Pojedynek na alkohol - 29.03.57
AutorWiadomość
Marcella Figg, Keat Burroughs, Gabriel Tonks, Anthony Macmillan, Steffen Cattermole i Florean Fortescue spotkali się w Sali Zabaw, żeby uczcić powrót Gabriela Tonksa do żywych. Rozpoczynają nieoficjalny pojedynek na najbardziej trzeźwą osobę.
Szafka zniknięć
I show not your face but your heart's desire
| żywotność Marcy: 250
Wytrzymałość fizyczna: III
- Był duży i biały. - powiedziała Marcella bardzo elokwentnie na pytanie Keata o smoka, ale wiadomo, wiele mu nie podpowiedziała. W każdym razie - kieliszki zostały polane, zaczęła się ich prawdziwa walka, prawdziwy pojedynek na siłę i wytrzymałość. Marcella była pierwsza - pełen kieliszek ognistej whisky patrzył na nią ze stolika. Ujęła go i wypiła na raz. Ale panowie chyba nie pozwolą, żeby piła sama?
| Witamy na nieoficjalnym pojedynku na wytrzymałość, siłę. Wygrany zdobędzie tytuł największego mistrza ognistej whisky. Krótkie zasady zabawy:
Rzucamy kością k100 i im wyższy wynik tym bardziej się upijamy. Odejmujemy to od naszej żywotności, więc prosi się, by na początku posta pisać żywotność, która została z poprzedniej kolejki.
Jak mamy 40% to zaczyna uciekać pamięć i jesteśmy już bardzo pijani. 30% to stan, w którym nadal jesteśmy aktywni, ale nie pamiętamy później nic, co się stało. 0 żywotności to wiadomo, zgon, postać idzie spać w trybie natychmiast. Uratować może wytrzymałość fizyczna: kolejno od wyniku kości odejmuje się 5 oczek za każdy poziom wytrzymałości fizycznej. Proszę również zaznaczyć jaki rodzaj alkoholu pijemy, każda zmiana alkoholu w trakcie zabawy będzie dodawała +5 do wyniku kości.
Wyniki kości:
100-85 / - 30 pż
84 - 60 / 20 pż
59 - 40 / 15 pż
39 - 20 / 10 pż
19 - 0 / 5 pż
Mechanika zabawy nie jest mechaniką oficjalną i została opracowana na potrzeby tego wątku oraz do celów humorystycznych, więc ostrzegamy morsów, by nie używać jej w wątkach z mistrzem gry, ponieważ będzie nieuznana na jakieś 99,99%
Gramy do zgona pierwszej postaci, tytuł mistrza zdobywa postać z największą żywotnością na koniec zabawy. Nagrodą dla wygranego jest również ogarnianie całej reszty zupełnie pijanej imprezy (warto, cnie? )
Wytrzymałość fizyczna: III
- Był duży i biały. - powiedziała Marcella bardzo elokwentnie na pytanie Keata o smoka, ale wiadomo, wiele mu nie podpowiedziała. W każdym razie - kieliszki zostały polane, zaczęła się ich prawdziwa walka, prawdziwy pojedynek na siłę i wytrzymałość. Marcella była pierwsza - pełen kieliszek ognistej whisky patrzył na nią ze stolika. Ujęła go i wypiła na raz. Ale panowie chyba nie pozwolą, żeby piła sama?
| Witamy na nieoficjalnym pojedynku na wytrzymałość, siłę. Wygrany zdobędzie tytuł największego mistrza ognistej whisky. Krótkie zasady zabawy:
Rzucamy kością k100 i im wyższy wynik tym bardziej się upijamy. Odejmujemy to od naszej żywotności, więc prosi się, by na początku posta pisać żywotność, która została z poprzedniej kolejki.
Jak mamy 40% to zaczyna uciekać pamięć i jesteśmy już bardzo pijani. 30% to stan, w którym nadal jesteśmy aktywni, ale nie pamiętamy później nic, co się stało. 0 żywotności to wiadomo, zgon, postać idzie spać w trybie natychmiast. Uratować może wytrzymałość fizyczna: kolejno od wyniku kości odejmuje się 5 oczek za każdy poziom wytrzymałości fizycznej. Proszę również zaznaczyć jaki rodzaj alkoholu pijemy, każda zmiana alkoholu w trakcie zabawy będzie dodawała +5 do wyniku kości.
Wyniki kości:
100-85 / - 30 pż
84 - 60 / 20 pż
59 - 40 / 15 pż
39 - 20 / 10 pż
19 - 0 / 5 pż
Mechanika zabawy nie jest mechaniką oficjalną i została opracowana na potrzeby tego wątku oraz do celów humorystycznych, więc ostrzegamy morsów, by nie używać jej w wątkach z mistrzem gry, ponieważ będzie nieuznana na jakieś 99,99%
Gramy do zgona pierwszej postaci, tytuł mistrza zdobywa postać z największą żywotnością na koniec zabawy. Nagrodą dla wygranego jest również ogarnianie całej reszty zupełnie pijanej imprezy (warto, cnie? )
nim w popiół się zmienię, będę wielkim
płomieniem
The member 'Marcella Figg' has done the following action : Rzut kością
'k100' : 45
'k100' : 45
żywotność: 216
wytrzymałość fizyczna II
Nigdy nie pił ognistej whiskey! Był niewinny jak łza, również pod kątem używek. Niepewnie chwycił kieliszek, mając nadzieję, że nie udusi się jak po diablim zielu od Bojczuka.
Kątem oka spojrzał na Marcy i wypił w ten sam sposób jak ona, a potem się rozkaszlał.
-Jak to biały? Mi się wydawało, że był srebrny! - sprostował, bo smok nabrał poetyckich kształtów i barw w jego wyobrażeniach.
Potem, nieśmiało, przeniósł wzrok na Gabriela i lorda Macmillana.
-No bo, w sumie jest pan jak nowo narodzony, panie Tonks! - wybąkał suchara.
wytrzymałość fizyczna II
Nigdy nie pił ognistej whiskey! Był niewinny jak łza, również pod kątem używek. Niepewnie chwycił kieliszek, mając nadzieję, że nie udusi się jak po diablim zielu od Bojczuka.
Kątem oka spojrzał na Marcy i wypił w ten sam sposób jak ona, a potem się rozkaszlał.
-Jak to biały? Mi się wydawało, że był srebrny! - sprostował, bo smok nabrał poetyckich kształtów i barw w jego wyobrażeniach.
Potem, nieśmiało, przeniósł wzrok na Gabriela i lorda Macmillana.
-No bo, w sumie jest pan jak nowo narodzony, panie Tonks! - wybąkał suchara.
intellectual, journalist
little spy
little spy
Steffen Cattermole
Zawód : młodszy specjalista od klątw i zabezpieczeń w Gringottcie, po godzinach reporter dla "Czarownicy"
Wiek : 23
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Żonaty
I like to go to places uninvited
OPCM : 30 +7
UROKI : 5
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 35 +4
CZARNA MAGIA : 0
ZWINNOŚĆ : 16
SPRAWNOŚĆ : 5
Genetyka : Czarodziej
Nieaktywni
The member 'Steffen Cattermole' has done the following action : Rzut kością
'k100' : 83
'k100' : 83
| żywotność 240, wytrzymałość 0
Abbottowie! Miałem ochotę uderzyć się w czoło. - No tak! Nigdy nie jestem pewny czy jest w waszym herbie czy u Abbottów, ale teraz powinienem zapamiętać - odparłem, uśmiechając się do Anthony'ego w podzięce za wyjaśnienie. Nawet na imprezie może się człowiek dowiedzieć czegoś nowego.
- Florean! - Upomniałem Steffena po raz setny w przeciągu ostatniej doby. - Jestem Florean, Flo, jak kto woli, ale żaden pan - powiedziałem dobitnie, mając nadzieję, że tym razem Cattermole to zapamięta i przestanie mnie tytułować. Czułem się z tym nieswojo, bo nie dość, że byliśmy niemalże w tym samym wieku, to jeszcze w dodatku wspólnie walczyliśmy i narażaliśmy życie dla dobra tego świata. Takie rzeczy zbliżają.
- Nie słuchaj ich, Keat. Nie był po prostu biały ani tym bardziej srebrny. Odcień jego łusek bardziej przypominał kość słoniową - wytłumaczyłem, a akurat kolory już w dzieciństwie rozróżniałem bezbłędnie, więc nie miałem co do tego żadnych wątpliwości. Chwycił za kieliszek pełen whisky, bo skoro wszyscy to pili to nie chciałem się wyłamywać. - Hej, poczekajcie, wznieśmy toast - powiedziałem wesoło, unosząc kieliszek trochę wyżej. - Za Gabriela i naszą misję ratunkową - może skromnie, ale szczerze. Spojrzałem na wszystkich obecnych, naprawdę ciesząc się z takich przyjaciół, po czym wypiłem kieliszek. Na zdrowie!
Abbottowie! Miałem ochotę uderzyć się w czoło. - No tak! Nigdy nie jestem pewny czy jest w waszym herbie czy u Abbottów, ale teraz powinienem zapamiętać - odparłem, uśmiechając się do Anthony'ego w podzięce za wyjaśnienie. Nawet na imprezie może się człowiek dowiedzieć czegoś nowego.
- Florean! - Upomniałem Steffena po raz setny w przeciągu ostatniej doby. - Jestem Florean, Flo, jak kto woli, ale żaden pan - powiedziałem dobitnie, mając nadzieję, że tym razem Cattermole to zapamięta i przestanie mnie tytułować. Czułem się z tym nieswojo, bo nie dość, że byliśmy niemalże w tym samym wieku, to jeszcze w dodatku wspólnie walczyliśmy i narażaliśmy życie dla dobra tego świata. Takie rzeczy zbliżają.
- Nie słuchaj ich, Keat. Nie był po prostu biały ani tym bardziej srebrny. Odcień jego łusek bardziej przypominał kość słoniową - wytłumaczyłem, a akurat kolory już w dzieciństwie rozróżniałem bezbłędnie, więc nie miałem co do tego żadnych wątpliwości. Chwycił za kieliszek pełen whisky, bo skoro wszyscy to pili to nie chciałem się wyłamywać. - Hej, poczekajcie, wznieśmy toast - powiedziałem wesoło, unosząc kieliszek trochę wyżej. - Za Gabriela i naszą misję ratunkową - może skromnie, ale szczerze. Spojrzałem na wszystkich obecnych, naprawdę ciesząc się z takich przyjaciół, po czym wypiłem kieliszek. Na zdrowie!
not a perfect soldier
but a good man
but a good man
Florean Fortescue
Zawód : właściciel lodziarni
Wiek : 29
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Kawaler
Pijemy z czary istnienia
Z zamkniętymi oczami,
Złote skropiwszy jej brzegi
Własnymi gorzkimi łzami.
Z zamkniętymi oczami,
Złote skropiwszy jej brzegi
Własnymi gorzkimi łzami.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Nieaktywni
The member 'Florean Fortescue' has done the following action : Rzut kością
'k100' : 2
'k100' : 2
Alkoholowe zawiłości, monopole i tym podobne pozostawił bez komentarza, bo w sumie niewiele na ten temat wiedział. - Stef - wyszczerzył się do niego, kiedy Cattermole pojawił się tuż obok, i tak po bratersku poczochrał mu czuprynę, może nie zginie przez to śmiercią tragiczną. - Pokonaliście go? Ale chyba nie zrobiliście mu krzywdy, co? - chyba tylko on mógł zadać takie pytanie, ale przecież ich widział całych i zdrowych, a jeśli ruszyli w trójkę na tego biednego smoka, który w Merlin tylko wie jakich warunkach jest tam przetrzymywany i jak traktowany... może nawet nie miał siły się bronić?
Duży i biały.
Uniósł tylko jedną brew - poważnie? - i z wrażenia aż nie wiedział, co powiedzieć. - Jak ktoś pyta cię o model miotły - odrobił zadanie domowe i dowiedział się o niej co nieco - to mówisz, że jest ciemnobrązowa i z witkami? - wyrwało mu się, bo jeszcze nie do końca przeszło mu boczenie się na Figg za tamtą noc, jak go prawie przymknęła ze swoimi kolegami z patrolu. Ale chwilę później po prostu roześmiał się głośno, żeby nie traktowała tego inaczej niż żartu.
Srebrny już trochę zawężałby wybór, ale nie był pewien, czy Stef... sobie tego nie wyobraził. Ostatecznie nie był w stanie przypomnieć sobie żadnego gatunku o srebrnych łuskach, który nadawałby się do trzymania w podziemiach. Nie to, żeby jakiekolwiek smoka tam widział, wykorzystywanego do celów goblinów, ale to już inna kwestia.
No, ale okazało się, że jednak smok był koloru kości słoniowej. Parsknął śmiechem, sięgając po swój kieliszek. - Jesteście pewni, że smok był tylko jeden i każdy z was nie zmierzył się z innym? - wyszczerzył się, rozbawiony; trochę się rozmijali w zeznaniach, ale ostatecznie... pewnie ciemno było, czy coś. - No dobra, smok to jedno, ale... opowiedzcie coś więcej, jak tam w ogóle było - dorzucił, ściszając głos; nie był pewien, na ile mogli sobie pozwolić, ściany w końcu mają uszy, chyba powinni ograniczyć się do enigmatycznych opisów. - No, to panowie... i pani, oczywiście - dodał pospiesznie, zerkając na Marcelkę - za życie po śmierci - zaryzykował, ale nie mógł się powstrzymać, ta sytuacja aż prosiła się o ten toast.
Wciąż nie mógł uwierzyć w to, czego świadkiem był wczoraj, a euforia buzowała w jego żyłach. Nie patyczkując się wypił od razu do dna, jak na chłopaka z portu przystało.
wytrzymałość - II
żywotność - 246
[bylobrzydkobedzieladnie]
Duży i biały.
Uniósł tylko jedną brew - poważnie? - i z wrażenia aż nie wiedział, co powiedzieć. - Jak ktoś pyta cię o model miotły - odrobił zadanie domowe i dowiedział się o niej co nieco - to mówisz, że jest ciemnobrązowa i z witkami? - wyrwało mu się, bo jeszcze nie do końca przeszło mu boczenie się na Figg za tamtą noc, jak go prawie przymknęła ze swoimi kolegami z patrolu. Ale chwilę później po prostu roześmiał się głośno, żeby nie traktowała tego inaczej niż żartu.
Srebrny już trochę zawężałby wybór, ale nie był pewien, czy Stef... sobie tego nie wyobraził. Ostatecznie nie był w stanie przypomnieć sobie żadnego gatunku o srebrnych łuskach, który nadawałby się do trzymania w podziemiach. Nie to, żeby jakiekolwiek smoka tam widział, wykorzystywanego do celów goblinów, ale to już inna kwestia.
No, ale okazało się, że jednak smok był koloru kości słoniowej. Parsknął śmiechem, sięgając po swój kieliszek. - Jesteście pewni, że smok był tylko jeden i każdy z was nie zmierzył się z innym? - wyszczerzył się, rozbawiony; trochę się rozmijali w zeznaniach, ale ostatecznie... pewnie ciemno było, czy coś. - No dobra, smok to jedno, ale... opowiedzcie coś więcej, jak tam w ogóle było - dorzucił, ściszając głos; nie był pewien, na ile mogli sobie pozwolić, ściany w końcu mają uszy, chyba powinni ograniczyć się do enigmatycznych opisów. - No, to panowie... i pani, oczywiście - dodał pospiesznie, zerkając na Marcelkę - za życie po śmierci - zaryzykował, ale nie mógł się powstrzymać, ta sytuacja aż prosiła się o ten toast.
Wciąż nie mógł uwierzyć w to, czego świadkiem był wczoraj, a euforia buzowała w jego żyłach. Nie patyczkując się wypił od razu do dna, jak na chłopaka z portu przystało.
wytrzymałość - II
żywotność - 246
[bylobrzydkobedzieladnie]
from underneath the rubble,
sing the rebel song
sing the rebel song
Ostatnio zmieniony przez Keat Burroughs dnia 25.02.20 1:27, w całości zmieniany 1 raz
Keat Burroughs
Zawód : rebeliant
Wiek : 24
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Kawaler
some days, I feel everything at once, other - nothing at all. I don't know what's worse: drowning beneath the waves or dying from the thirst.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Nieaktywni
The member 'Keat Burroughs' has done the following action : Rzut kością
'k100' : 47
'k100' : 47
Odwzajemnił uścisk Floreana, którym czarodziej obdarował go na samym początku. I z uśmiechem majaczącym na twarzy obserwował młodego czarodzieja, który do wcześniej wspomnianego Floreana zwracał się per pan. Uniósł jedną brew ku górze, posyłając panu Fortescue rozbawione, wymowne spojrzenie. Spojrzał na Anthony'ego. - Mogą być i urodziny, by się zgadzało -trudno było nie zauważyć analogii. Czy to oznaczało, że teraz będzie mógł je obchodzić dwa razy w roku. Później nieco zamilkł, pozwalając rozmowie toczyć się samej. Smok?! Przez chwilę wydawało mu się, że się przesłyszał i gdy tylko zaczęły się dywagacje na temat ubarwienia owego gada, Tonks prawie zakrztusił się własną śliną - kolejna niefortunny sposób na śmierć.
- Smok? - wydusił w końcu, patrząc na nich jak sroka w gnat. Wszakże on nie wiedział w jakie miejsca musieli udać się jego towarzysze. - Jaki pan Tonks, Gabriel jestem. Uratowałeś mi życie, myślę, że możemy mówić sobie po imieniu - rzucił odzyskując rezon po tych smoczych rewelacjach. Bał się tych opowieści po takich wstępie; z jakim niebezpieczeństwem mieli zmierzyć się Zakonnicy, żeby uratować jego życie? I nie mógł powstrzymać parsknięcia śmiechem, słysząc toast Keata. Uniósł delikatnie szklankę ognistej. - Wasze zdrowie - dodał i przechylił szklankę.
wytrzymałość fizyczna III
żywotność; 240
- Smok? - wydusił w końcu, patrząc na nich jak sroka w gnat. Wszakże on nie wiedział w jakie miejsca musieli udać się jego towarzysze. - Jaki pan Tonks, Gabriel jestem. Uratowałeś mi życie, myślę, że możemy mówić sobie po imieniu - rzucił odzyskując rezon po tych smoczych rewelacjach. Bał się tych opowieści po takich wstępie; z jakim niebezpieczeństwem mieli zmierzyć się Zakonnicy, żeby uratować jego życie? I nie mógł powstrzymać parsknięcia śmiechem, słysząc toast Keata. Uniósł delikatnie szklankę ognistej. - Wasze zdrowie - dodał i przechylił szklankę.
wytrzymałość fizyczna III
żywotność; 240
Gabriel X. Tonks
Zawód : zagubiony w wojennej zawierusze
Wiek : 30
Czystość krwi : Mugolska
Stan cywilny : Kawaler
I've got a message that you can't ignore
Maybe I'm just not the man I was before
Maybe I'm just not the man I was before
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Nieaktywni
The member 'Gabriel Tonks' has done the following action : Rzut kością
'k100' : 73
'k100' : 73
PŻ: 215
Wytrzymałość fizyczna: I
Odpowiedział Florianowi równie przyjemnym uśmiechem.
Wsłuchiwał się uważnie w rozmowę towarzyszy dotyczącą smoka. Sam był ciekaw co tak właściwie zastali w Banku. Podziwiał ich za tę odwagę włamania się do najbardziej strzeżonego miejsca… choć jednocześnie po misji zadawał sobie pytanie jak tak właściwie ten Bank był strzeżony. Może to czas wyciągnąć w niego pieniądze i znaleźć bezpieczniejsze miejsce? Lepiej o tym teraz nie myśleć. Bardziej w końcu interesował go ten smok, którego koloru cała trójka nie potrafiła ustalić. Macmillan z kolei spoglądał na nich wyraźnie zaskoczony i zmieszany różnorodnością tych opisów. To właściwie jakiego koloru był ten smok? Jaki był to smok? Zaskoczyło go też zainteresowanie Keatona względem zdrowia stworzenia. Czy był smokologiem? Podejrzewał, że tak, ze względu na jego uwagę dotyczącą opisu smoka. Nie był jednak pewien. Szybko ukrył rozbawienie, nie chcąc przecież nikogo obrazić.
– Za zdrowie Gabriela i życie po śmierci – zawtórował za pozostałymi i wzniósł szklankę whisky w powietrze, po czym raczył się nią poczęstować.
Wytrzymałość fizyczna: I
Odpowiedział Florianowi równie przyjemnym uśmiechem.
Wsłuchiwał się uważnie w rozmowę towarzyszy dotyczącą smoka. Sam był ciekaw co tak właściwie zastali w Banku. Podziwiał ich za tę odwagę włamania się do najbardziej strzeżonego miejsca… choć jednocześnie po misji zadawał sobie pytanie jak tak właściwie ten Bank był strzeżony. Może to czas wyciągnąć w niego pieniądze i znaleźć bezpieczniejsze miejsce? Lepiej o tym teraz nie myśleć. Bardziej w końcu interesował go ten smok, którego koloru cała trójka nie potrafiła ustalić. Macmillan z kolei spoglądał na nich wyraźnie zaskoczony i zmieszany różnorodnością tych opisów. To właściwie jakiego koloru był ten smok? Jaki był to smok? Zaskoczyło go też zainteresowanie Keatona względem zdrowia stworzenia. Czy był smokologiem? Podejrzewał, że tak, ze względu na jego uwagę dotyczącą opisu smoka. Nie był jednak pewien. Szybko ukrył rozbawienie, nie chcąc przecież nikogo obrazić.
– Za zdrowie Gabriela i życie po śmierci – zawtórował za pozostałymi i wzniósł szklankę whisky w powietrze, po czym raczył się nią poczęstować.
Каранфиле, цвијеће моје
да сам Богд'о сјеме твоје.
Ја бих знао гдје бих цвао,
мојој драгој под пенџере.
Кад ми драга иде спати,
каранфил ће мирисати,
моја драга уздисати
да сам Богд'о сјеме твоје.
Ја бих знао гдје бих цвао,
мојој драгој под пенџере.
Кад ми драга иде спати,
каранфил ће мирисати,
моја драга уздисати
Anthony Macmillan
Zawód : Podróżnik i wynalazca nowych magicznych alkoholi dla Macmillan's Firewhisky
Wiek : 32
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Żonaty
Na zdrowie i do grobu
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Nieaktywni
The member 'Anthony Macmillan' has done the following action : Rzut kością
'k100' : 73
'k100' : 73
| ż: 240
Marcella odstawiła swój kieliszek na stół po wychyleniu całej zawartości. Paliła w gardło naprawdę ogniście, hehe. - Jak dla mnie był biały. Ale na pewno był ogromny. Nie znam się za bardzo na smokiem. To nie ten Figg. - wzruszyła lekko ramionami. Spojrzała jednak na Floreana unosząc brew totalnie zdezorientowana. - Kość słoniowa jest biała... - Bąknęła pod nosem niezadowolona. - Nie nazwałabym tego pokonaniem... Raczej uciekliśmy i zamknęliśmy go w skrytce. - No patrzyła na to realnie, takim zwycięstwem nie było co się chwalić. Nie powalili go. Nawet nie zranili. - Nie było czasu jakoś specjalnie podziwiać widoków. Byłam zestresowana lwią część czasu. - Przyznała i westchnęła cicho. To był czas, żeby sięgnąć po kolejny kieliszek zanim zaczną wchodzić w złe nastroje. - No to... tym razem za spotkania. I za najlepsze towarzystwo!
Marcella odstawiła swój kieliszek na stół po wychyleniu całej zawartości. Paliła w gardło naprawdę ogniście, hehe. - Jak dla mnie był biały. Ale na pewno był ogromny. Nie znam się za bardzo na smokiem. To nie ten Figg. - wzruszyła lekko ramionami. Spojrzała jednak na Floreana unosząc brew totalnie zdezorientowana. - Kość słoniowa jest biała... - Bąknęła pod nosem niezadowolona. - Nie nazwałabym tego pokonaniem... Raczej uciekliśmy i zamknęliśmy go w skrytce. - No patrzyła na to realnie, takim zwycięstwem nie było co się chwalić. Nie powalili go. Nawet nie zranili. - Nie było czasu jakoś specjalnie podziwiać widoków. Byłam zestresowana lwią część czasu. - Przyznała i westchnęła cicho. To był czas, żeby sięgnąć po kolejny kieliszek zanim zaczną wchodzić w złe nastroje. - No to... tym razem za spotkania. I za najlepsze towarzystwo!
nim w popiół się zmienię, będę wielkim
płomieniem
The member 'Marcella Figg' has done the following action : Rzut kością
'k100' : 84
'k100' : 84
Pojedynek na alkohol - 29.03.57
Szybka odpowiedź