Cassandra Vablatsky
AutorWiadomość
1. Na start banalnie - jaki jest ulubiony kolor Twojej postaci?
Cassandra lubi czerń - najczęściej nosi czarne szaty, najbardziej lubi łączyć ją z ciemnymi odcieniami mistycznego fioletu, podświadomie kojarzącymi jej się z jej darem, lub ciemnej albo butelkowej zieleni już świadomie podkreślając barwę oczu, dobierając w tych barwach chusty, szarfy, zdobienia lub biżuterię. Nie są to drogie kamienie, raczej minerał, kryształy i szkiełka - ametysty, ałunity. Czerni używa również do makijażu, mocno podkreślając oczy węgielkiem lub sadzą. Unika kolorów krzykliwych, preferuje barwy stonowane, lubi otaczać się harmonią; w jej domu dominuje drewno i zieleń roślin. Woli kolory ciemniejsze od jaśniejszych i chłodniejsze od cieplejszych.
2. Wykonaj "w imieniu" swojej postaci test MBTI. Jaki otrzymałeś wynik? Czy się z nim zgadzasz? Dlaczego?
TWOIM TYPEM OSOBOWOŚCI JEST:
“ARCHITEKT”
(INTJ-A)
“ARCHITEKT”
(INTJ-A)
"Na samym szczycie panuje samotność (...) często jest więc im trudno znaleźć osoby myślące podobnie do nich, nadążające za ich niezmordowanym intelektem i niemal szachowymi manewrami. Architekci mają bujną wyobraźnię, lecz są zdecydowani, ambitni, lecz cenią sobie prywatność, niezwykle ciekawi świata, lecz nie marnują energii."
Od zawsze była inna, nigdy nie miała przyjaciół, jako dziecko należała do Ravenclawu, gdzie króluje intelekt - intelektem wytyczyła swoją ścieżkę w przyszłości, decydując się na niełatwą drogę uzdrowicielki. Jej losy potoczyły się nieco inaczej, niż zaplanowała, ale od upadku uratował ją również umysł - świadomie weszła między ludzi, którzy potrzebowali kogoś takiego jak ona - i świadomie wyrobiła sobie wśród nich reputację, która pozwoliła jej przeżyć. Bywa wyrachowana, jest zachowawcza.
"Z powodu swojego naturalnego głodu wiedzy, który przejawia się już od pierwszych lat życia, Architekci często jako dzieci otrzymują przydomek “moli książkowych”. Choć ich koledzy mogą to traktować jak wyzwisko, Architekci raczej chętnie się z nim identyfikują z czerpią z niego dumę, ciesząc się swoją rozległą i dogłębną wiedzą. Lubią się nią też dzielić, są pewni swojej biegłości w wybranej materii, wolą też projektować i wykonywać misternie wypracowane plany w swojej dziedzinie niż dzielić się opiniami na “nieciekawe” tematy takie jak plotki."
Zdecydowanie większość czasu w dzieciństwie Cassandra spędziła w książkach - po części z braku innego zajęcia, po części z ciekawości świata. Gdyby ktoś kiedyś nazwał ją książkowym molem, z pewnością nie podjęłaby tego jako obrazy. Ksiąg czyta wiele, odkrywa przed sobą wiedzę nieprzerwanie, zagłębia się w zapomniane dziedziny alchemii, szuka informacji o ziołach, łącząc ją z wiedzą uzdrowicielską. I odczuwa pewną dumę z tego, kim jest, ile potrafi i jak obszerna jest jej wiedza, zdając sobie sprawę, że przewyższa w tej materii wielu czarodziejów.
"Architekta często sądzą, że dzięki wysiłkowi, inteligencji i rozwadze nic nie jest niemożliwe, a jednocześnie zauważają, że ludzie są zbyt leniwi, krótkowzroczni lub wyrachowani, aby rzeczywiście osiągnąć takie fantastyczne rezultaty. Jednak to cyniczne postrzeganie rzeczywistości raczej nie powstrzymuje zainteresowanego Architekta przed osiągnięciem celu, który jest dla niego ważny."
Jest w tym pewna hipokryzja, bo Cassandra sama jest wyrachowana, ale tak: nie tylko wierzy, życie pokazało jej, że tak jest, że jest w stanie wytyczyć sobie własny szlak dzięki własnej inteligencji, że jej najpotężniejszą bronią jest właśnie jej umysł, jednocześnie bagatelizując rolę innych czarodziejów - wierzy też, że do wszystkiego prowadzi wysiłek, ciężka praca, a rezultaty nie spadają nigdy z nieba - na co niewątpliwie liczą niektórzy. I z pewnością jest to dla niej wartość bardzo ważna - otwarcie kpi z tych, którzy sądzą inaczej. Wszystko, co posiada, zbudowała dla siebie sama.
"Architekci promienieją pewnością siebie i aurą tajemniczości, a ich głębokie spostrzeżenia, oryginalne pomysły i wspaniały zmysł logiki umożliwiają im dokonywanie zmian samą siłą woli i osobowości. Czasami wydaje się, że uparcie dekonstruują i budują na nowo każdy pomysł i system, z jakim się stykają, stosując w tym celu swoje poczucie perfekcjonizmu, a nawet moralności. Ci jednak, którzy nie są w stanie nadążyć za ich procesami myślowymi, lub – co gorsza – uważają je za bezsensowne, mogą natychmiast i trwale stracić ich szacunek."
Ta cecha przejawia się głównie w jej profesji, jako uzdrowicielka Cassandra nigdy się nie poddaje - wie, że jej wiedza jest obszerna, potrafi ją testować, wystawiać na próbę, łączyć fakty, które wcześniej zdawały się wcale niepołączone. Zdarza jej się zastanawiać nad starymi i sprawdzonymi metodami, zastanawiając się, czy nie da się tego zrobić lepiej - i zwykle podąża za własnym instynktem. Te metody czasem przynoszą rezultaty, czasem okazuje się, że gubi ją pycha, ale ostatecznie właśnie takie myśli pozwoliły jej rozwikłać tajemnicę sinicy.
"Zasady, ograniczenia i tradycje to przekleństwo dla Architektów, dla których wszystko powinno podlegać dyskusji i przewartościowaniu, a jeśli znajdą na to sposób, osoby o tym typie osobowości często samotnie działają, aby zrealizować swoje doskonalsze technicznie, czasami pozbawione wrażliwości i niemal zawsze nieortodoksyjne metody i pomysły."
Rzeczywiście, tradycja nie znaczy dla niej więcej - wyłamuje się z praktycznie wszystkich schematów, które powinna wypełniać jako kobieta, jest samotną matką dwójki dzieci, pośród rycerzy nie wylewa się z niej jad względem przeciwnej strony, a ona sama poddaje wątpliwości wszystko, z czym się styka. Działa sama, a wrażliwość jej w tym nie przeszkadza.
"Nie należy tego błędnie uznawać za impulsywność – Architekci czynią wszystko, aby zachować racjonalność bez względu na to, jak bardzo pociągający wydaje się cel, a każdy nowy pomysł, czy to stworzony samodzielnie, czy zaczerpnięty z zewnątrz, musi przejść bezlitosny test wciąż zadawanego pytania “Czy to się sprawdzi?”. Ludzie o tym typie osobowości zawsze stosują ten mechanizm, w stosunku do wszystkich i wszystkiego, przez co często popadają w kłopoty."
Decyzje Cassandry podejmowane są na zasadzie rachunku zysku i strat, zwykle waży wady i zalety wszystkiego, co robi. Dołączenie do rycerzy determinowało kilka aspektów, chciała zadbać o zdrowie tych, którzy byli dla niej bliscy i którzy byli jej potrzebni, chciała przeżyć i chciała stanąć po stronie zwycięzców - wierząc, że zwycięży Czarny Pan, który wydawał się niepokonany. Cassandra w kontaktach z ojcami swoich dzieci nie kierowała się własnymi uczuciami - a tym, co dla dzieci będzie najlepsze, ojciec Lysandry musiał zginąć, ojciec Calchasa, Ramsey, zdaje się być dla niego ratunkiem przez sam fakt istnienia.
" Architekci mogą posunąć się wręcz do uznania wielu konwencji społecznych po prostu za głupie. Jak na ironię, często najlepiej jest dla nich, aby pozostali tam, gdzie czują się najlepiej – w cieniu, gdzie ich naturalna pewność siebie w znanej im dziedzinie może przyciągać jak latarnia – zarówno uczuciowo, jak i w inny sposób – osoby o podobnym temperamencie i zainteresowaniach."
Zdecydowanie, społeczna konwencja jest czymś, z czym Cassandra żyje na bakier - miewała romansy z kobietami, żyje bez mężczyzny jako matka, i choć czasem nachodzą ją gorzkie myśli, z reguły je od siebie odsuwa, nie pojmując, dlaczego miałoby to być dla niej powodem do wstydu. Naturalnie jednak woli trzymać się cienia, w którym oddaje się temu, w czym jest najlepsza: sztuce magomedycznej.
"Charakterystyczną cechą architektów jest to, że traktują życie jak wielką szachownicę, na której stale przestawiają pionki w sposób rozważny i inteligentny, zawsze starannie oceniając nowe taktyki, strategie i plany awaryjne, wciąż starając się wymanewrować innych, aby utrzymać kontrolę nad sytuacją, maksymalizując jednocześnie własną swobodę działania. Nie znaczy to, że nie mają sumienia, jednak na wielu ludziach o innych typach osobowości niechęć Architektów do uwzględniania emocji może robić takie wrażenie (...)"
Tak naprawdę - z perspektywy podobnych cech człowieka - Cassandra jest jeszcze bardzo młoda i niezbyt doświadczona. Za dwadzieścia, trzydzieści lat, z pewnością będzie radziła sobie z szachownicą fantastycznie. Teraz - radzi sobie co najwyżej dobrze, ale jest świadoma jej istnienia i próbuje podejmować na niej coraz śmielsze ruchy, bacznie obserwując przeciwnika - niezależnie od tego, kim on aktualnie jest.
Dość zabawny jest spis mocnych i słabych stron tego charakteru:
Mocne strony: szybki, kreatywny i strategiczny umysł, pewność siebie, niezależność, determinacja i ciężka praca, otwarty umysł,
Wady: arogancja, krytyczny, nie lubi hierarchii, nie radzi sobie ze związkami
Który w zasadzie oddaje najlepiej osobowość Cassandry, działa szybko, kreatywność jest nieodłączną cechą bystrości, strategia wymaga doświadczenia, ale stawia w niej pierwsze kroki, niewątpliwie jest (zbyt) pewna siebie, wysoko ceni sobie niezależność, do której dąży i jest zdeterminowana do osiągnięcia celu, jakikolwiek by on aktualnie nie był. Kieruje nią ambicja. Życie ułożyła sobie wyłącznie ciężką pracą, a to, że jest w tej pracy dobra, wynika właśnie z otwartości umysłu, która pozwala jej zgłębiać różne tajniki magomedycznej czy też alchemicznej sztuki. Zdecydowanie przebija się w tym pewna arogancja - nieszczególnie lubi słuchać jakichkolwiek rad - bywa krytyczna, tak samo w stosunku do siebie, jak i innych, ucieka od zamknięcia w hierarchiach, czego doskonałym przykładem jest jej starcie z Ignotusem, a jako samotna matka dwójki dzieci zdecydowanie nie radzi sobie ze związkami.
3. Jakie marzenie miała Twoja postać w dzieciństwie? Jak widziała swoją przyszłość?
Myślę, że Cassandra jako dziecko chciała uciec - nie z konkretnego miejsca, nie w konkretne miejsce, uciec z tego świata; zawsze żyła gdzieś na granicy dwóch, prawdziwego i przyszłego, naznaczonego śmiercią i cierpieniem. Nie chciała go widzieć, nie chciała na niego patrzeć, ale nie potrafiła się od niego uwolnić. Myślę, że mogła sobie wyobrażać, że chciałaby być ptakiem - móc wzlecieć w powietrze i uciec daleko stąd, cokolwiek to właściwie miałoby znaczyć. Zawsze była trochę zagubiona.
Wiedziała jednocześnie, że w Hogwarcie jej celem była nauka - chciała dobrze się uczyć, dostać się na kurs uzdrowicielski i żyć jako uzdrowicielka w Mungu. Częściowo kierowało tym powołanie wiedzione jeszcze młodą naiwnością, częściowo wrodzone pragnienie wygody, ale też pewnego prestiżu: uzdrowiciel to wszak profesja z klasą, a kiedy była dzieckiem ewidentnie brakowało jej uwagi. Życie jednak pisze różne scenariusze i jej plany zrealizowały się tylko do pewnego etapu - poszła na kurs uzdrowicielski, owszem, wypadła jednak z niego razem z wilczym biletem i przekreśloną przyszłością. Dziś wie, że tak być musiało.
4. Jak wyglądało pierwsze zauroczenie Twojej postaci? Jeżeli jeszcze nie miało miejsca - jak myślisz, jak będzie wyglądać?
Pierwszą miłością Cassandry był Vasyl Mulciber, ojciec Lysandry, syn Ignotusa i brat Ramseya. Poznała go na Nokturnie, pracując jako uzdrowicielka w jednej z tamtejszych knajp - to była, bodajże, Mantykora. Zakochała się w nim, a on w niej, on jednak kochać nie potrafił: zamiast uczuć i miłości dał jej ból i cierpienie, boleśnie podniósł na nią rękę raz i drugi, na zawsze zaszczepiając gniew - gniew wobec świata, gniew wobec mężczyzn, gniew wobec siebie samej. W końcu od niego uciekła - ryzykowała wiele, bo wiedziała, że mógł ją znaleźć, po raz pierwszy w życiu miała jednak ku temu prawdziwą, silną motywację: nie tylko była w ciąży, ale i nawiedziła ją wizja, w której ujrzała swoją córkę - starszą - wraz z ojcem, który ją skrzywdził. Nie tylko zdołała uciec, ale i zadbała o to, by Vasyl trafił do więzienia, z którego nie mógł jej już zagrozić: i w tym czasie zdążyła zbudować sobie na Nokturnie reputację, która była jednakowo jej tarczą - i również dzięki której Vasyl ostatecznie padł martwy z rąk własnego ojca i brata.
Nie było to zauroczenie szczęśliwe, nie było jak z bajki, a jednak dało jej wiele. Te wydarzenia ją definiują, budują, czynią silną - gdyby Vasyl nigdy nie stanął jej na drodze, dzisiaj nie byłaby sobą. A może nawet - nie dożyłaby dnia dzisiejszego, świadomość życia bijącego pod sercem matki umocniła ją i kazała desperacko walczyć o życie - bo dziecko nie przetrwa, jeśli matka odejdzie pierwsza.
5. Co o Twojej postaci mówi jej różdżka i w jaki sposób objawiają się u niej te cechy charakteru?
Drzewo różdżki Cassandry jest wykonane z drzewa sandałowego - odpowiedniego do praktyk leczniczych, które w wypadku tej postaci są bardziej niż oczywiste. Nie jest to wszystko - sandał to tchnienie orientu, z którym jej rodzina miewa do czynienia, sandał ma niepowtarzalny balsamiczny zapach mogący kojarzyć się z miejscami takimi, jak jej lecznica. Sandał działa kojąco. Kadzidła z tego drzewa często wypełniają jej ściany. Z pewnoscią ciekawszym składnikiem jej różdżki jest rdzeń: pióro lelka wróżebnika wybierające osoby nieszczęśliwe i szalone - koszmarne wizje odnoszące się do śmierci, nad którymi uzdrowicielka panuje co prawda coraz lepiej, ale wciąż nawet w połowie nie tak, jakby chciała, są snami na jawie nieustannie wieszczącymi nieszczęścia. Naturalnie, że wzbudza to przebłyski paranoi i lęków, a co za tym idzie - szaleństwa. Zawsze widziałam ją jako uosobienie depresji, za nic nie nazwałabym jej czarownicą szczęśliwą - nawet wtedy, kiedy pozornie wszystko wydaje się być dobrze, wizje przecież nie znikają.
6. Czy Twoja postać wciąż posiada swoją pierwszą różdżkę? Jeżeli nie - w jakich okolicznościach ją straciła? Jeżeli tak - czy ma do niej sentyment?
Cassandra wciąż posiada swoją pierwszą różdżkę, ale dnia, w którym ją otrzymała, nie wspomina z sentymentem. Miała mieszane uczucia co do wyjazdu do Hogwartu - nie wiedziała, czy powinna się z niego cieszyć, czy nie. W szkole nie było lepiej - była wyrzutkiem, była inna, była gdzieś z boku, wcale nie ma z Hogwartu pięknych wspomnień. Z drugiej strony, w każdej chwili samotności to właśnie jej różdżkę zawsze miała przy sobie. To jej moc, jej magia, pozwoliła jej poznać pierwsze zaklęcia i uwarzyć pierwsze eliksiry, to za jej dotykiem przyglądała się pierwszym gwiazdom migoczącym na nocnym niebie. Wiele jej zawdzięcza - i może te wspomnienia pielęgnuje z większą czułością. Wysoce ceni sobie edukację, którą odebrała w szkole i ma wobec Hogwartu pewien szacunek, ale różdżka była z nią też później - przy każdym upadku i każdym powstaniu, przy każdym błędzie i pierwszym sukcesie. Wiele razem tak naprawdę przeszły.
7. Psidwak czy kuguchar?
Kuguchar jest jak Cassandra: niezależny, lubi wolność, bardziej dziki, mniej udomowiony, trudny do wytresowania, grymaśny i z kaprysami - wszyscy jednak wiemy, że trudno byłoby wytrzymać dłużej w jednym miejscu z samym sobą. Dlatego na swojego towarzysza wybrałaby raczej psidwaka - wiernego, cieszącego się z każdej małej rzeczy, kochającego swoją panią mimo wszystko i pomimo wszystkiego, a na dodatek dość silnego, by w razie potrzeby rzucić się w jej obronie i rozszarpać złodzieja. Dobry psidwak to duży i zły psidwak, przy takich ludziach można spotkać ją najczęściej - gdyby jednak miała wybór, wyżej chyba doceniłaby wierność i lojalność psidwaków niż przyjaciół. Na tych drugich zdarzyło jej się zawieść.
8. Czy bogin Twojej postaci ulegał zmianom na przestrzeni lat? Jeżeli tak - dlaczego? Jakie wcześniej przyjmował formy?
Kiedy Cassandra była małą dziewczynką, jej bogin musiał pochodzić z jej wizji: ponieważ wieszczy wyłącznie nieszczęścia, byli to zapewne różni ludzie, którzy się przewijali w trakcie nich. Mogło się to zmieniać bardzo dynamicznie, co miesiąc pod łóżkiem czaił się inny potwór: czasem był to mężczyzna płonący żywcem, innym razem ofiara paskudnej klątwy niszczącej twarz, kiedy indziej błysk szmaragdowego zaklęcia Avada kedavra. Kiedy dorosła, te lęki stały się odleglejsze, obudził się w niej większy egoizm, który nie pozwalał zanadto przejmować się obcymi ofiarami wypadków: ważniejsza była ona sama. Wylądowała na Nokturnie, gdzie niewątpliwie w jednej z uliczek dostrzegła kiedyś zdeformowanego czarodzieja, którego zapamiętała do dzisiaj. Dopiero, kiedy zaszła w ciążę, a w trakcie ciąży objawiła jej się wizja Vasyla krzywdzącego jej dziecko, bogin stał się ojcem jej córki. Za sprawą Ramseya i Ignotusa również ten strach odszedł - pozostał strach o małą Lysandrę i małe niemowlę, które pojawiło się na świecie później.
9. W jaki sposób Twoja postać odreagowuje stres?
Z Cassandrą problem jest taki, że nie bardzo potrafi go odreagować - a może nie tyle nie potrafi, co nie ma na to czasu. Kiedy lecznica pęka w szwach, musi znaleźć czas dla każdego pacjenta. I robi to, czasem poświęcając własny odpoczynek, sen i dobre samopoczucie, od tego zależy wszak jej reputacja, a to ona pozostaje na Nokturnie jej najsilniejszą kartą przetargową. Ma silne przekonanie, że nie może zawieść, również ze względu na Lysę, a zwłaszcza ze względu na małego Calchasa, któremu winna jest więcej uwagi. Od niedawna Cassandra więcej czyta, zatapiając się w woluminach o rosyjskich baśniach, szukając swoich korzeni i skupiając się na swoim pochodzeniu: zamierzając odkryć jego tajemnice. Interesują ją wszelkie rekwizyty wróżbiarstwa, postawienie kart Tarota wydaje się być dobrą wróżbą na nadchodzący dzień. Również właściwie od niedawna zaczyna interesować się rzeźbą - dłubiąc w kości, garbując skórę, czyniąc swoje eksponaty bardziej atrakcyjne dla Paliczków. Lubi palić zioła, których aromaty wypełniają lecznicę i jej wyższe piętra, gdzie ma swoje pokoje sypialniane - ich zapach też relaksuje. Lubi czytać księgi naukowe, nad nimi się uspokaja. Ale odkąd w jej życiu pojawiło się niemowlę- na większość z tych rzeczy zwyczajnie nie ma czasu, nie mogąc zaniedbać przy tym lecznicy i swoich pacjentów.
10. Twoja postać jest skowronkiem - lubi wcześnie wstawać i zasypiać, czy sową - późno chodzi spać i późno wstaje?
Nieco to chyba zaskakujące klimatem, ale Cassandra jest skowronkiem. Właściwie rzadko się wysypia i nieczęsto dane jest jej rzeczywiście chodzić spać wcześniej, ale gdyby miała do wyboru jeden z tych dwóch trybów, wolałaby nie marnować dnia rankiem. Specyfika pracy, jaką jest lecznica prowadzona w jej własnym domu, na dodatek, cóż, w trakcie wojny i z niemowlęciem przy piersi wymaga od niej mnóstwa pracy, a ona o tę pracę dba. Nie tylko dlatego, że potrzebuje pieniędzy, ale również dlatego, że jej sukcesy są miarą jej reputacji w szemranych kręgach: a ta reputacja pozostaje gwarantem jej bezpieczeństwa. Wstaje ze świtem lub wcześniej, zaczynając dzień od doglądnięcia pacjentów, pozbierania maści odstawionych na noc do warzenia i od zaparzenia ziół dla tych, którzy wciąż potrzebują ich mocy.
11. Jak Twoja postać reaguje na krytykę - zarówno ze strony nieznajomych, jak i bliskich osób?
Alergicznie. Jest typem osoby, która wierzy, że wszystko wie najlepiej, a jeśli nie wie, to jeszcze się dowie i nikt nie będzie mówił jej, co ma robić, a już zwłaszcza wtedy, kiedy przypadkiem ma rację. Myślę, że zarówno ta od nieznajomych, jak i ta od bliskich jej osób, irytuje ją tak samo mocno. I po prostu jej nie przyjmuje do wiadomości. Cassandra najlepiej czuje się wtedy, kiedy to ona ma rację.
12. Jakie jest ulubione miejsce Twojej postaci i dlaczego?
To mógłby być Zakazany Las. Cassandra nigdy nie była szczęśliwa w dorosłym życiu - nie zna miejsca, które naprawdę by kochała, na Nokturnie czas spędza z przymusu, nie sentymentu - nie może oferować swoich umiejętności w uczciwy sposób, uczciwym czarodziejom. Tamte strony kojarzą się jej
zresztą z Vasylem, a jemu z kolei towarzyszą najczarniejsze myśli. Nie była też szczęśliwa w dzieciństwie: nie miała ojca, kontakt z matką był raczej słaby i mocno utrudniony, nie trzymała się blisko rówieśników, których zwykle odpychała od niej aura czarnowidzenia i złe wróżby, jakimi mimowolnie darzyła pozostałych uczniów. Była raczej jedną z tych uczennic, które trzymały się z dala od rówieśników i były wytykane palcami jako te inne - ucieczka przed tym była pewnie gdzieś poza murami zamku, na obrzeżach Zakazanego Lasu, w rewirach, które jeszcze nie były niebezpieczne, ale już piękne, ciche i odległe, które gwarantowały odrobinę ciszy i spokoju. Myślę, że tam Cassandra po raz pierwszy i być może również po raz ostatni odpoczywała.
13. Czy Twoja postać ma jakieś rytuały - coś, co robi każdego dnia, np. przed wyjściem z domu lub pójściem spać? Jakie?
Cassandra jest uzdrowicielką, jej nawyki dotyczą przede wszystkim higieny, jest też pedantką i nie zostawi w domu bałaganu - zwłaszcza w pracowni, gdzie znajdują się niekiedy niebezpieczne substancje, czy wywary lub też gdzie zostawia mikstury do odstania, a które należy czym prędzej zabezpieczyć przed dziećmi. Jest też kobietą, która mocno o siebie dba - z pewnością nie uśnie bez zażycia odpowiednich eliksirów upiększających i bez ukończenia odpowiednich zabiegów pielęgnacyjnych. Przed snem obchodzi też lecznicę, upewniając się, że zostawia na noc pacjentów w dobrym stanie, na samym końcu zaglądając do sypialni Lysandry, którą przed snem zawsze całuje w czoło.
14. Co przyczyniło się do tego, że Twoja postać posiada takie a nie inne poglądy polityczne?
Cassandra jest wygodna: poglądów politycznych nie posiada. Nie obchodzą jej za bardzo wojny, które jej nie wciągają i przez które cierpią inni, nie ona. Stanęła jednak po stronie rycerzy z kilku powodów. Po pierwsze, bez wątpienia najważniejsze, Ramsey pozwolił jej uwierzyć, że w ten sposób jest w stanie dotrzeć do źródła anomalii: zrozumieć je, być może przyczynić się do jego opanowania. Dla Cassandry najważniejsza jest Lysa - dla niej zrobiłaby dosłownie wszystko - a owe anomalie najsilniej uderzyły w dzieci. Drugą kwestią jest fakt, że po raz pierwszy od urodzenia Cassandra była wtedy otoczona ludźmi, na których jej zależy. Nie jest to tylko Lysa, ale też - wcześniej - Mulciberowie i przyjaciółki z Nokturnu - z których wszyscy stanęli po stronie Czarnego Pana. Nie poszła za nimi jak za tłumem, jest przekonana o skuteczności swoich umiejętności, podobnie jak o tym, że w tych niewielu w ich towarzystwie jej dorównuje - i chciała im je ofiarować w pełni, dbając o to, by na tej wojnie nie zginęli. Stanęła po stronie Czarnego Pana, chcąc stanąć po stronie zwycięzców - wciąż wierząc, że podjęła słuszną decyzję. Trudno powiedzieć, czy można to nazwać poglądami - jej dominujący pogląd to czysty egoizm.
15. Dlaczego amortencja Twojej postaci ma akurat taki zapach?
Kawa i papierosy kojarzą jej się z każdym mężczyzną, z którym spędziła chwile, o których chciałaby pamiętać. Ramsey pali wiecznie: zatem i wiecznie unosi się wokół niego ten specyficzny, raczej drażniący dla niej zapach. Zimny kamień, zapach wilgoci, jest zapachem londyńskich, wiecznie skąpanych w deszczu lub mgle ulic, zapachem piwnic Nokturnu, Mantykory, w której zaczęło się jej nowe życie: nowe życie, które całkowicie odmieniła mała Lysandra. Nowy początek kojarzy jej się z narodzinami dziewczynki - jedyną dobrą rzeczą, która spotkała ją w życiu i jedynym zdarzeniem, którego za nic by nie zmieniła, gdyby tylko mogła.
16. Czy Twoja postać dobrze wspomina szkołę? Dlaczego? Jeżeli była uczniem Hogwartu lub Beauxbatons - czy uważała, że pasuje do swojego domu?
Tak, Cassandra właściwie lubiła Hogwart. Nie miała tam przyjaciół, nie wyciągnęła z niego zbyt wielu dobrych wspomnień i właściwie pamięta z niego głównie i przede wszystkim lekcje, ale za to bardzo lubiła się uczyć - chłonąć wiedzę, czytać o nowych rzeczach, koncentrować się na kolejnych wertowanych woluminach, lubiła też sprawdzać swoją wiedzę na zajęciach i egzaminach, ambitnie sięgając po wysokie noty, zgarniając dla Ravenclawu kolejne punkty. Zawsze była bystra, potrafiła pojąć duży zakres materiału w krótkim czasie, zawsze interesowała ją nauka i szukała w niej więcej, wykraczając poza wiedzę nabywaną w samej szkole. Pasowała do swojego domu: Ravenclaw cenił mądrość i choć tej życiowej zawsze jej brakowało, to pod względem tej, którą da się wyciągnąć z ksiąg, wybijała się na tle rówieśników. Czuła z tym domem pewną więź - tożsamość - silniejszą może niż z rodzinnym domem.
17. Jak w mimice Twojej postaci odbija się jej zażenowanie?
W zasadzie nijak, twarz Cassandry jest mało plastyczna, mało emocjonalna i niewiele emocji wyraża. Jej mimika jest raczej uboga, ogranicza się do gniewu, smutku, zawodu, na resztę pozostając raczej obojętną. Zażenowanie może okazać lekkim uniesieniem brwi, które w zasadzie mogłoby równie dobrze oznaczać... wszystko.
18. Czy Twoja postać ma zwierzęta? Czy miała je w przeszłości? Jeżeli tak - jakie? Jaki jest jej stosunek do zwierząt?
Wydaje mi się, że prawidłowa odpowiedź powinna brzmieć: stadny; Cassandra sama jest po części zwierzęciem, jest animagiem, dlatego wydaje mi się, że choć nie ma o niej specjalistycznej wiedzy, na pewnym poziomie potrafi je rozumieć lepiej, niż to pokazuje. Jej stosunek wydaje się obojętny, nie zwraca większej uwagi na kota, która pałęta się po jej domu, a którego przygarnęła razem z córką, ignoruje pająki osiadłe w pajęczynach i zasadniczo nie wtrąca się w życie tych istot, które jej nie przeszkadzają. Koegzystuje z nimi na jednym poziomie, wierząc, że jedno jest drugiemu potrzebne. Traktuje jednak w ten sposób wyłącznie pożyteczne istoty - kot jest mile widziany tak długo, jak długo łapie myszy, a pająki tak długo, jak długo tkają swoje pajęczyny, których może potem używać jako antybiotyku. I choć zdaje się przechodzić obok nich obojętnie, nie stosuje względem nich przesadnych czułości, gestów ani właściwie nie podejmuje interakcji, to gdyby sytuacja tego wymagała, a kotek złamałby łapkę, na pewno by mu pomogła.
Trochę inaczej traktuje trolla, ale nie jest to też do końca zwierzę, a coś pomiędzy człowiekiem a zwierzęciem - istota. I tak się też do niego odnosi, mając dla niego nieco więcej czułości, czy zrozumienia, porozumiewając się z nim bardziej otwarcie, ale jednocześnie bez zbędnej poufałości.
19. Czy Twoja postać dba o swój wygląd? Jak najczęściej się prezentuje? Jaką ma postawę, fryzurę, ubiór? Czy przykłada do niego wagę?
Cassandra jest kobietą i jako kobieta lubi dobrze wyglądać; jest po dwóch porodach, na jej twarzy pewnie powoli pojawiają się pierwsze zmarszczki, a ona spędza przed lustrem sporo czasu, starając się nad tym zapanować. Jako uzdrowicielka posiada nieco większą wiedzę o podobnych specyfikach, a nade wszystko o samej skórze i ciele, i nie obawia się tego skrzętnie wykorzystywać w celach czysto i radośnie próżnych. Rzadko też pokazuje się bez makijażu, który - zwłaszcza na powiekach - jest raczej ciężki. Czerni je węgielkiem, obrysowuje oczy, przyczernia rzęsy.
Lubi czerń, swoją, kruczą, mroczną, czarną jak jej sny, niekiedy dobiera do niej tajemniczy fiolet - i zwykle nosi się w sposób, który przeciętnemu mugolowi dość szybko pozwolił ją zdefiniować jako czarownicę; jej spódnice i suknie ciągną się zwykle do ziemi, skórzane trzewiki rzadko miewają choćby najlichszy obcas, w tym aspekcie akurat stawiając na praktyczność - wszak wygodne buty to podstawa pracy uzdrowiciela, który większość czasu spędza na nogach - na ramionach często pojawiają się obszerne haftowane chusty. Włosy najczęściej nosi rozpuszczone, nierzadko, by nie przeszkadzały, głównie w lecznicy, splata je w luźny warkocz.
Chodzi prosto, zdać by się mogło, że dumnie, choć ktoś spostrzegawczy zauważyłby, że ptak zawsze ma pierś wypiętą w przód. Zdarza jej się pokazywać więcej siły, niż rzeczywiście jej w sobie nosi.
20. Jakie złe wspomnienia wywołują spotkania z dementorami u Twojej postaci? Jeżeli nigdy nie miała z nimi do czynienia - jak myślisz, jakie by one były?
Cassandra ma pełno złych wspomnień - ze względu na posiadany dar, który wciąż nie znieczulił jej na krzywdę. Jest jasnowidzem, ale nie widzi nigdy rzeczy dobrych - wieszczy nieszczęście, choroby i śmierć. Obrazy przedstawiające to wszystko migają jej przed oczami często, choć zwykle oscylują wokół obcych ludzi. Nie stają się przez to obojętne, ale mniej personalne na pewno.
Dlatego tez najstraszliwszym, najbardziej przykrym i bolesnym wspomnieniem byłoby wspomnienie wizji, jaka napadła Cassandrę w ciąży z Lysandrą - wizji krzywdy, jakiej dopuścić miał się Vasyl na jej córce po tym, kiedy ją urodzi, krzywdy, przed którą chciała córkę ochronić, przed którą ochroniła - Vasyl jest już martwy - a która jednak niekiedy wciąż spędza jej sen z powiek. Nie sądzę zresztą, żeby Cassandra sobie z taką wizją poradziła, nawet, gdyby potrafiła fizycznie - magicznie - odpędzić dementora; patronus znajduje się daleko poza jej zasięgiem z więcej niż jednego powodu. Nie zna białej magii na tyle mocno, by poprawnie wypowiedzieć inkantację - nawet, gdyby znała, nosi w sobie moc negatywnych, strasznych, złych emocji, które pewnie nie pozwoliłyby jej wykrzesać na tyle silnego szczęśliwego, pozbawionego obaw wspomnienia.
21. O czym śni Twoja postać? Czy śpi spokojnie, może ma koszmary, a może nigdy nie potrafi zapamiętać swoich sennych wizji?
Cassandra śni o swoich wizjach: czasem faktycznie miewa je w snach, częściej do niej w ten sposób wracają przykrym i posępnym echem. Najczęściej miewa więc koszmary, przesycone śmiercią, tragediami i kataklizmami - czasem tymi, które dostrzega trzecim okiem i które pewnego dnia się zdarzą, obce twarze, które mają niebawem umrzeć, a czasem są to sytuacje całkowicie abstrakcyjne, jedynie nasycone tymi strasznymi wizjami. Sny są o tym, co napędza myśli, a myśli Cassandry są przy jej wizjach. Dużo w nich krwi, dużo okrucieństwa, jeszcze więcej cierpienia i czarnej śmierci. Dużo łez, dużo krzyku, jeszcze więcej płaczu. Są to też sny głęboko naznaczone symboliką, czasem ukazaną bardziej wprost, czasem ukrytą, ale przede wszystkim symboliką, którą Cassandra odbiera bardzo ufnie i przesądnie. Dużo tam wron, kruków i czarnych skrzydeł śmierci.
22. Czy Twoja postać posiada jakieś charakterystyczne odruchy, mimowolne gesty, nerwowe tiki? Jeśli tak - jakie? W jakich sytuacjach się objawiają?
Cassandra nie jest bardzo ekspresyjna, więc trudno też mówić o tikach i odruchach, raczej przeciwnie, ma dobrą kontrolę nad swoim ciałem. Mocno widać po niej zdenerwowanie: wywracanie oczu, wzdychanie, zapowietrzenie, ale to raczej w trakcie kłótni, kiedy tę kontrolę traci.
23. Jak na przestrzeni lat zmieniała się relacja Twojej postaci z najbliższą rodziną? Co było tego powodem?
Cassandra nigdy nie miała ojca, nie wie, kto nim był, matka nie miałą większych matczynych uczuć, nadto skupiona na karierze, by dostrzec swoją córkę. Ich kontakt nie był bliski nigdy, zmienił się na chwilę, kiedy to Cassandra zaszła w ciążę i skryła się właśnie u matki, która pomogła jej podczas porodu pierwszego dziecka i w pierwszych dniach jego istnienia. Ale pewnego dnia Cassandra znowu zniknęła - zawsze widziałam to tak, że obie miały silne charaktery, zbyt mocno ze sobą zgrzytające, by między nimi mogła pojawić się dłuższa więź lub choćby wzajemna tolerancja.
Z roli córki dość szybko przeszła w rolę matki i ta jest jej bliższą - odchodząc od schematu wyniesionego z domu poświęciła się córce w pełni. Nie ma dla niej nic ważniejszego od Lysandry. Choć początkowo nie chciała tego dziecka, była przerażona ciążą, bała się, że nie podoła, to odkąd pierwszy raz spojrzała w oczy małej, pokochała ją całym sercem. Z drugim dzieckiem wiedziała już, jak będzie - też wahała się, czy je urodzić, ale podjęła decyzję i wiedziała, że będzie całym sercem z synem.
24. Jaki alkohol najbardziej lubi Twoja postać i dlaczego? A może w ogóle nie lubi pić?
Cassandra nie jest specjalną miłośniczką alkoholu, jej umysł musi pozostawać bystry, gotowy do pracy, a praca uzdrowiciela jest pracą odpowiedzialną, co więcej, ponieważ prowadzi lecznicę sama, we własnym domu, praktycznie nigdy nie ma chwili realnego odpoczynku: zawsze i w każdej chwili może nadejść chwila, w której będzie potrzebna, w której będzie trzeba było ocalić czyjeś życie - i mieć ku temu odpowiednio wyostrzony umysł. Zdaje sobie sprawę z tego ciężaru i robi wszystko, by pełnić swoją posługę jak najlepiej - stara się więc unikać zachowań, które mogą uczynić ją mniej skuteczną. Nie bywa pijana, kiedy pije, pije mało. Z pewnością nie przepada za piwem, nie lubi mocnych alkoholi - ewentualnie koniak - najbardziej jednak gustuje w delikatnych skrzacich winach lub domowych nalewkach, zwłaszcza ziołowych, czyli alkoholach, które w małych ilościach mają generalnie pozytywny wpływ na organizm. Większych ilości raczej nie spożywa, wyjątkiem mogą być szczególne okazje, w trakcie których jednak również nie wypije nigdy tego alkoholu dużo.
25. Jaki jest stosunek Twojej postaci do innych klas społecznych oraz osób o innej czystości krwi?
Cassandra znajdowała się wśród najniższej klasy społecznej, u której wyrobiła sobie opinię, która pozwoliła jej wyjść nieco wyżej. Spadła tam z dobrze sytuowanej klasy średniej, a ostatecznie płaci jej również sam nestor rodu Burke, zatem ma kontakt z klasą najwyższą. Poznała wszystkich tych ludzi i trzeźwo osądza sytuację, choć - jak to bywa zwykle - nieszczególną sympatią darzy tych najbogatszych. Potrafi jednak dostrzec, że wszędzie są po prostu ludzie, którym różnie się w życiu powiodło. Cassandra żywi szacunek wobec mądrości i chyba tylko wobec niej - a tej brakuje ludziom z każdej klasy - i w każdej można znaleźć osobę, która nią grzeszy.
Cassandra jest rycerką, jest zatem ostrożna względem czarodziejów z niższym statusem krwią. Wie, że kontakty z nimi mogłyby jej zaszkodzić. Zdaje sobie też sprawę z tego, że wspiera tych, którzy walczą z mugolami i ich obrońcami. Zdaje sobie sprawę z tego, że strona, którą popiera, doprowadziła do rozlewu krwi. Tak naprawdę popłynęła z prądem, idąc za ludźmi, na których jej zależy i chcąc zapewnić im bezpieczeństwo - jako uzdrowicielka. Tak naprawdę szukała bezpieczeństwa też dla siebie, mając czystą krew nie znajdowała się na celowniku rycerzy - a przekonana o ich zwycięstwie - zdawali się silniejsi i bardziej bezwzględni - chciała stanąć po stronie tego, kto zwycięży.
26. Co czyta Twoja postać przed snem? A może wcale nie czyta, a robi coś innego?
Od czasu do czasu kartkuje Czarownicę, z której dotąd zbierała przepisy kulinarne Bertiego Botta i przeglądała z dużym zainteresowaniem kącik urodowy, coraz żywiej zainteresowana kosmetykami odmładzającymi - nieuchronnie i okrutnie zbliżając się do granicy 30 lat. Znacznie częściej sięga jednak po księgi naukowe - pozycje traktujące o magomedycynie, księgi astronomiczne, zielniki, traktaty alchemiczne, niekiedy też Horyzonty Zaklęć, kiedy w piśmie pojawiają się artykuły o magomedycynie - wszystko to, czego potrzebuje, by być na bieżąco i skutecznie prowadzić swoją lecznicę, co pomaga jej się rozwijać - bo życie to nieustanny rozwój. Beletrystyka jej raczej nie pochłania, bo nie ma na nią czasu.
27. Jak wyobrażasz sobie swoją postać za dwadzieścia lat?
Za 20 lat Cassandra będzie miała 49 lat. Piękny wiek. Jej dzieci będą dorosłe, a ona sama pewnie dalej będzie prowadziła lecznicę, w której otoczy opieką każdego zbira; nie sądzę, by przeniosła się gdziekolwiek indziej - chyba pokochała samotność i mrok tamtejszych ulic, chyba nie potrafiłaby już mieszkać normalnie. I pewnie wcale by nie chciała. Byłaby o 20 lat mądrzejsza, bardziej doświadczona; powoli stawałaby się niezwykle cenną skarbnicą wiedzy i doświadczenia, budząc znacznie większy niepokój niż za młodu. Zapewne zdążyłaby bardzo dobrze okiełznać swój dar jasnowidzenia, czerpiąc pełną wiedzę na temat przyszłych okrutnych zdarzeń - które interpretowałaby znacznie trafniej, niż w tym momencie. Będzie miała rozległą wiedzę o truciznach wszelkiego rodzaju, a jako znachorka stanie się całkowicie rozpoznawalna dla wszystkich tych, którzy rozpoznać ją powinni móc.
28. Czy Twoja postać posiada przedmiot - może pamiątkę - do którego ma wielki sentyment? Jeśli tak, czym on jest?
Biżuteria z ususzonej jarzębiny, którą zrobiła dla niej córka. Zakłada ją od czasu do czasu, ale zawsze leży na nocnym stoliku przy jej łóżku - lubi na nią spojrzeć przed snem. Nie ma żadnej wartości dla świata, a dla samej Cassandry - ogromną. Czuje w tym przedmiocie zaklętą więź z własnym dzieckiem, a ozdoba przypomina jej o tym, że córka o niej myślała. Wydaje mi się, że zacznie nosić ją codziennie, kiedy odeśle Lysandrę do Hogwartu.
29. Podaj jedną decyzję, która miała największy wpływ na to, kim obecnie jest Twoja postać. Czy Twoja postać podjęłaby ją ponownie, znając już konsekwencje?
To chyba była decyzja o urodzeniu Lysandry pomimo odejścia od Vasyla. Nie przyszła jej łatwo, ale dziś wie dobrze, że nigdy nie podjęłaby innej decyzji i nigdy nie chciałaby sprawdzić, czym byłoby jej życie bez Lysandry. Dziecko okazało się być jej szczęściem i jej ratunkiem - to dla niej zmobilizowała się, by ułożyć sobie własne życie, żeby przejąć kontrolę nad własnym losem. Tak naprawdę to dziewczynce zawdzięcza wszystko, co dzisiaj ma. Myślę, że dziękuje sobie co dnia za to, że tamtego dnia nie wypiła rue - choć rozsądek mówił, że to będzie najprostsze i najlepsze rozwiązanie.
30. Co dokładnie sądzi Twoja postać o czarnej magii?
O czarnej magii mówią, że jest niebezpieczna, że może zgubić pychą i skusić bezmiarem potęgi, Cassandra nieszczególnie się tym przejmuje. Wydaje jej się, że jest zdecydowanie ponad ludzkie zakusy, na które nie są odporni inni. Wydaje jej się, że jest psychicznie silna. Zdaje sobie sprawę z potęgi czarnoksięskiej sztuki i możliwości, jakie ta otwiera. Nie zawahałaby się wgłębić w nią mocniej, gdyby taka potrzeba zaszła.
Czarna magia sprawdza się w wielu wysublimowanych metodach i wydaje się doskonałym narzędziem, by w ramach zemsty przekląć nielubianego sąsiada złośliwą sraczką. Ale od pewnego czasu zdolna jest kiełznać duchy - czarnoksięskim sposobem, dostrzega płynące z tego korzyści i interesuję się wiedzą, jaka może jej otworzyć przyszłe możliwości. Wie, że dołączywszy do rycerzy ma przed sobą wachlarz nieznanych wcześniej rozwiązań - i zamierza z tego wachlarza korzystać.
31. Czy Twoja postać przeklina? Jeżeli tak - jakich wulgaryzmów używa najczęściej?
Tak, zdarza jej się, ale nie są to przekleństwa siarczyste i zwykle utrzymują się w stylistyce medycznej, od zarazków i chorób przez cholery i gangreny po trądy. Nie używa przekleństw siarczystych wcale, z rzadka sięga po takie, które rzeczywiście za przekleństwa są uznawane, pod wpływem wzburzenia, i właściwie nigdy ich nie nadużywa.
32. Co najbardziej lubi w sobie Twoja postać - i dlaczego?
Dla Cassandry pytanie o to, co w sobie lubi, byłoby bardzo trudne - ma wystarczająco trudny charakter, żeby nie przepadać za sobą samą
i jednocześnie jest wystarczająco krytyczna, żeby nigdy nie być z siebie w pełni zadowoloną. Stawia sobie wysokie wymagania, wiedząc zresztą, że jest w stanie je spełnić - wyznaczając kolejne, coraz to trudniejsze cele - niezadowoleniem przyjmując każde potknięcie i każdą porażkę. Może własnie dlatego docenia swój intelekt: uważa, że być głupią byłoby naprawdę strasznie, jest oczytana, w szkole dobrze się uczyła, została zresztą uzdrowicielką, co przecież wymaga bystrości umysłu, nieustannie stawia na swój rozwój, nie popadając w stagnację w sztuce, w której się specjalizuje. Rozszerza poglądy, szuka alternatywnych metod, ma otwarty umysł: chłonie wiedzę. Potrafi łączyć fakty i poddawać medyczne przypadki wnikliwej analizie, to jej najmocniejsza strona - i z niej jest najbardziej zadowolona. Stara się nie myśleć jednotorowo, stara się wychodzić poza schematy i szukać nowych rozwiązań tam, gdzie nikt ich dotąd nie widział.
33. Czego najbardziej nie lubi w sobie Twoja postać - i dlaczego?
Słabości, jako matka musi być silna, nic nie może nią zachwiać, a ona sama - nie może się zawahać. Wie, że czasem ulega: pokusom, mężczyznom, zdarza jej się podejmować lekkomyślne nieprzemyślane decyzje. Odpowiada nie tylko za siebie, ale też za dwójkę już dzieci - musi być silna. I musi być rozsądna. Bo jej upadek - będzie upadkiem jej dzieci. Czuję na sobie pełnię odpowiedzialności za ich przyszłość, pragnąc wywiązać się z roli matki jak najlepiej. Jej największym lękiem byłoby zawieźć na tym polu, zawieźć swoje dzieci.
34. Jaki charakter pisma posiada Twoja postać? Czy przykuwa uwagę do tego, jak pisze, a może czyni to niedbale?
Cassandra przykuwa uwagę do wszystkiego, co robi i wszystko, za co się zabiera, chce zrobić porządnie. Nie ma w sobie nic z lenia - nie ma, że się nie chce - po prostu robi i robi to dobrze. Zapewne stara się kreślić litery elegancko, nie śpieszy się nadto, a że posiada zdolności manualne przychodzi jej to raczej z łatwością. Jej szkolne notatki z pewnością były dla wszystkich czytelne i zapewne inni uczniowie lubili do nich zaglądać, nawet jeśli nieszczególnie zależało im na kontaktach z samą Cassandrą. Podobnym nawykiem sporządza dziś receptury, podpisuje eliksiry bądź spisuje uzdrowicielskie zalecenia. Pod tym względem nie wpisuje się w (mago)medyczny kanon.
35. Czy Twoja postać posiada poczucie humoru? Jeżeli tak - jak byś je krótko opisał?
Gorzkie, cyniczne, ironiczne, a przede wszystkim uszczypliwe, Cassandra uwielbia być złośliwa. Nie należy do optymistów, nie śmieje się dużo, prawie nigdy się nie uśmiecha - jej poczucie humoru nie ma rozbawiać, ma ranić lub obnażać słabości, czasem jej samej, czasem innych, szczerze punktując pomyłki. W sumie to tak naprawdę chyba nie bardzo w ogóle ma poczucie humoru. Z pewnością brakuje jej dystansu do siebie samej i nie przepada za żartowaniem z siebie.
36. Jak myślisz, jakie wrażenie sprawia Twoja postać na obcych - swoją postawą, mimiką, tym, co mówi i w jaki sposób?
Pewnie oschłe, nieprzyjemne, obce, Cassandra nie ufa ludziom, trzyma ich na dystans, nie szuka kontaktów, nie próbuje się spoufalać, w zasadzie zdaje się nie przepadać za ludźmi w ogóle. I rzeczywiście za nimi nie przepada. Niechęć rówieśników do niej była ceną za dar, który otrzymała, dar jasnowidzenia czy też czarnowidzenia - widziała śmierć, była inna, dziwna, nieprzystająca do otoczenia, była niepokojąca - lepiej było trzymać się z daleka. Nie nawiązawszy nigdy więzi z rówieśnikami nigdy potem nie szukała z nimi kontaktu sama. Może sprawiać wrażenie nieprzystępnej samą postawą. Słowem też - nie należy do najbardziej uprzejmych, nie jest otwarta, nieszczególnie interesują ją inni, choć wbrew pozorom ma w sobie nieco empatii.
37. Jaki jest stosunek Twojej postaci do dzieci? Jeżeli nie posiada własnych - czy chciałaby je mieć: teraz, kiedyś?
Postać jest matką i to ją definiuje, jej dzieci są dla niej najważniejsze i wszystko, co robi, robi dla nich. To Lysandra pomogła podnieść jej się z dna, bo zrozumiała, że musi się wziąć w garść własnie dla córki, dla jej przyszłości. Niewiele w tym wszystkim myśli o sobie, ale to jej nie przeszkadza, bo kocha swoje dzieci bardziej, niż samą siebie. Jest jak lwica, dla swoich dzieci zrobi dosłownie wszystko i nie ma dla niej większej świętości. Nie oznacza to, że dzieci rozpieszcza - potrafi być surową, ale przy tym mocno (zbyt!) nadopiekuńczą matką. Próbuje nawiązać ze swoimi dziećmi więź, udało jej się to z córką - potrafią rozumieć się bez słów i myślę, że w przyszłości się to nie zmieni, Lysandra jest zbyt dojrzała, by trudno przechodzić okres dorastania - choć jednocześnie przypuszcza, że z synem będzie to już znacznie trudniejsze. Do obcych dzieci stosunek ma zasadniczo obojętny, choć zdarzają się jej chwile słabości - zwykle wtedy, gdy potrafi dostrzec jakieś podobieństwa pomiędzy dzieckiem obcym a własnym. Cassandra zdecydowanie nie marzy o kolejnym dziecku - dwójka, przy czym każde z innym mężczyzną, to i tak sporo jak na niezamężną pannę.
38. Jaki Twoja postać ma głos - niski, wysoki, chrypliwy, lekko piskliwy? Mówi w sposób znudzony, wiecznie obojętny, czy może śpiewająco? Nie boi się mówić głośno czy może eterycznie szepcze - nawet wtedy, gdy nikt jej nie podsłuchuje?
Cassandra ma niski, ale kobiecy, trochę monotonny głos, przeważnie pozbawiony emocji, czasem z lawirującym zainteresowaniem; podnosi go, gdy pojawiają się emocje, w emocjach zdarza jej się krzyczeć, dość łatwo epatuje w głosie złością, ale odruchowo ukrywa wszystkie inne emocje, zwłaszcza te pozytywne, które nie nachodzą ją często - radość, szczęście, wzruszenie. Jej mowa jest staranna - wypowiada się bardzo dokładnie, dobitnie akcentując słowa i starannie wypowiadając wszystkie głoski, czasem włączając w to takie, które mogłyby pozostać nieme.
39. Jeżeli Twoja postać mogłaby zmienić jedną rzecz ze swojej przeszłości, zapobiec jakiemuś wydarzeniu, podjąć inaczej jakąś decyzję - co by to było?
Cassandra wierzy w przeznaczenie.
To nie tak, że nie popełniała błędów i nie chciałaby ich cofnąć, najpoważniejszym był błąd, który popełniła w trakcie medycznego kursu, gdy napad epilepsji połączony z wizją przekreślił jej szansę na karierę uzdrowiciela. Ale to właśnie ten błąd doprowadził ją na Nokturn, gdzie poznała Vasyla. Vasyl był z kolei kolejnym błędem - z pewnością żałuje, że kiedykolwiek się z nim związała - ale gdyby tego nie zrobiła, przy niej nigdy nie pojawiłaby się Lysa, którą kocha nad życie, nad siebie, nad cokolwiek innego. To jej narodziny definiują ją dzisiaj, więc nawet momenty, które wspomina najgorzej, które przyniosły jej najwięcej złego w życiu - wspomina jako te, które były po prostu konieczne, by pewnego dnia stanęła tam, gdzie stała dzisiaj. Wierzy w przeznaczenie, w to, że jej los nie był przypadkiem i że nic nie zdarza się bez przyczyny - bo nie było takim żadne cierpienie, jakie ją w życiu spotkało.
40. Jak myślisz - jak zginie twoja postać?
Jakoś głupio najprawdopodobniej. Mogłaby pewnego dnia zdradzić rycerzy - gdy zorientuje się, że Czarny Pan nie bierze jeńców, że stanowi zagrożenie nawet dla jego sojuszników, że Ramsey nie jest w stanie - bo przecież nie będzie - ochronić jej przed wszystkim. Mogłaby odmówić wykonania rozkazu, który wzbudzi jej wewnętrzny sprzeciw, mogłaby uznać, że wplątała się w chore szaleństwo wariata, za którym z powodu, którego nie rozumie, podążało całe mnóstwo uzdolnionych czarodziejów. Wtedy zginęłaby z ich ręki - za zdradę, bo Czarny Pan jej nie toleruje. A może wstawiłaby się w obronie kogoś słabszego - i zginęła razem z nim. Może zechciałąby uciec przed lękiem, który sobie wymysliła, a ktory w tamtym momencie wydałby się bardzo realny.
Jeśli nie w ten sposób, jeśli Czarny Pan wojnę wygra, a rycerze dojdą do władzy, jeśli nigdy nie przyjdzie jej naprawdę pożałować decyzji o przystąpieniu do rycerzy, umrze nudno - w łóżku, ze starości, z córką trzymającą ją za rękę i pałącą kadzidła o jej ulubionych zapachach.
bo ty jesteś
prządką
prządką
41. Która postać, także ze świata współczesnego lub historyczna, mogłaby być dla Twojej postaci wzorem do naśladowania albo mentorem?
Nieszczególnie podoba mi się to pytanie, bo dotyka podniosłych tonów i kontrowersyjnych pod względem poprawności politycznych wyborów, medycyna nie ucieka do polityki, nigdy nie uciekała, a medyczne przełomy zawsze powiązane były z wojnami - jak w przypadku samej Cassandry. Unikając jednak kontrowersyjnych skojarzeń, gdybym miała szukać sylwetki najbardziej rozpoznawalnej w najbliższym otoczeniu, wskazałabym pewnie na profesora Zbigniewa Religę - wybitnego uczonego, lekarza, który nie bał się wyzwań i któremu opresyjny system nie mógł przeszkodzić w walce o naukę, w walce o jego własne ideały, w walce wielkiego umysłu. Człowieka, który wprowadził innowacje - i który nigdy się nie poddał, choć wielu chciało go zniechęcić, którego umysł ostatecznie zawsze zwyciężał. Nie miał w sobie charyzmy, był trochę dziwny, nieprzyjemny w obyciu, bo był skoncentrowany na celu - a ten cel był jasny. Chciał dokonać wielkiego przełomu, zmienić prawa rządzące medycyną. I który tak naprawdę nigdy nie umrze, bo jego idee pozostaną w kraju żywe - budowane na jego myśli polsko-amerykańskie kliniki serca ratują życie do dzisiaj. Myślę, że to człowiek względem którego Cassandra żywiłaby przeogromny szacunek i którego rzeczywiście mogłaby potraktować jako mentora, wielki autorytet, którego nie pozwoliłaby obrazić nikomu - i którego zdanie zawsze by szanowała.
Szukając wzorów dalej od kultury, pośród bardziej niszowych i mniej popkulturowych nazwisk, wskazałabym Tu Youyou, laureatkę nagrody Nobla z 2015 r., która opracowała przełomowe leki na malarię i jest jedyną współczesną samodzielną kobietą-lauretką tej prestiżowej nagrody w dziedzinie odkryć medycznych. Cassandra mocniej szanuje autorytet kobiet, ale przed uczonym wagi Religi też byłaby w stanie pochylić głowę. Jej wzorem do naśladowania nie byłby nigdy nikt szczególnie hołubiony, pamiętany, otaczany czcią, to figury, o których szybko się zapomina, choć tak naprawdę bez nich - nie byłoby dzisiaj niczego. Cassandra szanuje mądrość, doświadczenie i wiedzę, intelekt, szanuje dokonania i możliwości.
42. Czego Twoja postać nie zrobiłaby nigdy, za żadne pieniądze i pod żadnym pozorem szantażu?
Wydaje mi się, że takich rzeczy mogłoby być dość dużo, ale zasadniczo Cassandra nie ma silnej psychiki - pod szantażem mogłaby się ugiąć do wielu przykrych, czasem dla niej, czasem dla innych, decyzji, zwłaszcza, gdyby był to szantaż uderzający w jej dzieci - dla nich zrobiłaby dosłownie wszystko i dla nich gotowa byłaby obrócić świat, tak swój jak cudzy, do góry nogami i całkiem na opak. Kocha je nad życie, tak własne jak cudze, więc nie ma takiej rzeczy, których nie mogłaby dla nich poświęcić. Pod groźbą ich utraty - zwłaszcza.
Z całą pewnością jednak nigdy, przenigdy, nie zdradziłaby właśnie swoich dzieci, nie skrzywdziłaby ich i nie pozwoliłaby ich skrzywdzić nikomu innemu. Poświęciła im własne życie i byłaby w stanie poświęcić je aż do końca, umierając, jeśli nie byłoby innej drogi do zapewnienia im bezpieczeństwa. Dzieci są dla niej wszystkim - tylko dla nich żyje, nigdy, przenigdy nie zgodziłaby się na ich krzywdę, niezależnie od powodów ją wywołujących.
43. Twoja postać wybrała się do galerii sztuki a jej wzrok przyciąga jeden, konkretny obraz. Patrzy na niego przez dłuższy czas, zaskoczona i zafascynowana. Co znajduje się na malowidle? Jaki to rodzaj obrazu?
Rzeźba: wykonana z ludzkiego ciała, w stylu głośnej wystawy The Body Human Exhibition - ludzkie ciało ułozone w sposób, który imponująco podkreśli jego atuty. Rzeźba prezentująca ułomności i doskonałości ludzkiego ciała, ciąg tkanek, nerwów, kości i mięśni składających się na układ tak doskonały i tak wyjątkowy. Tajemnica ludzkiego życia wciąż ją fascynuje, tak jak fascynuje ją ludzkie ciało samo w sobie, jego fragmenty, elementy składające się na tak spójną i zadziwiającą w swojej doskonałej harmonii całość. Jak maszyna skontruowana przez genialnego, choć może szalonego naukowca, coś, co przerasta jej pojmowania świata, coś niezwykłego. I bynajmniej nie chodzi w tym o makabrę - a o fascynację, nie śmiercią, nie rozkładem, nie zniszczeniem, a życiem, tworzeniem i rozwojem. Życie rodzi się z niczego, wewnątrz ciała, które sam w sobie osiągnęło pewną perfekcję - w jaki sposób się rodzi, tego nikt nie wie i dla wielu, a z pewnością dla Cassandry, jest to jedną z największych, najbardziej tajemniczych zagadek - z której jednocześnie rozumie wystarczająco dużo, by zdawała sobie sprawę z tego, jak niezwykłe to jest.
44. Animagowie zmieniają się w zwierzęta, pasujące do ich wyglądu lub charakteru. Co jeśli Twoja postać zostałaby zamieniona w roślinę? Jakim kwiatem, ziołem, drzewem lub innym elementem flory stałaby się?
Kaktusem? Trudno podejść i się nie skaleczyć, Cassandra jest niedostępna, zamknięta w sobie, lubi być nieprzyjemna, niechętnie reaguje na obcych - bywa złośliwa. Ale kaktus odstrasza samym wyglądem, a Cassnadra dopiero charakterem, jej wygląd zdaje się raczej niepozorny, cichy, nierzucający się tak naprawdę w oczy.
Trafniejszy wydaje mi się tojad mordownik. Paracelsus powiedział kiedyś, że o tym, czy zioło jest lekiem, czy trucizną, decyduje tylko dawka - tojad jest tego najlepszym przykładem. W odpowiednio wyważonych dawkach potrafi uśmierzać ból, nieumiejętnie uwarzony zatruje; Cassandra może być jednym i drugim, jak polne zioło jest też niepozorna i nie ostrzeże przed sobą samym wyglądem, wiotka łodyga ugnie się pod każdym wiatrem. Nie bez znaczenia jest, że płatki tojadu mają ciemnoniebieską, intensywnie granatową barwę - dość niespotykaną i przystającą jednocześnie do samej Cassandry, czarownica lubi takie kolory, dobrze jej w mroku, w cieniu, jej ręce leczą, ale życie pacjentów jest tylko pod jej kontrolą - równie dobrze może je przełamać w całkiem odmienną stronę. Czego nie robi - przynajmniej do czasu, gdy nie ma ku temu naprawdę ważnych powodów.
45. Twoja postać znalazła się w baśni razem z trzema braćmi Peverell. Śmierć ofiarowała jej potężny artefakt: jakie byłoby jego działanie?
Byłby to medalion, który zapewnia bezpieczeństwo jej dzieciom, a jej samej nieśmiertelność, który zrobiły z niej martinowską lady Kamienne Serce, upiora podążającego śladem swoich dzieci, chroniącego je, strzegącego, niosącego zemstę tym, którzy na nią zasłużyli i dbającego, by Calchasowi i Lysandrze włos z głowy nie spadł. Nie chciałaby nieśmiertelności dla swoich dzieci, w dłuższej perspektywie żyć wiecznie nie byłoby żadną przyjemnością - na każdego przychodzi pora. Ale Cassandra chciałaby zostać przy życiu, by do śmierci móc chronić swoje dzieci, niewidzialnie podążać ich śladem, obserwować, jak popełniają błędy i trzymać je w ramionach, kiedy będą próbowały te błędy naprawiać. Chciałaby móc być z nimi do samego końca - i tak długo mieć je w swojej opiece. Nic innego nie byłoby jej wówczas potrzebne.
46. Toczy się wojna, ale poza nią postaci też mają życie: co jest ich największym strapieniem poza kwestiami związanymi z głównym konfliktem?
Calchas: odkąd urodziła syna, jej zmartwieniem jest nade wszystko niemowlę, które przyszło na świat. Pozbawione daru jasnowidzenia, niosące przekleństwo jej rodziny, nie miało mieć łatwego życia - łatwość mogło mu, być może, wypisać skądinąd również ryzykowne nazwisko ojca. Zagląda w fusy, patrzy w gwiazdy, rozkłada karty, robi wszystko, by poznać jego przyszłość - mając nadzieję, że jej trzecie oko jej tak naprawdę nigdy nie spostrzeże. Bo jej trzecie oko wieszczyło tylko śmierć - brak znaku byłoby dobrym omenem, brak przestrogi przed nadchodzącą grozą. Martwi się, czy w wojennej zawierusze nie będzie musiała podjąć pewnego dnia wyboru, przed którym nigdy nie chciałaby stanąć - że aby zadbać o jego dobro, będzie musiała poświęcić inne, znów uciekać. Że zagrożą mu aktualni sojusznicy, nie do końca ufa rycerzom - zwłaszcza wobec zakusów rycerzy na dziecko Percivala, które przebywa teraz przy matce, Isabelli. Czy gdyby ojciec jej syna zawiódł - spotkałoby ją to samo? Czy ktoś patrzyłby wówczas na jej zaslugi, czy jej dziecko w ramach dzikiej, krwawej zemsty zostałoby rzucone na pożarcie psom? Boi się, boi się dzień za dniem. Stara się walczyć o swoje, ale wie, że ostateczny werdykt może tak naprawdę nie być wcale zależny od niej. Stara się - żeby jej zdanie coś znaczyło, żeby mogła podjąć tę decyzję. Ochronić je, kiedy nadejdzie taka chwila.
47. Jak Twoja postać znosi choroby, dyskomfort fizyczny i ból?
Cassandra urodziła dwójkę dzieci, to wystarczająco wiele, żeby znacząco podnieść swój próg bólu. Dyskomfort fizyczny to w zasadzie jej codzienność, jako uzdrowicielka cały czas nachyla się nad pacjentami, klęczy przy nich, wisi nad nimi, obraca ich bezwładnych, przeciąga na łóżka, czasem piłuje kości, czasem szyje grubą skórę. Nie narzeka na brak wygód - bo nigdy wygód nie miała okazji zaznać, miała ciężkie życie, nikt jej nigdy nie rozpieszczał, nikt nie chuchał, nikt nie dmuchał. Do wszystkiego doszła własną ciężką pracą. Na choroby jest raczej odporna, ma zdrowe ciało, a jeśli się zdarzają - zbywa je, o ile nie są naprawdę poważne. Jako uzdrowicielka potrafi rozsądnie ocenić objawy chorobowe, a co za tym idzie - swoje możliwości - tak, żeby się przy tym nie przemęczyć. Odpoczywa wtedy, kiedy to konieczne i kiedy wie, że nie ma innego wyjścia. Nie rozczula się nad sobą, nie jest delikatna, wie, że nie ma na to czasu i wie, że nie spotyka się to z niczyim zrozumieniem. To ona zajmowała się chorymi - nigdy odwrotnie. Kiedy choroba ją trafi, od razu przechodzi do działania, parząc odpowiednie mikstury, zioła (przy pierwszych objawach - by zdusić chorobę w zarodku zamiast czekać, aż samo przejdzie, żeby mogła rozhulać się do końca) nosząc odpowiednie ubrania, nie zachowując się przy tym nierozsądnie - może nie zawsze jest w stanie sobie w takiej sytuacji pozwolić na długi i relaksujący sen, ale trzyma się z dala od czynników, które mogą zaostrzyć objawy - od zimna, przeciągów, wiatru. Dba, by w jej domu nie było kurzu, nie zostawia otwartych okien, nie spożywa zbyt zimnych napojów, trzyma zrównoważoną dietę - generalnie uważa, że lepiej jest zapobiegać niż leczyć i ta filozofia raczej się sprawdza.
48. W co zamieniałaby się Twoja postać jeżeli opanowałaby sztukę animagii i dlaczego - zakładając, że nie istnieją ograniczenia geograficzne pochodzenia zwierzęcia? Jeśli jest anmagiem - jaką inną formę mogłaby przybrać?
Wrona to całkowicie Cassandra, inna forma nie jest jej potrzebna - jako zły omen, siewca złych wieści, ptak unoszący się nad polami zmarłych, ale też ptak kojarzony z przewidywaniem przyszłości w przeróżnych kulturach. Ptak złowieszczy, łącznik pomiędzy światami: żywych i umarłych, przeszłym i przyszłym, w różnych wymiarach. Cassandra jako medium, jasnowidz niosący wyłącznie złe wieści, jest doskonale scalony z formą wrony. Gdyby musiała się pojawić inna, byłaby to modrosójka błękitna - również ptak, symbol wolności, dzikości i nieskrępowania - również z rodziny krukowatych, skojarzeniowo od nich wcale nieodległa, pochodzący z Ameryki i w ichniejszych wierzeniach bardzo ważny. Uważano, że modrosójka jest wiadomością z zaświatów, często przysyłanym przez zmarłą kobietą - albo też samą zmarłą, kojarzona z pierwiastkiem żeńskim, jak inne kruki, gdzies pomiędzy życiem a śmiercią. Daleko skojarzenia nie odbiegają, jako animag Cassandra ma bardzo przemyślaną formę i każda inna byłaby mniej adekwatna od baśniowej wrony.
49. Twojej postaci zostały trzy dni życia. Co zrobiłaby w tym czasie? Kogo odwiedziła? Jakby się zachowywała?
Minęłyby pośpiesznie, nieswojo, enigmatycznie, pewnie nie powiedziałaby nikomu o swojej śmierci, nie chciałaby, ale chciałaby wcześniej domknąć wszystkie swoje sprawy - wszystkie najważniejsze i wszystkie te, które uważała za warte domknięcia. Raczej nie miałaby oporów zignorować pozostawionych długów, materialnych lub niematerialnych. Lecznicę zostawiłaby bez słowa, ale poprosiłaby kogoś, żeby odwiedził ją nazajutrz, żeby odkryć jej ciało i zająć się tym, co po niej zostało: przede wszystkim trollem, bo dla dzieci znalazłaby miejsce gdzie indziej.
Pierwszego dnia by go szukała - nawiedziła swoje kolejne znajome, szukając takiej, której może zaufać najbardziej i która jednocześnie w tym momencie wyda się najmniej zabiegana - to ją poprosiłaby o wzięcie do siebie Lysandry i Calchasa. Możliwe, że nie powiedziałaby, że to już na zawsze: nie potrafiłaby tego przyznać, nie potrafiłaby otwarcie mówić o tym, że zostawia swoje dzieci. Ale zostawiłaby je wyłącznie w rękach kogoś, komu całkowicie ufa i u kogo wie, że byłyby bezpieczne - w żadnym razie i nigdy nie rozdzielając rodzeństwa. Pewnie nie powiedziałaby nikomu o tym, gdzie są, wiedząc, że jej przyjaciółka rozwiąże problem najlepiej, jak będzie potrafiła. Nie zostawiłaby ich u nikogo, kto nie byłby na tyle odpowiedzialny.
Drugi dzień spędziłaby tylko z Lysandrą i Calchasem, ot, w domu, nie wychodząc z niego ani o krok, nie szczędząc im czułości. Na rozmowie z Lysandrą o jej bracie - o tym, że musi o niego zadbać i jako starsza mieć go na baczeniu zawsze. Chciałaby się upewnić - musiałaby - że Lysandra rozumie swój obowiązek i że mu podoła. Chciałaby, żeby to tę rozmowę Lysandra zapamiętała jako ostatnią, bo to byłaby ostatnia wola jej matki. Calchas jest dopiero niemowlęciem, nie pamiętałby ani jej głosu, ani twarzy - może usiłowałaby załatwić dla niego chociaż fotografię.
Trzeciego dnia zajęłaby się pieniędzmi, upewniając się, że trafią do nich, kiedy dorosną. Zabezpieczyłaby ich interesy. I tuż przed śmiercią zachowywałaby się tak jak zawsze, jak gdyby nic nie miało się wydarzyć - żeby nie denerwować dzieci, bo przecież z przeznaczeniem ostatecznym wygrać nie mogła. Czekałaby na śmierć wykonując codzienne czynności, być może operując pacjentów lub podając im medykamenty, może warząc eliksiry. Odeszłaby w ciszy i bez sprzeciwu, bo z przeznaczeniem ostatecznie zwyciężyć się nie da.
50. Jak Twoja postać podchodzi do spraw moralnych, a zwłaszcza do stosowania Eliksiru Rue? Czy Twoja postać, jeśli jest kobietą, wypiłaby ten eliksir i w jakich okolicznościach? Jeśli mężczyzną - czy pozwoliłby partnerce na jego wypicie?
Ciało kobiety zawsze jest jej wyborem. Cassandra uważa, że nikt nie powinien podejmować decyzji wbrew sobie i nikt nie powinien być zmuszany do podjęcia decyzji, których podjąć nie chce, a już zwłaszcza kobieta, a już zwłaszcza matka. Trudno mi tak naprawdę powiedzieć, czy wypiłaby rue: wydawało mi się że tak, Cassandrze też się tak wydawało, ale jednak nie zrobiła tego ani przy pierwszej ani przy drugiej ciąży, gdzie tak w pierwszym jak w drugim wypadku wiedziała, że wychowa dziecko sama, że nie będzie miało ojca, że będzie nieszczęśliwe i że tak żyć nie powinno, że nie ma dla nich warunków, że nie da im szczęścia, że nie będzie potrafiła ze sobą pogodzić wszystko, co się wydarzyło. Chciałaby dla dziecka dobrze. Nie chciałaby, żeby cierpiało. Urodziła dwoje, nie żałuje podjętej decyzji - gdyby to zrobiła, pewnie nie byłoby dnia, w trakcie którego nie myślałaby o swoim zmarłym dziecku. Myślę, że nadałaby mu imię i wspominała je w snach, a może nawet przygotowałaby dla niego coś na upamiętnienie jego istnienia - stałaby się zgorzkniała, bardzo nieszęśliwa, bo zdążyłaby go pokochać nawet, gdyby był tylko zlepkiem zakrwawionych tkanek. Chciałaby pewnie, żeby było inaczej - ale nie jest.
51. Gdyby Twoja postać wygrała na magicznej loterii wygrała milion galeonów, co byś z nimi zrobiła?
Zachowała dla dzieci, żeby oddać im pieniądze, kiedy dorosną, zabezpieczyć ich przyszłość, również na wypadek własnej śmierci, ale nie tylko - pieniądze szczęścia nie dają, może zabezpieczyłaby nimi aktualny byt, ale nic nadto. Nie wzięłaby z tej kwoty ani jednej monety więcej, ostrożnie przechowując wszystko w pilnie strzeżonej skrytce, do której jednak nie dałaby dostępu dzieciom po tym, kiedy te stałyby się dorosłe, a po dłuższym czasie, kiedy dorośnie nie tylko ich ciało, ale też umysł - i kiedy będą w stanie tymi pieniędzymi rozsądnie dysponować.
52. Jak Twoja postać świętuje sukcesy? Co postrzega jako takowe?
W kategorii sukcesów w Cassandrze odzywają się matczyne rosyjskie geny, choć w Rosji nigdy nie była, tamtejsze szkolne podejście jest jej dość bliskie: sukces jest naturalnym stanem rzeczy, nienaturalnym - jest porażka i to na niej należy się skupić. Nie rozpływa się w swoich sukcesach, przyjmuje je naturalnie, pozwala im istnieć, większą uwagę skupia na tym, co negatywne - rozpamiętując swoje pomyłki, grzechy i złe posunięcia, bojąc się popełnić ponownego błędu w przyszłości. Trudno więc mówić o sukcesie w jej przypadku - sukcesem byłoby dopiero coś znaczącego, co wydarzyło się w życiu jej dzieci, coś, co poszło w im życiu dobrze - ich dorosłe ułożone życie. Z mniejszych sukcesów jest zadowolona, z odnalezienia leku na barwiankę, z tego, co zdążyła dokonać na rzecz Czarnego Pana, a co podniosło jej status, z uwagi, jaką zwrócił na nią nestor rodu Burke, z zaufaniem powierzając jej zdrowie swoich krewnych - na świętowanie jednak Cassandra zwyczajnie nie ma czasu.
53. Twoja postać wypiła veritaserum, które działa do kolejnego wschodu słońca. Może mówić tylko prawdę. Co się wydarzy, jak przebiegnie ten dzień?
Zginie z rąk rycerzy, którym wyzna, że tak naprawdę żal jej jest tych wszystkich dzieci umierających na ulicach miast, że rzeź mugoli nie ma większego sensu, że w sumie to są z nich potworni hipokryci i tak naprawdę dbają tylko o własne ego. Wyzna dzieciom wszystko, co o nich wie, co wyczytała z gwiazd, fusów i kart, wyznając im zdecydowanie więcej, niż chciałyby wiedzieć, niż zamierzała im kiedykolwiek mówić - i być może naprawdę je przerażając, opowiadając im o ich własnej śmierci. Powiedziałaby mamie, że tak naprawdę ją kocha, bo jest jej mamą. W zasadzie Cassandra nie kryje w sobie wiele sekretów, gdyby rycerze wybaczyli jej to, że zwyczajnie się boi, być może przeszłaby nad tym do porządku dziennego. Nie jestem pewna, czy kiedyś wybaczyłaby sobie traumę, którą obciążyłaby swoje dzieci, pewnie nie - i to bolałoby ją najmocniej. Przed tymi pierwszymi mogłaby uciekać - uciekała od zawsze.
54. Jaką rolę Twoja postać przejmuje w grupie? Sprawdź i zdecyduj na podstawie typologii.
Dobry uczeń? Cassandra wypełnia swoje zadania najlepiej, jak potrafi i zmierza prosto do wyznaczonego celu, choć woli tam zmierzać sama, nie grupą. Jej osiągnięcia woli rozumieć jako wyłacznie własne osiągnięcia i myślę, że nie lubi, kiedy ktoś je sobie przywłaszcza. Z tego względu zastanowiłabym się jeszcze nad rolą buntownika - myślę, że mogłaby zaostrzyć jej charakter i nieco przeszkadzać w roli dobrej uczennicy. Istnieje też duża szansa, że przyjmie rolę outsiderki i po prostu zrobi poza grupą to, co miała zrobić w grupie, szczerze wierząc, że w ten sposób - zrobi to lepiej. Na pewno lepiej od innych i na pewno najbardziej wydajnie ze swojej strony. Generalnie praca grupowa to nie jest jej ulubione zajęcie - myślę, że bardziej przeszkadza niż pomaga, trudno jej dogadać się z innymi, zwłaszcza w zakresie wykonywanych obowiązków - dużo lepiej idzie jej dyrygowanie innymi. Brakuje mi w tej typologii osoby, która jako dobry uczeń nie dopuszcza do pracy nikogo innego.
55. Twoja postać otrzymała wizę do każdego, dowolnie wybranego, miejsca na świecie. Gdzie się wybierz i z kim? Co będzie dla niej główną atrakcją wyjazdu?
Cassandra nie ma duszy podróżniczki, nie ma czasu na podróży, nie ma na nie ochoty, nie ma też takich możliwości, musi być obecna na Nokturnie, w swojej lecznicy, przy swoich pacjentach. Nie ma nikogo, kto mógłby ją zastąpić. Ale, gdyby miała coś zobaczyć, pewnie byłyby to Delfy w Grecji, z koncentracją na ruinach wyroczni delfickiej, w naszej kulturze chyba najważniejszym dziedzictwie związanym w jakiś sposób z widzeniem przyszłości, przepowiedniami, mistycyzmem samej Cassandry. Szukałaby tam śladów starożytnych pytii, ich mądrości, może wystarczyłoby jej wyczucie ich aur, dawno martwych, a jednak obecnych, czegoś magicznego w samej ziemi, czegoś niezwykłego, niezrozumiałego i nieuchwytnego - myślę, że wycieczki Cassandry nie byłyby nigdy typowo rozrywkowe, krajoznawcze, ani tez skupione na odpoczynku - ona mogłaby podążyć śladami za mądrością i wiedzą, odkrywając to, co zapomniane, czerpiąc z mądrych starych ksiąg i tradycji tego, co z czasem zostało zasypane kurzem i zapomnieniem. Pytie słynęły z niezwykłej mądrości, być może chciałaby odkryć ich sekrety.
56. Jak twoja postać podchodzi do kary Azkabanu oraz pocałunku dementora za najcięższe czarnomagiczne przestępstwa? Jest za czy przeciw?
Zasadniczo jest to jej bardzo wszystko jedno przynajmniej tak długo, jak długo nie dotyczy to jej samej. Nie należy do osób zaangażowanych społecznie, nie interesuje jej nic, co dzieje się z innymi, póki nie dotyka to jej - lub jej dzieci, które niebawem wchodząc do świata bardziej oddalonego od jej chaty - Lysandrze zostało ledwie parę lat do wyjazdu do Hogwartu - staną się częścią tego zewnętrznego świata. Pewnie trochę bardziej jest na nie, bo większość tych, którzy mogliby się na tę karę załapać, to jej przyjaciele, bliscy, osoby w jakiś sposób dla niej ważne, ojciec jej dziecka, wciąż postawiony pod znakiem zapytania ale jednak potencjalny gwarant jego bezpieczeństwa. Jest zresztą zwolenniczką kar, które da się odwrócić, gdyby nagle przestały być wygodne. Wysłała Vasyla do więzienia, wydając go odpowiednim służbom - nie chcialaby chyba, żeby ucałował go dementor, bo wtedy nie mogłaby zmienić zdania, co zdarza jej się raczej czesto. Cassandra sama w sobie nie interesuje się jednak nadto sprawami społecznymi i tym, jak zbudowany jest czarodziejski świat - zajmuje się swoim małym światem w lecznicy, gdzie przede wszystkim ludzie potrzebowali pomocy. Jest też zwolennczką drugiej szansy. Wierzy, że człowiek ma prawo zbłądzić i nie powinno oceniać się go przez pryzmat dawnych błędów. Nie interesuje ją sprawiedliwość w obiektywnym znaczeniu. Nie popiera zabijania dla frajdy ani dla przykładu, ale też jako rycerka nie buntuje się przeciwko niemu w żaden sposób - raczej umywa ręce.
57. Twoja postać znalazła się na karcie Czekoladowych Żab. Z czego zasłynęła?
Oczywiście z dokonań w kategorii magomedycyny. Stworzyłaby nowy lek, wyleczyła tajemniczą chorobę, powstrzymała zarazę, opracowała nową terapię, dokonała przełomu, który na zawsze zmieniłby oblicze tej dziedziny. Zostałaby upamiętniona jako uzdrowicielka, która zawsze walczyła o rację umysłu i nie przyjmowała słowa niemożliwe. Nie pamiętano by jej charakteru, wyglądu, ale zapamiętano by jej umysł, jej myśli i idee, które zdążyła wygłosić - znajdując się pośród Rycerzy Walpurgii, jako jedna z ich nielicznych medyczek, ma na to właściwie całkiem realną szansę, coś zmienić, móc wypowiedzieć słowa, które będą miały znaczenie, które ktoś weźmie pod uwagę a być może nawet wprowadzi w życie.
58. Jakich cech szuka Twoja postać w przyjacielu? Jak podchodzi do przyjaźni? Czy ma ich wielu?
Nie ma wielu przyjaciół - po części dlatego, że ich ceni wysoko, po części dlatego, że samą siebie ceni równie wysoko. Trudno jej przychodzi otworzyć się, trudno jej przychodzi zaufać, nie każdego dopuszcza do sekretów, które są dla niej najważniejsze. Potrzebuje dużo czasu, żeby oswoić się z drugim człowiekiem i pozwolić mu zajrzeć wgłąb siebie - ale też mieć chęć zajrzeć wgłąb niego. Zdarza jej się przywiązywać do ludzi, ale trudno nazwać to przyjaźnią, bo czym innym jest przyzwyczaić się do cudzej obecności, a czym innym dzielić smutki, szczęścia i frasunki. Przyjaciół Cassandra szuka wśród kobiet, którym ufa bardziej, oczekuje od nich zrozumienia, uszanowania jej niezależności - nie lubi być naciskana, przymuszana, osaczana, nazbyt mocno ceni sobie wolność. Chyba nie oczekuje też od nich nadmiernej szczerości, ale bezsłownego zrozumienia, które pozwoli im pewne rzeczy przekazywać bez użycia słów, zwłaszcza tych przykrych. Wystarczy jej móc poczuć, co druga osoba ma do powiedzenia, co myśli, co by zrobiła. Poczuć ocenę, która pozwoli jej dokonać właściwej decyzji. Partnerki, którą może potraktować na równi - uzna za wystarczająco rozsądną, kompetentną - by móc uszanować jej zdanie, a jednocześnie chcieć obdarzyć ją własnym - nie tylko zdaniem, ale też wsparciem, uwagą, uczuciem, czułością.
59. Eliksir Wielosokowy po dodaniu ludzkiego włosa za każdym razem przybiera inną konsystencję, zapach, kolor, smak, w zależności od osobowości jego właściciela. Jaki byłby ten eliksir po dodaniu włosa Twojej postaci?
Włos Cassandry zamieniłby barwę eliksiru w kruczą czerń o fioletowym przebłysku, po włosach i najczęściej noszonych przez nią barwach ozdób, dodatków do ubrań; czerń byłaby intensywna, nocna, smolista, fiolet pobłyskujący, ametystowy, szarawy. Konsystencja byłaby rzadka, lejące się, jak wiotka i lekka jak lekką jest lecąca wrona na niebie i jak nieuchwytną jest istota śmierci, jak niematerialną jest przyszłość. Smak byłby zepsuty, odrzucający, ale po dłuższym przetrzymaniu go w ustach wydobyłyby się z niego nuty słodkiego miodu, jakim często - za sprawą stosowanych maści, balsamów - pachnie. Cassandra jest wiedźmą, niedostępną, nieprzychylną, złośliwą i może wydać się niewarta zaufania, ale ma w sobie ukrytą wrażliwość, która pozwala jej na skrywane co prawda empatię i współczucie.
60. Czy Twoja postać podejmuje się zachowań ryzykownych? Dlaczego?
Unika ryzyka, jest matką, dba o bezpieczeństwo dzieci. Wie, że dzieci nie mogą jej stracić - i to jest jej priorytetem. Ryzykuje tylko wtedy, kiedy czuje, że gra jest tego naprawdę warta, kiedy dobro nie tylko jej, ale też jej dzieci, tego wymaga - i kiedy ryzyko nie jest duże, bo dużego nie podejmuje się nigdy. Szafuje nim bardzo ostrożnie, nie podejmuje się go zbędnie, a najchętniej właściwie nie podejmuje się go wcale. Potrzebę adrenaliny uważa za chłopięcy kaprys, który jej jest obcy, znajdujący się gdzieś na zupełnie innym poziomie rozwoju. Nie bawi jej to ani trochę, nie potrzebuje takich wrażeń, najchętniej ich unika i nigdy, ale to nigdy nie robi tego, kiedy nie musi.
61. Postronny, obiektywny obserwator przygląda się Twojej postaci, przeczytał także jej życiorys. Jak określiłby ją w trzech słowach?
Posępna, mądra, opiekuńcza
62. Twoja postać została Ministrem Magii: przedstaw podjęte przez nią decyzję i opisz ład, który zaprowadzi.
Zostanie ministrem magii generalnie nigdy nie było celem, marzeniem ani zamiarem Cassandry, samo w sobie brzmi też (tylko trochę) absurdalnie. Nie zna się na polityce, nie próbuje się na niej poznać, nieszczególnie ogarnia sprawy organizacyjne, ogranicza się do swojego podwórka. Gdyby jednak przypadkiem znalazła się na takim miejscu, byłaby ministrą, która zasłynie z reform oświaty i pewnie na tym - jako na najważniejszym - by się skupiła. Może zwiększyłaby liczbę obowiązkowych godzin, przedmiotów w Hogwarcie, może wydłużyłaby okres nauki, na wzór francuski posyłając do Hogwartu już dziesięciolatki, może zarządziłaby naukę magomedycyny na etapie szkolnym, ale na pewno zwróciłaby uwagę na większą konieczność edukacji młodych dziewcząt - część z nich przecież wciąż wychowywana jest jedynie na przyszłe matki i ozdoby swych mężów. Uporządkowałaby kwestię kursów odbywanych po szkole mocniej uzależniając je od wyników w nauce w czasach szkolnych. Dołożyłaby materiału na wszystkie przedmioty i podwyższyłaby próg zdawalności końcowych egzaminów, bo dyplomu nie musi mieć każdy a ten, kto go ma, powinien dawać sobą świadectwo, że na niego zasłużył. Młodzi ludzie by jej nienawidzli bardzo szczerze, tracąc posiadany dotychczas czas w szkole na jakąkolwiek integrację społeczną. W wolnej chwili ułaskawiłaby tych swoich przyjaciół, którzy akurat znajdowaliby się w więzieniu. Zajęłaby się reformą magomedycyny, tworząc więcej szpitali i rozsiewając je bardziej po kraju tak, by czarodzieje mieli do niej lepszy, łatwiejszy dostęp. Zwiększyłaby liczbę medyków przy jednoczesnym podniesieniu ich zarobków bez jakiegokolwiek przejmowania się finansową sytuacją kraju, bo z liczenia pieniędzy nigdy nie była dobra, a dla czarodziejów nie powinno być nic ważniejszego ponad zdrowie i oświatę.
63. Jaką rolę w życiu Twojej postaci odgrywają miłość i czułość? Jak okazuje uczucia?
Uczucia mogą być różne. Miłość i czułość też. Cassandra postrzega je inaczej w zależności od... kategorii tych uczuć. Z ogromną człością, poświęceniem, opiekuńczością i miłością podchodzi do swoch dzieci przelewając na nie całe swoje ciepło i traktując inaczej, niż kogokolwiek na świecie. Oddaje im się cała, poświęca się dla nich, dba o ich potrzeby, do których zawsze próbuje dociekać. Wymaga, ucząc obowiązkowości, ale jednocześnie dba, by nigdy nie czuły się, nie były, same. Dzieci są dla niej najważniejsze, tak jak najważniejsza jest miłość do nich - nie ma w jej życiu drugiej tak wielkiej siły jak ta, którą odczuwa względem swoich dzieci. Do przyjaciółek pochodzi z nieco mniejszym entuzjazmem, ale również potrafi być bardzo czuła - tak jak cienka jest tutaj granica między jeszcze przyjaźnią a już miłością.
Zupełnie inną kategorią uczuć jest miłość... damsko-męska. Ta również jest w jej życiu ważna, choć nigdy nie przyznałaby przed sobą samą, że rzeczywiście jest taka. Miłość ją zawiodła, miłość ją ciągnie na manowce, wpędza w konflikty, beznadziejne sytuacje, od Vasyla po Ramseya, była względem mężczyzn naiwna jak dziecko - ufała im, jednostronnie pokładała w nich nadzieję, zakochała się i swojego zakochania żałowała. Nie ma szczęścia w miłości - jak nie ma go nigdzie. A jednocześnie w ogóle nie potrafi uczyć się na własnych błędach i wstrzymać się, gdy kolejny raz serce zaczyna bić zbyt mocno. Zatem tak, miłość odgrywa w jej życiu bardzo ważną rolę. Z jednej strony jest motywacją, główną siła napędową, jest jej życiem, z drugiej to życie rujnuje, kieruje nią przez cały czas, uczucia, choć przecież wolałaby podążać za rozumem.
64. Utraty którego zmysłu Twoja postać obawiałaby się najbardziej? Dlaczego?
Słuchu, jej młodsze dziecko nie potrafiłoby się z nią porozumieć, gdyby straciła słuch: matka musi być czujna, słyszeć krzyk, płacz, śmiech i radość, gdyby straciła wzrok, wciąż mogłaby ich dotknąć, gdyby straciła czucie, wciąż mogłaby ich ujrzeć, gdyby straciła mowę, wciąż mogłaby je słyszeć, utrata smaku zabolałaby ją pewnie najmniej: walory smakowe żywności są dla niej wszak mniej istotne niż ich walory zdrowotne. Brak czucia, dotyku nie zniszczyłoby jej życia, bo wciąż mogłaby przecież dotknąć dzieci - a one wciąż mogłyby to poczuć, po prostu nie czułaby tego ona. Z jej aktualnej perspektywy najważniejszym zmysłem byłby właśnie słuch - na nim polegać musi najmocniej.
65. Jaka cecha lub zachowanie drugiego człowieka najbardziej denerwuje Twoją postać? Co przekreśla szanse na porozumienie? Co może doprowadzić ją do szału?
Och, takich cech jest bardzo dużo. Cassandra jest trudnym człowiekiem, denerwować ją może dosłownie wszystko, w zależności od humoru, pory dnia, roku i fazy księżyca. Nie jest zbyt otwarta wobec ludzi, nie jest też do nich wybitnie przyjaźnie nastawiona, nie szuka u nich pozytywnych cech, lubując się raczej w doszukiwaniu tych najgorszych. Z reguły dostrzega w pierwszej kolejności wady i tych wad się uparcie trzyma, nie dając drugiej stronie szansy na obronę. Denerwuje ją nadmierna opiekuńczość, bo szuka w niej pobłażliwości, denerwuje ją arogancja, bo widzi w niej lekceważenie, denerwują ją mężczyźni, bo nie potrafi im zaufać, denerwuje ją krytyka, bo boi się popełnić błąd, denerwuje ją wyciągnięta dłoń, bo wszystko w życiu ma swoja cenę, denerwuje ją uśmiech, bo tak łatwo być fałszywym. Łatwo wpada w złość, gdy dochodzi do kontaktów z drugim człowiekiem, zwłaszcza takim, na którym jej potencjalnie zależy, ale nie tylko - wystarczy gorszy dzień, nieopacznie rzucone spojrzenie, grymas.
66. Twoja postać jest bardziej optymistą czy pesymistą?
Zdecydowanie pesymistką. Trudno czuć się inaczej, kiedy nocami ogląda się przyszłe nieszczęście innych ludzi. Widziała więcej grozy, więcej śmierci i więcej zniszczenia, niż przeciętny człowiek lub nawet garść przeciętnych ludzi zebranych razem. Pozostawiło to niej trwały ślad, pośród których pesymizm nie jest najcięższy.
67. Kiedy ostatni raz Twoja postać była szczęśliwa? Tak naprawdę, w pełni? Co - lub kto - wywołuje w niej ten stan?
Cassandra nigdy nie była naprawdę szczęśliwa. Od dziecka prześladują ją wizje, wizje śmierci, a śmierć tych wszystkich ludzi nie jest jej obojętna. Cierpi razem z nimi - bo to oni przeżywają katusze, ale ona to widzi. Jest z nimi. Słyszy ich krzyki. Całe życie próbuje się uwolnić od tych wizji, ale przecież nie jest w stanie - bo jak mogłaby to zrobić? Roztopiona w cudzych nieszczęściach nie zna prawdziwej radości. Jeśli istnieje cokolwiek, ktokolwiek, kto dałby jej ułudę podobnego uczucia, to były to jej dzieci. Trzymając na rękach nowonarodzną Lysandrę bała się Vasyla, trzymając nowonarodzonego Calchasa bała się przyszłości, nie była naprawdę szczęśliwa, nawet jeśli szczęście dawały jej spojrzenia maluchów. Ich bliskość wciąż ją cieszy - ale jest to bliskość zakryta cieniem przyszłości, który musi wywoływać grozę. Grozę - bo chce dla dzieci jak najlepiej.
68. Ze wszystkich swoich bliskich, rodziny, przyjaciół – czyja śmierć byłaby dla Twojej postaci najdotkliwsza i dlaczego?
Oczywiście, byłaby to śmierć Lysandry, na drugim miejscu młodszego - a przez to bardziej kruchego, śmierć niemowląt nie była niczym zaskakującym na tym etapie - Calchasa. Dzieci są dla niej wszystkim, jej życiem, żyje już tylko dla nich, wierzy, że były celem jej życia i choć umiera każdy i mało kto rozumie to równie dobrze, co Cassandra, to nienaturalne, złe i tragiczne byłoby dla niej, gdyby to jej dzieci umarły przed nią: rodzice nie powinni grzebać swoich dzieci, co do tego nie ma najmniejszych wątpliwości. Dotąd robiła wszystko - i była zdolna do wszystkiego - żeby je ochronić, to się nie zmieniło i nie zmieni. W sytuacji, w której poczuje się zagrożona, najważniejsze będą właśnie dzieci. Byłaby skora poświęcić dla nich siebie bez większego poświęcenia - wierzy, że tak powinna, że tak należy, że jest to jej obowiązkiem. Kocha je nad wszystko, ich śmierć byłaby dla niej końcem wszystkiego, ale już nie początkiem - pewnie z czasem zapadłaby się w sobie i może odeszła, trawiona chorobami ciała i umysłu, tęsknotą, zapadłaby się w apatii, zobojętnieniu, nicości.
69. Twoja postać stworzyła dzieło życia, które stało się kamieniem milowym w rozwoju danej sztuki artystycznej (dowolnej - malarstwo, rzeźbiarstwo, muzyka, teatr). Jak wyglądałoby to dzieło, o czym by opowiadało?
Byłaby to bardzo naturalistyczna rzeźba ludzkiego ciała, może wpół otwartego, w pół zamkniętego, wpół rozpadającego się, wpół rozkładającego się, przedstawiające wszystkie aspekty życia, coś dziecięcego, coś młodzieńczego, coś dojrzałego i coś starczego, przedstawiałoby człowieka, jego ciało, zagadkę anatomii i życia, z precyzyjną dokładnością i bez upiększenia, bo ciało człowieka bywa piękne i bywa obrzydliwe, rzeźba byłaby zwyczajnie prawdziwa, może naturalistyczna, podkreślałaby również to, co ludzie zwykle wolą ukrywać. W którymś miejscu byłby rozkwitnięty ogromny nowotwór, w innym odsłonięta kość otoczona nerwami, w jeszcze innym otwarta jama brzuszna z dzieckiem w środku, gdzie indziej wpół wypadłe oko wraz z obudową tego najbardziej w ludzkim ciele niezwykłego, dopracowanego, precyzyjnego organu. Mięśnie rąk, nóg, byłoby to studium człowieka, hołd dla niego a zarazem przykre i dość ponure podsumowanie jego istoty, śmierci.
70. Opisz doświadczenie, które wywołało u twojej postaci największe zażenowanie, zawstydzenie, jakie pamięta.
Zawstydzenie, zażenowanie, największe w życiu, przeżyła po wyrzuceniu jej ze szpitala świętego Munga. Była dobrą uczennicą i poprawną Krukonką, zdarzało jej się łapać punkty dla swojego domu, dużo czasu spędzała nad księgami, lubiła się uczyć, miała dobre oceny, niezdawane egzaminy jej się raczej nie przytrafiały, podobnie jak szlabany, kary i upomnienia od nauczycieli. Wielka porażka, z jaką musiała się zderzyć i z którą musiała sobie w ten czy inny sposób poradzić, była dla niej prawdziwym szokiem. Nie powiedziała o tym nikomu, nawet matce, wolała zniknąć i zapaść się pod siebie, wejść w cień, zniknąć na Nokturnie, niż przyznać się do tak okrutnej porażki. Wstyd, jaki wtedy odczuła, przybił ją całkowicie, na jakiś czas odebrał wolę walki, którą przywróciła jej dopiero córka.
71. Jakie jest podejście Twojej postaci do porządku i bałaganu? Jak traktuje swoje mieszkanie lub dom?
Bałaganu nie toleruje. W jej domu panuje porządek, w lecznicy też, jest to właściwie ważny aspekt pracy uzdrowiciela - nie może sobie pozwolić na brud, na kurz, na roztocza, na pleśń, na nic, to pozwoli na rozwój warunków niekorzystnych dla pacjentów, ich płuc, gardeł, samopoczucia. Jest to też ważne ze względu na kwestie alchemiczne, przechowywane ingrediencje, medykamenty w których bałagan mógłby być dosłownie fatalny w skutkach: pomieszane leki, źle wykorzystane zioła, zamiast ratunku mogłyby sprowadzić śmierć. Ważna jest też sterylność, czystość wody, pościeli, nie dopuszczenie do tego, żeby między pacjentami mieszała się ich krew. Mieszka nad lecznicą, na piętrze, gdzie panują podobne zasady.
72. Czy twoja postać potrafi łatwo wybaczać? Czy bywa pamiętliwa?
Cassandra jest pamiętliwa jak przysłowiowa i stereotypowa baba, nie zapomina, wypomina, po tygodniach, miesiącach, latach, zawsze wtedy, kiedy jest to dla niej wygodne i podobnie zapomina też zawsze wtedy - i dokładnie wtedy - kiedy jest to dla niej wygodne. Cudze błędy traktuje jak oręż, za którym może ukryć własne - bo po cóż skupiać się na błędach, które popełnia ona, gdy wokół tyle jest niesprawiedliwości, tyle potknięć, tyle błędów, na które mozna przkeierować całą uwagę swoją, własną, otoczenia? Wybaczenie przychodzi jej z trudem, nieczęsto zdarzają się okazje, w trakcie których ktoś tego wybaczenia od niej potrzebuje (czy zdażyły się dotąd? wątpliwe); gdyby jednak taka sytuacja zdarzyłaby się hipotetycznie, Cassandra chciałaby przejść przez to fair i nie powiedzieć, że wybacza, póki rzeczywiście tego nie zrobi. I byłby to proces długi, kręty i naznaczony trudnościami, ale Cassandra też nie wybacza chętnie i jeżeli ktokolwiek tego wybaczenia od niej zapragnie, winien być gotów na zderzenie się z jej charakterem, z trudnościami... z waleniem grochem o ścianę zapewne.
73. Co Twoja postać uważa za swoje największe życiowe osiągnięcie?
Największym życiowym osiągnięciem Cassandry są jej dzieci - podobne pytanie już padło. Choć początkowo bała się zostać matką, dziś nie ma dla niej żadnej ważniejszej wartości. Lysandra jest jej sercem, motywacją, dążeniem, wszystko, co robi, robi dla niej, bo jej istnienie jest sensem jej życia. Przyszłość Calchasa wciąż jest owiana tajemnicą, niemowlę dopiero się kształtuje, ale Lysandra wyrosła na mądrą, rozsądną dziewczynkę, która coraz mocniej wdaje się w swoją matkę - i oby nie podążyła za jej błędami, przed którymi Cassandra bez wątpienia będzie chciała, próbowała ją uchronić. Myślę, że też wysoko ceni sobie samodzielność, którą wypracowała sobie swoją ciężką pracą - na Nokturnie, nie mając nic, nikogo i niczego, dorobiła się pieniędzy, które pozwoliły jej kupić budynek, w którym stworzyła swoją lecznicę - owianą dziś odpowiednią sławą niezawodności, dyskrecji, a od pewnego czasu również rycerskiej protekcji. Nie było to łatwe, trwało latami, ale finalnie odniosło wyczekiwany efekt - dzięki któremu jest w stanie zagwarantować swoim dzieciom jakiekolwiek warunki, a sobie samej - życie. Była bezdomna, była bez śródków do życia, była zagubiona: wyjście z tego wymagało ogromnej siły psychicznej, na którą jednak się zdobyła. Której podołała. Pewnie gdzieś odczuwa podszepty dumy z tego powodu, bo mimo przeciwności losu - poradziła sobie. Odnalezienie leku na sinicę również było wyczynem, ale na nie aż tak ważnym w jej subiektywnym postrzeganiu, które skupione jest raczej na wygodzie, na jej dziecku, na przyszłości, na jej życiu. Lek na barwiankę był środkiem do celu, jakim było zyskanie protekcji Czarnego Pana, na razie nie aż tak pewnej, by być z niej dumną.
74. Po wybuchu anomalii forum Morsmordre przechodzi wielkie zmiany. Akcja dzieje się w Londynie w 2018 roku, magia nie istnieje a Twoja postać jest normalnym mugolem, żyjącym we współczesnym świecie. Jak wygląda jej życie? Rodzina, związek? Czym się zajmuje? Jakie ma problemy, pasje, marzenia?
Po pierwszym szoku, jakim byłoby odkrycie, że nie posiada magicznych zdolności, byłoby odkrycie swojej przyszłości, mianowicie tego, że nie zdała pierwszego roku na uczelni medycznej z powodu napadu padaczkowego w trakcie praktyk, gdzie naruszyła mnóstwo zasad BHP i naraziła pacjenta na niebezpieczeństwo. Nie powiedziała o tym zdarzeniu mamie, jeszcze jakiś czas ciągnąć od niej pieniądze, aż w końcu zniknęła, a mama jej nie szukała, bo była do tego przyzwyczajona - no i nie miała zbyt wysokiego zdania o swojej córce, była pewna, że uciekła za granicę z chłopcem grającym w rockowej kapeli. Gdzieś po drodze faktycznie znalazłaby sobie podejrzanego chłopaka, z którym spędziłaby kilka dni, kilka nocy, kilka połamanych żeber, a od którego odeszła, nigdy nie mówiąc mu, że zaszła wtedy w ciążę. Dziecko urodziła, spędzając z nim jakiś czas pod oknem życia, ostatecznie zostawiając je przy sobie, choć nie miała zielonego pojęcia, jak się nim zająć, nie mając niczego. Jak trwoga to do mamy, wróciła do domu.
W tym czasie, odchowawszy nieco dziecko, odnalazła pracę w korporacji farmaceutycznej, która prowadzi na ludziach przerażające pseudomedyczne eksperymenty dla zysku i która zainteresowała się wiedzą i otwartym umysłem Cassandry, dając jej szansę. Oficjalnie jej stanowisko nie wymagałoby dyplomu uczelni medycznej, nieoficjalnie angażowałaby się w projekty, które takiego dyplomu wymagały. Zadowolone władze firmy załatwiłyby jej w końcu lewy dyplom, żeby w pełni korzystać z jej pomysłów i żeby móc pozwolić jej na więcej. Wtedy - Cassandra eksperymentowałaby z lekami, nie do końca świadoma, do czego firma farmaceutyczna może te badania wykorzystać, tak naprawdę nie chcąc źle, ale potrzebując pieniędzy.
Szybko pięłaby się w górę. Niekoniecznie zajęłaby jakiekolwiek stanowisko kierownicze, ale pewnie miałaby pod opieką kilkunastu stażystów, a w późniejszym czasie pełnoprawnych lekarzy, z którymi odkrywałaby tajemnice wszechświata nieszczególnie zajmując się problemem tego, że może te badania mogłyby doprowadzić do stworzenia nowej śmiercionośnej broni biologicznej - pracowałaby bardziej z naukowej ciekawości, niż w ogóle zdając sobie sprawę z tego, gdzie i w jaki sposób to wszystko mogłoby zostac wykorzystane. I dla pieniędzy - to przede wszystkim. Otrząsnęłaby się gdzieś pod koniec, przed nadchodzącą wojną, może nawet próbując zatrzymać, zniszczyć te badania, na co pewnie byłoby już za późno.
75. Co - i jak - Twoja postać lubi jeść? Jaki jest jej ulubiony smak lub potrawa? Jak podchodzi do tematów kulinarnych?
Jako uzdrowicielka Cassandra bardziej niż walory smakowe podkreśla walory zdrowotne jedzenia. Jej kubki smakowe nie są wysublimowane, nie trzeba jej wiele, doskonale sobie poradzi z samym chlebem i grochówką, ale przygotowując posiłki zawsze dba o to, by przede wszystkim były pełnowartościowe i zawierały wszystkie te elementy, których zdrowy, mały i duży, czarodziej potrzebuje w ciągu dnia, w ciągu życia. Nie wybrzydza, zje wszystko, co jest zdrowe. Nie przepada za cukrem i solą, nadmiernym tłuszczem, wszystkim tym, co w ciele jest w stanie zrobić więcej szkody niż pożytku. Przepada za warzywami, owocami, jej ulubioną przekąską są jabłka i orzechy, a na codzienne większe posiłki spożywa głównie zupy, sycące i nawadniające. Nadrzędną wartością jest dla niej zdrowie, zawsze było, i to jego strzeże - równie żywnością, bo jesteś tym, co jesz.
76. Jak Twoja postać postrzega prawo i jego przestrzeganie? Czy zasady są dla niej ważne? Jak zmieniało się podejście do przepisów i regulaminów na przestrzeni lat?
Cassandra w zasadzie zawsze jako dziecko była grzeczną i cichą dziewczynką, nieszczególnie się wybijała, stosowała się do zasad, przestrzegała regulaminów, bo tak należy czynić. Robiła to aż do młodego wieku dorosłego, kiedy to zasady stwierdziły, że nie będą się przejmować nią; tragiczny w skutkach ciąg zdarzeń w szpitalu pozbawił ją pracy, marzeń i perspektyw na przyszłość. Mniej więcej wtedy Cassandra zrozumiała, że żeby przetrwać, musi grać według własnych zasad - i powoli zaczęła sobie wytyczać ich ścieżkę, naginając ich ramy z roku na rok coraz bardziej. Aktualnie prowadzi lecznicę bez wymaganych prawem uprawnień, w której uzdrawia zazwyczaj tych, którzy stoją na bakier z prawem i którzy z różnych względów woleliby nie mieć założonej kartoteki w Mungu. Wydaje mi się, że Cassandra rozumie prawo rozsądne, rozumie, ze pewnych rzeczy... nie należy robić i że pewne decyzje mogą się okazać bardzo poważnymi błędami, ale jednocześnie zdarza jej się wiedzieć lepiej i jest skora te zasady nagiąć, wygiąć lub przerwać. Racjonalne prawo jest takim, jakie pozwala spokojnie żyć, respektuje prawo, które jest dla niej wygodne, nie przkładając większej wagi do tych jego fragmentów, które okazuje się problematycznym. Ma pewien komfort, żyjąc właściwie poza prawem.
77. Jakie trzy przedmioty - oprócz różdżki - zabrałaby Twoja postać na bezludną wyspę? Bez czego nie mogłaby sobie poradzić?
Grubą książkę, bo nie lubi marnować czasu; jeśli miałaby spędzić dłuższy czas na bezczynności, wolałaby wykorzystać go tak produktywnie, jak jest w stanie: czyli, na przykład, douczając się w zakresie tego, czego wciąż nie potrafi. Może z zielnikiem, alchemicznym traktatem lub encyklopedią magoanatomii zawierającą najświeższe okrycia. Czas, po którym skończyłaby ją czytać, byłby najlepszym czasem na ratunek...
Właśnie, ratunek, chciałaby wiedzieć, kiedy nadejdzie, więc pewnie wzięłaby ze sobą talię kart Tarota. Karty pomogłyby jej odnaleźć pytania na wiele spośród dręczących ją pytań, na przykład: w którą stronę udać się, żeby znaleźć jedzenie i kiedy dokładnie przepłynie statek, który weźmie ją do domu. Myślę, że w takiej sytuacji Cassandra bardzo polegałaby na trzecim oku, próbując czytać ze wszystkiego, co byłoby dla niej dostępne, z nieba, z lotu ptaków, z kości, z pestek owoców, ale kart Tarota nie byłaby w stanie spreparować w żaden dostępny sposób.
I trzecia rzecz: lustero dwukierunkowe, które zostawiłaby swojej córce, bo nie wytrzymałaby tak długo bez jej widoku i bez wiedzy o tym, czy Lysandra i Calchas są bezpieczni. Ustaliłaby z nią znaki, które Lysandra jej pokaże przez szkiełko i wypatrywałaby córki całymi dniami, czując, jak serce zaczyna jej bić coraz szybciej przy każdym "spotkaniu", chciałaby wiedzieć, co u niej, jak się trzyma, jak się czuje, chciałaby, by Lysandra wiedziała, że Cassandra wciąż o niej pamięta, że ją kocha, że wolałaby być w tym momencie przy niej.
78. Jakie cechy najbardziej podobają się Twojej postaci u płci przeciwnej?
Zdecydowanie. Siła. Pewność siebie. Obowiązkowość. Dyscyplina. Odpowiedzialność. Intelekt. Mądrość. Rozsądek. Cassandra lubi mężczyzn niebezpiecznych, takich, którym nie można zaufać - i pewnie nic nie sprawi, że stanie się inaczej, bo ostatnie błędy nie nauczyły jej niczego, wciąż ciągnie ją do takich. Zdaje sobie sprawę z tego, że nie jest to bezpieczne, mądre, odpowiedzialne ani rozsądne, ale serce nie sługa...
79. Jak Twoja postać traktuje skrzata domowego? Jak traktowałaby go, gdyby go miała?
Wydaje mi się, że grzecznie. Cassandra oczywiście nie posiada skrzata i nigdy nie posiadała, jest czystokrwistą czarownicą, ale nie ma tak głębokich korzeni i jej rodzina nie dostąpiła nigdy takiego przywileju. A nawet gdyby dostąpiła, ona sama mieszkała gdzie indziej. Gdyby w jej lecznicy pojawił się skrzat, Cassandra traktowałaby go z szacunkiem, raczej na zasadzie współpracy i partnerstwa, niżeli pani i sługi, choć pewnie jednocześnie nie zwracałaby większej uwagi na jego służalcze wyskoki i nakładane na siebie samego drakońskie kary. Dałaby mu wolność: może nie dosłowną, bo skrzat byłoby nieocenioną pomocą, ale z pewnością wolność w przenośni - mógłby robić, co by chciał, co uznał za dobry pomysł, nie nalegałaby na niego, żeby pozostawał mało widoczną istotą. Liczyłaby na jego pomoc, naturalnie, ale domagałaby się jej grzeczną prośbą, nie groźbą. Myślę, że byłaby w stanie po prostu polubić skrzata. Z całą pewnością trudno byłoby jej ignorować jego obecność - być może dlatego, że nie lubi obcych krzątających się po jej domu, więc pewnie mimo wszystko próbowałaby do niego dotrzeć rozmową - poznać go, zrozumieć, zawrzeć z nim pewną więź bazującą na czymś więcej niż rozkazy.
80. Jaki znak zodiaku jest przypisany do Twojej postaci? Czy zgadzasz się z opisem? Czy pasowałby do niej inny? Jaki jest stosunek Twojej postaci do wróżb?
Cassandra wierzy we wróżby - może niekoniecznie te zapisane w Czarownicy i niekoniecznie te, które przedstawia jej ktoś inny, ale wierzy w znaki: ułożenie fusów, rozkład kart Tarota, konstelacje gwiazd mające wpływ na wydarzenia na ziemi, w senniki i znaczenia snów, w koszmary i marzenia, w złe i dobre omeny, w loty ptaków, potrafi je jednak czytać i wierzy tylko w to, co przeczyta i zobaczy na własne oczy: dobrze wie, że obce usta mogą głosić kłamstwa, a kłamstwom nie zamierza się poddawać. Ufa własnemu trzeciemu oku - i tylko jemu, wierzy, że zapisany los rozciąga się przed nią plecioną ścieżką, po której stąpać musi, a której poszczególne fragmenty tylko jest w stanie zbudować sama, dzięki czytanym znakom.
Sama jest szyszymorą, jej opis się zgadza, mniej więcej, Cassandra nieczęsto kieruje się dobrymi intencjami, rzadko też czuje się przytłoczona swoimi obowiązkami - ma ich dużo, niekiedy na nie narzeka, ale tak naprawdę bez nich nie byłaby - nie potrafiłaby chyba być - w pełni sobą. Chyba potrzebuje tego przytłoczenia, żeby żyć, żeby coś robić, żeby zająć tym myśli.
81. Jaką tajemnicę Twoja postać chciałaby odkryć?
Tajemnicę życia: kim jesteśmy, dokąd zmierzamy, skąd się wzięliśmy i gdzie się udamy; tajemnicę nieśmiertelności i śmiertelności, tajemnicę tego, co sprawia, że jesteśmy sobą. Że umysł działa na poziomie abstrakcyjnym, przyjmując rozumienie myśli, emocji i motywacji. Tajemnicę 21 gram, które znikają z ludzkiego ciała po śmierci, która przeraża ją i fascynuje zarazem.
bo ty jesteś
prządką
prządką
Tuż nad Nokturnem widać tańczące
rozbłyski burzę obwieszczające.
W nich aura strachu i moc miłości,
energia cierpień, czar namiętności.
Północ minęła już bez wątpienia,
a świat wciąż woła twego imienia.
Gratulujemy zdobycia osiągnięcia:
ZŁOTY MYŚLICIEL I i II
Cassandra Vablatsky
Szybka odpowiedź