Virginia Macmillan
AutorWiadomość
Wartość żywotności postaci: 207
żywotność | zabronione | kara | wartość |
81-90% | brak | -5 | 167 - 186 |
71-80% | brak | -10 | 146 - 166 |
61-70% | brak | -15 | 126 - 145 |
51-60% | potężne ciosy w walce wręcz | -20 | 105 - 125 |
41-50% | silne ciosy w walce wręcz | -30 | 84 - 104 |
31-40% | kontratak, blokowanie ciosów w walce wręcz | -40 | 64 - 83 |
21-30% | uniki, legilimencja, zaklęcia z ST > 90 | -50 | 43 - 63 |
≤ 20% | teleportacja (nawet po ustaniu zagrożenia), oklumencja, metamorfomagia, animagia, odskoki w walce wręcz | -60 | ≤ 42 |
10 PŻ | Postać odczuwa skrajne wycieńczenie i musi natychmiast otrzymać pomoc uzdrowiciela, inaczej wkrótce będzie nieprzytomna (3 tury). | -70 | 1 - 10 |
0 | Utrata przytomności |
Samson Puchalski
Samson Puchalski, znany również jako Sam Puch, jest dziesięcioletnim puszczykiem uralskim - dużą, silną sową, aktywną zarówno w dzień jak i w nocy. Gin otrzymała go od Tony'ego, kiedy on podróżował po Europie, a ona zaczęła chodzić do Hogwartu, zajmuje więc w jej sercu specjalne miejsce. Był ich łącznikiem.
Z usposobienia jest absolutnym przeciwieństwem Gin: zazwyczaj zaspaną ostoją spokoju, cichą i bezproblemową. Mimo swoich gabarytów, łatwo go przeoczyć albo uznać za element wystroju wnętrza niż żywą istotę.
Sam Puch potrafi być jednak groźny - jest mocno przywiązany do Gin i zdarzyło mu się przepędzać obcych z jej pokoju lub stawać w jej obronie. Biada wszystkim, którzy znaleźliby się wtedy w zasięgu jego szponów.
Z usposobienia jest absolutnym przeciwieństwem Gin: zazwyczaj zaspaną ostoją spokoju, cichą i bezproblemową. Mimo swoich gabarytów, łatwo go przeoczyć albo uznać za element wystroju wnętrza niż żywą istotę.
Sam Puch potrafi być jednak groźny - jest mocno przywiązany do Gin i zdarzyło mu się przepędzać obcych z jej pokoju lub stawać w jej obronie. Biada wszystkim, którzy znaleźliby się wtedy w zasięgu jego szponów.
Whisky
Gniada klacz należąca do rodu Macmillan. Jest ulubienicą Gin i to zwykle na jej grzbiecie panna Macmillan przemierza wrzosowiska.
Whisky uwielbia galop, jest niepłochliwa i ma wyjątkowo łagodny temperament. Niestraszne są jej strome zbocza, przeszkody ani kamienisty teren. Wymarzona towarzyszka szalonych wojaży Gin.
Whisky uwielbia galop, jest niepłochliwa i ma wyjątkowo łagodny temperament. Niestraszne są jej strome zbocza, przeszkody ani kamienisty teren. Wymarzona towarzyszka szalonych wojaży Gin.
Różdżka
Pierwsza różdżka Gin, którą posługuje się po dziś dzień, jest dość giętka, wykonana z drewna kempasowego o długości 10¾ cala. Jej rdzeń stanowi pióro znikacza. Prócz spiralnych żłobień nie jest obdarzona żadnymi ozdobnymi akcentami.
Baletki i przybory gimnastyczne
Posiada ich pokaźną ilość. Choć na długi czas zawiesiła lekcje tańca klasycznego, to wygodnych strojów do ćwiczeń i tańca ma pół szafy. Baletki zaś nadal zużywa z niezmienną częstotliwością, ponieważ tańczy dużo dla własnej przyjemności. Od niedawna znów przychodzi do niej nauczycielka baletu.
Szkatułka z listami
Skrzętnie ukrywana przez Gin cała jej dotychczasowa korespondencja. Znajdują się w niej zarówno krótkie liściki od przyjaciółek, jak i obszerniejsze listy od Anthony'ego z dalekich podróży.
Księgi dotyczące magii leczniczej
Księgi, do których sięga do tej pory - większość dotyczy magii leczniczej i chorób genetycznych. Część z nich dawno temu pożyczyła od Archibalda i zapomniała oddać... ale są u niej bezpieczne!
Kuferek z pamiątkami
Ukryty pod łóżkiem. Można w nim znaleźć dosłownie wszystko: piórka z każdego chyba rodzaju, zasuszone kwiaty i listki, skręconą spiralnie gałązkę, kolorowe kamyki, muszelki o przeróżnych kształtach, pojedyncze kolczyki, które nigdy nie znalazły pary, splątane łańcuszki, kawałki sznurków, czy pojedynczy włos testrala, rozbitą, porcelanową filiżankę i czerwoną wstążkę od uroków. Gin jest dość sentymentalną osobą i ma tendencję do gromadzenia tego typu przedmiotów, które inni zapewne wzięliby za śmieci. Dla niej, każdy z tych skarbów ma duże znaczenie.
Puchońskie gadżety
Między innymi jej szkolny mundurek, czy puchoński szalik (ten w sumie często wciąż zakłada jak robi się chłodniej)... Nie miała serca ich wyrzucać, więc stały się kolejnym z jej skarbów.
[bylobrzydkobedzieladnie]
Ostatnio zmieniony przez Virginia Macmillan dnia 29.09.21 12:51, w całości zmieniany 2 razy
Virginia Macmillan
Zawód : nieoficjalna sanitariuszka Macmillanów
Wiek : 22
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Panna
I will ride,
I will fly,
Chase the wind
And touch the sky
I will fly,
Chase the wind
And touch the sky
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Nieaktywni
14.04. | Ria Weasley | Ottery St. Catchpole
Jednak szybko wyprostowała się już jak należy.
- Dzisiaj mamy przed sobą ważną misję - powiedziała do klaczy poważnie. - Jestem dzielnym rycerzem, sir Virgilem z Puddlemere. Zmuszony rozkazem swej pięknej królowej, musiałem opuścić ją i zamek zaatakowany przez potężnego czarnoksiężnika. Ty jesteś najszybszym magicznym wierzchowcem w królestwie i jednym susem potrafisz pokonać kilka mil, ale przed nami daleka droga, Whisky. Naszym zadaniem jest przemierzyć wyspy w poszukiwaniu... - tutaj się zamyśliła na moment. - W poszukiwaniu niezwykłej czarownicy. Tylko ona jest w stanie zmierzyć się z czarnoksiężnikiem i go pokonać! - zakończyła, przechylając się w bok, by oderwać z mijanego krzewu suchą gałąź. Sprawnie ją oczyściła zamieniając w prawie prosty kijek. To znaczy nie kijek, tylko w miecz oczywiście. Uniosła go nad głowę.
- Do dzieła! - krzyknęła.
- Dzisiaj mamy przed sobą ważną misję - powiedziała do klaczy poważnie. - Jestem dzielnym rycerzem, sir Virgilem z Puddlemere. Zmuszony rozkazem swej pięknej królowej, musiałem opuścić ją i zamek zaatakowany przez potężnego czarnoksiężnika. Ty jesteś najszybszym magicznym wierzchowcem w królestwie i jednym susem potrafisz pokonać kilka mil, ale przed nami daleka droga, Whisky. Naszym zadaniem jest przemierzyć wyspy w poszukiwaniu... - tutaj się zamyśliła na moment. - W poszukiwaniu niezwykłej czarownicy. Tylko ona jest w stanie zmierzyć się z czarnoksiężnikiem i go pokonać! - zakończyła, przechylając się w bok, by oderwać z mijanego krzewu suchą gałąź. Sprawnie ją oczyściła zamieniając w prawie prosty kijek. To znaczy nie kijek, tylko w miecz oczywiście. Uniosła go nad głowę.
- Do dzieła! - krzyknęła.
17.04. | Constantine Ollivander | Dwór w Puddlemere
Przewracała się w łóżku z boku na bok nie mogąc zasnąć, a z tyłu głowy słyszała wciąż strofujący głos matki: "powinnaś się wyspać, młoda damo, żeby nie mieć potem sińców pod oczami, szarej cery i bezmyślnego spojrzenia". Na to ostatnie i tak już nic nie poradzi. Pewnie wyjdzie na totalną ignorantkę, albo wręcz przeciwnie: za bardzo będzie się ekscytować. Albo zapadnie między nimi taka niezręczna cisza i będzie nie do wytrzymania... Albo wręcz przeciwnie - Gin rozgada się o jakichś pierdołach i... ech, nie powinna nawet w myślach używać słowa "pierdoły", potem palnie coś w tym guście podczas rozmowy. Jeśli taka w ogóle się między nimi wywiąże. Uch!
Przycisnęła poduszkę do twarzy i zawarczała w nią zirytowana.
Miała wrażenie, że jak w końcu udało jej się na chwilę odpłynąć myślami i zasnąć, to już nastał świt, a potem godzina za godziną i minuta za minutą zaczęły pędzić i zbliżać się niebezpiecznie do dwunastej.
Przycisnęła poduszkę do twarzy i zawarczała w nią zirytowana.
Miała wrażenie, że jak w końcu udało jej się na chwilę odpłynąć myślami i zasnąć, to już nastał świt, a potem godzina za godziną i minuta za minutą zaczęły pędzić i zbliżać się niebezpiecznie do dwunastej.
10.05. | Constantine Ollivander | Dwór w Puddlemere
- Chodź, chodź! Już się zaczyna! - zaszczebiotała radośnie jednocześnie wirując wokół Constantina i prowadząc go w stronę kornwalijskich mokradeł. Tak, potrafiła tak - to była jedna z jej unikatowych, czarodziejskich mocy. (...)
- Moczary są niesamowite, na pewno ci się spodobają - szczebiotała dalej - kuzyni kiedyś chcieli mnie straszyć opowieściami o jakimś duchu, który we mgle zwodzi każdego, kto się na nie zapuszcza, ale ja je przemierzyłam kilkadziesiąt razy wzdłuż i wszerz i żadnego ducha nie spotkałam.
(...) Doskonale znała drogę, poza tym narzuciła dość szybkie tempo marszu, więc zjawili się na miejscu docelowym chyba jako pierwsi. Teraz i tak musieli czekać na pozostałych uczestników zabawy, ale Gin zupełnie to nie przeszkadzało - dreptała w miejscu albo prowadziła Constantina kawałek dalej, żeby opowiedzieć mu historię złamanej brzozy i że kiedyś w mętnej wodzie, o tam, niedaleko, widziała druzgotki.
- Moczary są niesamowite, na pewno ci się spodobają - szczebiotała dalej - kuzyni kiedyś chcieli mnie straszyć opowieściami o jakimś duchu, który we mgle zwodzi każdego, kto się na nie zapuszcza, ale ja je przemierzyłam kilkadziesiąt razy wzdłuż i wszerz i żadnego ducha nie spotkałam.
(...) Doskonale znała drogę, poza tym narzuciła dość szybkie tempo marszu, więc zjawili się na miejscu docelowym chyba jako pierwsi. Teraz i tak musieli czekać na pozostałych uczestników zabawy, ale Gin zupełnie to nie przeszkadzało - dreptała w miejscu albo prowadziła Constantina kawałek dalej, żeby opowiedzieć mu historię złamanej brzozy i że kiedyś w mętnej wodzie, o tam, niedaleko, widziała druzgotki.
KIEDY? | KTO? | GDZIE?
OPIS
[bylobrzydkobedzieladnie]
chase the wind
Virginia Macmillan
Zawód : nieoficjalna sanitariuszka Macmillanów
Wiek : 22
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Panna
I will ride,
I will fly,
Chase the wind
And touch the sky
I will fly,
Chase the wind
And touch the sky
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Nieaktywni
8.07. | Gwendolyn Grey | Dwór w Puddlemere
Przez kilka dni był spokój i nikt nie wracał do tematu, chociaż matka wyraźnie była obrażona nim nie wymyśliła sobie tego - lekcji kaligrafii.
- To zupełnie bezsensowne! Przecież potrafię pisać! - fuknęła jak tylko usłyszała o tym koszmarnym pomyśle.
- Jak dirikrak pazurem, owszem - odparła spokojnie rodzicielka. - Co sobie pomyślą lordowie, jak któremuś odpiszesz w ten sposób? Charakter pisma dużo mówi o właścicielu, a to co sobą reprezentuje twój, jest nie do przyjęcia - oświadczyła, na co Gin zrobiła minę. Matka zmarszczyła brwi w naganie i kontynuowała:
- Kaligrafia to sztuka estetycznego i starannego pisania, dodatkowo nauczy cię cierpliwości i dokładności, czyli przymiotów każdej szanującej się damy.
- To zupełnie bezsensowne! Przecież potrafię pisać! - fuknęła jak tylko usłyszała o tym koszmarnym pomyśle.
- Jak dirikrak pazurem, owszem - odparła spokojnie rodzicielka. - Co sobie pomyślą lordowie, jak któremuś odpiszesz w ten sposób? Charakter pisma dużo mówi o właścicielu, a to co sobą reprezentuje twój, jest nie do przyjęcia - oświadczyła, na co Gin zrobiła minę. Matka zmarszczyła brwi w naganie i kontynuowała:
- Kaligrafia to sztuka estetycznego i starannego pisania, dodatkowo nauczy cię cierpliwości i dokładności, czyli przymiotów każdej szanującej się damy.
11.08. | Anthony Macmillan | Dwór w Puddlemere
Nachyliła się nad nim zastanawiając nad zaklęciem, które należy użyć, kiedy zadał pytanie. Czy uda jej się go załatać?
- To poważna rana, Tony - odparła rzeczowym tonem. - Zadało ci ją jakieś jadowite zwierzę lub roślina...? - zapytała w zamyśleniu, po czym przeniosła pytające spojrzenie na Anthony'ego czekając na jego reakcję. - Jeśli to było coś jadowitego, to jedynym ratunkiem może się okazać amputacja - dodała po chwili ponurym tonem, po którym nastąpiła cisza dla zbudowania napięcia, ale długo i tak nie wytrzymała i zachichotała cicho. - Żartuję - uspokoiła go czym prędzej i uśmiechnęła się do niego wesoło, chciała go tylko rozbawić.
- To poważna rana, Tony - odparła rzeczowym tonem. - Zadało ci ją jakieś jadowite zwierzę lub roślina...? - zapytała w zamyśleniu, po czym przeniosła pytające spojrzenie na Anthony'ego czekając na jego reakcję. - Jeśli to było coś jadowitego, to jedynym ratunkiem może się okazać amputacja - dodała po chwili ponurym tonem, po którym nastąpiła cisza dla zbudowania napięcia, ale długo i tak nie wytrzymała i zachichotała cicho. - Żartuję - uspokoiła go czym prędzej i uśmiechnęła się do niego wesoło, chciała go tylko rozbawić.
27.08. | Gwendolyn Grey | Dwór w Puddlemere
...
KIEDY? | KTO? | GDZIE?
OPIS
[bylobrzydkobedzieladnie]
chase the wind
Virginia Macmillan
Zawód : nieoficjalna sanitariuszka Macmillanów
Wiek : 22
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Panna
I will ride,
I will fly,
Chase the wind
And touch the sky
I will fly,
Chase the wind
And touch the sky
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Nieaktywni
KIEDY? | KTO? | GDZIE?
OPIS
21.11.1957 | Anthony Macmillan, Prudence Macmillan | Dwór w Puddlemere
Gin (...) spojrzała na kuzynkę z wciąż szeroko otwartymi oczami.
- Ol...brzym? - powtórzyła powoli wpatrując się w Pru z niedowierzaniem. - Prawdziwy... olbrzym? - nie potrafiła sobie tego nawet wyobrazić! Siedziała tu zamknięta w dworku tak długo... a i bez zakazu wychodzenia poza granice posiadłości raczej nie łatwo było spotkać te stworzenia, więc... jak?
- Przeżyłaś starcie z prawdziwym... olbrzymem? - powtarzała to jedno słowo tak, jak gdyby miała z nim trudność. Prawda była jednak taka, że wciąż nie mogła w to uwierzyć. - Gdzie? Jak to się stało? - wyrzuciła z siebie kolejne pytania.
- Ol...brzym? - powtórzyła powoli wpatrując się w Pru z niedowierzaniem. - Prawdziwy... olbrzym? - nie potrafiła sobie tego nawet wyobrazić! Siedziała tu zamknięta w dworku tak długo... a i bez zakazu wychodzenia poza granice posiadłości raczej nie łatwo było spotkać te stworzenia, więc... jak?
- Przeżyłaś starcie z prawdziwym... olbrzymem? - powtarzała to jedno słowo tak, jak gdyby miała z nim trudność. Prawda była jednak taka, że wciąż nie mogła w to uwierzyć. - Gdzie? Jak to się stało? - wyrzuciła z siebie kolejne pytania.
25.12.1957 | Anthony Macmillan, Prudence Macmillan | Dwór w Puddlemere
Przy schodach prowadzących na parter nawet się nie zawahała, tylko wskoczyła na zdobioną balustradę i zjechała po niej, jakby znów miała sześć lat. Dobrze, że matka tego nie widziała...
- Tony! Pru! - zawołała wesoło, gdy tylko ich dostrzegła. - Co za cudowny dzień, prawda? Wszyscy znów razem! - zaszczebiotała i wykonała kolejny piruet. - Czujecie ten cudowny zapach pomarańczy? - zagadnęła ich wciąż z szerokim uśmiechem na twarzy nie zważając na ich grobowe miny.
- Tony! Pru! - zawołała wesoło, gdy tylko ich dostrzegła. - Co za cudowny dzień, prawda? Wszyscy znów razem! - zaszczebiotała i wykonała kolejny piruet. - Czujecie ten cudowny zapach pomarańczy? - zagadnęła ich wciąż z szerokim uśmiechem na twarzy nie zważając na ich grobowe miny.
29.12.1957 | Anthony Macmillan | Loch Ness
(nierozliczony)
- Tony... - tym razem jęknęła na wpół płaczliwie. Miała ochotę na niego nawrzeszczeć, że jak mógł się doprowadzić do takiego stanu i jak mógł wezwać ją. Nie musiała nawet oglądać go z bliska - potrzebował fachowej pomocy uzdrowiciela, albo najlepiej całego zastępu uzdrowicieli, a nie... a nie jej. Zadygotała z przerażenia, poczuła jak serce podchodzi jej do samego gardła. Jak miała mu pomóc? Jak?! Ona jedna? Tutaj?
- T-tony, co-coś t-ty zrobił...? - zapytała płaczliwie, ale wreszcie zmusiła swoje stopy do ruszenia z miejsca. - D-dlaczego... P-przecież ja... - jąkała przez ściśnięte gardło czując jak w jej oczach wzbierają łzy i nic nie może na nie poradzić.
- Tony... - tym razem jęknęła na wpół płaczliwie. Miała ochotę na niego nawrzeszczeć, że jak mógł się doprowadzić do takiego stanu i jak mógł wezwać ją. Nie musiała nawet oglądać go z bliska - potrzebował fachowej pomocy uzdrowiciela, albo najlepiej całego zastępu uzdrowicieli, a nie... a nie jej. Zadygotała z przerażenia, poczuła jak serce podchodzi jej do samego gardła. Jak miała mu pomóc? Jak?! Ona jedna? Tutaj?
- T-tony, co-coś t-ty zrobił...? - zapytała płaczliwie, ale wreszcie zmusiła swoje stopy do ruszenia z miejsca. - D-dlaczego... P-przecież ja... - jąkała przez ściśnięte gardło czując jak w jej oczach wzbierają łzy i nic nie może na nie poradzić.
[bylobrzydkobedzieladnie]
chase the wind
Virginia Macmillan
Zawód : nieoficjalna sanitariuszka Macmillanów
Wiek : 22
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Panna
I will ride,
I will fly,
Chase the wind
And touch the sky
I will fly,
Chase the wind
And touch the sky
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Nieaktywni
19/20.01. | Roselyn Wright, Ollie Marlowe | Taunton
W mieście panował chaos w czystej postaci. Ludzie biegali jakby bez ładu, często przestraszeni i ranni, część budynków wyglądała jakby oberwała Bombardą, ktoś wołał o pomoc, ktoś inny krzyczał, a Gin stanęła jak wryta i oszołomiona nie wiedziała co ma począć ani gdzie się udać. Gdyby jeszcze był z nią Tony...
23.01. | Isaiah Greengrass | Ślub Isabelli w Dolinie Godryka
OPIS
KIEDY | Z KIM | GDZIE
OPIS
KIEDY | Z KIM | GDZIE
OPIS
[bylobrzydkobedzieladnie]
chase the wind
Virginia Macmillan
Zawód : nieoficjalna sanitariuszka Macmillanów
Wiek : 22
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Panna
I will ride,
I will fly,
Chase the wind
And touch the sky
I will fly,
Chase the wind
And touch the sky
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Nieaktywni
Virginia Macmillan
Szybka odpowiedź