconym niczym szczęściu, bo przecież na świecie dzieje się źle, zaczyna się wojna i nie da się o tym zapomnieć – choć oczywiście kiedy może, stara się wciąż korzystać z tych szczęśliwych chwil i cieszyć się z każdego dobrego dnia. Tyle że teraz zawsze towarzyszy jej myśl, że to kradzione chwile, pozory, oszukiwanie samej siebie.
Szczęście zawsze wywoływali w niej bliscy i przyjaciele. Czuła się szczęśliwa, będąc otoczona ważnymi dla niej osobami. Ważne były też wspólnie tworzone przeżycia i wspomnienia, które po nich pozostawały, a także, oczywiście, sukcesy w quidditchu. Każde zwycięstwo dawało jej szczęście, a także każdy moment, kiedy była coraz lepsza. Bardzo szczęśliwym dniem był ten, kiedy dostała się do Harpii i kiedy zagrała pierwszy mecz w barwach tej drużyny.
68. Ze wszystkich swoich bliskich, rodziny, przyjaciół – czyja śmierć byłaby dla Twojej postaci najdotkliwsza i dlaczego?
Trudno powiedzieć, Jamie ma dużo bliskich osób i strata każdej z nich byłaby dotkliwa i bolesna. Straciła już ojca, nadal ma matkę, rodzeństwo i dalszą rodzinę, a także przyjaciół, dużo ludzi których straty nadal może się obawiać. Ale jeśli już muszę wybrać jedną, której koniec dotknąłby Jamie najmocniej, to prawdopodobnie byłaby to młodsza siostra. Jej bracia są dorosłymi, zaradnymi facetami, którzy w razie czego mieli większą szansę sobie poradzić, ale siostra zawsze jawiła się w jej oczach jako istota niewinna i delikatna, taka którą trzeba chronić przed złem świata. Jej śmierć byłaby dla Jamie osobistą porażką, bolesną świadomością że nie podołała i nie ustrzegła jej. Do końca życia miałaby wyrzuty sumienia i odczuwałaby brak siostry.
69. Twoja postać stworzyła dzieło życia, które stało się kamieniem milowym w rozwoju danej sztuki artystycznej (dowolnej - malarstwo, rzeźbiarstwo, muzyka, teatr). Jak wyglądałoby to dzieło, o czym by opowiadało?
Najprawdopodobniej byłaby to rzeźba lub obraz przedstawiający kobietę lecącą na miotle. Czy raczej jakąś wariację mającą być kobietą lecącą na miotle. Jamie jest beztalenciem, więc trudno w jej przypadku o wierny rzeczywistości realizm, ale jakimś cudem okazałoby się, że zwariowany bohomaz lub nieudolna rzeźba w swej awangardowej niedoskonałości przypadły komuś do gustu na tyle, że zapoczątkowałyby nową modę na sztukę, która nie oddaje wiernie rzeczywistości, a daje wyraz temu, co czarodziejowi w duszy gra i gdzie trzeba się trochę wysilić, by rzeczywiście dostrzec w plątaninie kolorów i kształtów miotlarkę.
70. Opisz doświadczenie, które wywołało u twojej postaci największe zażenowanie, zawstydzenie, jakie pamięta.
Takie sytuacje na pewno się czasem zdarzały. Do kategorii żenujących na pewno można zaliczyć jakieś wpadki z nieudanymi zaklęciami, kiedy skutki okazywały się zupełnie inne niż planowała. Szczególnie żenujące było to, jeśli przydarzyło się przy kimś, zwłaszcza przy osobach, na których chciała wywrzeć wrażenie, w oczach których chciała uchodzić za zdolną i zaradną, a tymczasem... magia kpiła z niej, czyniąc jej zaklęcia wyjątkowo nieudanymi. Nie były to sytuacje częste, ale kilkukrotnie w jej życiu się przydarzyły, w Hogwarcie ale i w dorosłości też, gdy na przykład chciała się pochwalić opanowaniem jakiegoś zaklęcia, a to jak na złość akurat wtedy nie chciało wyjść.
Żenujące oczywiście były też niektóre sytuacje na boisku quidditcha, kiedy jakiś manewr miał być widowiskowy, a kończył się klapą. Jedną z takich sytuacji było na przykład, kiedy, jeszcze jako początkująca zawodniczka, w jednym z pierwszych meczów, chciała widowiskowo podkręcić kafla, by zaimponować widzom swoją zręcznością, a tymczasem źle oceniła odległość i rzuciła go tak niecelnie, że wywołało to na widowni drwiny zamiast oklasków podziwu. Cóż, na treningach wyszło, a kiedy na meczu próbowała to powtórzyć, wypadło kiepsko i więcej takich kombinacji nie próbowała, zwłaszcza gdy została zrugana przez kapitan drużyny.
71. Jakie jest podejście Twojej postaci do porządku i bałaganu? Jak traktuje swoje mieszkanie lub dom?
Jamie jest raczej bałaganiarą. Nigdy nie lubiła domowych ról utożsamianych z typowo kobiecymi. Matka kiedyś próbowała ją nauczyć jak dobrze gotować i sprzątać, ale Jamie nigdy nie była materiałem na gospodynię, nie chciała nią być i buntowała się matczynym naukom, uważając że jest ponad takie rzeczy jak bycie kurą domową. Jej pokój był w wiecznym nieładzie, miała przecież inne priorytety niż porządki, zarówno w dzieciństwie, jak i w dorosłości. Teraz jest zajętą zawodniczką quidditcha, a o porządek w domu nadal dba matka. Mimo to dom jest dla niej ważnym miejscem, w końcu to tam dorastała i przeżyła wiele pięknych chwil swojego życia. Zawsze jawił się jako przystań, do której można powrócić po kolejnym roku szkolnym w Hogwarcie. W dorosłości co prawda na pewien czas się wyprowadziła, by mieć bliżej do stadionu Harpii, ale po śmierci ojca znów wróciła do domu, i mieszka w nim z matką i siostrą. I bez względu na to, gdzie nosiło ją w czasach młodzieńczych szaleństw, prawdziwy dom był w Popielniczce, w Dolinie Godryka. Choć gdyby tak zabrakło mamy, to bałagan na pewno szybko zapanowałby w całym domu, a nie tylko w jej pokoju.
72. Czy twoja postać potrafi łatwo wybaczać? Czy bywa pamiętliwa?
Jamie łatwo wybacza. Nie pławi się w gniewie, urazie i niechęci. Jest na tyle szczera i prostolinijna, że woli stawiać sprawy jasno i wyjaśniać sytuacje konfliktowe od razu, zamiast zapiekać się w gniewie i urazie, i rozpamiętywać je przez lata. Nie umie żyć w gniewie, zwłaszcza wobec najbliższych, to ją niszczy od środka i przytłacza. Pamiętliwość i trwanie w urazie nie mają sensu, życie jest za krótkie na to, żeby się obrażać i gniewać, choć kłótnie bywają oczyszczające.
73. Co Twoja postać uważa za swoje największe życiowe osiągnięcie?
Największym życiowym osiągnięciem Jamie było dostanie się do Harpii z Holyhead, a potem przejście do pierwszego składu. Nie był to jedyny sukces, za wcześniejsze można uznać dostanie się do drużyny Gryffindoru, otrzymanie odznaki kapitana czy dostanie się po szkole do drużyny Os z Wimbourne, ale to Harpie były taką wisienką na torcie, marzeniem które się spełniło, celem do którego dążyła od dawna i w końcu udało się go osiągnąć. Po tym nie osiadła na laurach, wyznacza sobie kolejne cele, również powiązane z quidditchem. Jest przecież młoda i liczy na to, że po osiągnięciu sukcesu, jakim było dostanie się do wymarzonej drużyny, przyjdą też inne. Może kiedyś uda jej się sięgnąć po odznakę kapitana drużyny? Lub nawet zostanie wytypowana do kadry narodowej? Póki co jednak żyje dniem dzisiejszym, gra i stara się rozwijać swoje umiejętności, ale coraz więcej jej myśli pochłania wojna, nie pozwalająca już skupiać się tylko na quidditchu, jak kiedyś.
74. Po wybuchu anomalii forum Morsmordre przechodzi wielkie zmiany. Akcja dzieje się w Londynie w 2018 roku, magia nie istnieje a Twoja postać jest normalnym mugolem, żyjącym we współczesnym świecie. Jak wygląda jej życie? Rodzina, związek? Czym się zajmuje? Jakie ma problemy, pasje, marzenia?
Jamie jako mugolka z XXI wieku najprawdopodobniej również miałaby ciągotki do jakiegoś sportu, który mogłaby uprawiać wyczynowo, odnosząc kolejne sukcesy. Ewentualnie mogłaby się trudnić innym pasjonującym, aktywnym zawodem, na przykład być podróżniczką zwiedzającą świat i dokumentującą swoje podróże. Miałaby feministyczne poglądy i pewnie udzielałaby się w różnych ruchach wspierających równouprawnienie. Przedkładałaby osobisty rozwój nad związki. Nie miałaby nikogo, ale jako kobieta wyzwolona i niezależna nie czułaby kompleksów względem koleżanek, które wychodziły za mąż i zakładały rodziny, bo sama byłaby zbyt zajęta samorealizacją. Mieszkałaby sobie samotnie w Londynie w niezbyt dużym, ale wystarczającym dla jej potrzeb mieszkaniu (a i tak sporą część czasu spędzałaby poza nim, jeżdżąc po kraju i świecie), miałaby nie pierwszej nowości, ale wytrzymałe autko (i szybkie, bo myślę, że skoro nie mogłaby latać, to lubiłaby szybką jazdę). Jeśli chodzi o ubiór, oczywiście nosiłaby spodnie, bluzy, luźne koszulki i wygodne, sportowe buty. Przy jej stylu życia wygoda byłaby sprawą bardzo istotną i cenioną przez Jamie. Podejrzewam, że miałaby sporą kolekcję męskich t-shirtów, a także trampek i adidasów, jej obcisłe dżinsy często miałyby przetarcia na kolanach. Sprawiłaby sobie też tatuaż na szyi, bo w XXI wieku nie budziłoby to już kontrowersji – o, taki. Pewnie często eksperymentowałaby z fryzurą i kolorem włosów. Co jakiś czas odwiedzałaby mieszkającą poza miastem rodzinę, wywracając oczami na utyskiwania rodziców, że powinna sobie kogoś znaleźć, ale pielęgnowałaby relacje z rodzeństwem i byłaby z nim w stałym kontakcie. W czasie wolnym zaczytywałaby się w kryminałach, oglądałaby też pewnie filmy, seriale i grała w gry komputerowe, koniecznie takie z dużą ilością akcji. Miałaby grono kilku dobrych znajomych, a w pokoju mnóstwo zdjęć z różnych ciekawych miejsc.
75. Co - i jak - Twoja postać lubi jeść? Jaki jest jej ulubiony smak lub potrawa? Jak podchodzi do tematów kulinarnych?
Nie jest zbyt wybredna. Nie może być, skoro jej umiejętności prezentują poziom ujemny i jej największym sukcesem jest to, że jeszcze się nie otruła, zwłaszcza wtedy gdy mieszkała sama. W kuchni raczej siałaby destrukcję i zamęt niż gotowała cudowne potrawy jak jej matka, która jest uzdolnioną kucharką i gospodynią domową. Jamie zasadniczo grzecznie zjada wszystko to, co mama podstawi pod nos, wdzięczna za to, że po męczących treningach nie musi gotować sama, tym bardziej że tak tego nie lubi.
Oczywiście lubi mięso. W jej obiadach zawsze musi być jakieś mięso, solidna porcja treściwego zwierzęcego białka, co by mieć siłę do gry w quidditcha. Warzywa nazywa „karmą dla królików” i traktuje je raczej jako dodatek do mięsa. Nie odmawia też słodyczy i ciast. Po obiedzie zawsze mile widziany jest jakiś podwieczorek, choćby skromne ciastka, lubi też owoce, na przykład jabłka oraz owoce lata, czyli truskawki, maliny i tym podobne.
76. Jak Twoja postać postrzega prawo i jego przestrzeganie? Czy zasady są dla niej ważne? Jak zmieniało się podejście do przepisów i regulaminów na przestrzeni lat?
Wychowano ją w silnym poczuciu praworządności i uczciwości. Jej ojciec był aurorem, więc wpoił jej solidną moralność, jasno rysując granicę między dobrem i złem, ale pozwalał jej też samej popełniać błędy i wyciągać z nich wnioski. W szkole do regulaminu podchodziła jednak dość luźno, często łamiąc niektóre zasady. Nielegalne pojedynki na korytarzach? Używanie magii wobec uczniów dręczących słabszych? Wymykanie się po kryjomu do Zakazanego Lasu i nieprzestrzeganie pory ciszy nocnej? Czasem zdarzało jej się wędrować po zamku w nocy, co zapewniało niesamowity dreszczyk emocji. Była też regularną bywalczynią szlabanów, i z tego właśnie powodu nigdy nie dostała odznaki prefekta. Jej szkolna kartoteka była pełna rozmaitych, ale niegroźnych wyskoków, nigdy nie robiła innym celowej krzywdy, co najwyżej trochę czasem kogoś uszkodziła broniąc pokrzywdzonych, nigdy bez powodu. Nic nadzwyczajnego ani poważnego. Nie interesowała się sprawami naprawdę zakazanymi, jak czarna magia. Nie splugawiłaby się nią. Nie złamałaby też prawa, przynajmniej tak myślała do tego roku, kiedy to została sojuszniczką wyjętego spod prawa Zakonu Feniksa. Musiała coś z tym zrobić i nie mogła stać obojętnie z boku w czasach, kiedy prawo stało się narzędziem w rękach ludzi zdegenerowanych i próbujących zaprowadzić własny szkodliwy ład. A jeśli jakieś przepisy są głupie i krzywdzące, to dlaczego miałaby ich przestrzegać i popierać coś stojącego w sprzeczności z jej światopoglądem i kodeksem moralnym?
77. Jakie trzy przedmioty - oprócz różdżki - zabrałaby Twoja postać na bezludną wyspę? Bez czego nie mogłaby sobie poradzić?
Na pewno zabrałaby miotłę! Mogłaby na niej latać, dosięgać do wysokich gałęzi drzew by zdobyć coś do zjedzenia, a nawet w sprzyjających okolicznościach uciec z tej wyspy i wrócić do cywilizacji. Tak, miotła to absolutna podstawa dla postaci takiej jak Jamie i jako pierwsza pojawiłaby się w jej myślach zaraz po różdżce. Pewnie wzięłaby też lusterko dwukierunkowe, z którego drugie byłoby w jej rodzinnym domu i mogłaby się przez nie komunikować z bliskimi i upewniać się, czy są bezpieczni. Mogłaby też wybrać coś praktycznego, np. magiczny scyzoryk z zestawem podręcznych narzędzi, by umieć sobie z jego pomocą przygotować coś do zjedzenia, jakiś szałas itp. Tak więc zabrane przez nią rzeczy byłyby dość praktyczne i mające konkretne zastosowanie.
78. Jakie cechy najbardziej podobają się Twojej postaci u płci przeciwnej?
Jak już wspominałam w pytaniu numer 63, Jamie uważa się za kobietę niezależną i samowystarczalną, nie potrzebuje męskiej opieki i nie rozpacza z powodu nieuchronnie mijających lat. W mężczyznach ceniłaby więc to, żeby dawali kobiecie swobodę i traktowali ją jak równą sobie, nie jak kogoś podrzędnego, kto ma jedynie rodzić dzieci i zajmować się domem, żeby pan mąż mógł nią rządzić. Jamie gardzi patriarchatem i tradycyjnym, stereotypowym spojrzeniem na role kobiet, za to niezwykle ceni mężczyzn dających drugiej osobie wolność i swobodę, postępowych i wolnych od skostnienia. Szanujących innych, a zarazem uczciwych, pracowitych, inteligentnych i konkretnych, z którymi wspólnymi siłami można zbudować rodzinę, nawet taką dwuosobową, zgraną i partnerską, taką do skakania za sobą w ogień i bycia ze sobą na dobre i złe. I oczywiście musi jej pozwalać na pasję do quidditcha, a jakby ją podzielał, to już w ogóle ideał.
79. Jak Twoja postać traktuje skrzata domowego? Jak traktowałaby go, gdyby go miała?
Jamie nie ma i nigdy nie miała skrzata, i nic nie wskazuje na to, by kiedykolwiek miała go mieć. Jedyną styczność z tymi stworzeniami miała w Hogwarcie, gdy wraz z kilkoma innymi Gryfonami parukrotnie zakradła się do kuchni. Była pod wrażeniem pracowitości skrzatów, ale i współczuła im zniewolenia. Gdyby sama miała mieć skrzata, z pewnością dobrze by go traktowała i nie sprowadzałaby go do roli nędznego robaka bez uczuć. Na pewno miałby w jej domu dobre warunki i nie pozwalałaby mu sobie samemu robić krzywdy w ramach kary. Hogwarckie skrzaty wydawały jej się całkiem sympatyczne i z pewnością nie były głupimi, bezmyślnymi istotami.
80. Jaki znak zodiaku jest przypisany do Twojej postaci? Czy zgadzasz się z opisem? Czy pasowałby do niej inny? Jaki jest stosunek Twojej postaci do wróżb?
Według tego spisu Jamie byłaby wozakiem. Część cech z pewnością do niej pasuje – zgodnie z opisem jest inteligentna, ale niespokojna, poszukująca nowości, nie lubiąca stać w miejscu i tkwić w rutynie, która szybko ją nudzi i dobija. Jamie nie lubi ograniczeń i nudy, bardzo sobie ceni swobodę, wolność i niezależność, lubi doświadczać interesujących wrażeń i jest towarzyska, ale nie nazwałabym jej wścibską, nigdy nie pociągały jej babskie plotki i obgadywanie innych czy wcinanie nosa w nieswoje sprawy. Generalnie jednak lubi towarzystwo i chętnie otacza się ludźmi, lubi być w ruchu, czasem rzeczywiście zdarzyło się, że coś powiedziała lub zrobiła zanim pomyślała, zwłaszcza gdy była młodsza i bardziej skłonna do podejścia „najpierw coś zrobię/powiem, a potem pomyślę”. Później czasem tego żałowała, gdy już przyszła refleksja i okazywało się, że mogła coś zrobić lepiej albo ugryźć się w język i nie wyrzucić z siebie zbyt szczerych słów. Niemniej jednak w obecnych czasach stara się panować nad popędliwością i gorącą krwią, bo wie, że czasem to może się źle skończyć i w niektórych sytuacjach jednak lepiej najpierw trochę pomyśleć, a dopiero potem działać. Duży wpływ na to miał ojciec, który przestrzegał ją przed pochopnością i lekkomyślnością. Zalicza się jednak do tych spokojniejszych, roześmianych i towarzyskich wozaków obdarzonych raczej optymistyczną, energiczną naturą. I jeśli spotka na swojej drodze kogoś, kto pozwoli jej na niezależność i zada sobie trud, by zrozumieć ją i jej potrzeby, byłaby skłonna stworzyć z taką osobą trwałą i naprawdę silną relację.
81. Jaką tajemnicę Twoja postać chciałaby odkryć?
Jako nastolatka, uczennica Hogwartu na pewno chciała odkryć jak najwięcej tajemnic szkoły, przede wszystkim poznać jak najwięcej tajnych przejść i skrótów, które umożliwiałyby jej szybkie przedostawanie się z miejsca w miejsce czy ucieczki przed nauczycielami/woźnym podczas nocnych eskapad. Oczywiście nie zdążyła poznać wszystkich, bo siedem lat to stanowczo za mało.
A teraz? Myślę że Jamie chciałaby okiełznać trudniejsze czary, bo obecnie wiele bardziej skomplikowanych inkantacji jest dla niej tajemnicą, a chciałaby je poznać i opanować, by być lepszą, skuteczniejszą pomocą dla Zakonu Feniksa. Chciałaby też odkryć sekret, jak pokonać panoszące się coraz bardziej zło, by przywrócić ich światu pokój i uczynić rzeczywistość bezpieczną dla każdego bez względu na krew. Chętnie poznałaby też sekrety najlepszych słynnych zawodników quidditcha - co sprawiło, że byli tak dobrzy? Co stało za ich sukcesem i co sama mogłaby zrobić, by im dorównać?
[bylobrzydkobedzieladnie]
Pędź na szczyt
Za zwycięstwem
Bądź niezłomna
Ze swym męstwem
Gratulujemy zdobycia osiągnięcia:
ZŁOTY MYŚLICIEL II
Jamie McKinnon
Szybka odpowiedź