Freya Prince
Nazwisko matki: Delacour
Miejsce zamieszkania: Londyn
Czystość krwi: Czysta ze skazą
Status majątkowy: Średniozamożny
Zawód: asystentka dyrektora galerii sztuki
Wzrost: 174
Waga: 57
Kolor włosów: brąz
Kolor oczu: kobaltowe
Znaki szczególne: Znamię w kształcie kropli na wewnętrznej stronie uda.
12 cali Bangkirai Łuska smoka
Beauxbatons, Harpie
Koń arabski
Nietoperz
Brzoskwiniami, dymem, absyntem, świeżą słomą
Stoję przy magicznej rzeźbie z moimi rodzicami, którzy są zadowoleni z wyników mojej pracy
Rzeźba, jazda konna
Sport ten jest mi dość obojętny i nie mam ulubionej drużyny
Próbuję na swój sposób kształtować rzeczywistość i nie spaść z końskiego grzbietu
Jazz
Gal Gadot
Tamtego styczniowego poranka mróz skrzył się na framugach okien. Stopniowo wyłaniające się zza horyzontu słońce współgrało z krzykiem bólu rodzącej kobiety. Już od pierwszych chwil życia Freya sprawiła swoim rodzicom nie lada wyzwanie, bowiem nawet jako niemowlę nieświadomie pragnęła ich bezinteresownej i nieustannej uwagi, co ponoć doprowadzało do szaleństwa o cztery lata starszego brata, aby później spoglądać z zazdrością ku temu, który przyszedł na świat jako trzeci z rodzeństwa Blythe. Tak dojmujące pragnienie bycia w centrum zainteresowania nie oznaczało, że odwdzięczy się im w taki sam sposób. Jako małe dziecko uśmiechała się wyjątkowo rzadko - dostąpienie tego zaszczytu początkowo przypadało na moment, w którym zapominała się ukrywać swoją radość przed innymi oraz czas spędzony w towarzystwie córki siostry swojego ojca. Brązowe tęczówki napotykały stanowczy opór tych kobaltowych, których iskierki - gdyby tylko mogły - wznieciłyby pożogę. Urodzone tego samego dnia o tej samej porze niemal od początku przejawiały niesamowicie silną więź. Malutka Freya uważała ją za swoją prawowitą siostrę. Ilekroć nadchodził czas rozstania i powrót na łono rodzinnego domostwa, wyolbrzymiała najgorsze cechy swojego dziecięcego charakteru, gotowa tym brutalnym sposobem przedłużyć wspólne chwile. Najskuteczniejszą metodą zduszenia buntu był stanowczy głos matki okraszony słodko-gorzkim, francuskim akcentem. Dopiero wtedy odwracała się od swojej siostry plecami, a iskrzące się od nadmiaru wrażeń oczy wypełniały się łzami, których strumień lał się aż do zamknięcia za sobą drzwi do pokoju. Ukojeniem dla serca strapionego niepokojem nie mogły być rzeźby, ponieważ zbyt mocno kojarzyły się z darem otrzymanym od matki, a zapach końskiej sierści i dotyk aksamitnych chrap trącających mokry policzek. Czarne, nieprzeniknione ślepia otulały swym spokojem płomienie złości do chwili, w której nie została po nich nawet tląca się iskierka. Pod czujnym spojrzeniem kasztanowatej klaczy wślizgiwała się do boksu, siadała na kostce siana i obserwowała rytuał, jakiemu się poddawała.
Budziła się już w opiekuńczych ramionach ojca. Jego ostre spojrzenie całkowicie zmieniało swoją pierwotną postać. Łagodność bijąca z refleksów widocznych w piwnych tęczówkach była niczym senna mrzonka wita przez chochliki, dlatego w świetle dnia nawet nie próbowała przedostać się przez marmurową fasadę obłożoną lodem. Każdy z wątłych domysłów odkładała do najgłębiej położonej szufladki. Z czasem, kiedy każdy następny krok oznaczał oddalanie się od dzieciństwa otulonego powłoką nieświadomości, zaczynała zapominać o jej zawartości. Wkrótce całkowicie odrzuciła przystępniejszą formę interpretacji zachowania głowy rodziny na rzecz pielęgnowania kontaktu z bratem. Nieświadomie sądziła, że w ten sposób załata lukę powstałą w niezwykle delikatnym systemie uczuć.
Oprócz przyszywanej siostry tylko bracia byli w stanie przedrzeć się przez marmur spojrzenia Freyi. Sadowiąc się za starannie budowanym murem dawali jej tego, czego wszyscy nie potrafili otrzymać od rodziców. Stopniowo dzieliła się z nimi kurczowo skrywanym ciepłem, nie chcąc, żeby trafiło do niepowołanych osób.
Wychowana na francuską modłę nie stroniła od stykania się z częścią rodziny zamieszkującą paryskie przedmieścia. To właśnie w salonie jednej z ciotek pierwszy raz objawiła magiczne zdolności. Z krzykiem wymownej radości obwieściła członkom rodziny swoją dojrzałość do nazywania się pełnoprawnym czarodziejem, pokorniejąc po napotkaniu karcącego spojrzenia matki, która w swoim rodzimym gnieździe nabierała pewności siebie. Nie bała się wpajać jedynej córce tego, co uważała za słuszne, mając ku temu okazję ze względu na nieobecność męża zajmującego się sprawami wymagającymi nieustannej koncentracji. Umysł Freyi buntowniczo nie potrafił - nie chciał - przyswoić narzucanych zasad. Kilka lat później doszła do wniosku, że poniekąd może nazwać się dzieckiem szczęścia, ponieważ zazwyczaj udawało jej się obyć bez większych konsekwencji za ich nieprzestrzeganie.
Drobne, lecz zgryźliwe kłótnie milkły dopiero po przekroczeniu progu pracowni, które jako jedyne pomieszczenie w całej rezydencji mogło nosić miano oazy spokoju. Oczarowana kształtem wydobywanym spod matczynych rąk przypatrywała się im zachłannie, licząc, że własnymi zdoła wytworzyć przynajmniej w połowie coś równie wspaniałego. Pierś kamiennej tancerki wyłaniającej się zza wzburzonej fali unosiła się chłepcząc rześkie powietrze, usta układały się w triumfalny uśmieszek, a włosy falowały pod wpływem morskiej bryzy.
Akademia Magii Beauxbatons. Spełnienia marzeń snutych podczas przechadzek po polach wypełnionych błogim zapachem lawendy. Znalezienie za potężnymi ścianami francuskiej szkoły oznaczało postawienie pierwszego kroku na obiecującej ścieżce życia razem z swoją jedyną, najbliższej swemu sercu siostrą, której szczęście widoczne w figlarnym błysku oczu było dla niej najcenniejsze. Dzięki przychylności losu oraz darom otrzymanym od opiekuńczych matek zostały umieszczone w tym samej grupie - odtąd dumnie rozpostarte skrzydła harpii miały strzec je przed niebezpieczeństwem i pomóc rozwojowi posiadanych zdolności. W jej przypadku oznaczało to również przynależność do koła jeździeckiego aż do ostatniego roku, przy końskim boku potrafiąc odnaleźć ukojenie od nastręczającej problemów nauki. Każda z przejażdżek oznaczała zredukowanie zmartwień niemalże do zera. Skupiała się na rytmie wyznaczanym przez kopyta uderzające stukotem o ziemię w energicznym galopie, nie na bolączkach, które niczym zaraza prześladowały jej umysł. Utrzymanie dyscypliny przekładało się również na podtrzymaniu regularnego trybu ćwiczeń mających przygotować ciało na większy wysiłek fizyczny. Choć nie miała problemów z znalezieniem nici porozumienia wśród Harpii, ciesząc swoje koleżanki ciepłym uśmiechem i pozytywnym nastawieniem do świata, tak zdecydowanie bardziej wolała towarzystwo swojej bratniej duszy.
Ambicja gnieżdżąca się w sercu powodowała podwojenie wysiłków związanych z osiągnięciem pożądanych wyników. Najbardziej przykładała się z mniej lub bardziej świadomych pobudek do zaklęć związanych z ochroną przed czarą magią, chcąc zapewnić swoim bliskim maksymalne poczucie bezpieczeństwa. Za punkt honoru obrała sobie wyuczenie się ich w taki sposób, aby swobodnie manewrować nimi nawet w sytuacji o podwyższonym stopniu ryzyka. Pchana własnymi pobudkami, a zwłaszcza chęcią udowodnienia rodzicom własnej wartości, sumiennie wykonywała każde z zadań. Niejako jednym z efektów ubocznym starannej pracy nad sobą było otrzymanie odznaki prefekta wraz z przystąpieniem do szóstego roku nauki. Cieszyła się z pokładanego w nią zaufania, jednocześnie dostrzegając odpowiedzialność konieczną do sprawowania takiej funkcji. Pomiędzy kolejnymi lekcjami a śmiechem z żartów znajomych czuła lęk wpełzający w palce w czasie tworzenia kolejnej rzeźby. Przeklinała własną nieudolność i strach, który zakorzeniony przez protekcjonalne spojrzenia matki nie potrafił zniknąć nawet pomimo dzielącej je odległości. Lekarstwem na pozbycie się tych niezdrowych myśli było towarzystwo przybranej bliźniaczki. Więź rosnąca od dnia ich narodzin każdego poranka wydawała się przybierać na sile. Nie potrafiła ukryć przed niczego, włącznie z uczuciami kłębiącymi się w sercu, dlatego skrzywienie ust będącym dla innych zwykłym grymasem ona rozszyfrowywała z dziecinną łatwością. Gdy zdarzało się rozłączyć im choć na krótką chwilę odczuwała niewymowną chęć natychmiastowego sprawdzenia jej stanu.
Zachłyśnięta francuskim powietrzem i stylem życie nie miała najmniejszej ochoty na powrót do domu. Ku aprobacie ze strony matki, nie zważając na srogi wyraz twarzy ojca została w kraju będącym kolebką rodziny Delacour. Nie do końca wynikało to z braku chęci powrotu do Anglii, a pragnienia zakosztowania samodzielnego życia oraz możliwości spędzenia z siostrą czasu bez narzuconych szkolnych ograniczeń, dlatego z wzmożoną ekscytacją zgodziła się podjąć posadę w miejscowej galerii sztuki. To właśnie tam poczuła, że jest w stanie funkcjonować bez nadmiernej, matczynej troski, choć w głębi duszy pragnęła jej aprobaty względem obrania życiowej ścieżki. Będąc z dala od rodzinnego gniazda miała okazję zdystansować się od negatywnych - przynajmniej w jej głowie - uczuć, skupiając się na wypracowaniu własnego systemu oceny innych. Przełożyło się to na kwestię pojmowania istnienia istot zwanych mugolami; początkowo zafascynowana ich nieporadnymi ruchami w świecie z biegiem czasu zaczęła postrzegać to jako zło koniecznie, nie siląc się na nic ponad chłodną obojętność.
Dopiero po ponad roku zdecydowała się na powrót. Kilka pierwszych miesięcy spędziła w domowym zaciszu, ciesząc się towarzystwem stęsknionych braci oraz rzeźb, na które zamówienia spływały wyjątkowo wartkim strumieniem. Z iskierkami w niebieskich tęczówkach obserwowała plastyczność każdego z wykorzystywanych materiałów, ciesząc się, że obdarza domy innych czarodziejów pięknem powstałym z niepozornej bryły. Czując się wystarczająco pewnie na własnych nogach oznajmiła najbliższym decyzję o zmianie miejsca zamieszkania na Londyn. Nie mogła, a nawet nie potrafiła usiedzieć w jednym miejscu trzymając się sztywno wyznaczonych ram, dlatego wyprowadzka była w jej ocenie najsensowniejszym wyjściem. Pieniądze zaoszczędzone za wykonanie rzeźb wystarczyły na znalezienie lokum z odpowiednim zapleczem.
Dość prędko zdobyła miejsce asystentki dyrektora tutejszej galerii sztuki. Angażowała się w pracę równie mocno co w zdobywanie uznania w czasach szkolnych, dlatego po cichu nadal liczy, że wkrótce będzie mogła piastować o wiele bardziej znacząca funkcję. Być może zbyt mocno zatopiła się w abstrakcyjnym poczuciu więzi z figurami stojącymi na piedestałach i przypatrywaniu się obrazom snującym opowieści o zamierzchłych czasach, bowiem nie zauważyła delikatnego drgania ziemi, która aż do tej pory była pewnikiem stabilnego życia. Dzięki informacjom od przyszywanej bliźniaczki od ręki wiedziała o coraz częstszym występowaniu niepokojących anomalii.
Okowy rzeczywistości zacisnęły się wokół jej gardła wraz z wiadomością o śmierci rodziców siostry. Jak przez mgłę pamięta noc wypełnioną wonią smutku, bólu i strachu o życie najbliższej osoby. W przeciągu następnych miesięcy starała się być z nią każdego dnia. Nie po to, żeby rozmową wypełnić powstałą w sercu wyrwę, ale nacieszyć się drogocennym milczeniem. Pilnowanie tej kruchej istoty stało się priorytetem, czymś, co na stale wpasowało się harmonogram codzienności. Nawet praca przestała być tak ważna, ponieważ zaczęła wykonywać swoje obowiązki tylko w określonym przez dyrektora minimum, mając na głowie o wiele ważniejsze sprawy. Ponadto razem z ojcem, który wstrząśnięty po śmierci swojej siostry nadal nie potrafi wrócić w pełni sił do rzeczywistości, regularnie przypomina sobie zaklęcia mające obronić ich przed ewentualnym niebezpieczeństwem. W końcu, na polu ćwiczeń, znaleźli płaszczyznę porozumienia.
Mimo iskierek w sercu z niepokojem patrzy w rodzącą się przyszłość.
Statystyki i biegłości | |||
Statystyka | Wartość | Bonus | |
OPCM: | 15 | 5 (rożdżka) | |
Zaklęcia i uroki: | 5 | 0 | |
Czarna magia: | 0 | 0 | |
Magia lecznicza: | 0 | 0 | |
Transmutacja: | 2 | 0 | |
Eliksiry: | 0 | 0 | |
Sprawność: | 5 | Brak | |
Zwinność: | 10 | Brak | |
Język | Wartość | Wydane punkty | |
Angielski | II | 0 | |
Francuski | II | 2 | |
Biegłości podstawowe | Wartość | Wydane punkty | |
Anatomia | I | 2 | |
Historia Magii | II | 10 | |
Retoryka | II | 10 | |
Spostrzegawczość | I | 2 | |
Biegłości specjalne | Wartość | Wydane punkty | |
Wytrzymałość Fizyczna | II | 5 | |
Szczęście | I | 5 | |
Biegłości fabularne | Wartość | Wydane punkty | |
Neutralny | Neutralny | ||
Sztuka i rzemiosło | Wartość | Wydane punkty | |
Literatura (wiedza) | I | 0.5 | |
Rzeźba (tworzenie) | II | 7 | |
Rzeźba (wiedza) | II | 7 | |
Aktywność | Wartość | Wydane punkty | |
Latanie na miotle | II | 7 | |
Pływanie | I | 0.5 | |
Jeździectwo | III | 25 | |
Genetyka | Wartość | Wydane punkty | |
Brak | - | (+0) | |
Reszta: 0 |
Ostatnio zmieniony przez Freya Prince dnia 04.04.20 12:59, w całości zmieniany 6 razy
Witamy wśród Morsów
Kartę sprawdzał: Ramsey Mulciber
[08.06.20] Rejestracja różdżki