Wydarzenia


Ekipa forum
Przed domem
AutorWiadomość
Przed domem [odnośnik]15.07.20 16:18

Przed domem

Dom wciśnięty między drzewa, ukryty przed ciekawskimi spojrzeniami kręcących się po lesie czarodziejów czy mugoli, którzy zdecydowanie rzadziej próbują podejść bliżej.
Przed domem znajduje się nieduża polanka z której można zobaczyć budynek jedynie z frontu. Kilka schodków prowadzących na werandę, gdzie zwykle znajdują się dwie miski, chociaż właściciel od powrotu nie miał żadnego zwierzaka.


W głębokich dolinach zbiera się cień.
Ma barwę nocy…
lecz pachnie jak krew

Cillian Macnair
Cillian Macnair
Zawód : Łowca magicznych stworzeń, szmugler
Wiek : 31
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Kawaler
Krok wstecz to nie zmiana.
Krok wstecz to krok wstecz
OPCM : 20 +5
UROKI : 0
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 0
CZARNA MAGIA : 11
ZWINNOŚĆ : 5
SPRAWNOŚĆ : 11
Genetyka : Zwierzęcousty

Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t8529-cillian-macnair https://www.morsmordre.net/t8563-dante#249835 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f199-gloucestershire-okolice-cranham https://www.morsmordre.net/t8564-skrytka-bankowa-nr-2018#249854 https://www.morsmordre.net/t8557-cillian-macnair
Re: Przed domem [odnośnik]07.01.21 0:37
25 września
Czas mijał a nieco ponad miesięczny brak odzewu ze strony Macnaira na słane listy coraz mocniej absorbował myśli czarownicy, przypominając jej nie tylko jak bardzo tego nienawidziła, ale w jak niedojrzałym emocjonalnie człowieku ulokowała kilka lat temu swoje uczucia. Kiedy wszystko zdawało się wychodzić na prostą i powodowało, że patrzyła na niego o wiele bardziej przychylnie niż pierwszego dnia, gdy ujrzała go na własne oczy w podrzędnym londyńskim pubie, włażącego z buciorami pomiędzy nią a jej klientelę, że postanowiła odbudować naruszony kredyt zaufania, swoim zachowaniem znowu wywoływał w niej ogromne wątpliwości. W ostateczności mogła zrobić to co zawsze: zająć się swoimi sprawami, by odwrócić myśli od ich relacji, i pozwolić, żeby w naturalny sposób wszystko się zakończyło, gdyby nie fakt, że miała obiecane za pomoc wynagrodzenie. Wprawdzie brak kontaktu dla wielu byłby równoznaczny z niechęcią wobec przyjęcia zapłaty, ale ona starała się być uczciwa dla ludzi, z którymi współpracowała. A może jedynie potrzebowała solidnej wymówki, żeby zjawić się wieczorem przed drzwiami jego domu, niepewna tego, co ujrzy?
Dość długo zastanawiała się, czy aby na pewno powinna opuścić swoje schronienie, którym był gąszcz drzew nieopodal, kiedy właściwie okazja nadarzyła się sama – widok wychodzącego z domu Cilliana spowodował, że bez pomyślunku ruszyła w jego kierunku z wyraźnie bojowym nastawieniem, choć tak naprawdę w środku wcale nie wiedziała co mu powiedzieć. Nie wiedziała też czego oczekiwała ani jaki przebieg miała przybrać ta niezapowiedziana wizyta poza wyrzuceniem frustracji.
Żarty sobie ze mnie robisz, czy to następna zaplanowana zemsta za przeszłość? – wyrzuciła beznamiętnie, stając kilka metrów przed mężczyzną. – Wystarczyła jedna krótka wiadomość, ale najwidoczniej nawet to sprawiło ci problem. Jeśli sądzisz, że będę za tobą biegać, to muszę cię rozczarować mój drogi, to był ostatni raz kiedy wyciągnęłam rękę na zgodę – gwałtownie niwelowała trzymany dystans, z kieszeni wyjęła sakiewkę, która zaraz po tym wylądowała w dłoni Cilliana – a tu są pieniądze, które ci obiecałam; najwyraźniej z naszej dwójki to ja dorosłam i spoważniałam – niemal zawsze była zdania, że ich relacja przypominała cyrk na kółkach; podchody dwójki niedojrzałych emocjonalnie ludzi, niegotowych na mówienie o swoich emocjach na głos, lecz pokazywaniu intencji czynami, niekoniecznie dobrymi i przyjemnymi. Do pewnego czasu się na to godziła, uznając, że wcale jej to nie szkodzi, wręcz przeciwnie, urozmaica życie, jednak dopiero teraz widziała jak naiwna była w swoim przekonaniu. Nie mając nic do dodania czuła, że to najlepszy moment do odwrócenia się na pięcie i odejścia, ale brak jakiejkolwiek reakcji i dalsze milczenie podziałało na wiedźmę jak płachta na byka.
Naprawdę nie masz mi nic do powiedzenia? To doprawdy dojrzałe z twojej strony – prychnęła rozjuszonym głosem, wbijając spojrzenie jasnych tęczówek w jego twarz, po czym dopiero nadeszła refleksja. Najwidoczniej intuicja przed paroma dniami podpowiadała jej prawdę. Ucieszyła się natychmiastowo i ze skonsternowaną miną zmierzyła wzorkiem Macnaira, od stóp do głów, zauważając, że wyglądał jak skończona sierota, która otarła się o śmierć. Gdyby tyko wiedziała jak trafne porównanie wybrała...
Spuściłam cię na moment z oczu, do jasnej cholery, co ci się stało? – westchnęła zrezygnowana, krzyżując ręce pod biustem.


My blood is a flood of rubies, precious stones
it keeps my veins hot, the fire
found a home in me


Francesca Borgia
Francesca Borgia
Zawód : handlarz, jubiler
Wiek : 27 lat
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Wdowa
I was born to run
I don't belong to anyone
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarownica

Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t7918-francesca-federica-borgia#227478 https://www.morsmordre.net/t7977-desiderio#228059 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f107-aldermanbury-12-14 https://www.morsmordre.net/t7979-skrytka-bankowa-nr-1881#228094 https://www.morsmordre.net/t7978-f-f-borgia#228091
Re: Przed domem [odnośnik]02.02.21 15:48
Zapomniał o niej, zapomniał o umowie, jaką wypadała doprowadzić do końca. Może nie brzmiało to najlepiej i odsłaniało jego ignorancję wobec osób mu bliższych, ale tak już miał. Nawet w przeciętnych warunkach zdarzało mu się puścić w niepamięć istnienie poszczególnych jednostek, lecz ostatnie tygodnie tylko mocniej zajęły jego czas, powoli uświadamiając, że doba miała za mało godzin, aby o wszystko zadbać. Tak więc pewne mniej istotne sprawy schodziły na dalszy plan, musząc poczekać na swój moment, gdy znów skupią jego uwagę. Od polowania na wilkołaka, stracił rachubę, a chociaż wydarzenia sprzed kilku dni usadziły go w miejscu, wcale nie zmieniało to sytuacji. Zniknął w swoim świecie, zatrzaskując drzwi domu w okolicach Cranham przed każdym, kto chciałby czegokolwiek od niego. Nie nadawał się do jakichkolwiek interakcji międzyludzkich, czując, jak kruche stały się nerwy, jak pękła umiejętność decyzyjności o nawet najbardziej błahych rzeczach.
Dziś pierwszy raz od powrotu, wyszedł na zewnątrz wracając do normalnego trybu dnia. Wstań, zapal, zjedz, zapal, zrób coś, zapal, kawa… zapal. Zgarniając paczkę wyszedł na zewnątrz, aby odhaczyć kolejny punkt rutyny w jaką wpadł, aby trzeźwo egzystować przez kolejne godziny. Skrzywił się nieco, gdy poczuł nieprzyjemny ból na skórze dłoni. Mimo pomocy Elviry, oparzenia i tak mu dokuczały, reagowały na temperaturę, co okazywało się uciążliwe, ale musiało w końcu minąć. Popychając barkiem drzwi, umieścił papierosa w kąciku ust i zostawił resztę na parapecie okna. Uniósł dłoń, aby potrzeć końcówkę papierosa, ale wtedy w zasięgu wzroku pojawiła się kobieca postać, przez co zamarł w pół ruchu. Była zła, widział to w jej kroku, spojrzeniu, nawet jeśli wypowiedziane słowa zdawały się beznamiętne. Wyrwał się z zaskoczenia, by zrobić to, co zamierzał i wypełnić płuca dymem, który przynosił ukojenie. Na koniec dnia obiecał sobie dawkę diablego, aby uspokoić nerwy, ale póki co zadowalał się przeciętną nikotyną. Milczał, dając jej ten jeden raz szansę, aby mu nawtykała do woli, wyrzuciła każdą jedną rzecz, która drażniła. Nie ze wspaniałomyślności i pokory, a niespodziewanej nieumiejętności, aby ją uciszyć. Warknął pod nosem, gdy wcisnęła mu w dłoń sakiewkę z pieniędzmi, którą prawie wypuścił pod wpływem impulsu bólu, który przeszedł przez rękę. Bez słowa schował zapłatę, swoją część należną za pomoc, by zaraz równie milcząco przysiąść na schodkach werandy.
- Nie zamierzam się tłumaczyć.- podjął w końcu, nieco schrypniętym, ale całkowicie poważnym głosem. Przyjrzał jej się nieco obojętnie, jakby nie miała żadnej wartości dla niego. To nie było spojrzenie, którym obdarzał ją zwykle, błękitne ślepia nie zdradzały nawet zirytowania, które często wywoływała swoimi decyzjami. Tym razem była jedynie obojętność.- Zaskakująca zmiana, czyż nie? W końcu to nie ja załamuję ręce nad Tobą, gdy pakujesz się w idiotyczne sytuacje.- zaciągnął się znów, by po chwili skupić uwagę na obłoku dymu, który wypuścił z płuc. Obrócił lekko lewą dłoń, odsłaniając leczące się powoli oparzenie na wewnętrznej stronie, co wraz ze starymi bliznami na przedramieniu dawało okropny widok.- Mały wypadek przy pracy.- odparł, nie siląc się nawet, aby kłamstwo było wiarygodne. To nie była jej sprawa, nie musiała wiedzieć jak było, nawet jeśli w jego przypadku było to bardzo możliwe, a każda z profesji jakimi się parał, mogła doprowadzić do podobnego stanu… fizycznego.


W głębokich dolinach zbiera się cień.
Ma barwę nocy…
lecz pachnie jak krew

Cillian Macnair
Cillian Macnair
Zawód : Łowca magicznych stworzeń, szmugler
Wiek : 31
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Kawaler
Krok wstecz to nie zmiana.
Krok wstecz to krok wstecz
OPCM : 20 +5
UROKI : 0
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 0
CZARNA MAGIA : 11
ZWINNOŚĆ : 5
SPRAWNOŚĆ : 11
Genetyka : Zwierzęcousty

Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t8529-cillian-macnair https://www.morsmordre.net/t8563-dante#249835 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f199-gloucestershire-okolice-cranham https://www.morsmordre.net/t8564-skrytka-bankowa-nr-2018#249854 https://www.morsmordre.net/t8557-cillian-macnair
Re: Przed domem [odnośnik]05.02.21 19:20
Była osobą, która zawsze wiedziała co powiedzieć i w jaki sposób, by osiągnąć swój cel; człowiekiem, do którego musiało należeć ostatnie słowo, nawet wtedy, gdy wiedziała, że najlepszym rozwiązaniem było milczenie; kobietą, która jeszcze przed paroma minutami zmierzała do Gloucestershire wkurwiona z powodu wybitnie perfidnej gry, której ofiarą się stała – a przynajmniej tak sądziła, czuła w pokrętnej kobiecej logice. I kiedy jeszcze przed paroma minutami miała w głowie plan, kilka wyjść i zdań, które na celu miały wbicie Macnairowi noża prosto w plecy, teraz to ona stała przed nim w milczeniu i wszechogarniającej bezradności. Nie odejmowała wzroku od zmęczonej twarzy czarodzieja, kalkulując w głowie sytuację i była niemal pewna, że w podobnym stanie nie widziała go nigdy dotąd. Nawet wtedy, kiedy ratował ją z kłopotów niejednokrotnie za to płacąc własną głową. Szybko więc uznała, że najwyraźniej stało się coś poważnego lub z wiekiem stracił na odporności i teraz to odchorowywał. Dosłownie.
Nie oczekuję tłumaczenia – stwierdziła zaprzeczając samej sobie, bo w istocie, chciała usłyszeć wyjaśnienia i dowiedzieć się w skali od jednego do stu jak bardzo duży miał problem. Mimo wszystko nie chciała, żeby mu się coś stało; nie z rąk obcych, uznając egoistycznie, że tylko ona ma święte prawo do zamordowania go na wszelkie możliwe sposoby. – Wyglądasz jakbyś otarł się o dementora – kiedy tylko zadecydowała się usiąść obok Cilliana, ostrożnie chwyciła ręką prawą dłoń mężczyzny i zmarszczyła czoło. Odnalezione na dłoni nie tylko oparzenie, ale i blizna wyglądały na świeże, a przy tym na trudne do wygojenia, w czym nie było nic dziwnego: dłoni używało się niemalże cały czas i chyba tylko uniemożliwienie człowiekowi jakiegokolwiek ruchu mogło ten proces przyśpieszyć – albo smoka... bardzo cię boli? – powoli, subtelnie, jak gdyby obchodziła się z najkruchszym kamieniem na świecie, zmusiła go do rozprostowania palców. A potem niemniej czule sunęła dłonią, muskając zimnymi opuszkami rozgrzaną skórę wokół rany.
Kiedy ostatni raz spałeś? I... jadłeś? Bez urazy, bezdomni we Włoszech wyglądają lepiej od ciebie, sama skóra i kości – cienie pod oczami, duża bladość i wyraźnie odznaczające się, niespotykane dotąd, rysy budziły weń współczucie, zapalając przy tym czerwoną lampkę. Nie wierzyła w zwykły wypadek przy pracy, choć nie zamierzała wyprowadzać go z błędu, ale również nie była naiwna i nie nastawiała się na względnie pozytywne zakończenie wieczoru, w którym dowie się co się stało a przede wszystkim zostanie u jego boku, będąc jego oparciem tak jak on dawniej; wyczuła już na samym początku bojowy nastrój bruneta i chociaż nie widziała powodu, by traktował ją jak wroga, miała świadomość, że w każdej chwili może kazać jej stąd iść w odpowiednio mniej miłych słowach.


My blood is a flood of rubies, precious stones
it keeps my veins hot, the fire
found a home in me


Francesca Borgia
Francesca Borgia
Zawód : handlarz, jubiler
Wiek : 27 lat
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Wdowa
I was born to run
I don't belong to anyone
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarownica

Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t7918-francesca-federica-borgia#227478 https://www.morsmordre.net/t7977-desiderio#228059 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f107-aldermanbury-12-14 https://www.morsmordre.net/t7979-skrytka-bankowa-nr-1881#228094 https://www.morsmordre.net/t7978-f-f-borgia#228091
Re: Przed domem [odnośnik]22.02.21 19:40
Nie był to pierwszy raz, gdy mimo pozornego odpoczynku, koniec końców egzystował na oparach sił. Dlatego zamierzał, poczekać aż organizm wróci do normalnego funkcjonowania, pozbędzie się śladów, jaki wyryła w nim niecodzienna sytuacja. Potrzebował trochę czasu, paru dni i znów będzie dobrze. Jak zawsze. Kiedy tak stała obserwując go, sam najchętniej zacząłby nerwową wędrówkę spojrzeniem po otoczeniu, aby nie skupiać się na kobiecych oczach. Nie miał jej nic do powiedzenia, nie zamierzał wciągać w to, co wydarzyło się kilka dni temu i odpowiadało za jego stan. Uniósł na nią wzrok, kiedy przyjęła z akceptacją jego słowa. Wydawała się spasować, odpuścić mu i naprawdę był jej wdzięczny za takie podejście, nawet jeśli mocno nietypowe. Zacisnął lekko zęby na filtrze, nim nerwowość odpuściła, a on znów zaciągnął się papierosem.- To dobrze.- rzucił jedynie, wodząc za nią spojrzeniem, gdy zdecydowała się podejść i usiąść obok niego.- Miałem już kiedyś randkę z dementorem i wyjątkowo nie polecam. Wolałbym smoka tym razem.- miało zabrzmieć jak żart, ale wspomnienie spotkania z pierwszą istotą, wydarło z niego resztkę humoru, jakim zwykle się popisywał. Spiął się nieco, czując jej palce na dłoni, gdy ostrożnie skłoniła go, aby odsłonił poparzenia.- Przeżyje.- szepnął, odsuwając rękę od dotyku, który nawet jeśli delikatny sprawiał dyskomfort przez różnicę temperatury. Oparł przedramiona o kolana, garbiąc się nieco.- Doceniam troskę, ale to nic takiego, poradzę sobie.- wyjaśnił, nie chcąc, aby przejmowała się nim, gdy nie było póki co takiej potrzeby. Nie przywykł do cudzej troski, obojętnie kto próbował takową zaoferować, zawsze próbował się wycofać, jeśli tylko był wstanie. Wyprostował się po chwili, uświadamiając sobie, że nawet takie odepchnięcie może nieść za sobą ponowne spięcie, dlatego objął ją lekko ramieniem i pochylił się odrobinę w stronę kobiety. W międzyczasie wyjął papierosa z ust, aby nie zbliżyć żaru do delikatnej skóry ani nie dmuchnąć jej dymem w twarz.
- Miałem już parę dni, żeby przyzwyczaić się do tego stanu…- szepnął jej do ucha, by chwilę później złożyć pocałunek na skroni Francesci. Początek był gorszy, teraz już wiedział jak nie podrażniać skóry na dłoniach, a rady uzdrowicielki również pomogły ograniczyć dyskomfort.
Słysząc jej komentarz, uśmiechnął się oszczędnie, bo porównanie było interesujące i dziś wyjątkowo nie irytowało tak bardzo, jak zwykle.- Nie rób się nadopiekuńcza. Śpię i jem tak jak zawsze, ale jestem po prostu w nieco gorszej formie, nie umrę od tego.- odchylił się nieco, aby ponownie zaciągnąć się dymem.


W głębokich dolinach zbiera się cień.
Ma barwę nocy…
lecz pachnie jak krew

Cillian Macnair
Cillian Macnair
Zawód : Łowca magicznych stworzeń, szmugler
Wiek : 31
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Kawaler
Krok wstecz to nie zmiana.
Krok wstecz to krok wstecz
OPCM : 20 +5
UROKI : 0
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 0
CZARNA MAGIA : 11
ZWINNOŚĆ : 5
SPRAWNOŚĆ : 11
Genetyka : Zwierzęcousty

Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t8529-cillian-macnair https://www.morsmordre.net/t8563-dante#249835 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f199-gloucestershire-okolice-cranham https://www.morsmordre.net/t8564-skrytka-bankowa-nr-2018#249854 https://www.morsmordre.net/t8557-cillian-macnair
Re: Przed domem [odnośnik]27.02.21 0:06
Nie spodziewała się takiego gestu ze strony mężczyzny, to też na początku zastygła w bezruchu, dopiero po chwili wtulając się policzkiem w jego ramię. Ciepły oddech na jej szyi sprawił, że przez ciało przebiegł dreszcz, którego już tak dawno nie czuła – w ostatnim czasie nie towarzyszyło jej w życiu nic innego poza zmęczeniem i stresem, niepewnością i napięciem w mięśniach, od stóp do głów; tęskniła za beztroską i ciepłym słońcem leniwych Włoch. Choć wiedziała, że tego ostatniego prędko nie odnajdzie, w zamian czuła jak otwierają się dawne uczucia, wcale nie oziębione  i nieobce, a wprost przeciwnie: silne jak przed paroma laty. Sygnał alarmowy, po którym niemal wszystko zawsze wyglądało tak samo – zbliżali się do siebie tylko po to, żeby za chwilę bez słowa zniknąć ze swojego życia na kolejne kilka miesięcy. Nie chciała więcej udawać, że nic się nie dzieje i dalej może bawić się w dziecięce podchody, potrzebując minimum stabilizacji i oparcia, zwłaszcza teraz, gdy coraz częściej traciła nerwy a oparcie w postaci drugiego człowieka uznawała za potrzebne.
Znam cię – westchnęła – oboje dobrze wiemy, że mówisz to, co powinieneś a nie to, jak jest naprawdę – ostrożnie wymusiła oddanie papierosa i sama zaciągnęła nim, niedopałek gasząc o kamienny stopień.
Chodźmy do środka, zmarzłam – podniosła się i skierowała się w głąb domu, po drodze zrzucając płaszcz i buty w przejściu. A kiedy dotarła do salonu, celowo oparła się jedną ręką o framugę posyłając Cillianowi zaczepne spojrzenie. – Zostaję na noc, śpisz na kanapie; liczę na to, że masz jedzenie, bo zgłodniałam po drodze – a jeśli ją znał, to wiedział, że gdy była głodna to jednocześnie robiła się nie do zniesienia... bardziej niż zwykle – z dostawą do łóżka, oczywiście, chyba nie muszę przypominać – i dla zamanifestowania rozsiadła się w fotelu. – Chyba, że spodziewasz się towarzystwa? – idąc tu co prawda brała pod uwagę, że może go zastać w towarzystwie innej kobiety i chociaż do tej pory żadna się nie pokazała, nie miała pewności czy ten stan nie ulegnie zmianie.


My blood is a flood of rubies, precious stones
it keeps my veins hot, the fire
found a home in me


Francesca Borgia
Francesca Borgia
Zawód : handlarz, jubiler
Wiek : 27 lat
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Wdowa
I was born to run
I don't belong to anyone
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarownica

Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t7918-francesca-federica-borgia#227478 https://www.morsmordre.net/t7977-desiderio#228059 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f107-aldermanbury-12-14 https://www.morsmordre.net/t7979-skrytka-bankowa-nr-1881#228094 https://www.morsmordre.net/t7978-f-f-borgia#228091
Re: Przed domem [odnośnik]23.03.21 0:18
Prychnął pod nosem, gdy tylko poczuł jak zamarła, jak spięła drobne ciało, aby chwilę później ulec objęciom w których chciałby trzymać ją zawsze, lecz zwykle nie było do tego okazji. Przesunął dłonią po jej boku, chociaż powodowało to dyskomfort i lekki ból w poparzonej skórze, nie mógł oprzeć się pokusie przed dotykiem. Mimo wszystko ta konkretna kobieta była jego słabością, większą niż ból czy emocje, które czasami brały górę nad rozsądkiem. To za Nią podążały błękitne tęczówki, ilekroć znajdowała się w zasięgu wzroku, a myśli nie jeden raz uciekały ku niej z obawą czy wszystko w porządku, czy nic jej nie grozi. Czuł się znudzony podchodami, jakie prowadzili, grą rozpoczętą dawno temu i niezakończoną nawet teraz, mimo że obie strony najwyraźniej miały tego dość. Nadal nie potrafił powiedzieć nic, co zmieniłoby sytuację i szczerze wątpił, aby kiedykolwiek potrafił.
Uśmiechnął się, gdy usłyszał jej słowa, ale ona nie mogła dostrzec, póki co tego wygięcia ust.- Jak zawsze.- przyznał rację kobiecie. Zawsze to robił, za każdym jednym razem, gdy cokolwiek się działo, a On nie zamierzał zdradzać jej szczegółów. Zwykle jednak w gorszych sytuacjach niż teraz, gdy jedynie musiał chwile odsapnąć, a wtenczas wszystko wróci do normy.- A mimo to zawsze pytasz, zawsze dociekasz. Po co? - kolejne słowa wyszeptał prosto do jej ucha, chcąc w końcu poznać, co nią kieruje. Może to był dobry moment na rozmowę jakiej nie prowadzili od dawna, skoro nie miał ochoty na spięcia czy złośliwości, jakimi mógł ją uraczyć w innej sytuacji. Nie walczył o papierosa, a po prostu oddał obserwując, jak filtr ląduje między pełnymi ustami, by chwilę później dym w niedużej dawce znalazł się w płucach.
Dźwignął się na nogi, by podążyć za nią i zamknąć za sobą drzwi, kiedy znaleźli się wewnątrz. Uniósł brew, gdy zauważył to zaczepne spojrzenie.- Nie krępuj się, ale uważam Cię za dość inteligentną kobietę, abyś jednak nie łudziła się, że będę grzecznie spać na kanapie.- wierzył w bystrość Borgii, nie raz mu takową udowodniła, czasami wręcz zaskoczyła.- Dostawa do łóżka? Hm, zobaczymy, ale w zamian musisz coś dać od siebie.- czuł się zaskakująco lepiej, jakby kiepski humor i dokuczliwe zmęczenie zeszły na dalszy plan odkąd była obok.- I w sumie mam lepszy pomysł. Zostań na kilka dni.- zaproponował, zajmując drugi fotel i zawieszając na niej uważne spojrzenie. Na pytanie o spodziewane towarzystwo, pokręcił powoli głową.- Dotąd sądziłem, że nie chcę nikogo widzieć przez najbliższy czas.- przypuszczał, że lepiej będzie odizolować się od innych, ona natomiast wyprowadzała go z tego błędu swą obecnością.


W głębokich dolinach zbiera się cień.
Ma barwę nocy…
lecz pachnie jak krew

Cillian Macnair
Cillian Macnair
Zawód : Łowca magicznych stworzeń, szmugler
Wiek : 31
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Kawaler
Krok wstecz to nie zmiana.
Krok wstecz to krok wstecz
OPCM : 20 +5
UROKI : 0
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 0
CZARNA MAGIA : 11
ZWINNOŚĆ : 5
SPRAWNOŚĆ : 11
Genetyka : Zwierzęcousty

Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t8529-cillian-macnair https://www.morsmordre.net/t8563-dante#249835 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f199-gloucestershire-okolice-cranham https://www.morsmordre.net/t8564-skrytka-bankowa-nr-2018#249854 https://www.morsmordre.net/t8557-cillian-macnair
Re: Przed domem [odnośnik]26.04.21 20:24
Włoszka niby to starała się ukryć figlarny uśmiech, który wykwitł na jej ustach zaraz po słowach Cilliana, chociaż zważając na to, że znajdował się twarzą mniej więcej na wysokości burzy ciemnych włosów, raczej nie mógł go dostrzec. Oczywiście, że nie łudziła się, iż mężczyzna zastosuje się do tej z grubsza niepoważnej prośby i prześpi noc na niewygodnej kanapie, musiała jednak stwarzać pozory niedostępnej; kobiety, której wyjątkowo zaszedł za skórę swoimi podchodami, czyli takiej, która nie ulegnie jego absurdalnemu urokowi, ale na równi z tym miała świadomość, że już dawno spaliła ten most wchodząc do środka domu i pozwalając mu na bliskość, której najzwyczajniej uległa. Mogła więc udawać i stwarzać pozory – wbrew sobie – lub przyznać w głębi ducha, że jest zwykłą idiotką z kolanami mięknącymi na każde miłe słowo i gest ze strony człowieka, wobec którego żywiła skrajne uczucia od wielu lat, ale w zamian za to dostać to, czego chciała: ciepła drugiej osoby. Innego, niż dostawała od przyjaciółek, czy rodziny, czy też przelotnych kochanków, których w ostatnich miesiącach odprawiła i nie była pewna nawet gdzie są, co robią i czy żyją.
Moje towarzystwo powinno być wystarczające, zwłaszcza wtedy, kiedy nie celuję w ciebie różdżką – stwierdziła unosząc jedną brew, ale zaraz po tym uniosła i drugą, przyjmując nieco skonsternowany wyraz twarzy. Wszystkiego była w stanie się spodziewać, ale nie tego, że tak szybko i płynnie z chwilowego rozejmu przejdą do kilkudniowego pobytu w swoim towarzystwie. Chociaż z jednej strony rozsądek podpowiadał, że to zły pomysł, z drugiej czuła, że taka okazja może się nieprędko przydarzyć. A może?
Musiałabym wrócić po psa – odpowiedziała wymijająco – i część drogocennych rzeczy, których nie powinnam trzymać w domu... zwłaszcza teraz, kiedy złodzieje mają istny raj na ziemi – rzuciła mu spojrzenie spod wachlarza gęstych rzęs i zaraz po tym skrzyżowała ręce pod biustem. – Wiesz, że nie umiem gotować a do sprzątania jestem ostatnią osobą, więc na dobrą sprawę będę bezużyteczną współlokatorką? – spytała żartobliwie wnet, ale doskonale wiedziała, że gotowanie i sprzątanie nie było żadnym problemem; posiadała za to wiele innych interesujących zdolności, których część Cillian zdołał już poznać, jednak patrząc na jego stan, nie podejrzewała, że znajdzie w sobie na tyle sił co zwykle. – Ale to kusząca propozycja, nie powiem, kilka dni odpoczynku na odludziu z daleka od płynącego ulicami Londynu rynsztoku, ciszy i spokoju, idealna okazja do zniknięcia na moment z codzienności – westchnęła cicho, zamyślając się na krótki moment tylko po to, by zaraz podnieść się z kanapy i podejść z powrotem do mężczyzny. – A co, jeśli rzucimy się sobie do gardeł? – dodała ciszej tonem wchodzącym niemal w pomruk, kiedy tylko pokonała dzielącą ich odległość, gwałtownie zmniejszając wcześniej na nowo wyrobiony dystans niemal do zera; stała teraz przed nim, z głową nieco zadartą ku górze i rękoma skrzyżowanymi w dalszym ciągu pod biustem, pozwalając by czubki ich palców stóp stykały się ze sobą. Ale poza tym, że po raz kolejny wbijała w jego zmarnioną twarz nienachalne spojrzenie wyglądając przy tym dość zabawnie z powodu różnicy we wzroście, nie zrobiła nic więcej.


My blood is a flood of rubies, precious stones
it keeps my veins hot, the fire
found a home in me


Francesca Borgia
Francesca Borgia
Zawód : handlarz, jubiler
Wiek : 27 lat
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Wdowa
I was born to run
I don't belong to anyone
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarownica

Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t7918-francesca-federica-borgia#227478 https://www.morsmordre.net/t7977-desiderio#228059 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f107-aldermanbury-12-14 https://www.morsmordre.net/t7979-skrytka-bankowa-nr-1881#228094 https://www.morsmordre.net/t7978-f-f-borgia#228091
Re: Przed domem [odnośnik]05.08.21 18:34
Czasami podczas krótkich spotkań w przeszłości, spoglądając na nią, gdy jeszcze spała, zastanawiał się, dlaczego nie potrafili otwarcie powiedzieć, czego oczekują. Oboje miotali się bezsensownie, skakali sobie do gardeł, zapewniali, że więcej nie chcą siebie widzieć, a ich wspólna historia zawsze zataczała koło. Zależało mu na niej, bardziej niż był gotów przyznać, ale nie zwykł się przywiązywać, pozostawać w jednym miejscu na długo z jedną kobietą u boku. Nie był stały w emocjach ani uczuciach, a mimo to, ta konkretna kobieta uwiązała go przy sobie jak żadna inna. Oszukiwał sam siebie, że było inaczej.
Słysząc jej słowa teraz, widząc, jak próbuje znów zgrywać niedostępną dla niego, miał ochotę zaśmiać się, bo to było tak znajome. Jednak zmęczenie organizmu, znużenie towarzyszące mu od kilku dni, nie dały tak swobodnej reakcji wybrzmieć. Mógł więc posłać jej lekki uśmiech, przesunąć dłonią po plecach tuż nad linią pośladków, złożyć pocałunek na czubku jej głowy. Tylko tyle potrafił z siebie wykrzesać.
- Dziś byś wygrała. Nie chcesz spróbować?- spytał ciekawsko, może trochę żartobliwie. Im dłużej była obok, tym łatwiej było mu wykrzesać z siebie emocje.- Muszę Cię rozczarować, bo nie wydaje mi się wystarczające.- dodał zaraz, świadom, że ryzykuje, iż temperament włoszki, harda duma dadzą mu teraz popalić.
Propozycja, którą jej dał była lekka, niezobowiązująca. Nie zmuszał, aby pozostała, dawał wybór, który najwyraźniej nie był czymś, czego oczekiwała od niego. Spoglądał z uwagą na dziewczynę, gdy wyraźnie grała na czas.- Więc wróć.- stwierdził z lekkim wzruszeniem ramion, nie widząc w tym problemu.- W innej sytuacji, zaproponowałbym, że pomogę ci przenieść wszystko, ale nie dam rady.- skrzywił się nieco, gdy przyznanie do słabości, działało drażniąco na niego.
- Przeżyjemy. Jeśli daję sobie radę sam, to z tobą gorzej nie będzie.- rzucił kpiarsko.- Nie zmuszam Cię, jeśli nie chcesz, nie musisz zostawać.- nie chciał, aby była tu na siłę albo z litości, bo wyglądał marnie. Przetrwał parę dni, przeżyje kolejne. Nie wybierał się jeszcze na tamten świat, jakikolwiek by nie był.
Zerknął w kierunku okna, kiedy zaczęła mówić o braku zgiełku i odludziu. Od zawsze potrzebował takiego miejsca, zatopionego daleko od wszystkich. Dom na obrzeżach Cranham był więc czymś o czym marzył długo, nawet jeśli nie był jedną z osób, która snuła naiwne marzenia na przyszłość.
- Mieszkanie w Londynie to katorga, zwłaszcza teraz, kiedy dla bezpieczeństwa uniemożliwiono teleportację.- nic nie przemawiało do niego, aby zamieszkać w stolicy, porzucić ten spokój na rzecz uciążliwości miasta.
Spojrzał na nią uważnie, kiedy znalazła się tuż obok. Prychnął w reakcji na rzucone pytanie, zdecydowanie marnie widząc konfrontację. Nawet jeśli fizycznie był słaby, zaciekłość w zaklęciach pozostała, mógł więc obawiać się jedynie o refleks.- Sprawdźmy.- odparł z uśmieszkiem. Uniósł dłoń, by zaraz dotknąć kobiecego policzka i przesunąć dalej, aż położył dłoń na jej karku. Cały czas jednak dawał jej możliwość odsunięcia się lub odtrącenie go. Nie miał chęci walczyć dziś z ewentualnym buntem, wobec własnych gestów.


W głębokich dolinach zbiera się cień.
Ma barwę nocy…
lecz pachnie jak krew

Cillian Macnair
Cillian Macnair
Zawód : Łowca magicznych stworzeń, szmugler
Wiek : 31
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Kawaler
Krok wstecz to nie zmiana.
Krok wstecz to krok wstecz
OPCM : 20 +5
UROKI : 0
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 0
CZARNA MAGIA : 11
ZWINNOŚĆ : 5
SPRAWNOŚĆ : 11
Genetyka : Zwierzęcousty

Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t8529-cillian-macnair https://www.morsmordre.net/t8563-dante#249835 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f199-gloucestershire-okolice-cranham https://www.morsmordre.net/t8564-skrytka-bankowa-nr-2018#249854 https://www.morsmordre.net/t8557-cillian-macnair
Re: Przed domem [odnośnik]07.08.21 16:54
Nie dała po sobie niczego poznać, choć złożony na jej czole pocałunek nieco zbił ją z tropu. Pocałunki w czoło uważała bowiem za coś niezwykle intymnego, opiekuńczego i zarezerwowanego dla drugiej połówki, niż dla człowieka, z którym relacja przypominała sinusoidę zamiast dojrzałej znajomości, ale z drugiej strony nie miała nic przeciwko temu; teraz nie. Szybko jednak wyrwał ją z krótkiego zamyślenia, lecz ku swojemu zdziwieniu nie zareagowała ani nazbyt temperamentnie ani nazbyt złośliwie, tak, jak zachowałaby się normalnie. Wzruszyła za to ramionami i westchnęła teatralnie.
Zobaczysz, że kiedyś jeszcze za mną zatęsknisz – tak, jak tęsknili za sobą w minionych latach, pomiędzy przypadkowymi spotkaniami, niezależnie od tego jak bardzo próbowaliby sobie wmówić, że byli sobie obojętni. Bo chociaż może tak się zachowywali, wiedziała, że gdyby doszło co do czego, to zarówno jedno, jak i drugie, mogłoby skoczyć za sobą w ogień.
Propozycja oddechu od stolicy, której nie cierpiała, była kusząca i nie widziała żadnych przeciwwskazań, by odmówić. Poza kobiecą dumą, która zdawała się już wracać do normalnego poziomu, nic nie trzymało jej w centrum. Interesy gwałtownie wyhamowały, handel w tym momencie nie istniał, o podróżach nie wspominając – po co więc miała spędzać noce samotnie, nie wiedząc czy aby przypadkiem ktoś nie postanowi się do niej włamać? – Wrócę po nie jutro, już późno – skwitowała krótko, między wierszami sugerując, że w istocie zamierza zagościć w Cranham na dłużej, niż jeden wieczór, który w jej pierwotnym założeniu miał się skończyć po paru minutach: tuż zaraz po zrobieniu awantury. – Nigdy nie lubiłam tam mieszkać, dobrze o tym wiesz; a teraz nienawidzę tego miejsca dwukrotnie – różnica polegała jednak na tym, że jeszcze jakiś czas temu praca i częste podróże były jej odskocznią a mieszkanie w centrum znajdowało się blisko portu, co znacznie ułatwiało sprawę; w tak minimalnych dawkach była w stanie oswoić się z Londynem, ale w ostatnich miesiącach sytuacja uległa diametralnej zmianie i sprawiała, że balansowała gdzieś na skraju normalności za załamania nerwowego.
Wieczór zapowiadał się jednak ciekawiej, więc nie zamierzała dalej kontynuować tematu stolicy, nie teraz, gdy jedna z rąk Cilliana wybrała się na wędrówkę wzdłuż policzka, by zatrzymać się na karku. Nie oponowała delikatności tego gestu, jedynie w odpowiedzi sięgnęła ręką do koszulki i przyciągnęła go do siebie.
Nawet w takim stanie masz w sobie coś – skomplementowała półszeptem, gdy w międzyczasie dłoń zwinnie wsunęła się pod jego koszulkę i drażniąc palcami skłonną do łaskotek skórę przesunęła ją na plecy; potem niewiele myśląc wspięła się na palce, składając na jego żuchwie niewielki pocałunek. Wciąż badała teren, wciąż nie wiedziała jak zareaguje, choć nie sądziła, że ją odtrąci. A przynajmniej przed paroma tygodniami by tego nie zrobił.


My blood is a flood of rubies, precious stones
it keeps my veins hot, the fire
found a home in me


Francesca Borgia
Francesca Borgia
Zawód : handlarz, jubiler
Wiek : 27 lat
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Wdowa
I was born to run
I don't belong to anyone
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarownica

Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t7918-francesca-federica-borgia#227478 https://www.morsmordre.net/t7977-desiderio#228059 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f107-aldermanbury-12-14 https://www.morsmordre.net/t7979-skrytka-bankowa-nr-1881#228094 https://www.morsmordre.net/t7978-f-f-borgia#228091
Re: Przed domem [odnośnik]07.08.21 21:55
Zamierzał się odgryźć, sięgnąć po te resztki kpiny, jakie mu na dziś pozostały. Jednak kiedy spojrzał na nią, zrezygnował i jedynie wzruszył ramionami. Najpewniej miała rację, przecież tak wyglądały wszystkie lata odkąd na ostatnim roku Hogwartu, zwrócił na nią uwagę. Przyznanie się do tęsknoty za kobietą, zdawało się drażniące, zbyt mocno, aby potrafił jej przytaknąć. Nie była jedyną w jego życiu, przez codzienność przewijały się inne, a jednak to do niej wracał raz za razem, kiedy mieli okazję się spotkać. Nigdy nie przypuszczałby, że może mu na kimkolwiek zależeć w tak dziwny sposób bo to, co było między nimi, nie było normalne i przeciętne, najpewniej nawet nie było zdrową relacją.
Z zamyślenia wyrwał go jej głos, decyzja jaką podjęła.
- Jasne.- odparł jedynie, przez moment jeszcze zbyt nieobecny.- Nic się nie stanie przez jedną noc.- dodał zaraz. Pies w mieszkaniu powinien odstraszyć wszystkich, którzy chcieliby się połasić na kosztowniejsze przedmioty wewnątrz. Nawet jeśli kundel jeszcze nie był groźny, nadrabiał wyglądem.
Wyłapał sugestię, zgodę na zostanie w okolicy Cranham dłużej niż jeden wieczór, dotrzymanie mu towarzystwa, którego nie spodziewał się, że będzie chciał. Był ciekaw na ile zostanie, jak długo wytrzymają ze sobą, zanim ostre słowa znów przetną powietrze, a złość napędzi oboje. Włoski temperament kobiety, zawsze działał mu na nerwy, ale kiedy tylko rozdrażnienie opadało, wiedział, że wolał ją taką niż grzeczną i cichą.
- Wiem i dlatego się dziwię, że nadal tam mieszkasz. Nieznosisz tego miasta tak samo, jak ja.- stwierdził oczywistość, nie rozumiejąc jej decyzji.- Sam miałem możliwość przeniesienia się do Londynu, odkupienia jednego z mieszkań na Nokturnie, którego nienawidzę z równą zajadłością, jak Nokturn mnie... ale całe szczęście, że z tego nie skorzystałem.- mruknął, chociaż nie do końca wiedział po co, o tym wspomina. Nigdy nie zamieniłby Cranham na stolicę, nawet jeśli po niewielkim mieście kręciło się trochę szlam, wcześniej również mugoli z tego, co słyszał, ale czystki zrobiły swoje.
Uśmiechnął się cwaniacko, kiedy zareagowała na jego dotyk, tak jak oczekiwał. Nic się w tej kwestii nie zmieniało, nadal wystarczyła odrobina zachęty, aby jedno czy drugie reagowało.
- Coś? – parsknął cicho. W innej sytuacji jego dłonie szybko znalazłyby swoje miejsce na jej ciele, znając każde wrażliwe na dotyk, lecz teraz był ostrożniejszy. Ze spokojem, którego wcale nie czuł, zatrzymał dłoń na jej biodrze, drugą nadal pozostawiając na kobiecym karku. Pochylił się nieco, aby zmniejszyć różnice wzrostu, ułatwić jej ten pocałunek, który szybko okazał się niewystarczający dla niego. Odnalazł jej usta, dając wydźwięk zdławionego pożądania. W myślach jednak przeklinał słabość, czując, jak znów rozchodzi się po ciele. Nie zamierzał jednak odpuszczać, a pokonać drogę, jaka dzieliła ich od sypialni. Kilka metrów i schody, nie były przeszkodą.

| zt x2


W głębokich dolinach zbiera się cień.
Ma barwę nocy…
lecz pachnie jak krew

Cillian Macnair
Cillian Macnair
Zawód : Łowca magicznych stworzeń, szmugler
Wiek : 31
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Kawaler
Krok wstecz to nie zmiana.
Krok wstecz to krok wstecz
OPCM : 20 +5
UROKI : 0
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 0
CZARNA MAGIA : 11
ZWINNOŚĆ : 5
SPRAWNOŚĆ : 11
Genetyka : Zwierzęcousty

Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t8529-cillian-macnair https://www.morsmordre.net/t8563-dante#249835 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f199-gloucestershire-okolice-cranham https://www.morsmordre.net/t8564-skrytka-bankowa-nr-2018#249854 https://www.morsmordre.net/t8557-cillian-macnair
Przed domem
Szybka odpowiedź
Uprawnienia

Nie możesz odpowiadać w tematach