Jade Sykes
AutorWiadomość
Wartość żywotności postaci: 220
żywotność | zabronione | kara | wartość |
81-90% | brak | -5 | 178 - 198 |
71-80% | brak | -10 | 156 - 177 |
61-70% | brak | -15 | 134 - 155 |
51-60% | potężne ciosy w walce wręcz | -20 | 112 - 133 |
41-50% | silne ciosy w walce wręcz | -30 | 90 - 111 |
31-40% | kontratak, blokowanie ciosów w walce wręcz | -40 | 68 - 89 |
21-30% | uniki, legilimencja, zaklęcia z ST > 90 | -50 | 46 - 67 |
≤ 20% | teleportacja (nawet po ustaniu zagrożenia), oklumencja, metamorfomagia, animagia, odskoki w walce wręcz | -60 | ≤ 45 |
10 PŻ | Postać odczuwa skrajne wycieńczenie i musi natychmiast otrzymać pomoc uzdrowiciela, inaczej wkrótce będzie nieprzytomna (3 tury). | -70 | 1 - 10 |
0 | Utrata przytomności |
[bylobrzydkobedzieladnie]
Ostatnio zmieniony przez Jade Sykes dnia 17.02.21 20:46, w całości zmieniany 3 razy
6 czerwca | Kai | Glen Nevis
Zmierzyłam go wzrokiem, obracając różdżkę w palcach mieniących się tanią biżuterią, gdy już stanęliśmy twarzą w twarz. Nie musiał się nawet uśmiechać, żebym przypomniała sobie, dlaczego przez lata tak bardzo prosił się o tłuczka. Zbyt impertynencki, zbyt pewny siebie, i mogłoby się wydawać, że nawet trwająca wojna nie była w stanie zmyć mu z twarzy tej pogody ducha.
Gdzie rodzili się tacy ludzie?
Gdzie rodzili się tacy ludzie?
Nie wiem, czy to samo mogłam powiedzieć o Bocie - nigdy nie plasowałam go wśród osób, które język i nerwy potrafiły trzymać na wodzy, ale dla mnie liczyło się to, że kiedy dostawał do rąk sakiewkę pełną galeonów, nie szczekał, a wręcz potrafił całkiem nieźle aportować i wykonywać sztuczki.
22 czerwca| Matt | Karczma u Bobby'ego
- I kto to mówi. - Głos mi drżał tak, nawet te dwie szare komórki, które ostatkiem sił podtrzymywały Botta przy życiu były na tyle ogarnięte, żeby zarejestrować, że prawie posikałam się ze strachu.
Ja. Nieustraszona pogromczyni klątw, pierwsza odważna do zadań specjalnych, kobieta w spodniach, co to jej się zachciało udowadniać, że może spełniać się poza kuchnią. Ja - nieuciemiężona, wyzwolona.
Ja. Nieustraszona pogromczyni klątw, pierwsza odważna do zadań specjalnych, kobieta w spodniach, co to jej się zachciało udowadniać, że może spełniać się poza kuchnią. Ja - nieuciemiężona, wyzwolona.
3 lipca | Jayden | Restauracja Tryton
Nie miałam pojęcia, co ostatnio działo się w jego życiu. W rodzinie mówiło się, że spodziewał się potomka. Nie znałam jego małżonki - i samego Jaydena też nie, bo od czasów szkoły nasze ścieżki krzyżowały się wyłącznie na nielicznych przyjęciach rodzinnych.
7 lipca | Francis | Magiczny Lunapark
Dziwny był to obrazek, tym bardziej, kiedy po tej chwili przyglądania się sobie nawzajem - tak, jak to czasem robią dzikie zwierzęta, zanim podejmą decyzję, odwrót albo atak - rozpoznałam w mężczyźnie tego wymuskanego Ślizgona, który w siódmej klasie wyznawał mi aż po grób. Albo w szóstej? To był jakiś Avery albo inny Nott. Nie pamiętałam dokładnie. Nie potrafiłam nawet przypomnieć sobie jak miał na imię. Na pewno też jakoś tak wychuchanie i ckliwie, zupełnie tak, jakby tym samym imieniem można było wołać za kilkuletnią dziewczynką.
10 lipca | Matt, Cornelius | Biały most, Tower
Wyglądał inaczej niż zwykle - jakby ktoś rzucił na niego klątwę Achlys, zdjął wszystkie barwy z jego twarzy, łącznie z szelmowskim uśmiechem, który przecież wydawał się nieodłącznym kompanem Botta. Nie dziś. Miałam łatwość w dostrzeganiu takich zmian. Byłam kobietą, po śmierci męża sama snułam się niczym cień przez niemal dwa lata. I jeśli czegoś mnie to doświadczenie nauczyło, to z pewnością była to wrażliwość na podobne zmiany nastroju u innych. Nie zadawałam jednak pytań, podobnie jak milczeniem okryłam paskudną bliznę, która wyła bielą z rozchylonej koszuli - za to całkiem bezwstydnie zapuszczałam żurawia w tamte okolice.
23 lipca | Steffen | Old Inverlochy Castle
Pamiętałam go. Jak mogłabym zapomnieć? Buzia mu się nie zamykała, zadawał dużo pytań i prawie skakał, kiedy się ekscytował. Żywe srebro. Nie wiedziałam, czemu z całej mojej najbliższej rodziny upodobał sobie akurat mnie, byłam raczej przyzwyczajona do tego, że to Jocunda wygrywała plebiscyt na najbardziej lubianego Sykesa. Czasami spoglądałam wymownie na Solasa, przekonana o tym, że to jego charyzma przyciąga młodego Cattermole’a, tak samo jak przyciągnęła mnie. Wtedy byłam jeszcze jak ćma, która się uczepiła najpiękniejszego księżyca na balu i naiwnie trzepotała skrzydłami, później przepoczwarzyłam się w kobietę, którą zawsze chciałam być…
27 lipca | Parszywy Pasażer | Stoliki
Tower, i jakie obierać ścieżki, aby nie natknąć się na patrol Ministerstwa. W Parszywym można było stać się wymarzoną wersja samego siebie; opowieści snute po kątach zwykle były mocno koloryzowane, okraszone etanolową nutą, dyktującą najlepsze symfonie. Albo raczej - kakofonie.
29 lipca | Matt | Grota Krzyku
Byłam na niego zła może przez dzień. Wtedy, gdy mnie zgarnęli. Wiem, że nie mógł nic zrobić, znałam zresztą zasady ulicy, sama pewnie zachowałabym się identycznie, ratując raczej własną skórę. Mógł mieć większe kłopoty niż ja, to fakt, a cała afera z aresztowaniem trwała dłużej niż mój pobyt w Tower. Do wieczora wyklinałam go w myślach, ale chyba bardziej za to, że po raz kolejny był świadkiem moich nieudolnych wyczynów. Ostatecznie doszłam do wniosku, że to uczciwa wymiana. Ja przejrzałam jego, a on mnie.
1 sierpnia | Phillippa | Stare mieszkania robotnicze
- Martwa - zawyrokowałam, gdy obie stanęłyśmy nad kobietą, wpatrując się w jej puste, wpatrzone z bezkresne niebo oczy - już na zawsze. Mimowolnie przywołałam w pamięci nieplanowane spotkanie z Bottem w lesie pod karczmą, które przyniosło mi plon pod postacią fałszywej tożsamości. To był już drugi trup na przestrzeni zaledwie miesiąca - i tym razem zniosłam go lepiej. Przeniosłam spojrzenie na Moss, nie chcąc nic sugerować, jednak to milczenie było tak wymowne, że bez problemu mogła usłyszeć moje myśli.
Tak. Warto.
Tak. Warto.
20 sierpnia | Egzekucja | connaught square
Znad morza tiar wyłaniał się podest, a przedstawienie, które się na nim odbywało szybko dało mi do zrozumienia, co tak naprawdę przyciągnęło te tłumy. Przez moment myślałam, że to tylko jakiś publiczny lincz, ale wszystko wskazywało na to, że tutaj naprawdę miała odbyć się egzekucja. Nie byłam zbyt zainteresowana polityką - ani Malfoy, ani Longbottom nie byli ministrami, których wybrałam, ale jakaś siła podkusiła mnie, żeby przebrnąć przez ten tłum w kierunku przeciwnym niż podest i wspiąć się na niewysoki gzyms budynku, sięgający może na trzy czwarte piętra, biorąc pod uwagę piwnicę. Wystarczający, żeby z daleka móc dostrzec sylwetki, które zajmowały scenę.
27 sierpnia | Francis | Wenus
- Więc po co te dwuznaczne gesty, atmosfera? Sutenerstwo weszło ci za mocno w nawyk? - Pytam, bo nie rozumiem. Nie potrafię połączyć kropek, może za mało we mnie zacięcia artystycznego, chociaż moje ciało temu zaprzecza. Jego odpowiedź mnie dręczy, bo nie leży mi ani subtelność, ani deklaracja w kwestii zamiarów. Chcę przecież czegoś zupełnie innego. I nie chcę jednocześnie.
31 sierpnia | Johnny | Mój dom
Teraz byliśmy niemal równi wzrostem, teraz już przyzwyczaiłam się do tego, że przestał być chłopcem dobrych kilka lat temu. W porcie odnaleźliśmy się na nowo, początkowo może trochę zaskoczeni swoim towarzystwem, przywykając z czasem, że byliśmy już innymi ludźmi. Ja nosiłam się ze zgorzkniałą miną, a Bojczuk z pęczkiem komplementów na ustach i wianuszkiem dziewcząt.
5 września | Michael | Zamknięta część portu
I wszystko to, co zakopywałam pod płaszczem obojętności, uderzyło we mnie z siłą, która dosłownie powaliła mnie na kolana. Odpowiedzialność za śmierć Sola, wszystkie złe słowa, które w niego wymierzyłam, wszystkie chwile, w których go zawiodłam, uczucie, że zmarnowałam swoje życie, że jestem morderczynią, że jestem nierozważna, niedojrzała, wygodna - ładunek emocjonalny w skali przewyższającej mój próg wytrzymałości o stokroć był nie do zniesienia. Kiedy uniosłam wzrok, zrozumiałam jednak, że nie była to klątwa - choć w działaniu musiała być jej bliska. Zakapturzona postać przeleciała tuż nade mną, za cel upatrując sobie kobietę, która również znalazła się w tej części doków.
[bylobrzydkobedzieladnie]
Ostatnio zmieniony przez Jade Sykes dnia 07.03.21 16:47, w całości zmieniany 1 raz
I października | Calder | Ruiny Mer Akha
Nie powinnam była mieć co do niego oczekiwań - a jednak list spisany w starszym futharku mógł zwiastować burzliwą wymianę zdań. Być może i ja mogłam się czegoś od niego nauczyć. Zetrzeć w dyskusji o pierwotnej magii, o tym, jak tysiące lat zatarły znaczenie symboli, które w dawnych czasach stanowiły o potędze. Kiedyś magia wyglądała inaczej. Kiedyś składano w ofierze życia, językiem mocy zapisując zaklęcia. Najwyżsi rangą władcy zawsze mieli u boku mistrzów posługujących się runami - lub potrafili posługiwać się nimi sami, tak jak Morvoren, legendarna wiedźma, strażniczka lasów, która dała początek rodowi Sykesów.
Meandrowałam między salonem a kuchnią, między kuchnią a łazienką, i znowu salonem. W głowie snułam różne scenariusze, aż w końcu wyszłam na zewnątrz posłuchać śpiewu starych drzew, wsłuchać się w ich mądrość i zrozumieć, że myślenie tylko obraca mnie samą przeciwko sobie. Los zrzuciłam na karb intuicji. Ta bez wahania podyktowała kierunek. Chateau Rose.
25 października | Cedric | Whalley
Doskonale pamiętałam jak mnie potraktował. Jakie zgotował mi upokorzenie. Jak głębokie piętno odcisnęły w mojej głowie wszystkie jego słowa. Wtedy to on był panem sytuacji; czy czerpał przyjemność z władzy, jaką dawała mu odznaka aurora? O ile bardziej czuł się mężczyzną, kiedy przesłuchiwał całkowicie bezbronną kobietę?
Być może liczył, że na zawsze taka pozostanę. Jeśli tak - mylił się.
Być może liczył, że na zawsze taka pozostanę. Jeśli tak - mylił się.
31 października | Cillian | Planetarium
Rytmiczne dudnienie bębnów i gardłowy ryk stanowiły pomost do zaświatów. Niektórzy uważali, że tego dnia takie wytrychy były wystarczające, by nawiązać nić porozumienia z przodkami - lub z tymi, których obecność zbyt szybko zgasła. Jednak bez względu na to jak bardzo chciałabym znów ujrzeć Solasa, w głębi serca nie wierzyłam, by wyszedł mi naprzeciw - nawet dziś.
Jade Sykes
Szybka odpowiedź