Wydarzenia


Ekipa forum
wnętrze chaty
AutorWiadomość
wnętrze chaty [odnośnik]12.03.20 16:55
First topic message reminder :

wnętrze chaty

miejsca starczyło na jedną kanapę i kilka poduszek leżących na ziemi; w rogu są jeszcze koce, gdyby trzeba było przygotować noclegownię dla większej liczby osób, zajmujących ostatnie miejsca wiszące. nieodgrodzona od aneksu część chaty przesiąka szybko zapachami aktualnie przygotowywanego jedzenia; niemal zawsze panuje tam ścisk i tłok, nawet w środku nocy słychać przyciszone rozmowy.



from underneath the rubble,
sing the rebel song
Keat Burroughs
Keat Burroughs
Zawód : rebeliant
Wiek : 24
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Kawaler
some days, I feel everything at once, other - nothing at all. I don't know what's worse: drowning beneath the waves or dying from the thirst.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
I will survive, somehow I always do
Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t7770-keaton-burroughs https://www.morsmordre.net/t7784-sterta-nieprzeczytanych-listow#217101 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f128-oaza-chata-nr-69 https://www.morsmordre.net/t7785-skrytka-bankowa-nr-1866#217105 https://www.morsmordre.net/t7787-keaton-burroughs#217189

Re: wnętrze chaty [odnośnik]04.02.21 11:47
Nie wyspałem się. Przez pół nocy czytałem książkę od Steffena. Przysięgam, rzuciłem się na nią jak alkoholik na szklankę Pięści Hagrida. W Oazie brakowało takich rarytasów jak książka, przeczytałem już chyba wszystkie, jakie się tutaj znalazły. Nie wybrzydzałem, brałem wszystko, nawet jeżeli był to numer "Czarownicy" sprzed trzech lat czy podręcznik szydełkowania. Przez całe swoje (prawie trzydziestoletnie!) życie wypełniałem prawie każdą wolną chwilę czymś do czytania. Jeszcze podczas pracy w lodziarni siadałem za ladą z jakimś grubym tomiszczem i czekałem na klientów – taki już ze mnie był mól książkowy, dlatego w Oazie czasem nie wiedziałem, co ze sobą zrobić. Wtedy z pomocą przyszedł mi Steffen, pożyczyłem od niego chyba połowę jego biblioteczki, i choć korciło mnie zacząć od "Casanovy, czyli jak podbiłem Wenecję, będąc nielegalnym animagiem", jednak postawiłem tradycyjnie na "Historię i runy", "Casanovę" zostawiając na późniejszy relaks. Jak się mogłem spodziewać, runy mnie zafascynowały, tyle w nich było ciekawego! Moje oczy męczyły się co prawda, próbując dostrzec nieduże literki w nikłym świetle, ale mózg wreszcie pracował na pełnych obrotach. Właśnie dlatego ciężko mi było wstać z łóżka, ale w końcu się zwlokłem, przemyłem twarz chłodną wodą, i poszedłem do kuchni. Dość szybko usłyszałem głosy, nie należące do żadnego z mieszkańców, ale do naszej chatki często zaglądali goście lub potrzebujący, więc nieszczególnie się tym przejąłem. – Eeej! – Zawołałem jeszcze z przedsionka. – Weź się zapytaj Herberta czy poza cynamonem z Cejlonu ma może kawę z Brazylii... – mruknąłem, wchodząc do kuchni jakiś taki bosy i ziewający. Szybko jednak otrzeźwiałem, zauważając Maeve. Takich gości się nie spodziewałem. A na widok różdżki w jej dłoni otrzeźwiałem jeszcze bardziej. – Maeve? Coś się dzieje? – Rozejrzałem się równie nerwowo po kuchni, szukając tego, czego ona szukała – przyszło nam żyć w niepokojących czasach, chyba każdy z nas ciągle funkcjonował w trybie awaryjnym, gotowy do skoku. Wyciągnąłem ręce w jej stronę, trochę jakbym próbował uspokoić dzikie zwierzę, posyłając Flo zmartwione i niezrozumiałe spojrzenie.


not a perfect soldier
but a good man

Florean Fortescue
Florean Fortescue
Zawód : właściciel lodziarni
Wiek : 29
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Kawaler
Pijemy z czary istnienia
Z zamkniętymi oczami,
Złote skropiwszy jej brzegi
Własnymi gorzkimi łzami.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
wnętrze chaty - Page 2 F2XZyxO
Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t3393-florean-fortescue https://www.morsmordre.net/t3438-laverne#59673 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f278-pokatna-5-2 https://www.morsmordre.net/t4591-skrytka-bankowa-nr-854 https://www.morsmordre.net/t3439-florean-fortescue#59674
Re: wnętrze chaty [odnośnik]04.02.21 15:12
- Zrobiłam nam tu miejsce - zaśmiała się. A był to w sumie wyczyn, biorąc pod uwagę jak bardzo zagracony był zwykle stół w kuchni. - Tak, myślę, że możesz od tego zacząć. Trzeba umyć, obrać i posiekać owoce, połupać orzechy i kasztany... - zaczęła wyliczać.
Chwała Merlinowi, że mogli korzystać z magii. Florence uwielbiała mugoli, sama była przecież półkrwi i ceniła każde wspomnienie związane z niemagiczną matką - ale nie wyobrażała sobie, jak można było przygotowywać tak duże uroczystości bez korzystania z czarów. Przygotowywanie wypełnień do babeczek zajęłoby im pewnie pół dnia. Tymczasem kilka machnięć machnięć różdżką i cały proces trwał zdecydowanie krócej! Florence naszykowała także część składników do ciasta, foremki oraz wszystkie potrzebne miski i inne przyrządy. Zostało tylko czekać na samą Maeve! A skoro już była na miejscu, pora zabierać się do pracy!
Z kawą i herbatą faktycznie nie było zbyt kolorowo, Florence nie zamierzała jednak nic wspominać na ten temat. Gość w domu to rzecz święta, nawet jeśli nie przyszedł w gościnę, tylko pomagać przy pracy. Skoro jednak Maeve taktownie poprosiła o wodę, Florence prędko podała jej pełną szklankę, potem zakasała rękawy, chwytając za miskę.
- Hm? - Florence uniosła głowę, widząc w jaki popłoch wpadła nagle Maeve. Ktoś wzywał pomocy? Panna Fortescue przez krótki moment zastygła w bezruchu, próbując wyłapać rozpaczliwe krzyki, o których mówiła jej towarzyszka. Nie słyszała jednak nic - tylko ciche skrzypienie zagraconej chaty. Dziś wyjątkowo w domku nie było właściwie nikogo - poza nią i Floreanem. Keat gdzieś wybył, miał wrócić później i pomóc im z tortem. Póki co jednak dom był pusty - Ja nikogo nie słyszę. - poinformowała, unosząc brwi. W normalnych warunkach pewnie winę za harmider zwaliłaby na licznych gości i tymczasowych lokatorów, którzy przewijali się przez Jamę. Dziś jednak dom był naprawdę cichy. - Wszystko w porzą... - zaczęła, jednak zaraz przerwała, widząc kto postanowił wtoczyć się do kuchni. I w jakim stanie. - Florek! - zawołała Florence. Normalnie nie marudziła na widok jego zaspanego stanu, zwykle przymykała oko na takie sytuacje. Ot, dla przykładu, zamiast zwrócić mu uwagę, że ma dziurę w koszuli, zwyczajnie mu później tę dziurę cerowała. Tym razem jednak powinien jakoś przyzwoiciej się reprezentować, skoro mieli gościa! - Na Godryka, idź się ubierz!


What is my life?
Am I doing this right?
I just realized that I might

Not know what the hell is going on!

Florence Fortescue
Florence Fortescue
Zawód : Bezrobotna
Wiek : 27
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Panna
If you can't see anything beautiful about yourself...
Get a better mirror
Look a little closer
Stare a little longer
OPCM : 5 +2
UROKI : 4 +3
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 10
TRANSMUTACJA : 6
CZARNA MAGIA : 0
ZWINNOŚĆ : 2
SPRAWNOŚĆ : 3
Genetyka : Czarownica
wnętrze chaty - Page 2 Tumblr_p0ebmcr3Ki1wbxqk4o1_540
Neutralni
Neutralni
https://www.morsmordre.net/t3964-florence-fortescue https://www.morsmordre.net/t3969-hiacynt#76587 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f278-pokatna-5-2 https://www.morsmordre.net/t3970-florence-fortescue#76622
Re: wnętrze chaty [odnośnik]05.02.21 8:32
Nie miała najmniejszych wątpliwości, że krzyki, które dobiegają do jej uszu, są prawdziwe – brzmiały przeraźliwie przekonująco, rozpaczliwie, jeżyły włos na głowie. Nerwy miała napięte jak postronki, gdy toczyła po niewielkim wnętrzu rozbieganym wzrokiem, próbując odnaleźć nim jakąkolwiek wskazówkę, gdzie mogła znajdować się osoba w potrzebie. Zrobiła krok w stronę, z której zdawało jej się, że słychać wołania, wtedy jednak raptownie ucichły, by niewiele później odezwać się zza pleców. Czy to możliwe, by kobieta znajdowała się w chacie? A może za nią? Uciekała w las…? Do wyimaginowanych, przypominających koszmar Tower wrzasków dołączyły inne odgłosy. Ja nikogo nie słyszę – jakim cudem? Obejrzała się przez ramię, próbując skupić spojrzenie na łagodnej twarzy Florence, uchwycić się tego widoku i spróbować zapanować nad odbierającą zdolność logicznego myślenia paniką. – Ale przecież… – Nie zdążyła dokończyć, sformułować chaotycznych myśli, gdy w kuchni pojawił się ktoś jeszcze, ktoś, kogo nie widziała od bardzo dawna. Momentalnie odwróciła się ku Floreanowi, kurcząc się pod naporem jego uspokajającego gestu, pośpiesznie wymienianych z siostrą spojrzeń.
Krzyki ucichły. Nikt już nie wzywał pomocy, może nigdy tego nie robił. Nieoczekiwanie utknęła w jednym pomieszczeniu z dwójką czarodziejów, którzy musieli uważać ją za skończoną wariatkę. Bo zaczęła już godzić się z myślą, że to były tylko omamy – takie same, jakie miewała w trakcie samotnych spacerów, gdy kątem oka widziała sylwetkę w więziennym pasiaku uparcie dotrzymującą jej towarzystwa. – Florean. Ja… Myślałam, że coś słyszałam. Musiałam się pomylić. Przepraszam – odezwała się cicho, słabo, zawstydzona swym zachowaniem. Żeby to jeszcze świadkiem tej sceny była sama Florence, nie czułaby się aż tak głupio. Ale on? Wciąż pamiętała ich potańcówkę, artykuł o grasującym po Londynie, atakującym czarodziejów amortencją skrzacie, a także późniejsze spotkanie na klubowej arenie pojedynków, odwiedziny w szpitalu… Nie wyglądało to najlepiej.
Omijała wzrokiem twarze gospodarzy, gdy robiła krok do tyłu, w stronę szafki, na której zostawiła szklankę z wodą. Miała ochotę uciec – lecz nie mogła, zaoferowała się z pomocą przy babeczkach i danego słowa zamierzała dotrzymać. Przelotnie ścisnęła nasadę nosa, zaraz biorąc się w garść, a raczej próbując. – Przepraszam. Już zabieram się do roboty. Zacznę od owoców – mruknęła, siląc się na krzywy uśmiech, w końcu chowając różdżkę do kieszeni spódnicy. Mimowolnie spojrzała w kierunku Floreana, czemu ich spotkania zawsze były takie dziwne, szybko jednak odwróciła wzrok, był ubrany jedynie w piżamę, zaś ona musiała się w końcu na coś przydać. Odciążyć Florence, która i tak zaczęła przygotowania jeszcze przed jej przybyciem.[bylobrzydkobedzieladnie]


my body is a cage


Ostatnio zmieniony przez Maeve Clearwater dnia 08.02.21 7:06, w całości zmieniany 1 raz
Maeve Clearwater
Maeve Clearwater
Zawód : Rebeliant, wywiadowca
Wiek : 28
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Panna
The moments of peace that we find sometimes, they aren't anything but warfare, thinly disguised.
OPCM : 22+1
UROKI : 32+4
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 5
CZARNA MAGIA : 0
ZWINNOŚĆ : 8
SPRAWNOŚĆ : 8
Genetyka : Metamorfomag

Sojusznik Zakonu Feniksa
Sojusznik Zakonu Feniksa
https://www.morsmordre.net/t6468-maeve-clearwater https://www.morsmordre.net/t6481-artemizja#165435 https://www.morsmordre.net/t12366-maeve-clearwater#380086 https://www.morsmordre.net/f434-szkocja-easter-balmoral-gajowka https://www.morsmordre.net/t6969-skrytka-bankowa-nr-1629#183139 https://www.morsmordre.net/t6512-maeve-clearwater
Re: wnętrze chaty [odnośnik]05.02.21 15:12
Każde nasze spotkanie źle się kończyło albo źle rozpoczynało. Ktoś musiał rzucić na nas fatum, jakąś nieprzyjemną klątwę, która nie pozwalała nam się spotkać w bardziej sprzyjających okolicznościach. Posłałem jej ostatnie kontrolne spojrzenie zanim się wyprostowałem i podszedłem do szafki, szukając tam czegoś do zjedzenia. – Pewnie jakieś dzieciaki przebiegały niedaleko – stwierdziłem, nie chcąc wdawać się w szczegóły tej dziwnej sytuacji. Z tego co słyszałem, Maeve brała udział w akcji w Azkabanie – mogłem się jedynie domyślać, co musiała tam przeżyć, ale po wyprawie do Kruczej Wieży byłem w stanie uwierzyć we wszystko. Również w to, że mogła słyszeć głosy w ciszy albo widzieć twarze tam, gdzie ich nie było. Takie miejsca potrafią ostro wjechać na psychikę.
No przecież nie przyszedłem nagi! – Oburzyłem się, posyłając siostrze znaczące spojrzenie, żeby nie przesadzała w swoich osądach. Owszem, nie wyglądałem może zbyt wyjściowo, ale jaki człowiek po wstaniu z łóżka od razu tak się prezentuje? – Wpadłem tylko po kanapkę, nie będę wam przeszkadzał – dodałem, wyjmując z szafki bochen chleba. Trochę był już stary, i pewnie w normalnej sytuacji bym go podsmażył, żeby zrobić z niego tost, ale już nie chciałem zbyt długo kręcić im się po kuchni.
Co pieczecie? – Wystarczyło spojrzeć na blat, żeby samemu odpowiedzieć sobie na to pytanie. – O, babeczki? – uśmiechnąłem się lekko, już myśląc o tych wszystkich pysznościach, które przyjdzie nam jutro jeść. Ukroiłem sobie dwie kromki chleba i schowałem resztę bochenka z powrotem do szafki. – Przepraszam... – mruknąłem do Maeve, bo chciałem jeszcze zajrzeć do szafki nad jej głową, która pełniła rolę mugolskiej lodówki. Zerknąłem na nią trochę zmieszany – wspomnienie pojedynku i krępującego spotkania w szpitalu wciąż było we mnie żywe – wyjmując stamtąd twaróg. Szybko posmarowałem nim chleb i byłem gotowy do wyjścia. – No, to... powodzenia. Jakbyście potrzebowały pomocy to będę tu jeszcze przez godzinkę, potem idę na wybrzeże... – odparłem, przeskakując przez chwilę spojrzeniem z Maeve na Florence i z Florence na Maeve, po czym westchnąłem cichutko i ruszyłem w stronę wyjścia z talerzem w ręku. – Mam nadzieję, że Keat pamięta o tym torcie popołudniu – rzuciłem jeszcze do siostry w progu. – I serio mówiłem o tej kawie, napisz do Herberta w tej sprawie, ja mu mogę... Nie wiem co mogę, ale coś mogę za kawę – dorzuciłem już z korytarza, ale jeszcze zawróciłem się na pięcie i – Miło było cię zobaczyć, Maeve, do zobaczenia jutro – rzuciłem, wyglądając zza framugi drzwi, po czym już kategorycznie zniknąłem im z oczu.

zt fluffy


not a perfect soldier
but a good man

Florean Fortescue
Florean Fortescue
Zawód : właściciel lodziarni
Wiek : 29
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Kawaler
Pijemy z czary istnienia
Z zamkniętymi oczami,
Złote skropiwszy jej brzegi
Własnymi gorzkimi łzami.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
wnętrze chaty - Page 2 F2XZyxO
Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t3393-florean-fortescue https://www.morsmordre.net/t3438-laverne#59673 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f278-pokatna-5-2 https://www.morsmordre.net/t4591-skrytka-bankowa-nr-854 https://www.morsmordre.net/t3439-florean-fortescue#59674
Re: wnętrze chaty [odnośnik]06.02.21 23:56
Florence daleka była od wysuwania podobnych wniosków - nie znała może Maeve zbyt dobrze, wiedziała jednak, że wszyscy tutaj ryzykowali własnym zdrowiem, zarówno fizycznym jak i psychicznym. Może i sama nie wiedziała wiele o niebezpiecznych misjach, ba, nie była nawet pewna czy sama Clearwater faktycznie należy do Zakonu, nikogo jednak nie nazwałaby wariatem. Miała co prawda wielką chęć podejścia do kobiety, by sprawdzić, czy ta nie ma przypadkiem gorączki - ale powstrzymała się, decydując się jedynie na nieco baczniejsze obserwowanie Maeve. Z daleka też byłby w stanie dostrzec, gdyby kobiecie coś dolegało, była przecież uzdrowicielką. Poza tym, postanowiła przytaknąć bratu. - Tak, możliwe że to jakieś dzieci - wzruszyła ramionami. Skupienie się na pracy powinno pomóc pannie Clearwater, przynajmniej Florence była tego zdania. Przez krótką chwilę obserwowała jeszcze swojego brata krytycznym spojrzeniem. No jeszcze tego brakowało, żeby przylazł tutaj nago! Florence będzie musiała z nim poważnie porozmawiać na temat gościnności oraz zachowania przy odwiedzających. Dorosły facet, a zachowuje się jak niepokorny nastolatek! - Tak, tak, napiszę. Paszedł mi stąd już - zawołała, bijąc go na do widzenia ścierką. Co to był w ogóle za pomysł! Cynamon i kakao, które dostała od Herberta były prezentem. Prezentem. Nie wypadało jej tak po prostu pisać do kogoś i pytać go, czy może ma na stanie trochę trudno dostępnej, drogiej i na pewno niezwykle ekskluzywnej kawy! I czy nie odstąpi jej za darmo! Prychnęła cicho na samą myśl.
- Przepraszam za niego - odezwała się jeszcze do Maeve. Co też ona sobie musiała pomyśleć. Florence bała się nawet zgadywać. Dlatego też postanowiła - w końcu - skupić się na pracy. Babeczki się w końcu same nie upieką, a przecież wszyscy na nich liczyli. - Dobrze. Umyj je, obierz i posiekaj drobno. - poinstruowała kobietę. Sama zabrała się za ciasto - w misce lądowały po kolei wszystkie składniki takie jak mąka, jajka, cukier. Ten ostatni w nieco oszczędnych ilościach, gdyby warunki były inne, Florence z pewnością sypnęłaby go szczodrzej. Już wcześniej doszła jednak do wniosku, że nie ma tego złego, co by na dobre nie wyszło. Bardziej będzie czuć nadzienie, jeśli ciasto nie będzie takie super słodkie! Jedno machnięcie różdżką i łyżka sama poleciała do góry, aby zastąpić kobietę w mieszaniu składników, podczas gdy sama Florence podeszła do piekarnika i włączyła go. Musiał się trochę nagrzać, zanim wyląduje w nim pierwsza partia wypieków. - To co, Maeve, przyznaj sie. Masz jakiegoś partnera na jutrzejsze wesele? - uniosła brwi. Nie miały zbyt wiele czasu na pogaduszki, ale hej. Kilka plotek nie zrobi przecież różnicy, a w tym cały urok wspólnego pieczenia. By sobie trochę pogadać.


What is my life?
Am I doing this right?
I just realized that I might

Not know what the hell is going on!

Florence Fortescue
Florence Fortescue
Zawód : Bezrobotna
Wiek : 27
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Panna
If you can't see anything beautiful about yourself...
Get a better mirror
Look a little closer
Stare a little longer
OPCM : 5 +2
UROKI : 4 +3
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 10
TRANSMUTACJA : 6
CZARNA MAGIA : 0
ZWINNOŚĆ : 2
SPRAWNOŚĆ : 3
Genetyka : Czarownica
wnętrze chaty - Page 2 Tumblr_p0ebmcr3Ki1wbxqk4o1_540
Neutralni
Neutralni
https://www.morsmordre.net/t3964-florence-fortescue https://www.morsmordre.net/t3969-hiacynt#76587 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f278-pokatna-5-2 https://www.morsmordre.net/t3970-florence-fortescue#76622
Re: wnętrze chaty [odnośnik]08.02.21 8:35
Ujęła szklankę w obie dłonie, by zamaskować ich drżenie. Krzyki wciąż odzywały się echem w głowie, wywołując zimny dreszcz wspinający się wzdłuż kręgosłupa, nie były już jednak tak wyraźne, ostre – cichły, rozmywając się, mieszając z kolejnymi wypowiedziami rodzeństwa Fortescue. – Tak, pewnie tak – przyznała im rację, niemrawo spoglądając w kierunku okna, choć doskonale wiedziała, że to nie były dzieci, że to jakaś kobieta, która dławiąc się od bólu i łez wzywała pomocy. Umierała w męczarniach, przygniatana przez gruzy zniszczonego wybuchem więzienia. Nie miała jednak zamiaru odrzucać pomocy, bo tak odebrała wskazanie błędnego, lecz racjonalnego wytłumaczenia – jako pomoc w zachowaniu twarzy. Upiła łyk wody, później drugi, próbując przy tym uspokoić obijające się o mostek serce, na siłę spowolnić oddech. Skinęła krótko głową, gdy krzątający się po kuchni czarodziej sam odpowiedział sobie na dopiero co zadane pytanie. Babeczki. Babeczki, o których jeszcze do niedawna myślała z lekkością i swobodą, teraz zaś – z nieodłączonym wstydem. Byle wspomnienie tego potknięcia nie położyło się cieniem na całym ich spotkaniu.
Zrobiła krok w bok, wyginając usta w ledwie zauważalnym uśmiechu, gdy Florean sięgał do szafki ponad jej głową. Nie miała zamiaru dłużej zwlekać z pomocą; odstawiła naczynie na bok, po czym odwróciła się w stronę zlewu, zakasując rękawy swetra. Ostrożnie, uważając na panoszącą się tam myjkę, ochlapała dłonie – i twarz – wodą, mając nadzieję, że w ten sposób wybudzi się z tego dziwnego stanu, wróci do świata żywych. Słuchała pogodnych, pozornie pozbawionych skrępowania wypowiedzi czarodzieja w milczeniu, odzywając się dopiero wtedy, gdy zwrócił się wprost do niej, wyglądając zza framugi drzwi; najwidoczniej nie obawiał się zbytnio ścierki dzierżonej przez Florence. – Ciebie też – odpowiedziała już spokojnie, panując nad swym głosem. I nie kłamała; ich spotkania mogły być przesiąknięte niezręcznością, cieszyła się jednak, że jest cały i zdrowy. Tym bardziej, odkąd dowiedziała się o jego przynależności do Zakonu Feniksa. – Do zobaczenia, Floreanie – dodała jeszcze, nim zajęła się myciem owoców. Krótkim ruchem różdżki nakłoniła myjkę, by zaprzestała czyszczenia filiżanek, po czym ręcznie zaczęła opłukiwać gruszki, pigwy, pomarańcze, przy okazji sprawdzając, czy żaden egzemplarz nie jest obtłuczony lub niedojrzały. – Nie ma za co przepraszać – mruknęła w stronę towarzyszki, przelotnie podchwytując jej wzrok. Kiedy już skończyła, znalazła kilka mniejszych nożyków; obrane przez nią owoce lądowały pod zaczarowanym Facere ostrzem, dzięki czemu cały proces nie zajął aż tyle czasu, ile mógłby, gdyby nie pomoc magii. – Pokrojone, teraz zabrać się za orzechy i kasztany? – upewniła się, zerkając ku wyrabiającemu się ciastu, w stronę piekarnika. Mechaniczne, powtarzalne ruchy niemalże pozwoliły zapomnieć o niedawnych omamach. Zachowywała się już naturalniej, przynajmniej do czasu, aż nie padło pytanie o partnera. Próbowała utrzymać kamienną twarz, schować się za uprzejmym uśmiechem, mimo to jej spojrzenie zdradzało ją z zakłopotaniem. – Ja? Nie wiem. Przekonam się na miejscu – odpowiedziała pozornie lekko, decydując się na – w założeniu – niewinne niedopowiedzenie. Dla niej obietnica, którą złożyli sobie z Foxem, była wiążąca. Chciała spędzić jutrzejszy wieczór w jego towarzystwie, zyskać garść kolejnych wspomnień, do których mogłaby wracać w chwilach zwątpienia. Nie wiedziała jednak, jak potoczy się sama zabawa, czy i dla niego było to takie ważne. Wolała nie wybiegać w przyszłość, nie zapeszać, tym bardziej w rozmowie z dopiero co poznaną czarownicą. – A ty, idziesz z kimś? – odwzajemniła się, zgarniając z blatu miskę z orzechami.

(:pwease:) [bylobrzydkobedzieladnie]


my body is a cage


Ostatnio zmieniony przez Maeve Clearwater dnia 14.02.21 9:19, w całości zmieniany 2 razy
Maeve Clearwater
Maeve Clearwater
Zawód : Rebeliant, wywiadowca
Wiek : 28
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Panna
The moments of peace that we find sometimes, they aren't anything but warfare, thinly disguised.
OPCM : 22+1
UROKI : 32+4
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 5
CZARNA MAGIA : 0
ZWINNOŚĆ : 8
SPRAWNOŚĆ : 8
Genetyka : Metamorfomag

Sojusznik Zakonu Feniksa
Sojusznik Zakonu Feniksa
https://www.morsmordre.net/t6468-maeve-clearwater https://www.morsmordre.net/t6481-artemizja#165435 https://www.morsmordre.net/t12366-maeve-clearwater#380086 https://www.morsmordre.net/f434-szkocja-easter-balmoral-gajowka https://www.morsmordre.net/t6969-skrytka-bankowa-nr-1629#183139 https://www.morsmordre.net/t6512-maeve-clearwater
Re: wnętrze chaty [odnośnik]10.02.21 4:18
- Niestety, chyba muszę uznać, że Florean będzie moim partnerem - Florence już dawno przestała przejmować się myśleniem pod tytułem "czy jej coś wypada". Żyli w bardzo zwariowanych, niebezpiecznych i nieprzyjemnych czasach, gdyby rwała sobie włosy z głowy nad każdą pierdołą, dziś chyba byłaby łysa. Nie był to z resztą pierwszy ślub na którym zjawiała się sama. Przez krótką chwilę myślała, czy może nie zapytać Herberta czy by z nią poszedł, uznała jednak że jednak tego nie zrobi. Nie to, że Grey był awanturnikiem czy gburem, który mógłby zepsuć imprezę, absolutnie. Byłby na pewno bardzo popularny, ze swoimi opowieściami z dalekich krajów. Bardziej chodziło o to, że Florence przejmowała się ślubnymi. Raz że w ogóle go nie znali, dwa że pomimo szczodrości gości weselnych, uczta z pewnością będzie bardziej skromna, niż gdyby ślub odbywał się w spokojniejszych czasach.
Kiedy już zabrały się za faktyczne pieczenie szło im całkiem sprawnie. Florence, jako ta zdecydowanie bardziej doświadczona, dyrygowała Maeve, przekazując jej kolejne instrukcje. Na pierwszy ogień w piekarniku wylądowały babeczki z nadzieniem gruszkowo-pigwowym. Fortescue te chciała odhaczyć jako pierwsze, bo skoro już owoce zostały obrane i posiekane, nie było sensu zostawiać ich na powietrzu by ściemniały i traciły aromat. Wszystko szło całkiem sprawnie, nakładanie ciasta do foremek, wypełnianie nadzieniem, znów ciasto na wierzch - i do pieca. Podczas pracy dookoła rósł stos brudnych misek i naczyń, zaczarowana myjka nie do końca potrafiła się wyrobić z ich czyszczeniem. Temperatura w kuchni wzrosła znacząco, a poza tym w pomieszczeniu zaczął unosić się słodki, kuszący aromat.
- Mmm... brakowało mi tego - uśmiechnęła się Florence, czując przyjemny zapach, który wzmógł się, gdy z piekarnika wyjechały właśnie babeczki z nadzieniem bananowym. Florence dużo gotowała, bo oczywiście że tak, ktoś musiał wykarmić wszystkich stałych i tymczasowych mieszkańców Jamy, ale nie zdawała sobie sprawy z tego, jak bardzo brakowało jej pieczenia. Jeszcze bardziej zatęskniła teraz także za wytwarzaniem lodów, ale do tego raczej zbyt prędko nie wróci. Mleko i owoce były dziś dużo istotniejsze pod inną formą niż jako zmiksowana, lodowa masa. - Mamy lekki poślizg czasowy, ale myślę, że się wyrobimy - dodała jeszcze Florence, poprawiając kosmyk, który wysunął się z jej koka. Mimo używania magii, i tak zdążyła się odrobinę zmęczyć. Dawno, oj dawno nie piekła aż tylu babeczek!


What is my life?
Am I doing this right?
I just realized that I might

Not know what the hell is going on!

Florence Fortescue
Florence Fortescue
Zawód : Bezrobotna
Wiek : 27
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Panna
If you can't see anything beautiful about yourself...
Get a better mirror
Look a little closer
Stare a little longer
OPCM : 5 +2
UROKI : 4 +3
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 10
TRANSMUTACJA : 6
CZARNA MAGIA : 0
ZWINNOŚĆ : 2
SPRAWNOŚĆ : 3
Genetyka : Czarownica
wnętrze chaty - Page 2 Tumblr_p0ebmcr3Ki1wbxqk4o1_540
Neutralni
Neutralni
https://www.morsmordre.net/t3964-florence-fortescue https://www.morsmordre.net/t3969-hiacynt#76587 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f278-pokatna-5-2 https://www.morsmordre.net/t3970-florence-fortescue#76622
Re: wnętrze chaty [odnośnik]11.02.21 8:11
Pokiwała niemrawo głową, nie chcąc dłużej ciągnąć tematu partnerów; nie mogła wiedzieć, na ile Florence i Florean byli zżyci, jednak na pierwszy rzut oka zdawali się mieć dobre relacje – więc z dodatkowymi towarzyszami czy bez, i tak powinni się dobrze bawić. Prawda? Patrzyła na jutrzejszą ceremonię nieco inaczej niż większość zaproszonych gości, tak przynajmniej myślała, wszak jej znajomość zarówno Alexa, jak i jego uroczej panny młodej, Idy, była pobieżna. Zawsze jednak będzie mogła zniknąć wcześniej, jeśli nie znajdzie dla siebie miejsca, choć ślub zdawał się idealną okazją do poznania zakonników lepiej. – Jak wam się tu mieszka? – zapytała, kiedy już zajęła się łupaniem orzechów, przelotnie wznosząc wzrok znad swego zajęcia na twarz niewiele starszej czarownicy. W Oazie bywała gościem, starała się pomagać jak mogła, lecz Fortescue, jako stała mieszkanka wyspy, zapewne była w stanie rzucić nowe światło na codzienność uchodźców. Po terenach osady kręciło się coraz więcej potrzebujących, niektórzy nie mieli nawet dachu nad głową.
Po orzechach i kasztanach przyszła pora na daktyle, suszone owoce; część kroił zaczarowany nóż, część ona, by przyśpieszyć przygotowanie składników na nadzienia. Florence miała wprawę, szybko uwijała się z kolejnymi etapami, bez zawahania rozlewając ciasto, dysponując zebranymi słodkościami tak, by wystarczyło na wszystkie babeczki. Nawet nie zauważyła, kiedy temperatura w kuchni wzrosła, a powietrze przesiąkło przyjemnym zapachem świeżych wypieków. Na krótką chwilę wróciła myślami do rodzinnego domu, jej matka zwykła karmić ich ciastem co niedzielę – te obrazy należały już tylko do przeszłości. – Co nam jeszcze zostało? Powidła? – dopytała, uśmiechając się lekko. I ona się zmęczyła, lecz to dobrze. Potrzebowała czegoś, by zająć ręce, oszukać niespokojny umysł. – I mam nadzieję, że poślizg nie pokrzyżuje wam planów. Pamiętam, że macie później piec tort – dodała, odnajdując wzrokiem oczy Florence. – Czy dacie radę zabrać je jutro do Kurnika, czy wpaść i pomóc? – Kiedy tak zerkała na zgromadzone na blatach wypieki, a także na blachę, która dopiero miała wylądować w piecu, zaczęła zastanawiać się, czy nie przydałaby się pomoc i z samym transportem.
Po dokończeniu przygotowań oraz doprecyzowaniu planów dotyczących dnia kolejnego, Maeve nie zwlekała z opuszczeniem Jamy; wiedziała, że dla panny Fortescue to jeszcze nie koniec atrakcji.

| zt


my body is a cage
Maeve Clearwater
Maeve Clearwater
Zawód : Rebeliant, wywiadowca
Wiek : 28
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Panna
The moments of peace that we find sometimes, they aren't anything but warfare, thinly disguised.
OPCM : 22+1
UROKI : 32+4
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 5
CZARNA MAGIA : 0
ZWINNOŚĆ : 8
SPRAWNOŚĆ : 8
Genetyka : Metamorfomag

Sojusznik Zakonu Feniksa
Sojusznik Zakonu Feniksa
https://www.morsmordre.net/t6468-maeve-clearwater https://www.morsmordre.net/t6481-artemizja#165435 https://www.morsmordre.net/t12366-maeve-clearwater#380086 https://www.morsmordre.net/f434-szkocja-easter-balmoral-gajowka https://www.morsmordre.net/t6969-skrytka-bankowa-nr-1629#183139 https://www.morsmordre.net/t6512-maeve-clearwater
Re: wnętrze chaty [odnośnik]21.02.21 22:02
- Nie jest to z pewnością Pokątna... ale podoba mi się tutaj - Oaza miała wiele plusów. Do niedawna sama Florence nie patrzyła na to w ten sposób, ale Michael otworzył jej oczy na jedną rzecz - mieszkanie tutaj było niemalże jak pobyt na wsi. Mieli tu zwierzęta gospodarskie, raczej skromne warunki. Do idealnego obrazka brakowało sporo, szczególnie wymienić należy wszechobecny ścisk oraz licznych uchodźców, którzy przewijali się wokół i przez Jamę, a także ograniczoną ilość jedzenia. Bo przecież wypad za miasto na wieś kojarzył się raczej z ciszą, spokojem i ogromną ilością łakoci, które zawsze lądowały na stole w porze obiadowej. Florence tęskniła trochę za własnym kątem, za momentami, kiedy mogłaby się po prostu zamknąć w swoim pokoju i naładować baterie w ciszy, z książką na kolanach... ale nie narzekała. Nie miała prawa narzekać, tak wiele Oaza jej ofiarowała. - Choć przyznam szczerze, jak tylko skończy się ta zawierucha, będę pierwszą, która się wyprowadzi - zaśmiała się cicho. Zajmowanie się tak zagraconym domem pełnym tłumów ludzi było... niezwykle męczące.
Może na początku szło im troszkę opornie, ale kiedy dziewczyny złapały wspólny rytm, wszystko szło już sprawnie. Każda następna babeczka wychodziła lepiej od poprzedniej. Gdyby ktoś włączył muzykę, pewnie mimowolnie wpasowałyby się ze swoimi działaniami w jej takt. - Tak, to już będą ostatnie - najprostsze nadzienia dobrze było zostawić na koniec, kiedy już powoli brakowało sił. Florence odstawiła właśnie przedostatnią blachę do wystygnięcia. Kiedy spoglądała na dziesiątki babeczek, które do tej pory upiekły, czuła niewypowiedzianą dumę. Wiedziała, że będą robić furorę na weselu. Alex co prawda nie zdradził jej dlaczego potrzebował aż tylu nadzień i dlaczego akurat takie - zapytał ją po prostu, czy da się to zrobić. Nie wahając się ani chwili odpowiedziała że tak...
I swojego słowa dotrzymała!
- Tak, jeszcze tort. Ale spokojnie, damy radę. Wzięłam na to poprawkę. Chciałam jeszcze mieć chwilę odpoczynku pomiędzy tymi sesjami wypieków. Po prostu chwilę krócej posiedzę sobie z książką - wzruszyła ramionami. Z tortem też będą musieli się sprężać, Florence planowała się wyspać. Ślęczenie do nocy nad wypiekiem nie wchodziło w grę, chciała być przytomna na weselu. - Chyba jakiś transport jest już obmyślony, ale nie znam szczegółów. - odpowiedziała, wsadzając ostatnią blachę do pieca. Florean i Keat pewnie widzieli więcej.
Maeve nie musiała już czekać, aż ciasto wyrośnie, Florka ogarnęła tę ostatnią partię. Ciepło pożegnała swoją dzisiejszą pomocnicę, życząc jej miłej reszty dnia, a potem szybko wróciła do kuchni. Trzeba było przygotować się na rundę drugą pieczeniowego szaleństwa.

zt


What is my life?
Am I doing this right?
I just realized that I might

Not know what the hell is going on!

Florence Fortescue
Florence Fortescue
Zawód : Bezrobotna
Wiek : 27
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Panna
If you can't see anything beautiful about yourself...
Get a better mirror
Look a little closer
Stare a little longer
OPCM : 5 +2
UROKI : 4 +3
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 10
TRANSMUTACJA : 6
CZARNA MAGIA : 0
ZWINNOŚĆ : 2
SPRAWNOŚĆ : 3
Genetyka : Czarownica
wnętrze chaty - Page 2 Tumblr_p0ebmcr3Ki1wbxqk4o1_540
Neutralni
Neutralni
https://www.morsmordre.net/t3964-florence-fortescue https://www.morsmordre.net/t3969-hiacynt#76587 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f278-pokatna-5-2 https://www.morsmordre.net/t3970-florence-fortescue#76622
Re: wnętrze chaty [odnośnik]19.05.21 17:18
Przed

Nie mogłem odmówić Justine. Poza tym zbyt dużo czasu spędziłem w Oazie – jeszcze chwila, a zamienię się w takiego dzikusa, że poza Oazą już nie będę w stanie funkcjonować. Najbardziej mnie zdziwiło, kiedy nie potrafiłem sobie przypomnieć, kiedy ostatnio przebywałem poza nią. Czy to było na ślubie Anthony'ego Macmillana? Czy może podczas pamiętnego wypadu do Banku Gringotta? Poprzednie miesiące zlewały mi się w jedno, w Oazie data nie miała takiego znaczenia, czy to był poniedziałek, wtorek, środa czy sobota. Każdy dzień wyglądał podobnie, szczególnie teraz, kiedy jedzenie stało się towarem deficytowym. Większość czasu... To znaczy cały wolny czas poświęcałem przygotowaniom: marynowałem jedzenie, wędziłem, suszyłem, piekłem, gotowałem. Wszystko co przynosili mi mieszkańcy Oazy i zaprzyjaźnieni sojusznicy – robiłem wszystko, żeby ich marne zasoby jedzenia przetrwały trochę dużej niż parę dni czy tygodni. Zima zbliżała się wielkimi krokami i żadne prośby nie były w stanie jej spowolnić, a razem z zimą miał nadejść brak świeżych warzyw i owoców. Poza tym starałem się regularnie chodzić na ryby, ale te pojedyncze okazy raczej zapełniały mój prywatny magazyn niż ten Oazy – tego było wciąż za mało. Koniecznie musiałem przyspieszyć budowę łodzi, bo choć pomysł pływania na otwartym może trochę mnie... przerażał, to chyba był jedynym sposobem na efektywniejsze uzupełnienie zapasów.
W każdym razie dzisiaj miałem pomóc sojusznikowi w wypełnieniu misji. Nie dość, że moja obecność na tamtych terenach była niewskazana, to jeszcze odzwyczaiłem się od chodzenia po kraju. Czułem się zestresowany, dlatego przed samym wyjściem postanowiłem rzucić na siebie zaklęcie kamuflujące, by poczuć się choć odrobinę bezpieczniej. Nie wiedziałem co mnie tam spotka. Wycelowałem w siebie różdżkę, wymawiając w myślach inkantację Zaklęcia Kameleona.


not a perfect soldier
but a good man

Florean Fortescue
Florean Fortescue
Zawód : właściciel lodziarni
Wiek : 29
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Kawaler
Pijemy z czary istnienia
Z zamkniętymi oczami,
Złote skropiwszy jej brzegi
Własnymi gorzkimi łzami.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
wnętrze chaty - Page 2 F2XZyxO
Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t3393-florean-fortescue https://www.morsmordre.net/t3438-laverne#59673 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f278-pokatna-5-2 https://www.morsmordre.net/t4591-skrytka-bankowa-nr-854 https://www.morsmordre.net/t3439-florean-fortescue#59674
Re: wnętrze chaty [odnośnik]19.05.21 17:18
The member 'Florean Fortescue' has done the following action : Rzut kością


'k100' : 79
Morsmordre
Morsmordre
Zawód : Mistrz gry
Wiek :
Czystość krwi : n/d
Stan cywilny : n/d
O Fortuna
velut Luna
statu variabilis,
semper crescis
aut decrescis...
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
wnętrze chaty - Page 2 Tumblr_lqqkf2okw61qionlvo3_500
Konta specjalne
Konta specjalne
http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/f124-woreczki-z-wsiakiewki
Re: wnętrze chaty [odnośnik]15.11.21 0:30
20 stycznia

Łudziła się, że to może trwać. Istnieć, rozwijać się, wrócić na dawne tory. Przynajmniej cześciowo. Ale nie mogło.
Niezapominajki były jej ulubionymi kwiatkami. Drobne, skromne, niepretensjonalne o wyjątkowej barwie. Lubiła też bez i słoneczniki, ale niezapominajki były jedyne w swoim rodzaju, a ich znaczenie niepowtarzalne. Chciała by pamiętał. O niej, o tym, co się przydarzyło i co między nimi było, nawet jeśli nie takie, jak powinno i nie takie, jak sobie to wyobrażali. Ona zapomniała. Najpierw, kiedy Billy wrócił do kraju, a potem, gdy zdała sobie sprawę, że jej serce biło dla niego przez te wszystkie lata. I było jej wstyd, że do uświadomienia tego potrzebowała właśnie Keatona; że to on pozwolił jej patrzeć w siebie i być silną, kiedy innych w pobliżu zabrakło. Wiele mu zawdzięczała. Wiele dla niej zrobił. I był kimś szczególnym, ale kiedy dziś spojrzała na ten rachunek zysków i strat zrozumiała, że była egoistką, prosząc go by o niej pamiętał. Bo kiedy on dawał jej wszystko, ona nie dała mu nic. A najgorsze, że odebrała mu nadzieję i szczenięcą radość, która tak ją w nim urzekła. Chwilę obracała w dłoniach gałązkę zasuszonej niezapominajki, którą dla niego zatrzymała; którą mu wysłała w tajnej, dwuznacznej wiadomości. A teraz on ją odesłał. Rozumiała ten komunikat. I wiedziała, że wcale nie chciał pamiętać. O niczym, co było z nią związane. I nie chciał mieć z nią nic wspólnego, bo nie potrafił. Napisała mu, że rozumie. I to była prawda, ale nie przestawała boleć. Ale powinna to czuć.
Do Oazy nie przybyła tylko po to. Miała tu dostarczyć naprawione ubrania i sprawdzić, czy do chatek dotarły paczki z przygotowaną przez zakonników żywnością, tak, by w najbliższych dniach nikt nie głodował. Zaszła do jego chatki, licząc na to, że go zastanie i będzie mogła ostatni raz spojrzeć na niego; mu w oczy. I przeprosić go, bo ani tamto spotkanie w Parszywym ani później w Oazie nie przyniosło nic poza głębszym żalem i smutkiem. Nie chciała tego dla niego. Zasługiwał na to, by być szczęśliwy.
Nie zastawszy go ani żadnego z pozostałych lokatorów, weszła do środka — drzwi, jak zwykle były otwarte, ale przecież zawsze służył wszystkim pomocom. Nie wiedziała nawet, czy wciąż tu sypiał, bywał odkąd wrócił. Czy w ogóle naprawdę wrócił. W części kuchennej odnalazła puszkę po kawie, włożyła do niej sakiewkę, w której była spora ilość monet. Zostawiła tu wszystko, co miała, ale nie mogła dłużej z tym zwlekać. Miał rację. To było coś, co trzeba było wreszcie doprowadzić do końca.

| zt; przekazuję Keatonowi 100pm


Here stands a man

With a bullet in his clenched right hand
Don't push him, son
For he's got the power to crush this land
Oh hear, hear him cry, boy
Hannah Moore
Hannah Moore
Zawód : Wiązacz mioteł
Wiek : 28
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Zamężna


take me back to the night we met


OPCM : 25 +8
UROKI : 15
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 10 +3
CZARNA MAGIA : 0
ZWINNOŚĆ : 15
SPRAWNOŚĆ : 5
Genetyka : Czarownica
wnętrze chaty - Page 2 0a431e1c236e666d7f7630227cddec45ce81c082
Sojusznik Zakonu Feniksa
Sojusznik Zakonu Feniksa
https://www.morsmordre.net/t5207-hannah-wright https://www.morsmordre.net/t5219-poczta-hani https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f376-irlandia-gory-derryveagh https://www.morsmordre.net/t6218-skrytka-bankowa-nr-1286 https://www.morsmordre.net/t6213-h-wright
Re: wnętrze chaty [odnośnik]18.08.22 14:00
1 Kwiecień

Nie była właściwie pewna dlaczego Florean potrzebował jej aparatu, ale nie zamierzała go o to specjalnie męczyć. To z resztą nie było tak, że jakoś potrzebowała ostatnio tego urządzenia. Było co prawda jedną z niewielu pamiątek, które udało jej się uratować z ich starego mieszkania, ale jeśli jej brat go potrzebował, nie mogła odmówić.
Kiedy zeszła na dół do części, która robiła za główne pomieszczenie w domu - chyba można by to było nazwać salonem - nikogo tam nie zastała. Jama właściwie zawsze była pełna ludzi, więc było to dość niespotykanie, ale Florence założyła że prawdopodobnie wszyscy poszli pomagać w Oazie. Tam zawsze było coś do roboty, sama Florence zamierzała za chwilę zakasać rękawy i zabrać się za gotowanie kolejnej potrawki, którą następnie zaniesie do jadłodajni stacjonującej na wyspie. Nie miała zbyt wielu składników, bała się więc trochę o smak potrawy, którą dziś zaserwuje, ale nic nie mogła na to poradzić. Ważne, żeby ludzie mieli pełne brzuchy, nawet jeśli breja którą się pożywią nie będzie wyglądać zbyt apetycznie.
Kobieta położyła więc aparat na głównym stoliku, skrobiąc przy okazji na kawałku pergaminu imię swojego brata. Zwinęła go w rulonik i położyła obok urządzenia. Po namyśle uznała, że powinna dopisać jeszcze parę słów, co też uczyniła.

Florku
Proszę, jeśli dasz radę, postaraj się nie zgubić ani nie zniszczyć aparatu. Gdy skończysz go używać, chciałabym dostać go z powrotem.

Florka


Spoglądając na urządzenie, Florence zastanowiła się chwilę. Czy powinna może sama robić użytek z aparatu? Fotografować horror, który ją otaczał? Dokumentować ich potworną codzienność dla potomnych, aby postarali się aby podobna sytuacja nigdy więcej nie miała miejsca? Brzmiało to dość głupio, w końcu przecież byli ludzie, którzy na pewno już o tym pomyśleli. Dziennikarze i reporterzy, może nawet jacyś historycy. Ale może i ona mogłaby do nich dołączyć. Musiała się nad tym zastanowić. Oczywiście o ile aparat faktycznie nadal będzie funkcjonować, kiedy Florean już skończy go używać.
Florence pokręciła głową na tę myśl i opuściła salon, kierując sie go kuchni by rozpocząć gotowanie.

zt


What is my life?
Am I doing this right?
I just realized that I might

Not know what the hell is going on!

Florence Fortescue
Florence Fortescue
Zawód : Bezrobotna
Wiek : 27
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Panna
If you can't see anything beautiful about yourself...
Get a better mirror
Look a little closer
Stare a little longer
OPCM : 5 +2
UROKI : 4 +3
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 10
TRANSMUTACJA : 6
CZARNA MAGIA : 0
ZWINNOŚĆ : 2
SPRAWNOŚĆ : 3
Genetyka : Czarownica
wnętrze chaty - Page 2 Tumblr_p0ebmcr3Ki1wbxqk4o1_540
Neutralni
Neutralni
https://www.morsmordre.net/t3964-florence-fortescue https://www.morsmordre.net/t3969-hiacynt#76587 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f278-pokatna-5-2 https://www.morsmordre.net/t3970-florence-fortescue#76622

Strona 2 z 2 Previous  1, 2

wnętrze chaty
Szybka odpowiedź
Uprawnienia

Nie możesz odpowiadać w tematach