Kuchnia
AutorWiadomość
Kuchnia
Niewielka, ciemna i nawet nie oddzielona od reszty mieszkania jakąkolwiek ścianą. Podłoga pokryta jest dębowymi panelami, dokładnie tymi samymi, które rozłożone są w pokoju głównym, a sprzęty użytku codziennego ograniczone są do minimum, bo większość czynności i tak wykonuje się z pomocą magii. Jedynym elementem, który faktycznie w jakiś sposób rozgranicza od siebie te dwa pomieszczenia, jest piec - bardzo stary i bardzo wysłużony, ale wciąż działający. Tuż obok wklejony stoi stół, a przy nim dwa ciemne krzesła.
we're all killers
we've all killed parts of ourselves
to survive
we've all killed parts of ourselves
to survive
Można powiedzieć, że przez ostatnie miesiące Hjalmar zdołał się w mniejszym lub większym stopniu zadomowić na Nokturnie. To zadziwiające jak szybko dzieci potrafiły się dostosować do nowych warunków w jakich przyszło im funkcjonować. No ostatnio miał trochę gorszy czas, bo o ile nadal mógł w miarę swobodnie przemieszczać się po Nokturnie, tak poza nim już nie było tak kolorowo. Już od jakiegoś czasu musiał odłożyć wizyty w porcie, co było mu bardzo nie w smak. Widok statków dobijających do brzegu w pewien sposób go uspokajał.
Dzisiejszy dzień tak naprawdę młody Goyle mógł włożyć do szufladki z etykietką „do bani”. Nie dość, że dzień sam z siebie dłużył mu się niemiłosiernie to jeszcze wieczorem rozszalała się burza, która ciągle kręciła się nad Londynem i nie zamierzała odpłynąć gdzie indziej.
Przez ostatnie miesiące Hjalmar w pewnym stopniu zdołał zapanować nad swoim lękiem przed nawałnicą i grzmotami, ale wciąż czuł się nieswojo. Cały wieczór kręcił się po domu nie mogąc sobie znaleźć miejsca, a później nawet nie próbował kłaść się do łóżka. Po co, skoro wiedział, że sen i tak nie przyjdzie?
Zamiast tego zajrzał najpierw do swojej sypialni i zgarnął ze stolika przy łóżku wyświechtany tomik z nordyckimi mitami, który wcześniej należał do Eir, parę skrawków pergaminu i ołówek. Potem przeszedł do biblioteczki i wybrał sobie jakąś książkę na chybił trafił, po czym w końcu zamelinował się w kuchni. Odłożył zaczytaną książkę na bok. Jak na razie nie próbował jej czytać, czasem przeglądał strony bez większego celu, ale raczej traktował ją jak talizman. Zamiast tego otworzył książkę z biblioteczki Yany, która zdawała się traktować o podstawach numerologii. Wiele z terminów użytych w tekście było dla chłopca tajemnicą, ale to wcale go nie zniechęcało. Może liczył na to, że tak szybciej czas upłynie? Bezwiednie, bez żadnych przemyśleń zaczął sobie nawet rysować na kawałku pergaminu na zmianę runy z cyframi. Gdyby ktoś zechciał zerknąć na jego bazgroły mógłby zauważyć, że najczęściej pojawiała się runa Hagal i cyfra osiem. Co jakiś czas też widać było, że ołówek mu się ześlizgnął przy rysowaniu kolejnych znaków. Był już trochę zmęczony, co pewnie było widać również po jego twarzy.
Wróciła późno. Ciemny płaszcz z czarnego lisa już dawno został odwieszony do szafy, nie ciążył na drewnianym wieszaku blisko wejścia, robiło się cieplej, stabilniej na zewnątrz i pewne aspekty życia ulegały płynnym zmianom. Poruszanie się po Nokturnie wciąż nie należało do czynności wykonywanych z chęcią, ale musiała to robić, jeśli chciała kontynuować swoje prace związane z lustrem.
Zapach nowych pergaminów wydostała się z torby cieniutkim strumykiem, który ledwo wychynął zza krawędzi, rozszerzał się jak pawi ogon i otulał szyję kobiety szorstkim aromatem ściętego i prasowanego drewna. Tusz, choć szczelnie zamknięty i obłożony elastyczną taśmą, usiłował dorównać kompanowi i przez upuszczoną kroplę zagrabić uwagę swojej nowej właścicielki. Pióra okazały się wyjątkowo neutralne wobec zaistniałej sytuacji – zmiana pani nie wywarła na nich zbyt dużego wpływu. Część z tego, co niosła w ciężkiej, skórzanej torbie, wcale nie miała należeć do niej, a do pewnego chłopca, którego Yana zdecydowała się wziąć pod swoje skrzydła i zapewnić mu życie lepsze niż tułaczkę po pustych, śmierdzących wojną ulicach Londynu. Zauważyła już wcześniej, że podobało mu się poświęcanie czasu na rysowanie run i poznawanie tego, co chowało się w tym domu – nie miała mu nic do zarzucenia, groźniejsze księgi chowała w sypialni Bonnarda, którą zawsze zamykała na klucz. Robił to przeważnie w czasie gorszej pogody, ale to też w nim ceniła – szukał sobie zajęcia w każdych okolicznościach, dopasowywał się do nich, nigdy się nie nudził. I dzisiaj, jak okazało się, gdy boso stała już w progu salonu, niesprzyjająca aura zamknęła Hjalla w potrzasku. Uśmiechnęła się kątem ust i przeszła bliżej kuchni, zaraz siadając tuż przy nim. Gdzieś w tle słychać było grzmoty, burza krążyła nad centralną częścią Londynu od jakiegoś czasu, ale Dolohov zdawało się, że jest coraz bliżej samego Nokturnu. Pozostało im tylko czekać na to, aż w oknach błyśnie pierwszy piorun i rozłupie dachówki poukładane skrupulatnie na starych dachach tkniętych i tak promieniami zaklęć.
– Nie znam tej runy – powiedziała cicho, sądząc, że głośniejszy ton wyrwałby go niepotrzebnie z półsnu, w który wpadał, gdy krzesło, na którym siadała, lekko zaskrzypiało. Nie wiedziała, dlaczego nie spał – czekał na nią? Runy zajęły go mocniej, niż sądziła, że były w stanie? – I, och… Christolus i jego „Wieloświat liczb”. Ambitna lektura na noc. Zainteresowała cię? – wzięła do dłoni tom świadczący o liczbach w najszerszym kontekście, jaki znała, i odchyliła tytułową stronę, za chwilę przewinęła jeszcze kilka kolejnych. – Osiem oznacza wewnętrzną siłę i pewność siebie – palcem lekko dotknęła pergaminu, na którym narysowane były dwa brzuszki zawinięte na środku pętlą. – Ale oznacza też przyczynę i skutek, dobro i zło w ciągłej walce, decyzje i ich konsekwencje. Dlaczego wybrałeś akurat ją?
Wierzyła w to, że dzieci, jak nikt inny, ufały własnym instynktom, a te zdawały się zawsze je przed czymś ostrzegać i chronić.
Zapach nowych pergaminów wydostała się z torby cieniutkim strumykiem, który ledwo wychynął zza krawędzi, rozszerzał się jak pawi ogon i otulał szyję kobiety szorstkim aromatem ściętego i prasowanego drewna. Tusz, choć szczelnie zamknięty i obłożony elastyczną taśmą, usiłował dorównać kompanowi i przez upuszczoną kroplę zagrabić uwagę swojej nowej właścicielki. Pióra okazały się wyjątkowo neutralne wobec zaistniałej sytuacji – zmiana pani nie wywarła na nich zbyt dużego wpływu. Część z tego, co niosła w ciężkiej, skórzanej torbie, wcale nie miała należeć do niej, a do pewnego chłopca, którego Yana zdecydowała się wziąć pod swoje skrzydła i zapewnić mu życie lepsze niż tułaczkę po pustych, śmierdzących wojną ulicach Londynu. Zauważyła już wcześniej, że podobało mu się poświęcanie czasu na rysowanie run i poznawanie tego, co chowało się w tym domu – nie miała mu nic do zarzucenia, groźniejsze księgi chowała w sypialni Bonnarda, którą zawsze zamykała na klucz. Robił to przeważnie w czasie gorszej pogody, ale to też w nim ceniła – szukał sobie zajęcia w każdych okolicznościach, dopasowywał się do nich, nigdy się nie nudził. I dzisiaj, jak okazało się, gdy boso stała już w progu salonu, niesprzyjająca aura zamknęła Hjalla w potrzasku. Uśmiechnęła się kątem ust i przeszła bliżej kuchni, zaraz siadając tuż przy nim. Gdzieś w tle słychać było grzmoty, burza krążyła nad centralną częścią Londynu od jakiegoś czasu, ale Dolohov zdawało się, że jest coraz bliżej samego Nokturnu. Pozostało im tylko czekać na to, aż w oknach błyśnie pierwszy piorun i rozłupie dachówki poukładane skrupulatnie na starych dachach tkniętych i tak promieniami zaklęć.
– Nie znam tej runy – powiedziała cicho, sądząc, że głośniejszy ton wyrwałby go niepotrzebnie z półsnu, w który wpadał, gdy krzesło, na którym siadała, lekko zaskrzypiało. Nie wiedziała, dlaczego nie spał – czekał na nią? Runy zajęły go mocniej, niż sądziła, że były w stanie? – I, och… Christolus i jego „Wieloświat liczb”. Ambitna lektura na noc. Zainteresowała cię? – wzięła do dłoni tom świadczący o liczbach w najszerszym kontekście, jaki znała, i odchyliła tytułową stronę, za chwilę przewinęła jeszcze kilka kolejnych. – Osiem oznacza wewnętrzną siłę i pewność siebie – palcem lekko dotknęła pergaminu, na którym narysowane były dwa brzuszki zawinięte na środku pętlą. – Ale oznacza też przyczynę i skutek, dobro i zło w ciągłej walce, decyzje i ich konsekwencje. Dlaczego wybrałeś akurat ją?
Wierzyła w to, że dzieci, jak nikt inny, ufały własnym instynktom, a te zdawały się zawsze je przed czymś ostrzegać i chronić.
we're all killers
we've all killed parts of ourselves
to survive
we've all killed parts of ourselves
to survive
Zauważył jej wejście do kuchni. Nie przerywał jednak swojego zajęcia tylko dalej smarował znaki na pergaminie. Widać było, że te które teraz wychodziły spod jego ołówka były już rysowane niedbale. Ciężko było się skupić, gdy sen powoli wyciągał po niego swoje ręce.
Odezwał się dopiero gdy Yana się do niego zwróciła.
-To Hagal. Jedna z moich ulubionych run- wyjaśnił kobiecie. Może nie znała odpowiedniego znaku, ale znała jej nazwę? A może nie i zada kolejne pytanie? Jeśli tak by miało być to Hjalmar był skłonny udzielić jej odpowiedzi. Nie znał się zbyt dobrze na runach, wiele mu brakowało w tej dziedzinie, jednak wychowując się w domu runistów przyswoił sobie trochę wiedzy na ten temat. Na pewno wiedział więcej niż jakikolwiek inny siedmioletni czarodziej. A może nawet więcej niż niektórzy dorośli?
-Trochę… - odpowiedział na kolejne pytanie tym razem odnosząc się do książki jaka leżała na kuchennym stole. - Uhm… w sumie to bardziej interesują mnie cyfry, bo z samej książki nie rozumiem zbyt dużo- postanowił przyznać się do swojej niewiedzy. Może Dolohov poleci mu nieco przystępniejszą lekturę niż to co wpadło mu w łapki?
- Uhm…- spojrzał ponownie na ósemkę, którą wskazała palcem Yana. -Dlaczego? – powtórzył jej pytanie, ale nie musiał długo się namyślać, żeby odpowiedzieć. -Bo… wydawała mi się taka… zakończona? Zamknięta? A do tego nie była taka pusta jak zero- spróbował wyjaśnij jak najlepiej, dlaczego akurat ta cyfra przykuła jego uwagę.
-A jaką cyfrę ty lubisz najbardziej? – zapytał czarownicę. W ten sposób na pewno dużo więcej się dowie niż próbując przebrnąć przez nieszczęsny „Wieloświat Liczb”. Zanim jednak zdążył odpowiedzieć to do głowy przyszła mu jeszcze jedna rzecz.
-Myślisz, że runy mogą mieć swoje odpowiedniki w liczbach i na odwrót?- w sumie liczb było niby więcej ale… czy do pewnego stopnia i to i to nie było symbolami? Może oba te systemy mają jakieś podobieństwa? A może Hjalmar doszukuje się związku nieco na siłę, ale był ciekaw.
||rzucam na dziecięcą magię - ciekawość
Odezwał się dopiero gdy Yana się do niego zwróciła.
-To Hagal. Jedna z moich ulubionych run- wyjaśnił kobiecie. Może nie znała odpowiedniego znaku, ale znała jej nazwę? A może nie i zada kolejne pytanie? Jeśli tak by miało być to Hjalmar był skłonny udzielić jej odpowiedzi. Nie znał się zbyt dobrze na runach, wiele mu brakowało w tej dziedzinie, jednak wychowując się w domu runistów przyswoił sobie trochę wiedzy na ten temat. Na pewno wiedział więcej niż jakikolwiek inny siedmioletni czarodziej. A może nawet więcej niż niektórzy dorośli?
-Trochę… - odpowiedział na kolejne pytanie tym razem odnosząc się do książki jaka leżała na kuchennym stole. - Uhm… w sumie to bardziej interesują mnie cyfry, bo z samej książki nie rozumiem zbyt dużo- postanowił przyznać się do swojej niewiedzy. Może Dolohov poleci mu nieco przystępniejszą lekturę niż to co wpadło mu w łapki?
- Uhm…- spojrzał ponownie na ósemkę, którą wskazała palcem Yana. -Dlaczego? – powtórzył jej pytanie, ale nie musiał długo się namyślać, żeby odpowiedzieć. -Bo… wydawała mi się taka… zakończona? Zamknięta? A do tego nie była taka pusta jak zero- spróbował wyjaśnij jak najlepiej, dlaczego akurat ta cyfra przykuła jego uwagę.
-A jaką cyfrę ty lubisz najbardziej? – zapytał czarownicę. W ten sposób na pewno dużo więcej się dowie niż próbując przebrnąć przez nieszczęsny „Wieloświat Liczb”. Zanim jednak zdążył odpowiedzieć to do głowy przyszła mu jeszcze jedna rzecz.
-Myślisz, że runy mogą mieć swoje odpowiedniki w liczbach i na odwrót?- w sumie liczb było niby więcej ale… czy do pewnego stopnia i to i to nie było symbolami? Może oba te systemy mają jakieś podobieństwa? A może Hjalmar doszukuje się związku nieco na siłę, ale był ciekaw.
||rzucam na dziecięcą magię - ciekawość
The member 'Hjalmar Goyle' has done the following action : Rzut kością
'k10' : 2
'k10' : 2
Kuchnia
Szybka odpowiedź