Wydarzenia


Ekipa forum
Stół na tyłach chaty
AutorWiadomość
Stół na tyłach chaty [odnośnik]10.05.20 19:56
First topic message reminder :

Stół na tyłach chaty

W niewielkim budynku zabrakło miejsca na stół i krzesła, rolę jadalni pełni więc zlokalizowany na tyłach chaty ganek. Prosty stół i dwie długie ławy są własnoręcznym dziełem Billy'ego, zbitym z pozostałych z budowy desek, które ze względu na różną długość, nie nadawały się już do niczego innego. Nie są zbyt wygodne, dlatego tuż obok stoi zazwyczaj wiklinowy kosz z poduszkami i kocami - kompletnie niepasującymi do siebie ani kształtami, ani kolorami. W chłodniejsze i deszczowe dni meble lądują pod ścianą, ukryte przed wilgocią pod płachtą nieprzemakalnego materiału; w te pogodniejsze często można jednak spotkać tu samego Billy'ego, skręcającego półki i krzesła do nowych domów w Oazie.




I came and I was nothing
and time will give us nothing
so why did you choose to lean on
a man you knew was falling?

William Moore
William Moore
Zawód : lotnik, łącznik, szkoleniowiec
Wiek : 29
Czystość krwi : Mugolska
Stan cywilny : Żonaty
jeno odmień czas kaleki,
zakryj groby płaszczem rzeki,
zetrzyj z włosów pył bitewny,
tych lat gniewnych
czarny pył
OPCM : 30 +5
UROKI : 10
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 10 +3
CZARNA MAGIA : 0
ZWINNOŚĆ : 30
SPRAWNOŚĆ : 25
Genetyka : Czarodziej

Zakon Feniksa
Zakon Feniksa
https://www.morsmordre.net/t5432-william-moore https://www.morsmordre.net/t5459-bursztyn https://www.morsmordre.net/t12096-william-moore https://www.morsmordre.net/f376-irlandia-gory-derryveagh https://www.morsmordre.net/t5461-skrytka-bankowa-nr-1345 https://www.morsmordre.net/t5460-billy-moore

Re: Stół na tyłach chaty [odnośnik]11.04.21 22:03
- D-dojdę sam, Billy. Powiesz mi tylko, gdzie to jest - odparł, nie rozumiejąc, nie wiedząc, o jakich źródłach mówiło tych dwoje - czy był w jakimś zaczarowanym, magicznym miejscu? Gubił się w słowach, rozumiał co drugie, słyszał co trzecie, ciśnienie piszczało mu w uszach, krew tętniła skroniach, nawet bijące serce przygłuszało rozmowę. Nie chciał, nie chciał być dla niego większym problemem, niż już był - to, co dla niego zrobił, to ile dla niego zrobił, tego nigdy mu nie zapomni. Bez niego - byłby martwy, wypatroszony jak jego matka. Jej wspomnienie z tej perspektywy zdawało się nierealne, jak koszmarny sen, który wreszcie się skończył - z tą tylko różnicą, że to wcale nie był sen. Było już dla niej za późno, mówił Billy, a Marcel czuł, jak jego serce rozpada się na tysiące drobin, zranione, skruszone, przełamane. Jego matka była wyjątkową kobietą, wrażliwą, ciepłą i kochającą - w całym swoim życiu nie spotkał wielu ludzi, którym na nim zależało. Ona, ona jedna była z nim zawsze i od zawsze. Nie okazał jej wystarczająco dużo wdzięczności, nie był tak dobrym synem, jak dobrą ona była matką. A teraz, teraz na wszystko było już za późno. Teraz zostały już tylko wspomnienia, które z czasem zaczną tracić jaskrawe barwy, wyblakną jak stara pościel na słońcu. Nie zareagował w żaden sposób, czując jednak dotyk Billy'ego na ramieniu, wciąż miał przyjaciół: nielicznych, ale bliskich. Jego oczy zalśniły w półmroku, obrócił spojrzenie gdzieś w bok, chcąc to nieudolnie ukryć. Kochał ją. Tak bardzo ją kochał, strata przeważnie pozwalała uświadomić sobie to, co dla serca pozostawało wcześniej skryte.
Czy naprawdę nie zrobił nic złego? Czy nie popełnił błędu? Czy nie mógł zabrać jej stamtąd wcześniej? Czy gdyby to zrobił, czy wtedy to pasmo nieszczęść nie dotknęłoby nikogo z ich trójki? Czy wtedy - czy wtedy jego matka mogłaby przeżyć? Czy to była jego wina?
Bez słowa kiwnął głową na propozycję herbaty, umierał z pragnienia, spoglądając na niego dalej w milczeniu, gdy zaczął opowiadać o Oazie. Bezpieczna wyspa, kryjówka dla tych, którzy się ukrywają. W co ty grasz, Billy? Co się tu dzieje? Czy to ma związek z tym wszystkim, co dzieje się na ulicach? Miał wiele pytań i chciał usłyszeć jeszcze więcej odpowiedzi, ale teraz jego myśli przemykały przez głowę w niespokojnym chaosie, nie potrafiąc oderwać się od wykrzywionej w cierpiącym grymasie twarzy matki. Pragnął snu, ale czy będzie w stanie usnąć, mając przed oczyma ten obraz? Zaufał przyjacielowi, zdając się na jego plany, gdziekolwiek byli, cokolwiek zamierzał, nie miał siły ani ochoty oponować. Koc, poduszka, do spania wystarczyłby mu teraz nawet kawałek podłogi.
Kiedy Lizzie pozwoliła mu usiąść, kiedy wymienili jeszcze parę grzeczności z uzdrowicielką, dziękując jej za pomoc, wsparł się na ramieniu Billy'ego, chwiejnie i z jego pomocą stając na nogi. Zakręciło mu się w głowie, zacisnął dłoń na jego ramieniu mocniej, lecz to uczucie słabości zaraz minęło. Lekko zataczając się, razem z nim udał się do pobliskiej chatki. Ale ten koszmar - on się dopiero zaczynał, bo najtrudniej będzie zmierzyć się z rzeczywistością na jawie. Zrozumieć - że to nie był tylko zły sen.
Dziękuję, Billy. Naprawdę dziękuję. Nigdy nie zastanawiałem się nad tym, co to słowo tak naprawdę oznacza, ale dzisiaj wiem.

Marcel i Billy zt


jeszcze w zielone gramy jeszcze nie umieramy, jeszcze się nam ukłonią ci co palcem wygrażali

Marcelius Sallow
Marcelius Sallow
Zawód : Akrobata
Wiek : 19
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Kawaler

red -
the blood of angry men

OPCM : 6 +3
UROKI : 5 +2
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 5 +3
CZARNA MAGIA : 0
ZWINNOŚĆ : 41
SPRAWNOŚĆ : 20
Genetyka : Czarodziej

Zakon Feniksa
Zakon Feniksa
https://www.morsmordre.net/t8833-marcelius-sallow#263287 https://www.morsmordre.net/t8838-marcelius-sallow#263482 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f319-arena-carringtonow-wagon-7 https://www.morsmordre.net/t8839-skrytka-bankowa-nr-2088#263495 https://www.morsmordre.net/t8841-marcelius-sallow#263502
Re: Stół na tyłach chaty [odnośnik]03.05.21 21:12
14 listopada 1957 roku
Spotkali się przy stole.
- Nie wchodzą ci te włosy do oczu? - Zapytał przechodzącego obok brata, zatrzymując go nieopodal wejścia. Aidanowi prawie udało się minąć go bez słowa, ale Silly bezczelnym ruchem wplótł palce w jego włosy i zaczesał je do tyłu, odsłaniając mu widok.
- Chyba tak, bo mnie przez nie nie zauważyłeś. Przypomnij mi się wieczorem, to ci je obetnę. Pomóż mi to pownosić. - Nie potraktował poważnie ewentualnych prób protestu. Po prostu wcisnął mu dwie siatki do rąk i ruszył tuż za nim. Zamknąwszy drzwi do chaty westchnął ociężale, po czym zastukał w ramię Aidana, żeby ten odwrócił się w jego kierunku. Wręczył mu mały nożyk, małą siatkę ziemniaków i emaliowaną miskę, a następnie zrobił odrobinę miejsca na kuchennym blacie.
- A wiesz, że jak byłem w Somerset - powiedział nagle w sposób, który był zwykle zapowiedzią niemożliwie długiej i nudnej opowieści niezakończonej żadną sensowną puentą - to przypadkowo wpadłem na taką młodą dziewczynę, która próbowała puszczać latawiec w lesie?
Nagle zamarł. Oczy utkwiły mu w bladych dłoniach, które operowały ostrzem tak nieudolnie, jak Billy podczas lekcji eliksirów. Cillian aż kaszlnął z niedowierzaniem, na wzór wszystkich kobiet, w których kuchni ktoś dopuścił się czegoś tak karygodnego, jak brak jakiejkolwiek wiedzy z zakresu gotowania. Wreszcie je w jakimś stopniu zrozumiał, bo istotnie - nie mógł patrzeć na te nieporadne ruchy, które doprowadzić mogły co najwyżej do pocięcia sobie palców.
- Nie tak, daj mi to, pokażę ci - oburzył się wielce, przesuwając naczynie w swoją stronę. - Albo dobra, usiądź po prostu - dodał nagle, instynktownie przejmując jego bojowe zadanie. - Wszystko w tym domu muszę robić sam. - Żartował oczywiście, parodiując teksty rzucane im latami przez rodziców. Powiedział to tak karykaturalnie jak tylko potrafił, chociaż przy nim... Ciężko było traktować jakiekolwiek słowa poważnie. Prawdopodobnie wcale nie musiał się tak starać.
- Ale historii wysłuchaj, spodoba ci się.
Może już mu o tym napisała? A może nie. Nie wiedział i był niesamowicie ciekawy reakcji, która wymaluje się na jego twarzy, kiedy mu zacznie wmawiać jakież to niestworzone historie przekazał jej przy okazji, skoro się już tak rozgadali o wstydliwych momentach z jego przeszłości...
- Okazało się, że jest moją fanką - zaczął niepozornie, kątem oka przyglądając się siedzącemu na kanapie blondynowi. - Na początku nie mogłem w to uwierzyć. Przedstawiła mi się nawet i zrobiła taka czerwona na mój widok. - Czy przewrócił oczyma? - Miała na imię Sheila. Śliczne imię, prawda?
A może powinien być konkretniejszy...?
- Sheila Doe.


no beauty shines brighter
than a good heart
Cillian Moore
Cillian Moore
Zawód : Wygnany powieściopisarz, chwyta się prac dorywczych
Wiek : 27
Czystość krwi : Mugolska
Stan cywilny : Kawaler
Chodźmy nad wodę
Na Twoich kolanach zasnę
Wymyślę więcej dobrych wierszy
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Stół na tyłach chaty - Page 2 C511aabdf597b22fa48d7610e8ae258d
Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t9648-cillian-moore https://www.morsmordre.net/t9664-aslan#293571 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f376-irlandia-gory-derryveagh https://www.morsmordre.net/t9741-skrytka-bankowa-nr-2207#295617 https://www.morsmordre.net/t9666-cillian-moore#293577
Re: Stół na tyłach chaty [odnośnik]21.05.21 18:41
Śpieszył się. W Oazie zawsze było dużo pracy. Nadchodziła zima, a boisko, jak i wiele domków wciąż były na dalekiej drodze do ukończenia. Jeszcze ta nauka... jakby po prostu nie mogli już dać sobie z tym spokój. Daleko mu było do wzorowego ucznia. Starał się, naprawdę! Co mógł poradzić jednak na to, że jak już siadał do tych książek, otwierał je, czytał pierwsze zdanie, to pod jego koniec zapominał już o czym był jego początek? Szybko się nudził, łatwo rozpraszał. Mucha na ścianie była już od tego całego czytania ciekawsza - Eleonora zresztą, choć to chyba nie jest cały czas ta sama mucha, czasami jest ich więcej niż tylko jedna, więc oczywiście, że nie może to być ta sama, no bo nie sklonowały się przecież. A może? Jak ma je jednak rozróżnić? Wszystkie wyglądają tak samo. Może mają inne osobowości, charaktery, nie chciał ich dyskryminować, czy coś, no ale jakoś je nazwać przecież musiał, więc chyba lepiej zamiast nazywać je wszystkie innymi imionami i się przy tym pomylić, nazwać je tylko jednym. Tylko czemu akurat Eleonora? Sam nie wiedział. Mucha to ona, prawda? Ona mucha, on mucha, ono mucha... Mało mu to dało.
Jego nogi, jak i tok myśli zaprowadziły go na bliskie spotkanie ze ścianą, którą cicho przeprosił, a następnie do wyjścia, gdzie prawie minął się z Cillianem, którego też oczywiście by nie zauważył, gdyby ten nie zwrócił mu uwagi. Przywrócony do rzeczywistości przez głos i dotyk na głowie pozostawił los salonowych much, na rzecz brata. - Zamyśliłem się. - Odpowiedział zmieszany. Otworzył usta chcąc zaprotestować, ale szybko zacisnął je w wąską linię uznając, że tak będzie lepiej. Rzucając ostatnie tęskne spojrzenie w stronę podwórka pochwycił siatki w obie dłonie wracając się do domku z ciężkim westchnieniem. - Jeszcze chyba nie jest aż tak źle. - Wyburczał cicho potrząsając kilkukrotnie głową chcąc pozbyć się niesfornego kosmyka, który jak na złość opadł mu właśnie na twarz łaskocząc go w nos. Dobrze, że lubiły się kręcić, bo gdyby nie to wydawałyby się być jeszcze dłuższe. A raczej teraz wydają się być krótsze, a normalnie są dłuższe...
Odłożył siatki na stół będąc w pełni przekonanym, że już może sobie iść, gdy Cillian wcisnął mu do rąk mały nożyk, ziemniaki i miskę. Czyli to jednak nie koniec. Mógł pomóc, nawet chciał, no tylko Aidan i gotowanie średnio się łączyli. Jeśli ktoś szukałby osoby zdolnej przypalić wodę, to on by się zdecydowanie do tego nadał. Z drugiej strony kanapki robił dobre! Stanął obok brata kładąc wszystko na blacie i zabierając się za pracę, której najwidoczniej miała akompaniować kolejna historyjka brata. Obieranie szło mu to dość mozolnie, ten pierwszy ziemniak może i był nieco zmasakrowany, ale drugi był już w lepszym stanie! Możliwym jest jednak, że z tych obierek prędzej przyrządziliby obiad niż z tego co trafiało do miski. Cillian chyba też to zauważył postanawiając, ze sam sobie z tym lepiej poradzi. Nie miał zamiaru się z nim kłócić, tym bardziej wiedząc, że starszy ma racje, nie usiadł jednak chcąc przyglądnąć się jakie to tajne techniki obierania ziemniaków zna jego brat, a on nie. Nieco ubrudzone dłonie wytarł nieświadomie w spodnie opierając się tyłem o blat dalej obserwując ostrze noża i jednym uchem słuchając historyjki brata. Oczywiście, że przewrócił oczami na wzmiankę o tym, że dziewczyna była jego fanką i cała zaczerwieniła się na jego widok nie przyjmując do świadomości tego, że w czyiś oczach Cillian mógłby być kimś na kształt celebryty. Na dźwięk znajomego imienia jednak cały zastygł, swój wzrok momentalnie wbijając w podłogę. Nazwisko finalnie wypowiedziane przez brata sprawiło, że jego serce może nieco szybciej zabiło.
- Sheila? To dość rzadkie imię. - A przynajmniej on żadnej innej Sheili nie znał. Na dodatek Doe. Naprawdę spotkali się przypadkiem? Co mógł jej powiedzieć?  - I o kim, znaczy... - Zakaszlał czując nagłą suchość w gardle. - ...o czym rozmawialiście? - Zapytał wciąż uparcie nie patrząc się w stronę brata. Co jeśli nagadał jej jakiś bzdur? Albo co gorsze, co jeśli naopowiadał jej najgorszych, najmroczniejszych i najbardziej upokarzających sekretów z jego życia? No z tymi mrocznymi to może przesada, ale wiadomo o co chodzi. Narobił mu przed nią wstydu. Jest tego pewien. Jak on jej teraz w oczy spojrzy? Powinien do niej napisać? Przeprosić? A może udawać, że nic się nie stało?
Aidan Moore
Aidan Moore
Zawód : Prace dorywcze
Wiek : 18
Czystość krwi : Mugolska
Stan cywilny : Kawaler
The only way to deal with
an unfree world is to become
so absolutely free that your very existence is an act of rebellion.
OPCM : 8 +2
UROKI : 5
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 7 +3
CZARNA MAGIA : 0
ZWINNOŚĆ : 12
SPRAWNOŚĆ : 13
Genetyka : Czarodziej

Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t9575-aidan-moore#291411 https://www.morsmordre.net/t9693-bazyl#294574 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f376-irlandia-gory-derryveagh https://www.morsmordre.net/t9923-skrytka-bankowa-nr-2197#299908 https://www.morsmordre.net/t9696-aidan-moore#294585
Re: Stół na tyłach chaty [odnośnik]17.06.21 11:52
Mimo teatralnie zmarszczonego nosa i karykaturalnych gestów Silly spoglądał na swojego brata z typowym dla siebie ciepłem. Może i się trochę z nim droczył, może i go czasem pognębił, ale nigdy nie chciał go zranić, więc i tym razem wiedział, że ta scena miała gdzieś swój koniec i był on wiele bliżej, niż można się było tego spodziewać. Aidan miał wyjątkowo chaotyczny charakter i zbyt wiele rzeczy brał na poważnie, a Cillian... cóż, powaga go zabijała, a że się do grobu nie wybierał, to musiał sobie w granicach rozsądku pożartować.
Nie mógł nie zauważyć, że Aidan nie nawykł do ironizowania świata i zabawy słowem tak jak Billy. Widać było, który miał szczęście znosić Cilliana dłużej. A może po prostu takie podejście do życia przychodziło z wiekiem?
- Nie jest aż tak źle, wciąż nie brzmi, jakby było dobrze - zauważył. Nie był szczególnie schludnym człowiekiem, więc ciężko mu było oceniać kogokolwiek w tym zakresie, ale widział przecież, że musiały mu przeszkadzać w pracy. A pracy mieli tutaj sporo.
Pisarzyna miał wprawę w tym co robił, jakkolwiek głupio nie brzmiała wprawa w obieraniu ziemniaków. Mimo wszystko była to jakaś umiejętność, jedna z niewielu przydatnych w obliczu wojny domowej, jakie udało mu się posiąść. Zawdzięczał ją temu, że pogoń za przeprowadzką do stolicy wywiała go z rodzinnego domu wyjątkowo wcześnie, a jak się (niestety) okazało, na swoim trzeba było gotować samodzielnie. Myśl o tym sprawiła, że poddał zwątpieniu swój żart sprzed chwili, o tym, żeby mu te ziemniaki zabrać, odgrywając rolę zmęczonej pani domu. Bo przecież Aidan też się musiał wielu rzeczy nauczyć, a los pozbawił go wielu szans.
Następnym razem da mu szansę.
Nie musiał na niego patrzeć, żeby wiedzieć, że ten śmieje się pod nosem, albo przewraca oczami, dając ujście kotłującemu się wewnątrz zażenowaniu.
- Istotnie, chyba się z nim wcześniej nie zetknąłem. - Miał tu na myśli milczenie ze strony Aidana, rzecz jasna. Jego koleżanka była o wiele bardziej wylewna i wszystko wskazywało na to, że głęboko się ze sobą przyjaźnili. Dlaczego więc nie wspomniał o niej w żadnym liście i historii? Czyżby Sheila... była jego słodką tajemnicą?
- O kim to bardzo dobre pytanie - przyznał, wrzucając kolejnego ziemniaka do miski z wodą. - O takim jednym blondynie, co chodził po szkole z sałatą we włosach.
Cillian Moore
Cillian Moore
Zawód : Wygnany powieściopisarz, chwyta się prac dorywczych
Wiek : 27
Czystość krwi : Mugolska
Stan cywilny : Kawaler
Chodźmy nad wodę
Na Twoich kolanach zasnę
Wymyślę więcej dobrych wierszy
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Stół na tyłach chaty - Page 2 C511aabdf597b22fa48d7610e8ae258d
Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t9648-cillian-moore https://www.morsmordre.net/t9664-aslan#293571 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f376-irlandia-gory-derryveagh https://www.morsmordre.net/t9741-skrytka-bankowa-nr-2207#295617 https://www.morsmordre.net/t9666-cillian-moore#293577
Re: Stół na tyłach chaty [odnośnik]01.07.21 21:04
Z powodu bycia najmłodszym z rodzeństwa Moore przysługiwał mu "przywilej" bycia tym, któremu najbardziej się dokuczało, a różnica wieku jakoś niespecjalnie poprawiała jego sytuacje. Rodzinne przepychanki to jednak nic! Najbardziej denerwowało go, gdy obchodzili się z nim jak z dzieckiem. Aidan, nie możesz tego... Aidan, nie możesz tamtego... Aidan, weź się za naukę. Nie gniewał się jednak. No może trochę. Czasami. No bo naprawdę, ile można? Traktowali go jak dziecko, a przecież siedemnaście lat to już poważny, dojrzały wiek. Był dorosły, więc chciał, żeby go jak takowego traktowali. Wiedział, że się martwili. Po śmierci mamy było ciężko, teraz jeszcze wojna, musieli uciekać z domu, Billy trafił na listy gończe, zaatakowano Sillego... Na dodatek i on sam dołożył im zmartwień chcąc czynnie wspomóc Zakon. Był jednak dorosły tak samo jak Billy, Silly, Lydzia czy Volans. Miał takie samo prawo i obowiązek jak i oni, aby zaopiekować się rodziną, aby postarać się zawalczyć o lepszą przyszłość dla Amelki, dla nich wszystkich.
Jako rodzina byli spójną całością, ale jako indywidua zdecydowanie każde z nich się wyróżniało. Aidan okazał się być posiadaczem dość osobliwego charakteru. Nie znał się na ironii mając odwieczny problem ze znalezieniem granicy między żartem, a powagą. O sarkazmie nie wspominając.
Na uwagę brata odpowiedział wyłącznie wzruszeniem ramion. Dopóki Cillian mu tego nie uświadomił nie zdawał sobie nawet wcześniej sprawy, że faktycznie jego włosy zdążyły urosnąć i to dość sporo. Dobrze, że nie były proste, bo dopiero wtedy niczego by nie widział na oczy.
Na gotowaniu znał się tak dobrze jak na numerologii - czyli wcale. Jedyne co potrafił zrobić to kanapki, a to raczej niw wymagało dużych pokładów wiedzy i wysokich kwalifikacji. Pomocy mamie w kuchni raczej unikał na rzecz innych obowiązków, a jak już znalazł się w otoczeniu garnków, chochel i misek bardziej przeszkadzał, aniżeli pomagał. Nauka gotowania jednak by mu wcale nie zaszkodziła. Chciałby kiedyś móc przygotować rodzinie coś do jedzenia, co by faktycznie nadawało się do skonsumowania.
Kątem oka zerknął ponownie na brata uświadamiając sobie, że wpadł po uszy. Cillian faktycznie mówił o jego Sheili. Znaczy nie jego, ale no jego. W sensie, że ją zna, że jego, a nie, że jest jego. Rodzice wiedzieli o Sheili, był pewien, że wspominał o niej kilkukrotnie w kontekście pomagania mu z nauką, czy koleżeńskiej relacji, ale faktycznie nie zgłębiał się nigdy w szczegóły ich relacji, ich małych przygód, spędzonych chwil, czy jego skrywanych uczuć. Chciał to zachować dla siebie, bo, bo... Sam do końca nie wiedział. Wszystko to było mu bardzo drogie, ona była, jest mu droga. Z jednej strony chciałby móc o tym opowiedzieć, pochwalić się nią, ale z drugiej faktycznie chciał, żeby Paprotka była jego słodką tajemnicą.
- Dlaczego ktoś miałby chodzić z sałatą we włosach? - Zapytał udając, że nie wie o kim starszy mówi, ale przecież i on i Cillian dobrze wiedzieli o kogo chodziło. Zmarszczył czoło, a usta zacisnął wiedząc, że tego starcia nie wygra.
- Co jej nagadałeś? Proszę powiedź, że nic złego. - Odwrócił się w pełni w stronę brata patrząc na niego niemal błagalnie. - Zapadnę się pod ziemię, albo schowam się pod jakimś kamykiem. - Przecież mógł jej powiedzieć wszystko. Każdy, najbardziej kompromitujący szczegół. Był w końcu jego starszym bratem, kompromitowanie go było jego główną rolą. - Kamyk byłby za mały, musiałbym znaleźć jakiś głaz pewnie... - Wymruczał załamany nie wiedząc jak miałby teraz spojrzeć Sheili w oczy.
Aidan Moore
Aidan Moore
Zawód : Prace dorywcze
Wiek : 18
Czystość krwi : Mugolska
Stan cywilny : Kawaler
The only way to deal with
an unfree world is to become
so absolutely free that your very existence is an act of rebellion.
OPCM : 8 +2
UROKI : 5
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 7 +3
CZARNA MAGIA : 0
ZWINNOŚĆ : 12
SPRAWNOŚĆ : 13
Genetyka : Czarodziej

Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t9575-aidan-moore#291411 https://www.morsmordre.net/t9693-bazyl#294574 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f376-irlandia-gory-derryveagh https://www.morsmordre.net/t9923-skrytka-bankowa-nr-2197#299908 https://www.morsmordre.net/t9696-aidan-moore#294585
Re: Stół na tyłach chaty [odnośnik]03.07.21 18:43
- To jest naprawdę dobre pytanie. - Chociaż bardziej zastanawiało go - dlaczego ktoś miał nie chodzić z sałatą we włosach? No i może i był już trochę starym dziadem, może nie zauważył kiedy się zestarzał do wieku, kiedy wszyscy zaczynają traktować cię poważnie i nie zważają na młodzieńcze błędy, ale nie zatracił przecież w tym wszystkim siebie, a był człowiekiem o duszy lekkiej jak piórko. I rozumiał miłość. Nawet jeżeli reagował na nią inaczej - doszukując się w pojedynczym spojrzeniu pełnym uczucia inspiracji do zapisania trzystu stronic kolejnej książki o uniesieniu, jakiego doznał - nie przekreślał przecież prawa innych do widzenia tego inaczej. I bardzo, ale to bardzo rozumiał potrzebę bycia przez kogoś kochanym. Gdyby zagalopował się w słowach i wyczuł, że zniszczył coś, co Aidan budował skrzętnie przez lata, to by się tu zapadał pod ziemię, a nie uśmiechał jak głupek.
- Niech no się cofnę, bo trochę tego było... - w równie teatralny sposób co poprzednio udał głębokie zamyślenie. W rzeczywistości dobrze pamiętał, co Sheili nagadał. Nic złego, przynajmniej w swoim mniemaniu. A czytał ludzi na tyle dobrze, aby być pewnym niezszargania bratu opinii. - Jak na moje, to nie masz po co się chować pod tym kamieniem. Chyba że jej nie lubisz. Nie wiedziałem, że z ciebie taki gagatek, żeby taką pannę w sobie zauroczyć. - Bo chociaż rozmowa pomiędzy Cillianem i Sheilą nie należała do tych szczególnie długich, to nie mógł nie zauważyć zawrotnej jak na ten wiek bystrości, jaką się Sheila odznaczała. Gdyby nie ta okrągła, młodzieńcza buźka, Cillian byłby pewien, że rozmawia z kimś dużo starszym od swojego brata. Kimś, kto dźwiga już na plecach jakiś bagaż doświadczeń i zrozumienia dla świata. Szczerze wątpił, aby mogli się z Aidanem porozumieć na tej płaszczyźnie, a jednak niewątpliwie łączyła ich jakaś zażyłość i było to dla pisarza co najmniej intrygujące. - Sprzedaliśmy sobie kilka przygłupich historii. Tą o huśtawce na przykład. - Wyjaśnił, nie tłumacząc nic więcej. Pewne opowieści przewijały się przez wszystkie świąteczne obiady i wystarczyło rzucić w przestrzeń pojedynczym kluczem. Wciąż obierając ziemniaka, spojrzał kątem oka na to, czy zdanie to wywołało rozpacz, gniew, czy zwykłą obojętność. Niezależnie od rezultatu, odłożył na moment pracę i po dłuższej ciszy spojrzał bratu prosto w oczy. - Jest urocza. - Powiedział wreszcie, unosząc brwi. - Czy to twoja dziewczyna? Mówiła o tobie tak, że wszystkie gwiazdy zdawały się odbijać w jej oczach, chociaż spotkaliśmy się w biały dzień.
Cillian Moore
Cillian Moore
Zawód : Wygnany powieściopisarz, chwyta się prac dorywczych
Wiek : 27
Czystość krwi : Mugolska
Stan cywilny : Kawaler
Chodźmy nad wodę
Na Twoich kolanach zasnę
Wymyślę więcej dobrych wierszy
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Stół na tyłach chaty - Page 2 C511aabdf597b22fa48d7610e8ae258d
Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t9648-cillian-moore https://www.morsmordre.net/t9664-aslan#293571 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f376-irlandia-gory-derryveagh https://www.morsmordre.net/t9741-skrytka-bankowa-nr-2207#295617 https://www.morsmordre.net/t9666-cillian-moore#293577
Re: Stół na tyłach chaty [odnośnik]08.07.21 20:54
- Trochę tego było... - Powtórzył załamany za bratem przywołując na myśl co jedną to gorszą historię ze swojego dzieciństwa, którą Silly mógł się z nią podzielić. She widziała go już jednak w przeróżnych sytuacjach. Chyba nic nie mogłoby jej zadziwić. Obawiał się jednak, że jego brat obdarzony zdecydowanie zbyt wybujałą wyobraźnią mógł niektóre fakty nieco podkoloryzować, tym samym czyniąc te historie jeszcze bardziej żenującymi w odbiorze, niż były one w rzeczywistości.
- Oczywiście, że ją lubię! - Podkreślił od razu, nieco za głośno, zbyt narwanie, czego od razu pożałował. - Znaczy no lubię i żaden ze mnie gagatek. - Poprawił się od razu, ponownie próbując swoje zaróżowione policzki skryć za przydługimi włosami. - Nikogo w sobie nie zauroczyłem... - To on zauroczył się w niej. Problem w tym, że nie wiedział jak zauroczyć ją w sobie, a raczej czy było to w ogóle możliwe, bo jeśli faktycznie postrzegała go jako młodszego brata, to przecież był z góry skazany na porażkę.
- Na Merlina Cillian - Zerknął na niego załamany, że spośród wszystkich historyjek musiał wybrać akurat tą. Albo, w sumie, to nawet nie tak źle, bo były i gorsze. Wciąż! Nie mógł na przykład mówić o tych dobrych rzeczach? No, że na przykład... na przykład, że... na pewno było coś dobrego! A tak to tylko narobił mu wstydu. - Jest. - Wbrew jemu samemu potwierdzenie słów brata wymsknęło się z jego ust. Przestań już M Ó W I Ć. - Znaczy nie moją dziewczyną. Jest, że urocza jest. Znaczy, nie jest. - Gorączkowo starał się wyjaśnić, ale jak miał powiedzieć prawdę i jednocześnie zakończyć jak najszybciej ten temat? - No, jest. Urocza. - Poległ w boju, pokonany przez swój własny, niewyparzony język.  To nie tak, że myślenie, iż Sheilia jest urocza było czymś złym, po prostu wiedział bardzo dobrze, że Silly go podpuszcza i wolał uniknąć tych wszystkich pytań, albo dogryzania mu z powodu tego co czuł. - Ona zawsze ma takie oczy. -Nawet gdy jest zła, czy smutna, zawsze ma ten ukryty w nich blask, który i jemu kojarzyły się z bezchmurnym, nocnym niebem. Nie on był jednak jego źródłem, a Sheila sama w sobie. - Co o mnie mówiła? Tak dokładnie. - Zapytał nieśmiało faktycznie zaciekawiony co mogła o nim mu powiedzieć, ale również zdając sobie sprawę, że po tym co tu przed chwilą nagadał nie było już przed jego bratem ucieczki.
Aidan Moore
Aidan Moore
Zawód : Prace dorywcze
Wiek : 18
Czystość krwi : Mugolska
Stan cywilny : Kawaler
The only way to deal with
an unfree world is to become
so absolutely free that your very existence is an act of rebellion.
OPCM : 8 +2
UROKI : 5
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 7 +3
CZARNA MAGIA : 0
ZWINNOŚĆ : 12
SPRAWNOŚĆ : 13
Genetyka : Czarodziej

Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t9575-aidan-moore#291411 https://www.morsmordre.net/t9693-bazyl#294574 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f376-irlandia-gory-derryveagh https://www.morsmordre.net/t9923-skrytka-bankowa-nr-2197#299908 https://www.morsmordre.net/t9696-aidan-moore#294585
Re: Stół na tyłach chaty [odnośnik]09.07.21 13:28
To załamanie wydawało mu się być komiczne, ale trochę je rozumiał, bo też przecież przebył okres dojrzewania i sam robił wszystko, byle zaimponować podobającym mu się pannom. Z perspektywy Aidana historia o huśtawce musiała być niewyobrażalną tragedią, ale ciepły uśmiech jego wybranki, delikatny chichot i zmrużenie oczu do wyobrażenia tej absurdalnej sceny... Jej to wcale nie ruszało w negatywny sposób, prawda? W oczach starszego Moore'a była tym zauroczona i zaintrygowana. Nie wątpił w słowa o tym, że sama posiadała dużą rodzinę, bo rozumiała dynamikę relacji pomiędzy braćmi. Nie dojrzał w jej oczach cienia fałszu ani zdziwienia.
- Tak myślisz? - Uniósł w górę jedną z brwi, opierając się otwartą dłonią o blat. - Z pewnością była zainteresowana tym, co o tobie mówię, a nie sądzę, aby komuś, komu na tobie nie zależy, chciało się słuchać o tym, jak puściłeś pawia na huśtawce. - A może powinien unikać tak obrazowego opisu przy tym stresie, co tak z Aidana teraz wypływał? No, na takie przemyślenia było już trochę za późno, więc wzruszył ramionami do własnych myśli.
- Nazwała cię swoim najlepszym kolegą - zaśmiał się do tego zdania, nie ukrywając ani rozbawienia, ani wzruszenia, bo zaraz po nim Sheila obdarowała go całym slalomem epitetów wskazujących na to jak wielkim niedopowiedzeniem było nazwanie jego brata kolegą.
- Opowiedziała mi o tobie kilka głupich historii, o tym jak cię broniła na korytarzu, o wspólnych rozmowach, o opiece nad magicznymi stworzeniami...
Chciał, aby brzmiało to wiarygodnie, więc wybrał najpierw te fakty wyniesione z ich rozmowy, które mogły podeprzeć ten następny, najbardziej pikantny. Nie chciał jednak wskazać tego, do czego zmierza - nonszalancko wrzucił obierki do wiadra i opłukał ziemniaki w wodzie, następnie wytarł dłonie w wiszącą na rączce szuflady ścierkę. Dopiero wtedy odwrócił się do niego ponownie i jakby przypomniał sobie o czymś diabelnie ważnym powiedział:
- Ah, no tak. Powiedziała, że jesteś przystojny - rzucił, jak gdyby nigdy nic - rumieniła się przy tym nawet bardziej niż fanki Billy'ego kiedy łapał znicza i machał w stronę trybun. - Nie wytrzymał. Parsknął. - Mówisz, że nie jest twoją dziewczyną... a chcesz, żeby nią była? Zapytałeś ją o to, czy chciałaby nią być?
Cillian Moore
Cillian Moore
Zawód : Wygnany powieściopisarz, chwyta się prac dorywczych
Wiek : 27
Czystość krwi : Mugolska
Stan cywilny : Kawaler
Chodźmy nad wodę
Na Twoich kolanach zasnę
Wymyślę więcej dobrych wierszy
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Stół na tyłach chaty - Page 2 C511aabdf597b22fa48d7610e8ae258d
Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t9648-cillian-moore https://www.morsmordre.net/t9664-aslan#293571 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f376-irlandia-gory-derryveagh https://www.morsmordre.net/t9741-skrytka-bankowa-nr-2207#295617 https://www.morsmordre.net/t9666-cillian-moore#293577
Re: Stół na tyłach chaty [odnośnik]12.07.21 18:46
Aidan kompletnie nie znał się na "tych sprawach". Dziewczyny były dla niego jedną wielką enigmą, na dodatek bycie nieśmiałym wcale nie pomagało. Nie rozumiał tych całych sygnałów, czy podchodów. U Zwierząt to było łatwiejsze. Mieli swoje zwyczaje godowe i tyle, a u ludzi? Nie było uniwersalnej reguły, czy porady, która działałaby na wszystkich. Jak tak o tym myśli, to z jednej strony miał chyba łatwiej przez wszystkie te lata skupiając się wyłącznie na jednej dziewczynie. Bo jak trudno mieli dopiero niektórzy chłopcy z Hogwartu, którzy przebierali w dziewczynach jak w rękawiczkach... Ci to dopiero mieli problem. Ale z drugiej strony, Sheila jest przecież wyjątkowa, a ich przypadek, znaczy no jego przypadek, jest bardzo, bardzo, bardzo ciężki. Chciał się wykazać, zasłużyć na nią, a nie przelecieć się w te i z powrotem na miotle, oprzeć się o mur za nią naruszając tym samym jej prywatną przestrzeż i powiedzieć jej kilka komplementów. Szczerze wątpił, że takie coś w ogóle by jej zaimponowało. A może... ale She nie była taka jak inne dziewczyny. Choć w sumie taka Nelka też nie. CZEMU TO JEST TAK SKOMPLIOKWANE? Komplementy nie działają? Z pewnością historyjka o puszczeniu przez niego pawia jej zaimponuje...
Oczywiście, że Sheili zależało. Znali się w końcu tyle lat, troszczyli się o siebie. Ale tylko kolegą?  Liczył na chociaż "przyjacielem", bo się przyjaźnili, tak? Chyba. No on tak myślał. Myśli. No bo kolega to chyba gorzej niż przyjaciel? W sensie, że przyjaciel jest wyżej, no że ważniejszy. Najlepszy kolega, to nie najlepszy przyjaciel. Kto był jej najlepszym przyjacielem w takim razie? Następne słowa Sillego sprawiły jednak, że na chwilę przestał oddychać, aa oczy rozszerzyły się w niedowierzaniu podobnie jak u Bogarta. Czuł jak policzki zaczynają go piec, przełknął ślinę, zerkając na brata. Że jest jaki? Czy przyjaciele, znaczy koledzy, znaczy najlepsi koledzy, mogą myśleć, że to drugie jest przystojne? No on tak myślał o niej... nie że jest przystojna! Piękna, jest piękna. Ale on to coś zupełnie innego. On się w niej podkochiwał, a ona, no ona nie. Przystojny, myślała, że był przystojny? A co jeśli Cillian go podpuszczał? Albo źle ją zrozumiał. Na pewno ją źle zrozumiał. Odwrócił się, pochylił nad kuchennym blatem, krzyżując na nim ręce, a na nich kładąc głowę chcąc odciąć się od natrętnych pytań. Może jak przestanie się ruszać, to Cillian się znudzi i sobie pójdzie? A jak nie Silly, to chociaż róż z jego policzków. Niech ktoś zakończy te tortury...
- Jym mym jym o ło załyma? - Wymamrotał zdając sobie sprawę jednak, że brat może go niedosłyszeć, odwrócił głowę w jego stronę opierając teraz policzek o materiał swego swetra i zapytał się ponownie. - Jak mam ją o to zapytać?


The power of touch, a smile, a kind word, a listening ear, an honest compliment or the smallest act of caring, all of which have the potential to
turn the life around
Aidan Moore
Aidan Moore
Zawód : Prace dorywcze
Wiek : 18
Czystość krwi : Mugolska
Stan cywilny : Kawaler
The only way to deal with
an unfree world is to become
so absolutely free that your very existence is an act of rebellion.
OPCM : 8 +2
UROKI : 5
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 7 +3
CZARNA MAGIA : 0
ZWINNOŚĆ : 12
SPRAWNOŚĆ : 13
Genetyka : Czarodziej

Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t9575-aidan-moore#291411 https://www.morsmordre.net/t9693-bazyl#294574 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f376-irlandia-gory-derryveagh https://www.morsmordre.net/t9923-skrytka-bankowa-nr-2197#299908 https://www.morsmordre.net/t9696-aidan-moore#294585
Re: Stół na tyłach chaty [odnośnik]20.07.21 14:03
Chciał się zaśmiać. Tak na całe gardło, radośnie i oferując mu pełnię zrozumienia w tej miłosnej przygodzie, ale o ile sięgał pamięcią wstecz, to go by w takim wieku śmiech przyjaciela lub brata, kiedy ten mu się zwierza z relacji dziewczyną, niewątpliwie zasmucił. Powstrzymał go więc — z ust pisarza wydostało się tylko delikatne, ale wiele mówiące, zduszone parsknięcie. Dobrze, że skulony na blacie Aidan nie widział jego miny, bo musiał aż przygryźć wargę, żeby go nie wykręciło do granic możliwości, kiedy łykał powietrze. Wreszcie stuknął się pięścią w klatkę piersiową, odetchnął przeciągle i dopiero wtedy położył dłoń na jego ramieniu.
Nie wstydź się — poklepał go po nim w przyjacielskim geście — ze wszystkich ludzi na świecie, jestem prawdopodobnie ostatnim, przed którym musisz ukrywać się z tym że ci się podoba jakaś panna. — Ostatecznie to on właśnie przewracał oczyma za każdym razem, kiedy Cillian opowiadał o kolejnej kobiecie, która zawróciła mu w głowie, albo przedstawiał rodzinie swoją nową dziewczynę. Niestety, ale idealizowanie życia na wsi nie pomagało w utrzymaniu jego związków, nawet jeżeli relację rozpoczynał od mówienia partnerkom komplementów wierszem. — Nie, nie robię sobie z ciebie żartów — no, przynajmniej w takim sensie, że nie kłamał teraz — podpuściłem ją trochę, ale przyznała to otwarcie.
„Podpuściłem” nie było słowem, z którego użycia powinien być szczególnie dumny. Nieładnie było grać na emocjach innych osób, ale... kto by się temu oparł? Przywykł już do tego, że ludzie słuchali go uważnie i nie zauważali, jak zwodzi ich na manowce, nie czuli wymuszania niektórych stwierdzeń, na niewygodne pytania reagowali rumieńcem, ale nie gniewem. Zbytnia otwartość zaskakiwała, zbijała z tropu. Łatwo się było z tym pogodzić, póki się tego nie nadużywało.
Na pewno nie z buzią pełną wątpliwości, bo cię w ogóle nie słychać… — odparł na jego mamrotanie — musisz być pewniejszy siebie, ale… — tu zawahał się na moment. Wysunął spod parapetu stołek, na którym usiadł, zakładając nogę na nogę. Stukając palcami o blat zastanowił się nad tym co powiedzieć. — Słabe mamy czasy na randkę, co? — Poczuł się zobligowany do przyznania mu, że w ich sytuacji nie było to proste. Ich widywanie się było zapewne ograniczone. — Musisz jej po prostu wyznać swoje uczucia, ale warto chyba uczynić tę chwilę wyjątkową. Co ona lubi robić, gdzie spędzacie razem czas?
Cillian Moore
Cillian Moore
Zawód : Wygnany powieściopisarz, chwyta się prac dorywczych
Wiek : 27
Czystość krwi : Mugolska
Stan cywilny : Kawaler
Chodźmy nad wodę
Na Twoich kolanach zasnę
Wymyślę więcej dobrych wierszy
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Stół na tyłach chaty - Page 2 C511aabdf597b22fa48d7610e8ae258d
Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t9648-cillian-moore https://www.morsmordre.net/t9664-aslan#293571 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f376-irlandia-gory-derryveagh https://www.morsmordre.net/t9741-skrytka-bankowa-nr-2207#295617 https://www.morsmordre.net/t9666-cillian-moore#293577
Re: Stół na tyłach chaty [odnośnik]02.08.21 22:26
Aidanowi do śmiechu nie było. Cenił sobie Sheilę jako przyjaciółkę. Była jedną z najdroższych mu osób, dlatego wizja tego, że mógłby zepsuć tę relację, stracić ją... Wolał więc milczeć, trzymając to w sobie przez ten cały czas. Wraz z jego upływem jednak jego uczucia stawały się mocniejsze, a on sam był ich o wiele bardziej świadomy, choć wciąż nie wiedział co z tym całym fantem zrobić. Wciąż miał te same obawy co wcześniej, wciąż nie znalazł w sobie krzty odwagi żeby wziąć los w swoje ręce. Wiedział, że jeśli tego nie zrobi, to nigdy nie dowie się jakby to mogło się skończyć. A może nic by się nie skończyło? Może coś by się zaczęło? Może. Dopóki pozostawiał zbutwiałym kartoflem to to m o ż e pozostawało szerokie i głębokie. Wysłuchał uważnie słów brata. W końcu stanął jak Merlin nakazał, wziął głęboki oddech i w pełni odwrócił się w jego stronę szukając jakiekolwiek rady. Skoro już tyle wiedział, to Aidan nie miał już za wiele do stracenia. I tak już się wystarczająco pogrążył. - Średnio u mnie z tą pewnością siebie. - Stwierdził szczerze bardzo dobrze zdając sobie sprawę z prawdziwości swoich słów. Był nieśmiały, krępował się innymi, rozmową z nimi. Zawsze potrafił palnąć jakąś głupotę, choć naprawdę nie robił tego na umyślnie. Rozmowa ze zwierzętami wychodziła mu dużo lepiej niż ta z ludźmi. Trudno było więc odnaleźć mu tę pewność siebie. - Ja... Jestem przy niej otwarty, wiesz? Mogę jej powiedzieć wszystko, mogę zachowywać się swobodnie, ale jak chcę już jej o tym powiedzieć, chcę zrobić jakikolwiek krok w tym kierunku, to po prostu nie mogę. - Wyznał wbijając wzrok gdzieś ponad ramie brata. Blokowało go. Nie potrafił jej tego powiedzieć. Nawet w liście nie potrafił jej tego wyznać. Albo moment był zły, albo z nim było coś nie tak. Zawsze był jakiś powód, a tym powodem był po prostu strach. - Wiem... - Wyszeptał przyznając Cillianowi racje. Co jeśli straci swoją okazje? Co jeśli w jej życiu pojawi się ktoś inny? Może będzie lepszy od niego? Mądry, przystojny, odważny. Chciał dla niej tego co najlepsze, ale na Merlina, chciał być egoistą, chciał żeby była jego, a on jej. - Głównie w lasach, na łąkach, nad jeziorem. Mieszka w Londynie, a Billego cały czas szukają. Nas szukają. Wiem, że musimy uważać. - Zapewnił go od razu, że zdaje sobie sprawę z powagi sytuacji. Nie chciał, aby zabroniono mu się z nią spotykać. Rodzina była dla niego wszystkim, jej bezpieczeństwo najważniejsze, nie zaryzykowałby... - Lubi naturę, tak jak ja, zwierzęta, rośliny. Potrafi jeździć konno. Gra na harfie. Naprawdę pięknie. Szyje, lubi muzykę, taniec. - Mógłby zapewnić jej te wyjątkowe, szczęśliwe chwile. Potrafiłby ją jednak w pełni uszczęśliwić? Chciał spróbować, nieważne czy jako przyjaciel, czy ktoś więcej.
Aidan Moore
Aidan Moore
Zawód : Prace dorywcze
Wiek : 18
Czystość krwi : Mugolska
Stan cywilny : Kawaler
The only way to deal with
an unfree world is to become
so absolutely free that your very existence is an act of rebellion.
OPCM : 8 +2
UROKI : 5
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 7 +3
CZARNA MAGIA : 0
ZWINNOŚĆ : 12
SPRAWNOŚĆ : 13
Genetyka : Czarodziej

Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t9575-aidan-moore#291411 https://www.morsmordre.net/t9693-bazyl#294574 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f376-irlandia-gory-derryveagh https://www.morsmordre.net/t9923-skrytka-bankowa-nr-2197#299908 https://www.morsmordre.net/t9696-aidan-moore#294585
Re: Stół na tyłach chaty [odnośnik]03.08.21 12:12
To jak zmężniał momentalnie wydało się być Cillianowi całkiem imponujące. Aidan na każdym kroku przypominał mu, że dorastał. Pomiędzy resztą rodzeństwa nie dzieliła go aż tak duża przepaść lat — gdyby nie to, że musieli rozstawać się w Hogwarcie w innych latach, wydawać by się mogło, że wszyscy byli w tym samym wieku. Z nim było inaczej i to chyba zawsze przez to wszyscy otaczali go przesadną opiekuńczością. Może to dlatego tak brakło mu pewności siebie? Musiał dorastać w ich cieniu. Kiedy oni osiągali pierwsze sukcesy i rozpoczynali dorosłe życia, Aidan wciąż... był dzieckiem. Ale już nie był. I świadomość tego, że teraz kiedy powinno rozpoczynać się najlepszy okres jego życia, on musiał zastanawiać się nad takimi rzeczami, czy wolno mu gdzieś iść, niesamowicie Cilliana przytłaczała. Miał tyle okazji do błędów i uczenia się na nich, a błędy Aidana... mogły być katastrofalne w skutkach. Westchnął. Przeczesał włosy palcami, w typowy dla siebie, nerwowy sposób. Tak bardzo chciałby zrobić dla niego coś wyjątkowego. Przyjemna randka, gdzieś gdzie mógłby ją oczarować, nawet jeżeli nie skończyłoby się to soczystym wyznaniem. Spokojny dzień gdzieś w oddali od tego szaleństwa i wojny. Gdzieś, gdzie mógłby się na choćby krótki moment od tego odciąć. Z nią. Bo to bolało — to zapewnienie, że wie. Rozumie jak istotne jest, żeby na siebie uważał, żeby nie robił głupot, żeby miał z tyłu głowy świadomość o liście gończym, podpaleniu, o odejściu Lydii, po tym jak nie poradziła sobie z traumą.
Widzę — powiedział — ale to jest rzecz do wypracowania. I cieszę się, że masz bratnią duszę, Aidan. — Zawsze wydawał mu się być trochę zamknięty w sobie i pojawiała się ta obawa, że będzie przez to samotny. Ciężko było przecież komuś takiemu jak Cillian, otwartemu i otoczonemu wianuszkiem przyjaciół, spoglądać na świat oczyma kogoś nawet odrobinę mniej ekstrawertycznego. Nie było to niemożliwe, rzecz jasna, ale  nieco bardziej skomplikowane niż można by przypuszczać. — Jeżeli się wahasz, jeżeli braknie ci jeszcze do tego odwagi, to wiedz, że nie ma w tym nic złego. Ty też masz prawo na swoje niepewności, ale przykrą prawdą jest — czego zdecydowanie nie lubił — że społeczeństwo wymaga pierwszego ruchu od mężczyzn. Kobiety, choćby chciały czegoś naprawdę mocno, ograniczają się do wzdychania i marzeń. Nie dlatego, że cię nie lubią. Tak się je wychowuje. Po prostu. — Raz jeszcze przeczesał włosy palcami. — Wbrew wszystkiemu przydałoby wam się iść na piwo, co? Nic tak nie dodaje odwagi jak alkohol — przyznał z lekką niechęcią — tylko nie bierz sobie tego do serca za mocno. Jak się spijesz ponad swoje siły, to tylko pogorszysz sytuację.
Spojrzał mu prosto w oczy.
Pomyślę o was — zapowiedział — i być może zorganizuję wam jakieś miłe spotkanie w bezpiecznym miejscu. Nawet jak ci znowu gula stanie w gardle i jej tego nie powiesz, to chociaż razem odpoczniecie. Tylko... nie wiem kiedy. Naobiecywałem pomóc z tyloma rzeczami, że nie wiem kiedy pójdę spać... — Wstał. — Wracam do kończenia tego obiadu. Będzie za niecałą godzinę. Szedłeś gdzieś? Jak będziesz wracał to przyprowadź ze sobą Amelkę, albo zawołaj ją tu już teraz.
Spojrzał na niego z troską, kiedy cały czerwony wychodził z chaty, zdecydowanie zbyt mocno jak na niego zatrzaskując za sobą drzwi.

| Z tematu x2


no beauty shines brighter
than a good heart
Cillian Moore
Cillian Moore
Zawód : Wygnany powieściopisarz, chwyta się prac dorywczych
Wiek : 27
Czystość krwi : Mugolska
Stan cywilny : Kawaler
Chodźmy nad wodę
Na Twoich kolanach zasnę
Wymyślę więcej dobrych wierszy
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Stół na tyłach chaty - Page 2 C511aabdf597b22fa48d7610e8ae258d
Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t9648-cillian-moore https://www.morsmordre.net/t9664-aslan#293571 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f376-irlandia-gory-derryveagh https://www.morsmordre.net/t9741-skrytka-bankowa-nr-2207#295617 https://www.morsmordre.net/t9666-cillian-moore#293577

Strona 2 z 2 Previous  1, 2

Stół na tyłach chaty
Szybka odpowiedź
Uprawnienia

Nie możesz odpowiadać w tematach