Wydarzenia


Ekipa forum
Sia Blishwick
AutorWiadomość
Sia Blishwick [odnośnik]14.05.20 0:33

Androktasiai Blishwick

Data urodzenia: 20.01.1937 r.
Nazwisko matki: Wilde
Miejsce zamieszkania: Isle of Dogs
Czystość krwi: Półkrwi
Status majątkowy: Ubogi
Zawód: Kieszonkowiec, złodziejaszek, zbieraczka
Wzrost: 155 cm
Waga: 45 kg
Kolor włosów: Nijako brązowe
Kolor oczu: Szarozielone
Znaki szczególne: Długi, znoszony, za duży płaszcz ze zbyt wieloma kieszeniami


Jej matka była skończoną kretynką.
Sia nigdy nie potrafiła wybaczyć jej swojego imienia. Androktasiai. Córka Erynie oznaczająca morderstwo. Poważnie, mamo? Sia, chociaż bardzo chciała pozostać głucha na nauki o antycznej Grecji, nie mogła nie nauczyć się genezy swojego imienia. Los pokarał ją bowiem matką historyczką, która całe życie poświęciła badaniom wierzeń starożytnych Greków. Jej córka od małego zmuszona więc była chłonąć odległą kulturę. Zamiast opowieści na dobranoc o gadającym garnku, wysłuchiwała mitu o Troi. Albo Heraklesie. Albo o jednym z licznych podbojów miłosnych Zeusa. Wszystko przez zafiksowaną na punkcie starożytnego ludu matkę. A ojciec? Jego nie pamiętała. Był aurorem, który trafił kiedyś na czarnoksiężnika silniejszego niż on. Z misji wrócił po nim tylko płaszcz i połamana różdżka. Sia nie miała nigdy szansy go poznać, istniał gdzieś w opowieściach matki, równie realny dla córki, co wtaczający pod górę głaz Syzyf.


Tym, co napędzało Się w całym jej życiu był bunt. Nigdy nie robiła tego, czego od niej oczekiwano. Zawsze musiała iść pod prąd, wbrew temu, co mówili inni. Uparcie udawała, że nie zapamiętuje zupełnie nic z mitologii i greckiej kultury, które z uporem godnym lepszej sprawy próbowała wtłoczyć jej do głowy matka. Kiedy uczyła się czytać, celowo myliła litery. Jeśli miała ubrać elegancką sukienkę, zawsze każda okazywała się brudna. Mama powiedziała, że nie da jej jedzenia na ulubionym talerzu? Wszystkie inne się potłukły. Tak, magia od zawsze sprzyjała jej buntowniczej naturze tam, gdzie rezolutność i zaradność dziecka okazywała się niewystarczająca. Wychowywanie upartej, krnąbrnej dziewczynki było wykańczające dla samotnej matki. Na szczęście dla niej z odsieczą przyszedł Hogwart. Kolejna wielka dla Sii próba charakteru.


Udawała, że w ogóle nie ekscytował jej długi wyjazd, że nie odczuwała ani odrobiny strachu czy niepewności, ale to nie była prawda. W głębi duszy była przerażona. Weszła jednak do ekspresu Hogwart-Londyn z podniesioną głową, taszcząc ze sobą kufer większy od niej samej i klatkę z ptakiem (który oczywiście musiał nazywać się Hermesa, bo jakże inaczej). Kiedy jednak przyszła jej kolej, żeby usiąść na stołku przed całą szkołą i założyć tiarę, nie mogła ukryć trzęsących się ze zdenerwowania nóg. Mądry kapelusz dostał nie lada orzech do zgryzienia. Gdziekolwiek Sia miałaby nie trafić, oczywistym było, że ze wszelkich sił postara się udowodnić, że przydzielony jej dom był błędem. Jako pierwszy tiara odrzuciła Ravenclaw, bycie mędrcem i oświetlanie sobie drogi przez życie kagankiem wiedzy nie było dla młodej Blishwick. Nie była też ani wierna, ani sprawiedliwa, więc kolejny odpadł Hufflepuff. Pozostało więc pytanie - odwaga czy przebiegłość? Męstwo czy druhowie? Złoto Gryffindoru czy srebro Slytherinu? Ostatecznie padło na Ślizgonów. Ku niezadowoleniu samej zainteresowanej, choć w tym nie było absolutnie nic dziwnego. Żadna z decyzji by jej nie usatysfakcjonowała. Pierwszą noc w dormitorium spędziła wpatrując się w zielony baldachim i próbując opowiedzieć sobie na jedno pytanie - co teraz? Rano była oczywiście nieprzytomna. Szybko dorobiła się łatki outsiderki. Początkowo przez niemożliwe do zapamiętania imię, a później przez charakter, który nie zachęcał do podchodzenia bliżej bez kija. Z drugiej strony, po raz pierwszy poczuła jedność wynikającą z przynależności do grupy. Miała swoje miejsce w hierarchii domu, mogła siedzieć na uboczu pokoju wspólnego z książką, przypatrując się w milczeniu popularnemu gronu, głównie arystokratów i nikt nie oczekiwał od niej niczego więcej. Nikt nie kazał jej zdobywać punktów i nie zabraniał ich tracić i może dzięki temu wzrosła w niej chęć udowodnienia, że Ślizgoni są lepsi od pozostałych. Poznała innych, wcale nie mniej próbujących się buntować przeciwko światu niż ona. I wreszcie, doświadczyła pomocy grupy. Mogła być nieostrym cieniem w ślizgońskich lochach, ale gdy tylko coś działo się w Hogwarcie, coś, w co angażował się jakikolwiek inny dom, mogła liczyć na wsparcie. Nie musieli być przyjaciółmi, żeby jednoczyć się przeciwko innym. Największym wkładem w chwałę domu dla Sii było zostanie szukającą w czwartej klasie. Drobna i zwinna nadawała się na tę pozycję najlepiej. Lubiła latać na miotle, poszukiwać znicza. Członkowie drużyny zostali jej pierwszymi przyjaciółmi, przed którymi mogła się otworzyć, przy których przestawała być szarą myszką. To dzięki nim spróbowała pierwszy raz ognistej whisky i zaciągnęła się pierwszym papierosem, ukrywając się na błoniach przed nauczycielami. To była beztroska i szczęśliwa przyjaźń, w której wreszcie oddychała pełną piersią.


Na wakacje i święta wracała do domu, do matki, gdzie wysłuchiwała lekcji historii równie nudnych, co te w Hogwarcie. Kiedy skończyła trzynaście lat, po raz pierwszy poznała swojego ojczyma. Obiektywnie patrząc, to był dobry człowiek, który uczynił samotną wdowę po aurorze szczęśliwą, ale Sia nie potrafiła tego dostrzec. Nie lubiła ani jego, ani dzieci, które niebawem urodziły się w nowym małżeństwie matki. Ronan, tak miał bowiem na imię, miał naprawdę nieskończoną cierpliwość dla pasierbicy. Skończyła się dopiero po jej ucieczce z domu, ale to historia zdecydowanie na później. Najważniejsze jest, że zarówno matka jak i ojczym budowali swój dom w oparciu o wzajemny szacunek, którego oczekiwali także w stosunku do każdego innego człowieka, niezależnie od jego krwi. Samo to naturalnie wystarczyło, żeby Sia bardzo łatwo przyswoiła idee wyższości czystej krwi nad mugolską, którymi karmiona była w Hogwarcie. Patrzyła z wyższością na każdą szlamę, krzywiąc się ostentacyjnie, gdy przechodziła obok. Kiedy tłum Ślizgonów decydował się na znęcanie nad innym uczniem mugolskiego pochodzenia, młoda Blishwick była wśród nich. Nie obchodziła jej polityka, nie robiło jej różnicy, kto był u władzy i jakie poglądy głosił. Liczyło się to, że takie poglądy sprzeczne były z tym, co mówiła jej matka, że to był fanatyzm, który czynił ją jeszcze mocniej członkinią grupy. A tego potrzebowała. I tyle wystarczyło.


Nigdy nie była wybitną uczennicą. Zamiast ślęczeć w bibliotece, wolała z wypiekami na twarzy przeglądać sportową kolumnę w Proroku Codziennym. Kibicowała Harpiom z Hollyhead całym swoim buntowniczym sercem, skrycie marząc o zostaniu członkinią drużyny, którą stanowią same kobiety. Ale w quidditchu nie była też na tyle dobra, by zacząć zajmować się nim zawodowo. Zdawała sobie z tego sprawę, może gdyby ćwiczyła więcej... Ale dyscyplina nigdy nie była jej mocną stroną. Tych zresztą nie miała zbyt wiele. Była najwyżej ponadprzeciętnie zwinna. I to byłoby na tyle. Potrafiła zamieniać przeciwników w żaby, czasami, wyczarować najprostsze zaklęcia obronne i rzucić confundusa, gdy wymagała tego sytuacja. Siłą rzeczy, wiedziała więcej o historii magii niż zwykła przyznawać (na złość matce, oczywiście) i lubiła lekcje zielarstwa. Nigdy jednak na tyle, by poświęcić mu więcej czasu. Po prostu sobie radziła. Zdała SUM-y przeciętnie. Wystarczająco, żeby nie przynieść hańby, niewystarczająco, by wzbudzić dumę. Nie czuła się z tym źle. Na szóstym roku wybrała te wszystkie przedmioty, których nie zawaliła (czyli jedynie te wymienione wyżej) i była więcej niż zadowolona z takiego obrotu spraw. Nie miała planów na przyszłość i nie potrafiła odpowiedzieć na pytanie, co chce robić. Nie była wystarczająco wybitna, by zwrócić na siebie uwagę opiekuna domu i dołączyć do Klubu Ślimaka, który z pewnością otworzyłby dla niej wiele drzwi. Nie miało to jednak znaczenia, bo zupełnie nie zaprzątała sobie głowy takimi bzdurami jak przyszłość.


Po skończeniu Hogwartu wiele się zmieniło. Sia naturalnie podążyła za wszystkimi znajomymi, ku niechęci do mugoli i walki. Był rok 1954 i Grindelwald zdążył spustoszyć cały świat, a nawet przejąć Anglię. Niektórzy go popierali wierząc, że wypleni mugolską zarazę toczącą czarodziejską społeczność. Sia krzyczała więc głośno hasła po myśli nowej władzy, szła ramię w ramię z innymi buntującymi się przeciwko zatruwaniu czystości, ale z każdym dniem nabierała wątpliwości. Hasła, które głosili były coraz bardziej radykalne, a ona, niezależnie od tego, co zdarzało jej się mówić, by zaimponować innym, wcale nie chciała zabijać mugoli. Im dłużej to trwało, tym mniej w tym wszystkim było zabawy i przyjaźni, a więcej okrucieństwa. Widziała jak byli członkowie jej drużyny obierali różne ścieżki wcale nie kryjąc się w gronie przyjaciół z faktem, że poznają tajniki czarnej magii, nie mogąc doczekać się wypróbowaniu jej na kimś o gorszej krwi. I coraz trudniej było jej potakiwać. Nie o to przecież chodziło. Chciała wrócić do czasów beztroski pokoju wspólnego, kiedy świętowali zwycięstwo w meczu z Gryfonami, do szczerych uśmiechów, do nieprzejmowania się przyszłością. Ale świat zmieniał się na jej oczach, a wszyscy poza nią zdawali się szybko dorastać. Została zagubionym chłopcem w świecie dorosłych, któremu brakowało Piotrusia Pana. Kolejne wydarzenia potoczyły się tak szybko, że nie potrafiła już nawet wskazać, w jakiej kolejności. Śmierć Horacego Slughorna była dla niej ostateczną granicą, w której powiedziała sobie nie i zerwała wszystkie kontakty ze znajomymi, którzy w poszukiwaniu przywództwa mającego poprowadzić ich na wojnę z mugolami miotali się od Grindelwalda do każdej innej, bladej nawet obietnicy lepszego świata.


Może gdyby wtedy z nimi została, teraz byłaby kimś w Ministerstwie opanowanym przez ludzi, którzy myśleli jak jej byli przyjaciele? Może gdyby gadający kapelusz wybrał dla niej Gryffindor, byłaby już martwa po heroicznej walce, jaką stoczyłaby przeciwko światu? Trudno powiedzieć. Wszystko, co miała, zostawiła. Porzuciła znajomych, spaliła mosty i odeszła od rodziny nie mogąc znieść jej pełnego pobłażania akceptacji. Zabrała z szafy płaszcz ojca i zniknęła. Błądziła po Londynie nocując to tu, to tam. Zapoznała się dobrze z krawężnikami na Pokątnej, raz dotarła na Nokturn. Przepłaciła to niemal życiem, więc szybko zmieniła kierunek swoich wędrówek. Czarna magia ją przerażała, nie chciała brać udziału w wojnie, opowiadać się po jakiejkolwiek ze stron, chciała świętego spokoju i beztroski. Namiastkę znalazła w Dokach i Parszywym Pasażerze, który pomimo trwającej wojny zdawał się nie tracić swojej pijackiej atmosfery. Błądziła więc pomiędzy żeglarzami, na ognistą zdobywając galeony wkładając zwinne dłonie do cudzych kieszeni. Na drobnych kradzieżach schodziły jej całe dnie, by wieczorami móc przepić całą, ciężko zarobioną fortunę. Swoją Nibylandię znalazła wreszcie na Isle of Dogs, idealnym miejscu dla niej. Jeżeli wiedziało się, gdzie szukać, można było poodkrywać skarby, których nawet nie trzeba było nikomu kraść. Przywłaszczyła sobie jedno z opuszczonych mieszkań, które było w nadającym się do życia stanie. I zasypiając na dziurawym materacu, z alkoholem buzującym w żyłach, mogła wreszcie poczuć upragnioną beztroskę i udawać, że wojenny chaos akurat jej nie dotyczy.


Patronus:Ryś. Czyli kot. W dodatku samotnik, który czasem może dobierać się w niewielkie grupy. Chodzi własnymi ścieżkami sprawiając, że jest idealnym przyjacielem i obrońcą Sii. Jeśli już oczywiście się pojawi. A to zdarza się rzadko, do tej pory jedynie przy wspomnieniu radości, jaką czuła po wygraniu meczu wraz z drużyną quidditcha w szkole.

Statystyki i biegłości
StatystykaWartośćBonus
OPCM: 50
Zaklęcia i uroki:102 (rożdżka)
Czarna magia:00
Magia lecznicza:00
Transmutacja:153 (rożdżka)
Eliksiry:00
Sprawność:0Brak
Zwinność:15Brak
JęzykWartośćWydane punkty
AngielskiII0
Biegłości podstawoweWartośćWydane punkty
Historia MagiiI2
KłamstwoII10
SpostrzegawczośćI2
Ukrywanie sięII10
ZielarstwoI2
Zręczne ręceIII25
Biegłości specjalneWartośćWydane punkty
Wytrzymałość FizycznaII5
Biegłości fabularneWartośćWydane punkty
NeutralnyNeutralny
Sztuka i rzemiosłoWartośćWydane punkty
Literatura (tworzenie )I0.5
Literatura (wiedza)I0.5
Rzeźba (wiedza)I0.5
AktywnośćWartośćWydane punkty
Latanie na miotleI0.5
QuidditchI0.5
PływanieI0.5
Taniec współczesnyI0.5
AkrobatykaII7
AtletykaI0.5
GenetykaWartośćWydane punkty
Brak- (+0)
Reszta:3
Wyposażenie

Sowa



[bylobrzydkobedzieladnie]


Ostatnio zmieniony przez Sia Blishwick dnia 15.05.20 17:18, w całości zmieniany 1 raz
Sia Blishwick
Sia Blishwick
Zawód : kieszonkowiec
Wiek : 20
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Panna
Galeona daj złodziejaszkowi
wsiąkiewką potrząśnij
łoo o o
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej

Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t8523-sia-blishwick https://www.morsmordre.net/t8535-hermesa https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f187-isle-of-dogs-opuszczona-kamienica-7-3 https://www.morsmordre.net/t8536-skrytka-bankowa-nr-2023 https://www.morsmordre.net/t8547-sia-blishwick#249281
Re: Sia Blishwick [odnośnik]27.05.20 2:09

Witamy wśród Morsów

Twoja karta została zaakceptowana

INFORMACJE
Przed rozpoczęciem rozgrywki prosimy o uzupełnienie obowiązkowych pól w profilu. Zachęcamy także do przeczytania przewodnika, który znajduje się w twojej skrzynce pocztowej, szczególnie zwracając uwagę na opis lat 50., w których osadzona jest fabuła, charakterystykę świata magicznego, mechanikę rozgrywek, a także regulamin forum. Powyższe opisy pomogą Ci odnaleźć się na forum, jednakże w razie jakichkolwiek pytań, wątpliwości, a także propozycji nie obawiaj się wysłać nam pw lub skorzystać z działu przeznaczonego dla użytkownika. Jeszcze raz witamy na forum Morsmordre i mamy nadzieję, że zostaniesz z nami na dłużej!
 STAN ZDROWIA
Fizyczne
Pełnia zdrowia.
Psychiczne
Pełnia zdrowia.
UMIEJĘTNOŚCI
Brak

Kartę sprawdzała: Justine Tonks
Mistrz gry
Mistrz gry
Zawód : -
Wiek : -
Czystość krwi : n/d
Stan cywilny : n/d
Do you wanna live forever?
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Sia Blishwick Tumblr_mduhgdOokb1r1qjlao4_500
Konta specjalne
Konta specjalne
http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/t475-sowa-mistrza-gry#1224 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 http://morsmordre.forumpolish.com/ https://www.morsmordre.net/t2762-skrytki-bankowe-czym-sa#44729 http://morsmordre.forumpolish.com/f124-woreczki-z-wsiakiewki
Re: Sia Blishwick [odnośnik]27.05.20 2:09
WYPOSAŻENIE
Sowa

ELIKSIRY- Nazwa (X porcje, stat. x)

INGREDIENCJEposiadane: -

BIEGŁOŚCI-

HISTORIA ROZWOJU[17.05.20] Karta postaci: -50 PD
Mistrz gry
Mistrz gry
Zawód : -
Wiek : -
Czystość krwi : n/d
Stan cywilny : n/d
Do you wanna live forever?
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Sia Blishwick Tumblr_mduhgdOokb1r1qjlao4_500
Konta specjalne
Konta specjalne
http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/t475-sowa-mistrza-gry#1224 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 http://morsmordre.forumpolish.com/ https://www.morsmordre.net/t2762-skrytki-bankowe-czym-sa#44729 http://morsmordre.forumpolish.com/f124-woreczki-z-wsiakiewki
Sia Blishwick
Szybka odpowiedź
Uprawnienia

Nie możesz odpowiadać w tematach