calder borgin
AutorWiadomość
potem wzdłuż niej przez cały czas
Wartość żywotności postaci: 210
żywotność | zabronione | kara | wartość |
81-90% | brak | -5 | 170 - 189 |
71-80% | brak | -10 | 149 - 169 |
61-70% | brak | -15 | 128 - 148 |
51-60% | potężne ciosy w walce wręcz | -20 | 107 - 127 |
41-50% | silne ciosy w walce wręcz | -30 | 86 - 106 |
31-40% | kontratak, blokowanie ciosów w walce wręcz | -40 | 65 - 85 |
21-30% | uniki, legilimencja, zaklęcia z ST > 90 | -50 | 44 - 64 |
≤ 20% | teleportacja (nawet po ustaniu zagrożenia), oklumencja, metamorfomagia, animagia, odskoki w walce wręcz | -60 | ≤ 43 |
10 PŻ | Postać odczuwa skrajne wycieńczenie i musi natychmiast otrzymać pomoc uzdrowiciela, inaczej wkrótce będzie nieprzytomna (3 tury). | -70 | 1 - 10 |
0 | Utrata przytomności |
[bylobrzydkobedzieladnie]
i ache in a language so old that even the earth no longer remembers; so dead that it has returned to dust
Ostatnio zmieniony przez Calder Borgin dnia 22.01.21 21:58, w całości zmieniany 2 razy
Calder Borgin
Zawód : zaklinam teraźniejszość
Wiek : 25
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Kawaler
you're not dead but
you're not alive either
you're a ghost with
a beating heart
you're not alive either
you're a ghost with
a beating heart
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Nieaktywni
∞ | yana d. | po drugiej stronie lustra ~
Kurtyny powiek opadły; śnił mu się jej szept, może jej głos wdarł się do jego snu, a może sen był jej głosem, jednostajna melodia snuła się leniwie, wirowała jak drobinki kurzu.
- Hmm? - odparł tylko, leniwie; przewrócił się na drugi bok i podłożył sobie pod głowę którąś z najgrubszych książek; jasne kosmyki rozsypały się wokół jego twarzy jak świetlista aureola. Spoglądała na niego z lusterka, widział tylko skrawek jej twarzy, jeden fragment, ale znał je już wszystkie, potrafił zszyć w głowie ją całą.
- Hmm? - odparł tylko, leniwie; przewrócił się na drugi bok i podłożył sobie pod głowę którąś z najgrubszych książek; jasne kosmyki rozsypały się wokół jego twarzy jak świetlista aureola. Spoglądała na niego z lusterka, widział tylko skrawek jej twarzy, jeden fragment, ale znał je już wszystkie, potrafił zszyć w głowie ją całą.
marcella f. | owoc śmierci Twojej ~ {p}
Ciężki pierścień na Twojej dłoni nie jest przypadkowy. Runiczne zdobienia połyskują w blasku rzucanym przez tańczący na kandelabrach ogień, te same oplatają mój palec, razem - pierścionek przy pierścionku, obrączka przy obrączce - tworzą zamkniętą pętlę nieskończoności.
Tyle właśnie czasu mamy razem spędzić.
Złożyliśmy przysięgę.
Wieczystej miłości.
Okrążam powoli stół, pozwalając na to, by każdy z wielce szanownych gości przybyłych z najdalszych stron, w tym zza tej drugiej strony, miał czas przyjrzeć Ci się uważnie. Ja robię to samo.
Ogień płonie, choć zamiast ciepła bije od niego lód.
Tyle właśnie czasu mamy razem spędzić.
Złożyliśmy przysięgę.
Wieczystej miłości.
Okrążam powoli stół, pozwalając na to, by każdy z wielce szanownych gości przybyłych z najdalszych stron, w tym zza tej drugiej strony, miał czas przyjrzeć Ci się uważnie. Ja robię to samo.
Ogień płonie, choć zamiast ciepła bije od niego lód.
[bylobrzydkobedzieladnie]
i ache in a language so old that even the earth no longer remembers; so dead that it has returned to dust
Calder Borgin
Zawód : zaklinam teraźniejszość
Wiek : 25
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Kawaler
you're not dead but
you're not alive either
you're a ghost with
a beating heart
you're not alive either
you're a ghost with
a beating heart
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Nieaktywni
1 IV | z Angelique | Ministerstwo & {z}
Trudno powiedzieć, na ile dostrzegalne były dla niego różnice pomiędzy tym, co wczoraj a dzisiejszą rzeczywistością. Londyn drżał od impetu zaklęć, kołysząc się gniewnie, Borgin, natomiast, tkwił w swoich czterech ścianach, rozważając, czy w tak dramatycznym momencie wykorzystać do eliksiru szpik, czy może jednak lepiej gałkę oczną. Jego świat ograniczał się do zatęchłej piwnicy i wąskich uliczek Nokturnu - na których, o dziwo, nikt nie kwapił się, by wznieś różdżki, broniąc praw mugoli; już sama wyprawa do Ministerstwa stanowiła jednak strategiczno-logistyczne wyzwanie - nie tylko dlatego, że teleportacja nie była możliwa, lecz z racji samej konieczności przemieszczenia się w miejsce, które nie jest mu dobrze znane. Nie lubił zmian ani nowych przestrzeni. Zbyt wiele nieznanych mu bodźców przytłaczało go, sprawiając, iż każda sekunda w takim miejscu była po prostu męką.
2 IV | z Moss | ulica zapomnianych córek {sz} {z}
Silny strumień wody kaskadą runął na pierścień ognistej śmierci, płomienie przygasły gwałtownie, lecz ciało inferiusa, które zdążyło się już zająć ogniem, strawione żywiołem i na kontakt z niemniej gwałtownym drugim żywiołem wystawione, rozpadło się w kilka ostatnich uderzeń przywróconego do życia serca. Strzępki zwęglonych ubrań porwał wiatr, a swąd zgnilizny jak kurtyna odgrodził zmysły od czucia czegokolwiek innego - tylko ten jeden dojmujący zapach przeżerał powietrze na wskroś, osiadał na płucach i ustach wykrzywionych w grymasie niezadowolenia swą zbyt powolną reakcją.
7 IV | z Yaną | u Pana Lusterko
Zamilknął całkiem, nieprzesadnym zainteresowaniem obdarzając właściciela lustrzanego sklepu - całą uwagę pochłonęły lustra właśnie, w których zobaczył już setki swoich twarzy, pod najróżniejszymi kątami. Która z nich była prawdziwa? Może żadna?
Nadwątlona ogniem świec czerń otoczyła ich zewsząd, dzień przejrzał się w swym lustrzanym odbiciu, a była w nim tylko noc i ciemność szklanych głębi. Stanął tuż obok niej, we dwójkę musieli zmierzyć się z tym, co czekało na nich w środku; krucze oczy były mu doskonale znane, nawiązał z nimi niewerbalny dialog, zupełnie tak, jak ze swoją Myślą.
Ich obecność w tym miejscu - choć niechętnie - została w końcu zaakceptowana. Dwie pary oczu - w tym ta jedna, ślepa, lecz wszechwidząca - odwróciły się w końcu od nich, a Borgin poczuł się tak, jakby przyszło mu się przejrzeć w spojrzeniu samego Odyna.
Nadwątlona ogniem świec czerń otoczyła ich zewsząd, dzień przejrzał się w swym lustrzanym odbiciu, a była w nim tylko noc i ciemność szklanych głębi. Stanął tuż obok niej, we dwójkę musieli zmierzyć się z tym, co czekało na nich w środku; krucze oczy były mu doskonale znane, nawiązał z nimi niewerbalny dialog, zupełnie tak, jak ze swoją Myślą.
Ich obecność w tym miejscu - choć niechętnie - została w końcu zaakceptowana. Dwie pary oczu - w tym ta jedna, ślepa, lecz wszechwidząca - odwróciły się w końcu od nich, a Borgin poczuł się tak, jakby przyszło mu się przejrzeć w spojrzeniu samego Odyna.
16 IV | walka | antykwariat {z}
Starał się nie dać tego po sobie poznać, ale walka wyczerpała go psychicznie; nie chodziło nawet o spity przez czarną magię żołd, lecz o to, ile bodźców atakowało go zewsząd, smug zaklęć rozmywających się zbyt szybko w powietrzu, nacierających z każdej strony, wszystkie one wciąż jeszcze mieniły się przed jego oczami.
16 IV | po walce | pod mantykorą & {z}
Poczuł dreszcz na ciele, czyjś fantomowy dotyk na przedramieniu, puste oczy obróciły się gwałtownie, szukając źródła tego doznania, lecz nie odnalazły odpowiedzi. Miał wrażenie, że już kiedyś się tak czuł. Że powtarza się schemat doskonale mu znany, choć wciąż nie potrafił dopatrzeć się powiązania pomiędzy swoim błędem a tym, co działo się teraz.
Kropla krwi zawirowała w powietrzu, opadając na drewnianą podłogę. Przypomniał sobie, że przecież było tak też wtedy. Choć jego krew zmieszała się wówczas z bazą.
Dłonią przetarł zabarwiony posoką nos, ścierając czerwień białą koszulą. Gdy wykwitły na niej kolejne plamy, nagle połączył fakty. Nałożył ją na siebie.
Tym razem nie zrobił tego celowo, nie tak, jak miał w zwyczaju - w ramach dogłębnego badania klątw. Doznawania ich w pełni - również na sobie, lecz świadomie, kiedy sam się na to decydował. Tym razem zakpił z niego przypadek.
Kropla krwi zawirowała w powietrzu, opadając na drewnianą podłogę. Przypomniał sobie, że przecież było tak też wtedy. Choć jego krew zmieszała się wówczas z bazą.
Dłonią przetarł zabarwiony posoką nos, ścierając czerwień białą koszulą. Gdy wykwitły na niej kolejne plamy, nagle połączył fakty. Nałożył ją na siebie.
Tym razem nie zrobił tego celowo, nie tak, jak miał w zwyczaju - w ramach dogłębnego badania klątw. Doznawania ich w pełni - również na sobie, lecz świadomie, kiedy sam się na to decydował. Tym razem zakpił z niego przypadek.
18 IV | z Ase | graciarnia
Wydawało mu się tylko? Czy naprawdę je słyszał - głosy stworzeń umykających przed nim tak, jakby był śmiercią w ludzkiej skórze; tych samych, które - choć to ona zwiastunem końca była - lgnęły do jej myśli, kłębiły się w niej uparcie, zlepiając się w wir zezwierzęconych emocji i ciągnąc dziewczęce ciało na samo dno odrealnienia (zastanawiał się czasem, jak często banshee staje się tylko powłoką na nieswoje odczucia; jak często jest bardziej nimi niż sobą - zawsze?).
Nie ufał własnym zmysłom. Nie po tym, co działo się z nim ostatnimi czasy. Ale przecież szczurze wołanie słyszał tak wyraźnie - zbyt wyraźnie, by mogło być tylko dotykiem macek klątwy, która oplatała go coraz mocniej, ciaśniej, miażdżąc sklepisko oddechu.
Nie ufał własnym zmysłom. Nie po tym, co działo się z nim ostatnimi czasy. Ale przecież szczurze wołanie słyszał tak wyraźnie - zbyt wyraźnie, by mogło być tylko dotykiem macek klątwy, która oplatała go coraz mocniej, ciaśniej, miażdżąc sklepisko oddechu.
20 IV | z Lyanną | Borgin&Burke {z}
W skórzanych rękawicach rozsypał na ladzie biżuterię, obramowaną w srebro bądź pospolite metale - przypinki do mankietów, klipsy, pierścionki i inne drobiazgi; mozaika skrzyła się pięknem kamiennych oczek, nęciła przykuwającym wzrok refleksem zbłąkanym gdzieś pośród szlifów ozdobnych.
Były piękne. Bo śmiertelne.
On widział w nich przede wszystkim urok niedostrzegalny na pierwszy rzut oka, kryjący się w ich wnętrzu, pulsującym mroczną energią, zachłanną ciemnością, która wsączyć się miała przez cienką ludzką skórę aż do krwi, a potem popłynąć do serca, do newralgicznych organów, może zaćmić zmysły, może odebrać rozum, a nawet i życie.
Były piękne. Bo śmiertelne.
On widział w nich przede wszystkim urok niedostrzegalny na pierwszy rzut oka, kryjący się w ich wnętrzu, pulsującym mroczną energią, zachłanną ciemnością, która wsączyć się miała przez cienką ludzką skórę aż do krwi, a potem popłynąć do serca, do newralgicznych organów, może zaćmić zmysły, może odebrać rozum, a nawet i życie.
22 IV | z Alphardem | krucza wieża {z}
Dotarli w końcu - a pośród omszałych resztek murów rozsypana była układanka najróżniejszych ingrediencji; zmurszały, brudny kociołek wydawał z siebie jakiś dźwięk, coś bulgotało w środku. Woda sama.
Borgin przystanął tuż obok, rzucając lordowi pytające pytanie. Znowu nie miał pojęcia, czego właściwie od nich oczekiwano. Czarnoksiężnik wciąż umykał ich spojrzeniom, nie było go tu wcale? Ale zaprosił ich na ucztę śmierci?
Jeden z większych kruków wylądował na ziemi, przyglądając się ich dwójce uważnie, niemalże tak, jakby wpatrywał się w ich sylwetki człowiek, a nie zwierzę.
Borgin przystanął tuż obok, rzucając lordowi pytające pytanie. Znowu nie miał pojęcia, czego właściwie od nich oczekiwano. Czarnoksiężnik wciąż umykał ich spojrzeniom, nie było go tu wcale? Ale zaprosił ich na ucztę śmierci?
Jeden z większych kruków wylądował na ziemi, przyglądając się ich dwójce uważnie, niemalże tak, jakby wpatrywał się w ich sylwetki człowiek, a nie zwierzę.
3 VI | z Sigrun i Drew | dom Sigrun {z}
"Kiedy zaklęcie aktywujące klątwę rozbrzmiało w jego ustach, skrzętnie zapisane pismo runiczne zaiskrzyło. Pomiędzy symbolami, które nie miały tajemnic przed Macnairem i były jasne również dla Borgina pojawiły się magiczne linie. Cienkie, lecz wystarczająco wyraźne, aby oni obaj bez trudu mogli dostrzec zarys powstającej pomiędzy runami mapy. Niemalże krwawy kleks uformował się w jednym miejscu — Justine Tonks, ofiara klątwy tropiciela. Dwaj mężczyźni mogli zauważyć, jak porusza się i zmienia swoje położenie. Na mapie, która powstała z runicznego pisma nie było żadnych nazw, ani określeń miejsc, ale bez trudu dało się odczytać charakterystyczne punkty lokalizacyjne."
5 VI | walka | podziemny korytarz {z}
Resztkami sił wczepiał się w rączkę miotły; nie oglądał się już za siebie, nie obchodziło go to, kim byli ludzie, którzy pojawili się w pobliżu podziemnego korytarza - liczyło się wyłącznie to, że żaden z nich nie posłał w ich stronę kolejnego zaklęcia. Że to wszystko wreszcie się skończy. Nie wytrzymałby kolejnej wymiany czarów; znał doskonale granice swojego ciała, poddawał go - samego siebie - przecież nieustannie testom.
Był już na skraju wyczerpania.
Był już na skraju wyczerpania.
5 VI | z Sigrun i Cass | lazaret
Nawet ten ból nie był jednak w stanie sprawić, że oprzytomnieje. Opuściły go resztki sił. Konwersacja między czarownicami tliła się gdzieś w tle, nie miał już sił, by koncentrować się na wyłapywaniu poszczególnych słów, na zlepianiu ich w sens.
Śniły mu się pająki, co z nieba smętnie zwisały na srebrzystych jak księżyc nitkach, kołysząc się hipnotycznie. Wszystkie ich oczy wpatrywały się w niego bacznie, nie mógł wyrwać się z objęć ich spojrzeń. Otoczyły go. Osaczyły. Śpiewały o lesie, co nie miał końca. I nocy, która nigdy nie zgasła.
Śniły mu się pająki, co z nieba smętnie zwisały na srebrzystych jak księżyc nitkach, kołysząc się hipnotycznie. Wszystkie ich oczy wpatrywały się w niego bacznie, nie mógł wyrwać się z objęć ich spojrzeń. Otoczyły go. Osaczyły. Śpiewały o lesie, co nie miał końca. I nocy, która nigdy nie zgasła.
i ache in a language so old that even the earth no longer remembers; so dead that it has returned to dust
Calder Borgin
Zawód : zaklinam teraźniejszość
Wiek : 25
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Kawaler
you're not dead but
you're not alive either
you're a ghost with
a beating heart
you're not alive either
you're a ghost with
a beating heart
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Nieaktywni
14 VII | z Primrose | Durham Castle {z}
Durham spowijała gęsta mgła, a samo zamczysko wyłoniło się z niej dopiero wtedy, gdy zostawiło się za sobą strzelistą bramę, skrzypiącą na powitanie niemal upiornie, a z pewnością mało zachęcająco. Mlecznobiałe smugi wiły się u jego stóp wężowymi serpentynami, gdy podążał za skrzatką, która czekała na jego przybycie nieopodal wejścia. Im bliżej zamku, tym przejrzyściej wyglądało powietrze - zupełnie tak, jakby magią chciano skryć budynek wyłącznie przed nieproszonymi oczami; te zaproszone mogły już podziwiać jego dostojne, acz nieoczywiste, piękno. Borgin, jednak, daleki był od zachwycania się czymkolwiek, co nie było anatomicznym sekretem bądź runiczną tajemnicą. To zresztą ona, a nie piękno Durham, go tu przywiodła.
16 VIII | z Wren | stary cmentarz {z}
Oślizgły bluszcz piął się po przeżartej rdzą bramie - aż ku niebu, na którym królował przecięty w pół Księżyc; ledwie połowa jego tarczy była dziś widoczna. Zwą to zjawisko ostatnią kwadrą, wtedy też oświetlona jest wyłącznie zachodnia strona ciała niebieskiego.
Swego czasu dotarł do informacji, jakoby upuszczenie krwi z ofiary (koniecznie własnymi rękoma) w momencie, gdy następuje Triduum Ziemi, Słońca oraz Księżyca mogło mieć wpływ na siłę klątwy, która powstanie dzięki krwi zroszonej energią lunarną. Był ostrożny, jeśli chodzi o takie rewelacje. Nigdy nie pokładał w nie wiary, nim nie przekonał się sam, ile są warte. Z jakiegoś bowiem powodu runiści zdawali się przejawiać ciągoty do dramatycznych rytuałów, które nie były w żadnej mierze niezbędne, a odpowiadały wyłącznie za kuglarskie efekty. Jemu bliżej było do pragmatyka, dlatego też proces zaklinania odzierał ze zbędnych ceremoniałów tak samo sprawnie, jak ludzi ze skóry.
Swego czasu dotarł do informacji, jakoby upuszczenie krwi z ofiary (koniecznie własnymi rękoma) w momencie, gdy następuje Triduum Ziemi, Słońca oraz Księżyca mogło mieć wpływ na siłę klątwy, która powstanie dzięki krwi zroszonej energią lunarną. Był ostrożny, jeśli chodzi o takie rewelacje. Nigdy nie pokładał w nie wiary, nim nie przekonał się sam, ile są warte. Z jakiegoś bowiem powodu runiści zdawali się przejawiać ciągoty do dramatycznych rytuałów, które nie były w żadnej mierze niezbędne, a odpowiadały wyłącznie za kuglarskie efekty. Jemu bliżej było do pragmatyka, dlatego też proces zaklinania odzierał ze zbędnych ceremoniałów tak samo sprawnie, jak ludzi ze skóry.
20 VIII | z Tatianą | pod mantykorą {z}
Trzeba jej to przyznać, doskonale wiedziała, jak zwrócić na siebie uwagę. Każdego. Niezależnie od tego, ilu kufli dany osobnik pozbawił zawartości i w ilu kieliszkach dostrzegł mało klarowne dno. Mgliste spojrzenia popłynęły za kobiecym głosem, iskry spojrzeń rozbłyskały pod ciemnymi kapturami, jakieś emocje, trudne do zidentyfikowania przez Borgina, pojawiły się także na twarzach tych, którzy nie uznali za koniecznie, by zarzucić na siebie cień anonimowości. To właśnie na nich, a nie na główną atrakcję wieczoru, patrzył przez chwilę, kiedy kobieca wściekłość sięgnęła punktu kulminacyjnego.
28 IX | z Jotnarem | piwnica {z}
Kurz zamigotał w ciemności, odbijając refleksy stłumionego światła; w pomieszczeniu paliła się jedna tylko świeca, wzmocniona magią, lecz wciąż niewystarczająca, by poskromić piwniczną czerń. Kilka ruchów dłonią później ogień wskrzesił się pod przygotowanym paleniskiem, a języki płomieni zaczęły pełznąć w górę, po brzegach kociołka.
30 IX | z Susanne | linne mhoireibh {z}
Dźwięk charakterystyczny dla podróży z pomocą świstoklika poniósł się po linii wybrzeża zatoki; sam świstoklik zdobył również dzięki uprzejmości swego klienta, bez niego nie miałby najmniejszego pojęcia, jak w ogóle dotrzeć do tego miejsca. Zapach morza osnuł go wilgotnym powiewem, chłodnym, przeszywającym aż do samych kości, choć w inny sposób niż piwniczne zimno, do którego Borgin zdążył już przywyknąć. Otulił się szczelniej swą ciemną szatą, a kołnierz śnieżnobiałej koszuli postawił tak, by choć trochę osłonić grdykę od mrozu. Może mróz Północy miał we krwi, może jego oczy były niczym lód, lecz ciało targane podmuchami z trudem przyjmowało uderzenia zimna. Przydługawe kosmyki jasnych włosów wpadały na twarz, szarpane gniewem wiatru, a pergamin, po który sięgnął, łopotał chwilę, nim nie wysunął się z opuszków jego palców.
październik - https://www.morsmordre.net/t4944p195-ruiny-mer-akha-walia#272806
i ache in a language so old that even the earth no longer remembers; so dead that it has returned to dust
Calder Borgin
Zawód : zaklinam teraźniejszość
Wiek : 25
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Kawaler
you're not dead but
you're not alive either
you're a ghost with
a beating heart
you're not alive either
you're a ghost with
a beating heart
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Nieaktywni
calder borgin
Szybka odpowiedź