pokój Elli
AutorWiadomość
pokój Elli
machnę tu coś kiedyś
Tutaj łóżko a tam szafa,
tutaj dzieje się zabawa
Kilka słów i zdanek kilka
i opisu jest linijka
nie bądź gałgan dodaj opis,
Daj nam wyobraźni popis
tutaj dzieje się zabawa
Kilka słów i zdanek kilka
i opisu jest linijka
nie bądź gałgan dodaj opis,
Daj nam wyobraźni popis
magnolie chylą na bok ciężar białych twarzy
nie mówmy dziś o śmierci, gdy świat się rozmarzył
nie mówmy dziś o śmierci, gdy świat się rozmarzył
Ella Figg
Zawód : nić widmo
Wiek : 26
Czystość krwi : Charłak
Stan cywilny : Panna
nie wypełniony tobą
mój pokój się nie kończy
nie ma ścian
ani okien
mój niepokój o ciebie
ogromnieje
mój pokój się nie kończy
nie ma ścian
ani okien
mój niepokój o ciebie
ogromnieje
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Charłak
Nieaktywni
8 V?
Pani Gilbert z tamtego domu o ścianach różowych i dachu nieforemnym, z wieżyczkami jak w jakimś zamku, do wczoraj jeszcze prowadziła pracownię krawiecką. Figg odwiedzała ją nie-przypadkiem, z workiem pełnym owoców - kiedy tylko miała chwilę czasu; staruszka nie lubiła samotności, która otaczała ją z każdej strony, zaglądając nawet do salonu, gdzie przyjmowała swych klientów. Wieczory jednak przynosiły niechcianą ciszę, zakłócaną czasem przez (nie)zapowiedzianą wizytę Elli.
Czytała na głos książki, wszystkie te z czcionką zbyt małą, by Gilbert była w stanie przebrnąć sama przez gąszcz liter. Czasem jednak to ona sama słuchała, uważnie i w ciszy, łowiąc każdą anegdotę na temat szycia; dostawała od kobiety resztki nici we wszystkich kolorach, którymi migotał świat, igły z mikroskopijnymi oczkami, pozostałości materiałów, tworzących mozaikę wzorów.
Wczoraj jednak usłyszała coś, czego mogła się spodziewać od dawna, lecz wciąż nie należało to do najprzyjemniejszych wiadomości - staruszka przechodziła na zasłużoną emeryturę, szyć miała już wyłącznie dla własnej przyjemności. Manekin krawiecki obity tkaniną o grubym splocie, z drewnianymi elementami korpusu i metalową podstawą był jej już tak właściwie zbędny. Gilbert po prostu jej go dała, nie chcąc nawet słuchać litanii grzecznościowych protestów, które cichły szybko, kiedy tylko blondynka okrążyła to piękne cacko, sprawdzając przy okazji, jak można regulować jego wysokość.
Teraz manekin stał w jej pokoju, na razie nagi, ale Arabella widziała go już przyozdobionego swoimi najpiękniejszymi dziełami. Do tego niezbędna była pomoc Audi - żeby w końcu nauczyć się rozplanowywać pracę właściwie; żeby celebrować każde ze stadiów przygotowawczych - również szkicowanie, nigdy się tego nie uczyła. Chciała wypytać siostrę o wszystko, o jej doświadczenia w pracy, o rady.
Koślawe sukienki o paskudnych ściegach przestały jej wystarczać.
W ceramicznym imbryczku parzyła się figowa herbata, a ona siedziała na klęczkach na podłodze, rozkładając na łóżku wszystkie zgromadzone w pudełku materiały, które mogły wykorzystać do stworzenia letniej sukienki. Kiedy skończyła, w oczekiwaniu na siostrę zaczęła przeglądać jeden z modowych żurnali, szukając inspiracji.
Pani Gilbert z tamtego domu o ścianach różowych i dachu nieforemnym, z wieżyczkami jak w jakimś zamku, do wczoraj jeszcze prowadziła pracownię krawiecką. Figg odwiedzała ją nie-przypadkiem, z workiem pełnym owoców - kiedy tylko miała chwilę czasu; staruszka nie lubiła samotności, która otaczała ją z każdej strony, zaglądając nawet do salonu, gdzie przyjmowała swych klientów. Wieczory jednak przynosiły niechcianą ciszę, zakłócaną czasem przez (nie)zapowiedzianą wizytę Elli.
Czytała na głos książki, wszystkie te z czcionką zbyt małą, by Gilbert była w stanie przebrnąć sama przez gąszcz liter. Czasem jednak to ona sama słuchała, uważnie i w ciszy, łowiąc każdą anegdotę na temat szycia; dostawała od kobiety resztki nici we wszystkich kolorach, którymi migotał świat, igły z mikroskopijnymi oczkami, pozostałości materiałów, tworzących mozaikę wzorów.
Wczoraj jednak usłyszała coś, czego mogła się spodziewać od dawna, lecz wciąż nie należało to do najprzyjemniejszych wiadomości - staruszka przechodziła na zasłużoną emeryturę, szyć miała już wyłącznie dla własnej przyjemności. Manekin krawiecki obity tkaniną o grubym splocie, z drewnianymi elementami korpusu i metalową podstawą był jej już tak właściwie zbędny. Gilbert po prostu jej go dała, nie chcąc nawet słuchać litanii grzecznościowych protestów, które cichły szybko, kiedy tylko blondynka okrążyła to piękne cacko, sprawdzając przy okazji, jak można regulować jego wysokość.
Teraz manekin stał w jej pokoju, na razie nagi, ale Arabella widziała go już przyozdobionego swoimi najpiękniejszymi dziełami. Do tego niezbędna była pomoc Audi - żeby w końcu nauczyć się rozplanowywać pracę właściwie; żeby celebrować każde ze stadiów przygotowawczych - również szkicowanie, nigdy się tego nie uczyła. Chciała wypytać siostrę o wszystko, o jej doświadczenia w pracy, o rady.
Koślawe sukienki o paskudnych ściegach przestały jej wystarczać.
W ceramicznym imbryczku parzyła się figowa herbata, a ona siedziała na klęczkach na podłodze, rozkładając na łóżku wszystkie zgromadzone w pudełku materiały, które mogły wykorzystać do stworzenia letniej sukienki. Kiedy skończyła, w oczekiwaniu na siostrę zaczęła przeglądać jeden z modowych żurnali, szukając inspiracji.
magnolie chylą na bok ciężar białych twarzy
nie mówmy dziś o śmierci, gdy świat się rozmarzył
nie mówmy dziś o śmierci, gdy świat się rozmarzył
Ella Figg
Zawód : nić widmo
Wiek : 26
Czystość krwi : Charłak
Stan cywilny : Panna
nie wypełniony tobą
mój pokój się nie kończy
nie ma ścian
ani okien
mój niepokój o ciebie
ogromnieje
mój pokój się nie kończy
nie ma ścian
ani okien
mój niepokój o ciebie
ogromnieje
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Charłak
Nieaktywni
Ciężka walka pomiędzy promieniami słonecznymi a warstwami kołdry i burzą brązowych loków w końcu została zakończona. Audrey leniwie zwlekła się z łóżka zastanawiając się czy miłość do siostry jest wystarczającym powodem, żeby poświęcić swój wolny czas na szycie. Po pierwszym kubku kawy odpowiedź brzmiała nie. Po drugim kubku kawy nic się nie zmieniło. Dopiero zapach świeżego placka dyniowego odrobinę zmienił jej nastawienie. Nic tak nie pobudza do działania jak deser na śniadanie.
W ciągu kolejnych 30 minut salon w domu Figgów zmienił się w istną graciarnie pełną materiałów, igieł, nici i starych szkicowników z projektami. Audrey uparła się zabrać to wszystko ze sobą. Minęło już kilka lat odkąd szyła bez pomocy czarów szczerze powiedziawszy miała pewne wątpliwości czy to się uda. Bała się również czy będzie wstanie powstrzymać się przed odruchowym sięgnięciem po różdżkę. Mogła zostawić ją w domu ale jak teleportowałaby się do wioski? Audi wiedziała, że jej starsza siostra nie miałaby nic przeciwko drobnym czarom ale przecież…
Zdmuchnęła kosmyk włosów sprzed oczu i postanowiła się, skupi się na perspektywie powrót do starych dobrych czasów gdy jedynym problem był pretensje matki o nie posprzątany pokój. Gdy po raz trzeci upewniła się, że ma wszystko co może okazać się potrzebne wyszarpała ze strychu swój stary kufer podróżny i zaczęła wszystko ładować do środka. Po tym jak upewniła się, że będzie go wstanie przynajmniej ciągnąć po ziemi teleportowała się do wioski. Obawiając się bólu kręgosłupa całkowicie pominęła sentymentalne aspekty tej wycieczki i ruszyła w stronę domu siostry. Nie siląc się nawet na grzecznościowe zapukania weszła do budynku a w końcu do pokoju w którym spodziewała się zastać siostrę. Z niemałym hukiem postawiła w końcu kufer na ziemi. Dysząc niczym parowów usiadła na swój bagażu by w końcu bezceremonialnie się na nim położyć. - Czy ja się starzeje? - rzuciła w powietrze nie mogąc uwierzyć w swój brak kondycji. W końcu uniosła się na łokciach i spojrzała na Elle z figlarnym uśmiechem - No co to piękna? Gdzie te twoje kiecki? - nie czekając na odpowiedź przeniosła wzrok na stary manekin i od razu poderwała się z miejsca. - Co za piękny staruszek! Jeszcze tylko kryza i będziesz mieć własną królową Elżbietę! - kolejny zwrot tym razem w stronę herbaty. Nalała napar do dwóch filiżanek i zaraz opróżniła jedną z nich.
W ciągu kolejnych 30 minut salon w domu Figgów zmienił się w istną graciarnie pełną materiałów, igieł, nici i starych szkicowników z projektami. Audrey uparła się zabrać to wszystko ze sobą. Minęło już kilka lat odkąd szyła bez pomocy czarów szczerze powiedziawszy miała pewne wątpliwości czy to się uda. Bała się również czy będzie wstanie powstrzymać się przed odruchowym sięgnięciem po różdżkę. Mogła zostawić ją w domu ale jak teleportowałaby się do wioski? Audi wiedziała, że jej starsza siostra nie miałaby nic przeciwko drobnym czarom ale przecież…
Zdmuchnęła kosmyk włosów sprzed oczu i postanowiła się, skupi się na perspektywie powrót do starych dobrych czasów gdy jedynym problem był pretensje matki o nie posprzątany pokój. Gdy po raz trzeci upewniła się, że ma wszystko co może okazać się potrzebne wyszarpała ze strychu swój stary kufer podróżny i zaczęła wszystko ładować do środka. Po tym jak upewniła się, że będzie go wstanie przynajmniej ciągnąć po ziemi teleportowała się do wioski. Obawiając się bólu kręgosłupa całkowicie pominęła sentymentalne aspekty tej wycieczki i ruszyła w stronę domu siostry. Nie siląc się nawet na grzecznościowe zapukania weszła do budynku a w końcu do pokoju w którym spodziewała się zastać siostrę. Z niemałym hukiem postawiła w końcu kufer na ziemi. Dysząc niczym parowów usiadła na swój bagażu by w końcu bezceremonialnie się na nim położyć. - Czy ja się starzeje? - rzuciła w powietrze nie mogąc uwierzyć w swój brak kondycji. W końcu uniosła się na łokciach i spojrzała na Elle z figlarnym uśmiechem - No co to piękna? Gdzie te twoje kiecki? - nie czekając na odpowiedź przeniosła wzrok na stary manekin i od razu poderwała się z miejsca. - Co za piękny staruszek! Jeszcze tylko kryza i będziesz mieć własną królową Elżbietę! - kolejny zwrot tym razem w stronę herbaty. Nalała napar do dwóch filiżanek i zaraz opróżniła jedną z nich.
Gość
Gość
pokój Elli
Szybka odpowiedź