Morsmordre :: Nieaktywni :: Sowy
Markiza Anhelique
AutorWiadomość
Prawdziwa dam wśród sów! Śnieżnobiała, piękna i elegancka. Bardzo dystyngowana jak francuska markiza. Bywa obrażalska i foszasta, miewa swoje humory, zwłaszcza, kiedy nie dostanie smakołyku. Czasami spogląda na swojego właściciela jak na idiotę, kiedy kreśli kolejny list miłosny do innej kobiety w przeciągu kilku dni. Pocztę dostarcza jednak szybko i zaciekle jej broni.
- Spoiler:
- Kod:
<div class="sowa"><div class="ob1" style="background-image:url('https://i.pinimg.com/564x/fa/96/68/fa9668d5f63c2e809e8631db1c409f75.jpg');"><!--
--><div class="sowa2"><span class="p">Przeczytaj </span><span class="pdt"><!--
--> Harry Smith <!--
--></span><div class="sowa3"><span class="adresat"><!--
--> Adresat, <!--
--></span><span class="tresc"><!--
--> ....
[right]....,[/right]
<!--
--><span class="podpis"><!--
--> Harry Smith [img]https://i.imgur.com/Ry5qfXM.png[/img]
Harry [img]https://i.imgur.com/w6e6PPR.png[/img]
H. [img]https://i.imgur.com/vSmMhFH.png[/img] <!--
--></span></span></div></div></div></div>
[bylobrzydkobedzieladnie]
Gdziekolwiek jesteś
- bądź przy mnie
Cokolwiek czujesz
- czuj do mnie
Jakkolwiek nie spojrzysz
- patrz na mnie
Czymkolwiek jest miłość
- kochaj się we mnie
Ostatnio zmieniony przez Harry Smith dnia 27.08.20 19:47, w całości zmieniany 3 razy
Harry Smith
Zawód : śpiewak, muzyk
Wiek : 25 lat
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Kawaler
Ja bym kota nie wziął
na weekend.
A ty mi chciałaś
serce oddać,
na wieczność
na weekend.
A ty mi chciałaś
serce oddać,
na wieczność
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Martwi/Uwięzieni/Zaginieni
Przeczytaj sir Francis Lestrange
Panie Smith, istotnie, ma Pan rację i nazwiska zupełnie nie kojażę. Chyba że... Czy Harry to zdrobnienie od Harold? Wtedy wszystko było by jasne. A moja odpowiedź brzmiała by: NIE.
Ufam jednak, żeś nie jesteś Haroldem, bo to byłby szczyt tópeciarstwa.
No, skoro już to sobie wyjaśniliśmy, przejdę do rzeczy. Glob Księżyca znam i bywam tam - Pana niestety nie zapamiętałem, a to hyba źle. Niemniej jednak, nie zwykłem odmawiać w podobnych pszypadkach. Zapraszam do Wenus wraz z początkiem czerwca, najlepiej w godzinach wieczornych. Przy drzwiach proszę powiedzieć Andrzejowi, że Pan do mnie, on pana zaprowadzi. Pozostaje mi jusz tylko życzyć powodzenia. Połamania nóg, tak to się mówi na scenie?
Pozdrawiam,
Francis Lestrange
Ufam jednak, żeś nie jesteś Haroldem, bo to byłby szczyt tópeciarstwa.
No, skoro już to sobie wyjaśniliśmy, przejdę do rzeczy. Glob Księżyca znam i bywam tam - Pana niestety nie zapamiętałem, a to hyba źle. Niemniej jednak, nie zwykłem odmawiać w podobnych pszypadkach. Zapraszam do Wenus wraz z początkiem czerwca, najlepiej w godzinach wieczornych. Przy drzwiach proszę powiedzieć Andrzejowi, że Pan do mnie, on pana zaprowadzi. Pozostaje mi jusz tylko życzyć powodzenia. Połamania nóg, tak to się mówi na scenie?
Pozdrawiam,
Francis Lestrange
Tak, możesz zapalić znicz
Chociaż wiem, że już nic
Mnie nie czyni człowiekiem
Chociaż wiem, że już nic
Mnie nie czyni człowiekiem
Przeczytaj sir Francis Lestrange
Panie Smith, Uff, wobec tego odetchnąłem z ulgą. No i zdołał mnie Pan zaciekawić, Panie Smith. Co wobec tego w Pana kręgach uchodzi za szczyt tópetu? Chcę wiedzieć, na co się piszę.
Tych podziękowań jusz wstarczy, jak wspominałem, nie zwykłem odmawiać podobnym prośbą. Na Andrzeja śmiało może Pan śmiało mówić Andrew, przyzwyczaił się biedaczek. Jak będzie Pan hciał, na pewno z przyjemnością sam nauczy Pana literować to poprawnie.
Pozdrawiam,
Francis Lestrange
Tych podziękowań jusz wstarczy, jak wspominałem, nie zwykłem odmawiać podobnym prośbą. Na Andrzeja śmiało może Pan śmiało mówić Andrew, przyzwyczaił się biedaczek. Jak będzie Pan hciał, na pewno z przyjemnością sam nauczy Pana literować to poprawnie.
Pozdrawiam,
Francis Lestrange
Tak, możesz zapalić znicz
Chociaż wiem, że już nic
Mnie nie czyni człowiekiem
Chociaż wiem, że już nic
Mnie nie czyni człowiekiem
Przeczytaj
Panie Smith, przyznam, że Pana głos nie jest mi obcy, gdzieś musiałam go już słyszeć, bo odtworzenie magicznych nagrań oszlifowało pamięć. Nie da się ukryć, że posiada Pan talent. Awangardowy, niebanalny i wpasowujący się w nasze równie nowatorskie plany na nadchodzący sezon. Instrumenty strunowe szarpane mają mieć specjalne miejsce w zbliżających się muzycznych kreacjach.
Skąd pomysł, by odezwać się właśnie do La Fantasmagorii? Co może Pan zaoferować temu wspaniałemu przybytkowi - oprócz swych umiejętności?
Możemy sprawdzić, czy na żywo prezentuje się Pan równie doskonale, co na nagraniach. Mogę oczekiwać Pana w la Fantasmagorii w kolejny czwartek, w samo południe. Przy drzwiach proszę podać swoje nazwisko, odźwierny przepuści Pana i poprowadzi w odpowiednie miejsce.
madame Mericourt
Skąd pomysł, by odezwać się właśnie do La Fantasmagorii? Co może Pan zaoferować temu wspaniałemu przybytkowi - oprócz swych umiejętności?
Możemy sprawdzić, czy na żywo prezentuje się Pan równie doskonale, co na nagraniach. Mogę oczekiwać Pana w la Fantasmagorii w kolejny czwartek, w samo południe. Przy drzwiach proszę podać swoje nazwisko, odźwierny przepuści Pana i poprowadzi w odpowiednie miejsce.
madame Mericourt
there was an orchid as beautiful as the
seven deadly sins
seven deadly sins
Deirdre Mericourt
Zawód : namiestniczka Londynu, metresa nestora
Wiek : 28
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Wdowa
one more time for my taste
I'll lick your wounds
I'll lay you down
✦
I'll lick your wounds
I'll lay you down
✦
OPCM : 45 +3
UROKI : 4
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 0
CZARNA MAGIA : 60 +8
ZWINNOŚĆ : 21
SPRAWNOŚĆ : 8
Genetyka : Czarownica
Śmierciożercy
Przeczytaj Szef Komisji Rejestracji Różdżek
Szanowny Panie Smith, w imieniu swoim oraz pozostałych członków Komisji, chciałbym pogratulować rejestracji różdżki i tym samym podziękować za powierzone Ministerstwu Magii zaufanie. Równocześnie informuję, że zgodnie z dekretem Ministra Magii z dnia 10 kwietnia 1957 roku, każdy czarodziej lub czarownica przebywający na terenie Londynu, ma obowiązek noszenia przy sobie dokumentu poświadczającego dokonaną rejestrację oraz okazania go odpowiednim służbom w razie kontroli. Dokument staje się ważny z chwilą podpisania go przez posiadacza, i od tego momentu stanowi zarówno dowód jego tożsamości, jak i pełni rolę oficjalnego zezwolenia na noszenie różdżki na terenie stolicy.
Jeżeli na dokumencie zaistniały jakiekolwiek nieprawidłowości, należy zgłosić się do siedziby Komisji w terminie nieprzekraczającym 7 dni od daty otrzymania niniejszego listu wraz z kompletem dokumentów potwierdzających poprawne dane.
Jeżeli na dokumencie zaistniały jakiekolwiek nieprawidłowości, należy zgłosić się do siedziby Komisji w terminie nieprzekraczającym 7 dni od daty otrzymania niniejszego listu wraz z kompletem dokumentów potwierdzających poprawne dane.
Z poważaniem,
Tiberius Bellchant Szef Komisji Rejestracji Różdżek
Dep. Przestrzegania Prawa Czarodziejów
Brytyjskie Ministerstwo Magii
Londyn, dn. 12.04.1957
Dep. Przestrzegania Prawa Czarodziejów
Brytyjskie Ministerstwo Magii
Londyn, dn. 12.04.1957
Do listu dołączony został dokument:
Pomyłki, poprawki, uwagi (zwłaszcza w przypadku błędnie założonej daty urodzenia lub statusu cywilnego postaci wymyślonych) można zgłaszać bezpośrednio do Percivala. Jeżeli macie dla waszych postaci wybrany charakter pisma, możecie mi również podesłać odpowiednią czcionkę (najlepiej w postaci linku do strony, z której mogłabym ją pobrać).
xShelta Vane
Harry, wielu listów się dzisiejszego dnia spodziewałam, lecz wśród nich zdecydowanie nie było twojego. Nie wiem co mam o tym sądzić - o tym, że nagle zainteresował cię mój los i to czy jestem bezpieczna pomimo iż niepokoje w Anglii nie zrodziły się w dniu naszego przypadkowego spotkania. Czy gdyby nie ono to też byłbyś zatroskany o moje bezpieczeństwo...? Czy byś w ogóle o mnie sobie przypomniał...? Nie chcę wyjść na przesadnie złośliwą, lecz proszę cię - nie traktuj mnie jak tragikomiczną bohaterkę jednych ze swoich ballad; nie staraj się być rycerzem na białym rumaku.
W Londynie nie mieszkam od kilku dobrych lat. Wróciłam do rodzinnego miasta. Nic mi nie grozi.
Markizie też. Shelly
W Londynie nie mieszkam od kilku dobrych lat. Wróciłam do rodzinnego miasta. Nic mi nie grozi.
Markizie też. Shelly
angel heart | devil mind
Przeczytaj J. Bojczuk Kulfonie Mój drogi Harry, Wiesz, siedziałem sobie dzisiaj i piłem do lustra jak zwykle i nagle dopadła mnie jakaś taka dziwna tęsknota za przeszłością, za beztroskimi czasami oraz, o zgrozo!, za Tobą właśnie. Kiedyśmy się widzieli ostatni raz? Chyba całe wieki wstecz, a przynajmniej takie mam wrażenie, bo normalnie już prawie nie pamiętam jak wyglądasz; nadal się nie czeszesz i nie golisz? Hehe. Dobra, koniec żartów, musisz mi wybaczyć, jestem już trochę pijany. Mam nadzieję, że się jakoś trzymasz, gdzie teraz przebywasz? W Londynie? Zarejestrowałeś różdżkę? Jeśli nie, to nie zbliżaj się do stolicy - jest chujowo i chyba z każdym dniem coraz chujowiej, takie mam wrażenie jak wychodzę na ulicę. Wiesz, mieszkam teraz w dokach, u tej barmanki z Parszywego, Philippy, kojarzysz? Na pewno, przecież balowaliśmy czasem razem w porcie. Oprócz tego dużo pracuję, SERIO, napierdalam ciągle (no, z małymi przerwami na użalanie się nad sobą), rozwijam się malarsko, nie wiem tylko czy to aby na pewno dobrze bo czuję, że powoli zaczynam zapuszczać korzenie, a wolałbym jednak tego nie robić. Wolałbym wrócić na morze, popłynąć sobie gdzieś daleko i nie musieć przejmować się tym wszystkim, począwszy od goniących mnie terminów, a skończywszy na tym, że jak wyjdę z chaty to właściwie nie wiadomo czy do niej wrócę... Ale co tam! C'est la vie! Jak to mówią francuzi. Co jeszcze z nowości? O! Wiem! Wyobraź sobie, że ciotka Brunhilda, stara taka raszpla, pewnie Ci o niej kiedyś mówiłem, sprawiła mojej mamie domowego skrzata. Tylko moja mama to się akurat brzydzi niewolnictwem, a domowe skrzaty pozbawione domu są podobno strasznie smutne, więc przeszedł w moje ręce, kumasz to? Fajny z niego gość, umie dużo rzeczy, jak to skrzaty.
A zresztą co ja Ci będę pierdolił - spotkajmy się, napijmy, mógłbym zaprosić też innych swoich znajomych; trochę byśmy pośpiewali, trochę porysowali, trochę pogadali, mogłoby być wesoło, każdy z nas by na moment odetchnął, co Ty na to? Chciałbyś przyjść? Ze swoją Gitarą? Albo chuj, jak wolisz to spotkajmy się w cztery oczy i walnijmy flachę Pięści Hagrida, ciekawe czy nas poskłada po całości, czy może mamy już mocniejsze głowy niż w Hogwarcie. Przede wszystkim daj znać co u Ciebie, czy żyjesz i w ogóle. J.
A zresztą co ja Ci będę pierdolił - spotkajmy się, napijmy, mógłbym zaprosić też innych swoich znajomych; trochę byśmy pośpiewali, trochę porysowali, trochę pogadali, mogłoby być wesoło, każdy z nas by na moment odetchnął, co Ty na to? Chciałbyś przyjść? Ze swoją Gitarą? Albo chuj, jak wolisz to spotkajmy się w cztery oczy i walnijmy flachę Pięści Hagrida, ciekawe czy nas poskłada po całości, czy może mamy już mocniejsze głowy niż w Hogwarcie. Przede wszystkim daj znać co u Ciebie, czy żyjesz i w ogóle. J.
Przeczytaj J. Bojczuk
Przyjacielu, No cóż, co ja Ci mogę powiedzieć - jak się pije (i nie zna przy tym umiaru) to się rzyga, taka jest naturalna kolej rzeczy, tak się dzieje od wieków, nic nie poradzisz choćbyś chciał (można niby pić mniej, ale po co?);
Uuuu, to brzmi jak soczysta historia, którą MUSZĘ poznać. Moją zarejestrowałem, poszedłem tam praktycznie od razu, mieli jeszcze trochę pierdolnik z tym wszystkim, więc pofarciło mi się i nie grzebali jakoś przesadnie w papierach. Śmigam więc po Londynie legalnie, ale wolałbym spotkać się gdzieś indziej, gdzieś poza, jeszcze nie wiem gdzie, ale może coś natchnie mnie nagle, doznam jakiegoś oświecenia czy czegoś tam.
Dziwne, nie? Chętnie bym Ci zdradził szczegóły, ale chyba jednak wolę potrzymać Cię w niepewności aż do naszego spotkania. Powiem tylko, że NIE UWIERZYSZ, bo to raczej nie jest miejsce dla ludzi mojego pokroju, znaczy w teorii, w praktyce wyszło inaczej, chociaż sam się jeszcze czasem dziwię jak właściwie do tego doszło? To chyba ten naturalny czar bez kitu, hehe. Serio już miałeś ten występ? Kurwa, wybacz, jakoś wyleciało mi z głowy, myślałem, że to później, ale na następnym się na pewno pojawię! PRZYSIĘGAM!!! Po prostu musisz mi przypomnieć dzień wcześniej, a nie miesiąc, ok?
Wiesz, musiałbyś go zapytać, to przyjaciel, nie sługa, staram się go traktować jak pracownika, a nie niewolnika, chociaż bardzo lubi sprzątanie (jak to skrzaty), więc istnieje szansa, że się zgodzi. Niestety tym razem was nie zapoznam, zamierzam się uwalić jak prosie i wolę nie zabierać go ze sobą, rozumiesz?
Fantastycznie! Sproszę kilku znajomków, będzie wesoło; jeśli uda Ci się skołować Wróżkę to ja nie odmówię, najwyżej będziemy polewać pod stołem, żeby nikt nie widział, że upijamy się ze swojego zamiast z barowego. O właśnie! Wiem już gdzie możemy się spiknąć - kojarzysz podwodną restaurację Tryton? Na pewno, jestem prawie przekonany o tym, że byliśmy tam kiedyś razem. Fajna miejscówka, znajdziesz. Zajmujemy dolny pokład, bo tam się zwykle chleje. Piątek wieczór? Wiesz, trzeba mieć później kilka dni na zaleczenie kaca, mam nadzieję, że nie planujesz na ten dzień koncertów! pozdrawiam, J.
Uuuu, to brzmi jak soczysta historia, którą MUSZĘ poznać. Moją zarejestrowałem, poszedłem tam praktycznie od razu, mieli jeszcze trochę pierdolnik z tym wszystkim, więc pofarciło mi się i nie grzebali jakoś przesadnie w papierach. Śmigam więc po Londynie legalnie, ale wolałbym spotkać się gdzieś indziej, gdzieś poza, jeszcze nie wiem gdzie, ale może coś natchnie mnie nagle, doznam jakiegoś oświecenia czy czegoś tam.
Dziwne, nie? Chętnie bym Ci zdradził szczegóły, ale chyba jednak wolę potrzymać Cię w niepewności aż do naszego spotkania. Powiem tylko, że NIE UWIERZYSZ, bo to raczej nie jest miejsce dla ludzi mojego pokroju, znaczy w teorii, w praktyce wyszło inaczej, chociaż sam się jeszcze czasem dziwię jak właściwie do tego doszło? To chyba ten naturalny czar bez kitu, hehe. Serio już miałeś ten występ? Kurwa, wybacz, jakoś wyleciało mi z głowy, myślałem, że to później, ale na następnym się na pewno pojawię! PRZYSIĘGAM!!! Po prostu musisz mi przypomnieć dzień wcześniej, a nie miesiąc, ok?
Wiesz, musiałbyś go zapytać, to przyjaciel, nie sługa, staram się go traktować jak pracownika, a nie niewolnika, chociaż bardzo lubi sprzątanie (jak to skrzaty), więc istnieje szansa, że się zgodzi. Niestety tym razem was nie zapoznam, zamierzam się uwalić jak prosie i wolę nie zabierać go ze sobą, rozumiesz?
Fantastycznie! Sproszę kilku znajomków, będzie wesoło; jeśli uda Ci się skołować Wróżkę to ja nie odmówię, najwyżej będziemy polewać pod stołem, żeby nikt nie widział, że upijamy się ze swojego zamiast z barowego. O właśnie! Wiem już gdzie możemy się spiknąć - kojarzysz podwodną restaurację Tryton? Na pewno, jestem prawie przekonany o tym, że byliśmy tam kiedyś razem. Fajna miejscówka, znajdziesz. Zajmujemy dolny pokład, bo tam się zwykle chleje. Piątek wieczór? Wiesz, trzeba mieć później kilka dni na zaleczenie kaca, mam nadzieję, że nie planujesz na ten dzień koncertów! pozdrawiam, J.
Markiza Anhelique
Szybka odpowiedź
Morsmordre :: Nieaktywni :: Sowy