Morsmordre :: Nieaktywni :: Powiązania
(memento) Mori
AutorWiadomość
▲ Urodzona i wychowana w Irlandii. Przez matkę spokrewniona z rodziną Sheridan. Jej ojciec prowadził podejrzane interesy, o których nie miała pojęcia. Może go znasz i wiesz, że zaginęła mu córka?
▲ Wychowana przez dom Roweny. Uczęszczała do Hogwartu w latach 1948-1955. Nie należała do żadnych klubów, ale codziennie można było ją spotkać w bibliotece. Mogła też dawać korepetycję z niektórych przedmiotów.
▲W 1956 oblała pierwszy rok kursu uzdrowicielskiego. Chwytała się w tym czasie wielu zajęć, więc mogła pracować w Twoim barze albo innym (przyzwoitym!) przybytku.
▲ Od listopada mieszka w lecznicy Cassandry, więc bardzo możliwe, że zmieniała Ci ostatnio opatrunki.
Wszystkich ukocham
Gość
Gość
Przeczytałam kartę i Twój ojciec brzmi jak przyjaciel mojego, mamy nawet podobnego bogina i blizny
Widzę tutaj kilka opcji!
- Daniel to stały bywalec Nokturnu i sam, będąc niewiele młodszym od Morrigan, uciekł z domu aby szukać tam nowego życia. Podobieństwa mogą go skłonić do zlitowania się nad dziewczyną i udzielenia jej pomocy, ale nie musi być ich świadomy. Mógł być albo jedną z bardzo nielicznych życzliwych/nie-wrogich osób na Nokturnie, albo jednym z opryszków których się bała i nić sympatii nawiążemy dopiero na fabule
-Nasi ojcowie totalnie powinni się znać, ale obaj są NPC, więc może prościej abym to ja prowadził interesy z Twoim? Nie wiedząc jeszcze, że gardzę ludźmi tego rodzaju.
-Wrońscy mają pozytywne relacje z Vablatskimi, często bywam w Lecznicy (właściwie rzadziej odkąd Cass została matką, więc chętnie poznam jej pomoc) i moja postać jest fabularnie zainteresowana nauką magii leczniczej!
I chyba mam słabość do Krukonek
Self-made man
W moich snach jesteś wroną, jesteś blisko nas, tuż przy gnieździe bezpiecznie uwitym w gałęziach wierzby. Z początku podchodziłam do ciebie z dystansem, ale prędko przekonałam się, że jesteś godna zaufania i chyba widzę w tobie coś na kształt swojej starszej siostry, przyjaciółki. Jestem nieodłącznym elementem życia Cassandry i lecznicy, często można mnie tam spotkać w czasie dnia. Gdybyś miała problem z Umhrą, jestem zawsze obok, żeby go ustawić do pionu .
[bylobrzydkobedzieladnie]
[bylobrzydkobedzieladnie]
mógłbyś przysiąc, że widziałeś wczoraj
skrzydła jej
jak je chowała pod sukienką
skrzydła jej
jak je chowała pod sukienką
Ostatnio zmieniony przez Lysandra Vablatsky dnia 29.08.20 21:13, w całości zmieniany 1 raz
Daniel
Pierwsze najważniejsze - duh, krukonki są najlepsze!
Zdecydowanie skłaniam się w stronę nawiązywania pozytywnej relacji na fabule. Mori jest bardzo nieufna, zwłaszcza w stosunku do mężczyzn. Przekonanie się do tego, że niektórzy ludzie są spoko będzie jej ścieżką rozwoju na najbliższe miesiące fabularne. Nie oszukujmy się: Wroński będzie uruchamiał wszystkie sygnały alarmowe w jej głowie. Widać po nim, że jest niebezpieczny. Ale jeśli będzie się często pojawiał w lecznicy i obchodził z nią ostrożnie - jak przy oswajaniu dzikiego zwierzaka - to z czasem się uda. Może odeskortuje ją raz czy dwa przez Nokturn po jakieś sprawunki dla Cassandy (bo ona oczywiście sama boi się jeszcze chodzić po ulicy)?
Jak zaczną się dogadywać to gdzieś w praniu może wyjść, że on zna jej ojca. Ale nie miał prawa jej skojarzyć, bo przecież pan Fletcher szuka swojej córki Brony, a ona posługuje się teraz imieniem Morrigan i bardzo pilnuje żeby nie wspominać swojego nazwiska bez potrzeby.
I wtedy możemy zacząć planować jego morderstwo
Lysa
Mam sporo doświadczenia z dziećmi (chociaż nie tak wyjątkowymi!), wiec pewnie na początku dawałam Ci potrzebną przestrzeń. A potem zaczęłam proponować opowiadanie bajek, zaplatanie warkoczy i wspólne gotowanie. Bo jestem całkiem niezła w byciu straszą siostrą! A pomocy z trollem będę potrzebować na pewno - minie sporo czasu zanim się do niego przyzwyczaję
Myślę, że Morrigan przeniesie sporo swojej tęsknoty za rodzeństwem na Lysę i jej braciszka. I będzie jej bronić... może nie jak lwica, ale na pewno jak wrona gniazda! Będzie jej przybraną siostrą, powierniczką i opiekunką
Pierwsze najważniejsze - duh, krukonki są najlepsze!
Zdecydowanie skłaniam się w stronę nawiązywania pozytywnej relacji na fabule. Mori jest bardzo nieufna, zwłaszcza w stosunku do mężczyzn. Przekonanie się do tego, że niektórzy ludzie są spoko będzie jej ścieżką rozwoju na najbliższe miesiące fabularne. Nie oszukujmy się: Wroński będzie uruchamiał wszystkie sygnały alarmowe w jej głowie. Widać po nim, że jest niebezpieczny. Ale jeśli będzie się często pojawiał w lecznicy i obchodził z nią ostrożnie - jak przy oswajaniu dzikiego zwierzaka - to z czasem się uda. Może odeskortuje ją raz czy dwa przez Nokturn po jakieś sprawunki dla Cassandy (bo ona oczywiście sama boi się jeszcze chodzić po ulicy)?
Jak zaczną się dogadywać to gdzieś w praniu może wyjść, że on zna jej ojca. Ale nie miał prawa jej skojarzyć, bo przecież pan Fletcher szuka swojej córki Brony, a ona posługuje się teraz imieniem Morrigan i bardzo pilnuje żeby nie wspominać swojego nazwiska bez potrzeby.
I wtedy możemy zacząć planować jego morderstwo
Lysa
Mam sporo doświadczenia z dziećmi (chociaż nie tak wyjątkowymi!), wiec pewnie na początku dawałam Ci potrzebną przestrzeń. A potem zaczęłam proponować opowiadanie bajek, zaplatanie warkoczy i wspólne gotowanie. Bo jestem całkiem niezła w byciu straszą siostrą! A pomocy z trollem będę potrzebować na pewno - minie sporo czasu zanim się do niego przyzwyczaję
Myślę, że Morrigan przeniesie sporo swojej tęsknoty za rodzeństwem na Lysę i jej braciszka. I będzie jej bronić... może nie jak lwica, ale na pewno jak wrona gniazda! Będzie jej przybraną siostrą, powierniczką i opiekunką
Gość
Gość
Jestem stałym bywalcem lecznicy. Pojawiam się i znikam, wpadam ledwie (lub nie)przytomny, a później nie raz goszczę się jak u siebie. Może to wiesz, a może nie, opiekujesz się moim synem, a ja, ponieważ znajdujesz się w pobliżu, obserwuję Cię czujnym okiem. Jeśli mnie opatrywałaś kiedykolwiek, pewnie tego nie wiem. Swoje zdrowie i życie (świadomie) powierzam tylko Cassandrze, od lat unikając innych uzdrowicieli i Munga jak ognia. Nie darzę zaufaniem nikogo poza nią, Ciebie też nie, pewnie z wzajemnością. Ale jestem miły; ba, w moim interesie leży by mieć z Tobą dobre stosunki. Jesteś blisko Cassandry, Calchasa. Naturalnie szukam w Tobie sojusznika, wiem, że możesz mi pomóc. Pewnie czuję od Ciebie dystans, ale myślę, że to dobrze świadczy; że jesteś mądra, że pod okiem Cassandry nie mogłabyś się zachowywać inaczej. Gram czarującego, innego niż jestem naprawdę i chyba robię to dobrze, ale pewnie znasz prawdę, pewnie Cassandra Ci powiedziała. I pewnie wiesz do czego jestem zdolny, gdy się nie uśmiecham. A czasem i wtedy też.
pan unosi brew, pan apetyt ma
na krew
Jeśli jeszcze nie wiem, że jesteś ojcem maleństwa, którym tak troskliwie się opiekuję to pewnie prędzej czy później poznam prawdę. I nie zmieni ona niczego, bo wszystko co teraz mam - dom, wiedzę, poczucie bezpieczeństwa - zawdzięczam Cassandrze. O jej dzieci dbam jakby były z mojej krwi. Jej słowo jest dla mnie prawem. Skoro ona pozwala Ci przebywać w naszym otoczeniu, ja nie będę tego kwestionować. Nawet jeśli każda komórka mojego ciała krzyczy, że muszę trzymać się od Ciebie jak najdalej. Będę tańczyć jak mi zagrasz. Uśmiechnę się kiedy trzeba, przytaknę i odpowiem grzecznie na zadane pytanie. Nie będzie to mistrzowska gra aktorska, bo rzadko odważę się spojrzeć Ci prosto w oczy. Ale muszę się jeszcze dużo nauczyć. W końcu przecież zrozumiem, że jesteś jednym z gwarantów naszego - a więc także mojego! - bezpieczeństwa.
Zdecydowanie nie chcę mieć w tobie wroga. Przyjaciela raczej też nie, za bardzo mnie przerażasz. Więc można to chyba uznać za sojusz. Albo przynajmniej pakt o nieagresji (w rozumieniu - brak agresji wobec mnie).
Zdecydowanie nie chcę mieć w tobie wroga. Przyjaciela raczej też nie, za bardzo mnie przerażasz. Więc można to chyba uznać za sojusz. Albo przynajmniej pakt o nieagresji (w rozumieniu - brak agresji wobec mnie).
Gość
Gość
Morri
Ja także jestem częstym gościem w lecznicy Cassandry, więc pewnie się już poznałyśmy! Nie jestem zbyt przyjemna w obyciu, to mogłam być opryskliwa przy zmianie opatrunków, kiedy mnie zabolało, albo poprosiłam o eliksir przeciwbólowy, a ty nie mogłaś znaleźć, nie mniej jednak jesteś kobietą, a ja chcę wspierać czarownice w byciu niezależnymi, to może kiedyś zauważyłam jak się płoszysz przez jakiegoś nokturnowego zbira i kazałam mu spieprzać, a potem ucięłyśmy sobie pogawędkę, że masz być twarda?
Ja także jestem częstym gościem w lecznicy Cassandry, więc pewnie się już poznałyśmy! Nie jestem zbyt przyjemna w obyciu, to mogłam być opryskliwa przy zmianie opatrunków, kiedy mnie zabolało, albo poprosiłam o eliksir przeciwbólowy, a ty nie mogłaś znaleźć, nie mniej jednak jesteś kobietą, a ja chcę wspierać czarownice w byciu niezależnymi, to może kiedyś zauważyłam jak się płoszysz przez jakiegoś nokturnowego zbira i kazałam mu spieprzać, a potem ucięłyśmy sobie pogawędkę, że masz być twarda?
She's lost control
again
Sigrun Rookwood
Zawód : dowódca grupy łowców wilkołaków
Wiek : 30
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Wdowa
I am not
ruined
I am
r u i n a t i o n
ruined
I am
r u i n a t i o n
OPCM : 35 +2
UROKI : 4 +1
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 5
CZARNA MAGIA : 47 +5
ZWINNOŚĆ : 18
SPRAWNOŚĆ : 19
Genetyka : Metamorfomag
Sojusznik Rycerzy Walpurgii
(memento) Mori
Szybka odpowiedź
Morsmordre :: Nieaktywni :: Powiązania