Morsmordre :: Nieaktywni :: Powiązania
Chłopiec z gitarą byłby dla mnie parą
Strona 1 z 2 • 1, 2
AutorWiadomość
▲ Pochodzi z Devon, Ottery St. Catchpole, syn mugolaka i czarownicy czystej krwi. Jest zatem czarodziejem półkrwi. Ma kilkoro rodzeństwa. Dwójkę starszych i dwoje młodszych.
▲ Tiara Przydziału posłała go do Gryffindoru, gdzie cieszył się popularnością wśród innych uczniów. Był chłopcem sympatycznym, zabawnym, przyjacielskim i otwartym. Łatwo nawiązywał nowe znajomości. Na drugim roku zaczął śpiewać w szkolnym chórze i stał się jego gwiazdką. Wtedy też zrodziło się w nim marzenie o karierze muzyka i śpiewaka.
▲ Po szkole zaczął pracować na swoją muzyczną karierę. Krótko po niej pracował w barach i pubach, by zarobić na lekcje śpiewu i gry na gitarze, później występował za darmo - aż wreszcie stał się na tyle dobry i popularny, że zaczęto mu za to płacić. Nie występuje już byle gdzie. Zawsze dba o to, aby jego występy były perfekcyjne - dopracowane i niezapomniane. Muzyka jest jego największą pasją i nad tym pracuje naprawdę ciężko.
▲ Na przestrzeni lat zyskał miano romantyka, lecz niestałego w uczuciach. Bawidamka i łamacza kobiecych serc, choć i jego kilkukrotnie zostało złamane. Wciąż wierzy w prawdziwą miłość, a swoje doświadczenia przelewa na papier - śpiewa o swoich miłostkach.
▲ Ma talent do transmutacji, ma marzenie o opanowaniu sztuki animagii.
▲ Lubi się bawić! Grać w karty, pić whisky i tańczyć. Stara się trzymać z daleka od konfliktów politycznych, choć zdecydowanie bliżej mu poglądami do strony antyrządowej. Jest jednak zbyt zajęty samym sobą, aby poświęcić się walce o ideały.
Shelta
była narzeczona
Szukam przyjaciół, kobiet z przeszłości, pracodawców, ciekawych i skomplikowanych relacji - zapraszam!
[bylobrzydkobedzieladnie]
Gdziekolwiek jesteś
- bądź przy mnie
Cokolwiek czujesz
- czuj do mnie
Jakkolwiek nie spojrzysz
- patrz na mnie
Czymkolwiek jest miłość
- kochaj się we mnie
Ostatnio zmieniony przez Harry Smith dnia 27.08.20 12:44, w całości zmieniany 3 razy
Harry Smith
Zawód : śpiewak, muzyk
Wiek : 25 lat
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Kawaler
Ja bym kota nie wziął
na weekend.
A ty mi chciałaś
serce oddać,
na wieczność
na weekend.
A ty mi chciałaś
serce oddać,
na wieczność
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Martwi/Uwięzieni/Zaginieni
Wbijam śpiew na dwa i zaśpiewamy sobie w duecie
Tak, możesz zapalić znicz
Chociaż wiem, że już nic
Mnie nie czyni człowiekiem
Chociaż wiem, że już nic
Mnie nie czyni człowiekiem
Ma się rozumieć, panie Lestrange, napiszę do pana w sprawie rozmowy o pracę
Gdziekolwiek jesteś
- bądź przy mnie
Cokolwiek czujesz
- czuj do mnie
Jakkolwiek nie spojrzysz
- patrz na mnie
Czymkolwiek jest miłość
- kochaj się we mnie
Harry Smith
Zawód : śpiewak, muzyk
Wiek : 25 lat
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Kawaler
Ja bym kota nie wziął
na weekend.
A ty mi chciałaś
serce oddać,
na wieczność
na weekend.
A ty mi chciałaś
serce oddać,
na wieczność
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Martwi/Uwięzieni/Zaginieni
Parszywy może i nie jest szczytem marzeń takiego barda, ale z całą pewnością przyjmie go głośno, wesoło i alkoholowo <3 Byłeś na tej scenie, ja to wiem, śpiewałeś dla moich chłopców morskie pieśni, a po występach tańczyliśmy razem Co powiesz, kolego?
Philippa Moss
Zawód : barmanka w "Parszywym Pasażerze", matka niuchaczy
Wiek : 27
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Panna
Śmierć będzie ostatnim wrogiem, który zostanie zniszczony.
OPCM : 10 +1
UROKI : 22 +6
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 0
CZARNA MAGIA : 0
ZWINNOŚĆ : 17
SPRAWNOŚĆ : 10
Genetyka : Czarodziej
Neutralni
hej kolego, chyba byliśmy razem na roku a więc przychodzę z propozycją wzajemnego nemezisowania. pewnie pierwsze spotkanie mogło być nawet miłe, obydwoje byliśmy dość przejęci i spięci nową rzeczywistością, ale z czasem...cóż, przepaść w zachowaniu i cnotach domów się zdecydowanie pogłębiała. uderzyłabym w coś raczej negatywnego, ale na pewno fajnie działającego w szkolnych okolicznościach. Dei była sztywną prymuską, Harry rozluźnionym trochę cwaniaczkiem, jest więc wiele płaszczyzn do ścierania się. Dei pewnie chętnie dawała Harry'emu w późniejszych latach szlabany (była prefektką), on mógł się odwdzięczać żartobliwymi piosenkami na jej temat, tak chwytliwymi, że jakiś wymyślony przez niego wers przylgnął do tej zadufanej kujonki i konfidentki na stałe. Dei błyszczała na zajęciach, ale w transmutacji była t r a g i c z n a i pewnie z niedowierzaniem i rosnącą frustracją obserwowała, jaki talent do tej dziedziny magii ma Harry. to oczywiście tylko zalążek, ale ścierajmy się; ze strony Dei na pewno na poważnie, Harry mógłby patrzeć na to z przymrużeniem oka albo, kto wie, próbować jakoś kokietować tą sztywną młodą pannę, która pewnie śpiewny tekst o pięknych oczach uznałaby za sugestię, że ma niezdrowe źrenice czy coś.
po szkole się nam drogi na pewno rozeszły, ale kto wie, może wpadliśmy na siebie jakoś przypadkiem, czy to w Parszywym, czy w innej spelunce! na pewno jednak do retrospekcji mielibyśmy spory materiał.
mieszaj, edytuj; jestem otwarta na wszelkie propozycje <3
po szkole się nam drogi na pewno rozeszły, ale kto wie, może wpadliśmy na siebie jakoś przypadkiem, czy to w Parszywym, czy w innej spelunce! na pewno jednak do retrospekcji mielibyśmy spory materiał.
mieszaj, edytuj; jestem otwarta na wszelkie propozycje <3
there was an orchid as beautiful as the
seven deadly sins
seven deadly sins
Deirdre Mericourt
Zawód : namiestniczka Londynu, metresa nestora
Wiek : 28
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Wdowa
one more time for my taste
I'll lick your wounds
I'll lay you down
✦
I'll lick your wounds
I'll lay you down
✦
OPCM : 45 +3
UROKI : 4
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 0
CZARNA MAGIA : 60 +8
ZWINNOŚĆ : 21
SPRAWNOŚĆ : 8
Genetyka : Czarownica
Śmierciożercy
Byliśmy razem na roku, w Gryffindorze, więc przychodzę! Na pewno mieliśmy razem lekcje i z całą pewnością się znamy. Od początku szkoły byłam jednak chłopczycą, wzrostem długo górującą nad większością koleżanek i nawet niektórymi kolegami. Podobnie jak ty miałam liczne rodzeństwo, starszych braci których naśladowałam, uważając że życie typowej dziewczynki jest nudne i mdłe, więc nie chciałam nią być. Uwielbiałam grać w quidditcha (pod koniec edukacji zostałam nawet kapitanem naszej domowej drużyny), chętnie spędzałam czas w męskim towarzystwie - jednak koledzy zawsze byli dla mnie tylko i wyłącznie kumplami do wspólnego wpadania w tarapaty i romantyzmu było we mnie tyle co w zdechłej rybie. Może kiedyś, gdy oboje byliśmy już trochę starsi i wyszliśmy z okresu dziecięcego, próbowałeś do mnie startować (jestem w końcu atrakcyjna i w dodatku jestem metamorfomagiem, a ty lubisz transmutację), a ja cię zgasiłam, odrzucając twoje zaloty? Jako kobieta silna i niezależna nie potrzebuję w końcu mężczyzny, a szkolne miłostki nigdy mnie nie interesowały. Zawsze z politowaniem patrzyłam na rozchichotane dziewczęta wzdychające do ciebie i tobie podobnych. Byłam ponad takie rzeczy i ważniejszy był dla mnie quidditch, dobra zabawa. Ponadto jestem kobietą postępową - noszę spodnie i w głębokim poważaniu mam zastałe normy. Od kilku lat zawodowo gram w quidditcha. Czy pamiętasz mnie jeszcze, panie Smith? Czy w ogóle mieliśmy okazję zetknąć się po skończeniu Hogwartu?
Phillipa, jeszcze nie tak dawno temu, nawet występ w takim miejscu jak Parszywy Pasażer bardzo mnie cieszył, zwłaszcza, jeśli moja muzyka przypadała do gustu jego gościom! Myślę, że świetnie się tam bawiłem, zwłaszcza w towarzystwie takiej uroczej barmanki, którą na pewno porywałem do tańców do samego rana i całowałem po rączkach.
Deirdre, hej koleżanko, może spotkaliśmy się w pociągu i oboje byliśmy przejęci, wydałaś mi się wtedy sympatyczna, niestety później wyszło szydło z worka... Mnie inni Gryfoni nastawili przeciwko Ślizgonom, Ciebie irytowała moja swoboda i zawadiacki uśmiech. Jako dzieciak mogłem Ci trochę dokuczać, ale nigdy nie byłem szydercą, to raczej tak z sympatii (nieodwzajemnionej...) i ucierałem nosa na transmutacji, kiedy Ty wyciskałaś z siebie siódme poty, by zaimponować nauczycielowi, a mnie wszystko przychodziło z łatwością i posyłałem Ci przez ramię uśmieszki. Jak już trochę podrosłem, to głośno żartowałem, że jesteś na mnie taka cięta i dajesz mi szlabany, bo tak naprawdę to się we mnie kochasz, a ja chętnie zabiorę Cię na herbatę w Hogsmeade. Im więcej dawałaś mi szlabanów, tym ja chętniej przypominałem rymowankę, którą ułożyłem o Twoich czarnych oczach (TE CZARNE OCZY). Ale to wszystko tylko takie chłopięce wygłupy, przynajmniej z mojej strony, jeśli spotkaliśmy się w Parszywym Pasażerze, to pewnie podszedłem zagadać i zapytać jak Ci się wiedzie!
Może kiedyś zgłoszę swoją kandydaturę do La Fantasmagorie i będę zdany na rozmowę kwalifikacyjną u Ciebie, to dopiero będzie...
Jamie, pamiętam Cię, oczywiście, wyróżniałaś się na tle innych szkolnych koleżanek, ale takie silne kobiety w spodniach to trochę przerażają takich romantyków i poetów jak ja, którzy wolą kobiety łagodne i delikatne, więc nie wiem, czy bym się ośmielił do Ciebie startować... Chyba, że w żartach wołałem "Ej, McKinnon, poświęcę się i pójdę z Tobą na randkę, żebyś tak nie zadzierała nosa", ale na meczach zawsze mocno Wam kibicowałem, układałem piosenki na cześć domowej drużyny quidditcha i pewnie chwalę się teraz, że chodziłem z tą Harpią do klasy. Po szkole może świętowałaś jakąś wygraną w pubie, gdzie śpiewałem i ze sceny wzniosłem za Ciebie toast!
Deirdre, hej koleżanko, może spotkaliśmy się w pociągu i oboje byliśmy przejęci, wydałaś mi się wtedy sympatyczna, niestety później wyszło szydło z worka... Mnie inni Gryfoni nastawili przeciwko Ślizgonom, Ciebie irytowała moja swoboda i zawadiacki uśmiech. Jako dzieciak mogłem Ci trochę dokuczać, ale nigdy nie byłem szydercą, to raczej tak z sympatii (nieodwzajemnionej...) i ucierałem nosa na transmutacji, kiedy Ty wyciskałaś z siebie siódme poty, by zaimponować nauczycielowi, a mnie wszystko przychodziło z łatwością i posyłałem Ci przez ramię uśmieszki. Jak już trochę podrosłem, to głośno żartowałem, że jesteś na mnie taka cięta i dajesz mi szlabany, bo tak naprawdę to się we mnie kochasz, a ja chętnie zabiorę Cię na herbatę w Hogsmeade. Im więcej dawałaś mi szlabanów, tym ja chętniej przypominałem rymowankę, którą ułożyłem o Twoich czarnych oczach (TE CZARNE OCZY). Ale to wszystko tylko takie chłopięce wygłupy, przynajmniej z mojej strony, jeśli spotkaliśmy się w Parszywym Pasażerze, to pewnie podszedłem zagadać i zapytać jak Ci się wiedzie!
Może kiedyś zgłoszę swoją kandydaturę do La Fantasmagorie i będę zdany na rozmowę kwalifikacyjną u Ciebie, to dopiero będzie...
Jamie, pamiętam Cię, oczywiście, wyróżniałaś się na tle innych szkolnych koleżanek, ale takie silne kobiety w spodniach to trochę przerażają takich romantyków i poetów jak ja, którzy wolą kobiety łagodne i delikatne, więc nie wiem, czy bym się ośmielił do Ciebie startować... Chyba, że w żartach wołałem "Ej, McKinnon, poświęcę się i pójdę z Tobą na randkę, żebyś tak nie zadzierała nosa", ale na meczach zawsze mocno Wam kibicowałem, układałem piosenki na cześć domowej drużyny quidditcha i pewnie chwalę się teraz, że chodziłem z tą Harpią do klasy. Po szkole może świętowałaś jakąś wygraną w pubie, gdzie śpiewałem i ze sceny wzniosłem za Ciebie toast!
Gdziekolwiek jesteś
- bądź przy mnie
Cokolwiek czujesz
- czuj do mnie
Jakkolwiek nie spojrzysz
- patrz na mnie
Czymkolwiek jest miłość
- kochaj się we mnie
Harry Smith
Zawód : śpiewak, muzyk
Wiek : 25 lat
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Kawaler
Ja bym kota nie wziął
na weekend.
A ty mi chciałaś
serce oddać,
na wieczność
na weekend.
A ty mi chciałaś
serce oddać,
na wieczność
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Martwi/Uwięzieni/Zaginieni
cześć, przychodzę zgodnie z obietnicą
po pierwsze Ria. oboje wychowaliśmy się w Ottery St. Catchpole, różnica wieku między nami nie jest duża - powinniśmy się znać. może biegaliście po okolicy z moim bratem, a więc ze mną też? w końcu zawsze chciałam go prześcignąć we wszystkim, więc doczepiałam się jak rzep do psiego ogona pragnąc rzucać kamieniami na większe odległości, dłużej wstrzymywać oddech pod wodą i szybciej biegać. poza tym byłam też pomocną dziewczyną (także w dorosłym życiu) i pomagałam sąsiadom, pewnie twoim rodzicom też jeśli zachodziła taka potrzeba! czy to zakupy zrobić, czy obiad ugotować, dzieci popilnować - to ja nie wiem tylko jak ty odnosiłeś się do mnie, włącznie z czasem już szkolnym - byłam dla ciebie bardziej (kolejną) młodszą siostrzyczką, interesującą dziewczyną czy irytującą muchą, którą teraz także spotykałeś w tym samym pokoju wspólnym? jak coś to ja zawsze byłam chętna na różnego rodzaju eskapady, psikusy i wspólne odbywanie szlabanów! obawiam się jednak, że na sztuce nigdy się nie znałam, choć coś tam o muzyce wiem i nie fałszuję. mogłam więc być pod wrażeniem twoich umiejętności, w końcu Qudditch też polega na graniu (nawet jeśli innym) i zdobywaniu uwielbienia fanów, wspólnie mogliśmy snuć wizje o byciu kimś wielkim w przyszłości o ile poszlibyśmy w stronę lubienia się. nie mniej, nie jestem pewna jak powinna ta relacja wyglądać po Hogwarcie - ale może jak ustalimy bazę przed szkołą/w szkole, to uda nam się coś wymyślić
po drugie Eunice. byliśmy razem na roku, tylko w innych domach. oprócz smoków zawsze kochałam sztukę, tak samo jak ekspresyjne, marzycielskie i szczere osoby - sądzę, że bardzo polubiłabym Harry'ego. tak sobie nawet myślę, że jak już zacząłeś tworzyć tak bardziej otwarcie, to pewnie byłam tobą zauroczona zwłaszcza, że jeszcze łączył nas pociąg do transmutacji, nawet jeśli moje umiejętności nie dorównywały twoim. jeśli stworzylibyśmy jakąś bliską relację to mogłam ci zdradzić, że jestem metamorfomagiem; w szkole już z grubsza kontrolowałam tę umiejętność. poza tym, jeszcze jedna rzecz - mamy urodziny prawie w tym samym czasie! widzę nas przy jakimś wyzwaniu, że spotykaliśmy się na błoniach jednego dnia pomiędzy dwiema datami i przedstawialiśmy sobie co stworzyliśmy (wiersz najpewniej). zawsze wygrywałeś i byłam zła, ale jednak miłość do sztuki jest ważniejsza jeśli poszlibyśmy w tym kierunku, to sądzę, że w dorosłym życiu starałam się jak mogłam przychodzić na twoje występy, choć zapewne w zmienionej formie i z jakąś przyzwoitką, acz nie odpuściłabym wsparcia! to znaczy, to oczywiście jedynie pomysł, ponieważ relacja negatywna jakoś mi do nich nie pasuje, ale jeśli chcesz to możemy pokombinować w inną stronę!
przepraszam, jeśli to niezrozumiały chaos, ale dziś coś trudniej skupić mi myśli mam nadzieję, że połapiesz się o co mi chodzi
po pierwsze Ria. oboje wychowaliśmy się w Ottery St. Catchpole, różnica wieku między nami nie jest duża - powinniśmy się znać. może biegaliście po okolicy z moim bratem, a więc ze mną też? w końcu zawsze chciałam go prześcignąć we wszystkim, więc doczepiałam się jak rzep do psiego ogona pragnąc rzucać kamieniami na większe odległości, dłużej wstrzymywać oddech pod wodą i szybciej biegać. poza tym byłam też pomocną dziewczyną (także w dorosłym życiu) i pomagałam sąsiadom, pewnie twoim rodzicom też jeśli zachodziła taka potrzeba! czy to zakupy zrobić, czy obiad ugotować, dzieci popilnować - to ja nie wiem tylko jak ty odnosiłeś się do mnie, włącznie z czasem już szkolnym - byłam dla ciebie bardziej (kolejną) młodszą siostrzyczką, interesującą dziewczyną czy irytującą muchą, którą teraz także spotykałeś w tym samym pokoju wspólnym? jak coś to ja zawsze byłam chętna na różnego rodzaju eskapady, psikusy i wspólne odbywanie szlabanów! obawiam się jednak, że na sztuce nigdy się nie znałam, choć coś tam o muzyce wiem i nie fałszuję. mogłam więc być pod wrażeniem twoich umiejętności, w końcu Qudditch też polega na graniu (nawet jeśli innym) i zdobywaniu uwielbienia fanów, wspólnie mogliśmy snuć wizje o byciu kimś wielkim w przyszłości o ile poszlibyśmy w stronę lubienia się. nie mniej, nie jestem pewna jak powinna ta relacja wyglądać po Hogwarcie - ale może jak ustalimy bazę przed szkołą/w szkole, to uda nam się coś wymyślić
po drugie Eunice. byliśmy razem na roku, tylko w innych domach. oprócz smoków zawsze kochałam sztukę, tak samo jak ekspresyjne, marzycielskie i szczere osoby - sądzę, że bardzo polubiłabym Harry'ego. tak sobie nawet myślę, że jak już zacząłeś tworzyć tak bardziej otwarcie, to pewnie byłam tobą zauroczona zwłaszcza, że jeszcze łączył nas pociąg do transmutacji, nawet jeśli moje umiejętności nie dorównywały twoim. jeśli stworzylibyśmy jakąś bliską relację to mogłam ci zdradzić, że jestem metamorfomagiem; w szkole już z grubsza kontrolowałam tę umiejętność. poza tym, jeszcze jedna rzecz - mamy urodziny prawie w tym samym czasie! widzę nas przy jakimś wyzwaniu, że spotykaliśmy się na błoniach jednego dnia pomiędzy dwiema datami i przedstawialiśmy sobie co stworzyliśmy (wiersz najpewniej). zawsze wygrywałeś i byłam zła, ale jednak miłość do sztuki jest ważniejsza jeśli poszlibyśmy w tym kierunku, to sądzę, że w dorosłym życiu starałam się jak mogłam przychodzić na twoje występy, choć zapewne w zmienionej formie i z jakąś przyzwoitką, acz nie odpuściłabym wsparcia! to znaczy, to oczywiście jedynie pomysł, ponieważ relacja negatywna jakoś mi do nich nie pasuje, ale jeśli chcesz to możemy pokombinować w inną stronę!
przepraszam, jeśli to niezrozumiały chaos, ale dziś coś trudniej skupić mi myśli mam nadzieję, że połapiesz się o co mi chodzi
Just stay with me, hold you and protect you from the other ones, the evil ones.
Zdecydowanie nie byłam łagodna i delikatna, oj nie (taka to mogła być Charlie!). W szkole często zachowywałam się bardziej jak chłopak. Nie chodziłam na randki, choć niektórzy chłopcy w późnych latach szkoły próbowali mnie na nie zapraszać. Ja jednak byłam odporna na męskie wdzięki i nie miękły mi kolana na niczyj widok. Może co najwyżej na widok jakiegoś wypasionego modelu miotły. Ogólnie nasza relacja wcale nie musiała być negatywna, może czasem zdarzało nam się pogadać i pożartować. Może kilka razy nauczyciele posadzili nas razem na jakiejś lekcji. Nie znałam się jednak na sztuce w żadnej postaci, ale na pewno potrafiłam docenić piosenki na cześć drużyny.
Może pewnego dnia nasze ścieżki po latach znów się przetną właśnie w jednym z tego typu miejsc? W moim życiu sporo się zmieniło, choć nadal gram w quidditcha, noszę spodnie i nie szukam faceta .
Może pewnego dnia nasze ścieżki po latach znów się przetną właśnie w jednym z tego typu miejsc? W moim życiu sporo się zmieniło, choć nadal gram w quidditcha, noszę spodnie i nie szukam faceta .
najdroższe panie, wybaczcie mi zwłokę
Ria, jesteśmy w takim wypadku sąsiadami! Myślę, że raczej na pewno biegaliśmy razem, zgraja z Ottery St. Catchpole musiała trzymać się razem, ja miałem też brata i trzy siostry, więc sporo nas tam, Smithów było, wiadomo, że im nas więcej tym weselej. Ja to sympatyczny chłopak jestem, więc dla takiej pomocnej i uroczej dziewczyny pewnie zawsze byłem miły, lubiłem Cię, nie ma mowy o irytującej muszce. Pozostańmy przy tym, że byłaś dla mnie jak taka młodsza siostra i wyjątkowo nie traktowałem Cię, nawet jako nastoletni młodzieniec i później, w kategoriach kobiet do romansu, właśnie przez te wspomnienia z dzieciństwa i to, że w Hogwarcie razem płataliśmy innym psikusy i zdobywaliśmy szlabany, no i grałaś w quidditcha, to takie trochę męskie dla mnie, więc jesteś jak taki kumpel. Wyobrażaliśmy sobie siebie sławnych i na okładkach gazet (ja jako artysta, Ty gwiazda quidditcha) i w ogóle fajnie było. Po szkole może się trochę rozmyło, bo ja to zajęty byłem i wyprowadziłem się od rodziców, więc widujemy się jak ich odwiedzam, ale też się chwalę, że Cię znam i gorąco kibicuję Harpiom nadal.
Och, słodka Eunice, myślę, że jak najbardziej. Ja to nie dość, że otwarty jestem, to jeszcze łasy na komplementy, to mogłem się trochę popisywać przed Tobą, żeby Ci zaimponować swoją transmutacją i jeżeli zauważyłem Twoje maślane oczka, to jeszcze bardziej mi to schlebiało, ale zły nie jestem, więc nie bawiłem się uczuciami przyjaciółki, z którą łączyła mnie taka nić porozumienia - bo i sztuka, i transmutacja. Pewnie daru metamorfomagii potwornie Ci zazdrościłem i powtarzałem, że jesteś wyjątkowa, ale najładniejsza w swojej naturalnej postaci, oczywiście. Nawet, jeżeli moje utwory były obiektywnie lepsze, to i tak zawsze chwaliłem to, co napisałaś, stworzyłaś, kilka z nich zabrałem podstępem i nie oddałem, pewnie do dziś je mam gdzieś w swoim kufrze, bo mam do Ciebie sentyment. Zwłaszcza, jeśli taka dama przychodziła odwiedzać moje występy Och, Eunice, pewnie jeszcze jakaś piosenka dla Ciebie powstanie!
Nie mówię o bardzo negatywnej i wrogiej relacji, Jamie, a po prostu kąśliwej znajomości, która wydaje mi się bardziej ciekawa od stereotypowego pozytywu, który w zasadzie nie ma nic do zaoferowania poza banalną sympatią. Ciekawa jesteś, ale trochę za ostra jak dla mnie, to nie tak, że coś do Ciebie mam, kibicuję Ci!
Ria, jesteśmy w takim wypadku sąsiadami! Myślę, że raczej na pewno biegaliśmy razem, zgraja z Ottery St. Catchpole musiała trzymać się razem, ja miałem też brata i trzy siostry, więc sporo nas tam, Smithów było, wiadomo, że im nas więcej tym weselej. Ja to sympatyczny chłopak jestem, więc dla takiej pomocnej i uroczej dziewczyny pewnie zawsze byłem miły, lubiłem Cię, nie ma mowy o irytującej muszce. Pozostańmy przy tym, że byłaś dla mnie jak taka młodsza siostra i wyjątkowo nie traktowałem Cię, nawet jako nastoletni młodzieniec i później, w kategoriach kobiet do romansu, właśnie przez te wspomnienia z dzieciństwa i to, że w Hogwarcie razem płataliśmy innym psikusy i zdobywaliśmy szlabany, no i grałaś w quidditcha, to takie trochę męskie dla mnie, więc jesteś jak taki kumpel. Wyobrażaliśmy sobie siebie sławnych i na okładkach gazet (ja jako artysta, Ty gwiazda quidditcha) i w ogóle fajnie było. Po szkole może się trochę rozmyło, bo ja to zajęty byłem i wyprowadziłem się od rodziców, więc widujemy się jak ich odwiedzam, ale też się chwalę, że Cię znam i gorąco kibicuję Harpiom nadal.
Och, słodka Eunice, myślę, że jak najbardziej. Ja to nie dość, że otwarty jestem, to jeszcze łasy na komplementy, to mogłem się trochę popisywać przed Tobą, żeby Ci zaimponować swoją transmutacją i jeżeli zauważyłem Twoje maślane oczka, to jeszcze bardziej mi to schlebiało, ale zły nie jestem, więc nie bawiłem się uczuciami przyjaciółki, z którą łączyła mnie taka nić porozumienia - bo i sztuka, i transmutacja. Pewnie daru metamorfomagii potwornie Ci zazdrościłem i powtarzałem, że jesteś wyjątkowa, ale najładniejsza w swojej naturalnej postaci, oczywiście. Nawet, jeżeli moje utwory były obiektywnie lepsze, to i tak zawsze chwaliłem to, co napisałaś, stworzyłaś, kilka z nich zabrałem podstępem i nie oddałem, pewnie do dziś je mam gdzieś w swoim kufrze, bo mam do Ciebie sentyment. Zwłaszcza, jeśli taka dama przychodziła odwiedzać moje występy Och, Eunice, pewnie jeszcze jakaś piosenka dla Ciebie powstanie!
Nie mówię o bardzo negatywnej i wrogiej relacji, Jamie, a po prostu kąśliwej znajomości, która wydaje mi się bardziej ciekawa od stereotypowego pozytywu, który w zasadzie nie ma nic do zaoferowania poza banalną sympatią. Ciekawa jesteś, ale trochę za ostra jak dla mnie, to nie tak, że coś do Ciebie mam, kibicuję Ci!
Gdziekolwiek jesteś
- bądź przy mnie
Cokolwiek czujesz
- czuj do mnie
Jakkolwiek nie spojrzysz
- patrz na mnie
Czymkolwiek jest miłość
- kochaj się we mnie
Harry Smith
Zawód : śpiewak, muzyk
Wiek : 25 lat
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Kawaler
Ja bym kota nie wziął
na weekend.
A ty mi chciałaś
serce oddać,
na wieczność
na weekend.
A ty mi chciałaś
serce oddać,
na wieczność
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Martwi/Uwięzieni/Zaginieni
JA JA JA nauczę Cię animagii A sam Steffen ma tendencję do bycia zapatrzonym w zdolniejszych i starszych Gryfonów, więc pewnie był fanem w Hogwarcie Szkoda, że nauczył się animagii dopiero na siódmym roku, bo w tajemnicy biegałby za Smithem jako szczur i robił notatki z tego, jak podrywać dziewczyny nie jest powiedziane, że nie robił tego w Londynie
A skoro od drugiego roku byłeś szkolną gwiazdką, to na pewno irytowałeś mojego Ślizgona, Daniela Wrońskiego. Jeśli kiedykolwiek komuś podpadłeś, mógł Cię sprać za pieniądze (wykonywał takie przysługi dla bogatszych kolegów i zbudował na tym swoją obecną karierę zawodową ), ale obecnie przeszła mu już nieco osobista niechęć do Gryfonów i może nawet lubić słuchać, jak grasz.
Obaj moi panowie chętnie bywają w lokalach i widują Cię na scenie, Steffen uwielbia muzykę, a odpowiednio pijany Wroński śpiewa szanty
A skoro od drugiego roku byłeś szkolną gwiazdką, to na pewno irytowałeś mojego Ślizgona, Daniela Wrońskiego. Jeśli kiedykolwiek komuś podpadłeś, mógł Cię sprać za pieniądze (wykonywał takie przysługi dla bogatszych kolegów i zbudował na tym swoją obecną karierę zawodową ), ale obecnie przeszła mu już nieco osobista niechęć do Gryfonów i może nawet lubić słuchać, jak grasz.
Obaj moi panowie chętnie bywają w lokalach i widują Cię na scenie, Steffen uwielbia muzykę, a odpowiednio pijany Wroński śpiewa szanty
intellectual, journalist
little spy
little spy
Steffen Cattermole
Zawód : młodszy specjalista od klątw i zabezpieczeń w Gringottcie, po godzinach reporter dla "Czarownicy"
Wiek : 23
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Żonaty
I like to go to places uninvited
OPCM : 30 +7
UROKI : 5
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 35 +4
CZARNA MAGIA : 0
ZWINNOŚĆ : 16
SPRAWNOŚĆ : 5
Genetyka : Czarodziej
Nieaktywni
świetnie, z Rią jak najbardziej wszystko pasuje w takim razie niezły gang musieliśmy mieć w Ottery, ale to idealnie
co do Eunice, to też wspaniale oczywiście nigdy nie przyznałabym się do zauroczenia, prędzej zjadłabym swoje buty, ale nie jestem najlepsza w ukrywaniu emocji, więc mogłeś wiedzieć! i liczę, że też dostałam jakieś piękne utwory spisane na pergaminie, którymi mogę zachwycać się w tajemnicy przed światem? plus koniecznie daj znać gdzie i kiedy twój najbliższy występ!
co do Eunice, to też wspaniale oczywiście nigdy nie przyznałabym się do zauroczenia, prędzej zjadłabym swoje buty, ale nie jestem najlepsza w ukrywaniu emocji, więc mogłeś wiedzieć! i liczę, że też dostałam jakieś piękne utwory spisane na pergaminie, którymi mogę zachwycać się w tajemnicy przed światem? plus koniecznie daj znać gdzie i kiedy twój najbliższy występ!
don't deny your fire my dear, just be who you are andburn
Eunice Greengrass
Zawód : smokolog
Wiek : 25
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Panna
i need space
i need air
i need empty fields round me
and legs pounding along roads
and sleep
and animal existence
i need air
i need empty fields round me
and legs pounding along roads
and sleep
and animal existence
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Metamorfomag
Nieaktywni
Eunice, na pewno dostałaś
Steffen, chętnie przyjmę lekcje z animagii! Pewnego dnia się nauczę. W zamian odwdzięczę się lekcjami podrywu, chociaż chyba już ich nie potrzebujesz, co? Nawet ja nie przekonałem damy, by porzuciła dla mnie stan szlachecki! Szacun, stary. Mam też nadzieję, że mogę liczyć na jakiś artykuł o mnie w Czarownicy, skoro do niej pisujesz...
Nie wiem czym podpadłem Danielowi, może tym, że mój ojciec był mugolakiem i to nie podobało się Ślizgonom, ale ja to nie jestem pamiętliwy chłopak, więc jeśli spotkaliśmy się po latach i wypiliśmy trochę alkoholu razem, to Ci wybaczyłem to pobicie, jeśli śpiewałeś potem moje piosenki.
Steffen, chętnie przyjmę lekcje z animagii! Pewnego dnia się nauczę. W zamian odwdzięczę się lekcjami podrywu, chociaż chyba już ich nie potrzebujesz, co? Nawet ja nie przekonałem damy, by porzuciła dla mnie stan szlachecki! Szacun, stary. Mam też nadzieję, że mogę liczyć na jakiś artykuł o mnie w Czarownicy, skoro do niej pisujesz...
Nie wiem czym podpadłem Danielowi, może tym, że mój ojciec był mugolakiem i to nie podobało się Ślizgonom, ale ja to nie jestem pamiętliwy chłopak, więc jeśli spotkaliśmy się po latach i wypiliśmy trochę alkoholu razem, to Ci wybaczyłem to pobicie, jeśli śpiewałeś potem moje piosenki.
Gdziekolwiek jesteś
- bądź przy mnie
Cokolwiek czujesz
- czuj do mnie
Jakkolwiek nie spojrzysz
- patrz na mnie
Czymkolwiek jest miłość
- kochaj się we mnie
Harry Smith
Zawód : śpiewak, muzyk
Wiek : 25 lat
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Kawaler
Ja bym kota nie wziął
na weekend.
A ty mi chciałaś
serce oddać,
na wieczność
na weekend.
A ty mi chciałaś
serce oddać,
na wieczność
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Martwi/Uwięzieni/Zaginieni
byłam rok niżej w Gryfindorze, wiec myślę że możesz mnie znać! Tylko nie wiem jak bardzo chcesz i co razem psociliśmy, także kombinujmy
Tangwystl Hagrid
Zawód : Łamacz Klątw, tester nowych zaklęć
Wiek : 23
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Panna
And it's to cold outside
for angels to fly
for angels to fly
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Martwi/Uwięzieni/Zaginieni
Urocza Tangwystl, myślę, że mógłbym nielicznym, który nigdy nie miał problemu z Twoim imieniem. Widziałem, że złamałaś nos nie jednemu Ślizgonowi, ja to nigdy nie byłem skłonny do bojek, ale ucierania nosa wychowankom Domu Węża jak najbardziej, więc może uprzykrzaliśmy im życie razem, co?
Gdziekolwiek jesteś
- bądź przy mnie
Cokolwiek czujesz
- czuj do mnie
Jakkolwiek nie spojrzysz
- patrz na mnie
Czymkolwiek jest miłość
- kochaj się we mnie
Harry Smith
Zawód : śpiewak, muzyk
Wiek : 25 lat
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Kawaler
Ja bym kota nie wziął
na weekend.
A ty mi chciałaś
serce oddać,
na wieczność
na weekend.
A ty mi chciałaś
serce oddać,
na wieczność
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Martwi/Uwięzieni/Zaginieni
Strona 1 z 2 • 1, 2
Chłopiec z gitarą byłby dla mnie parą
Szybka odpowiedź
Morsmordre :: Nieaktywni :: Powiązania