Morsmordre :: Nieaktywni :: Powiązania
Ten co gania za smokami
AutorWiadomość
▲ Nie umie poradzić sobie ze stratą, popada w melancholię, ma także koszmary nocne
▲ Blizna którą ma na piersi, nadal daje o sobie znać
▲ Już nie liczy oparzeń i innych blizn, nawet tej na lewym łuku brwiowym
▲ Sporo ostatnio podróżuje, grając w karty na pieniądze i szukając smoków
Gość
Gość
Henry
Przyznam, że najpierw planowałam wpaść do Ciebie jako kumpel z rezerwatu, ale po przeczytaniu karty wpadłam na inny (chyba ciekawszy) pomysł, który przychodzę spróbować Ci sprzedać. Bo nasi panowie, to teraz tak trochę są do siebie podobni, ale w przeszłości dzieliło ich prawie wszystko - a że Percy jest tylko dwa lata starszy od Henry'ego, to myślę, że spokojnie mogą znać się jeszcze z Hogwartu, w którym byli dla siebie prawie że naturalnymi wrogami: Percy był Nottem, arystokratą wychowanym w idei czystości krwi i pogardzie dla mugoli, Ślizgonem i pałkarzem w szkolnej drużynie; Henry sam co prawda ma krew czystą, ale w karcie wspominasz, że nie zwracał uwagi na status krwi, był też Gryfonem, ścigającym w przeciwnej drużynie - no i dopatrzyłam się tam też wzmianki o utarczkach ze starszym rocznikiem. Cóż Ty więc na to, żeby Percy i Henry byli swoimi szkolnymi nemesis? Ze strony Percy'ego byłaby to mocna hipokryzja, bo już w Hogwarcie trochę się buntował arystokratycznemu wychowaniu, a jego najlepszy przyjaciel był czarodziejem półkrwi, ale jednocześnie bał się swojego ojca i bardzo zależało mu na zachowaniu pozorów, więc myślę, że - paradoksalnie - mógłby upatrzyć sobie butnego Henry'ego na ofiarę i dokuczać mu od momentu, w którym Bojczuk postawił stopę w zamku. Mogło się zacząć niewinnie, jak to dzieciaki: od wyzwisk, poszturchiwań na korytarzu, przykrych psikusów; może któregoś razu Percy zobaczył jak Henry wynosi książkę o hodowaniu smoków z biblioteki i brutalnie go wyśmiał, przekonując, że nigdy nie zobaczy smoka z bliska; jeżeli Henry nie pozostawał mu dłużny, drobny konflikt mógł wraz w upływem lat eskalować do rozmiarów wojny, w której obaj próbowali nawzajem zamienić swoje życie w piekło. Może któregoś dnia - kiedy Percy był na ostatnim, a Henry na piątym roku? - sprawy zaszły odrobinę za daleko i prawie zakończyły się poważniej, niż którykolwiek z nich by się spodziewał: na przykład Percy brutalnie sfaulował Henry'ego w trakcie meczu, albo toczony nielegalnie pojedynek wymknął się spod kontroli, albo jeden przez drugiego prawie oblał sumy/owutemy? Lub cokolwiek innego, co sprawiłoby, że zakończyli wspólną edukację na wojennej stopie.
Później ich drogi by się rozeszły - Percy zaczął staż w ministerstwie, Henry wyjechał do Rumunii; spotkaliby się ponownie dopiero po jego powrocie do kraju, zapewne mijając się czasami przy okazji wypraw lub w rezerwacie (Percy wtedy pracował z ramienia ministerstwa, ale zajmował się smokami i wyjeżdżał jako łowca); ich niechęć (nienawiść?) do siebie mogła się wtedy jedynie zaostrzyć, może na polu zawodowej rywalizacji, może z innych powodów; może (jeśli chciałybyśmy dolać oliwy do ognia) przyjaciel Percy'ego, który z jego winy zginął w 1953/4 na smoczej wyprawie, był również kimś bliskim dla Henry'ego?
Rok temu, kiedy ginęła żona i dziecko Henry'ego, Percy działał w szeregach Rycerzy Walpurgii - organizacji hołdującej tym samym ideom, które fanatycznie wyznawali mordercy; a chociaż o tym Henry nie może wiedzieć, to fakt, że przez lata Percy dał mu się poznać jedynie jako rodzony syn Nottów, twórców skorowidzu czystości krwi, z pewnością nie działa na jego korzyść. W tej chwili to przeszłość, Percy został w październiku 1956 wydziedziczony za przeciwstawienie się rodowym wartościom, a aktualnie pomaga Zakonowi Feniksa, ale Henry raczej nie zdaje sobie sprawy z tego wszystkiego; wie za to, że z jakiegoś powodu Greengrassowie postanowili wpuścić go za bramy rezerwatu, w którym od paru miesięcy działa jako dowódca smoczych łowców. A jeżeli Henry trafił do jego grupy - to również i jego dowódca, choć tak akurat chyba nie musi być. Ale jestem ciekawa, gdzie mogłybyśmy tę relację zabrać z tego punktu - zwłaszcza, jeśli również planujesz wcielić Henry'ego w szeregi Zakonu.
Przepraszam za tę epopeję, wyłożyłam chyba wszystko, co przyszło mi do głowy - ale to tylko luźna propozycja, wyrzucaj, modyfikuj i dodawaj do woli, chętnie wspólnie pokombinuję.
Przyznam, że najpierw planowałam wpaść do Ciebie jako kumpel z rezerwatu, ale po przeczytaniu karty wpadłam na inny (chyba ciekawszy) pomysł, który przychodzę spróbować Ci sprzedać. Bo nasi panowie, to teraz tak trochę są do siebie podobni, ale w przeszłości dzieliło ich prawie wszystko - a że Percy jest tylko dwa lata starszy od Henry'ego, to myślę, że spokojnie mogą znać się jeszcze z Hogwartu, w którym byli dla siebie prawie że naturalnymi wrogami: Percy był Nottem, arystokratą wychowanym w idei czystości krwi i pogardzie dla mugoli, Ślizgonem i pałkarzem w szkolnej drużynie; Henry sam co prawda ma krew czystą, ale w karcie wspominasz, że nie zwracał uwagi na status krwi, był też Gryfonem, ścigającym w przeciwnej drużynie - no i dopatrzyłam się tam też wzmianki o utarczkach ze starszym rocznikiem. Cóż Ty więc na to, żeby Percy i Henry byli swoimi szkolnymi nemesis? Ze strony Percy'ego byłaby to mocna hipokryzja, bo już w Hogwarcie trochę się buntował arystokratycznemu wychowaniu, a jego najlepszy przyjaciel był czarodziejem półkrwi, ale jednocześnie bał się swojego ojca i bardzo zależało mu na zachowaniu pozorów, więc myślę, że - paradoksalnie - mógłby upatrzyć sobie butnego Henry'ego na ofiarę i dokuczać mu od momentu, w którym Bojczuk postawił stopę w zamku. Mogło się zacząć niewinnie, jak to dzieciaki: od wyzwisk, poszturchiwań na korytarzu, przykrych psikusów; może któregoś razu Percy zobaczył jak Henry wynosi książkę o hodowaniu smoków z biblioteki i brutalnie go wyśmiał, przekonując, że nigdy nie zobaczy smoka z bliska; jeżeli Henry nie pozostawał mu dłużny, drobny konflikt mógł wraz w upływem lat eskalować do rozmiarów wojny, w której obaj próbowali nawzajem zamienić swoje życie w piekło. Może któregoś dnia - kiedy Percy był na ostatnim, a Henry na piątym roku? - sprawy zaszły odrobinę za daleko i prawie zakończyły się poważniej, niż którykolwiek z nich by się spodziewał: na przykład Percy brutalnie sfaulował Henry'ego w trakcie meczu, albo toczony nielegalnie pojedynek wymknął się spod kontroli, albo jeden przez drugiego prawie oblał sumy/owutemy? Lub cokolwiek innego, co sprawiłoby, że zakończyli wspólną edukację na wojennej stopie.
Później ich drogi by się rozeszły - Percy zaczął staż w ministerstwie, Henry wyjechał do Rumunii; spotkaliby się ponownie dopiero po jego powrocie do kraju, zapewne mijając się czasami przy okazji wypraw lub w rezerwacie (Percy wtedy pracował z ramienia ministerstwa, ale zajmował się smokami i wyjeżdżał jako łowca); ich niechęć (nienawiść?) do siebie mogła się wtedy jedynie zaostrzyć, może na polu zawodowej rywalizacji, może z innych powodów; może (jeśli chciałybyśmy dolać oliwy do ognia) przyjaciel Percy'ego, który z jego winy zginął w 1953/4 na smoczej wyprawie, był również kimś bliskim dla Henry'ego?
Rok temu, kiedy ginęła żona i dziecko Henry'ego, Percy działał w szeregach Rycerzy Walpurgii - organizacji hołdującej tym samym ideom, które fanatycznie wyznawali mordercy; a chociaż o tym Henry nie może wiedzieć, to fakt, że przez lata Percy dał mu się poznać jedynie jako rodzony syn Nottów, twórców skorowidzu czystości krwi, z pewnością nie działa na jego korzyść. W tej chwili to przeszłość, Percy został w październiku 1956 wydziedziczony za przeciwstawienie się rodowym wartościom, a aktualnie pomaga Zakonowi Feniksa, ale Henry raczej nie zdaje sobie sprawy z tego wszystkiego; wie za to, że z jakiegoś powodu Greengrassowie postanowili wpuścić go za bramy rezerwatu, w którym od paru miesięcy działa jako dowódca smoczych łowców. A jeżeli Henry trafił do jego grupy - to również i jego dowódca, choć tak akurat chyba nie musi być. Ale jestem ciekawa, gdzie mogłybyśmy tę relację zabrać z tego punktu - zwłaszcza, jeśli również planujesz wcielić Henry'ego w szeregi Zakonu.
Przepraszam za tę epopeję, wyłożyłam chyba wszystko, co przyszło mi do głowy - ale to tylko luźna propozycja, wyrzucaj, modyfikuj i dodawaj do woli, chętnie wspólnie pokombinuję.
do not stand at my grave and weep
I am not there
I do not sleep
I am not there
I do not sleep
Proponuję, żeby Michael był zaangażowany w śledztwo w sprawie morderstwa rodziny Henry'ego! Wrócił do pracy jako auror dopiero w czerwcu 1956, ale tragedia wydarzyła się wcześniej, prawda? W takim razie, Bojczuk mógł zniecierpliwić się nieudolnością aurorów i nieściganiem sprawców, wyjechać do Europy aby przeżywać żałobę, a w międzyczasie Tonks wrócił do pracy, usłyszał o tej sprawie i zapragnął jeszcze raz przesłuchać Henry'ego aby odtworzyć spalone w pożarze akta i jeszcze raz przeanalizować wszystkie tropy. Bojczuk może nie być tym faktem zachwycony, może nieufnie podchodzić do służb z Ministerstwa i mogę dopiero go przekonywać, że nie działam pod rozkazami Ministra Malfoya!
Alternatywnie, możesz kojarzyć mnie z Hogwartu i być świadom mojego mugolskiego pochodzenia i podejść do mnie z nadzieją i sympatią.
Chętnie zetknę też panów prywatnie, na piwie lub kartach, bo widzę między nimi sporo podobieństw! Oboje mieli poukładane życie, które nagle się zawaliło - Henry rok temu stracił rodzinę, Tonks dwa lata temu został wilkołakiem :< Widzę w nich podobne, nihilistyczno-ofiarne podejście do działania w Zakonie i wzajemne zrozumienie dla swoich tragedii :<
Can I not save one
from the pitiless wave?
Percy:
O boże przenajświętszy trzy razy na tak. Idealna relacja dla mojej postaci nie chce by wyszła z niego ciepła kluska więc mogą drzeć że sobą koty od szkoły, Henry mógł go przez ten czas uważać jako typowego, zaufanego arystokratę i na pewno nie pozostawał mu dlużny jeśli chodzi o docinki, pomysł z zawaleniem egzaminów jest świetny, już mamy pomysł na retrospekcję <3
Mijając się mogli udowadniać sobie który z nich jest lepszym Łowcą, ja bym jednak tej oliwy nie dolewała, też Henry nie ma za wiele bliskich osób, ale i tak ich relacja byłaby już i tak ciężka.
Pierwsze spotkanie w rezerwacie w jednej grupie łowców mogłoby być ogniskiem zapalnym, Henry mógłby nie uważać go za dowódcę i żądać traktowania po równi. Ogólnie mam zamiar zrobić z Henryka animaga w przyszłości ale też chcę by wstąpił do zakonu, więc ja bym postawiła na razie na tą nienawiść i rywalizację, a co wyjdzie to zobaczymy, ale jednym słowem bomba <3
Michael słońce ty moje
Jak najbardziej pierwsza wersja mi pasuje, ogólnie atak na jego rodzinę miał miejsce na początku 1956 nie sprecyzowałam tego w karcie, Henry na pewno jest zniesmaczony pracą autorów ale połączyła bym to że znajomością że szkoły, mogli się nawet kumplować za dzieciaka i może i Bojczuk podchodzi nieufnie, ale w jakimś stopniu Tonksowi ufa i ma nadzieję że mu pomoże. Michael w przerwach między śledztwem może zabierać Bojczuka na piwo i pomagać mu się pozbierać bo on nadal ma że sobą problemy <3
O boże przenajświętszy trzy razy na tak. Idealna relacja dla mojej postaci nie chce by wyszła z niego ciepła kluska więc mogą drzeć że sobą koty od szkoły, Henry mógł go przez ten czas uważać jako typowego, zaufanego arystokratę i na pewno nie pozostawał mu dlużny jeśli chodzi o docinki, pomysł z zawaleniem egzaminów jest świetny, już mamy pomysł na retrospekcję <3
Mijając się mogli udowadniać sobie który z nich jest lepszym Łowcą, ja bym jednak tej oliwy nie dolewała, też Henry nie ma za wiele bliskich osób, ale i tak ich relacja byłaby już i tak ciężka.
Pierwsze spotkanie w rezerwacie w jednej grupie łowców mogłoby być ogniskiem zapalnym, Henry mógłby nie uważać go za dowódcę i żądać traktowania po równi. Ogólnie mam zamiar zrobić z Henryka animaga w przyszłości ale też chcę by wstąpił do zakonu, więc ja bym postawiła na razie na tą nienawiść i rywalizację, a co wyjdzie to zobaczymy, ale jednym słowem bomba <3
Michael słońce ty moje
Jak najbardziej pierwsza wersja mi pasuje, ogólnie atak na jego rodzinę miał miejsce na początku 1956 nie sprecyzowałam tego w karcie, Henry na pewno jest zniesmaczony pracą autorów ale połączyła bym to że znajomością że szkoły, mogli się nawet kumplować za dzieciaka i może i Bojczuk podchodzi nieufnie, ale w jakimś stopniu Tonksowi ufa i ma nadzieję że mu pomoże. Michael w przerwach między śledztwem może zabierać Bojczuka na piwo i pomagać mu się pozbierać bo on nadal ma że sobą problemy <3
Gość
Gość
Super! Tonks też ma ze sobą problemy, pomóżmy sobie nawzajem
W szkole dzieliły nas 4 lata, więc pewnie nie zdązyliśmy się zaprzyjaźnić, ale mogłem wprowadzić się do drużyny Quidditcha jako starszy kolega! <3
W szkole dzieliły nas 4 lata, więc pewnie nie zdązyliśmy się zaprzyjaźnić, ale mogłem wprowadzić się do drużyny Quidditcha jako starszy kolega! <3
Can I not save one
from the pitiless wave?
No i bomba mój ty wilki Henry też pewnie w wilka będzie się zmieniał xd i już mamy od kija wątków do rozegrania
Gość
Gość
Wspaniale w takim razie jakbyś miała ochotę powarczeć na siebie nad jakimś niecierpiącym zwłoki zadaniem w rezerwacie, a przy okazji machnąć wątek prackowy, to krzycz mi na pw!
do not stand at my grave and weep
I am not there
I do not sleep
I am not there
I do not sleep
Ten co gania za smokami
Szybka odpowiedź
Morsmordre :: Nieaktywni :: Powiązania