Morsmordre :: Nieaktywni :: Sowy
Listy do Cory
AutorWiadomość
OPIS SOWY
Wypżyczona sowa nigdy nie znalazła prawowitego adresata - Mike naiwnie założył, że przebywa pod dawnym adresem, więc list został podrzucony na próg chatki Howellów.
Przeczytaj Michael Tonks, 2.04.1956
Leo,
Straciliśmy na trochę kontakt, ale piszę do Ciebie, bo z Londynu wygnanoalbo zamordowano wczoraj wszystkich mugolaków. Nie wiem, czy wieści już do Was dotarły. Jak się macie, wszystko w porządku u Ciebie i rodziny? Znam ludzi, którzy mogą Wam pomóc i miejsce, w którym będziecie bezpieczni - odezwij się, jeśli potrzebujesz pomocy.
Pozdrów Co...
Trzymajcie się, Mike
Straciliśmy na trochę kontakt, ale piszę do Ciebie, bo z Londynu wygnano
Trzymajcie się, Mike
I show not your face but your heart's desire
Przeczytaj V. Rineheart
Coro,
Świat jest ogromnie nieprzewidywalny. Każdy dzień stawia przed nami nowe wyzwania, nieoczekiwane sytuacje. Musimy stawić czoła barierom i niechcianym przeciwnościom. Zaryzykować. Zapewne zdziwi Cię ten nietypowy wstęp, ale nie mogłem inaczej. Mam nadzieję, że czytając tę korespondencję jesteś w pełni zdrowia i chowasz się w bezpiecznym schronieniu. Minęło tyle czasu...
Mam straszne wyrzuty sumienia, że zostawiłem Cię bez słowa - na tyle lat. Nie posiadam nic na swoje usprawiedliwienie, a na jakiekolwiek tłumaczenia zabrakłoby pergaminu. Mam nadzieję, że po prostu pozwolisz mi, któregoś razu uraczyć się słownymi opowieściami. Jestem w Londynie... Od niespełna trzech miesięcy próbuję poskładać wszystkie sprawy w zgrabną całość. Jak się zapewne domyślasz, nie idzie mi zbyt dobrze. Salwa niepowodzeń towarzyszy mi na każdym kroku, a ja jestem chyba coraz bardziej zmęczony. Do tego to wszystko co dzieje się teraz w kraju...
Jak już mówiłem, nie mam nic na swoje usprawiedliwienie, lecz chciałbym wiedzieć co u Ciebie, jak się masz, co robisz w życiu, gdzie mieszkasz, na co teraz patrzysz. Chciałbym się z Tobą w końcu zobaczyć i powspominać dawne czasy. Jeżeli też masz na to ochotę, daj mi znać.
Miłego dnia,Vincent
19.04.1957
Świat jest ogromnie nieprzewidywalny. Każdy dzień stawia przed nami nowe wyzwania, nieoczekiwane sytuacje. Musimy stawić czoła barierom i niechcianym przeciwnościom. Zaryzykować. Zapewne zdziwi Cię ten nietypowy wstęp, ale nie mogłem inaczej. Mam nadzieję, że czytając tę korespondencję jesteś w pełni zdrowia i chowasz się w bezpiecznym schronieniu. Minęło tyle czasu...
Mam straszne wyrzuty sumienia, że zostawiłem Cię bez słowa - na tyle lat. Nie posiadam nic na swoje usprawiedliwienie, a na jakiekolwiek tłumaczenia zabrakłoby pergaminu. Mam nadzieję, że po prostu pozwolisz mi, któregoś razu uraczyć się słownymi opowieściami. Jestem w Londynie... Od niespełna trzech miesięcy próbuję poskładać wszystkie sprawy w zgrabną całość. Jak się zapewne domyślasz, nie idzie mi zbyt dobrze. Salwa niepowodzeń towarzyszy mi na każdym kroku, a ja jestem chyba coraz bardziej zmęczony. Do tego to wszystko co dzieje się teraz w kraju...
Jak już mówiłem, nie mam nic na swoje usprawiedliwienie, lecz chciałbym wiedzieć co u Ciebie, jak się masz, co robisz w życiu, gdzie mieszkasz, na co teraz patrzysz. Chciałbym się z Tobą w końcu zobaczyć i powspominać dawne czasy. Jeżeli też masz na to ochotę, daj mi znać.
Miłego dnia,Vincent
My biggest fear is that eventually you will see me, that way I will see
myself
Vincent Rineheart
Zawód : łamacz klątw, zielarz, dostawca roślinnych ingrediencji, rebeliant
Wiek : 32
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Kawaler
Za czyim słowem podążył tak czule, że się odważył na tę
podróż groźną, rzucił wyzwanie wzburzonemu morzu?
podróż groźną, rzucił wyzwanie wzburzonemu morzu?
OPCM : 30
UROKI : 31 +6
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 0
CZARNA MAGIA : 0 +2
ZWINNOŚĆ : 5
SPRAWNOŚĆ : 6 +3
Genetyka : Czarodziej
Zakon Feniksa
Przeczytaj V. Rineheart
Coro,
Dobrze czytać, że masz się dobrze, a przede wszystkim jesteś bezpieczna. Twój leśny azyl to najlepsza rzecz jaka mogła Ci się przytrafić. Pewnie jest teraz wyjątkowo piękny – mamy przecież wiosnę. Brakuje mi świeżego, innego powietrza, bujnej roślinności, specyficznego, iglastego zapachu. Ja również tęskniłem. Nie mogę się doczekać, aby dowiedzieć się co u Ciebie, co teraz robisz, co robiłaś przez ostatnie jedenaście lat. Do tej pory nie mogę uwierzyć, że to aż tyle; że przeminęło aż tak szybko.
Pamiętam, są to mgliste wizje, lecz trafię. Porozmawiamy na nowo. Jak kiedyś. Myślę, że najszybciej uda mi się przybyć z początkiem maja. Musisz mi wybaczyć, mam jeszcze masę różnych spraw, które zaprzątają mi głowę. Dodatkowo, trochę ciężko teraz o zlecenia – muszę sam postarać się o pracę. Przywieźć Ci jakieś rzeczy? Potrzebujesz czegoś? Mam na stanie sporo roślin: młode sadzonki, zioła, nasiona bardziej wartościowych leczniczo kwiatów. Zabiorę je ze sobą, może coś sobie wybierzesz.
PS. Bardzo przyjazna sowa. Na pewno bardziej niż wiecznie niezadowolona Elidor. Dałem jej sporo przysmaków, pochłonęła je z zawrotną szybkością. Szkoda, że nie należy do Ciebie, pasujecie do siebie.
Do zobaczenia wkrótce,Vincent
20.04.1957
Dobrze czytać, że masz się dobrze, a przede wszystkim jesteś bezpieczna. Twój leśny azyl to najlepsza rzecz jaka mogła Ci się przytrafić. Pewnie jest teraz wyjątkowo piękny – mamy przecież wiosnę. Brakuje mi świeżego, innego powietrza, bujnej roślinności, specyficznego, iglastego zapachu. Ja również tęskniłem. Nie mogę się doczekać, aby dowiedzieć się co u Ciebie, co teraz robisz, co robiłaś przez ostatnie jedenaście lat. Do tej pory nie mogę uwierzyć, że to aż tyle; że przeminęło aż tak szybko.
Pamiętam, są to mgliste wizje, lecz trafię. Porozmawiamy na nowo. Jak kiedyś. Myślę, że najszybciej uda mi się przybyć z początkiem maja. Musisz mi wybaczyć, mam jeszcze masę różnych spraw, które zaprzątają mi głowę. Dodatkowo, trochę ciężko teraz o zlecenia – muszę sam postarać się o pracę. Przywieźć Ci jakieś rzeczy? Potrzebujesz czegoś? Mam na stanie sporo roślin: młode sadzonki, zioła, nasiona bardziej wartościowych leczniczo kwiatów. Zabiorę je ze sobą, może coś sobie wybierzesz.
PS. Bardzo przyjazna sowa. Na pewno bardziej niż wiecznie niezadowolona Elidor. Dałem jej sporo przysmaków, pochłonęła je z zawrotną szybkością. Szkoda, że nie należy do Ciebie, pasujecie do siebie.
Do zobaczenia wkrótce,Vincent
My biggest fear is that eventually you will see me, that way I will see
myself
Vincent Rineheart
Zawód : łamacz klątw, zielarz, dostawca roślinnych ingrediencji, rebeliant
Wiek : 32
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Kawaler
Za czyim słowem podążył tak czule, że się odważył na tę
podróż groźną, rzucił wyzwanie wzburzonemu morzu?
podróż groźną, rzucił wyzwanie wzburzonemu morzu?
OPCM : 30
UROKI : 31 +6
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 0
CZARNA MAGIA : 0 +2
ZWINNOŚĆ : 5
SPRAWNOŚĆ : 6 +3
Genetyka : Czarodziej
Zakon Feniksa
24 kwietnia '57
Droga Coro Howell, Chciałabym serdecznie panią przywitać i od razu napomnieć, że niezmiernie żałuję, że nie mogę się z panią poznać w twarzą w twarz, jednak sprawa jest nagląca, a czasy niezwykle nietypowe. Trudno jest znaleźć dobrego specjalistę, a choć mam w rodzinie osobę zajmującą się zwierzętami, to mój brat jest niestety smokologiem, a mój problem dotyczy moich dwóch małych kruszynek.
Otóż dwa tygodnie temu odwiedził mnie mójprzyja znajomy i podarował mi butelkę rumu z nieznanego źródła, jednak podejrzewam, że są to portowe sik pochodzi z brudnych uliczek portowych, których stan sanitarny pozostawia wiele do życzenia. Tak się składa,że jestem właścicielką dwóch pufków. Nie wiem jednak jak to się stało, ponieważ mieszkam zupełnie sama, ale gdy dzisiejszego ranka weszłam do kuchni, moje dwa maleństwa piły ten rum z kałuży rozlanej na podłodze. Są teraz bardzo niemrawe, w ogóle nie chcą się turlać, a jak kładę im przed nosem obierki po ziemniakach to nawet nie chcą na nie spojrzeć, a zawsze kochały obierki po ziemniakach! Kiedy jednego z nich podniosłam, wypluł na ziemię jakąś dziwną kulkę, która bardzo brzydko pachniała.
Proszę, pomocy, boję się, że to była trucizna.
Marcella M. Figg
Otóż dwa tygodnie temu odwiedził mnie mój
Proszę, pomocy, boję się, że to była trucizna.
Marcella M. Figg
nim w popiół się zmienię, będę wielkim
płomieniem
24 kwietnia '57
Droga Coro Howell, Chciałabym móc udzelić pani kolejnych informacji, jednak nie jestem w stanie. Nie mam pojęcia kiedy ta butelka spadła i ta kałuża się rozlała, ale ich futerko nie było mokre, gdy je znalazłam, spodziewam się więc, że nie chłeptały alkoholu zbyt długo.
Niestety nie mogę w żaden inny sposób się skontaktować. Nie mogę podać mojego adresu zamieszkania z pewnych przyczyn, o których nie mogę rozmawiać. Nie mogę też zabierać moich maleństw w podróż, gdyż musiałabym użyć świstoklika, a następnie sie teleportować, a to nie działało na nie najlepiej nawet jak były zdrowe. Zastosuję się do pani zaleceń i będę pisać kolejne sowy, informujące o kolejnych zmianach w zachowaniu.
Bardzo dziękuję
Marcella Figg
Niestety nie mogę w żaden inny sposób się skontaktować. Nie mogę podać mojego adresu zamieszkania z pewnych przyczyn, o których nie mogę rozmawiać. Nie mogę też zabierać moich maleństw w podróż, gdyż musiałabym użyć świstoklika, a następnie sie teleportować, a to nie działało na nie najlepiej nawet jak były zdrowe. Zastosuję się do pani zaleceń i będę pisać kolejne sowy, informujące o kolejnych zmianach w zachowaniu.
Bardzo dziękuję
Marcella Figg
nim w popiół się zmienię, będę wielkim
płomieniem
Przeczytaj Robin Hawthorne
Coro, parę ostatnich miesięcy spędziłem w szpitalu, lecz to nic, bo powoli wracam do siebie. Jestem już w swoim mieszkaniu na Nokturnie, gotowy do pracy. Powiedz, czego potrzebujesz, a postaram się wyjść na przeciw twym oczekiwaniom.
R.H.
R.H.
Robin Hawthorne
Zawód : Alchemik z powołania
Wiek : 22
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Kawaler
I have seen the moment of my greatness flicker,
And I have seen the eternal Footman hold my coat, and snicker
And in short, I was afraid.
And I have seen the eternal Footman hold my coat, and snicker
And in short, I was afraid.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Nieaktywni
Przeczytaj Robin Hawthorne
Coro, mam teraz sporo czasu, mogę zawitać do Gloucestershire. Przyniosę ci to, czego potrzebujesz.
R.H.
R.H.
Robin Hawthorne
Zawód : Alchemik z powołania
Wiek : 22
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Kawaler
I have seen the moment of my greatness flicker,
And I have seen the eternal Footman hold my coat, and snicker
And in short, I was afraid.
And I have seen the eternal Footman hold my coat, and snicker
And in short, I was afraid.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Nieaktywni
Przeczytaj Michael Tonks, 22.07.1957
Cora,
Już po pełni i czuję się jak ktoś wyrwany z głębokiego snu,ale nasze spotkanie nie było snem, prawda? W sensie mam Twój list, a on jest realny. Tuż przed pełnią nie jestem do końca sobą, ale gdy się widzieliśmy, szczególnie nie byłem do końca sobą - mam nadzieję że chyba to zauważyłaś.
Powiedziałem przedwczoraj różne rzeczynie wszystkie pamiętam, których nigdy nie powinnaś ode mnie usłyszeć. Nie mogę cofnąć swoich słów, ale przepraszam - przepraszam, że zaburzyłem Twój spokój, przepraszam, że wyrwałem Ci ten stary list i że zareagowałem w taki sposób.
Przepraszam też za tamto przed laty - tchórzliwie łudziłem się, że zapomnisz; tak jak przedwczoraj powtarzałem, że prościej będzie o mnie zapomnieć. Nie dlatego, że tak będzie łatwiej, ale dlatego, że ja też chciałbym żebyś znalazła swoją drogę, którą będziesz kroczyć w szczęściu i miłości.
A moja droga nie jest ani prosta ani szczęśliwa - wczoraj widziałaś.
Ciężko przelać mi te myśli na papier: czy może mógłbym odwiedzić Cię jutro przed domem, przeprosić osobiście? Pamiętam, co powiedziałem i że kazałaś mi odejść - więc poślij tej sówce jedno krótkie "nie", a już nie zmącę Twojego spokoju niechcianym kontaktem.
Wiem, jak to wszystko brzmi, ale nie umiem się o Ciebie nie martwićani zapomnieć - może i po ostatniej nie jesteśmy już sobie bliscy, może nigdy nie byliśmy, ale nie jesteś mi przecież obojętna obca.
Przedwczoraj nie byłem w stanie tego wyrazić ani zrozumieć, ale Twój list jest najpiękniejszą rzeczą, jaką w życiu czytałem. W przeciągu ostatnich trzech miesięcy uratowałaś mi życie - dwukrotnie. Postaram się z nim zrobić coś dobrego -i nie zapomnę o Tobie o tym wszystkim.
-->Michael
Już po pełni i czuję się jak ktoś wyrwany z głębokiego snu,
Powiedziałem przedwczoraj różne rzeczy
Przepraszam też za tamto przed laty - tchórzliwie łudziłem się, że zapomnisz; tak jak przedwczoraj powtarzałem, że prościej będzie o mnie zapomnieć. Nie dlatego, że tak będzie łatwiej, ale dlatego, że ja też chciałbym żebyś znalazła swoją drogę, którą będziesz kroczyć w szczęściu i miłości.
A moja droga nie jest ani prosta ani szczęśliwa - wczoraj widziałaś.
Ciężko przelać mi te myśli na papier: czy może mógłbym odwiedzić Cię jutro przed domem, przeprosić osobiście? Pamiętam, co powiedziałem i że kazałaś mi odejść - więc poślij tej sówce jedno krótkie "nie", a już nie zmącę Twojego spokoju niechcianym kontaktem.
Wiem, jak to wszystko brzmi, ale nie umiem się o Ciebie nie martwić
Przedwczoraj nie byłem w stanie tego wyrazić ani zrozumieć, ale Twój list jest najpiękniejszą rzeczą, jaką w życiu czytałem. W przeciągu ostatnich trzech miesięcy uratowałaś mi życie - dwukrotnie. Postaram się z nim zrobić coś dobrego -
-->Michael
I show not your face but your heart's desire
Michael zmiął kartkę, zostawił na parapecie, zapomniał o jej istnieniu - ironicznym zbiegiem okoliczności, z okna porwała ją krnąbrna sówka
Cora 22.08.1957Cora,
Czytam Twój list po raz kolejny - dotychczas zawsze mnie uspokajał. To pewnie samolubne, że go zachowałem, ale nie mogę się zdobyć na żal. Twoje słowa niosą takie ciepło, taką nadzieję, pomimo smutku. Chyba łudziłem się, że pomogą mi wykrzesać podobne uczucia z samego siebie, ale na próżno. Nie potrafię się zdobyć na nadzieję, chociaż wiem, że Justine prawdopodobnie jeszcze żyje, że jest dla nich zbyt cenna aby przepuścili taką okazję. Czuję tylko gniew na myśl o tym, co jej robią - obezwładniającą złość, jakiej nie przeżyłem jeszcze nigdy i jakiej czuć nie powinienem.
Poddałem się dziś rano, przemieniłem w potwora poza pełnią (tuż po pełni, ale za dnia) - a może zawsze byłem potworem. Przy kimś, kogo nigdy nie chciałbym skrzywdzić. Powinienem się uspokoić.
Ale nie chcę. Jestem wściekły, na nich, na siebie, na cały świat i w sumie chcę pielęgnować ten gniew, rozniecić go w odpowiednim momencie, skąpać we krwi wszystkich, którzy podnieśli rękę na Justine.
Jak to o mnie świadczy? Nienawidzę ich, ale chyba najbardziej nienawidzę teraz siebie - i chyba jestem cholernie samotny, ale w przeciwieństwie do Ciebie, nie umiem już znaleźć w sobie ciepła.
-->.
Czytam Twój list po raz kolejny - dotychczas zawsze mnie uspokajał. To pewnie samolubne, że go zachowałem, ale nie mogę się zdobyć na żal. Twoje słowa niosą takie ciepło, taką nadzieję, pomimo smutku. Chyba łudziłem się, że pomogą mi wykrzesać podobne uczucia z samego siebie, ale na próżno. Nie potrafię się zdobyć na nadzieję, chociaż wiem, że Justine prawdopodobnie jeszcze żyje, że jest dla nich zbyt cenna aby przepuścili taką okazję. Czuję tylko gniew na myśl o tym, co jej robią - obezwładniającą złość, jakiej nie przeżyłem jeszcze nigdy i jakiej czuć nie powinienem.
Poddałem się dziś rano, przemieniłem w potwora poza pełnią (tuż po pełni, ale za dnia) - a może zawsze byłem potworem. Przy kimś, kogo nigdy nie chciałbym skrzywdzić. Powinienem się uspokoić.
Ale nie chcę. Jestem wściekły, na nich, na siebie, na cały świat i w sumie chcę pielęgnować ten gniew, rozniecić go w odpowiednim momencie, skąpać we krwi wszystkich, którzy podnieśli rękę na Justine.
Jak to o mnie świadczy? Nienawidzę ich, ale chyba najbardziej nienawidzę teraz siebie - i chyba jestem cholernie samotny, ale w przeciwieństwie do Ciebie, nie umiem już znaleźć w sobie ciepła.
-->.
I show not your face but your heart's desire
Przeczytaj 1.10.1957
Cora,
Przepraszam, że we wrześniu tak zniknąłem.
Moja rodzina jest już w k o m p l e c i e - rozumiesz? Opowiem osobiście. Kamień spadł mi z sercatylko czasem widzę i słyszę rzeczy, których nie ma.
Wtedy na pla
Dzięku
Mógłbym Cię odwiedzić?
-->Mike
Przepraszam, że we wrześniu tak zniknąłem.
Moja rodzina jest już w k o m p l e c i e - rozumiesz? Opowiem osobiście. Kamień spadł mi z serca
Mógłbym Cię odwiedzić?
-->Mike
I show not your face but your heart's desire
Przeczytaj październik 1957
Moja Miła, Mijają dni, miesiące… a ja zastanawiam się, jak się miewasz? Czy wszystko u Ciebie w porządku? Ostatnimi czasy wracam wspomnieniami do słodyczy wspólnie spędzonych dni, są dla mnie one ratunkiem od tego całego zła, które trawi rzeczywistość. Jeśli potrzebujesz jakiejkolwiek pomocy, proszę, napisz do mnie. Daj znak, że przeżyłaś to… wszystko. Martwię się, a me serce drży na myśl, że mogłoby Ci się coś stać. Jesteś mi przyjaciółką, wiesz o tym, a ja o przyjaciołach nie zapominam.
Ściskam,
Twoja Sysia
[do listu zostało dołączone piórko egzotycznego ptaka]
Listy do Cory
Szybka odpowiedź
Morsmordre :: Nieaktywni :: Sowy