Morsmordre :: Nieaktywni :: Powiązania
Confusion will be my epitaph
AutorWiadomość
Złożona jak warstwy cebuli (tudzież Shrek), nieźle sobie daje radę na salonach, pogada z każdym o wszystkim i niczym, prywatnie chodzi z głową w chmurach, marzy o wielkich przygodach, wróżkach, tragicznych historiach i idealnej miłości rodem z kart najsroższych harlekinów. Trochę ekscentryczna, ale pocieszna. Swoim smoczym dzieciom czyta wyrafinowaną poezję.
▲ Bardzo dumny Gryffindor 1945-1952 początkowo brzydkie, pulchne kaczątko.
▲ Najmłodsza z dwójki rodzeństwa. Spokrewniona z Parkinsonami od strony matki.
▲ Zakochana w dramaturgii, literaturze i poezji, osobiście tworzy tą ostatnią, ale dopiero zaczyna.
▲ Ściśle związana z rodzinnym rezerwatem jako smokolog specjalizujący się w leczeniu tych potężnych stworzeń.
▲ Od początku 1956 do maja 1956 podróżowała po Europie, potem tymczasowo wyjechała do Norwegii. Wróciła po wydarzeniach ze Stonehenge.
Zapraszam wszystkich arystokratów, pracowników rezerwatu, koleżanki i kolegów ze szkoły i każdego z pomysłem! Osobiście lubię nieoczywiste relacje, z chęcią przyjmę też PW.
Gość
Gość
Dzień dobry, przychodzę z moimi dzieciakami Zacznę od Evy, bo tutaj mamy chyba większą podbudowę do kombinowania, nasze dziewczyny były w Hogwarcie na jednym roku - choć poza tym (oraz zamiłowaniem do zaczytywania się w literaturze i snucia marzeń o wielkiej miłości) niewiele miały wspólnego. Pochodzą z rodów o negatywnych relacjach (Evandra przed ślubem nosiła nazwisko Lestrange) oraz z domów z reguły rywalizujących ze sobą, co - przynajmniej dla Evandry - byłoby już wystarczającym powodem, żeby trochę zadzierać nosa. Mogła Cordelii po dziecięcemu dokuczać, wytykając pulchne policzki i brak talentu do alchemii, albo bezlitośnie komentować pierwsze próby tworzenia poezji (jeżeli miałaby przez przypadek okazję kiedyś ją usłyszeć). Obie dziewczęta zdają się mieć skłonności do dramatyzmu (a u Evy dodatkowo od czasu do czasu budzi się odziedziczony po wilach temperament), więc te drobnostki mogły w ich przypadku urosnąć do rangi nieproporcjonalnie wysokiej; nie wiem jeszcze, do czego mogłoby to finalnie eskalować, ale widziałabym tu jakiś fajny konflikt podbudowany rywalizacją (jedno lub dwustronną, w zależności od tego, jak do Evy podchodziłaby Cordelia) - przeniesiony pewnie i na salony, bo nasze lady debiutowały na sabacie też w tym samym czasie. Teraz już raczej im nie wypada otwarcie podstawiać sobie przysłowiowej nogi, ale chłodna niechęć mogła pozostać, zwłaszcza, że już od jakiegoś czasu Evandra pracuje jako alchemik w smoczym rezerwacie Rosierów. Czegoś mi tu jeszcze brakuje, coś tu możemy jeszcze dokomplikować - ale na razie nie wiem jeszcze, co dokładnie.
Mam jeszcze Percivala, w którego przypadku stawiałabym chyba raczej na rozwinięcie czegoś w fabule, chociaż jak się uprzemy, to coś z przeszłości też możemy wykombinować. Nie ze szkoły, bo dzieli ich 10 lat, ale mogli wpadać na siebie na salonach (niech nie zwiedzie Cię nazwisko, Percy urodził się jako Nott - i do Stonehenge tym Nottem był ), a ponieważ pracował (i wciąż pracuje) jako łowca smoków, mógł znaleźć w pięknej lady Greengrass wymarzoną towarzyszkę do rozmów o dalekich podróżach i smoczych przypadłościach. Możemy coś tu zakręcić, właściwie w dowolną stronę - mogli się wtedy polubić (mniej lub bardziej ), Percy mógł też się towarzysko potknąć i nieumyślnie Cordelię urazić, mogło stać się jedno i drugie - a później ich drogi na jakiś czas by się rozeszły. Spotkałabym ich teraz, a właściwie - byłoby to niechybne, bo od Stonehenge Percy niejako odnalazł schronienie w rezerwacie Greengrassów, ma u ich nestora dług wdzięczności, pracują więc razem - i mogłaby to być świetna okazja do odświeżenia rzeczy przysypanych czasem.
Przepraszam za chaos, w razie czego - zmieniaj, wyrzucaj i dodawaj śmiało.
Mam jeszcze Percivala, w którego przypadku stawiałabym chyba raczej na rozwinięcie czegoś w fabule, chociaż jak się uprzemy, to coś z przeszłości też możemy wykombinować. Nie ze szkoły, bo dzieli ich 10 lat, ale mogli wpadać na siebie na salonach (niech nie zwiedzie Cię nazwisko, Percy urodził się jako Nott - i do Stonehenge tym Nottem był ), a ponieważ pracował (i wciąż pracuje) jako łowca smoków, mógł znaleźć w pięknej lady Greengrass wymarzoną towarzyszkę do rozmów o dalekich podróżach i smoczych przypadłościach. Możemy coś tu zakręcić, właściwie w dowolną stronę - mogli się wtedy polubić (mniej lub bardziej ), Percy mógł też się towarzysko potknąć i nieumyślnie Cordelię urazić, mogło stać się jedno i drugie - a później ich drogi na jakiś czas by się rozeszły. Spotkałabym ich teraz, a właściwie - byłoby to niechybne, bo od Stonehenge Percy niejako odnalazł schronienie w rezerwacie Greengrassów, ma u ich nestora dług wdzięczności, pracują więc razem - i mogłaby to być świetna okazja do odświeżenia rzeczy przysypanych czasem.
Przepraszam za chaos, w razie czego - zmieniaj, wyrzucaj i dodawaj śmiało.
różo, tyś chora:
czerw niewidoczny,
niesiony nocą
przez wicher mroczny,
znalazł łoże w szczęśliwym
szkarłacie twego serca
i ciemną, potajemną
miłością cię uśmierca
czerw niewidoczny,
niesiony nocą
przez wicher mroczny,
znalazł łoże w szczęśliwym
szkarłacie twego serca
i ciemną, potajemną
miłością cię uśmierca
Evandra G. Rosier
Zawód : alchemiczka w smoczym rezerwacie w Kent, harfistka
Wiek : 23
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Zamężna
beauty is terror.
whatever we call beautiful,
we quiver before it.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Półwila
Nieaktywni
Evandro!
Myślę, że w pierwszych latach Hogwartu mogłaś być istnym Nemesis biednej Cordelki... byłoby tak jak mówisz! To dosyć niefortunne, że nieporadna Greengrassówna musiała być na roku z dziewczynką z rywalizującego rodu. Ale nie jakąś tam dziewczynką, tylko piękną ćwierćwilą, którą wszyscy na każdym kroku podziwiali pewnie na początku z tej jednostronnej relacji nie wyszłoby nic ciekawego poza setkami stron pergaminu wypisanych w "NIENAWIDZĘ EVANDRY LESTRANGE". Z czasem pączkowa księżniczka nabierałaby pewności siebie i byłoby coraz więcej odgryzania i prawdziwej, równej rywalizacji. Jestem pewna, że przez dramatyzm i nadwrażliwość byłoby nietrudno o mini-dramy i głośne sprzeczki na korytarzach Hogwartu. Nie jestem pewna co do kulminacyjnego momentu przeniesionego na salony... a może podczas prezentacji talentów, któraś pierwsza (przypadkowo, ale i raczej sorry not so sorry) zrujnowała (przerwała/mocno przeszkodziła) występ jednej, a druga w odwecie uczyniłaby to samo? Potem obie byłyby obiektem ironicznych docinków ze strony zgromadzonych i obwiniałyby się nawzajem, czyja to wina etc. Taki przypał dla nastoletnich dziewcząt, i to na pierwszym, najważniejszym sabacie, na pewno by to przeżyły.
Zastanawiam się, jak to wszystko wyglądałoby teraz, gdy obie są w innych rozdziałach życia. Może w to uderzyć? Eva jest mężatką, ma dziecko, nie posiada już jednak wolności, czy za nią tęskni? Za domem rodzinnym, niewinnym flirtami z przystojnymi arystokratami, samotnymi acz ekscytującymi porankami. Za brakiem troski o drugą osobę, o jej nowonarodzone drugie serce. Cordelia zaś, choć tego nie przyzna, widzi idealny obraz zakochanej, młodej pary. Może tylko marzyć o takim uczuciu i o uporządkowanym, spokojnym życiu. Obie posiadają coś, czego druga nie ma.
Pytanie tylko, jak zaangażowana politycznie jest Evandra, bo aktualna sytuacja mogłaby nam tę relację skomplikować, schłodnikować albo podkręcić do jeszcze większej niechęci.
Percivalu!
A może podstawą tej relacji będzie początkowa niezgoda zrodzona podczas pierwszych, nieśmiałych debiutów Greengrassówny? Nie wiem czy byłaby dwustronna, ale (przynajmniej ze strony Cordi) może najpierw podyktowana dotychczasowymi relacjami i znajomościami z innymi członkami rodu Nott. Potem podczas którejś z krótkich, zdawkowych rozmów o smokach (gdzie wszystko wyglądało na to, że zaczęli łapać dobry kontakt!) mogłoby dojść do nieporozumienia i Cordi odebrałaby Percivala za nieprzyjemnego pana i buca. Może wystarczyło, że Percival wspomniał coś o kobietach, sukniach + ogniu i bam, foch się zrodził Albo kompletnie banalnie, ktoś coś na salonach powiedział i prawem plotki rozniosła się jakaś nieprzyjemna informacja, dzięki której faceta spisała na straty albo najlepiej, to i to!
no ale teraz, po Stonehenge to jest inna historia
Sądzę, że Cordelia byłaby wyjątkowo zaintrygowana Percivalem. Poza typowymi rozmowami na temat podróży, smoków i rezerwatowych spraw, próbowałaby przemycić tu i tam trochę wścibskich pytań. Niby nie wypada, ale... lord Nott, który miał być bucem wywinął TAKI numer?! Miałaby dużo pytań, być może za dużo. Nie tylko o jego poglądy, ale i o smocze wyprawy, przyjętą edukację i cały bagaż doświadczeń, którym Percival góruje nad młodą lady. Ciekawe czy się tak naprawdę polubią? Dowiedzmy się na fabule
Myślę, że w pierwszych latach Hogwartu mogłaś być istnym Nemesis biednej Cordelki... byłoby tak jak mówisz! To dosyć niefortunne, że nieporadna Greengrassówna musiała być na roku z dziewczynką z rywalizującego rodu. Ale nie jakąś tam dziewczynką, tylko piękną ćwierćwilą, którą wszyscy na każdym kroku podziwiali pewnie na początku z tej jednostronnej relacji nie wyszłoby nic ciekawego poza setkami stron pergaminu wypisanych w "NIENAWIDZĘ EVANDRY LESTRANGE". Z czasem pączkowa księżniczka nabierałaby pewności siebie i byłoby coraz więcej odgryzania i prawdziwej, równej rywalizacji. Jestem pewna, że przez dramatyzm i nadwrażliwość byłoby nietrudno o mini-dramy i głośne sprzeczki na korytarzach Hogwartu. Nie jestem pewna co do kulminacyjnego momentu przeniesionego na salony... a może podczas prezentacji talentów, któraś pierwsza (przypadkowo, ale i raczej sorry not so sorry) zrujnowała (przerwała/mocno przeszkodziła) występ jednej, a druga w odwecie uczyniłaby to samo? Potem obie byłyby obiektem ironicznych docinków ze strony zgromadzonych i obwiniałyby się nawzajem, czyja to wina etc. Taki przypał dla nastoletnich dziewcząt, i to na pierwszym, najważniejszym sabacie, na pewno by to przeżyły.
Zastanawiam się, jak to wszystko wyglądałoby teraz, gdy obie są w innych rozdziałach życia. Może w to uderzyć? Eva jest mężatką, ma dziecko, nie posiada już jednak wolności, czy za nią tęskni? Za domem rodzinnym, niewinnym flirtami z przystojnymi arystokratami, samotnymi acz ekscytującymi porankami. Za brakiem troski o drugą osobę, o jej nowonarodzone drugie serce. Cordelia zaś, choć tego nie przyzna, widzi idealny obraz zakochanej, młodej pary. Może tylko marzyć o takim uczuciu i o uporządkowanym, spokojnym życiu. Obie posiadają coś, czego druga nie ma.
Pytanie tylko, jak zaangażowana politycznie jest Evandra, bo aktualna sytuacja mogłaby nam tę relację skomplikować, schłodnikować albo podkręcić do jeszcze większej niechęci.
Percivalu!
A może podstawą tej relacji będzie początkowa niezgoda zrodzona podczas pierwszych, nieśmiałych debiutów Greengrassówny? Nie wiem czy byłaby dwustronna, ale (przynajmniej ze strony Cordi) może najpierw podyktowana dotychczasowymi relacjami i znajomościami z innymi członkami rodu Nott. Potem podczas którejś z krótkich, zdawkowych rozmów o smokach (gdzie wszystko wyglądało na to, że zaczęli łapać dobry kontakt!) mogłoby dojść do nieporozumienia i Cordi odebrałaby Percivala za nieprzyjemnego pana i buca. Może wystarczyło, że Percival wspomniał coś o kobietach, sukniach + ogniu i bam, foch się zrodził Albo kompletnie banalnie, ktoś coś na salonach powiedział i prawem plotki rozniosła się jakaś nieprzyjemna informacja, dzięki której faceta spisała na straty albo najlepiej, to i to!
no ale teraz, po Stonehenge to jest inna historia
Sądzę, że Cordelia byłaby wyjątkowo zaintrygowana Percivalem. Poza typowymi rozmowami na temat podróży, smoków i rezerwatowych spraw, próbowałaby przemycić tu i tam trochę wścibskich pytań. Niby nie wypada, ale... lord Nott, który miał być bucem wywinął TAKI numer?! Miałaby dużo pytań, być może za dużo. Nie tylko o jego poglądy, ale i o smocze wyprawy, przyjętą edukację i cały bagaż doświadczeń, którym Percival góruje nad młodą lady. Ciekawe czy się tak naprawdę polubią? Dowiedzmy się na fabule
Gość
Gość
Dzielił nas w Hogwarcie tylko rok, znajmy się! Tym bardziej, że pracuję dla Greengrassów - konkretnie od stycznia, ale jako że mój tato współpracował z wami już wcześniej, to pewnie zdarzało mi się tam bywać. Byłam też w Norwegii przez ponad pół roku w roku 1956, aż do początków stycznia 1957 - może miałyśmy okazję być w tym samym rezerwacie? A teraz łączy nas Peak District, gdzie przyuczam się na smokologa. Może mimo przepaści pochodzenia mogłybyśmy się przyjaźnić?
Wpadam po relacje dla Bearnarda! Myślę, że możemy to coś fajnego wykombinować, bo Cordelia i Bear mają ze sobą trochę wspólnego, ale też sporo ich dzieli. Obydwoje są z pewnością dumni ze swojej przynależności do domu Lwa i podejrzewam, że nadal w ich piersi drzemie ten sam lew, który ryczał donośnie i dumnie. Co prawda nie wiem czy możemy zahaczyć jeszcze o znajomość z lat szkolnych, w końcu dzieli nas pięć lat. Na pewno minęliśmy się w pokoju wspólnym, Figg zawsze był dosyć głośny, chętnie wdawał się we wszelkiego rodzaju bójki i byle zasłyszana skarga na przedstawicieli innych domów, kończyła się zapalczywą chęcią rozwiązania problemu.
W każdym razie, na pewno mieli możliwość spotkania się w rezerwacie i jeżeli jest ktoś, kto umiałby ją zniechęcić do pracy w nim to zdecydowanie jest to Bear. Szczególnie w ostatnich latach stał się gburowaty i szorstki w obyciu, co mocno kontrastuje z marzycielskim obyciem panny Greengrass. Myślę, że testerzy zaklęć często współpracują ze smokologami, dlatego miałaby możliwość zetknięcia się z Bearnardem, który różniłby się od tego żywiołowego młodzieńca z pokoju wspólnego. Pytanie, czy Cordelia faktycznie zniechęciła się do samego Figga, czy lubiła drażnić go swoim uporem, a on z czasem stwierdził "rób co chcesz" co było największym wyrazem wsparcia ze strony Figga. Z drugiej strony też był osobą, która nie traktowałaby jej ulgowo z powodu jej pochodzenia bo ostatecznie ono nie miało znaczenia w starciu ze smokami.
Nie wiem czy to ma jakikolwiek sens jeżeli coś nie pasuje, albo masz inną wizję relacji to jestem otwarta na wszelkie sugestie <3
W każdym razie, na pewno mieli możliwość spotkania się w rezerwacie i jeżeli jest ktoś, kto umiałby ją zniechęcić do pracy w nim to zdecydowanie jest to Bear. Szczególnie w ostatnich latach stał się gburowaty i szorstki w obyciu, co mocno kontrastuje z marzycielskim obyciem panny Greengrass. Myślę, że testerzy zaklęć często współpracują ze smokologami, dlatego miałaby możliwość zetknięcia się z Bearnardem, który różniłby się od tego żywiołowego młodzieńca z pokoju wspólnego. Pytanie, czy Cordelia faktycznie zniechęciła się do samego Figga, czy lubiła drażnić go swoim uporem, a on z czasem stwierdził "rób co chcesz" co było największym wyrazem wsparcia ze strony Figga. Z drugiej strony też był osobą, która nie traktowałaby jej ulgowo z powodu jej pochodzenia bo ostatecznie ono nie miało znaczenia w starciu ze smokami.
Nie wiem czy to ma jakikolwiek sens jeżeli coś nie pasuje, albo masz inną wizję relacji to jestem otwarta na wszelkie sugestie <3
Gość
Gość
Ty Greengrass, ja była Greengrass, to musi wypalić. Prudence większość dzieciństwa spędziła w męskim gronie starszych braci, bądź kuzynostwa, a umówmy się, że ciężko jest nawiązać jakąkolwiek bliską znajomość w sztywnym, arystokratycznym gronie. Dzieli nas nie tak duża, ale jednak różnica wieku. Rozumiem, że Cordelia ma dwóch starszych braci? Co powiedziałabyś na to, żeby Prudence była dla niej pewnego rodzaju substytutem starszej siostry, której mogłabyś się zwierzyć ze wszystkich swych zwariowanych planów, a ona sama za to ponarzekałaby sobie nieco na męża?
Prudence Abbott
Zawód : alchemik w Szpitalu Świętego Munga
Wiek : 28
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Zamężna
I walk through the valley
of the shadow of death
And I fear no evil
because I'm blind to it all
of the shadow of death
And I fear no evil
because I'm blind to it all
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarownica
Nieaktywni
Confusion will be my epitaph
Szybka odpowiedź
Morsmordre :: Nieaktywni :: Powiązania